Nieboskie Buenos: W pogoni za tangiem
()
About this ebook
“...w książce taniec jest stale obecny. Na ulicach, towarzyskich imprezach, w klubach. Ale to dopiero początek. Tango jest tu bowiem punktem obserwacyjnym. Sunąc przez parkiet Marcin Miszczak wychwytuje codzienne obrazki, pozostałości historii, mentalność.” - DZIENNIK POLSKI
Related to Nieboskie Buenos
Related ebooks
Uwięziona Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKobieca intuicja Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSerce zabki. Tom I. Złote pióro - anioł czy oprawca? Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSzloch Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKundel Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPamiętnik pani Hanki Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPamiętniki Fenka. Kamperem przez Polskę. Część 2 Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsJestem w Niebie Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPamiętnik małżeński Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsOszukana Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsTańcząc nad przepaścią Moja walka z rakiem (polskie znaki) Rating: 5 out of 5 stars5/5Gorąca Antologia Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWampiriada Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsFotografia z wakacji Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsJeden miesiąc życia utwory prozą Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKiedy marzenia spełniają się na dachu: Ameryka Łacińska Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPiaskun Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsBo moje siostry Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsHybryda: Wybranek morza. Tom II Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsClavus Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPrzysiadki na Centralnym Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsJeźdźcy Apokali - Atena: Ekspresja Awangarda Surreali Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKryzysowy plan życiowy Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSplątana sieć Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDawid Copperfield Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPłaskowyż Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsListy z podróży do Ameryki Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsJestem Imperatorem Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSkarabeusz Izydy Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMotherless Rating: 0 out of 5 stars0 ratings
Reviews for Nieboskie Buenos
0 ratings0 reviews
Book preview
Nieboskie Buenos - Marcin Miszczak
MARCIN MISZCZAK
NIEBOSKIE BUENOS: W pogoni za tangiem
Copyright © by Marcin Miszczak. All rights reserved
Wydawca:
Marcin Miszczak
Dla Urwisa
Smashwords Edition License Notes
This ebook is licensed for your personal enjoyment only. This ebook may not be re-sold or given away to other people. If you would like to share this book with another person, please purchase an additional copy for each person you share it with. If you're reading this book and did not purchase it, or it was not purchased for your use only, then you should return to Smashwords.com and purchase your own copy. Thank you for respecting the author's work.
Spis treści
1. O solidarności ludzkiej i dziadku pochylającym się nad wizą
2. Nawet sen jest decyzją
3. Osiem pesos, bo to malbec
4. Epoka Más o menos
5. Strzeż się kurczaka completo
6. Swój wśród swoich
7. Ciche miejsce w sercu San Telmo
8. W niedzielę na straganie
9. Dzisiaj nie piszę, nie moja wina
10. Parillero, czyli Człowiek od Grilla
11. Na rogu Defensy i Venezueli
12. Pewnego razu na milondze
13. Jeden na milion
14. Typowy, senny dzień
15. Krzyk Maradony i stare buty
Bogu dzięki, mieszkam w Buenos
To wszystko nie takie proste
Teoria względności
Jak rozwiązywać problemy
Epoki tanga
Gdy dopadnie cię klątwa
Nieuchwytność emocji
Ulica i chodnik
Znowu leniwa niedziela
Wena kapryśna jest
Jak dojść do siebie?
Błysk na końcu tunelu
Śladami Yeti
Polacy na biegunie
Bez grubej kreski
Jeszcze o ulicy
Gdy wydaje ci się, że masz wszystko
Wielkie show w porze lunchu
Co Kraków i Buenos mają wspólnego? Top 10
Czym Kraków i Buenos się różnią? Top 10
Szkic Dalego
Pacjent bez zmian
Banco Polaco
Dziwne uczucie
Kot w butach
Jak zacząć taki dzień?
Pobudka świadomości
Ulotne spojrzenie
Powrót
1. O solidarności ludzkiej
i dziadku pochylającym się nad wizą
1 listopada
Dziwna rzecz. Latam już tyle lat, z różnymi doświadczeniami, ale gdyby ktoś zapytał, z czym kojarzy mi się właśnie przebyta podróż z Krakowa do Buenos Aires, bez wahania odpowiedziałbym: „Z kryzysową kolejką po kawę".
Zwykle po dwudziestogodzinnym locie człowiek pragnie prysznicu, snu, nierzadko jedzenia, a ja chciałem tylko usiąść. Staliśmy wszędzie, w Krakowie, we Frankfurcie, w São Paulo i oczywiście w Buenos, tak jakby panika braku kawy szybciej obiegała kulę ziemską niż epidemia świńskiej grypy.
Ale stanie w kolejce tranzytowej nabrało też nowego wymiaru. Niczym ciche poparcie dla filmu hollywoodzkiego, w którym pada stwierdzenie, że „gdy stracimy solidarność, stracimy człowieczeństwo", nasza kolejka nabrała wymiaru frontu jedności wobec wspólnej niedoli; jak jeden mąż szturmowaliśmy barykady security check, wychodząc zwycięsko, z wysoko podniesioną głową.
Ale były też wyjątki. W Krakowie stałem sam, bo zawiniłem. Banalna rzecz, nie oddałem jednego bagażu w check-in, za przyzwoleniem uśmiechniętej pani. Inna pani, ta, która odcina kupony przed wejściem na pokład, już się nie uśmiechała, za to zaproponowała, abym wykonał sztuczkę Houdiniego i zamienił 9 kilo z podręcznej walizki w czyste powietrze, na co ja, że to niemożliwe, bo mam różne przedłużacze, wtyczki i adaptery niezbędne w kraju namiętnego tańca; za karę musiałem czekać. A ponieważ jestem zodiakalnym bykiem i ani myślałem ustąpić, zostałem eksmitowany z kolejki, chyba jako ostrzeżenie dla reszty, i stałem obok niczym trędowaty, aż do momentu kiedy nasza pani, nadal bez uśmiechu, wydęła wargi i, jak czarownica nad kotłem, wydusiła zaklęcie: „Interchange Baggage", co oznaczało, że mogę oddać nieszczęsną walizkę przed wejściem na pokład — moje 9 kilo ułaskawione.
Na pytanie, dlaczego nie można było tak od razu, rozbrajająco skwitowała: „Myślałam, że się pan rozpakuje". W tym momencie poczułem zimny dreszcz. Dotarło do mnie, że bagaż był tylko pretekstem, podstępnym fortelem, aby usunąć mnie z kolejki, rzucić podejrzenie i odseparować od solidarnej masy. Tak, padłem ofiarą niecnego spisku i już z głową opuszczoną, głęboko przerażony wizją ostracyzmu, idę po schodkach jak na szafot, aż tu nagle, do szpiku wzruszony, przeżywam prywatny cud nad Wisłą: moi bracia są, wszyscy, jak stado owieczek, czekają, ktoś macha zachęcająco, pasterz za kierownicą, autobus nie odjechał. Nawet podczas bierzmowania nie czułem takiej dumy.
Znowu razem, z każdym lądowaniem nieubłaganie zbliżaliśmy się do celu. Jeżeli we Frankfurcie usłyszałem od niemieckiej urzędniczki z działu paszportowego: „Miłego lodu!", ale przejęty jej przejęciem zapamiętaną formułką nie miałem serca sugerować jej cieplejszej alternatywy, to już w São Paulo