Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Na Wzgórzu Śmierci
Na Wzgórzu Śmierci
Na Wzgórzu Śmierci
Ebook69 pages26 minutes

Na Wzgórzu Śmierci

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

Jan Kasprowicz

Poeta, dramaturg, krytyk, tłumacz, publicysta epoki Młodej Polski. Pomimo, że był synem chłopskim, udało mu się zdobyć wyższe wykształcenie, a nawet w 1904 r. doktoryzował się na Uniwersytecie Lwowskim na podstawie rozprawy Liryka Teofila Lenartowicza. W 1909 r. na tym samym uniwersytecie objął, specjalnie dla niego utworzoną, katedrę literatury porównawczej. Biegle władał łaciną, greką, angielskim i francuskim — przekładał dzieła m.in. Ajschylosa, Eurypidesa, Shakespeare'a.
W działalności Jana Kasprowicza wyróżnić można etapy, które charakteryzowały się fascynacją określonymi kierunkami poetyckimi. Początkowo w jego twórczości dominował realizm i naturalizm, później impresjonizm i symbolizm. Kolejny okres cechował ekspresjonizm, a ostatni to przejście do postawy franciszkańskiej.

Ur. 12 grudnia 1860 r. w Szymborzu pod Inowrocławiem
Zm. 1 sierpnia 1926 r. w Poroninie na Harendzie (dziś Zakopane)
Najważniejsze dzieła: Z chałupy (1888); Miłość (1895); Krzak dzikiej róży (1898); Ginącemu światu (1902); Księga ubogich (1916); Hymny (1921)
LanguageJęzyk polski
PublisherBooklassic
Release dateAug 5, 2016
ISBN6610000014828
Na Wzgórzu Śmierci

Read more from Jan Kasprowicz

Related to Na Wzgórzu Śmierci

Related ebooks

Reviews for Na Wzgórzu Śmierci

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Na Wzgórzu Śmierci - Jan Kasprowicz

    2016

    Na Wzgórzu Śmierci

    Wzgórze Śmierci. Noc księżycowa, później świt i dzień i znowu noc.

    DUSZA WYGNANA Z RAJU

    Świat cały drzemie —  

    Świat cały śpi...  

    Olbrzymie cienie kładą się na ziemię,  

    Nad którą księżyc świeci nieruchomy,  

    Jakby umarły...  

    Niebios ogromy  

    Ciężko się sparły  

    Na sennych, mrocznych pochyłościach globu.  

    O jakże smutno mi!  

    O jak mi tęskno, samotno i smutno!  

    Lucyferze! Lucyferze!  

    Drogi kochanku mój!  

    Z tobą wieczyste zawarłam przymierze —  

    Czy mnie opuszczasz?Na to sine płótno  

    Mojego lica rozlej barwy świeże —  

    Tchów ciepłych zdrój!  

    Luby wybrańcze mój,  

    Czemu nie spieszysz do swojej wybranej,  

    Do swojej duszy?...  

    Cicho... to nie ty! O kamienne łany  

    Uderza echo ludzkich stóp...  

    Kto śmie przychodzić na ten życia grób?  

    Kto ze śmiertelnych waży się w tej głuszy  

    Szeleścić włosem, rozwianym u czoła,  

    Trupiego wzgórza nieskłóconą ciszę  

    Zakłócać swoim oddechem?  

    Fałdami płaszcza rozbudzać dokoła  

    Zamęt w powietrzu, jakiego nie słyszę  

    Nigdy w tym miejscu?.. Ja się boję ludzi,  

    Bo ile razy kto z poddanych śmierci  

    Zajdzie mi drogę, przeklina wnet chwilę,  

    W której spełniony był grzech pierworodny  

    W Raju straconym...  

    SZYMON Z KYRENY

    Jesteśmy na wzgórzu —  

    Tu krzyż ten stanie.  

    ALETHEJ

    Me wnętrze się łudzi,  

    Że chociaż gotów już haniebny wyrok,  

    Krwią Niewinnego ludzkość się nie splami.  

    SZYMON Z KYRENY

    Ty, przyjacielu, jeśli jeszcze wierzysz,  

    Wątpiąc o wszystkim, wierzysz, że nad wszystkim  

    Jest przeznaczenie, któremu podlegał  

    Nawet twój Jowisz... Dla mnie, żydowina,  

    Inne pisano prawo, ale to ci mówię,  

    Że życie Jego upadło już z włoska.  

    Rano spoglądać będą nasze oczy,  

    Jeśli przed świtem nie zgasną z boleści,  

    Jak na to wzgórze motłoch Go przywiedzie —  

    I ten obdarty i ten co w szkarłatach:  

    Tak stać się musi... Przyczyna tej śmierci  

    Nie w dni dzisiejszych strasznym leży łonie...  

    Wyrokowano o niej przy pogrzebie  

    Ludzkiego szczęścia, przed wiekami, w Raju,  

    Gdy za poszeptem węża–kusiciela  

    Niewinna nagość, z drzewa świadomości  

    Zerwawszy owoc, zmieniła się w ciało,  

    Piękne, nęcące marmurami kształtów,  

    Świeżością barwy i wonią, co zmysły  

    Nasze tumani, ale w którym mieszka  

    Grzech...  

    GŁOS DUSZY WYGNANEJ Z RAJU

    Lucyferze!  

    ALETHEJ

    Słyszysz? coś tu woła.  

    SZYMON Z KYRENY

    Nie! to złudzenie... Do rana daleko...  

    Śpi jeszcze wokół cały świat, śpi jeszcze...  

    W sam czas się zbudzi, aby — spełnić zbrodnię.  

    Zresztą, zbyt od nas odległy ten motłoch,  

    Ażeby jego warczenie dotarło  

    Do tej wyżyny...  

    ALETHEJ

    Przysiągłbym,

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1