Discover millions of ebooks, audiobooks, and so much more with a free trial

Only $11.99/month after trial. Cancel anytime.

Łzy Jezusa: Sekret Syndromu Ofiarowania Krzyża
Łzy Jezusa: Sekret Syndromu Ofiarowania Krzyża
Łzy Jezusa: Sekret Syndromu Ofiarowania Krzyża
Ebook267 pages3 hours

Łzy Jezusa: Sekret Syndromu Ofiarowania Krzyża

Rating: 0 out of 5 stars

()

Read preview

About this ebook

„Moje serce było niezrozumiane. Chcę, abyś zrozumiała moje serce.”
Wbrew sobie, pełna pokory siostra zakonna odczuwa mdłości, gdy patrzy na krzyż. Przepełniona cierpieniem, otwiera się na słowa Jezusa, który powierza jej sekret mający wstrząsnąć fundamentami świata chrześcijańskiego.
Jaka jest prawdziwa przyczyna „Syndromu Ofiarowania Krzyża”, który przetacza się przez cały współczesny świat?
Pochodzący z Japonii ksiądz, siostra zakonna i papież spotykają się na drodze do odkrycia niezwykłych faktów z życia Jezusa, którego, jak się okazało, wcale wcześniej nie znali.
Odkrywając tajemnicę bardziej zaskakującą niż „Kod Leonarda da Vinci”, ksiądz z Japonii, zakonnica i papież uwikłani są w dynamiczną akcję pełnej napięcia powieści, która rozgrywa się we Włoszech, Francji i Japonii. Sekret ukryty w Krzyżu przenosi głównych bohaterów książki w czasy współczesne Jezusowi, aby tam mogli spotkać jego serce i poznać je na nowo.

LanguageJęzyk polski
PublisherPeter Chavier
Release dateJul 24, 2017
ISBN9781370582273
Łzy Jezusa: Sekret Syndromu Ofiarowania Krzyża

Related to Łzy Jezusa

Related ebooks

Related categories

Reviews for Łzy Jezusa

Rating: 0 out of 5 stars
0 ratings

0 ratings0 reviews

What did you think?

Tap to rate

Review must be at least 10 words

    Book preview

    Łzy Jezusa - Peter Chavier

    PROLOG

    16 kwietnia 2007 roku, Red Hook, Nowy Jork, Stany Zjednoczone

    - Ja dzisiaj nie pójdę z wami na zakupy, dobrze?

    Nagle poprosił David, który zwykle lubił jeździć do sklepu. John Donoghue i jego żona Mary zawsze w sobotę po południu jeździli na zakupy do dużego centrum handlowego ze swoim jedynym synem, Davidem.

    Rodziców zdziwiła ta prośba ich syna, ponieważ zwykle ochoczo pędził do samochodu z listą gier i słodyczy, które chciał, aby mu kupić.

    „ Prawdopodobnie chce zostać w domu i grać w grę komputerową, którą mu kupiliśmy"- pomyśleli rodzice i postanowili jechać po zakupy bez niego, zostawiając go samego w domu.

    Rodzice Davida zwykle mieli okazję spędzić trochę czasu sam na sam wieczorami, gdy ich syn już spał, ale byli szczęśliwi że tym razem mogą wyjść z domu tylko we dwoje, ponieważ już od dawna nie byli razem na „randce". Żywo rozmawiali w samochodzie, gawędząc o swoim synu i o wspólnej przyszłości, Podczas zakupów miło spędzali czas, wspominając okres narzeczeństwa.

    Kupili zapasy żywności na tydzień i wrócili do domu po około trzech godzinach. Zwolnili przed bramą garażową, aby jak zwykle otworzyć ją pilotem.

    Wyglądali na zadowolonych i szczęśliwych po tym wspaniałym popołudniu spędzonym tylko we dwoje. Tego dnia były urodziny Davida. Planowali przygotować dla niego jego ulubione jedzenie – pizzę z owocami morza – no i oczywiście tort urodzinowy.

    Zamierzali się założyć czy David natychmiast przybiegnie do nich, gdy usłyszy, że przyjechał samochód, ale okazało się, że obydwoje stawiają na to, że przybiegnie, więc z zakładu nic nie wyszło, ale o dziwo David się nie pojawił.

    - Pewnie ta gra komputerowa tak go wciągnęła – zauważyła Mary. John przytaknął, wzięli ciężkie pakunki z samochodu i poszli w kierunku domu. Gdy zbliżyli się do drzwi, zobaczyli coś niewiarygodnego wśród roślin w ich ogrodzie. Duża rzeźba Jezusa na krzyżu, która do tej pory tam stała, zniknęła.

    Ich syn, David stał przy piedestale, na którym wcześniej znajdował się krzyż i patrzył nieobecnym wzrokiem. Pod jego stopami leżała porzucona niedbale piła elektryczna. Na ziemi tliły się jeszcze jakieś spalone resztki, nad którymi unosił się lekki dym.

    Pogodny nastrój, który im towarzyszył tego popołudnia natychmiast zniknął.

    Niedbale upuścili pakunki, które nieśli i podbiegli do Davida. Mary wzięła go w ramiona i głaskała po głowie. Szybko sprawdziła czy syn nie ma jakichś obrażeń. Gdy tylko się upewniła, że nic mu nie jest, przytuliła go mocno do siebie, tak, że prawie nie mógł oddychać.

    - Co się stało? – zapytała.

    - Ja to zrobiłem – odrzekł David. Nie chciał więcej nic powiedzieć. John i Mary osłupieli widząc zachowanie swojego syna i nie mogąc dojść do siebie po tym co zastali w ogrodzie. Byli zdesperowani, aby dowiedzieć się co tak naprawdę się wydarzyło. Rzeźba krzyża stojąca w ich ogrodzie była ich rodzinnym skarbem, ich dumą. Ojciec Johna, James Donoghue, wyrzeźbił ten wizerunek Jezusa przed pięćdziesięciu laty, chcąc w ten sposób przekazać potomkom swoją wiarę i miłość dla Jezusa. Rodzina Donoghue była znana jako jedna z najgorliwiej wierzących rodzin chrześcijańskich w ich mieście. Ten wizerunek Jezusa na krzyżu był symbolem ich gorącej wiary. Dla rodziny Donoghue owa rzeźba stanowiła źródło boskiej ochrony, dlatego była dla nich tak cenna.

    Drewniane wióry na ramieniu chłopca i na jego ubraniu, zapalniczka i na wpół spalony papier w jego dłoni, a także popiół na palcach, to wszystko świadczyło o tym, że to właśnie David pociął wizerunek Jezusa na krzyżu i go spalił, nikt inny. John i Mary poczuli w swoich sercach szok i gniew, że to właśnie ich syn, David celowo zniszczył rodzinny skarb.

    - Tyle razy ci mówiłem jak ważny jest ten krzyż. Czy o tym zapomniałeś? To jest symbol naszej rodziny, on nas chronił tyle lat. Jak mogłeś zrobić coś tak strasznego!

    John był niezwykle rozgniewany i zawiedziony, krzyczał na syna. David był wrażliwym i posłusznym dzieckiem, jego rodzice bardzo rzadko musieli się na niego gniewać czy martwić się jego zachowaniem. Trudno było im uwierzyć, że ich syn zrobił tak przerażającą rzecz, to nie mieściło im się w głowie. A jednak to wydarzyło się naprawdę i musieli się z tym zmierzyć.

    - David, dlaczego to zrobiłeś?

    Niecierpliwie zapytał John, potrząsając syna za ramiona.

    David jeszcze nigdy nie widział swojego ojca tak bardzo rozgniewanego, ciężko mu było to znieść. W końcu zaczął mówić.

    - Jezus cierpi.

    Powiedział zmuszając się do szeptu, ze wzrokiem utkwionym w ziemi. Po jego policzku spłynęła łza.

    - Jezus cierpi? Cóż to ma wspólnego z faktem, że pociąłeś i spaliłeś krzyż? Nie opowiadaj bzdur!

    John był tak poirytowany, że ledwie był w stanie słuchać tego, co mówił David. Zdenerwowana ogromnym gniewem męża, Mary nie wiedziała co robić. Nie mogła się pogodzić z tym, co się wydarzyło i jej serce było pogrążone w wielkim smutku.

    - Ty masz już dwanaście lat i powinieneś wiedzieć co jest dobre a co złe – beształ syna John. – Powinieneś przeprosić i powiedzieć nam prawdę dlaczego to zrobiłeś.

    Teraz John mówił do Davida prawie błagalnym tonem, próbując powstrzymać swój gniew. Jednakże David nie przeprosił, nie odezwał się ani słowem, stał z opuszczoną głową.

    Mary była prawie tak przerażona milczeniem syna, jak wcześniej przerażało ją to co zrobił. Obawiała się, że syn mentalnie i umysłowo oddala się od swoich rodziców i że nie będzie można nawiązać z nim kontaktu.

    - Czy to jest ich grzeczny i miły syn David? Co tu się wydarzyło?

    Minęło może pół godziny . Widząc , że ich syn nie reaguje i nie ma zamiaru przepraszać, rodzice zaprzestali zadawania pytań.

    - Później tu razem posprzątamy. Idź teraz do swojego pokoju – powiedział John i zaprowadził tam syna.

    Zanim weszli do jego pokoju, David powiedział – To nie jest tak, że ja nie kocham Jezusa. Ja go miłuję całym sercem.

    - A więc dlaczego? – domagał się wyjaśnień ojciec.

    David znowu pogrążył się w milczeniu.

    John i jego żona udali się do salonu i zaczęli się zastanawiać co zrobić w tej sytuacji. Wydawało im się, że David albo został opętany, albo pogrążył się w szaleństwie. Mary nie mogła powstrzymać się od płaczu, pełna żalu i obaw. John trochę się uspokoił, po tym jak usłyszał od syna, że kocha on Jezusa, ale nadal nie rozumiał, jak ktoś może twierdzić, że kocha Pana i jednocześnie popełnić czyn świętokradczy.

    Obawiam się, że sami sobie z tym nie damy rady – powiedział John. – Poradźmy się Ojca Medowid.

    Ojciec Medowid był głównym kapłanem kościoła katolickiego, do którego zawsze chodzili, wiedzieli, że David mu ufał. Czując się bezradni, rodzice postanowili zasięgnąć rady na temat tego straszliwego incydentu u zaprzyjaźnionego księdza.

    Rozdział 1: Kryzys

    Nadchodzący kryzys w Kościele katolickim

    Tajna konferencja w Watykanie

    Pewnego ranka, na początku lipca 2007 roku, Ojciec Seiichi Yamamoto szedł pospiesznie drogą prowadzącą do Watykanu, usytuowanego w środku Rzymu. Podążał ulicą skąpaną w jasnym świetle słońca.

    „ Jak szybko mija czas" – myślał Ojciec Yamamoto przypominając sobie czas spędzony w Rzymie. Właśnie skończył trzyletnie studia w tym mieście i przygotowywał się do powrotu do Japonii. Wsiadł do autobusu wiozącego go do Watykanu, sceneria Rzymu, którą podziwiał z okna autobusu była jak zawsze piękna. Ojciec Yamamoto otrzymał święcenia kapłańskie jako ksiądz katolicki w Japonii, w wieku dwudziestu ośmiu lat. Po czteroletniej służbie kapłańskiej w kościele, wysłano go na Uniwersytet Gregoriański w Rzymie, aby mógł uzyskać stopień naukowy z teologii.

    „W tym roku skończę trzydzieści sześć lat" – powiedział sam do siebie, jakby z niedowierzaniem.

    Przede wszystkim zajmował się studiowaniem, ale pracował również jako ksiądz w kościele. Praca ta nie była odpłatna, jednak czasami otrzymywał niewielkie wynagrodzenie. Każdego ranka odprawiał mszę w pobliskim klasztorze, odprawiał także msze i wygłaszał kazania w soboty i niedziele, wysłuchiwał spowiedzi wiernych. Ludzie zgłaszali się do niego ze swoimi problemami, odwiedzał chorych i udzielał im komunii świętej. Czasami pomagał przy mszach odprawianych z okazji ślubu lub pogrzebu. Parafia japońskiego kościoła katolickiego w Kansai, do której należał, wspierała go pokrywając opłaty za studia i opłacając mu koszty utrzymania. Musiał dużo wydawać na książki, w związku z tym dodatkowe sumy, które otrzymywał za swoją pracę w kościele były niezwykle przydatne.

    Gdy szedł pospiesznie w stronę Bazyliki św. Piotra, przypomniał sobie scenę, która się rozegrała podczas zajęć ze wstępu do teologii tuż przed Wielkanocą.

    - Jeszcze kilka dni do Wielkanocy ale uczcijmy już teraz zmartwychwstanie Pana w różnych językach, którymi się posługujecie.

    Natychmiast po tej sugestii profesora, studenci pochodzący z wielu różnych narodów tłoczyli się przy tablicy, aby napisać „Wesołych świąt wielkanocnych" w swoim ojczystym języku. Wkrótce cała tablica była zapisana pozdrowieniami wielkanocnymi w różnych językach z całego świata. Właśnie wtedy Seiichi poczuł, że Kościół katolicki jest naprawdę Kościołem powszechnym, obecnym we wszystkich częściach świata. Ta jedność i harmonia przekraczająca wszelkie granice, wydawała się być modelem dla Królestwa Bożego. Watykan był nie tylko główną siedzibą Kościoła katolickiego, posiadającego około miliard wyznawców na całym świecie, było to także centrum wokół którego skupiały się serca duchownych katolickich oraz wyznawców tej religii. Watykan był bardzo bliski sercu wszystkich katolików, a szczególnie tych, którzy tu studiowali, pracowali, przyjeżdżali na konferencje lub przychodzili z pielgrzymką.

    Ojciec Yamamoto pozostał jeszcze w Rzymie przez jakiś czas po ukończeniu studiów. Szedł w stronę Watykanu ponieważ wezwano go tam na tajną konferencję. Takie wydarzenie miało miejsce po raz pierwszy po tym jak uzyskał stopień doktora teologii.

    Na początku chciał odmówić uczestnictwa w tej konferencji, gdyż miał już zarezerwowaną podróż po Europie, w którą chciał się udać z przyjaciółmi przed swoim powrotem do Japonii. Okazało się jednak, że nie może odmówić, ponieważ biskup Ryuzou Hayata, jego bezpośredni przełożony w Japonii, osobiście, podczas rozmowy telefonicznej poprosił go, aby w owej konferencji uczestniczył. W związku z tym, że właśnie przebywał w Rzymie, biskup chciał mu powierzyć to zadanie, z tonu w jakim biskup z nim rozmawiał, Ojciec Yamamoto czuł, że jest darzony zaufaniem, to mu bardzo schlebiało.

    Konferencja miała się odbyć w sali mieszczącej się w budynku Kongregacji Doktryny Wiary, który jest usytuowany po lewej stronie Bazyliki św. Piotra w Watykanie. Kongregacja Doktryny Wiary jest instytucją odpowiedzialną za problemy dotyczące nauki Kościoła na temat wiary i moralności. Powstała ona w wyniku przeobrażenia cieszącej się złą sławą Świętej Inkwizycji, która w 1908 roku zmieniła nazwę na Najwyższą Świętą Kongregację Świętego Oficjum (w skrócie Święte Oficjum), a następnie w 1965 roku decyzją Soboru Watykańskiego II, który wprowadził wielkie reformy w Kościele katolickim, jej nazwę zmieniono na Świętą Kongregację Doktryny Wiary, i ostatecznie w 1983 roku usunięto przymiotnik „Święta". Obecnie ta instytucja Kościoła nie jest postrzegana tak negatywnie jak to miało miejsce w przeszłości, ale nadal przesłuchuje się tu ludzi, którzy następnie mogą być ekskomunikowani, jeśli nie wyrzekną się swoich wierzeń, które uznaje się za sprzeczne z nauką Kościoła. Dlatego zwykle ludzie wolą nie mieć nic do czynienia z tą instytucją.

    Ojciec Yamamoto trochę się rozkleił myśląc o tym, że niedługo ma opuścić Rzym, ale gdy tylko zobaczył tabliczkę „Kongregacja Doktryny Wiary" natychmiast wrócił do rzeczywistości. Wyjął koloratkę, którą wcześniej schował do kieszeni marynarki i założył na szyję. Wszedł do sali, w której odbywała się konferencja, czując się trochę nieswojo.

    W konferencji uczestniczyło około dwustu osób. Zaczęła się ona od wystąpienia Kardynała Hansa Rahnera, który pełnił funkcję Prefekta Kongregacji Doktryny Wiary, jak również Przewodniczącego Komitetu zajmującego się „Syndromem Ofiarowania Krzyża", nowego, coraz bardziej powszechnego zjawiska.

    - Przyczyną, dla której zgromadzili się tutaj przedstawiciele z całego świata jest, tak jak już was informowaliśmy listownie, potrzeba zapoznania was z serią incydentów dotyczących krzyża, które miały miejsce w różnych częściach świata na przestrzeni ostatnich kilku lat. Tymczasowo postanowiliśmy nazwać to zjawisko „Syndromem Ofiarowania Krzyża". Musimy wspólnie zdecydować jaką przyjąć strategię w związku z tym zjawiskiem.

    Ponieważ problem ten dotyczy nie tylko Kościoła katolickiego, ale wszystkich kościołów chrześcijańskich poprosiliśmy Światową Radę Kościołów o przysłanie swoich przedstawicieli reprezentujących główne kościoły, które ona zrzesza. Zapraszam wszystkich do formułowania pytań i wyrażania swoich opinii, jednocześnie prosząc, abyśmy pamiętali, iż mamy podejść w sposób ekumeniczny do „Syndromu Ofiarowania Krzyża", nie wykorzystujmy tego spotkania jako okazji do debat teologicznych.

    Kardynał Hans Rahner mówił w języku angielskim. Rahner był wybitnym uczonym, sprowadzono go do Rzymu z Niemiec prawie dziesięć lat wcześniej. Pierwotnie wykładał na Uniwersytecie Gregoriańskim, później mianowano go Prefektem Kongregacji Doktryny Wiary. Miał dopiero sześćdziesiąt kilka lat, gdy go powołano na to stanowisko poinformował Ojca Świętego, że wolałby spędzić resztę życia w małym wiejskim kościele, poświęcając się studiowaniu i pisaniu. Jednakże, ze względu na ogromny intelekt i wiedzę Kardynała Rahnera, powierzono mu tę funkcję.

    W młodości był znany jako sympatyk reform, ale później krążyły pogłoski, że po objęciu funkcji Prefekta Kongregacji Doktryny Wiary, Kardynał Rahner stał się bardziej konserwatywny. Teraz wszyscy zgromadzeni delegaci słuchali go z uwagą.

    Zagrożenie dla Kościoła chrześcijańskiego

    - Syndrom Ofiarowania Krzyża zaobserwowano ostatnio w wielu krajach na świecie, przejawiał on się w różny sposób. Elementem łączącym ludzi, u których zaobserwowano to zjawisko jest intensywne uczucie jednocześnie miłości i nienawiści wobec krzyża. Nie ma takich przypadków zbyt wiele i nie są one powszechnie znane, jednak jest ich wystarczająco dużo, aby budziły obawy. Nazwa „Syndrom Ofiarowania Krzyża" została nadana tymczasowo przez kilka osób, które się do tej pory zajmowały tym zjawiskiem. Jeżeli ktoś wymyśli lepszą nazwę, jesteśmy gotowi ją zmienić. – kontynuował Rahner, mówiąc niespiesznie, spokojnym głosem.

    - Tradycyjnie uważano, że jakiekolwiek negatywne uczucia wobec krzyża świadczą o tym, że w danej osobie mieszka zło, lub że jest opętana przez złego ducha. Często takie osoby oskarżano o popełnienie poważnych grzechów takich jak morderstwo czy cudzołóstwo, były one uważane za niebezpieczne.

    Niektóre osoby, których dotyczy „Syndrom Ofiarowania Krzyża" spaliły krzyż stojący w kościele, lub zniszczyły jakieś dzieło sztuki przedstawiające krzyż. Owe czyny można uważać za zbrodnie. Jednakże osoby te nie dopuściły się żadnych innych odrażających czynów kryminalnych, takich jak morderstwo, przemoc, czy rozwiązłość seksualna. Co więcej, wielu z nich to ludzie wyjątkowo prawi.

    W związku z tym, zjawisko to wydaje się być inne niż poprzednie przypadki ludzi opętanych przez złe duchy. Niemniej jednak, niewykluczone, że „Syndrom Ofiarowania Krzyża" może stanowić zagrożenie dla całego Kościoła chrześcijańskiego.

    - Dlaczego Kościół chrześcijański powinien tak bardzo obawiać się „Syndromu Ofiarowania Krzyża" chociaż nie wiążą się z nim żadne odrażające zbrodnie? – zapytał duchowny Kościoła anglikańskiego.

    - Syndrom Ofiarowania Krzyża pojawia się w różnych częściach świata i zjawisko to nasila się coraz bardziej. Problemem jest to, że negatywny wizerunek krzyża związany z tymi przypadkami może zniszczyć istniejący święty i boski symbol krzyża, a to z kolei zaszkodziłoby bardzo całemu Kościołowi chrześcijańskiemu.

    My chrześcijanie wierzymy, że odkupienie i zbawienie ludzkości dokonało się poprzez śmierć Jezusa Chrystusa na krzyżu i jego zmartwychwstanie. Wiara, że Jezus, który został ukrzyżowany jest Mesjaszem (Zbawicielem), na którego ludzkość czekała jest podstawą naszej religii, nawet jeśli nie jest to akceptowane przez ludzi, którzy nie są chrześcijanami. Dlatego chrześcijanie zawsze czcili krzyż jako symbol ich wiary, jako rzecz świętą, ukochaną i wysławianą. Zatem coraz częstsze występowanie „Syndromu Ofiarowania Krzyża", które może zniszczyć święty wizerunek krzyża stanowi duże zagrożenie dla Kościoła chrześcijańskiego. Nie ulega wątpliwości, że jeśli nie uda nam się odnaleźć przyczyny tego zjawiska i zapobiec jego rozprzestrzenianiu, a liczba takich przypadków będzie rosnąć, wizerunek Kościoła chrześcijańskiego bardzo na tym ucierpi. – odpowiedział Rahner.

    Następne pytanie pochodziło od duchownego Kościoła kalwińskiego we Francji. Opuszczając okulary i patrząc prosto w oczy Kardynała Rahnera zapytał.

    - Czy wszyscy ci ludzie, którzy dopuszczają się niszczenia krzyża są chrześcijanami? Jeśli tak, to z którego odłamu chrześcijaństwa pochodzi większość z nich?

    - Ci wszyscy ludzie są ochrzczonymi chrześcijanami. Pochodzą z wielu różnych odłamów chrześcijaństwa, są między innymi katolikami, protestantami, wyznawcami Kościoła prawosławnego, anglikańskiego.

    Duchowny Kościoła kalwińskiego we Francji zadał następne pytanie.

    - Czy to oznacza, że Syndrom Ofiarowania Krzyża jest skierowany przeciwko całemu Kościołowi chrześcijańskiemu, chce go zaatakować, posługując się ochrzczonymi chrześcijanami, którzy są opętani przez złe siły?

    - Na podstawie tego co wiemy, nie możemy jeszcze formułować jasnych wniosków, ale jest to możliwe – odpowiedział Kardynał Rahner.

    Następne pytanie padło ze strony biskupa katolickiego z Nigerii, który niespokojnie zapytał, potrząsając swoim potężnym ciałem.

    - Czy owe „złe siły" odnoszą się tylko do sił duchowych czy też możemy tutaj mówić o działaniach jakiejś organizacji lub jakiegoś konkretnego narodu?

    - Niestety w tej chwili nie jesteśmy w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Jednak na pewno ta sytuacja może być wykorzystana w celu szerzenia propagandy antychrześcijańskiej przez inne religie, które nie wierzą, że Jezus, który umarł na krzyżu jest Mesjaszem (Chrystusem), może to być także wykorzystane przez komunistów czy też ateistów.

    - Ile było takich incydentów? Ilu osób to dotyczy? – zapytał biskup katolicki z Ameryki.

    - Do nas dotarły informacje o około dwustu takich incydentach, które miały miejsce na całym świecie w ciągu ostatnich kilku lat. Pierwszy taki przypadek zanotowano w lutym 2002. Jeżeli dołożymy do tej liczby incydenty Syndromu Ofiarowania Krzyża, które nie zostały jeszcze w pełni potwierdzone, byłoby ich około czterystu. Jeżeli zjawisko to nadal będzie tak się nasilało, dziennikarze wkrótce się o tym dowiedzą i prędzej czy później zrobi się wokół tego duży szum medialny, Kościół chrześcijański musi koniecznie zapobiec takiej sytuacji, musimy sobie poradzić z tym zjawiskiem zanim informacje te przedostaną się do wiadomości publicznej. – Rahner postawił sprawę jasno.

    Wszyscy obecni zgadzali się z Kardynałem Rahnerem w tej kwestii, jeżeli to o czym mówił było prawdą, Kościół chrześcijański musiał stawić czoła sytuacji kryzysowej.

    Rahner kontynuował – Przyczyna owych incydentów jest właściwie w tej chwili jeszcze nie znana, Stanowi ona wielką zagadkę. Zatem nie jest na razie możliwe powstrzymanie tej epidemii. Obecnie nie jesteśmy w stanie zdecydować czy Syndrom Ofiarowania Krzyża jest wywołany przez złe siły duchowe, czy też przez jakieś złe siły na tej ziemi. Dlatego właśnie zebraliśmy się tutaj. Mamy nadzieję, że jeśli was poinformujemy o zaistniałej sytuacji, wspólnie uda nam się znaleźć jakieś rozwiązanie. Teraz Kardynał Stewart przekaże wam więcej szczegółów na ten temat.

    Kardynał William Stewart z Wielkiej Brytanii, będący członkiem Komitetu zajmującego się Syndromem Ofiarowania Krzyża zaprezentował szczegółowy

    Enjoying the preview?
    Page 1 of 1