Nienasycenie
()
About this ebook
Read more from Elżbieta Walczak
Wiersze pod choinkę Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKrótkie scenariusze o życiu Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKarmiczny dług Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsTak ma na imię miłość Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSny Bereniki Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsJestem niegrzeczna Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsJestem pozytywną bakterią Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsŻyciorysy Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsJestem prawdą. Pokolenie XYZ Rating: 0 out of 5 stars0 ratings
Related to Nienasycenie
Related ebooks
Przeprowadzki Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNalewka na wilczych jagodach Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPotępieni Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsZabawka Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsOszukana Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMiłość. Opowiadania Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWarszawo naprzód Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPamiętnik pani Hanki Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDublińczycy Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDziwne anioły Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsZawsze razem Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDużo tego Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDla odmiany Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsCoś jeszcze Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWiersze nowsze Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPo trochu wszystkiego Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKocham cię Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsUsłyszeć ciszę Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsJeśli wrócisz Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWiersze pierwsze Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsChłód Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMile morskie Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsTętniące serce Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoza mną Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMisjonarze z Dywanowa. Tom 2: JONASZ Autor Władysław Zdanowicz Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsCzarna ścieżka strachu Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPamiętnik małżeński Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMiłość Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPan Samochodzik i przemytnicy Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKobietki Rating: 0 out of 5 stars0 ratings
Reviews for Nienasycenie
0 ratings0 reviews
Book preview
Nienasycenie - Elżbieta Walczak
Wydawca
Enamorada Art
Kontakt: enamorada.art@wp.pl
Projekt okładki
Danuta Ewa Chodorowska
Kontakt: CocoD@interia.pl
Korekta
Paweł Wojciechowski
Przygotowanie wydania elektronicznego
Paweł Wojciechowski
https://ebooktech.pl
Wydanie pierwsze
ISBN: 978-83-945975-7-3
Copyright © Enamorada Art
Spis treści
Od autora
Przez niedomknięte drzwi
DOPÓKI JESTEM
POKAŻ MI HORYZONT
DRUGIE ŻYCIE
Juanita
Jose
PRZEZ NIEDOMKNIĘTE DRZWI
ZADZWONIŁA ŚMIERĆ JAK WYBAWIENIE
REDAKTORZY
NAJPIĘKNIEJSZA BAJKA BRACI GRILL
WASHOKU
NIENASYCENIE
MISTYK BOOK SHOW
JAK SKOŃCZYSZ CZTERDZIESTKĘ TO CIĘ UŚPIĘ
DLACZEGO BÓG ODEBRAŁ JOLI MACIASZCZYK PRACĘ I CHĘĆ DO ORGAZMÓW?
Od autora
A może jesteś tylko częścią niczego, jakiejś niezrozumiałej głęboko skrywanej tajemnicy Wszechświata, który eksperymentując, próbuje dopasować Cię do całości. A może nie chcesz być częścią żadnych wizji. Jeśli potrafisz skonfrontować się ze swoimi lękami, pytaniami o prawdę, to z pewnością Drogi Czytelniku zbiór opowiadań „Nienasycenie" jest dla Ciebie.
Przez niedomknięte drzwi
Dlaczego bez przerwy domagasz się,
bezsensownych porad od kogoś,
kto postanowił wyjść na chwilę,
żeby nie stać nieruchomo.
Przez niedomknięte drzwi słyszę,
że wyświadczam ci przysługę,
żebyś poczuł złość w jej świętej postaci.
Widzę przez szczelinę,
że czujesz coś, bo zostałeś wygnany,
ale nie ma we mnie empatii,
w takim położeniu od dawien dawna,
jest człowiek.
Wysuwa się przez niedomknięte i zakamuflowane,
mając nadzieję, że nie będzie musiał iść,
po coś,
utartymi ścieżkami.
Widzę, jak tupiesz nogą i drżysz jak oszalały,
rozdzierasz się na pół,
zerkam na ciebie chciwymi oczami,
ale jest już was dwóch obezwładniających,
bezsilnością albo pożądaniem.
Nie zazdroszczę jednak tej,
która dorobi klucz i stanie w drzwiach,
które nigdy się nie domykały.
Patrzę przez prześwit,
ale nic na to nie poradzę,
nie wiem nawet,
jak brzmi twoje jedno imię.
A może jest was więcej,
rozdartych na pokaz,
dla pozostałych.
Elżbieta Walczak
DOPÓKI JESTEM
Wszystko było idealne od samego początku. Mieliśmy dom, ogród, który nazwaliśmy wiśniowym sadem, dwa konie i dwie sypialnie, w których spędzaliśmy osobno czas, kiedy zatapialiśmy się w myśleniu o przeszłości. Ustaliliśmy, że każde z nas może mieć swoją przestrzeń na pamiątki i zdjęcia byłych partnerów, mężów i żon. Po co? Uczyliśmy się na błędach. Budowaliśmy naszą miłość w oparciu o wnioski. Nie mieliśmy przyjaciół. Pamiętaliśmy, czym zapłaciliśmy za fałszywe uczucia innych. Często rozmawialiśmy o tym co czujemy, czego chcemy i co możemy osiągnąć. Kochaliśmy się często z namiętnością, jakiej nie znałam wcześniej. Pamiętam każdy dzień, każdy moment, pocałunki, prośby, przeprosiny i żal. Dręczyły nas wspólne wyrzuty sumienia. Byliśmy jednym i tym samym.
– Masz dzisiaj czas, kochanie? – zapytał mnie przy śniadaniu.
– Chciałbym żebyśmy razem pojawili się na balu charytatywnym. Mówiłem ci o nim wczoraj. Burmistrz stanął na wysokości zadania.
– Uśmiechnął się w moim kierunku i pogłaskał obrus. Nigdy tego nie robił.
– Tak, pamiętam – odrzekłam i spojrzałam na zegar wiszący na ścianie.
Było widno. Zawsze jemy śniadania około siódmej, a zegar miał wskazówki na trzeciej. Musiał zatrzymać się w nocy.
– Oczywiście, pójdziemy razem.
Trzymałam wzrok na wskazówkach i czułam że słabnę. Chyba upadłam. Otworzyłam oczy, ale mojego męża przy mnie nie było. Leżałam na podłodze, mój wzrok cały czas był wpatrzony w zegar, który pokazywał za piętnaście trzecią.
– Kochanie, śpisz? – podniosłam głowę i próbowałam wstać, żeby dotrzeć z powrotem do łóżka. Arka tam nie było. Położyłam się. Chciałam zrozumieć, co się dzieje.
– To tylko sen – powiedziałam do siebie i zamknęłam oczy.
– Jesteś, nareszcie. Twój zapach – Arek przytulił się do mnie.
– Kocham twój zapach.
– Dotknij mnie tak, jak dotykałeś Dorotę. Pamiętasz, mówiłeś mi o tym. Poznaliście się na Bali. Jego dłonie były chłodne, ale czułam miłość.
– Miałeś wtedy dwadzieścia sześć lat, ona też. Miała rude, długie włosy i bransoletki z muszelek na nogach. Podniecał cię ich dźwięk, kiedy dotykałeś jej stóp. Delikatnie wtedy opuszczała i podnosiła ciało, żebyś mógł zobaczyć więcej. Nie przestawaj, proszę, powtarzała.
Zegar zaczął wybijać trzecią.
– Raz – liczyłam.
– Czemu się nie kładziesz? – zapytał. Jest noc, cała się trzęsiesz.
– Dwa.
Leżałam na podłodze. Kiedy otworzyłam oczy, Arek stał nade mną. Było widno, chyba około ósmej, bo widziałam jak parowała poranna kawa przy naszym łóżku. Musiałam ją tam przed chwilą postawić.
– Byłaś u lekarza? – zapytał i pomógł mi wstać.
– Kochanie, kiedy byłaś ostatnio na badaniach?
Usiadłam na łóżku i wzięłam filiżankę w dłonie. Kawa była zimna.
– Wczoraj byłam – odstawiłam filiżankę.
– Chyba wczoraj.
– Zostań dzisiaj w domu. Przyjadę po ciebie wieczorem. Bądź gotowa na siedemnastą.
– Dobrze – schyliłam głowę i dotknęłam swojej stopy.
– Zerwała mi się chyba bransoletka. Widziałeś ją?
Kiedy podniosłam wzrok, Arka już nie było. Zawsze śpieszył się do tej swojej korporacji.
– Jest – leżała na łóżku, jakby ją ktoś ze złości porozrywał, bransoletka z małych muszelek.
– W co ja się ubiorę?
Weszłam do garderoby i założyłam niebieską sukienkę ze srebrnymi cekinami. Uwielbiałam ją. Zerknęłam do lustra.
– Schudłam i to bardzo. Czym ja się tak martwię?
Nie podobała mi się już. Zdjęłam ją i weszłam naga do pokoju Arka. Było dziwnie chłodno, jakby zapomniał zamknąć okno. Przecież wie, że nie lubię chłodu. Ciepło, tylko ciepło, nawet w sercu. Tego się nauczyłam. Usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Zdjęcie Arka i moje spadło ze ściany. Po prostu spadło. Stąpałam po potłuczonym szkle, ale niczego nie czułam. Zostało na biurku zdjęcie Agaty, jego pierwszej żony. Miała na sobie niebieską sukienkę z cekinami.
– Dziwne. Minęło tyle czasu, a on ją cały czas kocha. Jest w jego sercu, czuję to. Może właśnie tego ma się nauczyć, miłości. Nie wiem, może tak, a może nie.
Ten dzień minął szybciej niż wszystkie. Nie pamiętam, co robiłam. Chyba płakałam, bo zobaczyłam stos chusteczek przy swoim łóżku i muszelki. Czemu leżą znowu na poduszce? Przecież wyrzuciłam je do kosza.
Zegar wybił piętnastą, a może trzecią. Ubrałam się w czerwony garnitur i zaczęłam robić makijaż, który nie mógł zakryć tych dziwnych plam, które miałam od jakiegoś czasu na twarzy.
Nie pamiętam momentu powrotu Arka do domu. Pamiętam bal. Znaleźliśmy się na balu.
– O, Arek! Dobrze, że przyszedłeś – ktoś krzyczał w naszym kierunku.
Znałam tych ludzi, oni mnie też. Byli naszymi przyjaciółmi? A tyle razy rozmawialiśmy o tym. Żadnych fałszywych osób w naszym otoczeniu. To były jego słowa. Czemu ich aż tylu? Dlaczego nikt się ze mną nie wita? Czy znowu zawiniłam? Poczucie winy. Nie znam gorszego uczucia. Uczyliśmy się nie obwiniać nikogo za straty. Wybaczaliśmy, rozumieliśmy i cierpieliśmy za winy innych.
Tańczyliśmy. Arek miał łzy w oczach. Chyba ze szczęścia. Bałam się zapytać. Szczęście, wiem co to szczęście.
– Nie płacz – otarłam jego łzę.
– Czuję twój zapach – powiedział.
– Kocham cię.
– Wiem.
Uczyliśmy się kochać siebie całymi latami. Omijaliśmy błędy z przeszłości. Agata, jego pierwsza żona, zmarła. Nie pamiętam dlaczego. Pochował ją na Bali, tam się spotkali. Była roztropna, bardzo kobieca i lubiła podróżować. Była odważna. Zmarła na serce. Nauczyła go miłości do świata, otwartości, ale odeszła. Chyba dlatego tu jesteśmy, na tym balu, na którym widać wszystkie odcienie: zazdrość, zawiść, udawaną przyjaźń, ale jest w tym miłość.
Arek opuścił ręce. Przestaliśmy tańczyć. Burmistrz przywołał wszystkich pod scenę. Jakaś kobieta podeszła do Arka i pocałowała go. Otarła jego łzy.
– Czemu płaczesz? – zapytałam.
– Bo czuję twój zapach – mówił w moim kierunku.
Byłam szczęśliwa, bo wyciągnęliśmy z tej lekcji właściwe wnioski. Miłość istniała.
– Zapraszam wszystkich bliżej – żona burmistrza krzyczała do mikrofonu. Przeszkadzał mi ten dźwięk.
– Jesteśmy tu, żeby tą aukcją wesprzeć…
Tłum ludzi patrzył na mojego męża. Wsparcie – cóż za dziwne słowo. Nikt nie wspierał nas, a jesteśmy tu dziś, żeby kogoś wesprzeć. Na scenę wszedł zespół i usłyszałam swoją ukochaną piosenkę. Moją i jego. Byłam szczęśliwa. Byłam taka szczęśliwa.
– Dziękuję – odwróciłam głowę w stronę Arka, ale zniknął.
Żona burmistrza przedstawiła pierwszy przedmiot na licytację – niebieską sukienkę ze srebrnymi cekinami.
Usłyszałam bicie zegara. Powiedziałam w myślach: „trzy".
Otworzyłam oczy, leżałam na podłodze. Wiedziałam, że nic już nie jest ważne, oprócz tego, czego się nauczyłam. Uświadamiam to sobie, dopóki jestem.
POKAŻ MI HORYZONT
Adam nie wiedział, co