Poezja romantyzmu
()
About this ebook
Read more from Group Publication
Poezja Młodej Polski: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsBaśnie i bajki europejskie: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPolskie hymny i pieśni patriotyczne: Śpiewnik wydany w 100-lecie odzyskania niepodległości Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNajpiękniejsze wiersze dla dzieci Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezja polskiego oświecenia Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezja polskiego renesansu Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezja polskiego średniowiecza Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezja polskiego baroku Rating: 0 out of 5 stars0 ratings
Related to Poezja romantyzmu
Related ebooks
Dziejba leśna (tomik) Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezje: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoematy Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDźwięki minionych lat Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezja polskiego baroku Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsŻycie snem Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNieznana podróż Sindbada Żeglarza Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSonety odeskie Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSonety Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSonety Adama Mickiewicza Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNapój cienisty Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMoja Beatrice Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPowieść o rozumnej dziewczynie (cykl) Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsŻycie snem: Dramat w trzech aktach Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsGalileusz Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMyśli moje Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKsięgi trzecie Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWiersze Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWiersze ulotne Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWiersze: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNieznany zbiór poezji Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNa Wzgórzu Śmierci Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDziady Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezje: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezje: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsMedea Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSonety Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPoezje: Wybór Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsDziady, część IV Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKirgiz: Powieść Rating: 0 out of 5 stars0 ratings
Related categories
Reviews for Poezja romantyzmu
0 ratings0 reviews
Book preview
Poezja romantyzmu - Group publication
Poezja romantyzmu
Wybór
Warszawa 2016
Spis treści
George Gordon Byron
Do imionnika
Pożegnanie Czajld Harolda (z Lorda Byrona)
Do siostry
Euthanasia (naśladowanie z Lorda Byrona)
[Zmiennaś, lecz miłość twa nie jest zwodniczą...]
[Idzie w Piękności...]
[O ty piękności, w kwiecie nam porwana...]
[Widziałem cię płaczącą...]
[Słońce bezsennych...]
[Żegnaj...]
Sen (z Lorda Byrona)
Johann Wolfgang Goethe
Król Olszyn. Ballada
Rybak
Pieśń Mignon. Do H***. Wezwanie do Neapolu (naśladowanie z Goethego)
Zygmunt Krasiński
[Bóg mi odmówił tej anielskiej miary...]
[Módl ty się za mnie, gdy przedwcześnie zginę...]
Nim słońce wejdzie, rosa wyżre oczy!
[O biedna, czegóż ja mam życzyć tobie...]
[Weź ten prosty krzyż biały...]
[Znad wód, gdzie nigdy nie zaszumią burze...]
[To miasto wiecznym, w tych grobach jest życie...]
Fryburg. Po śmierci Konstantego Danielewicza
Do kobiety
Przy bransoletce w dzień św. Katarzyny
[O morze wieków! Na każdej twej fali...]
Do Beatr...
[Później czy wcześniej, krzywda w los się wciela...]
Psalm Wiary
Psalm Nadziei
Psalm Miłości
Adam Mickiewicz
Oda do młodości
Pieśń Filaretów
Pierwiosnek
Romantyczność
Świteź. Ballada
Świtezianka. Ballada
Lilije. Ballada (z pieśni gminnej)
Do M***
Niepewność
Stepy Akermańskie
Burza
Bakczysaraj
Czatyrdah
Droga nad przepaścią w Czufut-Kale
Ajudah
Do***. Na Alpach w Splügen 1829
Do matki Polki
Reduta Ordona. Opowiadanie adiutanta
[Snuć miłość...]
[Nad wodą wielką i czystą...]
[Gdy tu mój trup...]
[Polały się łzy me czyste, rzęsiste...]
Cyprian Kamil Norwid
Pióro
Moja piosnka
Fraszka (!)
Bema pamięci żałobny-rapsod
* * * [Coś ty Atenom zrobił, Sokratesie...]
Do obywatela Johna Brown
[Klaskaniem mając obrzękłe prawice...]
Przeszłość
Socjalizm
W Weronie
Pielgrzym
Larwa
Fatum
Język-ojczysty
Laur dojrzały
Nerwy
Fortepian Szopena
Aleksander Puszkin
Rusałka
Szal czarny (z Aleksandra Puszkina)
Historia poety (z epigramatów Puszkina)
Szatan
Serenada (z Puszkina)
[Ty więdniesz, ale milczysz...]
Do *** (z Puszkina)
[Jeśli cię nadzieje zwiodą...]
Spalony list
Żądza sławy
Prorok
Anioł
Pismo na Sybir
Talizman (z Puszkina)
Przypomnienie (z Aleksandra Puszkina)
Mój rodowód
Do sztyletu. Wiersz
Echo (z Puszkina)
Friedrich Schiller
Do radości. Oda
Żurawie Ibika
Rękawiczka. Powiastka (z Szyllera)
Amalia (z Szyllera)
Rezygnacja (z Schillera)
Pegaz w jarzmie
Do dziecięcia
Kolumb
Obca dziewczyna
Pierścień Polikratesa
Zlecenie do huty
Smutna dziewczyna
Nenia
Graf Habsburg
Pielgrzym
Juliusz Słowacki
Hymn
Grób Agamemnona
Sowiński w okopach Woli
Rozłączenie
Chmury
Rzym
Hymn o zachodzie słońca na morzu
Rozmowa z piramidami
[Anioły stoją na rodzinnych polach...]
Testament mój
W pamiętniku Zofii Bobrówny
Uspokojenie
[Anioł ognisty – mój anioł lewy...]
[Wyjdzie stu robotników...]
Do matki
George Gordon Byron
Do imionnika
Jako na głazie zimnego grobowca
Kreślone imię zatrzyma wędrowca,
Tak niech i moje z tej zimnej stronicy
Zwróci na chwilę przelot twej źrenicy.
A gdy to imię błyśnie w twoim oku
W której bądź stronie i w którym bądź roku,
Pomyśl, uniósłszy przeszłości zasłonę,
Że tu me serce leży pogrzebione.
Malta, 14 września 1809
(tłum. Józef Paszkowski)
Pożegnanie Czajld Harolda
(z Lorda Byrona)
I
Bywaj mi zdrowy, kraju kochany!
Już w mglistej miniesz powłoce,
Świsnęły wiatry, szumią bałwany
I morskie ptastwo świegoce.
Dalej za słońcem, gdzie jasną głowę
W zachodnie pogrąża piany!
Tymczasem, słońce, bywaj mi zdrowe,
Bywaj zdrów, kraju kochany!
II
Za kilka godzin różane zorze
Promieńmi błyśnie jasnemi,
Obaczę niebo, obaczę morze,
Lecz nie obaczę mej ziemi.
Zamek, na którym brzmiało wesele,
Wieczna żałoba pokryje;
Na wałach dzikie porośnie ziele,
U wrót pies wierny zawyje.
III
Pójdź tu, mój paziu! paziu mój mały!
Co znaczą te łzy i żale?
Czyli cię wichrów zdąsanych szały,
Czy morskie lękają fale?...
Rozwesel oko, rozjaśnij czoło!
W dobrym okręcie, w pogodę –
Lotny nasz sokół nie tak wesoło,
Jak my polecim przez wodę.
IV
Niech fala szumi, niech wicher głuszy!
Nie dbam, pogoda, czy słota,
Te łzy wyciska z głębi mej duszy
Nie bojaźń, ale tęsknota.
Bo tam mój stary ojciec zostanie,
Tam matka zostanie droga,
Tam wszyscy moi, prócz ciebie, panie,
Prócz ciebie tylko – i Boga.
V
„Ojciec spokojnie mię błogosławił,
Nie płacze ani narzeka;
Lecz matka, którąm we łzach zostawił,
Z jakąż tęsknotą nas czeka!"
– Dość, dość, mój paziu! te łzy dziecinne
Źrenicy twojej przystoją,
Gdybym miał równie serce niewinne,
Widziałbyś we łzach i moją.
VI
Pójdź tu, mój giermku! giermku mój młody!
Skąd ci ta bladość na twarzy?
Czy rozhukanej lękasz się wody,
Czyli francuskich korsarzy?
«O! nie, Haroldzie! nie dbam o życie,
Nie dbam o losów igrzyska,
Alem zostawił żonę i dziécię,
To mi łzy gorzkie wyciska.
VII
«Żona na końcu twojego sioła
W zielonej mieszka dąbrowie;
Gdy dziecię z płaczem ojca zawoła,
Cóż mu nieszczęsna odpowie?
– Dość, dość, mój giermku! słuszna twa żałość;
Ja, choć jej ganić nie mogę,
Mniejszą mam czułość, czy większą stałość,
Śmiejąc się puszczam się w drogę.
VIII
Kochanki, żony, płacz mię nie wzruszy,
Bo nim zabłyśnie poranek,
Z błękitnych oczu te łzy osuszy
Nowy mąż, nowy kochanek.
Nie żal mnie ziemi, gdziem młodość strawił,
Niestraszne podróże wodne,
Żałuję tylko, żem nie zostawił
Nic, co by było łez godne.
IX
Teraz po świecie błądzę szerokim
I pędzę życie tułacze.
Czegoż mam płakać? za kim i po kim?
Kiedy nikt po mnie nie płacze...
Pies chyba tylko zawyje z rana,
Nim obcą karmiony ręką,
Kiedyś swojego dawnego pana
Wściekłą powita paszczęką.
X
Już okręt piersią kraje głębinę
I żagle na wiatr rozwinął;
Nie dbam, ku jakim brzegom popłynę,
Bylebym nazad nie płynął.
Gdy mię twe jasne znudzą kryształy,
Ogromna, modra płaszczyzno,
Powitam lasy, pustynie, skały,
Bądź zdrowa, luba ojczyzno! –
(tłum. Adam Mickiewicz)
Błądzić po całym świecie jak wyrzutek,
W ubiegłe patrząc fale, coraz skorsze:
To moja dola, a słodzi jej smutek
Myśl, żem wycierpiał już to, co najgorsze.
Lecz co najgorszym? Nie dbaj o to wcale,
Nie wglądaj w oko, by tobie odrzekło,
Ilu łez próżne... Czaruj, ideale,
Ale mi nie patrz w serce: tam jest piekło.
25 stycznia 1810
(tłum. Cyprian Kamil Norwid)
Do siostry
Choć się spełniły losów mych godziny,
A gwiazda moja gaśnie na błękicie:
Nie chciałaś we mnie widzieć żadnej winy,
Choć innym łatwe zbrodni mych wykrycie.
Choć dusza twoja znała me cierpienie,
Tyś się dzieliła zemną w tej żałobie,
Tak, że miłości mej wszystko marzenie
Jedynie w tobie znalazłem ja – w tobie!
Gdy się natura wokół nas uśmiecha,
Wzrusza mnie łąka – las – i fala sina.
Wiem, że jej uśmiech fałszem nie oddycha,
Bo twój mi uśmiech ona przypomina.
A kiedy wichry walczą, z oceanem,
Jak ci, com ufał im, z moją osobą:
Jeśli coś wzburzą w mem sercu złamanem,
To przeto, że mnie chcą rozłączyć z tobą.
Choć skała mojej nadziei rozbita,
Choć jej odłamy potonęły w falach,
Choć dusza moja cierpieniem okwita,
Ja w niewolniczych nie upadnę żalach.
Niech tysiąc bólów ściga mię – nie legnę!
Zgniotą – nie złamią! Pierwej spocznę w grobie –
Niechaj mię dręczą – ja kolan nie zegnę!
Nie o nich myślę! Ja myślę o tobie!
Choć twór człowieczy – tyś mi nie kłamała;
Chociaż kobieta – tyś mię nie zdradziła;
Choć spotwarzona – tyś się nie zachwiała,
Choć ukochana – tyś mię nie smuciła.
Choć ci wierzyłem – mnie się nie wyparłaś.
Gdyś mię żegnała – nie, by ujść od brata,
A gdyś czuwała – czci mi nie wydarłaś,
A gdyś milczała – nie na potwarz świata.
Lecz ja nie gardzę – nie potępiam świata,
Jak i tej walki wszystkich na jednego:
Jam go nie cenił, on mi był jak krata,
Żal mi, że wcześniej nie uciekłem z niego.
Jeżeli błąd ten kosztował mię drogo,
Więcej, niż mogłem przewidzieć w potrzebie,
Pomimo całą świata chęć złowrogą,
Nigdy on nie mógł pozbawić mię ciebie.
Z przeszłości mojej, sny bolesnej złemi,
Wielką naukę zyskam dla przyszłości:
Że to, com kochał najwięcej na ziemi,
Godnem też było największych miłości.
Źródło wytrysło w puszczy. Zieleń drzewa
Zakwitła nad niem. O wieczornej dobie
Ptak na gałęziach w samotności śpiewa
I opowiada duszy mej – o tobie.
(tłum. Antoni Lange)
Euthanasia
(naśladowanie z Lorda Byrona)
Prędzej czy później, gdy mię czas owionie
Snem nieprzespanym, w którym się nic nie śni,
O niepamięci! wtenczas chłodne skronie
Weź pod twą schronę do grobowej cieśni.
Nie proszę ręki druha ni dziedzica,
Aby łzy otrzeć lub grabić zostałość,
Lub żeby z włosem popsutym dziewica
Żałować przyszła lub udawać żałość.
Po co najęte płaczków korowody? –
Samemu wstąpić pozwólcie do dołu:
Nie chciałbym chmurzyć niczyjej pogody
I brać wesela kochanemu czołu.
Przecież, miłości! jeśli w twojej sile
Poskromić jęki, marnym żalom sprostać,
Ty sama osłodź rozstania się chwilę,
Mnie, co odchodzę, i tej, co ma zostać.
Marylo moja! kiedy przeszłe bole
Z ostatnim puszczę w niepamięć oddechem,
Niech boski pokój widzę na twym czole,
A w bolach na cię patrzyłbym z uśmiechem.
Lecz oko martwe zrazi wzrok niebieski,
Przed bladym licem zbledną twe powaby:
Uronisz łezkę, człowiek dla tej łezki
Jak żyjąc słabiał, tak i umrze słaby.
A więc bez żalu i pobożnej prośby,
Samotny będę w ostatniej godzinie;
Dla nieszczęśliwych śmierć mało ma groźby,
Ból jeszcze zmniejszy i prędko przeminie.
Lecz umrzeć, odejść, kędy tyle gości
Rusza przede mną, kędy reszta ruszy:
Przepadać w nicość, jak pierwej z nicości
Wszedłem dla życia, żyłem dla katuszy...
Gdyś wiek przeminął, wstrzymaj się u ścieku,
Ostatnim powróć na przeszłość obliczem;
Zlicz dni szczęśliwe, a wyznasz, człowieku,
Czymkolwiek byłeś, że lepiej być niczem.
(tłum. Adam Mickiewicz)
[Zmiennaś, lecz miłość twa nie jest zwodniczą...]
Zmiennaś, lecz miłość twa nie jest zwodniczą,
Choć zdradzasz serce, tkliwie wprzód szukane.
To łzy podwójną zatruwa goryczą,
Którymi twoją opłakałem zmianę;
To kruszy serce, które ty zasmucasz,
Że umiesz kochać – lecz prędko porzucasz.
Stratę obłudnej mało czuje serce,
Oziębła wzgarda ściga przeniewiercę.
Lecz ta, co żadnej myśli nie przebiera,
Ta, której miłość tak tkliwa jak szczera,
Jeśli się nawet i taka odmienia,
Któż by nie doznał mego udręczenia? –
Marzyć o szczęściu, do cierpień się budzić
Los jest każdego, co żyje lub kocha.
Lecz jeśli nawet, przestając nas łudzić,
Żal w sercu wznieca ćma urojeń płocha,
Co we śnie z nami igrając łaskawie,
Tym samotniejszych opuszcza na jawie:
Jakże więc muszą dręczyć się boleśnie
Ci, których serca, nie marzeniom we śnie,
Lecz tkliwym, szczerym uczuciom przywykną,
A te jak same przewidzenia znikną? –
Ach,