Uroboros
By Ernest Filak
()
About this ebook
Opowiadanie o końcu świata jaki znamy. Nadchodzi ostatnia bitwa, Armagedon. Każdy musi brać udział, nie ma litości. Przynajmniej Bóg i Diabeł jej nie znają. Jest to opowieść będąca swoistym manifestem, sprzeciwem wobec otaczającej rzeczywistości. Porusza wrażliwe tematy, dostaje się wszystkim: politykierom, karierowiczom, Kościołowi.
Ernest Filak
Ernest Filak ur. 1971r., historyk, pisarz.
Related to Uroboros
Related ebooks
Szary cień Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsNad krawędzią Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsZdrady miłosne Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsTryptyk bez kolorów Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPłaskowyż Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKomnaty wyobraźni Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsIstota Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKlatka pełna aniołów Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsBaśń o Jasiu i Francesce Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsInkwizycja - Mroczne Preludium Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsI tylko ciemność Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsFemale in @llenstein Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsInkwizycja - Grzechy Przeszłości Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKoneserzy Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsRenegat. Gwiazda. Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKundel Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsLina Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSploty przeznaczenia Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsSzachownica śmierci Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsŚmierć na śniegu Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWęże, czyli studium w szkarłacie Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsOjcowie Nowej Ziemi Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsGarść odpowiedzi na pytania, których nie spodziewaliście się zadać Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPentagram: Antologia grozy Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsPlaneta Ut Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsKuźnia głupców Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsOgród Utrapień Transcendentnych Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsWielka księga Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsGodzina diabła Rating: 0 out of 5 stars0 ratingsW oczach jej błękitu Rating: 0 out of 5 stars0 ratings
Reviews for Uroboros
0 ratings0 reviews
Book preview
Uroboros - Ernest Filak
Uroboros
Ernest Filak
© Copyright by Ernest Filak
Projekt okładki Damian Popiół www.popeq.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone. Rozpowszechnianie i kopiowanie całości lub części publikacji zabronione bez pisemnej zgody autora.
Podążam w mrok. Uciekam od światła. Z każdym krokiem dalej i dalej. Może on przez jakiś czas osłoni mnie przed prześladowcami. Wiem, że to próżne nadzieje, ci co mnie ścigają, żyją w otchłaniach mroku. Przed nimi nie ma ucieczki.
Przedzieram się przez zagajnik. Gałęzie drzew ocierają ręce do krwi. Potykam się o wystające korzenie. Nawet one dziś są przeciwko mnie? Byłoby mi lżej, gdybym porzucił wleczony za sobą pakunek. Dwie włócznie, przewiązane resztkami jakiegoś sztandaru. Jakiego? Nie ma znaczenia, ci nad którymi łopotał na wietrze, wszyscy przepadli. Po co więc go targam? Bo leży na nim mój najlepszy przyjaciel. Nie jest w stanie chodzić. Coś urwało mu obie nogi. Nie wiem co, bo w tym samym czasie jakaś bestia o nieprawidłowym zgryzie wbijała mi kły w łopatkę. Widać, w piekle nie używają aparatów ortodontycznych. Udało mi się urwać jej łeb, niestety nie na tyle szybko, aby pomóc mu na czas. A mieliśmy sobie nawzajem pomagać. Może to więc wyrzuty sumienia. Do dupy z psychologią, to już i tak jest martwa nauka.
- Peter? - usłyszałem zza pleców cichy szept. Ze strachu omal nie puściły mi zwieracze.
- Cholera Mark, prawie się zesrałem. Tamci mieliby „pachnącą" ścieżkę prosto do nas – rzuciłem ponury żart.
- Co się stało? Czemu mnie ciągniesz, gdzie jesteśmy? - pytał coraz natarczywiej. Nigdy nie należał do cierpliwych.
- Straciłeś nogi, obie – nie lubię owijania w bawełnę.
- Dziwne, bo je czuję.
- Jakoś łapiduchy to określali. Nie pamiętam jak.
- A co z bitwą? - wreszcie jakieś sensowne pytanie.
- A co kurwa myślisz? Gdybyśmy wygrali, to leżałbyś na złotogłowiu, a dziewice wlewałyby ci nektar do ust. Widzisz tu jakąś dziewicę? - poniosło mnie, ale okoliczności były jednoznaczne. Otaczał nas nieprzenikniony ciemny, odwieczny bór. Groteskowo poskręcane potężne konary, tak wysokie, że najmniejszy promień światła nie był wstanie się przez nie przecisnąć. Dlatego wybrałem taką drogę ucieczki, jedyna szansa, by skrzydlaci wrogowie nie mogli nas dostrzec. Choć to i tak tylko wydłuży naszą agonię. Wyrok zapadł, pozostało czekanie na koniec.
- Co z Leną? - zapytał pozbawionym nadziei głosem. Nie chciało mi się odpowiadać. Zerknąłem na niego przelotnie. Z brudnych, pozbawionych przez ogień rzęs, spłynęła pojedyncza łza. Musiało go cholernie boleć. Nie miałem środków przeciwbólowych, wyczuwałem smród gnijącego mięsa, bijący z zaropiałych kikutów jego nóg. Nic nie można zrobić. Byle do przodu, by moment spadnięcia mojego łba odsunąć choć o moment.
Przełożyłem prowizoryczne nosze na drugi bark, zacisnąłem zęby i podreptałem dalej. Sunąc krok za krokiem w nieznanym kierunku, wracałem pamięcią do nieodległych w czasie przełomowych wydarzeń.
Przeżyłem swoje życie bez spektakularnych momentów. Jak każdy inny człowiek urodziłem się, chodziłem do szkół, pracowałem, założyłem rodzinę,