You are on page 1of 131

Michel Desmarquet

Misja
Tumaczenie z angielskiego wydania pod tytuem:
Thiaoouba Prophecy
Robert miglarski, Dr Tomasz Chako
Copyright !!" Robert miglarski, Dr Tomasz Chako
#szelkie prawa zastrze$one
%onsultac&a naukowa i kontakt z autorem: Dr Tomasz Chako
'ro&ekt okadki: Dr Tomasz Chako i Robert (aynor
)lustrac&e: Robert (aynor, Robert (aynor
#szelkie prawa zastrze$one*
%a$da ilustrac&a uzgodniona &est z autorem i stanowi wierne
odzwierciedlenie rzeczywisto+ci, na ile tylko &est to mo$liwe*
%olory zostay celowo pomini,te, gdy$ obecna technologia na
-iemi nie pozwala wiernie ich odtworzy.*
%si/$ka po raz pierwszy opublikowana w !!0 roku po angielsku,
pod tytuem Abduction to the 9th Planet 1)234 5678769!!76":
#znowienia !!8, !!9 1;2<:, !!!
#znowiona w !!= roku pod tytuem Thiaoouba Prophecy
1)234 56787600!96!:
<ra>ura 'ublishing
?@*'*DesmarAuet, !!06!!"
Tumaczenia na inne &,zyki:
@apoBskie C Tokuma 2hoten, Tokyo !!= 1 )234 86!6"75=896:
(reckie C 'anos 'ublishing, !!" 1)234 56787608D7=60:
#iele innych tumaczeB &est w toku, mi,dzy innymi hebra&skie*
DesmarAuet, ?ichel !06
Spis treci:
'rzedmowa
#st,p
* Thao
D* -agada nuklearna
0* 'ierwszy czowiek na -iemi
8* -ota 'laneta
9* ;cz, si, $y. na nowe& planecie
7* 2iedmiu Thaori i <ura
=* %ontynent ?u i #yspa #ielkanocna
"* 'sychos>era
!* 4asza Etak zwanaF cywilizac&a
5* Czowiek o odmiennym wygl/dzie i mo&e poprzednie wcielenia
* 'rawda i historia
D* -ociste Doko
0* 'owrGt do EdomuF
'ostscriptum
Ta&emnica Herai
#ybrane cytaty
'rzypisy
Przedmowa
Trudno &est napisa. przedmow, do ksi/$ki tak niezwyke& &ak ta*
-aczn, nietypowo C od przedstawienia si,* @estem Dr Tomasz Chako* 'o uzyskaniu dyplomu
?agistra )n$yniera z wynikiem bardzo dobrym, obroniem Doktorat 4auk Technicznych w
dziedzinie hologra>ii laserowe& za ktGry ?inister 4auki i 2zkolnictwa #y$szego przyzna mi
4agrod,* 3y rok !=! i miaem wtedy D= lat*
'o krGtkie& karierze adiunkta w 'olitechnice IGdzkie&, w !"D roku, otrzymaem propozyc&,
zorganizowania laboratorium hologra>icznego na ;niwersytecie w ?elbourne w <ustralii, gdzie do
dzisia& wykadam*
-aspaka&anie wrodzone& ciekawo+ci do wiedzy zawsze przychodzio mi do+. atwo* 4ie
pami,tam, $ebym kiedykolwiek +l,cza nad ksi/$kami* RGwnolegle ze studiami technicznymi
studiowaem muzyk, i korzystaem ze studenckich wakac&i &ak si, tylko dao, przedu$a&/c &e
nie&ednokrotnie do sze+ciu miesi,cy w roku*
(dy w !=8 roku, &ako student ?echaniki, postanowiem za&/. si, hologra>i/ laserow/ C $adna
uczelnia cywilna w 'olsce nie miaa odpowiedniego wyposa$enia* 4ie byo to dla mnie przeszkod/
C zbudowaem wszystko sam, /cznie z laserem, posugu&/c si, Ezomem optycznymF* ?ierzyem
drgania za pomoc/ hologra>ii laserowe& &ako &eden z pierwszych w 'olsce*
'rzeczytaem w $yciu du$o ksi/$ek, ale nie pami,tam, abym &ak/kolwiek z nich czyta wi,ce&
ni$ raz* 4awet w podr,cznikach i ksi/$kach naukowych przegl/daem powtGrnie zaledwie
>ragmenty*
4inie&sza ksi/$ka &est dla mnie wy&/tkiem* )le razy &e& nie otworz,, $eby co+ sprawdzi., nie
mog, przesta. &e& czyta.J -e zdumieniem stwierdzam, e za kadym razem, prawie na kadej
stronie dostrzegam w nie& co+ nowego, co+ niezmiernie wa$nego, co+ na co wcze+nie& nie
zwrGciem uwagi* Dlatego te$ radz, czytelnikowi przeczyta. t, ksi/$k, wi,ce& ni$ raz*
%si/$ka ta nie zawiera $adnych teorii* 4ie s/ to marzenia czy te$ produkt wyobraKni autora*
@ako uczony a tak$e +wiadomy obywatel -iemi &estem absolutnie przekonany, $e ksi/$ka ta &est
dokadn/ relac&/ rzeczywistoci Wszechwiata* 2prawdziem to osobi+cie, przeprowadza&/c
eksperymenty, &ak rGwnie$ sp,dza&/c wiele miesi,cy na osobistych rozmowach z autorem* @est
rzecz/ niemo$liw/, $eby prosty czowiek, ktGry nigdzie nie studiowa i cae $ycie hodowa
warzywa i kwiaty, zna tak/ ilo+. sprawdzalnych >aktGw, o ktGrych $aden uczony na -iemi nie ma
zielonego po&,cia*
4iektGrym czytelnikom mo$e si, wydawa., $e nasza EnaukaF na -iemi &est wysoce
zaawansowana* 4ic podobnego* 4a przykad, $aden EuczonyF nie potra>i nawet wy&a+ni. tak
podstawowego z&awiska &ak rawitacja, dzi,ki ktGre& chodzimy po -iemi, a nasza planeta
utrzymu&e si, na orbicie wokG 2oBca* ;$ywanie rakiet do podrG$y kosmicznych ko&arzy mi si, z
planem przepyni,cia <tlantyku za pomoc/ taczki*
;czonym na -iemi po prostu nie starcza wyobraKni, aby zda. sobie spraw, z celu istnienia
#szech+wiata, celu nasze& wiadomo+ci i nasze& roli we #szech+wiecie*
@estem przekonany, $e in>ormac&a zawarta w te& ksi/$ce stanie si, w ci/gu na&bli$szych
dziesi,cioleci przedmiotem powa$nych studiGw, otwiera&/c nowe kierunki w nauce i w +wiadomym
rozwo&u Czowieka na -iemi* Dlatego te$, &ako uczony, zdecydowaem si, wzi/. udzia w &e&
tumaczeniu na &,zyk polski* Doo$yem staraB, aby ka$de zdanie byo &ednoznaczne, +ci+le
oddawao intenc&, autora i nie dao si, przekr,ci.* 'omGg mi w tym wieloletni osobisty kontakt z
autorem, z ktGrym wy&a+niaem ka$d/ w/tpliwo+.*
4inie&sze tumaczenie &est pod wieloma wzgl,dami lepsze ni$ angielskie* #ynika to z >aktu, $e
angielska tumaczka nie zawsze bya pewna o czym mowa, a &,zyk angielski autora C Lrancuza C
nie &est dostatecznie zaawansowany, aby wyowi. wszystkie nie+ciso+ci* %orektom towarzysz/
przypiski, aby mo$na &e byo prze+ledzi.*
'rosz, si, nie ogranicza. do traktowania te& ksi/$ki &ako >ascynu&/ce& relac&i z >antastyczne& i
niewiarygodne& przygody* -awiera ona znacznie wi,ce&* 'rzede wszystkim rozwiewa ona
praktycznie wszystkie mity, doktryny i zagadki na -iemi u&awnia&/c logik,, pi,kno i ma&estat
#szech+wiata, w ktGrym kady z nas ma wa$n/ rol, do spenienia*
%si/$ka ta &est lekc&/ #olne& #oli, godno+ci Czowieka, lekc&/ o nasze& 4ie+miertelne&
wiadomo+ci, lekc&/ mio+ci i odpowiedzialno+ci, lekc&/ szacunku i respektu dla 4atury i &e& 'rawa
C ;niwersalnego 'rawa #szech+wiata* 'rawa, ktGre obowi/zu&e nie tylko w materialne&
rzeczywisto+ci, ale tak$e w dziedzinie wiadomo+ci, inteligenc&i i wymiany in>ormac&i we
#szech+wiecie* 'rawa 2twGrcy #szech+wiata*
%si/$ka ta odkrywa przed czytelnikiem &ego wasny potenc&a we #szech+wiecie i pokazu&e w
&aki sposGb zrobi. na&szybsze post,py, wykorzystu&/c mo$liwo+ci dane nam przez samego 2twGrc,
i &ego 'rawo* 'okazu&e tak$e prawdziwe niebezpieczeBstwa gro$/ce czowiekowi, ktGry nie zda&e
sobie sprawy z 'rawa #szech+wiata i &e ignoru&e*
3,d/ ludzie, ktGrzy te& ksi/$ki nie zrozumie&/, mimo $e napisana &est przez prostego czowieka,
prostym &,zykiem, z przykadami &ak dla przedszkolakGw* 3,d/ te$ tacy, ktGrzy nie zechc/ &e&
nawet dotkn!"* -ostawcie ich w spoko&u* 3y. mo$e &eszcze do nie& nie do&rzeli, by. mo$e &eszcze
nie chc/ si, dowiedzie. czego nie wiedz/* 4ie nale$y zach,ca. dziecka w przedszkolu, aby
studiowao psychologi, czy >izyk, C po prostu nie &est gotowe*
4a zakoBczenie pragn, podzi,kowa. czytelnikowi, $e przeczyta mo&/ opini, o te& >ascynu&/ce&
ksi/$ce i zach,cam go do wyrobienia wasnego zdania*
-mienia ona $ycie i +wiatopogl/d ka$dego, kto &/ uwa$nie przeczyta kilka razy*
Dr Tomasz Chako
?elbourne, <ustralia
D8 grudzieB !!"
http:MMwww*thiaoouba*com
Wstp
4apisaem t, ksi/$k, w wyniku otrzymanych poleceB, ktGre wykonaem* @est to sprawozdanie z
wydarzeB, ktGre przydarzyy mi si, osobicie C co ninie&szym potwierdzam*
-da&, sobie spraw,, $e w pewnym stopniu, to nieprawdopodobne opowiadanie mo$e wyda. si,
niektGrym czytelnikom powie+ci/ >antastyczno naukow/ C cakowicie >ikcy&n/ C ale &a nie mam
wyobraKni, ktGra &est niezb,dna dla takiego wyczynu* To nie &est >ikc&a*
Czytelnik kieru&/cy si, dobr/ wiar/ rozpozna prawd# w przekazie, ktGry nios, od moich nowych
przy&aciG dla ludzi na planecie -iemi*
'rzekaz ten, pomimo wielu odniesieB do ras i religii, nie zawiera w sobie ani rasowych ani te
religi&nych uprzedzeB ze strony autora*
?ichel DesmarAuet,
2tyczeB, !"!
$aj! oczy, ale nie widz! %
&szy i nie s'ysz!(
3iblia
)ie u*amy nikomu i niczemu( W!tpimy we Wszystko(
+a wyj!tkiem jedneo, naszej w'asnej inorancji(
1. Thao
Nbudziem si, nagle, nie wiedz/c, &ak dugo spaem* Czuem si, zupenie +wie$y i rze+ki, lecz,
na mio+. bosk/, ktGra to mo$e by. godzinaO Pena spaa obok mnie, miaa zaci+ni,te pi,+ci, ale
Pena zawsze w ten sposGb +pi***
4ie miaem w ogGle ochoty, $eby poo$y. si, znowu do G$ka C tak &akby bya co na&mnie& pi/ta
rano* #staem, poszedem do kuchni i spo&rzaem na zegar* # pG do pierwsze& w nocyJ -upenie to
dla mnie niezwyke budzi. si, o takie& godzinie*
-d&/em pi$am,, ubraem si, w spodnie i koszul,, sam nie wiem dlaczego* 4ie potra>i, te$
wy&a+ni., dlaczego podszedem do biurka, wy&/em kartk, papieru oraz piGro i patrzy'em jak mo&a
r,ka sama pisze, tak &akby miaa swG& wasny umys*
E%ochana, nie b,dzie mnie przez okoo dziesi,. dni* <bsolutnie o nic si, nie martwF*
-ostawiem kartk, koo tele>onu i poszedem w kierunku drzwi na werand,* 2taraem si, nie
potr/ci. stou, na ktGrym stay szachy po wczora&sze& grze C biay krGl w macie* Cicho otworzyem
drzwi prowadz/ce do ogrodu*
4oc wydawaa si, przepeniona dziwnym blaskiem, ktGry nie mia nic wspGlnego z gwiazdami*
)nstynktownie prGbowaem przypomnie. sobie w &akie& >azie mGg by. teraz ksi,$yc, my+l/c, $e
by. mo$e mia wa+nie wschodzi.* Tuta&, w pGnocno6wschodnie& <ustralii, gdzie mieszkam, noce
s/ zwykle gwieKdziste i zupenie prze&rzyste*
-szedem po schodach na zewn/trz* -wykle o te& porze nocy mamy tu istny koncert $ab i
+wierszczy* Teraz panowaa martwa cisza i zastanawiaem si, dlaczego*
-robiem tylko kilka krokGw, kiedy nagle kolor >ilodendronGw uleg zmianie* -mienia si,
rGwnie$ +ciana domu* #szystko wydawao si, sk/pane w b,kitnawym +wietle* Trawnik wydawa
si, >alowa. pod moimi stopami i ziemia zdawaa si, >alowa. tak$e* Lilodendrony si, znieksztaciy
a +ciana domu zacz,a przypomina. prze+cierado unosz/ce si, na wietrze*
-aczynaem wierzy., $e ze mn/ &est co+ nie w porz/dku i zdecydowaem si, wrGci. do domu*
Dokadnie w tym momencie poczuem, &ak unosz, si, delikatnie z ziemi* ;nosiem si,, z pocz/tku
powoli, ponad >ilodendronami i potem szybcie&, obserwu&/c &ednocze+nie zmnie&sza&/cy si, coraz
bardzie& pode mn/ dom*
C Co si, dzie&e O C wykrzykn/em oszoomiony*
C #szystko &est w porz/dku, ?ichel*
# tym momencie byem pewien, $e +ni,* 'rzede mn/ u&rzaem istot, ludzk/ imponu&/cego
rozmiaru, ubran/ w &ednocz,+ciowy kombinezon i zupenie przezroczysty hem na E&e&F gowie*
2pogl/da&/c na mnie u+miechaa si, przy&aKnie*
C 4ie, nie +nisz C powiedziaa, odpowiada&/c na mo&e pytanie, ktGre powstao w moim umy+le*
C Tak C odpowiedziaem C ale to wa+nie zawsze tak si, dzie&e we +nie a na koniec spadasz z
G$ka i budzisz si, ze +liw/ na czoleJ
;+miechn,a si,*
C Do tego C kontynuowaem C mGwisz do mnie po >rancusku, w moim rodzimym &,zyku, a
przecie$ &este+my w <ustralii, gdzie wszyscy mGwi/ po angielsku* @a znam angielskiJ
C @a te$ C odpowiedziaa po angielsku*
C To musi by. sen C &eden z tych gupich snGw* <le &e$eli nie to co ty robisz w moim ogrodzieO
C 4ie &este+my w twoim ogrodzie, tylko ponad nim*
C <chJ To napraw# &est koszmar* -obaczysz, $e miaem rac&,* ;szczypn, si,J C i zrobiem to co
rzekem* C NoochJ
-nowu si, u+miechn,a*
C Czy &este+ teraz usatys>akc&onowany, ?ichelO
C @e+li to nie &est sen, to dlaczego siedz, tuta& na te& skaleO ) kim s/ ci ludzie ubrani wedug
mody z zeszego wiekuO C zaczynaem powoli dostrzega. w mlecznym +wietle, &ak &edni ludzie
rozmawiali o czym+ mi,dzy sob/ a inni kr/$yli wokG* C < ty, kim ty &este+O Dlaczego nie &este+
normalnego rozmiaruO
C @estem normalnego rozmiaru, ?ichel* 4a mo&e& planecie wszyscy &este+my takiego rozmiaru*
<le wszystko we wa+ciwym czasie, mG& drogi przy&acielu* ?am nadzie&,, $e nie masz nic
przeciwko temu by zwraca. si, do ciebie w ten sposGb* 4awet &e$eli &eszcze nie &este+my dobrymi
przy&aciGmi, to mam nadzie&,, $e wkrGtce nimi b,dziemy*
)nteligenc&a promieniowaa z &e& u+miechni,te& twarzy i dobro. emanowaa z cae& &e& postaci*
Trudno mi byo wyobrazi. sobie, $eby spotka. kogo+, przy kim czubym si, bardzie& naturalnie*
C Nczywi+cie, mo$esz mnie nazywa., &ak sobie $yczysz* < ty &ak masz na imi,O
C 4azywam si, Thao, ale na&pierw chc,, $eby+ wiedzia raz na zawsze, $e to nie jest sen* #
rzeczy same& to co+ zupenie innego* - pewnych wzgl,dGw, ktGre ci wkrGtce wy&a+nimy, zostae+
wybrany, by odby. podrG$, ktGr/ niewielu -iemian odbyo, zwaszcza w ostatnich czasach*
C # te& chwili, ty i &a &este+my we wszech+wiecie, ktGry &est rGwnolegy do wszech+wiata na
-iemi* Qeby+ si, tu znalaz, podobnie &ak my sami si, tu znaleKli+my, wykorzystali+my tak zwan/
Epowietrzn/ +luz,F* # te& chwili czas si, dla ciebie zatrzyma* (dyby+ zosta tuta& dwadzie+cia albo
pi,.dziesi/t ziemskich lat i wrGciby+ potem na -iemi, C two&e >izyczne ciao pozostaoby
absolutnie niezmienione C wygl/daby+ dokadnie tak &ak dzisia&*
C < co ci ludzie tuta& robi/O
C Nni egzystu&/ dokadnie tak &ak mo$na tego oczekiwa. i, &ak si, pGKnie& dowiesz, g,sto+.
zaludnienia &est bardzo niska* mier. zdarza si, tylko przez samobG&stwo albo w drodze wypadku*
2/ tu m,$czyKni, kobiety, &ak rGwnie$ zwierz,ta, ktGre ma&/ po 05*555, 95*555 a nawet wi,ce&
ziemskich lat*
C <le dlaczego oni s/ tuta& i &ak to si, stao, $e oni si, tu znaleKliO (dzie si, urodziliO
C 4a -iemi* ) wszyscy s/ tu przez przypadek*
C 'rzez przypadekO Co masz na my+liO
C To bardzo proste* 2yszae+ o TrG&k/cie 3ermudzkimO C %iwn/em gow/* C To cakiem proste*
Tam, a tak$e w kilku innych mnie& znanych mie&scach na -iemi, ten rGwnolegy +wiat przeplata si,
z twoim +wiatem C istnie&e mi,dzy nimi naturalne po/czenie*
Pudzie, zwierz,ta a nawet obiekty czasami mog/ si, znaleK. w s/siedztwie takiego po/czenia i
mog/ by. dosownie wci/gni,ci do wewn/trz* # ten sposGb mo$e si, na przykad zdarzy., $e caa
>lota statkGw znika w ci/gu kilku sekund* Czasami czowiek, czy nawet kilku ludzi mog/ wrGci. z
powrotem do two&ego +wiata po kilku godzinach, kilku dniach, czy kilku latach* -wykle &ednak
ludzie nigdy stamt/d nie wraca&/*
%iedy komu+ uda si, wrGci. i opowiada. o swoich wra$eniach, znaczna wi,kszo+. ludzi na
-iemi po prostu komu+ takiemu nie wierzy* @e$eli ten czowiek upiera si, przy swoim, ludzie
uwa$a&/ go za Estukni,tegoF* -wykle czowiek, ktGry odwiedzi +wiat rGwnolegy, nic nie
wspomina o swoich do+wiadczeniach, zda&/c sobie spraw,, &ak dziwnie b,dzie wygl/da w oczach
innych ludzi* Czasami czowiek mo$e powrGci. stamt/d z utrat/ pami,ci* 4awet &e$eli potem
odzyska cze+. pami,ci, to zwykle nie pami,ta tego, co si, zdarzyo w +wiecie rGwnolegym i nie
&est w stanie przekaza. $adne& in>ormac&i na ten temat*
Typowy przykad C kontynuowaa Thao C we&+cia do rGwnolegego +wiata zdarzy si, w
'Gnocne& <meryce, gdzie pewien mody czowiek dosownie znikn/ w drodze do studni
zna&du&/ce& si, kilkaset metrGw od domu* (odzin, pGKnie& rodzina i przy&aciele rozpocz,li
poszukiwania* 'oniewa$ na ziemi le$a &eszcze +wie$y dwudziestocentymetrowy +nieg, pod/$ali, co
wydawao si, cakiem zrozumiae, +ladami pozostawionymi przez modego czowieka* %u ich
zdumieniu, na samym +rodku pola, +lady nagle si, urway*
#okG nie byo $adnych drzew, $adnych ska, na ktGre mGgby si, wspi/., nie byo nic dziwnego
albo niezwykego, +lady po prostu nagle si, uryway* 4iektGrzy ludzie uwierzyli, $e mody
czowiek zosta zabrany przez statek kosmiczny, ale to si, nie mogo zdarzy., &ak zobaczysz
pGKnie&* Tego biednego chopaka po prostu wci/gn,o do rGwnolegego +wiata*
'ami,tam, $e powiedziaem wtedy:
C Rzeczywi+cie syszaem o tym szczegGlnym wypadku, ale sk/d ty o tym wieszO
C #krGtce si, dowiesz sk/d wiem C odpowiedziaa enigmatycznie*
Dyskus&, przerwao nam nage po&awienie si, grupy ludzi tak dziwnych, $e znowu zacz/em si,
zastanawia. czy to nie sen* ?nie& wi,ce& tuzin m,$czyzn, ktGrym towarzyszya &aka+ posta. z
daleka przypomina&/ca kobiet,, wyoni si, zza stosu kamieni w odlego+ci stu metrGw przed nami*
#idok by o tyle dziwny, $e ludzie ci wygl/dali, &akby wyszli z epoki kamienia upanego* ?ieli
chGd goryli i wymachiwali olbrzymimi maczugami, ktGrych wspGczesny czowiek nie byby
zdolny nawet podnie+. z ziemi* 2tado kreatur szar$owao prosto na nas wy&/c, &ak dzikie bestie*
Ruszyem do ucieczki, ale mo&a towarzyszka powiedziaa mi, $e nie mam si, czego ba., i $ebym si,
uspokoi* 'oo$ya r,k, na sprz/czce swo&ego paska i odwrGcia twarz/ do stada*
;syszaem seri, cichych trza+ni,. i pi,ciu m,$czyzn, ktGrzy wygl/dali na na&silnie&szych w
grupie, pado na ziemi, bez ruchu* Reszta nagle si, zatrzymaa i zacz,a zawodzi.* -acz,li pada.
przed nami na twarz*
2po&rzaem znowu na Thao* 2taa &ak pos/g z zastyg/ twarz/* @e& oczy miay wyraz, &akby ich
chciaa zahipnotyzowa.* 'GKnie& dowiedziaem si,, $e wydawaa telepatycznie rozkazy &edyne&
kobiecie w grupie* 4agle ta kobieta podniosa si, i zacz,a, &ak mi si, wydawao, wydawa.
gardowym gosem rozkazy innym* ?,$czyKni zacz,li usuwa. zwoki nios/c &e na plecach za stos
kamieni, zza ktGrego przyszli*
C Co oni robi/O C zapytaem*
C -asypu&/ kamieniami umarych*
C -abia+ ichO
C ?usiaam*
C Co masz na my+liO -agra$ali namO
C Nczywi+cie, $e tak* Ci ludzie s/ tu od dziesi,ciu czy pi,tnastu tysi,cy lat, kto wieO 4ie mamy
czasu, $eby to ustali., a poza tym &est to bez znaczenia* 4ie mnie& &ednak &est to dobr/ ilustrac&a
tego, o czym rozmawiali+my przed chwil/* Ci ludzie przeszli do rGwnolegego +wiata w &akim+
momencie i odt/d $y&/ tu cay czas*
C To straszneJ
C -gadzam si,, aczkolwiek &est to cz,+. naturalnego i uniwersalnego prawa* Ci ludzie s/
niebezpieczni poniewa$ zachowu&/ si, bardzie& &ak dzikie bestie, ni$ ludzkie istoty* Dialog byby
niemo$liwy pomi,dzy nami i nimi, podobnie &ak nie &est mo$liwy pomi,dzy nimi i pozosta/
wi,kszo+ci/ $y&/c/ w rGwnolegym +wiecie* 'o pierwsze nie s/ oni w stanie si, z nikim
porozumie., a po drugie mnie& ni$ ktokolwiek rozumie&/ co si, z nimi dzie&e* (rozio nam
prawdziwe niebezpieczeBstwo ale w rezultacie, $e tak powiem, wy+wiadczyli+my im przysug,
wyzwala&/c ich*
C #yzwala&/cO
C 4ie b/dK tak zaszokowany, ?ichel* Dobrze wiesz, co mam na my+li* -ostali uwolnieni od
>izycznych cia i teraz mog/ kontynuowa. ich cykl, &ak ka$da +wiadoma istota we #szech+wiecie,
zgodnie z normalnym procesem*
C N ile dobrze rozumiem, ten rGwnolegy +wiat &est przekleBstwem, czym+ takim, &ak pieko czy
czy+ciecO
C 4ie przyszo mi do gowy, $e &este+ religi&nyJ
C ;$yem porGwnania, $eby ci pokaza., $e prGbu&, co+ zrozumie. C odpowiedziaem,
zastanawia&/c si, sk/d Thao moga wiedzie., $e nie &estem religi&ny*
C #iem ?ichel, po prostu $artu&,* ?iae+ rac&,, porGwnu&/c to do rodza&u czy+.ca, ale
oczywi+cie, to porGwnanie &est zupenie przypadkowe* # rzeczy same& rGwnolegy +wiat &est
&ednym z kilku EprzypadkGwF w naturze* Albinos &est przypadkiem i czterolistna koniczyna tak$e
mo$e by. uwa$ana &ako przypadek* TwG& wyrostek robaczkowy to te$ nic wi,ce& ni$ EprzypadekF*
Pekarze na -iemi wci/$ si, gowi/ &ak/ >unkc&, spenia wyrostek* NdpowiedK &est prosta C
wyrostek nie spenia absolutnie $adne& >unkc&i* 'oniewa$ w 4aturze wszystko ma swG& dokadny
powGd do istnienia C zaliczam wyrostek do naturalnych EprzypadkGwF*
Pudzie $y&/cy w tym +wiecie nie cierpi/ ani >izycznie ani moralnie* 4a przykad, gdybym ci,
uderzya, nie poczuby+ $adnego bGlu, ale &e+li uderzenie byoby wystarcza&/co silne, chocia$ bez
bGlu, mGgby+ ponie+. od niego +mier.* ?o$e ci by. trudno to zrozumie., ale tak &est* Ci, ktGrzy tu
istnie&/ nie wiedz/ nic o tym, co ci przed chwil/ wytumaczyam, ale to dobrze, poniewa$ w
przeciwnym razie, kusioby ich, aby popeni. samobG&stwo, ktGre, nawet tuta&, nie &est
rozwi/zaniem*
C Czym oni si, $ywi/O
C Nni nic nie &edz/ ani nie pi&/, poniewa$ nie odczuwa&/ takie& potrzeby* Tuta&, pami,ta& o tym,
czas stan/ w mie&scu, nawet ci co zmarli nie gni&/*
C <le$ to okropneJ #ygl/da na to, $e na&wi,ksz/ ze wszystkich przysug, ktGr/ mo$esz im
wy+wiadczy., &est ich zabi.J
C 'oruszye+ wa$n/ kwesti,* # zasadzie to byoby &edno z dwGch rozwi/zaB*
C @akie &est to drugieO
C #ysa. ich z powrotem tam, sk/d przybyli, &akkolwiek stworzyo by to powa$ne problemy*
'oniewa$ wiemy, &ak wykorzysta. Epo/czenieF na granicy dwGch +wiatGw, mogliby+my wrGci.
wielu z nich na -iemi,, ale &estem pewna, $e zda&esz sobie spraw,, &akie olbrzymie problemy
stworzyoby to dla wi,kszo+ci z tych ludzi* @ak wiesz, ludzie s/ tuta& od wielu tysi,cy lat* Co by si,
stao, gdyby znaleKli si, z powrotem w +wiecie, ktGry opu+cili tak dawno temuO
C ?ogliby zwariowa.* #ygl/da na to, $e nie mo$na nic zrobi., $eby im pomGc* C Thao
u+miechn,a si, delikatnie, kiedy wyraziem zrozumienie*
C @este+ z pewno+ci/ czowiekiem czynu, ?ichel, takim &akiego potrzebu&emy, ale wystrzega& si,
pochopnego wysuwania wnioskGw C musisz &eszcze wiele zobaczy.* C Thao poo$ya r,k, na moim
ramieniu, co wymagao od nie& lekkiego pochylenia si, do przodu* Chocia$ nie wiedziaem tego
wGwczas, Thao mierzya D!5 centymetrGw, bya wi,c wy&/tkowo wysoka &ak na czowieka*
C #idz, na wasne oczy, $e dokonali+my tra>nego wyboru, wybiera&/c ciebie, ?ichel C masz
bystry umys, ale nie mog, ci wszystkiego wy&a+ni. teraz z dwGch powodGw*
C ?ianowicieO
C 'o pierwsze &est zbyt wcze+nie na takie wy&a+nienie* Chodzi mi o to, $e musisz pozna. pewne
szczegGy, zanim dalsze wy&a+nienie b,dzie mo$liwe*
C Rozumiem, a drugi powGdO
C Drugi powGd &est taki, $e na nas czeka&/* ?usimy &u$ i+.*
NbrGcia mnie lekkim dotykiem* 'oszedem za &e& wzrokiem i oniemiaem ze zdziwienia* Nkoo
55 metrGw od nas zna&dowa si, ogromny obiekt w ksztacie kuli, z ktGrego emanowaa
b,kitnawa aura* 'GKnie& dowiedziaem si,, $e &ego +rednica mierzya =5 metrGw* wiato nie byo
rGwnomierne, lecz migotao przypomina&/c ciepe powietrze, kiedy patrzy si, z odlego+ci na piasek
ogrzewany przez letnie soBce*
Nlbrzymia kula EmigotaaF okoo dziesi,ciu metrGw nad ziemi/* 4ie miaa $adnych okien,
otworGw czy drabiny, b,d/c tak gadka, &ak skorupka &a&ka*
Thao zasygnalizowaa mi, $eby i+. za ni/ i ruszyli+my w kierunku maszyny* 'ami,tam ten
moment bardzo dobrze* 'odczas tego krGtkiego czasu, kiedy zbli$ali+my si, do kuli, byem tak
podekscytowany, $e straciem kontrol, nad moimi my+lami* Ci/gy kale&doskop obrazGw
przemyka przez mG& umys przypomina&/c >ilm w trybie szybkiego przewi&ania do przodu*
#idziaem siebie, &ak opowiadam t, przygod, mo&e& rodzinie, a tak$e artykuy w gazetach, ktGre
kiedy+ czytaem na temat ;LN*
'ami,tam uczucie smutku, ktGre mnie ogarn,o, gdy pomy+laem o mo&e& rodzinie, ktGr/ bardzo
kochaemR poczuem si, zapany, &ak gdyby w puapk, i do gowy przysza mi my+l, $e by. mo$e
&u$ ich nigdy nie u&rz,*
C <bsolutnie nie masz si, czego ba., ?ichel C powiedziaa Thao C zau>a& mi* 'owrGcisz do
swo&e& rodziny szybko i w dobrym zdrowiu*
2zcz,ka musiaa mi wtedy opa+. ze zdziwienia, bo wywoao to u Thao melody&ny +miech, &aki
rzadko mo$na usysze. w+rGd nas, -iemian* 'o raz drugi odczytaa mo&e my+liR za pierwszym
razem my+laem, $e to czysty przypadek, ale tym razem nie mogem mie. $adnych w/tpliwo+ci*
%iedy byli+my w bliskie& odlego+ci od kuli, Thao kazaa mi stan/. na przeciw nie& w odlego+ci
okoo &ednego metra*
C 4ie dotyka& mnie teraz pod $adnym pretekstem, ?ichel, cokolwiek si, stanie* Pod adnym
pretekstem, rozumieszO
Ten >ormalny rozkaz niemile mnie zaskoczy, ale kiwn/em gow/* Thao poo$ya swo&/ r,k, na
czym+ w rodza&u EmedalionuF, ktGry, &ak zauwa$yem wcze+nie&, by Eprzypi,tyF na wysoko+ci &e&
lewe& piersi* # drugie& r,ce trzymaa co+, co przypominao du$y dugopis, ktGry odpi,a od swo&ego
pasa*
2kierowaa EdugopisF nad naszymi gowami w kierunku kuli* -dawao mi si,, $e u&rzaem
bysk zielonego promienia, ale nie &estem pewien* 4ast,pnie wskazaa EdugopisemF na mnie,
drug/ r,k, wci/$ trzyma&/c na EmedalionieF i po prostu unie+li+my si, rGwnocze+nie w kierunku
+ciany maszyny* Dokadnie wtedy, kiedy byem pewien, $e zderzymy si, z powierzchni/ skorupy,
&e& cz,+. co>n,a si,, &ak olbrzymi tok w cylindrze, u&awnia&/c owalny otwGr o wysoko+ci okoo
trzech metrGw*
Ndzyskali+my grunt pod nogami, sto&/c na czym+ w rodza&u podestu wewn/trz statku* Thao
zd&,a r,k, z EmedalionuF i z wpraw/, +wiadcz/c/, $e robia to cz,sto wcze+nie&, ponownie
przypi,a do pasa swG& EdugopisF*
Thao, ?ichel i statek kosmiczny w rGwnolegym +wiecie*
C ChodK* Teraz &u$ si, mo$emy dotyka. C powiedziaa*
#zi,a mnie za rami, i zaprowadzia w kierunku maego b,kitnego +wiata, tak intensywnego,
$e musiaem prawie przymkn/. oczy* 4igdy wcze+nie& nie widziaem takiego koloru na -iemi*
%iedy byli+my poni$e& +wiata, +ciana, na ktGre& byo ono umieszczone, Epozwolia nam przez ni/
prze&+.F* Chyba tylko tak to mo$na opisa.* -e sposobu w &aki mo&a mentorka mnie prowadzia,
mGgbym przysi/c, $e b,d, mia niezego guza na czole od ka$de& +ciany, ale za ka$dym razem
przechodzilimy przez cian# jak duchyJ Thao +miaa si, serdecznie z mo&ego zaszokowanego
wyrazu twarzy* #prawia mnie tym w dobry nastrG&* 'ami,tam ten +miech, &ak orzeKwia&/cy
podmuch wiatru, podnosz/cy mnie na duchu w sytuac&i, kiedy pewno+. siebie zupenie mnie
opu+cia*
Czasem rozmawiaem ze zna&omymi o Elata&/cych spodkachF i byem przekonany, $e one
rzeczywi+cie istnie&/, ale kiedy >aktycznie znalazem si, twarz/ w twarz z rzeczywisto+ci/, tyle
pytaB po&awio si, w moim mGzgu, $e zdawao mi si,, $e mi gowa p,knie* Nczywi+cie, w g,bi
duszy byem ca/ sytuac&/ zachwycony* 2/dz/c po sposobie zachowania Thao nie miaem si, czego
ba.* Tylko ona nie bya sama* -astanawiaem si,, &acy b,d/ ci inni* @akkolwiek byem
za>ascynowany t/ przygod/, wci/$ w/tpiem, czy zobacz, znowu moich bliskich* -dawali si, by.
tak bardzo daleko, chocia$ &eszcze kilka minut temu byem w moim wasnym ogrodzie*
Elizgali+my si,F po pododze korytarza w ksztacie tunelu prowadz/cego do maego
pomieszczenia, ktGrego +ciany miay tak intensywny $Gty kolor, $e musiaem przymkn/. oczy*
ciany tworzyy sklepienie, dokadnie tak, &ak by+my byli wewn/trz wywrGcone& miski*
Thao wo$ya mi na gow, hem z przeKroczystego materiau i zauwa$yem, otwiera&/c &edno
oko, $e pozwolio mi to znosi. +wiato*
C @ak si, czu&eszO C zapytaa*
C Pepie&, dzi,ku&,, ale to +wiato C &ak mo$esz &e znosi.O
C To nie &est +wiato* To &est po prostu kolor +cian tego pomieszczenia w danym momencie*
C Dlaczego Ew danym momencieFO 'rzyprowadzia+ mnie tuta&, $eby &e pomalowa.O C
za$artowaem*
C 4ie ma tu $adne& >arby* To s/ po prostu drgania, ?ichel* #ci/$ ci si, zda&e, $e &este+ w swoim
+wiecie na -iemi, kiedy >aktycznie nie jeste* @este+ teraz w &ednym z naszych super
dugodystansowych statkGw kosmicznych zdolnych do podrG$owania z szybko+ci/ wiele razy
wi,ksz/ od pr,dko+ci +wiata* #krGtce b,dziemy odlatywa., czy mGgby+ si, poo$y. w te& koiO
4a +rodku pomieszczenia stay dwie skrzynie, przypomina&/ce wygl/dem trumny bez wiek*
'oo$yem si, w &edne& z nich a Thao w drugie&* 2yszaem &ak Thao przemGwia w nieznanym mi
&,zyku, ktGry brzmia bardzo harmoni&nie* Chciaem si, troch, podnie+., ale nie mogem* 3yem
trzymany przez &ak/+ nieznan/ i niewidzialn/ si,* QGty kolor stopniowo znika ze +cian,
zast/piony przez nie mnie& intensywny kolor niebieski* 'omieszczenie EprzemalowaoF si, na inny
kolor*
@edna trzecia pomieszczenia nagle staa si, ciemna i zauwa$yem maleBkie +wiateka miota&/ce
&ak gwiazdy*
(os Thao by wyraKny w ciemno+ci*
C To s/ gwiazdy, ?ichel* Npu+cili+my rGwnolegy +wiat -iemi i b,dziemy coraz bardzie&
oddala. si, od two&e& planety, $eby+ odwiedzi nasz/* #iemy, $e &este+ bardzo zainteresowany t/
podrG$/, i tak$e naszym odlotem, ktGry spec&alnie dla ciebie b,dzie si, odbywa. cakiem wolno*
?o$emy teraz obserwowa. ekran, ktGry widzisz przed sob/*
C (dzie &est -iemiaO
C 4ie wida. &e& teraz, bo &este+my bezpo+rednio nad ni/ na wysoko+ci okoo 5*555 metrGw*
4agle usyszaem &aki+ gos mGwi/cy w &,zyku przypomina&/cym ten, ktGrego wcze+nie&
u$ywaa Thao* Thao odpowiedziaa krGtko i wtedy ten gos przemGwi do mnie po >rancusku,
czysto i doskonale po *rancusku 1chocia$ intonac&a bya bardzie& melody&na ni$ zazwycza&:, wita&/c
mnie na pokadzie* 3yo to co+ w stylu Ewita&cie na pokadzie naszych linii lotniczychF i pami,tam,
$e mnie to cakiem ubawio, mimo unikalne& sytuac&i, w ktGre& si, zna&dowaem* # te& same& chwili
poczuem lekki pr/d powietrza i zrobio si, chodnie&, &ak gdyby w/czono klimatyzac&,* Tempo
wydarzeB wzroso* 4a ekranie pokazao si, co+, co mogo by. tylko 2oBcem* 4a&pierw wydawao
si,, $e dotyka ono kraw,dzi -iemi, a mGwi/c precyzy&nie&, 'oudniowe& <meryki, czego
dowiedziaem si, potem* -nowu zastanawiaem si, czy nie +ni,* 2ekunda po sekundzie <meryka
si, kurczya* 4ie mogem zobaczy. <ustralii poniewa$ promienie soneczne &eszcze do nie& nie
dotary* Teraz kontury planety staway si, bardzie& wyraKne i zdawao si,, $e poruszamy si, wokG
globu za&mu&/c pozyc&, nad 3iegunem 'Gnocnym* 2tamt/d zmienili+my kierunek oddala&/c si, od
-iemi z niewiarygodn/ szybko+ci/* 4asza biedna -iemia stawaa si, pik/ do koszykGwki a potem
kul/ bilardow/, a$ znika prawie zupenie z ekranu* # zamian mo&e pole widzenia zostao
zast/pione ciemnoniebieskim odcieniem kosmosu* NdwrGciem gow, w kierunku Thao w
oczekiwaniu na dalsze wy&a+nienia*
C 'odobao ci si,O
C To byo wspaniae, tylko bardzo szybko* @ak to mo$liwe lecie. z tak olbrzymi/ pr,dko+ci/O
C To byo nic, mG& drogi przy&acielu* E#ystartowali+myF bardzo agodnie* Dopiero teraz lecimy
z maksymaln/ pr,dko+ci/*
C @ak szybkoOC przerwaem*
C - pr,dko+ci/ wiele razy wi,ksz/ od pr,dko+ci +wiata*
% -wiat'aO < ile razy wi,ksz/O To niesamowiteJ < co z barier/ +wiataO
C # peni rozumiem, $e wyda&e ci si, to niewiarygodne* 4awet wasi spec&ali+ci nie uwierzyliby
w to C &ednak$e &est to prawda*
C ?Gwisz, $e lecimy z szybko+ci/ kilka razy wi,ksz/ od pr,dko+ci +wiata, ale ile razyO
C ?ichel, podczas te& podrG$y wiele, wiele rzeczy b,dzie ci celowo u&awnione* 3,d/ rGwnie$
szczegGy, do ktGrych nie b,dziesz mia dost,pu* Dokadna pr,dko+. naszego statku kosmicznego
&est wa+nie takim szczegGem* 'rzykro mi, $e ci, musz, rozczarowa., ale masz przed sob/ &eszcze
wiele nowych interesu&/cych rzeczy, ktGre zobaczysz i o ktGrych si, dowiesz, tak $e nie powiniene+
si, za bardzo martwi., &e$eli pewna in>ormac&a b,dzie ci niedost,pna*
@e& zachowanie wskazywao, $e sprawa &est zamkni,ta i nie nalegaem dale& czu&/c, $e byoby to
nie na mie&scu*
C 2pG&rz C powiedziaa do mnie* 4a ekranie po&awia si, barwna plamka i rosa w szybkim
tempie*
C Co toO
C 2aturn*
Czytelnik musi mi wybaczy., $e opisy, &akie da&,, nie s/ tak dokadne, &ak mo$na byoby sobie
tego $yczy.* 'owinno to by. zrozumiae, bo nie odzyskaem wtedy &eszcze wtedy wszystkich
swoich zmysGw* -obaczyem tak wiele w tak krGtkim czasie, $e ci/gle byem troch,
EzdezorientowanyF*
%iedy si, do niego zbli$ali+my, synny 2aturn coraz bardzie& powi,ksza si, na ekranie* @ego
kolory byy cudowne, nieporGwnywalne z niczym, co kiedykolwiek widziaem na -iemi* 3yo tam
du$o $Gtego, czerwonego, niebieskiego, pomaraBczowego* # ka$dym kolorze nieograniczony
wachlarz odcieni, ktGre mieszay si,, rozdzielay, wzmacniay si,, potem saby tworz/c synne
pier+cienie i zamyka&/c si, wewn/trz nich*
3yo to niesamowite widowisko, ktGre coraz bardzie& zapeniao nasz ekran*
%iedy u+wiadomiem sobie, $e &u$ du$e& nie &estem trzymany przez pole siowe, chciaem zd&/.
mask,, aby zobaczy. kolory lepie&, lecz Thao mi zasygnalizowaa, $ebym niczego nie robi*
C < gdzie s/ satelityO C zapytaem*
C ?o$esz zobaczy. dwa cakiem blisko siebie po prawe& stronie ekranu*
C @ak daleko &este+myO
C ?usimy si, zna&dowa. okoo 7*555*555 kilometrGw, mo$e wi,ce&* Ci przy pulpicie
sterowniczym oczywi+cie wiedz/ dokadnie, ale $eby ci da. bardzie& zbli$one oszacowanie
musiaabym wiedzie. czy nasza EkameraF da&e pene zbli$enie czy te$ nie*
2aturn nagle znikn/ po lewe& stronie ekranu, ktGry znowu wypeni si, EkoloremF kosmosu*
# tym momencie poczuem niesamowite uniesienie, egzaltac&, &akie& nigdy przedtem w $yciu
nie do+wiadczyem* ;+wiadomiem sobie nagle, $e braem udzia w niezwyke& przygodzie* <le
dlaczegoO N nic nie prosiem i nigdy nie braem pod uwag, takie& mo$liwo+ci 1kto by braO:, aby
do+wiadczy. co+ takiego*
Thao wstaa*
C ?o$esz zrobi. to samo, ?ichel* C ;suchaem i znowu znaleKli+my si, obok siebie na +rodku
kabiny* -auwa$yem wGwczas, $e Thao nie nosia &u$ swego hemu*
C Czy mo$esz mi to wy&a+ni. C zapytaem C przedtem cay czas nosia+ hem, podczas gdy &a
mogem ci towarzyszy. nie nosz/c go, a teraz wa+nie &a musz, go nosi. a ty nie, dlaczegoO
C To bardzo proste* 'ochodzimy z planety, rG$ni/ce& si, bakteriologicznie od -iemi* -iemia C to
dla nas medium kultur bakteriologicznych* - tego te$ powodu kontaktowanie si, z tob/ wymagao
ode mnie zastosowania podstawowych +rodkGw ostro$no+ci* Ty sam stanowie+ dla mnie
niebezpieczeBstwo, ale teraz &u$ nie*
C 4ie rozumiem*
C %iedy wszede+ do kabiny kolor by zbyt intensywny dla twoich oczu i dostae+ hem, ktGry
teraz nosisz* -osta on spec&alnie dla ciebie zapro&ektowany* 'rzewidzieli+my two&/ reakc&,*
C 'odczas tego bardzo krGtkiego czasu kiedy kabina bya $Gta a potem b,kitna, osiemdziesi/t
procent niebezpiecznych bakterii w twoim organizmie zostao zniszczonych* #tedy by. mo$e
poczue+ chGd powietrza przypomina&/cego klimatyzac&,R to bya &eszcze &edna >orma dezyn>ekc&i
przez, nazwi&my to promieniowanie, chocia$ to nie &est wa+ciwe sowo, nie da si, tego
przetumaczy. na $aden ziemski &,zyk* # ten sposGb &a zostaam cakowicie zdezyn>ekowana, ale
ty wci/$ posiadasz wystarcza&/co du$o bakterii, $eby stanowi. dla nas znaczne zagro$enie* Dam ci
teraz dwie piguki i za trzy godziny b,dziesz si, mGg uwa$a. tak EczystyF, &ak ka$dy z nas*
%iedy to mGwia, wzi,a mae pudeko obok &e& koi, wy&,a z niego piguki i podaa mi &e razem
z probGwk/ zawiera&/c/ ciecz, ktGra wygl/daa mi na wod,* 'okn/em &e, unosz/c przy tym
podstaw, mo&ego hemu by dosta. si, do ust* 4ast,pnie, no cG$, wszystko stao si, szybko i byo
bardzo dziwne*
Thao wzi,a mnie na r,ce, poo$ya mnie w koi i zd&,a mask,* Widzia'em co si# dzieje z
odle'oci dw.ch albo trzech metr.w od mojeo cia'a/ -da&, sobie spraw,, $e pewne rzeczy w te&
ksi/$ce mog/ wyda. si, nieprawdopodobne, ale >aktycznie widziaem mo&e ciao z odlego+ci i
mogem kr/$y. po pomieszczeniu wy/cznie za pomoc/ my+li*
Thao przemGwia:
C ?ichel, wiem, $e mnie widzisz i syszysz* @a ci, nie widz, i dlatego nie mog, patrze. na
ciebie, kiedy do ciebie mGwi,* Two&a Ciao <stralne, czyli ty, opu+cio ciao >izyczne* 4ie ma w
tym $adnego niebezpieczeBstwa i nie musisz si, martwi.* #iem, $e przytra>ia ci si, to po raz
pierwszy i $e s/ ludzie, ktGrzy wpada&/ w panik,* Dostae+ spec&alne lekarstwo, aby oczy+ci. twG&
organizm ze wszystkich bakterii niebezpiecznych dla nas* Dostae+ tak$e &eszcze drugie lekarstwo,
ktGre spowodowao, $e two&e <stralne Ciao opu+cio ciao >izyczne C b,dzie to trwao trzy godziny,
tyle czasu ile za&mie oczyszczenie two&ego ciaa* # ten sposGb nie trac/c czasu b,dziesz mGg
odwiedzi. nasz statek kosmiczny, nie stanowi/c dla nas zagro$enia*
Chocia$ wyda&e si, to dziwne, musz, przyzna. $e ten stan wyda mi si, cakiem naturalny*
'od/$yem za Thao* 3yo to >ascynu&/ce* Thao sza od drzwi do drzwi, ktGre rozst,poway si,
przed ni/ i w ten sposGb mi&ali+my pomieszczenie za pomieszczeniem* 'od/$aem za ni/ z pewne&
odlego+ci i za ka$dym razem, gdy drzwi si, zamkn,y zanim zd/$yem si, przemkn/., po prostu
przechodziem przez nie*
# koBcu dotarli+my do okr/gego pomieszczenia, ktGrego +rednica wynosia okoo D5 metrGw,
w ktGrym zna&dowao si, co na&mnie& tuzin EastronautGwF, wszystkie kobiety i wszystkie rozmiaru
Thao* Thao zbli$ya si, do grupy czterech astronautek, ktGre siedziay w olbrzymich, wygodnie
wygl/da&/cych >otelach ustawionych w kr/g* %iedy Thao usiada w wolnym >otelu, czwGrka
zwrGcia twarze w &e& kierunku z oczekiwaniem* #ygl/dao na to, $e to oczekiwanie sprawiao &e&
przy&emno+.* # koBcu przemGwia*
-nowu z prawdziw/ przy&emno+ci/ suchaem ich &,zyka, &ego asonans by cakiem dla mnie
nowy i &ego intonac&e byy tak melody&ne, $e mo$na byo pomy+le., $e to +piew* #szystkie cztery
astronautki wygl/day niezmiernie zainteresowane raportem Thao* 'rzypuszczaem, $e mGwiy o
mnie, tra>nie zgadu&/c, $e byem gGwnym celem ich mis&i*
%iedy Thao skoBczya, zacz,y pada. pytania i dwie inne astronautki do/czyy si, do grupy*
Dyskus&a o$ywia si, i nabraa tonu podniecenia*
4ie rozumie&/c ani sowa z tego co mGwiy, zwrGciem uwag, na tro&e ludzi usytuowanych
przed ekranami wy+wietla&/cymi trG&wymiarowe obrazy, mnie& lub bardzie& &askrawe i kolorowe*
'rzybli$yem si, s/dz/c, $e musi to by. pomieszczenie dowGdcze statku* 3yo to dla mnie
niezmiernie interesu&/ce, $e byem niewidzialny i nie przeszkadzaem im swo&/ obecno+ci/, kiedy
wykonyway swo&e obowi/zki*
4a &ednym z ekranGw, ktGry by wi,kszy od pozostaych, mogem dostrzec kropki, niektGre
wi,ksze ni$ inne i niektGre &a+nie&sze, ktGre poruszay si, rGwnomiernie i bez zakGceB w rG$nych
kierunkach, niektGre na lew/ stron, ekranu a inne na praw/* )ch pr,dko+. zwi,kszaa si, w miar,,
&ak rosy na ekranie i ostatecznie z niego znikay* #iele z nich miao niezwykle pi,kne i &askrawe
kolory rozci/ga&/ce si, od subtelnych odcieni a$ po o+lepia&/cy $Gty, taki &ak ma +wiato bi&/ce od
soBca*
#krGtce zdaem sobie spraw,, $e te plamy to planety i soBca, w+rGd ktGrych nawigowali+my i
ich bezgo+ne powi,kszanie si, bardzo mnie >ascynowao* Trudno mi powiedzie., &ak dugo &e
obserwowaem, kiedy nagle dziwny dKwi,k wypeni kabin,* DKwi,k, ktGry by &ednocze+nie
delikatny a za razem uporczywy* Towarzyszyo mu wiele byska&/cych +wiate*
2kutek by natychmiastowy* <stronautki, ktGre rozmawiay z Thao, zbli$yy si, do pulpitu
kontrolnego i ka$da z nich za&,a swo&e mie&sce* Nczy wszystkich byy zwrGcone na ekrany*
4a samym +rodku &ednego z du$ych ekranGw dostrzegem olbrzymi/ mas, trudn/ do opisania*
'owiedzmy, $e bya ona okr/ga i niebieskozielona* 'ozostawaa nieruchoma na +rodku ka$dego
ekranu*
# pomieszczeniu zapanowaa cisza* (Gwna uwaga bya skupiona na trzech astronautkach,
ktGre obsugiway prostok/tnego ksztatu instrumenty, przypomina&/ce nasze komputery*
4agle oniemiaem* Ngromn/ cz,+. powierzchni, ktGr/ do te& pory uwa$aem za +cian, kabiny,
pokry obraz 4owego @orku*
C 4ie, to nie 4owy @ork, to 2ydneyJ C powiedziaem do siebie* Chocia$ most &est troch, inny*** <
mo$e to nie mostO
?o&e zdziwienie byo tak wielkie, $e zwrGciem si, z zapytaniem do Thao, obok ktGre& si,
zna&dowaem* 4iestety cakiem zapomniaem, $e przecie$ nie byem w moim *izycznym ciele i nikt
nie mGg mnie usysze.* 2yszaem Thao i &e& towarzyszki komentu&/ce to, co widziay, &akkolwiek
bez zna&omo+ci ich &,zyka nic nie mogem zrozumie.* 3yem przekonany, $e Thao nie moga mnie
okama. i s/dziem, $e rzeczywi+cie zostawili+my -iemi, daleko* 2ama mi wy&a+niaa, $e
lecieli+my z szybko+ci/ kilka razy wi,ksz/ od pr,dko+ci +wiata, i $e mi&ali+my 2aturna a pGKnie&
to, co wzi/em za planety i soBca, wi,c czy$by+my wrGciliO DlaczegoO
Thao odezwaa si, go+no i po >rancusku, co spowodowao, $e wszystkie gowy odwrGciy si, w
&e& kierunku*
C ?ichel, &este+my w te& chwili nad planet/ <rSmo T0, ktGra &est prawie dwa razy wi,ksza od
-iemi i, &ak widzisz na ekranie, cakiem przypomina two&/ planet,* 4ie mam wiele czasu, $eby ci
wy&a+nia. cel nasze& obecne& mis&i, poniewa$ musz, wzi/. udzia w te& operac&i, ale wy&a+ni, ci to
pGKnie&* 'owiem ci tylko tyle, $e nasza mis&a zwi/zana &est z promieniowaniem atomowym, takim
&akie znasz na -iemi*
#szystkie astronautki wygl/day na bardzo za&,te* %a$da z nich wiedziaa co i kiedy robi.*
2tali+my nieruchomo* Du$y panel wy+wietla obraz centrum miasta* Czytelnik powinien zrozumie.,
$e ten du$y panel by niczym wi,ce&, ni$ olbrzymim telewizy&nym ekranem, ktGry wy+wietla
trG&wymiarowe obrazy tak wiernie, &akby+my wygl/dali z okna wysokiego budynku*
?o&a uwaga zostaa skierowana w kierunku mnie&szego ekranu, ktGry by obsugiwany przez
dwie astronautki* ?ogem na nim zobaczy. nasz statek kosmiczny, dokadnie tak, &ak go widziaem
w +wiecie rGwnolegym na -iemi* %iedy tak patrzyem, ze zdziwieniem u&rzaem kul,
przypomina&/ca &a&ko kury, oddziela&/c/ si, od naszego statku poni$e& &ego +rodka* (dy kula
oddzielia si, od naszego statku, szybko poleciaa w kierunku planety* %iedy znika z pola
widzenia, kole&na kula wyonia si, w ten sam sposGb, a potem trzecia* -auwa$yem, $e ka$da kula
bya obserwowana na osobnym ekranie przez rG$ne grupy astronautek*
Pot kul w kierunku planety mo$na teraz byo atwo +ledzi. na du$ym ekranie* Chocia$ powinny
byy dawno &u$ znikn/. z pola widzenia, a wci/$ pozostaway widoczne, doszedem do wniosku, $e
kamera musi mie. nadzwycza& silne zbli$enie* # rzeczy same& e>ekt by na tyle pot,$ny, $e
pierwsza kula znikn,a z prawe& strony panelu a druga z lewe&* ?ogli+my teraz widzie. tylko
+rodkow/ kul, i obserwowali+my &e& lot cakiem wyraKnie* -atrzymaa si, na +rodku olbrzymiego
placu usytuowanego pomi,dzy blokami* Tam zawisa, &akby bya zawieszona kilka metrGw nad
ziemi/* 'ozostae kule byy sterowane w podobny sposGb* @edna zawisa nad rzek/ pyn/c/ przez
miasto, a druga nad wzgGrzem w pobli$u miasta*
4ieoczekiwanie na ekranie po&awi si, nowy obraz* #yraKnie teraz mogem dostrzec drzwi
blokGw mieszkalnych a racze& goych we&+., poniewa$ tam, gdzie powinny byy by. drzwi,
zna&doway si, same ramy*
'ami,tam wyraKnie, $e dopiero wtedy zdaem sobie spraw,, &akie dziwne byo to miasto***
)ic si# nie porusza'o(((
2. a!"ada #u$lear#a
@ednym sowem mo$na opisa. to, co wida. byo na ekranie: spustoszenie* ;lica, ktGr/
obserwowali+my, kawaek po kawaku, zawalona bya EkopcamiF ktGrych wi,kszo+. usytuowana
bya &eden za drugim* 4iektGre stay osobno, podczas gdy inne le$ay na +rodku otworGw
wygl/da&/cych na we&+cia do budynkGw* 4iepostrze$enie kamera zrobia zbli$enie i wkrGtce
zrozumiaem, $e te EkopceF musiay by. po&azdami, przypomina&/cymi swoim ksztatem
paskodenne odzie*
<stronautki wokG mnie byy na swoich stanowiskach* - ka$de& kuli wychodzia duga rura,
ktGra powoli dosi,gaa powierzchni planety* %iedy koniec rury dosi,ga ziemi, unosia si, maa
chmurka kurzu i doszo wGwczas do mnie, $e te po&azdy tak$e musiay by. pokryte grub/ warstw/
kurzu, przez co staway si, bezksztatne i nie do rozpoznania* Nczywi+cie kula, ktGra unosia si,
nad rzek/, miaa swo&/ rur, umieszczon/ w wodzie* 2kupiem teraz swo&/ uwag, na panelu,
poniewa$ scena bya niezwykle >ascynu&/ca* 4ie mogem si, oprze. wra$eniu, $e &estem na ulicy*
?o&/ uwag, szczegGlnie przyci/gao ciemne mie&sce u we&+cia do du$ego budynku* ?Ggbym
przysi/c, $e co+ si, poruszyo*
'oczuem te$ poruszenie w+rGd astronautek* 4agle to Eco+F po kilku drgawkach wyszo na
+wiato* -amarem z przera$enia* @e$eli chodzi o mo&e EgospodynieF, to oprGcz kilku szybcie& ni$
zwykle wypowiedzianych sGw i kilku zdaB, w ktGrych mo$na byo usysze. emoc&e, nie wygl/day
na zdziwione* To, co obserwowali+my wyraKnie na panelu, byo przera$a&/cym karaluchem o
dugo+ci okoo dwGch metrGw i wysoko+ci "5 centymetrGw*
Czytelnik na pewno nie &eden raz widzia te nieprzy&emne, niewielkie insekty, ktGre mamy na
-iemi, szczegGlnie w ciepych klimatach, $y&/ce w piwnicach i w wilgotnych mie&scach* Trudno si,
nie zgodzi., $e s/ one niezbyt przy&emne, lecz nawet na&wi,ksze z nich nie osi/ga&/ dugo+ci pi,ciu
centymetrGw* 'rosz, sobie teraz wyobrazi. osobnika o wymiarach, ktGre opisaem przed chwil/*
Co+ obrzydliwego*
Rurka wysta&/ca z kuli zacz,a si, co>a., i kiedy bya metr nad ziemi/, karaluch nagle ruszy do
przodu $eby zaatakowa. porusza&/cy si, obiekt* 4ieu>nie zatrzyma si, na chwil,, i wtedy spod
budynku wyoni si, istny rG& insektGw, &edna >ala robactwa zalewaa drug/* #a+nie wtedy,
promieB o+lepia&/co intensywnego niebieskiego +wiata wylecia z kuli i przesuwa&/c si, po grupie
robactwa, zamieni &/ natychmiastowo na zw,glony kurz* Chmura czarnego dymu zasonia we&+cie
budynku*
- rosn/c/ ciekawo+ci/ obserwowaem pozostae ekrany, ale nie pokazyway one $adnych
problemGw* %ula znad rzeki wracaa do nas, a kula na wzgGrzu schowaa swo&/ rurk,, przeniosa
si, troch, wy$e& i opu+cia dwie rury, &edn/ poni$e& kuli a drug/ nad ni/* Nczywi+cie domy+liem
si,, $e astronautki zbieray prGbki gleby, wody i powietrza* 3,d/c w ciele <stralnym nie mogem
zada. Thao $adnego pytania* Do tego Thao bya teraz za&,ta rozmow/ z dwiema EgospodyniamiF*
%ule zacz,y pi/. si, ku nam i wkrGtce byy gotowe do Ewchoni,ciaF przez nasz statek*
%iedy operac&a si, zakoBczya, Thao i dwie wspomniane astronautki za&,y mie&sca na wprost
pulpitGw, ka$da przy swoim* # mgnieniu oka obrazy, ktGre otrzymywali+my na ekranach i na
panelu, cakowicie si, zmieniy*
-rozumiaem, $e mieli+my odlecie., kiedy ka$da z nich za&,a wasne mie&sce* -auwa$yem, $e
wszystkie astronautki przybray podobn/ postaw, w swoich >otelach, co mnie zaciekawio*
Dowiedziaem si, pGKnie&, $e to pole siowe zmusio ich do za&,cia okre+lone& pozyc&i w >otelu,
dokadnie tak, &ak pasy bezpieczeBstwa przykuwa&/ do siedzeB kaskaderGw na -iemi*
2oBca o+wietlay planet, przez czerwonaw/ mg,* Ndlecieli+my &u$ i posuwali+my si, wzdu$
obwodu planety na te& same& wysoko+ci* 'rzelatu&/c, widzieli+my pustynny obszar, poprzecinany
przez suche koryta rzek, ktGre czasami przecinay si, mi,dzy sob/ pod k/tem prostym* 'rzyszo mi
wGwczas na my+l, $e mog/ to by. kanay, a nawet &ak nie, to $e mogy by. zrobione r,k/ ludzk/*
4a panelu ukazyway si, obrazy miasta* 4a&wyraKnie& byo ono nienaruszone* Chwil, pGKnie&
&ego obraz znikn/ i ekran zrobi si, pusty* 4asz statek z pewno+ci/ nabra szybko+ci, kiedy tak
przelatywa nad planet/, bo obrazy na mnie&szych ekranach, ktGre ukazyway &ezioro czy
wchodz/ce w l/d morze, migay w szybkim tempie* ;syszaem nagle kilka uniesionych gosGw i
natychmiast statek zwolni tempo* #/czono panel i pokazao si, zbli$enie &eziora* -atrzymali+my
si,*
#yraKnie wida. byo cz,+. wybrze$a i za du$ymi gazami, ktGre stay obok &eziora, mo$na byo
dostrzec budowle w ksztacie sze+cianu, ktGre wygl/day mi na domy mieszkalne* (dy tylko
zatrzymali+my si, znowu, kule zacz,y swo&e operac&e ponownie, tak &ak to robiy wcze+nie&* @edna
z kul, ktGra unosia si, nad pla$/ na wysoko+ci ktGr/ oceniem na 85 do 75 metrGw, zrobia kilka
doskonaych u&,.* @e& rura dosi,ga samego brzegu* 3ardzo wyraKnie przekazaa nam obraz &akie&+
grupki ludzi* 4a pierwszy rzut oka niczym si, oni nie rG$nili od ludzi na -iemi*
;kazao si, niezwykle wyraKne zbli$enie* 4a +rodku panelu ukazaa si, twarz kobiety, ktGre&
wiek trudno byo okre+li.* ?iaa br/zow/ skGr,, dugie czarne wosy, ktGre opaday &e& na piersi*
@ak mogli+my dostrzec na innym ekranie, bya cakiem naga* Tylko &e& twarz wygl/daa na
znieksztacon/ C przypominaa ?ongok,*
%iedy u&rzaem &/ po raz pierwszy, nie wiedziaem, $e &est zde>ormowana* -ao$yem po prostu,
$e mieli+my do czynienia z ras/ troch, inn/ od nasze&, tak/ &ak przedstawia&/ autorzy powie+ci
>antastycznych 1science >iction: C wszystko powykr,cane, z du$ymi uszami i tym podobnymi
szczegGami* - dalszych u&,. wygl/dao $e w te& grupie m,$czyKni i kobiety przypominali ras,
polinezy&sk/* Nd razu &ednak rzucao si, w oczy, $e wi,ce& ni$ poowa tych ludzi albo bya
zde>ormowana, albo z$erana przez tr!d*
'atrzyli w kierunku kuli i gestykulowali, wygl/da&/c na bardzo poruszonych* #ielu innych
wyonio si, z sze+ciennych budynkGw, ktGre okazay si, ich mieszkaniami i ktGre pokrGtce opisz,*
3udynki te bardzo przypominay schrony przeciwpancerne z czasGw )) wo&ny +wiatowe&, do
ktGrych dodano bardzo grube kominy 1na&prawdopodobnie& w celu wentylac&i:, wysta&/ce okoo
metra nad powierzchni/ ziemi* Nrientac&a wszystkich schronGw bya &ednakowa i ludzie wychodzili
z nich przez zacienione boczne otwory*
3ez $adnego ostrze$enia poczuem &ak &aka+ sia odci/ga mnie od panelu* 3yskawicznie
przeleciaem przez kilka pomieszczeB, a$ znGw znalazem si, w kabinie, gdzie le$ao mo&e ciao
>izyczne wyci/gni,te na koi, tak &ak &e zostawiem*
# mgnieniu oka wszystko stao si, czarne* -apami,taem bardzo dobrze to nieprzy&emne
uczucie, ktGre potem nast/pio* ?o&e koBczyny byy &ak z oowiu* %iedy chciaem nimi poruszy.,
czuem si,, &akbym by sparali$owany* 4ie mogem zrozumie., dlaczego nie byem w stanie si,
ruszy.* ?usz, si, przyzna., $e wpadem w panik, i z caych si chciaem znowu opu+ci. mo&e ciao
>izyczne, ale nie mogem*
4ie wiem ile czasu upyn,o zanim kabina napenia si, stopniowo wy&/tkowo niezwykle
relaksu&/cym b,kitno6zielonym +wiatem* # koBcu wesza Thao* ?iaa na sobie inny kombinezon*
C #ybacz ?ichel, $e kazaam ci czeka., ale w momencie, kiedy two&e >izyczne ciao
przypomniao o sobie, nie mogam przy&+. ci pomGc*
C 4ie musisz przeprasza., doskonale rozumiem C przerwaem C a &a chyba mam problem* 4ie
mog, si, ruszy.* Chyba co+ si, we mnie roz/czyo*
;+miechn,a si, i poo$ya r,k, koo mo&e&, bez w/tpienia dotkn,a mechanizm kontrolny, bo
natychmiast poczuem si, wolny*
C @eszcze raz mi wybacz, ?ichel* 'owinnam ci pokaza., gdzie &est kontrolna komGrka systemu
bezpieczeBstwa* #szystkie siedzenia, G$ka i ko&e s/ wyposa$one w systemy bezpieczeBstwa, ktGre
uruchamia&/ si, automatycznie, gdy tylko kto+ za&mie w nich mie&sce, i istnie&e nawet na&mnie&sze
zagro$enie*
%iedy statek zna&du&e si, w niebezpieczne& stre>ie, wGwczas trzy komputery nadzoru&/ce
bezpieczeBstwo powodu&/ w/czenie pGl siowych* Taka &est ich wa+ciwa nazwa* %iedy
niebezpieczeBstwo mi&a, komputery automatycznie neutralizu&/ pola siowe*
@e+li mimo tego, $e przebywamy w niebezpieczne& stre>ie, chcemy si, uwolni. czy chwilowo
zmieni. pozyc&,, wGwczas wystarczy zbli$y. r,k, albo tylko palec do komGrki i pole siowe
natychmiast si, neutralizu&e* %iedy wrGcimy na swo&e mie&sca, pole siowe znowu nas unieruchomi*
Teraz mam do ciebie pro+b,, aby+ poszed si, przebra.* 'oka$, ci gdzie* # pomieszczeniu
u&rzysz otwarty ku>er, w ktGrym zostawisz wszystko, co masz na sobie, za wy&/tkiem okularGw*
-na&dziesz tam kombinezon, ktGry masz wo$y. na siebie, zanim znowu si, tuta& spotkamy*
Thao pochylia si, i pomoga mi si, podnie+., bior/c mnie za r,k,*
3yem cay zesztywniay* ;daem si, do maego pomieszczenia, ktGre mi wskazaa, rozebraem
si, do naga i nao$yem kombinezon, ktGry pasowa doskonale* -dziwio mnie to, gdy$ pomimo
swoich =" centymetrGw wzrostu, wygl/daem &ak karze w porGwnaniu z moimi gospodyniami*
#krGtce potem C b,d/c ponownie w kabinie C Thao podaa mi co+, co przypominao z wygl/du
wielk/ bransolet,, a naprawd, byo par/ olbrzymich okularGw*
'odobnie do okularGw, &akie nosz/ motocykli+ci, byy bardzo przyciemnione* 4a pro+b, Thao
zao$yem &e, ale $eby to zrobi., musiaem zd&/. mo&e wasne okulary, w przeciwnym razie mo&e
szka zostayby zgniecione przez te du$e* 'asoway doskonale do ksztatu moich oczodoGw*
C < teraz ostatni +rodek ostro$no+ci C powiedziaa Thao*
;nosz/c swo&/ r,k, w kierunku +ciany Thao w &aki+ sposGb uwolnia pewien mechanizm, co
spowodowao ponowne po&awienie si, intensywnego +wiata, ktGrego o+lepia&/c/ &askrawo+.
wyraKnie odczuem pomimo silnie przy.mionych szkie* -nowu poczuem chodny pr/d powietrza*
wiata zgasy* 4ie czuem &u$ pr/du powietrza, mimo to Thao wci/$ si, nie ruszaa, tak &akby
na co+ czekaa* # koBcu usyszeli+my gos i Thao zd&,a mo&e du$e, przyciemnione okulary*
-ao$yem swo&e okulary i Thao poprosia, abym za ni/ poszed* 2zli+my t/ sam/ drog/ co
wGwczas, gdy byem w moim ciele <stralnym, i ponownie znaleKli+my si, w pomieszczeniu
dowGdczym*
@edna ze starszych astronautek 1mGwi, EstarszychF, cho. mo$e powinienem u$y.
Ewygl/da&/cych powa$nie&F, poniewa$ one wszystkie wygl/day, &akby byy w tym samym wieku:
powiedziaa co+ krGtko do Thao* Thao zaprowadzia mnie do >otela przed panelem i kazaa mi tam
usi/+.* 'otem szybko przy/czya si, do swoich kole$anek* -daem sobie spraw,, $e s/ bardzo
za&,te*
@e$eli chodzi o mnie, to zacz/em sprawdza. czy naprawd, potra>i, si, uwolni. z pola siowego*
(dy tylko usiadem, zostaem przymurowany do >otela C nie znosz, tego uczucia*
'rzesun/em lekko r,k/ i natychmiast poczuem si, wolny, tak dugo &ak tylko trzymaem r,k,
przed komGrk/ kontroln/*
'anel przekazywa teraz obraz okoo pi,ciuset ludzi sto&/cych na brzegu niedaleko bunkrGw*
Dzi,ki doskonaemu zbli$eniu mo$liwemu przy u$yciu naszych kamer widzieli+my ich doskonale*
#szyscy, bez wy&/tku byli nadzy: od na&starszego a$ do na&modszego* -nowu mogem zauwa$y.,
$e wi,kszo+. ich &est albo zde>ormowana albo ma brzydko wygl/da&/ce rany* #szyscy
gestykulowali pokazu&/c na kul,, ktGra pobieraa prGbki gleby, lecz nikt si, nie zbli$a* ?,$czyKni,
ktGrzy wygl/dali na na&silnie&szych, trzymali w r,kach co+, co przypominao maczety lub szable*
#ygl/dao, $e co+ obserwowali*
'oczuem ucisk na moim ramieniu i obrGciem si, zdziwiony* 3ya to Thao* ;+miechn,a si, do
mnie i pami,tam, $e po raz pierwszy wGwczas doceniem pi,kno i szlachetno+. &e& twarzy*
Thao
#spomniaem &u$ wcze+nie& o &e& wosach, ktGre byy dugie, delikatne &ak &edwab, w kolorze
blond ze zocistym odcieniem* Npaday na &e& ramiona i otaczay &e& doskonale owaln/ twarz* ?iaa
du$e, lekko wysuni,te czoo*
#iele kobiet na nasze& planecie pozazdro+cioby &e& b,kitno6purpurowych oczGw i dugich
podkr,conych rz,s* @e& brwi wywi&ay si, do gGry, przypomina&/c skrzyda ptaka* Dodawao &e& to
unikalnego uroku* @e& oczy byy pene blasku* 'roporc&onalny nos by lekko paski u dou, co
podkre+lao &e& zmysowe usta* @e& u+miech odsania rz/d doskonaych z,bGw C tak doskonaych,
$e mo$na by pomy+le., $e s/ sztuczne 1co zdziwio by mnie bardzo:* %sztatny podbrGdek by
lekko kanciasty, co mogoby sugerowa. m,skie cechy charakteru, ale nie u&mowao &e& to uroku*
Delikatny meszek wosGw nad gGrn/ warg/ mGgby zakGci. idealn/ per>ekc&, &e& twarzy, gdyby nie
byy one w kolorze blond*
C #idz, ?ichel, $e &u$ wiesz, &ak uwolni. si, od pola siowego*
#a+nie miaem odpowiedzie., gdy nagle uniesione gosy reszty spowodoway, $e spo&rzeli+my
na panel*
Lala ludzi przetaczaa si, przez pla$,* #szyscy masowo p,dzili z powrotem w kierunku swoich
domostw i toczyli si, u ich we&+. w &ednym wielkim +cisku, podczas gdy uzbro&eni w szable i
kilo>y m,$czyKni >ormowali szyk sta&/c oko w oko z czym+, co byo na&bardzie& nieprawdopodobn/
Erzecz/F, &ak/ kiedykolwiek mGgbym sobie wyobrazi.*
(rupa czerwonych mrGwek, kada wielkoci krowy, p,dzia zza ska w kierunku pla$y*
'oruszay si, szybcie& od galopu&/cych koni*
;zbro&eni m,$czyKni spogl/dali do tyu, tak &akby chcieli porGwna. szybko+. prGbu&/cych si,
schroni. ludzi z post,pem mrGwek* <le mrGwki byy tu$ tu$*
?,$czyKni dzielnie stawili im czoa, gdy pierwsza bestia zaatakowaa, waha&/c si, na&pierw
przez uamek sekundy* ?ogli+my wyraKnie dostrzec &e& $uchwy C ka$da miaa wielko+. ramienia
czowieka* 4a pocz/tku bestia zasymulowaa atak* ?,$czyzna uderzy szabl/, ale przeci/ tylko
powietrze* 4atychmiast &e& $uchwy ob&,y go w pasie przecina&/c go na pG* 'ara mrGwek pomoga
pierwsze& bestii poci/. czowieka na strz,py, podczas gdy reszta rzucia si, na ucieka&/cych
wo&ownikGw* Ndlego+. mi,dzy nimi dramatycznie malaa*
4iebieska wi/zka o+lepia&/co intensywnego, niebieskiego &ak byskawica +wiata, zostaa
wystrzelona z kuli, dokadnie w momencie, kiedy mrGwki dopaday m,$czyzn* 'romieB
systematycznie eliminowa mrGwki, &edn/ za drug/, z zadziwia&/c/ precyz&/ i e>ektywno+ci/* 4ad
spalonymi ciaami mrGwek, ktGre le$ay porozrzucane po cae& ziemi, unosiy si, k,by dymu* )ch
ogromne nogi trz,sy si, w ostatnich spazmach konwuls&i*
#i/zka +wiata kontynuowaa systematyczne niszczenie mrGwek, w mgnieniu oka unicestwia&/c
gigantyczne insekty* - pewno+ci/ czuy instynktownie, $e nie s/ w stanie dorGwna. te& prawie
nadnaturalne& sile i rzuciy si, do ucieczki*
#szystko dziao si, niezwykle szybko* Thao wci/$ bya przy mnie* @e& twarz odzwierciedlaa
niesmak i smutek racze& ni$ zo+.*
@eszcze &edno spo&rzenie na panel i nowa scena C ucieczk, mrGwek +ledzia nie tylko kamera
kuli, ale tak$e &e& +mierciono+ny promieB* Reszta ro&u, ktGry oceniem na sze+.set czy siedemset
osobnikGw, bya wci/$ dziesi/tkowana* <ni &edna mrGwka nie usza z $yciem*
%ula powrGcia nad pla$,, tam gdzie bya wcze+nie&, i wysun,a spec&alne urz/dzenie, z ktGrego
pomoc/ przeszukiwaa padlin,* -auwa$yem, &ak &edna z astronautek siedzi przy swoim pulpicie i
mGwi co+ do komputera* -apytaem szybko Thao czy to ona sprawu&e kontrol, nad przebiegiem te&
operac&i*
C # danym momencie tak, poniewa$ akc&a ta nie bya w naszym planie* 3ierzemy prGbki cia
tych stworGw, zwaszcza kawaki ich puc, aby &e zbada.* 2/dzimy, $e pewne typy promieniowania
spowodoway t, szczegGln/ mutac&, i >orm, tych stworzeB* 'rawd, mGwi/c, mrGwki nie posiada&/
puc i chyba &edyne, co wy&a+niaoby ich nage gigantyczne proporc&e to***
Thao przerwaa nagle* %amera pokazywaa &ak ludzie wychodz/ z powrotem ze swoich domGw i
dziko gestykulu&/ w kierunku kuli* Rozo$yli szeroko ramiona i padli na twarz* 4ast,pnie
powtGrzyli t, procedur,*
C Czy oni widz/ nasz statekO C zapytaem*
C 4ie, &este+my w te& chwili 85 kilometrGw ponad nimi, a do tego trzy warstwy chmur oddziela&/
nas od powierzchni planety* <le z drugie& strony widz/ naszego satelit, i to wa+nie do niego kieru&/
gesty wdzi,czno+ci*
C 'ewnie my+l/, $e ta kula to 3Gg, ktGry uratowa ich przed zagad/*
C Cakiem mo$liwe*
C Czy mo$esz mi powiedzie. co si, tu dzie&eO %im s/ ci ludzieO
C -a&,oby to zbyt du$o czasu, ?ichel, zwaszcza teraz, gdy tyle rzeczy si, dzie&e na statku, ale
mog, zaspokoi. tw/ ciekawo+. i wy&a+ni. ci to w skrGcie*
Pudzie ci s/, w pewnym sensie, potomkami pewnych przodkGw, ktGrzy wci/$ &eszcze
zamieszku&/ two&/ planet,* (rupa ich przodkGw zaludnia kontynent za planecie -iemi okoo
D95*555 ziemskich lat temu* Tuta& mieli oni cywilizac&,, ktGra bya bardzo zaawansowana, ale po
stworzeniu olbrzymich politycznych barier ostatecznie wyniszczyli si, nawza&em 95 lat temu przy
pomocy siy &/drowe&*
C Czy mGwisz o wo&nie &/drowe&O
C Tak, spowodowane& przez reakc&, aBcuchow/* 'rzylatu&emy tu od czasu do czasu, aby pobra.
prGbki w celu zbadania stopnia promieniowania, ktGre wci/$ &eszcze istnie&e w rG$nych re&onach*
Czasami te$, tak &ak wa+nie przed chwil/, pomagamy im*
C <le oni przecie$ musz/ was bra. za samego pana 3oga, po tym co teraz zrobili+cieJ
Thao u+miechn,a si, i kiwn,a gow/*
C Tak, to prawda, ?ichel* 3ior/ nas za bogGw dokadnie tak samo, &ak na two&e& planecie,
niektGrzy z waszych przodkGw te$ brali nas za bogGw* Do te& pory ludzie na -iemi o nas mGwi/*
?o&a twarz musiaa wyra$a. kompletne zdziwienie, bo Thao spo&rzaa na mnie z rozbawieniem*
C 'owiedziaam ci przed chwil/, $e mo&e wy&a+nienia s/ w pewnym sensie przedwczesne* ?amy
du$o czasu, $eby &eszcze o tym porozmawia.* A propos, wa+nie po to &este+ z nami*
'owiedziawszy to przeprosia mnie i za&,a mie&sce przed Eekrano6pulpitemF* Nbrazy na ekranie
zmieniay si, byskawicznie* %ula unosia si, z powrotem do gGry i dzi,ki temu zobaczyli+my
>ragment kontynentu, na ktGrym zaobserwowaem zielone i br/zowe mie&sca* %ula ponownie za&,a
swo&e mie&sce wewn/trz statku i odlecieli+my*
'rzelecieli+my nad planet/ z zapiera&/c/ dech w piersiach szybko+ci/* 'ozwoliem polu
siowemu uwi,zi. si, w >otelu*
Nbrazy wGd bezkresnego oceanu po&awiy si, na ekranie* ?o$na byo dostrzec wysp,, ktGra
ErosaF w oczach* #ygl/daa na niewysok/, aczkolwiek musz, przyzna., $e oszacowanie
rozmiarGw sprawiao mi du$/ trudno+.*
-nowu powtGrzono dokadnie opisan/ &u$ procedur,* -atrzymali+my si, nad wybrze$em* Tym
razem cztery kule opu+ciy statek i zacz,y spada. na wysp,* 4a ekranie pokazaa si, pla$a
widziana okiem kamery*
4a brzegu le$ao co+, co wygl/dao &ak grube pyty, wokG ktGrych zgromadzili si, nadzy
m,$czyKni C te& same& rasy, ktGr/ widzieli+my wcze+nie&* -dawali si, nie zauwa$a. kuli i
wywnioskowaem z tego, $e musiaa si, ona zna&dowa. na znaczne& wysoko+ci, pomimo
znakomitych zbli$eB, &akie ci/gle otrzymywali+my*
4a ekranie widzieli+my teraz m,$czyzn nios/cych &edn/ z pyt w kierunku wody* ;nosia si, na
>alach, &ak gdyby bya zrobiona z korka* ?,$czyKni wspi,li si, na ni/, chwycili za wiosa, ktGrymi
z wpraw/ si, posugiwali i popyn,li na otwarte morze* %iedy oddalili si, od brzegu, zarzucili linki
i ku mo&emu zdziwieniu prawie natychmiast wyci/gn,li przyzwoitego wymiaru ryb,*
Lascynowa mnie widok tych m,$czyzn walcz/cych o przetrwanie, podobnie &ak my+l, $e
mo$emy im pomGc, zupenie &akby+my byli bogami*
;wolniem si, z pola siowego, $eby pG&+. i sprawdzi. inne ekrany ukazu&/ce rG$ne obrazy*
#a+nie gdy odwa$yem si, podnie+., usyszaem rozkaz nie s'ysz!c 'osu:
C ?ichel, zostaB tam gdzie &este+*
Nniemiaem* 3y to &akby gos z wn,trza mo&e& gowy* NbrGciem gow, w kierunku Thao C
u+miechaa si, do mnie* -decydowaem si, sprGbowa. i pomy+laem z caych si:
C Telepatia to +wietna rzecz, prawda ThaoO
C Nczywi+cie C odpowiedziaa w ten sam sposGb*
C Lantastycznie* ?o$esz mi powiedzie., &aka temperatura panu&e na dole w te& chwiliO
2prawdzia dane na pulpicie*
C Dwadzie+cia osiem stopni Cels&usza* # ci/gu dnia +rednia temperatura osi/ga trzydzie+ci
osiem stopni*
'omy+laem sobie: Egdybym by kompletnie guchy i niemy, potra>ibym porozumie. si, z Thao
rGwnie atwo &ak za pomoc/ sGwF*
C - ca/ pewno+ci/, mG& drogi*
2po&rzaem na Thao zdziwiony* 3yy to mo&e osobiste przemy+lenia a mimo to ona przechwycia
mo&e my+li* Troch, mnie to zmieszao*
;+miechn,a si, do mnie szeroko*
C 4ie denerwu& si, ?ichel* -robiam to dla zabawy i nie gniewa& si, o to* -azwycza& czytam
my+li tylko wtedy, kiedy zada&esz mi pytanie* Chciaam po prostu ci pokaza., &akie mo$liwo+ci
tkwi/ w te& dziedzinie* #i,ce& tego robi. nie b,d,*
Ndwza&emniem &e& u+miech i ponownie skierowaem mo&/ uwag, na ekran* #idziaem kul, na
pla$y* 3ya bardzo blisko grupy m,$czyzn, a oni w ogGle &e& nie zauwa$ali* %ula pobieraa prGbki
piasku z odlego+ci okoo dziesi,ciu metrGw od grupy* -apytaem Thao telepatycznie, dlaczego ci
ludzie w ogGle nie widz/ maszyny*
C @est noc C odpowiedziaa*
C 4ocO # takim razie dlaczego wszystko widzimy tak wyraKnieO
C ?ichel, to s/ spec&alne kamery przypomina&/ce wasze dziaa&/ce na podczerwieB*
-rozumiaem teraz lepie&, dlaczego obrazy byy teraz mnie& &askrawe od tych, ktGre widzieli+my
podczas poprzednich posto&Gw* ?imo to zbli$enia byy doskonae* #a+nie wtedy na pulpicie
ukazao si, u&,cie czy&e&+ twarzy* 3ya to na&wyraKnie& twarz kobieca* To co zobaczyem byo
okropne* 3iedaczyna miaa olbrzymi/ ran, tam, gdzie powinno by. lewe oko* @e& usta byy
umie&scowione po prawe& stronie twarzy i wygl/day &ak may otwGr na +rodku &e& szcz,ki, wokG
ktGrego byy wargi wygl/da&/ce na po/czone razem* Qaosny, po&edynczy kosmyk wosGw, zwisa
z czubka &e& gowy*
-obaczyli+my teraz &e& piersi, ktGre byyby bardzo pi,kne, gdyby &edna z nich nie miaa
ropie&/ce& rany z boku*
C ?a&/c takie piersi my+l,, $e musi by. moda, prawdaO C zapytaem*
C %omputer ocenia &e& wiek na ! lat*
C 'romieniowanieO
C Nczywi+cie*
'o&awili si, inni ludzie, niektGrzy z nich wygl/dali zupenie normalnie* #+rGd nich byli
m,$czyKni o atletyczne& budowie ciaa* 4ie wygl/dali na wi,ce& ni$ na dwadzie+cia kilka lat*
C Czy wiesz w &akim wieku mo$e by. na&starszy z nichO
C @ak na razie nie mamy $adnych danych o kim+, kto miaby wi,ce& ni$ 0" lat, a rok na te&
planecie wynosi D!9 dni po D= godzin* @e+li spo&rzysz teraz na ekran, zobaczysz zbli$enie
genitaliGw tego przysto&nego i atletycznie zbudowanego modego m,$czyzny* @ak widzisz, &ego
genitalia s/ w stanie totalnego zaniku* - badaB przeprowadzonych na poprzednich wyprawach
wiemy, $e &est tu bardzo niewielu m,$czyzn zdolnych do prokreac&i, a &ednak liczba dzieci &est
du$a* To instynkt przetrwania obecny we wszystkich rasach, aby si, rozmna$a. &ak na&szybcie&*
Nczywiste rozwi/zanie w takie& sytuac&i &est takie, $e ci m,$czyKni, ktGrzy s/ zdolni do prokreac&i,
spenia&/ >unkc&, EogierGwF* -da&e mi si,, $e ten m,$czyzna musi by. &ednym z nich*
%amera pokazywaa modego m,$czyzn, w wieku okoo 05 lat posiada&/cego >izyczne atrybuty,
niezb,dne aby da. potomka*
#idzieli+my te$ du$o dzieci biega&/cych wokG maych ognisk, na ktGrych gotowano &edzenie*
?,$czyKni i kobiety siedzieli wokG ognisk, brali ugotowane kawaki i dzielili si, nimi z
dzie.mi* NgieB przypomina zwyky ogieB z drewna, ale nie &estem tego pewien* 3y on podsycany
przez co+ w ksztacie kamieni*
- dala od ognisk widziaem pyty podobne do odzi opisanych wcze+nie&* 3yy uo$one w stos w
taki sposGb, $eby mo$na byo si, mi,dzy nimi wygodnie schroni.*
# polu widzenia kamery nie byo $adnych drzew C chocia$ mo$e gdzie+ istniay, bo wcze+nie&
zauwa$yem zielone k,pki podczas przelotu nad kontynentem*
%ilka maych czarnych +wiB pokazao si, mi,dzy chatami* -awzi,cie &e goniy trzy $Gte psy* 'o
chwili zwierz,ta znikn,y za chat/*
Cay czas nie mogem uwierzy., $e &estem na inne& planecie* Ci ludzie wygl/dali &ak &a, a racze&
&ak 'olinezy&czycy C i byy tu +winie i psy* #szystko to coraz bardzie& mnie dziwio*
%ula zacz,a wraca., inne chyba te$, ale z mo&ego mie&sca nie wida. byo ekranGw, ktGre
przekazyway obraz z pozostaych kul* Rozpocz,to operac&, EpowrGt na statekF, wszystkie kule
zostay Ewchoni,teF bez $adnych incydentGw, tak samo &ak przedtem*
'rzypuszczaem, $e za chwil, znGw odlecimy i usadowiem si, wygodnie, pozwala&/c aby pole
siowe mnie unieruchomio*
%ilka chwil pGKnie& pokazay si, dwa soBca planety* 'otem wszystko kurczyo si, szybko, &ak
wGwczas, gdy opuszczali+my -iemi,* 'o krGtkim czasie pole siowe zostao zneutralizowane*
-rozumiaem, $e byem wolny i mogem wsta.* 3yo to mie uczucie* -auwa$yem Thao
zmierza&/c/ w moim kierunku* Towarzyszyy &e& dwie, nazwi&my to, EstarszeF kole$anki* 2taem
obok mo&ego >otela przed trzema astronautkami*
)lekro. patrzyem na Thao musiaem dobrze unie+. gow,, ale kiedy przedstawia mnie po
>rancusku do Estarsze&F z nich, poczuem si, &eszcze mnie&szy* 3ya ona co na&mnie& o gow,
wy$sza od Thao*
3yem zupenie zdumiony, gdy 3iastra 1tak miaa na imi,: przemGwia do mnie czysto po
>rancusku, chocia$ mGwia wolno* 'oo$ya swo&/ praw/ r,k, na moim ramieniu i powiedziaa:
C Ciesz, si, ?ichel, $e &este+ na pokadzie* ?am nadzie&,, $e dobrze si, tu czu&esz, i $e tak dale&
b,dzie* 'ozwGl, $e ci, przedstawi, Patoli, zast,pc, dowGdcy statku* @a &estem kim+, kogo
nazwaby+ EkapitanemF naszego statku, ktGry nazywa si, Alatora*
-wrGcia si, do Patoli, powiedziaa kilka sGw w swoim &,zyku i Patoli tak$e poo$ya swo&/
doB na moim ramieniu* ;+miecha&/c si, ciepo powtGrzya kilka razy mo&e imi, powoli, tak &ak to
robi kto+, gdy ma trudno+ci w wymGwieniem sowa w nowym &,zyku*
@e& r,ka spoczywaa na moim ramieniu i >ala zadziwia&/co znakomitego samopoczucia
owadn,a moim ciaem* ?usiaem odda. si, temu uczuciu cakowicie, bo wszystkie trzy zacz,y
si, +mia.* Thao wyczytaa mo&e my+li i uspokoia mnie:
C ?ichel, Patoli posiada spec&alny dar, ktGry nie &est rzadko+ci/ w+rGd naszych ludzi* To, co
do+wiadczye+ przed chwil/ to >luid, ktGry od nie& emanu&e* @est on natury magnetyczne& i ma
wa+ciwo+ci dobroczynne*
C <le$ to cudowneJ C powiedziaem podniesionym gosem C podzi,ku& &e& w moim imieniu* C
4ast,pnie zwrGciem si, do dwGch astronautek:
C Dzi,ku&, wam za powitanie, ale musz, si, przyzna., $e &estem zupenie oszoomiony tym, co
si, ze mn/ dzie&e* Dla -iemianina takiego &ak &a, takie prze$ycie &est czym+ niewiarygodnym*
Chocia$ zawsze wierzyem, $e na innych planetach mog/ $y. istoty podobne do nas, niezmiernie
trudno mi przychodzi zda. sobie spraw,, $e to nie &est &aki+ >antastyczny sen*
Rozmawiaem cz,sto z moimi przy&aciGmi na -iemi o takich rzeczach &ak telepatia, istoty
pozaziemskie i, &ak my to nazywamy, Elata&/ce talerzeF, ale to byy tylko wielkie sowa
wypowiadane z ignoranc&/* Teraz mam dowGd na istnienie rGwnolegych +wiatGw, nasz/ dwoist/
natur, i inne niewy&a+nione z&awiska, ktGrych istnienie wyczuwaem od dawna* To, czego
do+wiadczyem w ci/gu ostatnich kilku godzin, po prostu zapiera mi dech w piersiach*
Patoli spodoba si, mG& monolog i wyrzeka kilka sGw, ktGrych nie zrozumiaem, ale Thao
natychmiast &e dla mnie przetumaczya*
C ?ichel, Patoli rozumie doskonale, co czu&esz*
C @a te$ C dodaa 3iastra*
C # &aki sposGb ona moga zrozumie., co &a powiedziaemO
C Nna Ezanurzya si,F telepatycznie w twG& umys, gdy mGwie+* ?usisz zda. sobie spraw,, $e
telepatia &est absolutnie niezale$na od barier &,zykowych*
?o&e ci/ge zdziwienie musiao &e bawi., bo u+miechy nie schodziy im z ust* 3iastra zwrGcia
si, do mnie:
C ?ichel, pozwGl, $e ci przedstawi, reszt, nasze& zaogi* ChodK za mn/ prosz,* C #zi,a mnie
za rami, i zaprowadzia do dalszego pulpitu, gdzie trzy astronautki obserwoway przyrz/dy* 4ie
byem wcze+nie& przy tym pulpicie nawet w ciele <stralnym, i zupenie nie zwracaem uwagi na
odczyty z komputerGw* Dopiero teraz spo&rzaem na nie i zamurowao mnie kompletnie* Cy>ry
przed moimi oczami byy ArabskieJ #iem, $e czytelnik b,dzie zdziwiony, tak samo &ak &a, ale
rzeczywi+cie tak byo* @edynki, dwG&ki, trG&ki, czwGrki itd* byy takie &ak na -iemi*
Cy>ry* Piczba k/tGw w ka$de& cy>rze odpowiada &e& numeryczne& warto+ci* 4a przykad &edynka zawiera
k/t, a dziewi/tka ! k/tGw*
3iastra zauwa$ya mo&e zdziwienie*
C 2potyka&/ ci, tuta& same niespodzianki, nieprawda$ ?ichelO 4ie my+l, $e si, twoim kosztem
bawimy* # peni rozumiemy two&e zdziwienie* #szystko samo si, poukada we wa+ciwym czasie*
< teraz pozwGl, $e przedstawi, ci 4aol,*
'ierwsza z astronautek wstaa i zwrGcia si, w moim kierunku* 'oo$ya swo&/ r,k, na moim
ramieniu, tak &ak to uczyniy wcze+nie& 3iastra i Patoli* -rozumiaem, $e ten gest odpowiada
naszemu u+ci+ni,ciu r,ki* 4aola przemGwia do mnie w &e& wasnym &,zyku i potem tak$e
powtGrzya trzy razy mo&e imi,, tak &akby chciaa &e zapami,ta. na zawsze* 3ya tego samego
wzrostu co Thao*
Ten sam rytua powtarza si, za ka$dym razem, gdy byem komu+ przedstawiany i w ten sposGb
o>ic&alnie poznaem wszystkich czonkGw zaogi* 3yy uderza&/co podobne do siebie* 4a przykad
ich wosy rG$niy si, tylko dugo+ci/ i odcieniem, od ciemne& miedzi a$ do &asnego blond ze
zocistym odcieniem* @edne miay du$sze lub szersze nosy ni$ inne, ale u wszystkich oczy byy
koloru bardzie& &asnego ni$ ciemnego i wszystkie miay bardzo zgrabne, pi,knie uksztatowane
uszy*
Patoli, 3iastra i Thao poprosiy mnie abym usiad w &ednym z wygodnych >oteli*
%iedy wszyscy usadowili si, wygodnie, 3iastra poruszya r,k/ w do+. szczegGlny sposGb w
pobli$u por,czy swo&ego >otela i u&rzaem, &ak w powietrzu unosz! si# w naszym kierunku cztery
okr/ge tace* %a$da z nich zawieraa po&emnik z $Gtaw/ ciecz/ i miseczk, czego+ biaawego o
konsystenc&i waty z cukru, ale w >ormie granulowane&* 'askie EszczypceF su$yy za widelce* Tace
spocz,y na por,czach naszych >oteli*
2ytuac&a mnie intrygowaa* Thao zasugerowaa, $ebym wzi/ z nie& przykad, &e$eli mam ochot,
si, pocz,stowa.* 2/czya napG& ze swo&e& szklanki i &a zrobiem to samo* 4apG& mia przy&emny dla
podniebienia smak, przypomina mieszank, wody z miodem* )d/c dale& za &e& przykadem
pocz,stowaem si, po raz pierwszy tym, co ludzie na -iemi kiedy+ nazwali Emann/F* 'odobne &est
to do chleba, &est &ednak znacznie l$e&sze i nie posiada $adnego specy>icznego smaku* -&adem
tylko poow, zawarto+ci miseczki i poczuem si, na&edzony, co mnie zdziwio, zwa$ywszy na
konsystenc&, te& potrawy* #ypiem napG&, i chocia$ nie mogem powiedzie., abym stoowa w
+wietnym stylu, poczuem si, znakomicie* 4ie byem ani godny ani spragniony*
C ?ichel, a mo$e masz ochot, na &ak/+ >rancusk/ potraw,O C zapytaa Thao z >iglarnym
u+miechem malu&/cym si, na &e& twarzy*
;+miechn/em si, tylko, ale 3iastra parskn,a*
#a+nie wtedy sygna przyci/gn/ nasz/ uwag, w stron, pulpitu* 4a +rodku ekranu w du$ym
zbli$eniu ukazaa si, gowa kobiety przypomina&/ca mo&e gospodynie* ?Gwia szybko* ?o&e
towarzyszki obrGciy si, w swoich >otelach, aby udzieli. &e& wi,ce& uwagi* 4aola siedz/c przy
swoim stanowisku wdaa si, w dialog z postaci/ na ekranie, tak &ak to robi/ nasi prezenterzy
telewizy&ni na -iemi* -bli$enie zast/pi gwatownie panoramiczny obraz tuzina kobiet, ka$de&
siedz/ce& przed swoim stanowiskiem*
Thao wzi,a mnie za rami,, zaprowadzia do 4aoli i usadowia mnie przed &ednym z ekranGw*
;siada obok i zwrGcia si, do ludzi na ekranie* ?Gwia co+ szybko melody&nym gosem przez
pewien czas i cz,sto odwracaa si, w moim kierunku* #szystko wskazywao na to, $e byem
gGwnym tematem rozmowy*
%iedy skoBczya, ponownie kamera zrobia zbli$enie kobiety, ktGra odpowiedziaa Thao w kilku
krGtkich zdaniach* %u mo&emu zdziwieniu &e& oczy spocz,y na mnie i u+miechn,a si,*
C #ita& ?ichel, $yczymy ci bezpiecznego przylotu na T@ehoob,*
Czekaa na mo&/ odpowiedK* %iedy mo&e zdziwienie min,o, wyrzekem kilka ciepych sGw
&ako podzi,kowanie* To z kolei wywoao uniesienie i liczne komentarze u &e& towarzyszek, ktGre
znGw pokazay si, w panoramicznym u&,ciu na ekranie*
C Czy one zrozumiayO C zapytaem Thao*
C Telepatycznie tak, ale s/ zachwycone, bo sysz/ &ak kto+ z inne& planety mGwi w swoim
&,zyku* #i,kszo+ci z nich nie tra>ia si, to cz,sto*
Thao mnie przeprosia, zwrGcia si, do ekranu i nast/pia rozmowa na tematy techniczne, &ak mi
si, wydawao, bo przy/czya si, 3iastra* 4a koniec po u+miechu w mo&/ stron, i sowach Edo
widzeniaF, obraz uci,to*
?Gwi, Euci,toF poniewa$ ekran nie zrobi si, pusty, ale po&awi si, na nim pi,kny, delikatny
kolor C mieszanina koloru zielonego i indygowego b,kitu, co stworzyo uczucie zadowolenia* #
ci/gu nast,pne& minuty kolor ten stopniowo wyblak*
2po&rzaem na Thao i zapytaem, co to byo C spotkanie z innym statkiem kosmicznym, i co to
&est ta Tioaba czy TiaoulaO
C T@ehooba, ?ichel, to nazwa, ktGr/ nadali+my nasze& planecie, tak &ak wy swo&/ nazwali+cie
E-iemiaF* 4asza mi,dzygalaktyczna baza &est z nami w kontakcie* 'rzylecimy na T@ehoob, za 7
ziemskich godzin i 09 minut* C 2prawdzia to spogl/da&/c na na&bli$szy komputer*
C Ci ludzie tam, to byli technicy z two&e& planetyO
C Tak &ak powiedziaam, z nasze& bazy mi,dzygalaktyczne&* 3aza ta monitoru&e nasz statek przez
cay czas* (dyby+my mieli &akiekolwiek kopoty natury techniczne& czy ludzkie&, w osiemdziesi,ciu
procentach przypadkGw zaoga te& bazy potra>iaby nadzorowa. nasz bezpieczny powrGt*
4ie zdziwio mnie to szczegGlnie, bo zacz/em rozumie., $e mam do czynienia z wysoko
rozwini,t/ cywilizac&/, ktGre& mo$liwo+ci techniczne przekraczay mo&e zdolno+ci zrozumienia*
@edno co wGwczas do mnie doszo to to, $e nie tylko na naszym statku, ale tak$e w bazie
mi,dzygalaktyczne& zaoga skadaa si, wy'!cznie z kobiet* Takie skada&/ce si, tylko z kobiet
zaogi byyby czym+ zupenie wy&/tkowym na -iemi*
-astanawiaem si,, czy T@ehooba &est zaludniona wy/cznie przez kobiety C takie kosmiczne
<mazonki* ;+miechn/em si, na sam/ my+l* -awsze wolaem towarzystwo kobiet od m,$czyzn* To
bya bardzo przy&emna my+lJ
-apytaem Thao wprost:
C Czy pochodzisz z planety zamieszkane& tylko przez kobietyO
2po&rzaa na mnie z wyraKnym zdziwieniem, potem na &e& twarzy po&awio si, rozbawienie*
Troch, mnie to speszyo* Czy$bym powiedzia co+ gupiegoO #zi,a mnie za rami, i poprosia,
abym poszed za ni/* Npu+cili+my pomieszczenie dowGdcze i weszli+my do mnie&szego
pomieszczenia 1nazwanego 0aalis:, ktGre wygl/dao bardzo przytulnie* Thao wy&a+nia, $e nikt
nam nie b,dzie przeszkadza, poniewa$ ktokolwiek do tego pomieszczenia wszed nabiera prawa
do cakowite& prywatno+ci* 'oprosia mnie, abym wybra ktGry+ z wielu >oteli, w &akie byo
umeblowane*
4iektGre meble przypominay G$ka, niektGre >otele, inne podobne byy do hamakGw, podczas
gdy inne przypominay krzesa z wygodnymi oparciami* Trudno byo mi co+ wybra., bo $adne
siedzenie nie byo mo&ego rozmiaru*
# koBcu usiadem wygodnie w czym+ w rodza&u >otela twarz/ do Thao i patrzyem, &ak &e& rysy
znowu sta&/ si, powa$ne* -acz,a mGwi.:
C ?ichel, na pokadzie nie ma ani jednej kobiety*
(dyby mi wtedy powiedziaa, $e nie &este+my na statku kosmicznym, ale na pustyni w <ustralii,
pewnie szybcie& bym &e& uwierzy* #idz/c zw/tpienie na mo&e& twarzy dodaa:
C ?,$czyzn te$ tu nie ma*
'oczuem si, cakiem zgubiony C przestaem cokolwiek rozumie.*
C <le C powiedziaem dr$/cym z niepewno+ci gosem C kim wy wa+ciwie &este+cieO RobotamiO
C #idz,, $e nie zrozumiae+, co powiedziaam* ?Gwi/c inacze&, ?ichel, &este+my
herma>rodytami* Nczywi+cie wiesz, co znaczy herma>rodytaO
%1&
2kin/em gow/ zdumiony i zapytaem:
C Czy two&/ planet, zamieszku&/ tylko herma>rodyciO
C Tak*
C < &ednak two&a twarz i zachowanie s/ bardzie& kobiece, ni$ m,skie*
C # rzeczy same& mo$e to tak wygl/da., ale wierz mi, nie &este+my kobietami tylko
herma>rodytami* 4asza rasa zawsze taka bya*
C ?usz, si, przyzna., $e to strasznie myl/ce* 3,dzie mi bardzo trudno my+le. o tobie &ako EonF
racze& ni$ EonaF, tak &ak to robiem, odk/d &estem mi,dzy wami*
C 4iczego nie musisz wymy+la., mG& drogi* @este+my tym kim &este+my C istotami ludzkimi z
inne& planety, $y&/cymi w +wiecie, ktGry rG$ni si, od waszego* Rozumiem, $e chciaby+ nas zaliczy.
do takie& czy inne& pci, bo my+lisz &ak -iemianin i Lrancuz* < mo$e w koBcu zrobisz u$ytek z
rodza&u ni&akiego i pomy+lisz o nas &ak EonoFO
'omys ten wywoa u mnie u+miech, ale dale& miaem zam,t w gowie* @eszcze kilka chwil
temu my+laem, $e &estem w+rGd <mazonek*
C <le w &aki sposGb wasza rasa si, rozmna$aO C zapytaem* C Czy herma>rodyta si, rozmna$aO
C Nczywi+cie $e tak, dokadnie tak samo &ak wy to robicie na -iemi* @edyna rG$nica polega na
tym, $e my cakowicie i +wiadomie kontrolu&emy proces pocz,cia C ale to &u$ inna historia*
-rozumiesz to we wa+ciwym czasie C teraz musimy przy/czy. si, do pozostaych*
#rGcili+my na stanowiska dowGdcze i spo&rzaem na te astronautki nowymi oczami* 'atrz/c na
podbrGdek &edne& z nich stwierdziem, $e &est on bardzie& m,ski ni$ mi si, to wcze+nie& zdawao*
4os u drugie& by zdecydowanie m,ski i uczesanie u niektGrych byo bardzie& m,skie*
;+wiadomiem sobie, $e tak naprawd, to widzimy ludzi takimi, &ak mylimy $e s/, a nie takimi
&akimi s! w rzeczywistoci*
<by si, nie kr,powa. b,d/c z nimi, stworzyem dla samego siebie tak/ zasad,: dotychczas
braem &e za kobiety, bo byy bardzie& kobiece ni$ m,skie, wi,c dale& b,d, o nich my+la &ako o
kobietach i zobacz,, co z tego wyniknie*
- mie&sca, gdzie byem, mogem +ledzi. ruchy gwiazd na centralnym ekranie, ktGre mi&ali+my
podczas naszego lotu* Czasami wydaway si, olbrzymie i o+lepia&/ce, gdy przelatywali+my zbyt
blisko C kilka milionGw kilometrGw od nich* Czasami widzieli+my te$ planety o dziwnych
kolorach* 'ami,tam, $e &edna z nich bya szmaragdowo6zielona, tak czysta, $e oniemiaem*
'rzypominaa olbrzymi kle&not*
Thao zbli$ya si, i wykorzystaem okaz&,, by zapyta. &/ o pasmo +wiata, ktGre po&awio si, u
podstawy ekranu* wiato to skadao si, z &akby miliona malutkich eksploz&i*
C 2/ one spowodowane przez nasze dziaa na antymateri,, &akby+ &e nazwa na -iemi, i
rzeczywi+cie s/ eksploz&ami* - szybko+ci/, &ak/ lecimy, na&mnie&sze cz/stki meteorytGw
roztrzaskayby ten statek, gdyby+my si, z nimi zderzyli* Tak wi,c, wykorzystu&emy spec&alne
komory, aby przechowywa. pewne >ormy pyu pod olbrzymim ci+nieniem, ktGre zasila&/ nasze
dziaa na antymateri,* 4asz statek mo$na porGwna. do kosmotronu wystrzeliwu&/cego strumienie
przy+pieszonych cz/steczek, ktGre unicestwia&/ nawet na&bardzie& mikroskopi&ne ciaa b/dz/ce w
kosmosie i zna&du&/ce si, w wielkich odlego+ciach, nie tylko na linii lotu naszego statku, ale tak$e
po &ego bokach* Dzi,ki temu osi/gamy takie pr,dko+ci, &akie chcemy* #okG statku, tworzymy
wasne pole magnetyczne***
C Thao, zaczeka& chwil,* @ak wiesz, nie mam wyksztacenia technicznego i &e$eli mGwisz o
kosmotronach i przy+pieszonych cz/steczkach, to &a si, w tym gubi,* Rozumiem zasad,, ktGra z
pewno+ci/ brzmi interesu&/co, ale nie &estem dobry w technicznych terminach* Czy zamiast tego
mo$esz mi powiedzie., dlaczego te planety na ekranie s/ w takim a nie innym kolorzeO
C Czasami zale$y to od ich atmos>ery, a czasami od gazGw, ktGre &e otacza&/* Czy widzisz ten
wielokolorowy punkt z ogonem po prawe& stronie ekranuO Nbiekt zbli$a si, do nas z du$/
szybko+ci/* ?ogli+my go coraz lepie& podziwia. z sekundy na sekund,*
-dawa si, ci/gle eksplodowa. i zmienia. ksztat, mieni si, &askrawymi kolorami, ktGrych nie
da&e si, opisa.* 2po&rzaem na Thao*
C To kometa C powiedziaa C peny obrGt wokG &e& soBca trwa w przybli$eniu 99 twoich
ziemskich lat*
C @ak daleko od nie& &este+myO
2po&rzaa na komputer:
C 8*95*555 kilometrGw*
C Thao C powiedziaem C &ak to &est, $e u$ywacie arabskich cy>rO ) kiedy mGwisz o
EkilometrachF, czy przeliczasz &e dla mnie, czy rzeczywi+cie u$ywacie takie& miaryO
C 4ie* Ndlego+. mierzymy w 1ato i Taki* ;$ywamy cy>r, ktGre uwa$asz za arabskie z prostego
powodu, $e to &est nasz wasny system C przywieKli+my go na -iemi,*
C Co takiegoO ?o$esz to bli$e& wy&a+ni.O
C ?ichel, mamy &eszcze kilka godzin, zanim przyb,dziemy na T@ehoob,* @est to chyba na&lepsza
pora, by zacz/. na serio two&/ Eedukac&,F w pewnych dziedzinach* @e+li nie masz nic przeciwko
temu, pG&dKmy do Haalis, gdzie byli+my przedtem*
'od/$yem za Thao, z ciekawo+ci/ silnie&sz/ ni$ kiedykolwiek*
'. Pierwsz( cz"owie$ #a iemi
;siedli+my wygodnie w Haalis C pomieszczeniu wypoczynkowym, ktGre wcze+nie& opisaem C i
Thao zacz,a swo&/ dziwn/ opowie+.*
C ?ichel, dokadnie *095*555 lat temu przywGdcy planety 3akaratini, zna&du&/ce& si, w
konstelac&i Centaura, postanowili po wielu naradach i ekspedyc&ach zwiadowczych wysa. swo&e
statki z ludKmi na planety ?ars i -iemia* 'owGd tego by bardzo prosty: ich planeta ozi,biaa si, od
wn,trza i w ci/gu 955 lat byaby nie do zamieszkania* 'omy+leli wtedy, zupenie logicznie, aby
ewakuowa. swoich ludzi na modsz/ planet, te& same& kategorii*
C Co masz na my+li mGwi/c Ete& same& kategoriiFO C przerwaem niecierpliwie*
C 'otem ci to wy&a+ni,, teraz byoby to przedwczesne* #raca&/c do tych ludzi musz, ci
powiedzie., $e byli oni bardzo inteligentni i wysoko rozwini,ci* Czarna rasa o grubych wargach,
paskich nosach i kr,c/cych si, wosach C podobna bya do ?urzynGw obecnie $y&/cych na -iemi*
Pudzie ci zamieszkiwali planet, 3akaratini od "*555*555 lat razem z ras/ $Gt/* ?Gwi/c +ci+le,
$Gta rasa, ktGr/ obecnie na -iemi okre+lacie mianem ChiBczykGw, zamieszkiwaa 3akaratini 855
lat wcze+nie& od rasy czarne&* Nbydwie te rasy byy +wiadkami licznych rewoluc&i, ktGre miay
mie&sce w owym czasie na ich planecie* 'rGbowali+my im pomaga., dawa. wskazGwki, ale
pomimo naszych interwenc&i, co &aki+ czas wybuchay wo&ny* Te z kolei razem z naturalnymi
kl,skami wyst,pu&/cymi na planecie, przerzedzay szeregi w obu rasach*
# koBcu wybucha wo&na nuklearna na tak/ skal,, $e caa planeta pogr/$ya si, w ciemno+ci a
temperatura spada do minus 85 stopni Cels&usza* Pudno+. bya niszczona nie tylko przez
promieniowanie atomowe* -imno i brak $ywno+ci dopeniay reszty* ?amy dowody, $e z siedmiu
miliardGw czarnych i czterech miliardGw $Gtych, zaledwie 95 czarnych i "9 $Gtych prze$yo
katastro>,* 'rzeprowadzili+my ich spis zanim zacz,li si, rozmna$a. i przestali si, nawza&em
zabi&a.*
C Co znaczy Enawza&em si, zabi&a.FO
C #y&a+ni, ci ca/ sytuac&,, aby+ lepie& zrozumia* 'ierwsz/ wa$n/ rzecz/, ktGr/ nale$y wy&a+ni.
&est to, $e ci co pozostali przy $yciu, nie byli C &ak mGgby+ si, tego spodziewa. C przywGdcami
dobrze chronionymi w spec&alnie wyposa$onych schronach*
Ncalaa ludno+., skada&/ca si, z trzech grup czarnych i pi,ciu grup $Gtych, ocalaa w
prywatnych a tak$e w du$ych publicznych schronach* Rzecz &asna, $e w czasie wo&ny chronia si,
wi,ksza liczba ludzi ni$ D09 C naprawd, wynosia ona ponad "55*555* ?iesi/ce sp,dzone w
ciemno+ci i intensywne zimno zmusio ich w koBcu do szukania ratunku na zewn/trz*
Czarni zaryzykowali pierwsi* 4ie znaleKli prawie $adnych drzew, $adnych ro+lin, nie mGwi/c
&u$ o zwierz,tach* (rupa, ktGra wysza ze swoich schronGw w gGrach C pierwsza zaznaa
kanibalizmu* 3rak $ywno+ci powodowa, $e kiedy umierali na&sabsi, pozostali ich &edliR w koBcu,
aby &e+. musieli si, nawza&em zabi&a.* 3ya to to na&gorsza katastro>a na ich planecie*
)nna grupa zna&dowaa si, koo oceanu* ;dao &e& si, przetrwa. &edz/c to, co &eszcze $yo na
planecie i nie ulego zbytniemu ska$eniu, to &est: mi,czaki, niektGre ryby i kraby* ?ieli wci/$
nieska$on/ wod, pitn/ dzi,ki bardzo sprytnym instalac&om umo$liwia&/cym wydobywanie wody,
zna&du&/ce& si, niezwykle g,boko*
Nczywi+cie, wielu z tych ludzi wci/$ umierao na skutek +mierciono+nego promieniowania na
planecie, oraz spo$ywania ryb, ktGre ulegy radioaktywnemu ska$eniu*
3ardzo podobny bieg wydarzeB wyst/pi na terytorium $Gte& rasyR a wi,c, &ak &u$ mGwiam,
pozostao przy $yciu 95 czarnych i "9 $Gtych* # koBcu +miertelno+. spowodowana wo&n/
zmalaa i populac&a ludzi znGw zacz,a wzrasta.*
#szystko to wydarzyo si, pomimo wielu ostrze$eB, &akie otrzymywali* Trzeba powiedzie., $e
zanim zupenie si, wyniszczyli, zarGwno czarna &ak i $Gta rasa osi/gn,a bardzo wysoki poziom
technologiczny* Pudziom $yo si, bardzo wygodnie* 'racowali w >abrykach, prywatnych i
paBstwowych >irmach, biurach C tak &ak &est obecnie na two&e& planecie*
Du$/ wag, przywi/zywali do pieni,dzy, ktGre dla &ednych oznaczay wadz,, a dla drugich, tych
m/drze&szych C wygodne $ycie* 'racowali przeci,tnie D godzin w tygodniu* TydzieB na 3akaratini
skada si, z sze+ciu dni po D godzin* 3ardzie& ni$ duchowa poci/gaa ich materialna strona
istnienia* @ednocze+nie pozwolili si, wodzi. za nos grupie politykGw i biurokratGw, dokadnie tak,
&ak to si, dzie&e obecnie na -iemi* 'rzywGdcy mamili masy czcz/ gadanin/* %ierowani przez $/dz,
wadzy, pieni,dzy i wasn/ dum,, EprowadziliF cae narody do upadku*
2topniowo, dwie wielkie rasy zacz,y czu. do siebie zawi+.* @ak wiadomo, od zawi+ci do
nienawi+ci tylko &eden krok* # koBcu zacz,li si, tak nawza&em nienawidzi., $e nast/pia katastro>a*
'osiada&/c bardzo zaawansowan/ broB po obu stronach C wza&emnie si, wyniszczyli*
4asze kroniki historyczne, sporz/dzone pi,. lat po wo&nie nuklearne& wskazu&/, $e D09 ludzi
prze$yo zagad,, w tym sze+cioro dzieci* )ch przetrwanie przypisu&e si, kanibalizmowi i pewnym
organizmom morskim*
Rozmna$ali si,, nie zawsze EudanieF, poniewa$ na porz/dku dziennym byy noworodki ze
straszliwie znieksztaconymi gowami lub szpetnymi, ciekn/cymi ranami* Pudzie ci musieli ponie+.
wszystkie skutki promieniowania atomowego na ich organizmy*
2to pi,.dziesi/t lat pGKnie& byo !5*555 przedstawicieli czarne& rasy, w/cza&/c w to m,$czyzn,
kobiety i dzieci, i "9*555 przedstawicieli rasy $Gte&* #spominam ci okres 95 lat, poniewa$ to
wa+nie w tym okresie rasy te zacz,y si, ponownie organizowa. i mogli+my im pomGc materialnie*
C Co masz na my+liO
C -aledwie kilka godzin temu widziae+, &ak nasz statek kosmiczny zatrzyma si, nad planet/
<rSmo T0 i pobra prGbki gleby, wody i powietrza, prawdaO
'rzytakn/em*
C #idziae+ te$ C kontynuowaa Thao C &ak atwo unicestwili+my mas, gigantycznych mrGwek,
gdy zaatakoway mieszkaBcGw wioski*
C -gadza si,*
C # tym szczegGlnym przypadku pomogli+my ludziom interweniu&/c bezpo+rednio*
-auwa$ye+, $e $yli oni na pG dzikoO
C Tak, ale co si, stao na ich planecieO
C #o&na nuklearna, mG& przy&acielu* # kGko, wiecznie ta sama historia* ?ichel, nie zapomina&,
$e #szech+wiat to &eden gigantyczny atom, i wszystko &est tego konsekwenc&/* Two&e ciao skada
si, z atomGw* Chodzi mi o to, $e we wszystkich galaktykach &est tak samo C gdy tylko &aka+ planeta
&est zamieszkana, to na pewnym etapie &e& ewoluc&i ludzie odkrywa&/ atom C po raz pierwszy, lub na
nowo*
Nczywi+cie, uczeni, ktGrzy dokonu&/ odkry., szybko zda&/ sobie spraw,, $e rozbicie atomu
mo$e by. straszliw/ broni/* 'r,dze& czy pGKnie&, ci u wadzy chc/ to wykorzysta., tak &ak dziecko,
ktGre ma pudeko zapaek i podpala kop, siana, aby zobaczy., co z tego wyniknie*
#raca&/c do planety 3akaratini, 95 lat po nuklearne& zagadzie chcieli+my tym ludziom pomGc*
4a&pilnie&sz/ potrzeb/ bya $ywno+.* 4adal utrzymywali si, przy $yciu dzi,ki produktom z morza,
czasami tylko uciekali si, do kanibalizmu aby zaspokoi. t,sknot, za mi,sem* 'otrzebowali warzyw
i KrGda mi,sa* #arzywa, drzewa owocowe, zbo$e, zwierz,ta C &ednym sowem wszystko, co
&adalne, znikn,o z powierzchni planety*
'ozostay tylko nie&adalne ro+liny i krzewy w ilo+ci ledwo wystarcza&/ce&, aby uzupenia. tlen w
atmos>erze*
-agad, nuklearn/ na 3akaratini przetrwa gatunek owada podobnego do wasze& modliszki,
ktGry w wyniku samorzutne& mutac&i, spowodowane& przez promieniowanie atomowe, rozrGs si,
do gigantycznych proporc&i* ?ierzy okoo o+miu metrGw wysoko+ci i sta si, niezwykle
niebezpieczny dla ludzi* # dodatku, owad ten, nie ma&/c $adnego naturalnego wroga, ktGry by
ogranicza &ego populac&,, szybko si, rozmna$a*
'olecieli+my wokG planety zna&du&/c siedliska tych owadGw* 3yo to wzgl,dnie atwe dzi,ki
technologii, ktGr/ mamy do dyspozyc&i od niepami,tnych czasGw* 'o wykryciu gigantycznych
modliszek, zniszczyli+my &e i w krGtkim czasie zupenie wygin,y*
# dalsze& kole&no+ci wprowadzili+my na planet, te zwierz,ta domowe, ro+liny oraz drzewa,
ktGrych gatunki byy klimatycznie zaadaptowane na okre+lonych obszarach przed katastro>/* To
tak$e byo dosy. proste*
C 'ewnie trzeba byo lat, by dokona. takiego wyczynuJ
Du$y u+miech roz&a+ni twarz Thao*
C -a&,o nam to tylko dwa dni C dwa D6godzinne dni*
4iedowierzanie malu&/ce si, na mo&e& twarzy spowodowao $e Thao wybuchn,a +miechem*
Nna, czy on, +miaa si, tak serdecznie, $e si, przy/czyem, zastanawia&/c si, ci/gle, czy troch, nie
naci/gn,a prawdy*
C 2k/d mogem wiedzie.O To co syszaem brzmiao tak >antastycznieJ ?o$e miaem
halucynac&eR by. mo$e byem pod wpywem lekarstwaR mo$e niedugo Eobudz, si,F we wasnym
G$kuO
C 4ie, ?ichel C przerwaa mi Thao czyta&/c mo&e my+li C przestaB mie. &akiekolwiek
w/tpliwo+ci* 2ama telepatia powinna ci, wystarcza&/co przekona.*
%iedy to powiedziaa, u+wiadomiem sobie, $e nawet w na&bardzie& planowanym oszustwie,
ci,$ko byoby skoordynowa. ze sob/ tyle nadnaturalnych elementGw* Thao potra>ia czyta. mo&e
my+li &ak otwart/ ksi/$k,, i ci/gle to udowadniaa* Patoli potra>ia wywoa. uczucie tak niezwykle
bogiego spoko&u dotkni,ciem swo&e& r,ki, $e musiaem przy&/. to &ako dowGd* 'oczuem $e
rzeczywi+cie uczestniczyem w super6nadzwycza&ne& przygodzie*
C -nakomicie C Thao zgodzia si, go+no* C ?og, kontynuowa.O
C Tak, prosz, C zach,ciem*
C Tak wi,c pomogli+my tym ludziom materialnie, ale zrobili+my to tak, by nie zauwa$yli nasze&
obecno+ci* @est ku temu kilka powodGw* 'ierwszy to bezpieczeBstwo* Drugi powGd &est natury
psychologiczne&R &e$eli ci ludzie wiedzieliby o naszym istnieniu i zdali sobie spraw,, $e &este+my
tam po to, by im pomGc, wGwczas zacz,liby biernie oczekiwa. pomocy, a tak$e nad sob/ si,
litowa.* Nczywi+cie wpyn,oby to negatywnie na ich wol, przetrwania* @ak wy to mawiacie na
-iemi: E3Gg pomaga tym, ktGrzy sami sobie pomaga&/F*
Trzeci i ostatni powGd &est na&wa$nie&szy* #szyscy podlegamy ;niwersalnemu 'rawu
#szech+wiata, ktGre obowi/zu&e tak samo +ci+le, &ak prawo kontrolu&/ce obroty planet wokG ich
soBc* @e$eli kto+ popeni b/d, musi ponie+. &ego konsekwenc&e C natychmiast, za dziesi,. lat czy
te$ za dziesi,. wiekGw C za ka$dy b/d trzeba zapaci.* Nd czasu do czasu wolno nam, czy nawet
powinni+my, wyci/gn/. pomocn/ doB, ale >ormalnie nie wolno nikomu Erobi. za kogo+ innego
pracy domowe&F*
Tak wi,c, w ci/gu dwGch dni zaludnili+my planet, ponownie kilkoma parami zwierz/t i
przywrGcili+my liczne ro+liny, aby po &akim+ czasie ludzie mogli hodowa. zwierz,ta oraz uprawia.
ro+liny i drzewa* Pudzie musieli zacz/. od zera* %ierowali+my ich post,pami, udziela&/c im
wskazGwek poprzez sen albo telepatycznie* Czasami robili+my to za pomoc/ tak zwanego Egosu z
niebaF* Nczywi+cie EgosF wychodzi z naszego statku kosmicznego, ale ludzie my+leli, $e z
EniebaF*
C 'ewnie my+leli, $e &este+cie bogami*
C #a+nie, dokadnie w taki sposGb tworzone byy legendy i religieR ale w przypadkach tak
nagl/cych &ak ten C cel u+wi,ca +rodki*
# koBcu, po upywie kilkuset lat planeta wygl/daa prawie tak samo, &ak przed zagad/
nuklearn/* #szystko wygl/dao podobnie, z wy&/tkiem mie&sc, gdzie powstay pustynie* Llora i
>auna rozwi&ay si, bu&nie w mie&scach, ktGre mnie& ucierpiay*
2to pi,.dziesi/t tysi,cy lat pGKnie& cywilizac&a rozwin,a si, znowu, ale tym razem nie tylko
technologicznie: na szcz,+cie ludzie zrozumieli nauczk, i stopniowo osi/gn,li wysoki poziom
psychiczny i duchowy* Dokonao si, to u obydwu ras, co spowodowao, $e czarni zawarli silne
wi,zy przy&aKni z $Gtymi*
Tak oto zapanowa pokG& na planecie* ?ora z legend by &asny* #iele legend zapisano, aby
przysze pokolenia dokadnie wiedziay, co wywoao nuklearn/ katastro>, i &akie byy tego
konsekwenc&e*
@ak powiedziaam wcze+nie&, ludzie zdawali sobie spraw,, $e w ci/gu 955 lat planeta nie b,dzie
si, nadawa. do zamieszkania* #iedz/c, $e w galaktyce istniay inne planety, zamieszkane, a tak$e
nada&/ce si, do zamieszkania, mieszkaBcy 3akaratini zorganizowali &edn/ z na&bardzie& powa$nych
wypraw badawczych*
Dotarli w koBcu do waszego systemu sonecznego* Ndwiedzili na&pierw ?arsa, o ktGrym
wiedzieli, $e by zamieszkany, i ktGry >aktycznie by zamieszkany w tym czasie*
Pudzie zamieszku&/cy ?arsa nie mieli $adne& technologii, ale byli za to na wysokim poziomie
rozwo&u duchowego* 3yli niskiego wzrostu, mierzyli pomi,dzy D5 a 95 centymetrGw i
przypominali ?ongoGw* Tworzyli plemiona, ktGre zamieszkiway w kamiennych chatach*
Launa na ?arsie bya uboga* 2potka. tam mo$na byo gatunek karowate& kozy, zwierz,ta
przypomina&/ce krGliki, ale znacznie wi,ksze, kilka gatunkGw szczura i na&wi,ksze zwierz,
przypomina&/ce bizona ale z gow/ tapira* )stniay te$ rG$ne gatunki ptakGw i trzy gatunki w,$y, z
ktGrych &eden by &adowity* Llora tak$e bya uboga, drzewa nie przekraczay czterech metrGw
wysoko+ci* ?ieli tak$e &adaln/ traw,, ktGr/ mo$na by porGwna. do gryki*
3akaratinianie przeprowadzili swo&e badania i szybko zdali sobie spraw,, $e ?ars tak$e ozi,bia
si, w tempie, ktGre wskazywao, $e nie b,dzie si, nadawa do zamieszkiwania w ci/gu na&bli$szych
czterech do pi,ciu tysi,cy lat* -wierz/t i ro+lin byo tylko tyle, $e zaledwie wystarczao dla tych, co
&u$ tam $yli* ?asowa emigrac&a z 3akaratini nie byaby w stanie si, na ?arsie wy$ywi.* 'oza tym
planeta nie przypada im do gustu*
Tak oto dwa statki skieroway si, na -iemi,* 4a&pierw wyl/doway tam, gdzie zna&du&e si,
obecnie <ustralia* ?usz, wy&a+ni., $e w tamtych czasach <ustralia, 4owa (winea, )ndonez&a i
?alez&a byy cz,+ci/ &ednego kontynentu* # mie&scu, gdzie obecnie le$y Ta&landia, zna&dowaa si,
cie+nina o szeroko+ci okoo 055 kilometrGw*
#ewn/trz <ustralii byo wGwczas morze, do ktGrego dopywao kilka du$ych rzek* Ciekawa,
urozmaicona >auna i >lora bu&nie si, tam rozwi&ay* 3ior/c pod uwag, wszystkie te czynniki,
astronauci wybrali wa+nie ten kontynent na ich pierwsz/ baz, imigracy&n/*
Dla +ciso+ci musz, doda., $e czarna rasa wybraa <ustrali,, a $Gta rasa zamieszkaa tam, gdzie
obecnie &est 3irmaR kra& ob>itu&/cy w zwierzyn, i ro+linno+.* Rasa $Gta zorganizowaa bazy na
wybrze$u przy -atoce 3engalskie&, podczas gdy czarni zbudowali swo&/ pierwsz/ baz, na brzegu
?orza #ewn,trznego w <ustralii* Dalsze bazy powstay pGKnie& na terenie nale$/cym obecnie do
4owe& (winei*
)ch statki kosmiczne potra>iy si, porusza. z szybko+ci/ wi,ksz/ od pr,dko+ci +wiata i za&,o im
okoo 95 waszych ziemskich lat, by przywieK. 0*755*555 czarnych i t, sam/ liczb, przedstawicieli
$Gte& rasy na -iemi,* wiadczy to o doskonaym zrozumieniu i doskonaym powi/zaniu pomi,dzy
dwoma rasami, ktGre postanowiy przetrwa. na nowe& planecie i $y. w poko&u* -a obustronnym
porozumieniem starzy i niedo,$ni pozostali na 3akaratini*
3akaratinianie zbadali dokadnie ca'! planet, -iemi, zanim zao$yli tu swe bazy i byli
absolutnie przekonani, $e przed ich przybyciem nie istnia tu $aden +lad istot ludzkich* -darzao im
si, cz,sto, $e my+leli, i$ odkryli ludzk/ >orm, $ycia, ale po dokadnie&szym zbadaniu okazywao
si,, $e by to tylko gatunek du$ych map*
(rawitac&a na -iemi bya znacznie silnie&sza ni$ na ich planecie i pocz/tkowo byo to dla nich
niewygodne, ale w koBcu obydwie rasy przystosoway si, do tego bardzo dobrze*
Do budowy miast i >abryk u$ywali pewnych niezwykle lekkich, a zarazem bardzo wytrzymaych
materiaGw, ktGre przywieKli z 3akaratini*
4ie powiedziaam &eszcze, $e wGwczas przez <ustrali, przechodzi rGwnik* -iemia obracaa si,
wokG inne& osi C peen obrGt za&mowa &e& 05 godzin i D minut a okr/$enie soBca D"5 takich dni*
%limat rGwnikowy nie by wGwczas taki &ak dzi+* 'owietrze byo bardzie& wilgotne, atmos>era
-iemi od tego czasu ulega zmianie*
2tada olbrzymich zebr w,droway przez kra& w towarzystwie olbrzymich &adalnych ptakGw,
ktGre nazywano EdodoF, bardzo du$ych &aguarGw a tak$e innych ptakGw mierz/cych prawie cztery
metry wysoko+ci, ktGre teraz nazywacie Dinornis* # niektGrych rzekach $yy krokodyle
dochodz/ce do 9 metrGw dugo+ci i w,$e o dugo+ci D9 do 05 metrGw* Nd czasu do czasu $ywiy
si, one nowymi przybyszami*
Llora i >auna na -iemi bya w wi,kszo+ci zupenie inna ni$ na 3akaratini C zarGwno pod
wzgl,dem od$ywczym &ak i ekologicznym*
-akadano liczne eksperymentalne >army, usiu&/c zaaklimatyzowa. takie ro+liny &ak sonecznik,
kukurydz,, pszenic,, proso, tapiok, i inne*
Ro+liny te albo nie istniay na -iemi w ogGle, albo wyst,poway w >ormie pierwotne&, tak
prymitywne&, $e nie nadaway si, do spo$ycia* 'rzywieziono tak$e kozy i kangury, poniewa$
imigranci byli do nich przyzwycza&eni i na poprzednie& planecie spo$ywali ich mi,so w du$ych
ilo+ciach* 3ardzo chcieli hodowa. na -iemi kangury pomimo du$ych trudno+ci, &akie napotykali by
&e zaaklimatyzowa.* 'asza dla nich stanowia &eden z gGwnych problemGw* 4a 3akaratini kangury
$ywiy si, doskona/, wytrzyma/ na warunki +rodowiska traw/ zwan/ arilu, ktGre& zupenie nie
znano na -iemi* )lekro. 3akaratinianie prGbowali &/ hodowa., gin,a atakowana przez miliony
mikroskopi&nych grzybkGw* Doszo do tego, $e kangury byy karmione, $e tak powiem, z r,ki przez
kilka dziesi,cioleci a$ przystosoway si, stopniowo do trawy ziemskie&*
Czarna rasa bya bardzo wytrwaa i w koBcu udao im si, wyhodowa. podobn/ traw,, ale za&,o
to wiele czasu zanim nowa pasza zacz,a wystarcza. kangurom w zupeno+ci* -nacznie pGKnie&
niektGre ro+liny lnlu si, przy&,y* 'oniewa$ nie byo du$o zwierz/t, ktGre by &e &ady, stopniowo
zacz,y si, szerzy. po cae& <ustralii* )stnie&/ one wci/$ pod botaniczn/ nazw/ 2anthorrhoea*
'otocznie mGwi si, na nie Eczarne chopakiF*
Trawa ta na -iemi ro+nie wy$sza i grubsza ni$ na 3akaratini, ale &est to cz,sto spotykane
z&awisko, gdy &aki+ gatunek sprowadza si, z innych planet* Ro+lina ta &est obecnie &edn/ z rzadkich
pozostao+ci tamtych odlegych czasGw* #yst,pu&e ona tylko na terenie <ustralii razem z
kangurami i +wiadczy to o tym, $e 3akaratinianie dugo przebywali w te& cz,+ci planety zanim
zacz,li szuka. innych mie&sc dla swoich kolonii* #y&a+ni, ci to za chwil,, ale na&pierw chciaam
powiedzie., $e przytoczyam przykad kangurGw i 2anthorrhoea, aby+ mGg lepie& zrozumie., &akie
problemy adaptac&i ci ludzie musieli pokona.R oczywi+cie ten przykad to tylko &eden z wielu*
@ak &u$ mGwiam, $Gta rasa osiedlia si, w g,bi l/du przy -atoce 3engalskie&* 4a&wi,ce& ludzi
byo w 3irmie, gdzie rGwnie$ pozakadali miasta i eksperymentalne >army* )nteresu&/c si, gownie
ro+linami sprowadzili z 3akaratinini mi,dzy innymi kapust,, saat,, pietruszk,, pasternak i
kolender* - drzew owocowych przywieKli wi+ni,, banany i pomaraBcze* Te ostatnie nie chciay si,
przy&/. z powodu klimatu, ktGry by chodnie&szy ni$ obecnie* 'rzekazali wi,c te drzewa czarnym,
ktGrzy bardzo dobrze sobie z nimi poradzili*
# podobny sposGb $Gte& rasie znacznie lepie& udao si, uprawia. pszenic,* 'szenica z
3akaratini wydawaa olbrzymie ziarna, mnie& wi,ce& wielko+ci ziarna kawy z kosami
dochodz/cymi do 85 centymetrGw dugo+ci* QGta rasa uprawiaa cztery odmiany pszenicy i w
krGtkim czasie osi/gn,a niezwykle wysoki poziom produkc&i*
C < czy ry$ te$ przywieKli ze sob/ na -iemi,O
C 4ie* Ry$ &est ro+lin/ rodzim/ dla -iemi, &akkolwiek $Gta rasa bardzo go ulepszya,
przyczynia&/c si, do &ego obecne& >ormy*
#raca&/c to poprzedniego tematuR $Gta rasa skonstruowaa olbrzymie silosy i wkrGtce
rozpocz,a si, wymiana handlowa pomi,dzy dwiema rasami* Rasa czarna za&,a si, eksportem
kangurzego mi,sa, ptakGw dodos 1ktGrych wGwczas nie brakowao: i mi,sa zebr* Nswa&a&/c te
ostatnie, czarni potra>ili tworzy. krzy$Gwki, ktGrych mi,so przypominao w smaku mi,so kangura i
zawierao wi,ce& skadnikGw od$ywczych* Handel by prowadzony przy u$yciu statkGw
kosmicznych z 3akaratini* 4a caym l/dzie utworzono dla nich bazy*
C Thao, z tego co mGwisz wynika, $e pierwsi ludzie na -iemi byli czarni i $Gci* #i,c &ak to &est,
$e &a &estem biayO
C Cierpliwo+ci, ?ichel, nie tak szybko* 'ierwsi ludzie na -iemi byli z pewno+ci/ czarni i $Gci, i
pozwGl, $e dokoBcz, wy&a+nienie, &ak organizowali si, i &ak $yli*
'od wzgl,dem materialnym wiodo im si, dobrze, ale nie zaniedbywali tak$e budowania
olbrzymich budowli, w ktGrych gromadzili si,, by praktykowa. swG& kult*
C To oni mieli kultO
C N tak, wszyscy byli Tackionami, przez co nale$y rozumie., $e wszyscy wierzyli w
reinkarnac&,* )ch wiara przypominaa wiar, dzisie&szych PamaistGw na wasze& planecie*
3ardzo wiele podrG$owano pomi,dzy dwoma kra&ami* Rasy po/czyy nawet swo&e siy, aby
dokadnie& zbada. wybrane obszary -iemi* 'ewnego dnia mieszana grupa czarnych i $Gtych ludzi
wyl/dowaa na koBcu 'oudniowe& <>ryki w mie&scu, ktGry obecnie nosi nazw, 'rzyl/dka Dobre&
4adziei* <>ryka niewiele zmienia si, od tamtych czasGw C za wy&/tkiem 2ahary, pGnocno6
wschodniego obszaru i ?orza Czerwonego, ktGre wtedy nie istniay* <le to &u$ inna historia C
pGKnie& do nie& wrGcimy*
# czasie gdy przeprowadzali t, ekspedyc&,, zamieszkiwali -iemi, od trzystu lat*
# <>ryce odkryli nowe zwierz,ta, takie &ak sonie, $yra>y, bawoy i zupenie nowy owoc,
ktGrego wcze+nie& nigdzie nie napotkali C pomidor* 4ie my+l sobie, ?ichel, $e to by taki pomidor,
&aki znasz dzisia&* %iedy go odkryli by wielko+ci bardzo mae& porzeczki i by bardzo kwa+ny*
QGci, ma&/c ogromne do+wiadczenie w te& dziedzinie, pod&,li si, go ulepszy. w ci/gu kilku
nadchodz/cych stuleci, tak &ak to zrobili z ry$em, a$ pomidor sta si, owocem, ktGry znasz dzisia&*
3ardzo byli zdziwieni, kiedy zobaczyli na -iemi drzewo bananowe, ktGre na pierwszy rzut oka
przypominao to, ktGre przywieKli ze sob/* <le okazao si,, $e nie musieli $aowa. wo$onego
wysiku, poniewa$ a>rykaBski banan praktycznie nie nadawa si, do spo$ycia i wypeniony by
du$ymi pestkami*
# skad a>rykaBskie& wyprawy wchodzio 95 czarnych i 95 $Gtych, ktGrzy powrGcili przywo$/c
z sob/ sonie, pomidory i wiele dzikich g,si, poniewa$ szybko zorientowali si,, $e te ostatnie s/
+miertelnymi wrogami w,$y* 4ie wiedzieli niestety, $e razem z nimi przywieKli niebezpiecznego
wirusa, nazywanego obecnie E$Gt/ >ebr/F*
?iliony ludzi poumieray w bardzo krGtkim czasie zanim ich medyczni spec&ali+ci si,
zorientowali, w &aki sposGb choroba si, szerzya*
'oniewa$ przenosiy &/ gGwnie komary, a ich liczba &est znacznie wi,ksza na obszarach o
klimacie rGwnikowym, gdzie nie wyst,pu&e zima, zmnie&sza&/ca ich liczb,, naturaln/ kole&/ rzeczy
czarni w <ustralii ponie+li na&wi,ksze straty* 'rawd, powiedziawszy liczba o>iar w+rGd czarnych
bya cztery razy wi,ksza ni$ w+rGd $Gtych*
4a 3akaratini $Gta rasa zawsze przewy$szaa czarn/ w dziedzinie medycyny i patologiiR
niemnie& &ednak upyn,o wiele lat zanim odkryli lekarstwo na t/ plag,, podczas ktGrych setki
tysi,cy ludzi zakoBczyo swe $ycie w strasznych m,kach* Nstatecznie $Gci opracowali
szczepionk,, ktGr/ natychmiast udost,pnili czarnym C gest, ktGry zacie+ni wi,zy przy&aKni
pomi,dzy dwiema rasami*
C @ak oni >izycznie wygl/dali, ci czarniO
C %iedy przybyli z 3akaratini mierzyli okoo D05 centymetrGw wzrostu C m,$czyKni i kobiety*
3ya to pi,kna rasa* QGci byli ni$si, m,$czyKni osi/gali +rednio !5 centymetrGw wzrostu, a
kobiety "5 centymetrGw*
C <le mGwia+, $e dzisie&si czarni s/ potomkami tych ludzi C to dlaczego oni s/ teraz znacznie
ni$siO
C (rawitac&a, ?ichel* 4a -iemi &est ona silnie&sza ni$ na 3akaratini, dlatego te$ obydwie rasy
stopniowo staway si, ni$sze*
C 'owiedziaa+ rGwnie$, $e mo$ecie pomaga. ludziom w potrzebie C wi,c dlaczego nie
udzielili+cie im $adne& pomocy, &e$eli chodzi o ten wybuch $Gte& >ebryO Czy nie potra>ili+cie
wynaleK. szczepionkiO
C ?ogliby+my im pomGcR zrozumiesz nasze mo$liwo+ci, gdy tylko odwiedzisz nasz/ planet, C
ale nie wkraczali+my do akc&i, poniewa$ nie byo tego w programie, ktGrego musimy si, trzyma.*
?Gwiam ci &u$ i podkre+lam &eszcze raz, $e mo$emy innym pomaga. w pewnych sytuac&ach, ale
tylko do pewneo stopnia* 'rawo 1#szech+wiata
%2&
: wyraKnie zabrania &akie&kolwiek pomocy
powy$e& pewne& granicy*
Dam ci prosty przykad* #eKmy dziecko, ktGre codziennie chodzi do szkoy, aby si, uczy.*
#raca do domu wieczorem i prosi, $eby mu pomGc w pracy domowe&* @e$eli ma m/drych
rodzicGw, to pomog/ mu zrozumie. odpowiednie po&,cia na tyle, aby dziecko samo mogo zadanie
odrobi.* @e$eli &ednak odrobi/ prac, domow/ za dziecko, to czy ono si, czegokolwiek nauczyO
3,dzie musiao powtarza. ka$d/ klas, i rodzice mu si, w ten sposGb nie przysu$/*
@ak si, pGKnie& dowiesz, chocia$ pewnie &u$ to wiesz, &este+ na swo&e& planecie po to, by si,
nauczy. &ak $y., cierpie. i umiera., ale tak$e po to, by &ak na&wi,ce& rozwin/. si, duchowo*
#rGcimy pGKnie& do tego w/tku, gdy b,d/ rozmawia. z tob/ Thaori* 4a razie musz, ci &eszcze
troch, o tych ludziach opowiedzie.
'okonali wi,c plag, $Gte& >ebry i mocnie& zakorzenili si, na nowe& planecie* 4ie tylko <ustralia
bya g,sto zaludniona, ale rGwnie$ obszar znany dzi+ &ako <ntarktyda C oczywi+cie w tamtych
czasach &e& klimat, z uwagi na poo$enie geogra>iczne, by umiarkowany* (,sto zaludniona bya
rGwnie$ 4owa (winea* # czasie, gdy $Gta plaga zostaa opanowana, czarni liczyli =!9 milionGw*
C ?y+laem, $e <ntarktyda nie &est tak naprawd, kontynentemO
C # tamtych czasach bya przy/czona do <ustralii i byo na nie& znacznie cieple& ni$ teraz,
poniewa$ -iemia obracaa si, wokG inne& osi* %limat na <ntarktydzie przypomina ten, &aki
obecnie panu&e w poudniowe& Ros&i*
C Czy &u$ nigdy nie wrGcili na 3akaratiniO
C 4ie* - chwil/, gdy si, osiedlili na -iemi, ustalili +cise zasady, $e nikt nie wrGci*
C Co si, stao z ich planet/O
C Tak &ak przewidzieli, ozi,bia si, i zamienia si, w pustyni, C podobnie &ak ?ars*
C @ak wygl/da ich system politycznyO
C 3ardzo prosto C wybory 1przez podniesienie r,ki: lidera wioski czy dzielnicy* #ybrani liderzy
wybierali lidera miasta, &ak rGwnie$ o+miu przedstawicieli starszyzny, spo+rGd osGb, ktGre
na&bardzie& szanowano za ich m/dro+., zdrowy rozs/dek, uczciwo+. i inteligenc&,* 4ie wybierano
nikogo ze wzgl,du na posiadane bogactwo czy powi/zania rodzinne i wszyscy wybrani byli w
wieku pomi,dzy 89 a 79 lat* Rol/ liderGw miast i regionGw 1region obe&mowa osiem wsi: byo
negoc&owanie z o+mioma przedstawicielami starszyzny* Rada o+miu wybieraa 1w ta&nym
gosowaniu, w ktGrym przyna&mnie& siedem gosGw musiao by. EzaF: delegata, ktGry
reprezentowa ich na z&eKdzie Rady 2tanu*
4a przykad w <ustralii byo osiem stanGw, z ktGrych ka$dy skada si, z o+miu miast lub
regionGw* 4a z&azdach rady ka$dego stanu spotykao si, o+miu delegatGw, z ktGrych ka$dy
reprezentowa inne miasto b/dK region*
# czasie debaty rady stanu, ktGre& przewodniczy do+wiadczony m,drzec, dyskutowano
problemy dnia codziennego napotykane przez ka$dy rz/d: dostarczanie wody, sprawy szpitali, drGg
itd* @e$eli chodzi o drogi, to zarGwno czarna &ak i $Gta rasa u$ywaa bardzo lekkich po&azdGw
nap,dzanych przez silnik wodorowy, ktGre unosiy si, nad ziemi/ dzi,ki systemowi opartemu na
dziaaniu siy antymagnetyczne& i antygrawitacy&ne&*
#raca&/c do systemu politycznego trzeba doda., $e nie mieli niczego takiego &ak Epartia
politycznaF* #szystko opierao si, wy/cznie na ludziach o nieska$one& reputac&i, ich uczciwo+ci i
m/dro+ci* #ielowiekowe do+wiadczenie nauczyo ludzi, $e zbudowanie trwaego porz/dku
wymagao dwGch zotych +rodkGw: uczciwo+ci i dyscypliny*
Npowiem ci kiedy+ o ich organizac&i ekonomiczne& i spoeczne&, ale teraz za&m, si, ich
systemem sprawiedliwo+ci* 4a przykad zodzie&owi, ktGremu udowodniono win,, pi,tnowano
rozpalonym $elazem powierzchni, r,ki, ktGr/ si, zwykle posugiwa* Tak wi,c prawor,czny
zodzie& mia przypalan/ praw/ r,k,* %ole&ne wykroczenie koBczyo si, odci,ciem lewe& r,ki* Ten
zwycza& zachowa si, przez wieki i &eszcze do niedawna obowi/zywa u <rabGw* @e$eli zodzie&
dale& krad, odcinano mu praw/ r,k, a na czole umieszczano nie da&/cy si, zetrze. znak* -odzie&
pozbawiony r/k zdany by na ask, rodziny i przechodniGw, &e+li chcia zdoby. po$ywienie i
wszystko inne* @ednak po znaku na czole ludzie wiedzieli, $e to zodzie& i $ycie stawao si, bardzo
ci,$kie* Pudzie woleli +mier.*
# ten sposGb zodzie& taki stawa si, $ywym przykadem, czym si, koBczy notoryczne amanie
prawa* 4ie trudno si, domy+le., $e przypadkGw kradzie$y byo mao*
@ak zobaczysz dale&, przypadkGw morderstw te$ nie byo wiele* 'ode&rzanych mordercGw
lokowano osobno w spec&alnym pomieszczeniu* Nbok zasony umieszczano Eczytacza my+liF* 3y
to czowiek, ktGry nie tylko posiada wrodzone umie&,tno+ci telepatyczne, ale tak$e &e nieustannie
rozwi&a na &ednym ze spec&alnych uniwersytetGw* 'otra>i on przechwytywa. my+li domniemanego
zabG&cy*
?o$esz powiedzie., $e mo$na, drog/ praktyki, osi/gn/. pustk, umysu C ale nie przez sze+.
godzin z rz,du* # dodatku, kiedy pode&rzany na&mnie& si, tego spodziewa, rozlegay si, spec&alne
dKwi,ki, co zmuszao go do przerwania koncentrac&i* @ako +rodek ostro$no+ci u$ywano sze+ciu
rG$nych Eczytaczy my+liF* Te& same& procedury u$ywano wobec +wiadkGw po stronie oskar$one& a
tak$e pozwane& w innym budynku le$/cym w pewne& odlego+ci* 4ie wymieniano $adnych sGw i w
ci/gu nast,pnych dwGch dni powtarzano opisan/ powy$e& procedur,, tym razem przez osiem
godzin*
4a czwarty dzieB wszyscy Eczytacze my+liF oddawali swo&e sprawozdania skadowi trzech
s,dziGw, ktGrzy brali oskar$onych i +wiadkGw w ogieB krzy$owych pytaB* 4ie byo $adnych
adwokatGw czy przysi,gych, ktGrych mo$na by przekonywa.* 2,dziowie mieli przed sob/
wszystkie szczegGy sytuac&i i musieli by. absolutnie pewni winy oskar$onego*
C DlaczegoO
C 3o kar/ bya +mier., ?ichel, ale bya to +mier. straszna C morderca by rzucany $ywcem na
po$arcie krokodylom* (wat by uwa$any za co+ &eszcze gorszego od morderstwa i kara bya
&eszcze bardzie& okrutna* (waciciela smarowano miodem i zakopywano do ramion w na&bli$szym
s/siedztwie koloni mrGwek* Czasami +mier. nast,powaa dopiero po dziesi,ciu czy dwunastu
godzinach*
Rozumiesz teraz, $e wspGczynnik przest,pczo+ci u obydwu ras by niezwykle niski i z tego
powodu wi,zienie nie byo potrzebne*
C Czy nie s/dzisz, $e byo to zbyt okrutneO
C #yobraK sobie, na przykad, sytuac&, matki szesnastoletnie& dziewczyny, ktGr/ zgwacono i
zamordowano* Czy nie &est to okrucieBstwem na&gorszego rodza&u powodowa. m,czarnie matki
spowodowane utrat/ dzieckaO ?atka nie przyczynia si, w $aden sposGb do straty dziecka a &ednak
musi cierpie.* - drugie& strony, przest,pca &est w peni +wiadomy konsekwenc&i swoich czynGwR
&est wi,c sprawiedliwe, $e powinien ponie+. okrutn/ kar,* <czkolwiek, &ak to &u$ wy&a+niaam,
przest,pczo+. prawie nie istniaa*
<le wrG.my do religii* @ak &u$ to wcze+nie& mGwiam, obie rasy wierzyy w reinkarnac&,, ale ich
wierzenia rG$niy si, w szczegGach, co ich czasami dzielio* 'rzywGdcy religi&ni agitowali masy
ludzi do rG$nych sekt, ktGrymi sami kierowali* 'odziay, ktGre w konsekwenc&i nast/piy w+rGd
czarnych, miay katastro>alne nast,pstwa*
# koBcu, okoo 955*555 czarnych wyemigrowao w +lad za swoimi przywGdcami religi&nymi do
<>ryki C tam, gdzie obecnie le$y ?orze Czerwone* 4ie istniao ono wGwczas i l/d by cz,+ci/
<>ryki* -acz,li budowa. wioski i miasta, ale porzucili opisany wcze+nie& system polityczny, ktGry
by uczciwy i skuteczny pod ka$dym wzgl,dem* %ler sam wybiera gowy paBstwa, przez co
przywGdcy tacy stawali si, mnie& lub wi,ce& marionetkami kierowanymi przez kler* Nd tego czasu
ludzie musieli zacz/. stawia. czoo wielu problemom, ktGre s/ ci tak dobrze znane na -iemi:
korupc&i, prostytuc&i, narkotykom i wszelkiego rodza&u niesprawiedliwo+ciom*
@e$eli chodzi o ras, $Gt/, to &e& spoeczeBstwo byo znakomicie zorganizowane i pomimo
pewnych lekkich religi&nych wypaczeB, ich kler nie mia nic do powiedzenia w sprawach
paBstwowych* Qyli w poko&u i w dostatku C cakiem inacze& od oderwane& cz,+ci czarne& rasy w
<>ryce*
C < &e$eli chodzi o uzbro&enie, &akie& u$ywali broniO
C 3yo to cakiem proste* 'rostota &est cz,sto lepsza od komplikac&i i w tym przypadku zasada ta
dziaaa znakomicie* Nbie rasy przywiozy z sob/ to, co mo$na by nazwa. Ebroni/ laserow/F* #
ka$dym paBstwie kontrol, nad t/ broni/ sprawowaa spec&alna grupa ludzi, ktGra z kolei podlegaa
przywGdcy paBstwa* -a obopGln/ zgod/, obydwie rasy wymieniy mi,dzy sob/ 55 staych
EobserwatorGwF* Nbserwatorzy ci byli ambasadorami i dyplomatami swoich wasnych paBstw, a
&ednocze+nie ich staa obecno+. gwarantowaa, $e nie dochodzio do wy+cigu zbro&eB* 2ystem ten
dziaa doskonale i utrzymano pokG& przez 0995 lat*
(rupie czarnych, emigru&/cych do <>ryki, &ako buntownikom, nie pozwolono wzi/. ze sob/
broni* %rok po kroku rozprzestrzeniali si, oni po <>ryce coraz bardzie&, osiedla&/c si, na obszarze,
ktGry znany &est teraz &ako pustynna 2ahara* # tamtym czasie bya to bogata kraina o
umiarkowanym klimacie, z bu&n/ ro+linno+ci/ oraz wieloma gatunkami zwierz/t*
4a $yczenie kleru pobudowano +wi/tynie* <by zaspokoi. swo&/ $/dz, bogactwa i wadzy, kler
wprowadzi wysokie podatki*
'o+rGd ludno+ci, ktGra nigdy przedtem nie zaznaa biedy, utworzyy si, teraz dwie wyraKne
klasy: bardzo bogaci i bardzo biedni* %ler, &ak rGwnie$ ci co im pomagali wyzyskiwa. biednych,
nale$eli oczywi+cie do te& pierwsze&*
Religia staa si, bawochwalstwem a ludzie zacz,li oddawa. cze+. kamiennym i drewnianym
>igurom, ktGrym skadano o>iary* #krGtce doszo do tego, $e kapani za$/dali o>iar z ludzi*
Nd samego pocz/tku, kiedy grupa czarnych si, oddzielia, kler dokada wszelkich staraB, aby
trzyma. ludzi w ciemnocie, na ile tylko byo to mo$liwe* -mnie&sza&/c stopniowo poziom ich
rozwo&u intelektualnego, duchowego i >izycznego, mogli lepie& nad nimi panowa.* Religia, ktGr/
Erozwin,liF, nie miaa nic wspGlnego z EkultemF, ktGry zapocz/tkowa ich odam i emigrac&, do
<>rykiR kontrola mas bya wi,c spraw/ zasadnicz/*
;niwersalne 'rawo #szech+wiata mGwi &asno, $e na&wa$nie&szym obowi/zkiem czowieka, bez
wzgl,du na &akie& mieszka planecie, &est &ego rozwG& duchowy* Doprowadza&/c cae spoeczeBstwo
do upadku duchowego, trzyma&/c ludzi w ciemnocie i zwodz/c ich kamstwami C kler powa$nie
naruszy to >undamentalne 'rawo*
-decydowali+my si, wGwczas interweniowa., ale zanim to zrobili+my, dali+my czonkom kleru
ostatni/ szans,* #ykorzystu&/c telepati, &ak rGwnie$ wiz&e senne, skontaktowali+my si, z
'rzywGdc/ %leru: EN>iary z ludzi musz/ si, skoBczy. i spoeczeBstwo musi zawrGci. na #a+ciw/
Drog,* Czowiek istnie&e >izycznie wy/cznie po to, by rozwi&a si, duchowo* To co robicie &est
przeciwko 'rawu #szech+wiataF*
'rzywGdca %leru zosta tym przekazem straszliwie wstrz/+ni,ty* 4ast,pnego dnia zebra rad,
czonkGw swo&ego kleru i opowiedzia im o swoim +nie* %ilku spo+rGd nich oskar$yo go o zdrad,R
inni pode&rzewali uwi/d starczy, a &eszcze inni s/dzili, $e mia halucynac&e* Nstatecznie, po wielu
godzinach dyskus&i, D spo+rGd 9 czonkGw kleru, ktGrzy tworzyli rad, stanu, uparo si, $eby
zachowa. religi, w takie& >ormie, &ak bya dotychczas* Twierdzili, $e ich ideaem byo trzyma.
kontrol, nad narodem oraz szerzy. wiar, i strach przed Em+ciwymi bogamiF, wmawia&/c ludziom,
$e duchowieBstwo reprezentowao tych bogGw na -iemi* 4ie uwierzyli ani w &edno sowo, ktGre
'rzywGdca %leru usysza w swoim E+nieF*
Czasami, ?ichel, musimy dziaa. bardzo subtelnie* ?ogliby+my pokaza. si, z naszymi statkami
kosmicznymi i przemGwi. bezpo+rednio do kleru, ale oni potra>iliby &e rozpozna., poniewa$ sami
posiadali podobne zanim wyemigrowali do <>ryki*
- ca/ pewno+ci/ natychmiast by nas zaatakowali, poniewa$ byli bardzo pode&rzliwi i obawiali
si, straci. swG& autorytet w EnarodzieF*
'osiadali armi, wyposa$on/ w niebezpieczn/ broB C dla tumienia mo$liwych rewoluc&i*
?ogliby+my ich zniszczy. i zwrGci. si, bezpo+rednio do ludzi, aby skierowa. ich znowu na
#a+ciw/ Drog,, ale psychologicznie rzecz bior/c, byby to b/d* Pudzie ci przyzwycza&eni byli do
posuszeBstwa wobec kleru i nie zrozumieliby, po co mieszamy si, w ich wewn,trzne sprawy C tak
wi,c akc&a taka mi&aaby si, z celem*
'ewne& nocy, przylecieli+my nad ich paBstwo w &edne& z naszych Eroboczych kulF na wysoko+ci
5*555 metrGw* wi/tynia razem ze wi,tym ?iastem byy poo$one okoo &ednego kilometra od
miasta* Nbudzili+my telepatycznie 'rzywGdc, %leru oraz dwGch &ego pomocnikGw, ktGrzy go
wcze+nie& poparli i spowodowali+my, $e poszli pieszo do pi,knego parku le$/cego pGtora
kilometra od wi,tego ?iasta* #ykorzystu&/c z&awisko zbiorowe& halucynac&i, spowodowali+my,
$e stra$e otworzyy bramy i wypu+ciy wi,KniGw* 2u$ba, wo&sko i pozostali mieszkaBcy wi,tego
?iasta, wszyscy za wy&/tkiem D upartych kapanGw si, ewakuowali* 4atchnieni przez dziwne
Ewiz&eF na niebie ludzie p,dzili na drugi koniec miasta*
4a niebie wida. byo skrzydlate postacie unosz/ce si, wokG olbrzymie& roz$arzone& chmury,
ktGra roz+wietlaa noc*
C @ak to zrobili+cieO
C -biorowa halucynac&a, ?ichel* Tak wi,c w bardzo krGtkim czasie udao nam si, sprawi., $e w
wi,tym ?ie+cie zostao tylko D zych kapanGw* %iedy wszystko byo gotowe, Ekula roboczaF
kompletnie zniszczya cae wi,te ?iasto /cznie ze wi/tyni/ C za pomoc/ te& same& broni, ktGr/
niedawno widziae+ w akc&i* 2kay rozleciay si, na kawaki, a +ciany zostay skruszone do
wysoko+ci &ednego metra, tak aby ich ruiny +wiadczyy o konsekwenc&ach tego EgrzechuF*
# rzeczy same&, gdyby+my &e zupenie starli z powierzchni ziemi ludzie szybko by o tym
zapomnieli C bo ludzie atwo zapomina&/* 4ast,pnie, aby ludzi podbudowa., odezwa si, gos z
chmury, ktGry ostrzeg, $e gniew 3oga mo$e by. straszliwy C du$o gorszy ni$ widzieli, $e powinni
teraz sucha. 'rzywGdcy %leru i i+. 4ow/ Drog/, ktGr/ on im poka$e*
4a koniec 'rzywGdca %leru stan/ przed ludem i przemGwi* #y&a+ni nieszcz,+nikom, $e
post,powa wcze+nie& niewa+ciwie, i $e teraz wa$ne &est, aby wszyscy starali si, pod/$a. 4ow/
Drog/*
'omagali mu w tym dwa& kapani, ktGrzy wcze+nie& go poparli* Czasami bywao ci,$ko, ale
pomagay im wspomnienia pami,tne& nocy i strach przed interwenc&/, ktGra skoBczya si,
byskawicznym zniszczeniem wi,tego ?iasta i +mierci/ zych kapanGw* Trzeba te$ powiedzie.,
$e wszyscy uwa$ali to EwydarzenieF za cud bo$y, poniewa$ spowodowao ono uwolnienie ponad
D55 wi,KniGw, ktGrzy mieli posu$y. za o>iar, nast,pnego dnia*
#szystkie szczegGy tego wydarzenia zostay zanotowane przez pisarzy, ale legendy i opowie+ci
o tych wydarzeniach przekazywane z biegiem wiekGw ulegy znieksztaceniu* 4ie mnie& &ednak,
natychmiastowy e>ekt by taki, $e wszystko si, zmienio* 3ogaci, ktGrzy poprzednio brali udzia w
wyzyskiwaniu ludzi, zacz,li si, obawia., $e mo$e ich spotka. los, podobny do tego, ktGry spotka
upartych kapanGw i wi,te ?iasto* 2tali si, znacznie bardzie& skromni i pomagali nowym
przywGdcom wprowadza. niezb,dne zmiany*
- upywem czasu spoeczeBstwo osi/gn,o stan harmonii i zadowolenia, przypomina&/cy
sytuac&, przed ich emigrac&/ do <>ryki*
2konni do wie&skiego racze& ni$ przemysowego, czy te$ mie&skiego trybu $ycia,
rozprzestrzenili si, po cae& <>ryce z biegiem wiekGw, w koBcu ich ludno+. liczya kilka milionGw*
?iasta zao$ono tylko na obszarze poo$onym tam, gdzie le$y teraz ?orze Czerwone i u brzegGw
wielkie& rzeki, ktGra pyn,a wtedy przez centrum <>ryki*
Pudzie zdoali rozwin/. swo&e umie&,tno+ci psychiczne w ogromnym stopniu* #ielu potra>io
przemierza. krGtkie odlego+ci lewitu&/c, a telepatia odzyskaa swo&e znaczenie w spoeczeBstwie,
sta&/c si, z&awiskiem powszednim* -darzao si, te$ cz,sto, $e dolegliwo+ci >izyczne skutecznie
leczono przykada&/c donie*
'rzywrGcono ponownie przy&azne stosunki z czarnymi mieszka&/cymi w <ustralii i 4owe&
(winei, ktGrzy odwiedzali ich regularnie swoimi Eognistymi wozamiF, &ak nazywano statki
kosmiczne, u$ywane przez ich australi&skich braci*
Cz,+. $Gte& rasy, ktGra s/siadowaa z <>ryk/, zacz,a emigrowa. maymi grupkami do
pGnocne& <>ryki* 3yli oni za>ascynowani opowie+ciami o Eprzy&eKdzie 3oga na #ozie NgnistymF*
# taki oto sposGb legendy zacz,y opisywa. nasz/ interwenc&,*
QGta rasa &ako pierwsza zacz,a miesza. si, z ras/ czarn/ w sensie >izycznym* To zadziwia&/ce,
ale nawet na 3akaratini rasy nie mieszay si, w takim stopniu &ak na -iemi* Utnolodzy bardzo
interesowali si, rezultatami tego po/czenia, ktGre stworzyo na -iemi wielkie nowe plemi,* #
rzeczy same& ta Ekrzy$GwkaF, &ak &a to nazywam, miaa w sobie wi,ce& krwi $Gte& ni$ czarne& i &e&
przedstawiciele znacznie lepie& czuli si, sami ze sob/ ni$ z czarnymi czy $Gtymi* -organizowali w
koBcu swo&e wasne spoeczeBstwo i osiedlili si, w re&onie, gdzie le$y teraz <lgieria C Tunez&a,
'Gnocna <>ryka* Tak oto narodzia si, nowa rasa, ta ktGra obecnie &est nazywana ras/ arabsk/* 4ie
my+l &ednak, $e pierwsi <rabowie wygl/dali tak &ak dzisia&* %limat i czas z biegiem wiekGw zrobiy
swo&e* Historia ta to po prostu przykad, w &aki sposGb tworzy si, nowa rasa*
Tak wi,c wszystko byo w porz/dku na -iemi, za wy&/tkiem &ednego* <stronomowie i uczeni
bardzo si, niepokoili, poniewa$ olbrzymi asteroid zbli$a si, do -iemi, prawie niedostrzegalnie, ale
nieuchronnie*
-auwa$ono go po raz pierwszy w obserwatorium w )kirito, ktGre mie+cio si, w centrum
<ustralii* @u$ po kilku miesi/cach mo$na byo go dostrzec goym okiem, pod warunkiem, $e
wiedziao si, gdzie patrze., +wiec/cego roz$arzon/, zowrog/ czerwieni/* 'o kilku tygodniach
wida. go byo zupenie wyraKnie*
Rz/dy <ustralii, 4owe& (winei i <ntarktydy pod&,y bardzo wa$ne decyz&e, z ktGrymi wkrGtce
zgodzili si, przywGdcy $Gte& rasy* # obliczu nieuniknione& koliz&i z asteroidem postanowili, $e
wszystkie statki kosmiczne zdatne do lotu opuszcz/ -iemi, zabiera&/c na swoich pokadach tylu
ekspertGw i spec&alistGw, ile si, tylko da C a wi,c: lekarzy, in$ynierGw itp* C w dziedzinach, ktGrych
spoeczeBstwo b,dzie na&bardzie& potrzebowao po katastro>ie*
C (dzie oni chcieli lecie.O 4a %si,$ycO
C 4ie ?ichel, -iemia nie miaa &eszcze wtedy ksi,$yca* )ch statki kosmiczne zdolne byy wtedy
zaledwie do D tygodniowego autonomicznego lotu* Nd du$szego czasu utraciy zdolno+. dalekich
mi,dzygwiezdnych podrG$y* 'lanowano utrzyma. si, na orbicie wokG -iemi w gotowo+ci do &ak
na&szybszego l/dowania i niesienia pomocy tam, gdzie b,dzie ona na&bardzie& potrzebna*
#yposa$ono i zaadowano "5 australi&skich statkGw kosmicznych, ktGre miay zabra. elitarn/
grup, ludzi, ktGr/ wybrano w czasie trwa&/cych dzieB i noc obrad* QGta rasa zrobia to samo i
przygotowaa !" statkGw kosmicznych* Nczywi+cie w <>ryce nigdy nie byo $adnych statkGw
kosmicznych*
Chciaabym aby+ zauwa$y, $e oprGcz przywGdcy ka$dego paBstwa, nie byo tam mie&sca dla
$adnego z &ego EministrGwF, &akby+ ich teraz nazwa* #yda ci si, to pewnie dziwne, bo gdyby
podobna sytuac&a nast/pia na -iemi dzisia&, wielu politykGw wykorzystaoby swo&e wpywy, aby
ocali. swo&/ skGr,*
#szystko byo gotowe* Nstrze$ono ludno+. o zbli$a&/ce& si, koliz&i* @ednak$e rola statkGw bya
utrzymywana w ta&emnicy z obawy, $e ludzie mogliby poczu. si, oszukani przez swoich
przywGdcGw, wpa+. w panik, a nawet zaatakowa. lotniska* - tych samych pobudek przywGdcy
+wiadomie bagatelizowali konsekwenc&e zderzenia, aby zmnie&szy. zbiorow/ panik, do minimum*
2/dz/c po szybko+ci asteroidu, koliz&a bya nieunikniona* 'ozostao do nie& tylko 8" godzin*
#szyscy eksperci zgadzali si, z tymi obliczeniami C to znaczy prawie wszyscy*
#szystkie statki kosmiczne miay wystartowa. na D godziny przez planowanym czasem koliz&i*
'rzyczyn/ tego bardzo pGKnego odlotu by zamiar przebywania w kosmosie &ak na&du$e& C przez
cae D tygodni, &e+li zaszaby taka potrzeba* - obliczeB wynikao, $e asteroid uderzy tam, gdzie
obecnie le$y 'oudniowa <meryka*
#szystko wi,c byo gotowe i statki w dniu zderzenia miay wystartowa. o D w poudnie
Centralnego <ustrali&skiego Czasu* <lbo pomylono si, w obliczeniach, chocia$ to mao
prawdopodobne, albo asteroid nieoczekiwanie przyspieszy, bo po&awi si, na niebie &u$ o godzinie
, +wiec/c &ak pomaraBczowe soBce* 4atychmiast pad rozkaz do odlotu i statki kosmiczne
wystartoway*
@ednak$e, aby szybko opu+ci. -iemsk/ atmos>er, i stre>, przyci/gania ziemskiego, konieczne
&est wykorzystanie naturalne& Edziury grawitacy&ne&F planety, ktGra w Gwczesnym czasie
zna&dowaa si, tam, gdzie dzisia& &est Uuropa* ?imo tego, $e statki kosmiczne byy zdolne do
rozwi&ania wielkich pr,dko+ci, nie udao im si, dolecie. do stre>y sabe& grawitac&i przed
uderzeniem asteroidu o -iemi,* 'rzy we&+ciu do ziemskie& atmos>ery, asteroid uleg rozbiciu na trzy
olbrzymie kawaki* 4a&mnie&szy z nich mia +rednic, kilku kilometrGw i uderzy tam, gdzie obecnie
zna&du&e si, ?orze Czerwone*
)nny, znacznie wi,kszy odam, uderzy w okolicach obecnego ?orza Timura, a trzeci,
na&wi,kszy, wyl/dowa na obszarze, ktGry obecnie za&mu&/ wyspy (alapagos*
RGwnoczesne uderzenia byy straszliwe* 'rzy.mione na czerwono 2oBce ze+lizgn,o si, na
horyzont &ak spada&/cy balon* #krGtce zawiso nieruchomo i zacz,o wznosi. si, powoli, ale tylko
do poowy wysoko+ci, z ktGre& EspadoF* -iemia zmienia nagle nachylenie swo&e& osiJ 4ast/piy
wybuchy o niezwyke& sile, gdy$ dwa wi,ksze odamki asteroidu przebiy skorup, ziemsk/*
#ybuchy wulkany w <ustralii, 4owe& (winei, @aponii i 'oudniowe& <meryce C prawie wszystkie
wulkany na planecie* (Gry ksztatoway si, w mgnieniu oka* Lale o wysoko+ci 055 metrGw
przewaliy si, przez cztery pi/te powierzchni <ustralii* Tasmania oddzielia si, od kontynentu
australi&skiego* Nlbrzymia cz,+. <ntarktydy zaton,a w oceanie, tworz/c dwa olbrzymie podwodne
kaniony pomi,dzy <ntarktyd/ i <ustrali/* 4a +rodku poudniowe& cz,+ci Nceanu 2poko&nego
wynurzy si, z wGd olbrzymi kontynent* Nlbrzymia cz,+. 3irmy zapada si, pod wod, w mie&scu,
gdzie le$y obecnie -atoka 3engalska* @eszcze &ednym obszarem, ktGry si, obsun/, by obszar, w
ktGrym powstao ?orze Czerwone*
C Czy statki kosmiczne zd/$yy si, uratowa.O
C 4iezupenie, ?ichel, poniewa$ spec&ali+ci popenili &eden b/d* 4a ich usprawiedliwienie
mo$na by powiedzie., $e nie byli w stanie wszystkiego przewidzie.* 'rzewidzieli przechylenie osi
-iemi, ale nie potra>ili przewidzie. drgaB, ktGre potem nast/piy* <steroid zaskoczy statki
kosmiczne w momencie, gdy nie dotary &eszcze do EdziuryF grawitacy&ne&* -ostay one dosownie
wessane przez EwirF spowodowany we&+ciem asteroidu do atmos>ery* 4a dodatek, statki byy
bombardowane milionami cz/steczek pochodz/cych z samego asteroidu a tak$e lec/cych w +lad za
nim*
-aledwie siedmiu statkom kosmicznym, trzem z czarnymi, i czterem z $Gtymi pasa$erami, z
wielkim trudem i przy u$yciu maksymalne& mo$liwe& mocy, udao si, unikn/. straszliwego
kataklizmu, szale&/cego na -iemi*
C 'ewnie musiao to by. dla nich straszne patrze., &ak -iemia zmienia si, na ich oczach* @ak
dugo wynurza si, ten kontynent na Nceanie 2poko&nym, o ktGrym wcze+nie& wspominaa+O
C -aledwie kilka godzin* %ontynent ten zosta wypchni,ty przez komory gazGw utworzonych w
rezultacie g,bokich wstrz/sGw, zachodz/cych na g,boko+ciach si,ga&/cych +rodka planety*
#strz/sy na powierzchni -iemi trway miesi/cami* Tam gdzie uderzyy trzy olbrzymie
>ragmenty asteroidu, powstay tysi/ce wulkanGw* Tru&/ce gazy rozprzestrzeniy si, na cay
kontynent australi&ski, zada&/c bezbolesn/ +mier. milionom czarnych w ci/gu kilku minut* 4asze
statystyki ukazu&/ prawie totalne unicestwienie rodza&u ludzkiego i zwierz/t w <ustralii* -e spisu,
ktGry sporz/dzili+my &ak &u$ wszystko ucicho, wynika, $e zaledwie "5 ludzi przetrwao katastro>,*
Tru&/ce gazy byy przyczyn/ tak kompletne& ludzkie& zagady* 4a terenie 4owe& (winei, gdzie
unosio si, mnie& gazGw, +miertelne przypadki byy rzadsze*
C Chciabym ci zada. pytanie, Thao*
C 3ardzo prosz,*
C ?Gwia+, $e czarni zamieszku&/cy <ustrali, zaludnili 4ow/ (wine, i <>ryk,* Dlaczego wi,c
<ustrali&scy tubylcy nie wygl/da&/ tak samo, &ak inni czarni na caym +wiecieO
C -nakomite pytanie, ?ichel* ?o&e opowiadanie powinno byo zawiera. wi,ce& szczegGGw* #
wyniku katastro>y wyst/pi taki przewrGt skorupy ziemskie&, $e zo$a uranu rozprzestrzeniy si, po
powierzchni -iemi, emitu&/c silne promieniowanie* #yst/pio to tylko w <ustralii i ci, ktGrzy uszli
z $yciem, zostali powa$nie napromieniowani, tak &ak po wybuchu bomby atomowe&*
2powodowao to genetyczne zmiany i dlatego dzisia& geny <ustrali&skich tubylcGw rG$ni/ si, od
genGw <>rykanGw* 'o za tym +rodowisko ulego zupene& zmianie i wraz nim dieta tak$e
drastycznie si, zmienia* - biegiem czasu potomkowie 3akaratinian Eprzeksztacili si,F w ras,
dzisie&szych <ustrali&skich tubylcGw*
'rzeksztacenia skorupy ziemskie& trway nadal* Lormoway si, gGry, &edne raptownie a inne w
ci/gu kilku dni* Ntwieray si, szczeliny, ktGre wchaniay cae miasta, a nast,pnie zamykay si,
niszcz/c w ten sposGb wszelkie +lady istnie&/ce& cywilizac&i* Do tego wszystkiego, nast/pia tak
olbrzymia powGdK, &akie& planeta -iemia nie pami,taa od milionGw lat* ?echanizm powodzi by
nast,pu&/cy: wulkany wyrzuciy do atmos>ery tyle pyu i na tak nieprawdopodobne wysoko+ci, $e
niebo pociemniao* 'ara wodna znad oceanGw, ktGre mie&scami gotoway si, na obszarze tysi,cy
kilometrGw kwadratowych, mieszaa si, z chmur/ pyGw wulkanicznych* 'owstaway g,ste
chmury, z ktGrych pada deszcz tak ulewny, $e z wielk/ trudno+ci/ mo$na to sobie wyobrazi.*
C < co ze statkami na orbicieO
C 'o upyni,ciu D tygodni byy zmuszone l/dowa. na -iemi* Do l/dowania wybrali obszar,
gdzie le$y obecna Uuropa, poniewa$ nad reszt/ planety nie byo $adne& widoczno+ci* - siedmiu
statkGw zaledwie &eden zdoa wyl/dowa.*
)nne zostay rozbite o ziemi, przez pot,$ne huragany, ktGre miay mie&sce na cae& planecie C
byy to cyklony wie&/ce z pr,dko+ci/ 0556855 kilometrGw na godzin,* #iatry te spowodowane byy
rG$nicami temperatur C te z kolei wywoane byy przez nage wybuchy wulkanGw*
Tak wi,c, &edyny statek, &aki pozosta, wyl/dowa na terenie, na ktGrym obecnie zna&du&e si,
(renlandia* 4a pokadzie zna&dowao si, !9 $Gtych pasa$erGw, z ktGrych wielu byo lekarzami i
spec&alistami z rG$nych dziedzin* P/dowanie w tak nieprzy&aznych warunkach uszkodzio po&azd
uniemo$liwia&/c ponowny start* 4adawa si, &ednak na schronienie* ?ieli du$o prowiantu i
zorganizowali si, na&lepie& &ak tylko umieli*
?iesi/c pGKnie& wszystkich, /cznie ze statkiem kosmicznym, pochon,o trz,sienie ziemi* -
chwil/ te& wa+nie katastro>y, wszelki +lad po &akie&kolwiek cywilizac&i na -iemi zagin/* Ci/g
katastro>, &aki nast/pi w wyniku zderzenia z asteroidem rozproszy cae narody w 4owe& (winei,
3irmie i Chinach, podobnie &ak w <>ryce, aczkolwiek obszar 2ahary ucierpia w mnie&szym stopniu
od pozostaych* 4ie mnie& &ednak wszystkie miasta zbudowane w obszarze ?orza Czerwonego
zostay pochoni,te przez nowo powstae morze* %rGtko mGwi/c, na -iemi nie zachowao si, $adne
miasto, a miliony ludzi i zwierz/t znikn,o z powierzchni planety* 4ie trzeba byo dugo czeka.,
zanim na planecie nast/pi gGd*
?a si, rozumie., po wspaniaych kulturach <ustralii i Chin pozostay tylko wspomnienia, ktGre
stay si, legendami* #a+nie wtedy ludzie 1nagle oddzieleni od siebie przez +wie$o wy$obione
otchanie i nowo utworzone morza: po raz pierwszy w historii -iemi do+wiadczyli kanibalizmu*
). "ota Pla#eta
%iedy opowiadanie Thao zbli$ao si, ku koBcowi, zwrGciem uwag, na rG$nokolorowe
+wiateka, ktGre zapaliy si, obok &e& siedzenia* 4a zakoBczenie uczynia r,k/ gest* 4a &edne& ze
+cian pomieszczenia po&awi si, ci/g liter i cy>r, ktGrym Thao uwa$nie si, przy&rzaa* 4ast,pnie
+wiato zgaso i obraz znikn/*
C Thao C powiedziaem C mGwia+ przed chwil/ o zbiorowe& halucynac&i, czy iluz&i* 4ie bardzo
rozumiem, &ak mo$ecie wywoywa. iluz&e u tysi,cy ludzi C czy nie &est to przypadkiem
szarlataneria, tak &ak na przykad iluz&onista na scenie manipulu&e tumem wyczarowu&/c tuzin
przedmiotGwO
4a twarzy Thao znowu po&awi si, u+miech*
C # pewnym sensie masz rac&,, poniewa$ w dzisie&szych czasach bardzo rzadko mo$na natra>i.
na wasze& planecie na prawdziwego iluz&onist,, a zwaszcza u&rze. takiego na scenie* ?usz, ci
przypomnie., ?ichel, $e &este+my prawdziwymi spec&alistami w dziedzinie wszystkich z&awisk
psychicznych* @est to dla nas proste, poniewa$***
4agle niezwykle gwatowne uderzenie wstrz/sn,o statkiem kosmicznym* Thao spo&rzaa na
mnie przera$ona C &e& twarz nagle zmienia si, i mo$na byo wyczyta. w &e& oczach strach* -
rozdziera&/cym trzaskiem statek p,ka na kilka kawakGw i usyszaem krzyki astronautek, kiedy
zostali+my wyrzuceni w kosmos* Thao chwycia mnie mocno za rami,, kiedy wylecieli+my z
zawrotn/ pr,dko+ci/ w gwiezdn/ pustk,* 2/dz/c po szybko+ci, z &ak/ lecieli+my, byem pewien, $e
zderzymy si, z komet/ C tak/ &ak ta, ktGr/ min,li+my kilka godzin temu*
'oczuem r,k, Thao na moim ramieniu, ale nawet przez my+l mi nie przeszo, aby spo&rze. w &e&
kierunku C byem dosownie zahipnotyzowany widokiem komety* -a chwil, zderzymy si, z &e&
ogonem C co do tego nie miaem w/tpliwo+ci C czuem &u$ potwornie wysok/ temperatur,*
?y+laem, $e skGra na mo&e& twarzy pop,ka od temperatury C to &u$ koniec*
C #szystko w porz/dku, ?ichelO C delikatnie zapytaa Thao siedz/c w swoim >otelu* ?y+laem,
$e zwariowaem* 2iedziaem naprzeciw nie& w tym samym mie&scu, gdzie suchaem wcze+nie& &e&
opowiadania o pierwszym czowieku na -iemi*
C Qy&emy czy stracili+my rozumO C zapytaem*
C <ni &edno ani drugie, ?ichel* ?acie takie przysowie na two&e& planecie, $e &eden obraz &est
wart tysi/ca sGw* 'ytae+ mnie, w &aki sposGb mo$emy wywoa. iluz&, w+rGd tumu*
Ndpowiedziaam natychmiast tworz/c iluz&, dla ciebie* 'owinnam bya wybra. co+ mnie&
strasznego, ale w takich wypadkach temat &est niezwykle istotny*
C To >antastyczne* 4igdy bym nie uwierzy, $e to mo$liwe C i tak nagle* To byo bardzo realne C
ten cay scenariusz* 4ie wiem co powiedzie.* @edno o co ci, prosz,, to $eby+ mnie tak wi,ce& nie
straszya* 'rzecie$ mogem umrze. ze strachu
C 4ic podobnego* 4asze >izyczne ciaa zna&doway si, cay czas na swoich mie&scach, &edynie
nasze, nazwi&my &e Eastro>izyczneF ciaa oddzieliy si, od naszych cia >izycznych i innych cia*
C @akich innych ciaO
C #szystkich innych: >iz&ologicznego, psychotypowego, astralnego i tak dale&* Two&e ciao
astro>izyczne oddzielio si, od innych cia przy pomocy telepatycznego systemu,
zapocz/tkowanego w moim mGzgu, ktGry w tym przypadku dziaa &ak nada&nik* ;stalona zostaa
bezpo+rednia wspGzale$no+. pomi,dzy moim ciaem astro>izycznym i twoim*
#szystko co sobie wyobraziam rzutowao na two&e ciao astro>izyczne dokadnie tak, &akby
sytuac&a bya rzeczywista* @edno tylko C nie ma&/c wystarcza&/co du$o czasu, aby ci, przygotowa.
na co+ takiego, musiaam by. bardzo ostro$na*
C Co masz na my+liO
C %iedy tworzysz iluz&,, widz czy widzowie powinni by. przygotowani, $eby zobaczy. to, co ty
chcesz, $eby zobaczyli* 4a przykad, &e+li chcesz pokaza. ludziom statek kosmiczny na niebie,
wa$ne &est, $eby wa+nie tego si, spodziewali* @e+li spodziewa&/ si, zobaczy. sonia, wGwczas
nigdy nie zobacz/ statku kosmicznego* Tak wi,c, przy pomocy odpowiednich sGw i zr,cznie
kontrolowanych sugestii tum wspGlnie z tob/ b,dzie spodziewa si, zobaczy. statek kosmiczny,
biaego sonia czy te$ ?atk, 3osk/ Latimsk/ C typowy przypadek tego z&awiska na -iemi*
C <le pewnie atwie& poradzi. sobie z &ednym czowiekiem ni$ dziesi,ciotysi,cznym tumem*
C #a+nie, $e nie* #r,cz przeciwnie, w grupie kilku ludzi zachodzi reakc&a aBcuchowa*
;walniasz ciaa astro>izyczne poszczegGlnych ludzi i gdy uruchamiasz proces iluz&i, ludzie
telepatycznie przekazu&/ sobie iluz&e mi,dzy sob/* 'rzypomina to synny e>ekt domina C kiedy
przewrGcisz pierwszy klocek, reszta przewraca si, &eden za drugim a$ do ostatniego*
# twoim przypadku C wszystko byo proste* Ndk/d opu+cie+ -iemi, &este+ mnie& lub bardzie&
niespoko&ny* ?y+l/c loicznie, nie wiesz, co mo$e si, za chwil, zdarzy.* #ykorzystaam ten
typowy przypadek +wiadomego czy nie+wiadomego strachu, ktGry zawsze towarzyszy podrG$y w
lata&/ce& maszynie C strach przed eksploz&/ czy katastro>/* 'o tym, &ak widziae+ komet, na ekranie,
dlaczego by &e& nie u$y.O -amiast rozpali. ci twarz podczas zbli$ania si, komety mogam zrobi.
tak, $e przelatu&/c przez &e& ogon uwierzyby+, $e &est skuta lodem*
C 'rzez to wszystko mogaby+ mnie doprowadzi. do szaleBstwa*
C 4ie w tak krGtkim czasie*
C <le to musiao trwa. co na&mnie& pi,. minutO
C 4ie du$e& ni$ dziesi,. sekund C tak &ak we +nie, albo, &ak powinnam powiedzie. C w
koszmarze, ktGry nast,pu&e mnie& wi,ce& w ten sam sposGb*
4a przykad +pisz sobie i zaczynasz +ni.* -na&du&esz si, na polu, na ktGrym stoi wspaniay biay
ogier* -bli$asz si,, aby go schwyta., ale za ka$dym razem, gdy to robisz, on ucieka* 'o pi,ciu czy
sze+ciu prGbach, ktGre oczywi+cie za&mu&/ &aki+ czas, wskaku&esz na grzbiet konia i zaczynasz
galopowa.* ',dzisz coraz szybcie& i szybko+. sprawia, $e &este+ pi&any ze szcz,+cia* Rumak
galopu&e tak szybko, $e nie dotyka &u$ ziemi* ;nosi si, i kra&obraz przelatu&e pod tob/ C rzeka,
rGwniny, lasy*
@est to naprawd, cudowne* 4agle na horyzoncie wyania si, gGra, ro+nie w oczach, kiedy si, do
nie& zbli$asz* ?usisz wzlecie. wy$e&, chocia$ &est to trudne* %oB unosi si, w gGr, coraz wy$e& i &est
&u$ prawie ponad na&wy$szym szczytem, kiedy zawadza kopytem o ska,* #ytr/ca ci, z
rGwnowagi, przez co spadasz C lecisz w dG i w dG C otchaB pod tob/ zda&e si, nie mie. koBca i w
koBcu spadasz z G$ka na podog,*
C 4a pewno chodzi ci o to, $e sen ten trwa tylko kilka minut*
C Trwaby cztery sekundy* 2en ten zacz/ si, &ak gdyby w pewnym punkcie zapisu
wideomagneto>onowego, do ktGrego przewin/e+ ta+m, i ponownie go obe&rzae+* #iem, $e ci,$ko
&est to po&/., ale w tym konkretnym +nie wszystko zacz,oby si, w momencie, w ktGrym stracie+
rGwnowag, w G$ku*
C 'rzyzna&,, $e nie rozumiem*
C #cale mnie to nie dziwi, ?ichel* Cakowite zrozumienie tego wymaga wi,ce& studiGw w te&
dziedzinie i obecnie nie ma na -iemi nikogo, kto byby w stanie udzieli. ci na ten temat
wskazGwek* Tak naprawd, sny nie s/ w te& chwili dla nas wa$ne, ale podczas tych kilku godzin,
ktGre sp,dzie+ w+rGd nas, nie zda&/c sobie z tego sprawy, zrobie+ du$y post,p w niektGrych
dziedzinach i to &est na&wa$nie&sze* 'rzysza teraz pora, aby wy&a+ni. ci nasze motywy, ktGrymi
kierowali+my si,, zabiera&/c ci, na T@ehoob,*
'owierzamy ci mis&,* 'olega ona na tym, $e masz opisa. wszystko, co zobaczysz, prze$y&esz i
usyszysz podczas two&ego pobytu z nami* Npiszesz wszystko w &edne& albo w kilku ksi/$kach,
ktGre napiszesz, gdy wrGcisz na -iemi,* @ak &u$ si, zorientowae+, obserwu&emy zachowanie ludzi
na two&e& planecie od setek tysi,cy lat*
Pewien odsetek ludzi na +iemi dochodzi do wyj!tkowo krytyczneo punktu w rozwoju i czujemy,
e nadszed' czas, aby spr.bowa" im pom.c( 3eeli zechc! pos'ucha", moemy im zawarantowa",
e wybior! w'aciw! dro#( 4to dlaczeo zosta'e wybrany(
C <le$ &a nie &estem pisarzemJ Dlaczego nie wybrali+cie &akiego+ dobrego pisarza C kogo+
bardzo znanego albo dobrego dziennikarzaO
Thao u+miechn,a si, widz/c mo&/ gwatown/ reakc&,*
C @edyni pisarze, ktGrzy mogliby opisa. wszystko tak, &ak to musi by. opisane, dawno nie $y&/ C
my+l, o 'latonie albo #iktorze Hugo C lecz nawet oni odnotowaliby >akty zbytnio upi,ksza&/c &e
stylistycznie* #ymagamy opisu, ktGry b,dzie tak precyzy&ny, &ak to &est tylko mo$liwe*
C # takim razie potrzebu&ecie &akiego+ reportera*
C ?ichel, wiesz sam, $e dziennikarze na two&e& planecie tak goni/ za sensac&/, $e cz,sto
znieksztaca&/ prawd,* 4a przykad, &ak cz,sto zdarza si, $e to samo wydarzenie opisane &est
zupenie inacze& na ro$nych kanaach czy w rG$nych gazetachO %omu wierzysz, kiedy kto+ poda&e,
$e w trz,sieniu ziemi +mier. ponioso =9 o>iar, kto+ inny $e 7D, a &eszcze kto+ inny, $e !9O
4aprawd, my+lisz, $e zau>aliby+my dziennikarzowiO
C ?asz absolutn/ rac&,J C wykrzykn/em*
C Nbserwowali+my ci, i wiemy wszystko o tobie, &ak rGwnie$ o niektGrych innych osobach na
-iemi* -ostae+ wybrany*
C <le dlaczego wa+nie &aO 4ie &estem &edyn/ osob/ na -iemi zdoln/ do obiektywizmu*
C < dlaczego nie tyO # swoim czasie poznasz gGwny powGd naszego wyboru*
4ie wiedziaem co powiedzie.* 'onadto mG& sprzeciw wygl/da +miesznie, poniewa$ zostaem
&u$ wci/gni,ty w ca/ t, spraw, i wa+ciwie nie byo &u$ odwrotu* ?usiaem tak$e przyzna., $e
coraz bardzie& podobaa mi si, ta kosmiczna podrG$* @estem pewien, $e miliony ludzi oddaoby
wszystko, co ma&/, aby by. na moim mie&scu*
C 4ie b,d, si, z tob/ spiera, Thao* @e$eli taka &est two&a decyz&a, mog, si, tylko z ni/ pogodzi.*
?am nadzie&,, $e sprostam zadaniu* Czy wzi,a+ pod uwag,, $e dziewi,.dziesi/t dziewi,. procent
ludzi nie uwierzy w ani &edno sowo, ktGre powiemO Dla wi,kszo+ci ludzi b,dzie to zbyt
nieprawdopodobne*
C ?ichel, a czy prawie D555 lat temu ludzie uwierzyli, $e Chrystus by przysany przez 3oga,
&ak twierdziO Nczywi+cie $e nie, poniewa$ by go nie ukrzy$owali, gdyby uwierzyli* @ednak$e
miliony ludzi wierzy teraz w to, co mGwi*
C %to mu wierzyO 4aprawd, wierzysz mu, ThaoO ) kim on w ogGle byO < po pierwsze, kim &est
3GgO Czy on istnie&eO
C Czekaam na to pytanie i wa$ne &est, $e &e zada&esz* 4a staro$ytne& kamienne& tablicy, ktGr/
nazywacie )aacal
%'&
, &est napisane: E4a pocz/tku nie byo nic C bya tylko ciemno+. i cisza* Duch C
4a&wy$sza )nteligenc&a C postanowi stworzy. +wiaty i pokierowa czterema na&wy$szymi
siami***F*
@est to niezmiernie trudne, aby ludzki umys, nawet wysoko rozwini,ty, po&/ tak/ rzecz* #
pewnym sensie &est to niemo$liwe* - drugie& strony twG& <stralny Duch przyswa&a to sobie, kiedy
uwalnia si, od two&ego ciaa >izycznego* <le za bardzo poszam do przodu C powrG.my do samego
pocz/tku*
4a pocz/tku nie byo nic prGcz ciemno+ci i ducha C Wielkieo Ducha*
#ielki Duch by i &est nieskoBczenie pot,$ny C tak pot,$ny, $e $aden ludzki umys nie &est w
stanie tego po&/.* Duch &est tak wszechmocny, $e dziaa&/c wy/cznie swo&/ wol/ potra>i
spowodowa. atomow/ eksploz&, z reakc&ami aBcuchowymi o niewyobra$alne& sile* Duch
>aktycznie wyobrazi sobie +wiaty C wyobrazi sobie, &ak &e stworzy. C od na&bardzie& olbrzymiego
do na&bardzie& mikroskopi&nego* #yobrazi sobie atomy* %iedy &e sobie wyobrazi, stworzy w
swo&e& wyobraKni wszystko, co si, rusza i b,dzie si, porusza.R wszystko co $y&e i b,dzie $y.R
wszystko trwa w bezruchu albo wyda&e si, by. w bezruchu C ka$d/ rzecz z osobna*
<le wszystko to istniao tylko w &ego wyobraKni* #szystko wci/$ byo w ciemno+ci* (dy mia
&u$ cakowity obraz tego, co chcia stworzy., by w stanie, za pomoc/ swo&e& wy&/tkowe& duchowe&
siy, w &edne& chwili stworzy. cztery siy #szech+wiata*
'rzy u$yciu tych si, pokierowa pierwszym i na&bardzie& gigantycznym wybuchem atomowym
wszechczasGw C tym, co niektGrzy ludzie na -iemi nazywa&/ E#ielkim #ybuchemF
%)&
* Duch by w
&ego centrum i go spowodowa* Ciemno+. si, skoBczya i #szech+wiat zacz/ si, tworzy. sam,
zgodnie z wol/ Ducha*
Tak wi,c Duch by, wci/$ &est i zawsze b,dzie w centrum #szech+wiata, poniewa$ &est &ego
'anem i TwGrc/*
C # takim razie C przerwaem C &est to opowie+. o 3ogu, prawie taka sama &akie& naucza religia
chrze+ci&aBska C a &a nigdy nie wierzyem w ich nonsens***
C ?ichel, nie mGwi, o $adne& religii, ktGra istnie&e na -iemi, a zwaszcza o religii
chrze+ci&aBskie&* 4ie myl religii ze 2tworzeniem C powodu&e to wielkie uproszczenia
rzeczywisto+ci* 4ie myl logiki z nielogicznymi wypaczeniami wierzeB religi&nych* 3,dziemy mieli
okaz&,, aby pomGwi. na ten temat pGKnie& i z pewno+ci/ czeka ci, kilka niespodzianek*
4a razie prGbowaam ci wy&a+ni. proces 2tworzenia* 'odczas miliardGw lat 1oczywi+cie dla
2twGrcy &est to wieczne EterazF, ale na naszym poziomie rozumienia lepie& &est posugiwa. si,
miliardami lat:, stworzyy si, wszystkie +wiaty, u>ormoway si, soBca i atomy, &ak was ucz/ w
szkoach, planety obraca&/ce si, wokG swoich soBc, czasami razem z wasnymi satelitami, itd* #
okre+lonym czasie, niektGre planety w niektGrych systemach sonecznych si, ozi,bia&/ C tworzy si,
gleba, skay, >ormu&/ si, oceany i masy l/dowe sta&/ si, kontynentami*
# koBcu planety te nada&/ si, dla pewnych >orm $ycia* #szystko to byo na pocz/tku w
wyobraKni Ducha* ?o$emy nazwa. &ego pierwsz/ si, E2i/ <tomow/F*
4a tym etapie za pomoc/ swo&e& drugie& siy Duch stworzy pierwotne $ywe organizmy i wiele
pierwotnych ro+lin, z ktGrych pGKnie& rozwin,y si, podgatunki* 4azwiemy t, si, E2i/
NVokosmiczn/F, poniewa$ organizmy te byy tworzone za pomoc/ prostych promieni kosmicznych
>ormu&/cych kosmiczne &a&ka*
Nd samego pocz/tku, Duch wyobrazi sobie doznawanie wra$eB poprzez spec&aln/ istot,*
#yobrazi sobie Czowieka, i stworzy go za pomoc/ trzecie& siy, ktGr/ nazwiemy E2i/
NVoastromiczn/F* # ten sposGb powsta Czowiek* Czy pomy+lae+ kiedykolwiek, ?ichel, &akie&
trzeba inteligenc&i, aby stworzy. czowieka czy cho.by zwierz,O %rew, ktGra kr/$y dzi,ki sercu,
ktGre bi&e miliony razy niezale$nie od woli* 'uca, ktGre oczyszcza&/ krew za pomoc/ zo$onego
systemu* 2ystem nerwowy* ?Gzg, wspomagany przez pi,. zmysGw, ktGry wyda&e rozkazy*
#y&/tkowo wra$liwy rdzeB kr,gowy, ktGry ka$e ci natychmiast co>n/. r,k, od gor/cego pieca,
aby+ si, nie poparzy C two&emu mGzgowi za&,oby to &edn/ dziesi/t/ sekundy, aby wyda.
odpowiedni rozkaz*
Czy nie dziwio ci, kiedykolwiek, dlaczego w+rGd miliardGw ludzi na planecie takie& &ak two&a,
nie ma dwGch osGb, ktGre ma&/ takie same linie papilarne C i dlaczego to, co my nazywamy
E>ormami drgaBF krwi, &est tak samo unikalne &ak linie papilarneO
#asi eksperci i in$ynierowie na -iemi, a tak$e na innych planetach, prGbowali i wci/$ prGbu&/
stworzy. ciao ludzkie* Czy im si, udaoO Co do robotGw, ktGre zrobili C nawet na&bardzie&
doskonay robot nie b,dzie niczym wi,ce& ni$ wulgarn/ maszyn/ w porGwnaniu z ludzkim
organizmem*
#rG.my z powrotem do Ekrystalicznych >orm drgaBF krwi, ktGre przed chwil/ wspomniaam, i
ktGre na&lepie& &est opisa., &ako pewne drgania, charakterystyczne dla krwi ka$dego czowieka* 4ie
ma&/ one nic wspGlnego z grup/ krwi* Rozmaite sekty religi&ne na -iemi wierz/ bezwzgl,dnie, $e
odmowa trans>uz&i krwi &est czym+ EsusznymF* )ch motywy wi/$/ si, z ich naukami, wasn/
interpretac&/ tych nauk, ksi/$kami zawiera&/cymi ich nauki religi&ne, podczas gdy powinni
przy&rze. si, prawdziwe& przyczynie, ktGr/ &est konsekwenc&a wza&emnego wpywu >orm drgaB
rG$nych ludzi*
@e$eli trans>uz&a &est du$a, to do pewnego stopnia drgania krwi dawcy mog/ mie. wpyw na
odbiorc, przez pewien okres czasu, ktGry zale$ny &est od ob&,to+ci trans>uz&i* Nczywi+cie wpyw
ten nigdy nie &est niebezpieczny*
'o &akim+ czasie, ktGry nigdy nie przekracza miesi/ca, drgania krwi odbiorcy dominu&/ i nie
pozosta&e $aden +lad po drganiach krwi dawcy* 4ie nale$y zapomina., $e krystaliczne drgania krwi
s/ w znacznie wi,kszym stopniu cechami ciaa >iz&ologicznego i >luidycznego, ni$ cechami ciaa
>izycznego*
<le widz,, $e za bardzo zmieniam temat* A propos, nadszed czas, aby przy/czy. si, do
innych* 4iewiele &u$ czasu pozostao nam do przylotu na T@ehoob,*
4ie +miaem zapyta. Thao, &aka &est natura czwarte& siy, poniewa$ kierowaa si, &u$ do wy&+cia*
Npu+ciem swo&e mie&sce i poszedem za ni/ w kierunku stanowiska dowGdczego* Nbraz na
monitorze pokazywa zbli$enie kogo+, kto mGwi wolno i prawie bez przerwy* Piczby, cy>ry i
+wiec/ce &askrawe kropki przesuwa&/ce si, po ekranie przeplatay si, z symbolami*
Thao posadzia mnie na mie&scu, ktGre uprzednio za&mowaem i poprosia, abym nie wy/cza
mo&ego systemu bezpieczeBstwa* 4ast,pnie odesza, aby pomGwi. z 3iastr/, dowodz/c/
astronautkami* %a$da z nich bya teraz za&,ta prac/ przy swoim stanowisku* # koBcu Thao wrGcia
i usiada obok mnie*
C Co si, dzie&eO C zapytaem*
C -mnie&szamy stopniowo pr,dko+. zbli$a&/c si, do nasze& planety* -na&du&emy si, teraz w
odlego+ci "8" milionGw kilometrGw i b,dziemy l/dowa. za &akie+ dwadzie+cia pi,. minut*
C ?o$emy &/ zobaczy.O
C Cierpliwo+ci, ?ichel* Dwadzie+cia pi,. minut ci, nie zbawi C pu+cia do mnie oko* Thao bya
w znakomitym humorze*
-bli$enie na ekranie zast/pio szerokok/tne u&,cie pomieszczenia dowGdczego
mi,dzygalaktyczne& bazy, ktGr/ widzieli+my wcze+nie&* %a$da z operatorek siedziaa teraz pilnie
skoncentrowana przy swoim stanowisku* #iele z tych Epulpito6komputerGwF przy&mowao
polecenia racze& ustnie ni$ r,cznie, reagu&/c na gosy operatorek* Cy>ry, ktGrym towarzyszyy
+wiec/ce w rG$nych kolorach kropki, szybko przesuway si, po ekranie* #szyscy siedzieli*
4agle, na samym +rodku ekranu C po&awia si, planeta* Nbraz mi,dzygalaktycznego centrum
zast/pia*** T@ehoobaJ
?o&e przypuszczenie musia'o by. suszne C czu'em to* Thao natychmiast potwierdzia &e
telepatycznie, rozwiewa&/c &akiekolwiek w/tpliwo+ci*
T@ehooba rosa na ekranie w miar,, &ak si, zbli$ali+my* 4ie mogem oderwa. od nie& wzroku,
poniewa$ to, co widziaem przed sob/, byo pi,kne nie do opisania* 'ierwsze sowo, ktGre mi
przyszo do gowy to E+wiec/caF C nast,pne EzotaF C ale nie da&e si, opisa. sowami e>ektu, &aki
ten kolor dawa* (dybym mia wymy+li. na to &akie+ sowo, by. mo$e brzmiaoby ono
E+wiec/comglistozotaF* # rzeczy same& miaem wra$enie, $e si, zanurzam w +wiec/ce& i zote&
k/pieli C prawie tak, &akby w atmos>erze unosi si, bardzo subtelny zoty py*
-ni$ali+my si, delikatnie ku planecie i nie widzieli+my &u$ &e& konturGw na ekranie, ale za to
dostrzec mo$na byo ostre zarysy kontynentu na tle oceanu, ktGry usiany by ogromna ilo+ci/
rG$nokolorowych wysp*
)m bardzie& zbli$ali+my si,, tym wi,ce& mogli+my dostrzec szczegGGw C w czasie l/dowania nie
u$ywali+my zbli$eB kamery z przyczyn, ktGre podano mi potem* To co mnie na&bardzie& oczarowao
to kolor, ktGry miaem przed sob/ C czuem si, olnionyJ
#szystkie kolory, w ka$de& tonac&i, byy $ywsze od naszych* 4a przykad &asnozielony prawie
+wieci C promieniowa kolorem* Ciemnozielony mia e>ekt odwrotny C EtrzymaF swo&/ barw,* @est
to niezmiernie trudno opisa., poniewa$ nie da si, porGwna. tych kolorGw z tymi, &akie istnie&/ na
-iemi* Czerwony przypomina kolor czerwony, ale nie by to taki kolor, &aki znamy* # &,zyku Thao
&est spec&alne sowo, ktGre opisu&e typy kolorGw obecnych na -iemi i planetach podobnych do
nasze& C nasze kolory s/ 1albilaoka, co tumacz, &ako EbrudneF, Em,tneF C z drugie& strony ich
kolory s/ Theosolako5iniki, co oznacza EczysteF, promieniu&/ce kolorem od wewn/trz
%*&
*
?o&/ uwag, wkrGtce przyci/gn,o co+, co na ekranie wygl/dao &ak &a&ka C tak, &a&kaJ
%+&
#idziaem ziemi, usian/ &a&kami, niektGre do poowy byy pokryte ro+linno+ci/ a inne stay
cakiem osobno* @edne byy wi,ksze od drugich* 4iektGre le$ay, inne stay pionowo, zwrGcone
koBcami w kierunku nieba*
3yem tak zdumiony tym widokiem, $e odwrGciem si, znGw do Thao, $eby zapyta. &/ o te
E&a&kaF* 4agle na ekranie po&awi si, okr/gy ksztat otoczony kilkoma kulami o rG$nych
rozmiarach i troch, dale& &eszcze wi,ksz/ ilo+ci/ E&a&ekF* 3yy ogromne*
%ule przypominay ksztatem statki kosmiczne, takie &ak nasz*
C ?asz rac&, C powiedziaa Thao siedz/c na swoim mie&scu C a ten okr/gy ksztat, ktGry
widzisz, to komora, ktGra za chwil, pomie+ci nasz statek, poniewa$ &este+my wa+nie w procesie
dokowania*
C < co to s/ te gigantyczne &a&kaO
Thao u+miechn,a si,*
C 3udynki, ?ichel, ale chwilowo musz, ci wy&a+ni. co+ wa$nie&szego* 4asza planeta sprawi ci
wiele niespodzianek, ale dwie z nich mog/ ci zaszkodzi.* ?usz, zatem dopilnowa., aby+ pod&/
pewne podstawowe +rodki ostro$no+ci* T@ehooba nie ma te& same& siy grawitac&i, &aka panu&e na
two&e& planecie* @e$eli na -iemi wa$ye+ =5 kilogramGw C to tuta& two&a waga b,dzie wynosi. 8=
kilogramGw* %iedy opu+cisz statek i &e$eli nie b,dziesz ostro$ny, istnie&e ryzyko, $e stracisz
wyczucie rGwnowagi w ruchach i re>leksach* 3,dziesz mia tendenc&e robi. du$e kroki i przez to
mo$esz upa+. i zrobi. sobie krzywd,*
C 4ie rozumiem* # waszym statku kosmicznym czu&, si, +wietnie*
C -mienili+my wewn,trzn/ si, przyci/gania tak, by odpowiadaa sile przyci/gania ziemskiego C
to &est C aby bya do nie& zbli$ona*
C # takim razie musi wam by. bardzo niewygodnie, bo przy waszych rozmiarach wa$ycie
pewnie okoo 75 kilogramGw wi,ce& ni$ normalnie*
C To prawda, $e pod wpywem te& siy nasze ciaa wa$/ wi,ce&, ale wyrGwnali+my to przez
cz,+ciow/ lewitac&,, tak $e nie &est nam niewygodnie, a &ednocze+nie odczuwamy satys>akc&,
widz/c, $e ty poruszasz si, swobodnie*
Pekkie drgni,cie oznaczao, $e zadokowali+my* 4adzwycza&na podrG$ dobiega koBca C miaem
postawi. stop, na innej planecie*
C Druga kwestia C kontynuowaa Thao C to taka, $e musisz nosi. mask,, przyna&mnie& na razie,
poniewa$ &askrawo+. kolorGw tak ci, upoi, &akby+ wypi alkohol* %olory s/ drganiami, ktGre
oddziaywu&/ na pewne punkty two&ego ciaa >iz&ologicznego* 4a -iemi punkty te s/ tak sabo
stymulowane i tak mao trenowane, $e tuta& konsekwenc&e mogyby by. nie>ortunne*
2iowe pole bezpieczeBstwa wa+nie si, Ewy/czyoF i znowu mogem si, porusza., tak &ak
chciaem* Ukran by pusty, ale astronautki dale& czym+ si, za&moway* Thao zaprowadzia mnie do
drzwi i weszli+my ponownie do pomieszczenia, w ktGrym byem po raz pierwszy wGwczas, gdy
le$aem w nim przez trzy godziny* 4ast,pnie daa mi bardzo lekki hem, ktGry zasania mo&/ twarz
od czoa a$ do mie&sca tu$ poni$e& nosa*
C ChodKmy, ?ichel, i wita& na T@ehoobie*
4a zewn/trz statku poszli+my po bardzo krGtkim chodniku* 'oczuem si, natychmiast l$e&szy*
3yo to bardzo przy&emne uczucie, chocia$ mi przeszkadzao, poniewa$ kilka razy straciem
rGwnowag, i Thao musiaa mnie podtrzymywa.*
4ikogo nie byo wida., co mnie zdziwio* 'atrz/c z perspektywy -iemianina oczekiwaem, $e
powita mnie tum dziennikarzy, byski >leszy czy co+ w tym stylu C a mo$e nawet wyci/gn/ dywan,
&ak to si, robi przy powitaniu wa$nych go+ciJ < czemu$ by nie miaa mnie przywita. gowa
paBstwa we wasne& osobieO 4a mio+. bosk/, przecie$ ci ludzie nie s/ chyba odwiedzani
codziennie przez przybyszGw z obce& planetyJ < tu nic***
'o prze&+ciu krGtkiego dystansu doszli+my do okr/ge& plat>ormy sto&/ce& przy chodniku* Thao
usiada na okr/gym siedzeniu 1wewn/trz plat>ormy
%,&
: i daa mi zna., abym usiad naprzeciwko
nie&*
#zi,a &aki+ przedmiot wielko+ci przeno+nego radiotele>onu i poczuem natychmiast, $e nie
mog, si, ruszy. z mie&sca, tak samo &ak w statku, gdy byem uwi,ziony przez niewidzialne pole
siowe* 4agle plat>orma uniosa si, bardzo delikatnie kilka metrGw i z ledwo syszalnym
brz,czeniem ruszya ostro w kierunku E&a&ekF, ktGre zna&doway si, w odlego+ci okoo "55
metrGw* Pekkie powietrze o delikatnym zapachu per>um smagao odsoni,t/ cz,+. mo&e& twarzy
poni$e& nosa, co byo bardzo przy&emne* Temperatura wynosia okoo D7 stopni Cels&usza*
# ci/gu kilku sekund przelecieli+my dystans i przelecieli+my przez +cian, &ednego z E&a&ekF, tak
&akby+my przelecieli przez obok* 'lat>orma zatrzymaa si, i spocz,a delikatnie na pododze
EbudynkuF* Roze&rzaem si, wokG siebie we wszystkich kierunkach*
?o$e zabrzmi to absurdalnie, ale E&a&koF znikn,o* - ca/ pewno+ci/ wlecieli+my do +rodka
E&a&kaF a &ednak wokG nas, &ak okiem si,gn/., rozci/ga si, kra&obraz* #idzieli+my l/dowisko i
zadokowane statki kosmiczne dokadnie tak, &akby+my byli na zewn/trz*
C ?ichel, rozumiem two&/ reakc&, C powiedziaa Thao, ktGra wiedziaa, co my+l,* C #y&a+ni, ci
t, zagadk, pGKnie&*
4iedaleko od nas pracowao dwudziestu albo trzydziestu ludzi, wszyscy czym+ za&,ci przed
pulpitami i ekranami, ktGre byskay &asno6kolorowymi +wiatekami, przypomina&/cymi te
wewn/trz statku kosmicznego* Co+ w rodza&u bardzo delikatne& muzyki rozlegao si, dookoa,
wprowadza&/c mnie w stan eu>orii*
Thao daa mi zna., abym poszed za ni/ i skierowali+my si, do &ednego z mnie&szych E&a&ekF,
ktGre zna&dowao si, przypuszczalnie Ewewn/trz +cianF tego wi,kszego* %iedy szli+my, ka$dy kogo
mi&ali+my serdecznie nas pozdrawia*
?usz, tu wspomnie., $e Thao i &a tworzyli+my dziwn/ par,* Du$a rG$nica wzrostu powodowaa,
$e kiedy szli+my obok siebie, Thao musiaa i+. wolnie&, abym nie musia biec, $eby dotrzyma. &e&
kroku* ?o&e ruchy przypominay niezdarne skoki, poniewa$ za ka$dym razem, gdy prGbowaem si,
pospieszy., tylko pogarszaem problem* ?usiaem koordynowa. prac, mi,+ni, ktGre byy
przyzwycza&one do poruszania ciaem o wadze =5 kilogramGw, ktGre teraz wa$yo zaledwie 8=
kilogramGw C mo$na sobie wyobrazi., &aki to tworzyo e>ekt*
'oszli+my w kierunku +wiata, ktGre +wiecio na +cianie mnie&szego E&a&kaF* 'omimo maski na
twarzy czuem &ego blask* ?in,li+my +wiato nad nami i przeszli+my przez +cian, do
pomieszczenia, ktGre natychmiast rozpoznaem, &ako to, ktGre widziaem na ekranie statku
kosmicznego* Twarze tak$e wydaway mi si, zna&ome* -rozumiaem, $e &estem w centrum
mi,dzygalaktycznym*
Thao zd&,a mi mask,*
C #szystko &est w porz/dku, ?ichel, tu &e& nie b,dziesz potrzebowa*
'rzedstawia mnie osobi+cie ka$demu z tuzina ludzi, ktGrzy tam byli* 'o kolei mGwili co+
podniesionymi gosami i kadli r,k, na moim ramieniu &ako gest powitania*
)ch twarze wyra$ay szczer/ rado+. oraz dobro.* 3yem prawdziwie wzruszony, $e mnie tak
ciepo przy&,li* Czuem si, witany tak, &akbym by &ednym z nich*
Thao wy&a+nia mi, $e ich gGwne pytanie brzmiao: Dlaczego on &est taki smutny C czy &est
choryO
C 4ie &estem smutny J C zaprotestowaem*
C #iem o tym, ale oni nie s/ przyzwycza&eni do wyrazu twarzy ludzi na -iemi* Tuta&, &ak sam
widzisz, twarze wyra$a&/ wieczne szcz,+cie*
3ya to prawda* #ygl/dali tak, &akby co chwil, otrzymywali znakomite wie+ci*
'rzez cay czas wydawao mi si, $e &est co+ dziwnego w tych ludziach i nagle dotaro do mnie
co: Wszyscy, kt.rych widzia'em, wyl!dali na r.wienik.w/
*. -cz si .(/ #a #owej pla#ecie
Thao wydawaa si, by. tuta& osob/ bardzo popularn/* ;dzielaa teraz odpowiedzi na liczne
pytania C zawsze z &e& naturalnym, szerokim u+miechem* #krGtce &ednak, kilka naszych gospodyB
musiao za&/. si, swoimi obowi/zkami i potraktowali+my to &ako sygna do wy&+cia* 4ao$yem
znowu mask, i opu+cili+my tych ludzi, &ak rGwnie$ tych zna&du&/cych si, w wi,kszym
pomieszczeniu, po+rGd wielu gestGw przy&aKni i $yczliwo+ci*
- powrotem wrGcili+my do naszego po&azdu i ruszyli+my natychmiast w kierunku lasu, ktGry
wida. byo w oddali* Pecieli+my na wysoko+ci okoo pi,ciu czy sze+ciu metrGw z szybko+ci/, ktGr/
ocenibym na okoo =56"5 kilometrGw na godzin,* 'owietrze byo ciepe i aromatyczne i znGw
popadem w rodza& eu>orii, &akie& nigdy nie do+wiadczyem na -iemi*
'rzylecieli+my nad skra& lasu i pami,tam, &ak wielkie wra$enie wywara na mnie wysoko+.
na&wy$szych drzew* #zbi&ay si, do nieba na wysoko+. okoo D55 metrGw*
C 4a&wy$sze ma D85 metrGw, ?ichel C Thao wy&a+nia mi bez mo&ego pytania* C < &ego +rednica
u podstawy mierzy pomi,dzy D5 a 05 metrGw*
4iektGre z tych drzew ma&/ "555 naszych lat* 4asz rok skada si, z 000 dni po D7 kars* @edna
karsa skada si, z 99 lors, lorsa ma =5 kasji, a kasja &est prawie rGwna wasze& sekundzie 1teraz to
sobie oblicz:* Czy chciaby+ uda. si, do two&ego EapartamentuF, czy wolaby+ na&pierw popatrze.
na lasO
C -wiedKmy na&pierw las, Thao*
'o&azd zmnie&szy znacznie szybko+. i mogli+my szybowa. pomi,dzy drzewami, a nawet
zatrzyma. si, i przy&rze. si, im uwa$nie&* Pecieli+my na zmienne& wysoko+ci, zmienia&/ce& si, od
poziomu ziemi do 5 metrGw ponad ziemi/* Thao potra>ia prowadzi. nasz/ Elata&/c/ plat>orm,F z
zadziwia&/c/ precyz&/ i biego+ci/* 4asz po&azd i sposGb, w &aki Thao go prowadzia, przypomina
mi lata&/cy dywan, ktGry zabiera mnie w magiczn/ podrG$ po tym wspaniaym le+nym poszyciu*
Thao pochylia si, w moim kierunku i zd&,a mo&/ mask,* 'oszycie byo +wietliste z lekko
zotawym odcieniem i mG& wzrok potra>i to znie+.*
C To +wietna pora, ?ichel, aby+ przyzwycza&a si, do +wiata i koloru* 2pG&rzJ
'od/$yem za &e& wzrokiem i zauwa$yem trzy olbrzymie motyle o $ywym ubarwieniu
zna&du&/ce si, bardzo wysoko w+rGd ga,zi* Te lepidoptery, ktGrych rozpi,to+. skrzyde bya nie
mnie&sza ni$ metr, >ruway wysoko po+rGd listowia* 4a szcz,+cie przyleciay bli$e& nas na
niebiesko6zielono6pomaraBczowych skrzydach* #idz, to wyraKnie, &akby to byo wczora&*
Ncieray si, o nas swoimi skrzydami o dziwacznym obwodzie, co tworzyo przepi,kny i
zapiera&/cy dech w piersiach widok* @eden z nich usiad na li+ciu w odlego+ci kilku metrGw od nas*
?ogem podziwia. &ego ciao &akby w srebrno6zotych pier+cieniach i &ego ne>rytowo6zielone
czuki* @ego tr/bka bya zota, a gGra &ego skrzyde bya zielona w &asnoniebieskie pasy na przemian
z ciemno6pomaraBczowymi rombami* 2pGd skrzyde by ciemnoniebieski, ale +wiec/cy, &ak gdyby
o+wietla go z gGry pro&ektor*
# czasie, kiedy ten gigantyczny insekt pozostawa na li+ciu, wydawa delikatny, +wiszcz/cy
dKwi,k, co mnie zupenie zaskoczyo* 4igdy nie syszaem, aby &akikolwiek lepidopteron na -iemi
wydawa &akikolwiek dKwi,k* Nczywi+cie w tym momencie nie byli+my na -iemi tylko na
T@ehoobie i by to dopiero pocz/tek dugiego ci/gu moich niespodzianek*
4iewiarygodna rG$norodno+. ro+lin, &edna dziwnie&sze od drugie&, pokryway poszycie le+ne*
-akryway ziemi, cakowicie, ale krzakGw nie widziaem za wiele* 'ewnie le+ne giganty nie
pozwoliy im si, rozwin/.*
@e$eli chodzi o rozmiary ro+lin, to na&mnie&sze podobne byy do mchu pokrywa&/cego ziemi,, a
na&wi,ksze byy wielko+ci du$ego krzewu rG$y* @eden gatunek mia grube &ak r,ka li+cie o rG$nych
ksztatach C czasami w ksztacie serca lub okr/ge, czasami bardzo dugie i cienkie C o kolorze
bardzie& niebieskim ni$ zielonym*
%wiaty w ka$dym ksztacie i kolorze, nawet czysto czarne przeplatay si, nawza&em* -
wysoko+ci kilku metrGw e>ekt by absolutnie wspaniay*
#znie+li+my si,, a$ dosi,gli+my na&wy$szych ga,zi i znGw nao$yem mask,, zgodnie z
poleceniem Thao* #yonili+my si, z >irmamentu i poruszali+my si, powoli tu$ nad koronami tych
olbrzymich drzew*
wiato ponad lasem byo znGw niezwykle intensywne i miaem wra$enie, $e podrG$u&emy po
krainie z czystego krysztau*
Cudowne ptaki usadowiy si, na szczytach wy$szych drzew i patrzyy bez strachu, &ak
przelatu&emy* )ch rG$norodne, bogate kolory byy istn/ uczt/ dla oczu, pomimo tumi/cego e>ektu
mo&e& maski* 3yy tu rG$ne gatunki papugi <ra o b,kitnym, $Gtym, rG$owym i czerwonym
upierzeniu* 'o+rGd nich gatunek ra&skiego ptaka chodzi wynio+le po+rGd chmary czego+, co
przypominao kolibry*
%olibry te miay &askrawoczerwone upierzenie nakrapiane zotym* Czerwone, rG$owe i
pomaraBczowe piGra ogonowe ra&skich ptakGw dochodziy do D95 centymetrGw dugo+ci a ich
rozpi,to+. skrzyde osi/gaa prawie dwa metry*
%iedy te Ekle&notyF poderway si, do lotu, na spodzie ich skrzyde pokazywa si, delikatny,
mglisto6rG$owy kolor z odrobin/ &asnoniebieskiego na koBcach* 3yo to zaskaku&/ce, poniewa$
gGrne powierzchnie ich skrzyde byy pomaraBczowo6$Gte* )ch gowy pokryway bukiety piGr o
imponu&/cych rozmiarach, ka$de piGro w innym kolorze: $Gtym, zielonym, pomaraBczowym,
czarnym, niebieskim, czerwonym, biaym, kremowym*
Czu&, >rustrac&,, prGbu&/c opisa. sowami kolory, ktGre widziaem na T@ehoobie* #yda&e mi si,,
$e przydaby mi si, cay, nowy leksykon, poniewa$ brak mi sGw w moim &,zyku* -dawao mi si,
ci/gle, $e te kolory wychodz/ z wewn!trz przedmiotGw, na ktGre patrzyem, i $e kolory te byy
czym+ wi#cej ni$ kolorami* 4a -iemi znamy by. mo$e okoo 9 odcieni czerwonegoR tuta& musiao
by. ich ponad sto*
4ie tylko kolory przyci/gn,y mo&/ uwag,* DKwi,ki, ktGre syszaem, odk/d zacz,li+my nasz/
podrG$ nad lasem, natchn,y mnie, aby poszuka. wy&a+nieB u Thao* 3ya to prawie muzyka w tle,
bardzo delikatna , subtelna, przypomina&/ca dKwi,ki >letu, ktGry ci/gle gra t, sam/ melodi,, ale w
oddali*
%iedy lecieli+my, muzyka zdawaa si, ulega. zmianie, ale potem wracaa do pierwotnego
brzmienia*
C Czy to co sysz,, to muzykaO
C To drgania wydawane przez tysi/ce insektGw, ktGre w po/czeniu z drganiami kolorGw
odbi&anych przez promienie soneczne od pewnych ro+lin, &ak na przykad 6ino2i, tworz/ bardzo
muzykalne e>ekty, tak &akie syszysz* ?y sami syszymy &e tylko wtedy, kiedy spec&alnie zwracamy
na nie uwag,, poniewa$ stanowi/ one nieod/czn/ cz,+. naszego $ycia i naszego +rodowiska*
'rawda, $e to bardzo ko&/ceO
4asi eksperci twierdz/, $e gdyby drgania te zaniky, mieliby+my powa$ne problemy ze
wzrokiem* 4a pierwszy rzut oka wyda&e si, to dziwne, poniewa$ ucho bardzie& ni$ oko wyda&e si,
te drgania odbiera.* @ednak$e co eksperci, to eksperci, ?ichel* # ka$dym b/dK razie, niewiele nas
to powinno martwi., poniewa$ ci sami eksperci twierdz/, $e prawdopodobieBstwo zaniku tych
drgaB &est tak mae, &ak szansa, $e &utro zga+nie soBce*
Thao zawrGcia nasz po&azd i po chwili opu+cili+my le+ne szczyty i lecieli+my nad rGwnin/,
ktGr/ pyn,a ne>rytowo6zielona rzeka*
-ni$yli+my si, na wysoko+. okoo trzech metrGw i pod/$ali+my &e& biegiem* ?ogli+my teraz
+ledzi. ruchy dziwnych ryb, ktGre byy bardzie& podobne do dziobakGw ni$ do ryb &ako takich*
#oda bya krysztaowo czysta i z te& wysoko+ci mogli+my dostrzec wszystko, co zna&dowao si, na
dole, a$ do na&mnie&szego kamyka*
%iedy spo&rzaem w gGr,, zobaczyem, $e zbli$amy si, do oceanu* Drzewa palmowe
przypomina&/ce palmy kokosowe koysay swo&e ma&estatyczne li+cie na imponu&/cych
wysoko+ciach na brzegu zoto6piaszczyste& pla$y* 3,kitny kolor oceanu przy&emnie kontrastowa z
&asnoczerwon/ barw/ ska wkomponowanych w niewielkie wzgGrza, z ktGrych widok rozci/ga si,
na cz,+. pla$y*
Nkoo stu ludzi wylegiwao si, na piasku, niektGrzy pywali zupenie nago w przeKroczystych
wodach oceanu*
'oczuem si, lekko oszoomiony, nie tylko przez nowe i zadziwia&/ce rzeczy, ktGre ci/gle
odkrywaem, ale tak$e przez nieustanne uczucie lekko+ci z powodu zmiany grawitac&i* ;czucie to
przypomniao mi o +iemi C co za dziwne sowo i &ak ci,$ko byo mi wyobrazi. sobie teraz -iemi,J
2uchowe i wzrokowe drgania w sposGb niezwyky oddziayway na mG& system nerwowy*
3,d/c czowiekiem nerwowym, $y&/cym w ci/gym napi,ciu, czuem si, kompletnie rozluKniony C
tak &akbym zanurzy si, w ciepe& k/pieli i pozwoli si, unosi. baBkom mydlanym na tle delikatne&
muzyki*
Tak naprawd, to byem nawet &eszcze bardzie& zrelaksowany C do tego stopnia, $e czuem, $e si,
rozpacz,*
'rzelecieli+my cakiem szybko przez wody olbrzymie& zatoki, lec/c okoo D metrGw ponad
wodami* Dostrzegem na horyzoncie kilka kropek C niektGre byy wi,ksze ni$ pozostae i
u+wiadomiem sobie, $e musiay to by. wyspy, bez w/tpienia te same, ktGre widziaem wcze+nie& C
zanim wyl/dowali+my na T@ehoobie*
2kierowali+my si, w kierunku na&mnie&sze& wysepki* 2po&rzaem w dG i zobaczyem, $e pod/$a
za nami awica ryb, bawi/cych si, przepywa&/c przez cieB, &aki nasz po&azd rzuca na wod,*
C Czy to s/ rekinyO C zapytaem*
C 4ie, to Da&iks C bracia waszych del>inGw* Pubi/ si, tak samo bawi. &ak del>iny, widziszO
C 'opatrzJ C przerwaem Thao* C 'opatrzJ
Thao spo&rzaa tam, gdzie wskazaem i zacz,a si, +mia.* < &a byem kompletnie zdumiony
widz/c, &ak grupa ludzi zbli$aa si, do nas, na&wyraKnie& nie potrzebu&/c do tego $adnego po&azdu*
-na&dowali si, dwa metry nad wod/ w pozyc&i pionowe& i nie tylko unosili si, w powietrzu, ale
poruszali si, cakiem szybko w naszym kierunku* #krGtce nasze drogi skrzy$oway si, i
wymienili+my wielkie gesty przy&aKni* # te& same& chwili >ala dobrego samopoczucia przepyn,a
przeze mnie, trwa&/ca kilka sekund* 3yo to dokadnie to samo odczucie, ktGre wywoaa Patoli i
wiedziaem, $e &est to znak pozdrowienia od Elata&/cych ludziF*
C @ak oni to robi/O Czy to &est lewitac&aO
C 4ie, ma&/ Tar,
%0&
przypi,t/ do pasa i Pitiolak
%1&
w r,ku* #ytwarza&/ one pewne drgania,
neutralizu&/ce zimn/ si, magnetyczn/ planety i pozwala&/ce na neutralizac&, siy przyci/gania
grawitacy&nego* 4awet przedmiot o wadze miliona ton sta&e si, tak lekki &ak piGrko* 4ast,pnie, za
pomoc/ innych drgaB, przypomina&/cych ultradKwi,ki, mog/ skierowa. si, dokadnie tam, gdzie
chc/, tak &ak to robi/ teraz* 4a te& planecie ka$dy kto chce podrG$owa. na znaczn/ odlego+. u$ywa
te& metody*
C # takim razie po co nam ten po&azdO C zapytaem, poniewa$ miaem ochot,
poeksperymentowa. z takim urz/dzeniem, ktGre nawiasem mGwi/c nie wydawao $adnego
dKwi,ku*
C ?ichel, braku&e ci cierpliwo+ci* 'odrG$u&emy w ten sposGb, poniewa$ nie potra>iby+ lecie.
przy pomocy Pitiolaka* 3ez praktyki C mGgby+ sobie wyrz/dzi. krzywd,* 3y. mo$e pGKnie&, gdy
b,dzie czas, naucz, ci,, &ak si, nim posugiwa.* 2pG&rz, &u$ prawie przylecieli+my*
Rzeczywi+cie zbli$ali+my si, szybko w kierunku wysepki* #yraKnie widziaem zot/ pla$,,
gdzie kilku ludzi wylegiwao si, w soBcu* 'rawie natychmiast przelecieli+my pod li+.mi palm
wzdu$ szerokie& +cie$ki obramowane& dwoma rz,dami kwiecistych i bardzo pachn/cych krzewGw*
'rzestrzeB wypeniay o$ywione dKwi,ki i barwy owadGw, motyli i ptakGw*
'o&azd lecia powoli, tu$ przy ziemi, i po ostatnim zakr,cie na +cie$ce, wyl/dowali+my przed
Emaym &a&kiemF, ktGre le$ao w+rGd maych drzew i kwitn/ce& winoro+li* #ygl/dao na to, $e
ka$dy budynek na te& planecie mia ksztat &a&ka* #i,kszo+. z nich le$ao na swoich EbokachF, ale
czasami stay prosto, tak &ak to powiedziaem C czubkiem do gGry* E2korupkiF byy biae z
domieszk/ innych &asnych kolorGw i nie miay $adnych okien ani drzwi*
@e$eli chodzi o to szczegGlne &a&ko, to le$ao ono na boku, do poowy pod ziemi/* ?iao 05
metrGw na dugo+. i D5 metrGw w +rednicy C cakiem mae w porGwnaniu z tymi, ktGre do te& pory
widziaem*
Thao zatrzymaa po&azd przed &asnym +wiatem, ktGre zna&dowao si, na +rodku +ciany &a&ka*
Npuszcza&/c plat>orm, weszli+my do budynku* %iedy to robili+my poczuem lekki opGr, nie
wi,kszy ni$ waga puchu* 'rzypomniaem sobie, $e podobne uczucie miaem wcze+nie&, kiedy
przechodzili+my przez +ciany kosmicznego centrum*
2am >akt, $e budynki te nie ma&/ ani okien ani drzwi &est niezwyky, ale gdy si, we&dzie do
+rodka wszystko wyda&e si, &eszcze dziwnie&sze* @ak &u$ wspomniaem wcze+nie&, ogGlne wra$enie
miaem takie, &akbym wci/$ by na zewn/trz* ;derza&/ce pi,kno kolorGw promieniowao z
otacza&/ce& zieleniR ga,zie drzew rozcina&/ce lazur niebaR motyleR kwiaty* 'ami,tam, &ak &aki+ ptak
usiad prosto na +rodku EdachuF tak, $e mogem widzie. spGd &ego stGp* #ygl/dao to tak, &ak
gdyby w &aki+ cudowny sposGb zawis w powietrzu C e>ekt by niesamowity*
@edynym elementem kontrastu&/cym z przyrod/ +wiata zewn,trznego bya podoga, ktGr/
pokrywao co+ w rodza&u dywanu, na ktGrym stay wygodnie wygl/da&/ce krzesa i du$e stoy w
stylu piedestaGw* #szystkie te meble byy oczywi+cie ogromne C pasu&/ce do tych EwielkichF
ludzi*
C Thao C zapytaem C &ak to &est, $e +ciany u was s/ przeKroczyste, a &ednak z zewn/trz nie wida.
co &est w +rodkuO ) w &aki sposGb mo$na przechodzi. przez +ciany, tak &ak to robili+myO
C ?ichel, przede wszystkim zde&mi& t, mask,* -mnie&sz, intensywno+. +wiata wewn/trz, aby+
mGg &e tolerowa.*
Thao zbli$ya si, do &akiego+ przedmiotu na pododze i dotkn,a go* %iedy zd&/em mask,
stwierdziem, $e +wiato byo bardzie& zno+ne od tego, gdy nosiem mask,, chocia$ &ako+. blasku
zostaa przywrGcona*
C #idzisz, ?ichel, budynek ten istnie&e dzi,ki spec&alnemu polu magnetycznemu*
2kopiowali+my siy natury i twory natury do naszych wasnych celGw* 'ozwGl, $e ci to wy&a+ni,*
%a$de ciao C czowiek, zwierz, czy te$ minera C posiada wokG siebie pole* 4a przykad ciao
czowieka otacza zarGwno <ura &ak i eteryczne pole siowe w ksztacie owalnym* #iesz o tym,
prawdaO
'rzytakn/em*
C Uteryczna pole siowe skada si, cz,+ciowo z elektryczno+ci oraz w wi,kszym stopniu z drgaB,
ktGre nazywamy Ariacostinaki*
Drgania te chroni/ ci, nieprzerwanie, gdy $y&esz i nie nale$y ich myli. z drganiami <ury* Qeby
stworzy. nasze mieszkania, skopiowali+my natur,, tworz/c pole mineralnych elektro6eterycznych
drgaB wokG &/dra C Thao wskazaa na E&a&koF o rozmiarze strusiego &a&a, ktGre le$ao na +rodku
pomieszczenia pomi,dzy siedzeniami* C Czy mGgby+ popchn/. ten >otel, ?ichelO
2po&rzaem na Thao zdziwiony &e& pro+b/, bior/c pod uwag, rozmiar >otela i >akt, $e przedtem
nigdy mnie o nic nie prosia* 2prGbowaem wy+wiadczy. &e& przysug,, ale z trudno+ci/, bo >otel
rzeczywi+cie by ci,$kiR udao mi si, go przesun/. o &akie+ 95 centymetrGw*
C wietnie C powiedziaa C a teraz, czy mGgby+ mi poda. &a&ko*
;+miechn/em si,* # porGwnaniu z poprzednim zadaniem wygl/dao to bardzo prosto*
?Ggbym podnie+. &e &edn/ r,k/ bez $adnego wysiku, ale $eby go nie upu+ci., wzi/em &a&ko w
obie r,ce i upadem na kolanaJ 4ie s/dziem, $e b,dzie ono takie ci,$kie i straciem rGwnowag,*
#staem, sprGbowaem ponownie, tym razem z caych si, ani drgn,o*
Thao dotkn,a mo&ego ramienia*
C 'opatrz C powiedziaa* 'odesza do >otela, ktGry z takim trudem przesun/em, i &edn/ r,k/
uniosa go ponad swo&/ gow,* 4ast,pnie wzi,a &a&ko w obie r,ce, pchaa i ci/gn,a &e z caych si,
a$ $yy nabrzmiay na &e& szyi* @a&ko nie drgn,o nawet o &edn/ dziesi/t/ milimetra*
C 'rzyspawane &est do podogi C zasugerowaem*
C 4ie, ?ichel, to &est 7entrum i nie moe si, rusza.* @est to &/dro, o ktGrym mGwiam ci
wcze+nie&* 2tworzyli+my wokG niego pole siowe, na tyle silne, $e ani wiatr ani deszcz nie mog/
przez nie prze&+.* @e$eli chodzi o promienie soneczne to mo$emy regulowa. w &akim stopniu &e
penetru&/* 'taki, ktGre usiady na gGrze, tak$e nie s/ na tyle ci,$kie, aby prze&+. przez to pole* @e$eli
przypadkiem &aki+ ci,$szy ptak na tym polu si wyl/du&e, zaczyna w nim ton/.* #ywou&e to u
niego uczucie tak silnego strachu, $e natychmiast odlatu&e, nie robi/c sobie $adne& krzywdy*
C To bardzo pomysowe C powiedziaem C ale &akie znaczenie ma +wiato u we&+ciaO Czy
mogliby+my prze&+. przez +ciany w ktGrymkolwiek mie&scuO
C 'rawd, mGwi/c, tak* Tylko $e z zewn/trz nie mo$na zobaczy., co &est wewn/trz* ?Ggby+
zderzy. si, z meblem po drugie& stronie* 4a&lepsze we&+cie wskazu&e zewn,trzne +wiato* ChodK,
poka$, ci reszt,*
'oszedem za ni/ i odkryem naprawd, wspaniae wn,trze, ukryte za bogato ozdobion/
przeson/* 3y tam miniaturowy basen, ktGry wygl/da na zrobiony z zielonego por>iru* Nbok
zna&dowaa si, umywalka w tym samym stylu, nad ktGr/ pochyla si, por>irowy ab,dK z otwartym
dziobem* #idok by przepi,kny*
Thao zatrzymaa r,k, pod dziobem ab,dzia i natychmiast woda zacz,a pyn/. po &e& r,ce do
umywalki* Co>n,a r,k, i woda przestaa pyn/.* 2kin,a, $ebym sprGbowa sam* ;mywalka
zna&dowaa si, okoo 95 centymetrGw ponad podog/, wi,c musiaem podnie+. rami, do+.
wysoko, ale udao mi si, i woda trysn,a znowu*
C <le sprytneJ Czy macie wod, zdatn/ do picia na wyspie czy musicie wierci. studnieO
Twarz Thao znowu roz&a+ni u+miech rozbawienia* Rozpoznawaem &u$ ten charakterystyczny
u+miech, ktGry po&awia si, u nie& za ka$dym razem, gdy powiedziaem co+, co wydawao &e& si,
EoryginalneF*
C 4ie, ?ichel, nie dobywamy wody tak, &ak wy to robicie na -iemi* 'od tym wspaniaym
kamiennym ptakiem &est aparat, ktGry czerpie powietrze z zewn/trz i przemienia &e w wod, pitn/ C
tyle ile potrzeba*
C To cudowneJ
C 'o prostu wykorzystu&emy naturalne prawo*
C < co &e+li potrzebu&ecie gor/ce& wodyO
C 2ia elektro6wibracy&na* @e+li chcesz mie. ciep/ wod,, wkadasz nog, tuta&, a &e+li wrz/c/,
tam* %omGrki umieszczone po ka$de& stronie sprawu&/ kontrol, nad aparatem, ale to s/ tylko
szczegGy techniczne i bez wi,kszego znaczenia* Tuta& C powiedziaa Thao pod/$a&/c za moim
wzrokiem C zna&du&e si, mie&sce do relaksac&i* ?o$esz si, tu poo$y. C wskazaa na gruby materac,
ktGry le$a na pododze, troch, dale& w kierunku podstawy E&a&kaF*
'oo$yem si, i natychmiast poczuem, &akbym zawis nad ziemi/* Chocia$ Thao mGwia dale&,
nie mogem usysze. &e& gosu* -nikn,a za mglist/ kurtyn/ i miaem wra$enie, $e &estem owini,ty
g,st/ mg/ z waty* # tym samym czasie dao si, sysze. muzyczne drgania* U>ekt tego wszystkiego
by cudownie ko&/cy*
'odniosem si, znowu i po kilku sekundach mogem ponownie sysze. gos Thao, ktGry stawa
si, go+nie&szy, gdy EmgaF podniosa si, i znikn,a zupenie*
C Co o tym my+lisz, ?ichelO
C To naprawd, szczyt wygodyJ C odpowiedziaem entuz&astycznie* C <le &est &eszcze co+, czego
&eszcze nie widziaem C kuchnia* #iesz, &ak wa$na &est kuchnia dla LrancuzGw*
C T,dy prosz, C powiedziaa Thao, u+miecha&/c si, ponownie i robi/c kilka krokGw w innym
kierunku* C #idzisz t, przeKroczyst/ szu>lad,O #ewn/trz zna&dziesz kilka przegrGdek* Nd lewe& do
prawe& masz: ryby, mi,czaki, &a&ka, ser, produkty mleczne, warzywa i owoce, a tu w ostatnie& mamy
to, co nazywacie Emann/F, ktGra stanowi nasz chleb*
C Chyba kpisz sobie ze mnie* #szystko, co widz, w te& szu>ladzie &est czerwone, zielone,
niebieskie, br/zowe i mieszanki tych kolorGw*
C 2/ to koncentraty rG$ne& $ywno+ci C ryb, warzyw itd*, na&lepsze& &ako+ci, przygotowane przez
znakomitych kucharzy przy u$yciu rG$norodnych spec&alnych metod* %iedy skosztu&esz, zobaczysz,
$e stanowi/ one doskonae i bardzo od$ywcze po$ywienie*
4ast,pnie Thao powiedziaa kilka sGw w swoim wasnym &,zyku i po chwili miaem przede
mn/ na tacy wybrane potrawy uo$one w sposGb przy&emny dla oka* %iedy sprGbowaem C mo&e
podniebienie zostao mile zaskoczone* Rzeczywi+cie byo to wy+mienite, chocia$ bardzo rG$nio si,
od czegokolwiek, co przedtem w $yciu &adem* ?ann, &adem &u$ wcze+nie& na statku kosmicznym*
-&adem troch, znowu i stwierdziem, $e dobrze pasu&e do podanych potraw*
C 'owiedziaa+ mi, $e ten chleb &est znany na -iemi &ako EmannaF* @ak to si, stao, $e w ogGle
istnie&e on na -iemiO
C @est to produkt, ktGry zawsze wozimy na naszych statkach mi,dzygalaktycznych, poniewa$
atwo si, go kondensu&e i &est wysoce od$ywczy* ?o$na powiedzie., $e stanowi kompletne
po$ywienie* 'ochodzi z pszenicy i owsa* ?o$na prze$y. wiele miesi,cy, $ywi/c si, wy/cznie
mann/*
#a+nie wtedy nasz/ uwag, przyci/gn,o zbli$anie si, &aki+ ludzi lec/cych tu$ przy ziemi pod
ga,ziami drzew* #yl/dowali przy we&+ciu do E&a&kaF, odpi,li swo&e Tary i poo$yli &e na
marmurowym bloku, ktGry bez w/tpienia do tego celu su$y* #chodzili po kolei i z przy&emno+ci/
rozpoznaem, 3iastr,, Patoli i reszt, zaogi statku kosmicznego*
-amiast kosmicznych kombinezonGw mieli na sobie dugie, iskrz/ce kolorami szaty w stylu
arabskim* 1Dopiero pGKnie& zrozumiaem, dlaczego kolor ka$de& szaty tak bardzo dodawa uroku
osobie, ktGra &/ nosia:* 'rzez moment trudno byo mi uwierzy., $e s/ to ci sami ludzie, ktGrych
poznaem i z ktGrymi rozmawiaem na statku kosmicznym C tak bardzo si, zmienili*
Patoli podesza do mnie, &e& twarz roz+wietla promienny u+miech* %ad/c r,k, na moim
ramieniu rzeka telepatycznie:
C #ygl/dasz na oszoomionego mG& drogi* 4ie podoba&/ ci si, nasze mieszkaniaO
ENdczytaaF, $e wyraziem podziw dla ich mieszkaB i bardzo si, tym ucieszya* Ndwraca&/c si,,
przekazaa pozostaym mo&/ odpowiedK, co wywoao lawin, komentarzy C wszyscy mGwili na raz*
4ast,pnie usiedli, wygl/da&/c w swoich >otelach znacznie swobodnie& ni$ &a w moim* Czuem si,
dziwnie, &ak kacz/tko mi,dzy kurcz,tami, poniewa$ wszystko co byo zrobione na ich miar, C do
mo&ego wzrostu nie pasowao*
Thao posza do EkuchniF i napenia tac, rzeczami do &edzenia* 4ast,pnie na &e& komend,
wszyscy unie+li r,ce w kierunku tacy, i taca uniosa si, powoli w powietrzu*
'oruszaa si, po pomieszczeniu sama i zatrzymywaa si, przed ka$dym z go+ci bez potrzeby, by
&/ kto+ dotyka* # koBcu zatrzymaa si, przede mn/* 3ardzo ostro$nie, $eby nie upada 1co bardzo
wszystkich rozbawio:, wzi/em szklank, hydromelu* Taca sama odleciaa na mie&sce i wszyscy
opu+cili r,ce*
C @ak to si, robiO C zapytaem Thao* #szyscy telepatycznie zrozumieli mo&e pytanie i
&ednocze+nie wybuchn,li salw/ +miechu*
C -a pomoc/ tego, co nazywacie Elewitac&/F, ?ichel* ?o$emy z rGwn/ atwo+ci/ unosi. si,
sami w powietrzu, ale nie su$y to do niczego spec&alnie wa$nego, z wy&/tkiem rozrywki* C
'owiedziawszy to, Thao, ktGra do te& pory siedziaa ze skrzy$owanymi nogami, zacz,a wznosi. si,
ponad swoim >otelem* ;nosia si, po caym pomieszczeniu i na koniec zawisa w powietrzu*
(apiem si, na ni/, ale szybko zrozumiaem, $e byem &edyn/ osob/, ktGr/ za>ascynowa &e&
wyczyn* Laktycznie musiaem wygl/da. &ak idiota, bo wszyscy si, patrzyli na mnie* 4a&wyraKnie&
zachowanie Thao byo dla moich przy&aciG zupenie naturalne C bardzie& ich interesowa mG&
zdziwiony wyraz twarzy*
Thao opu+cia si, powoli na swG& >otel*
C 'okazu&e to &edn/ z wielu nauk, ktGre stracili+cie na -iemi, ?ichel C za wy&/tkiem kilku ludzi,
ktGrzy wci/$ potra>i/ to robi.* 3yy czasy, $e praktykowao to wielu, razem z wieloma innymi
umie&,tno+ciami*
2p,dzili+my to popoudnie bardzo mile, wesoo telepatycznie si, porozumiewa&/c z moimi
nowymi przy&aciGmi, a$ soBce opu+cio si, nisko*
#tedy Thao wy&a+nia:
C ?ichel, to EdokoF, &ak nazywamy budynki na te& planecie, b,dzie twoim domem podczas
two&ego krGtkiego pobytu na T@ehoobie* Npu+cimy ci, teraz na noc, aby+ mGg si, wyspa.* @e+li
chcesz si, wyk/pa., wiesz co zrobi.* 2pa. mo$esz na materacu relaksacy&nym* <le sprGbu& by.
gotowy do snu w ci/gu na&bli$sze& pG godziny, poniewa$ w tym pomieszczeniu nie ma o+wietlenia*
#idzimy tak samo dobrze w nocy &ak i w dzieB, wi,c go nie potrzebu&emy*
C Czy w tym budynku &est bezpiecznieO Czy nic mi si, tu nie stanieO C zapytaem
zaniepoko&ony*
Thao znowu si, u+miechn,a*
C 4a te& planecie mo$esz spa. na trawniku w +rodku miasta i b,dziesz bezpiecznie&szy ni$ w
budynku na -iemi strze$onym przez stra$e, psy i alarmy*
#szystkie istoty s/ tuta& wysoko rozwini,te i z ca/ pewno+ci/ nie ma tu nikogo
przypomina&/cego przest,pcGw, ktGrych macie na -iemi* # naszych oczach tacy ludzie musz/ by.
porGwnani do na&gorszych z dzikich bestii* - t/ my+l/ C dobranoc*
Thao odwrGcia si, i przesza przez E+cian,F doko, do/cza&/c do swoich przy&aciG* ?usieli
przywieK. dla nie& EPitiolakF, poniewa$ odleciaa razem z nimi*
Tak wi,c przygotowaem si,, aby sp,dzi. swo&/ pierwsz/ noc na T@ehoobie*
+. Siedmiu Thaori i 2ura
Nlbrzymi pomieB pali si, na niebieskoR wokG niego migotay pomaraBczowo6$Gte i czerwone
pomienie* Ngromny czarny w/$ prze+lizgn/ si, prosto przez pomienie kieru&/c si, ku mnie* 4i
st/d ni zow/d po&awili si, giganci, ktGrzy go gonili, prGbu&/c go zapa.* Trzeba ich byo siedmiu,
aby zatrzyma. w,$a tu$ przede mn/* <le on zawrGci, pokn/ pomienie, po to tylko by pGKnie&
zion/. ogniem tak &ak smok na gigantGw* Ci z kolei przemienili si, w gigantyczne pos/gi C
wzniesione na ogonie w,$a*
'az przemieni si, w komet, i zabra pos/gi na #ysp, #ielkanocn/
%13&
* 4ast,pnie pos/gi mnie
witay, w dziwnych kapeluszach* @eden z pos/gGw przypomina&/cy Thao chwyci mnie za rami, i
powiedzia: E?ichel, ?ichel, obudK si,F C Thao potrz/saa mn/ u+miecha&/c si, delikatnie*
C 4a mio+. bosk/J C powiedziaem otwiera&/c oczy C +nio mi si,, $e bya+ pos/giem na #yspie
#ielkanocne&, i $e trzymaa+ mnie za rami,*
C 3estem pos/giem z #yspy #ielkanocne& i trzyma'am ci, za rami,*
C Tak czy owak, teraz to &u$ nie sen, prawdaO
C 4ie, ale twG& sen by naprawd, dosy. dziwny, poniewa$ na #yspie #ielkanocne& rzeczywi+cie
zna&du&e si, pos/g, ktGry wyrzeKbiono bardzo dawno temu, aby mnie uwieczni. i ktGremu dano mu
mo&e imi,*
C N czym ty mi teraz mGwiszO
C 2zczer/ prawd,, ?ichel, ale wszystko ci wy&a+nimy we wa+ciwym czasie* 4a razie
przymierzymy ubranie, ktGre dla ciebie przyniosam*
Thao wr,czya mi niezwykle kolorow/ tog,, ktGra cakiem mi si, spodobaa* 'o ciepe& i
per>umowane& k/pieli zao$yem &/ na siebie* 4agle, zupenie nieoczekiwanie, owadn,o mn/
uczucie eu>orii* 'owiedziaem o tym Thao, ktGra czekaa na mnie ze szklank/ mleka i odrobin/
manny*
C %olory two&e& szaty zostay dobrane do kolorGw two&e& <ury, oto dlaczego czu&esz si, tak
+wietnie* (dyby ludzie na -iemi mogli widzie. <ur,, mogliby tak$e dobiera. kolory, ktGre by im
pasoway i przez to poprawiay ich dobre samopoczucie* ?ogliby u$ywa. koloru zamiast aspiryny*
C Co wa+ciwie masz na my+liO
C Dam ci przykad* Czy zdarzyo ci si, kiedy+ powiedzie. komu+: ENh, to ubranie w ogGle ci nie
pasu&e* Nn, czy ona, nie ma gustuFO
C Tak, nawet dosy. cz,sto*
C #idzisz, w takich przypadkach ludzie ci po prostu wybrali sobie ubranie mnie& umie&,tnie ni$
inni, albo nieudanie po/czyli rG$ne cz,+ci garderoby* @ak wy to mGwicie po >rancusku, oni jurent
albo Es/ Kle ubraniF, ale bardzie& w oczach innych, ni$ ich wasnych* @ednak$e ludzie ci nie czu&/
si, dobrze z sami w sobie i sami nie zda&/ sobie sprawy dlaczego* (dyby+ im zasugerowa, $e to z
powodu kolorGw, ktGre nosz/, pomy+leliby, $e &este+ dziwakiem* ?Ggby+ wy&a+ni., $e drgania
kolorGw nie s/ w harmonii z kolorami ich <ury, ale wcale im by to nie pomogo ci uwierzy.*
Pudzie na two&e& planecie wierz/ tylko w to, co mog/ zobaczy. lub dotkn/.* < &ednak <ur, mo$na
zobaczy.*
C Czy <ura &est naprawd, kolorowaO
C Nczywi+cie* <ura nieustannie drga mieni/cymi si, kolorami, ktGre si, zmienia&/* 4a szczycie
two&e& gowy zna&du&e si, istny bukiet kolorGw, zawiera&/cy prawie wszystkie kolory, ktGre znasz*
#okG gowy &est tak$e zota aureola, ale &est ona naprawd, widoczna tylko u na&bardzie&
rozwini,tych duchowo ludzi i u tych, ktGrzy si, po+wi,cili, aby pomaga. innym* <ureola ta
podobna &est do zociste& mgy przypomina&/ce& aureole E+wi,tychF i Chrystusa, tak &ak to
przedstawiali malarze na -iemi* <ureole zostay uwzgl,dnione na obrazach, poniewa$ w
Gwczesnych czasach cz,+. tych artystGw rzeczywi+cie &e widziaa*
C Tak, syszaem co+ o tym, ale mio mi to sysze. z twoich ust*
C <ura zawiera wszystkie kolory: niektGre +wiec/ silnie& ni$ inne, inne s/ przyblake* 4a
przykad u ludzi o sabym zdrowiu albo u ludzi ma&/cych ze zamiary***
C Tak bardzo chciabym zobaczy. <ur,* #iem, $e s/ ludzie, ktGrzy potra>i/ &/ zobaczy.*
C 3ardzo dawno temu, wielu ludzi na -iemi potra>io &/ zobaczy. i zrozumie., ale teraz &est ich
mao* ;spokG& si,, ?ichel* -obaczysz <ur, i to nie &edn/, a wiele* #/cznie z two&/ wasn/* @ednak
na razie, chodK prosz, mn/, poniewa$ mamy ci tyle do pokazania, a czasu &est niewiele*
'oszedem w +lad za Thao, ktGra zao$ya mi mask, na twarz i zaprowadzia do lata&/ce&
plat>ormy, ktGre& u$ywali+my poprzedniego dnia*
-a&,li+my mie&sca i Thao natychmiast zacz,a manewrowa. maszyn/, aby wymin/. ga,zie
drzew* 'o chwili po&awili+my si, na pla$y*
2oBce wa+nie wzeszo za wysp/, o+wietla&/c ocean i otacza&/ce wyspy* - poziomu wody C
widok by ba+niowy* %iedy lecieli+my wzdu$ pla$y widziaem poprzez li+cie inne doko,
usadowione po+rGd kwitn/cych krzewGw* 4a pla$y mieszkaBcy tych domGw k/pali si, w
przeKroczystych wodach lub przechadzali si, razem po piasku* 4asza lata&/ca plat>orma
na&wyraKnie& ich dziwia, poniewa$ +ledzili wzrokiem nasz lot* 'omy+laem sobie, $e chyba nie &est
to typowy +rodek transportu na wyspie*
'owinienem tak$e wspomnie., $e aczkolwiek na T@ehoobie ludzie pywa&/ i opala&/ si, zupenie
nago, to kiedy spaceru&/ lub podrG$u&/, zawsze s/ ubrani* 4a te& planecie nie ma ani hipokryz&i, ani
ekshibic&onizmu, ani >aszywe skromno+ci 1pGKnie& to wy&a+ni,:*
4iedugo osi/gn,li+my skra& wyspy i przyspiesza&/c Thao poprowadzia po&azd nad lustrem
wody*
Pecieli+my w kierunku du$e& wyspy, ktGr/ wida. byo na horyzoncie* 4ie mogem si,
powstrzyma., aby nie podziwia. zr,czno+ci, z &ak/ Thao pilotowaa lata&/ca maszyn,, zwaszcza
wtedy, gdy przylecieli+my nad brzeg wyspy*
-bli$a&/c si, do brzegu rozpoznaem kilka olbrzymich doko, ich koBce &ak zwykle byy
skierowane ku niebu* # &edne& grupie policzyem ich dziewi,., ale wyspa usiana bya wieloma
innymi, mnie&szymi i mnie& widocznymi po+rGd ro+linno+ci* Thao nabraa wysoko+ci i polecieli+my
nad obszarem olbrzymich doko, ktGry Thao nazywaa 1otra 8uo doj Doko C E?iasto Dziewi,ciu
DokoF*
- wpraw/ Thao wyl/dowaa w pi,knym parku pomi,dzy dziewi,cioma doko* 'omimo tego, $e
miaem na twarzy mask,, widziaem, $e zota mga, ktGra spowi&aa T@ehoob, bya du$o g,+cie&sza
wokG tych doko ni$ Thao potwierdzia, $e si, nie myliem w swoich spostrze$eniach, ale nie moga
mi tego z&awiska wy&a+ni., poniewa$ oni nas oczekiwali*
-aprowadzia mnie pod baldachimem ro+linno+ci po +cie$ce, ktGra biega pomi,dzy maymi
stawami* Cudowne wodne ptactwo dokazywao tu wesoo w+rGd szmeru niewielkich wodospadGw*
'rawie biegem, aby dogoni. Thao, ale nie chciaem &e& prosi., aby zwolnia* #ygl/dao, $e &est
czym+ zaabsorbowana, co byo dla nie nietypowe* # pewne& chwili o mao nie doszo do katastro>y*
2prGbowaem skoczy., nie tylko po to aby si, rozweseli., ale tak$e, $eby dogoni. Thao* - powodu
rG$nicy w grawitac&i Kle wymierzyem swG& skok i musiaem chwyci. si, drzewa rosn/cego tu$ nad
brzegiem, aby nie wpa+. do wody*
# koBcu doszli+my do Centralnego Doko i zatrzymali+my si, przed +wiatem oznacza&/cym
we&+cie* Thao wygl/daa na skupion/ przez kilka sekund, po czym wzi,a mnie za rami, i
przeszli+my przez +cian,* -d&,a natychmiast mo&/ mask, &ednocze+nie doradza&/c mi, abym
zmru$y oczy, co uczyniem* Liltrowaem +wiato przez dolne powieki i po &akim+ czasie mogem
normalnie otworzy. oczy*
?usz, powiedzie., $e &asno+. ta, bardzie& zota ni$ w moim wasnym doko, z pocz/tku bardzo
mi przeszkadzaa* 3yem teraz niezwykle zaciekawiony, zwaszcza odk/d Thao, ktGra zwykle
zachowywaa si, nieskr,powanie i bez zb,dnych protokoGw w stosunku do innych raptownie
zmienia swo&e zachowanie* DlaczegoO
Doko musiao mie. &akie+ 55 metrGw +rednicy* 2kierowali+my si, bezpo+rednio, chocia$
bardzie& powoli, w kierunku +rodka, gdzie stao siedem E>oteliF ustawionych w pGkole, ka$dy
za&,ty* Nsoby siedz/ce na nich byy zupenie nieruchome, &akby z kamienia i w pierwsze& chwili
my+laem, $e s/ to pos/gi*
Thao i ?ichel przed we&+ciem do doko*
'rzypominali wygl/dem Thao, chocia$ ich wosy byy du$sze i mieli bardzie& powa$ny wyraz
twarzy, co sprawiao wra$enie, $e s/ starsi* )ch oczy zdaway si, bi. blaskiem od wewn/trz, co
mnie troch, peszyo*
4a&bardzie& mnie w tym wszystkim uderzaa zota mga, ktGra tuta& bya &eszcze silnie&sza ni$ na
zewn/trz i ktGra zdawaa si, gromadzi. w aureolach wokG ich gGw*
Ndk/d skoBczyem pi,tna+cie lat, nie pami,tam, abym czu cze+. przed kimkolwiek* 4ie wa$ne
&ak wielka osobisto+., nie wa$ne &ak wa$ny by czowiek 1lub my+la, $e by:, nigdy nie czuem si,
onie+mielony z powodu ich pozyc&i* 4ie miaem te$ $adnych skrupuGw, aby wyra$a. mo&/ opini,
komukolwiek* 'rezydent paBstwa &est dla mnie tylko czowiekiem i +mieszy mnie, $e ludzie
uwa$a&/ si, za wy&/tkowo wa$ne osobisto+ci* 'isz, o tym, aby czytelnik mia pen/ &asno+., $e
samo stanowisko nie robi na mnie wra$enia*
# tym doko C wszystko to ulego zmianie*
%iedy &eden z nich uniGs r,k,, aby da. zna., $e Thao i &a mo$emy usi/+. na otomanach
naprzeciwko nich C byem rzeczywi+cie przej#ty roz! i &est to delikatnie powiedziane* 4ie mogem
sobie wyobrazi. mo$liwo+ci istnienia osGb bi&/cych takim blaskiem: wygl/day tak, &akby pon,y
w +rodku i wysyay promienie z wewn/trz*
ELoteleF, na ktGrych siedzieli, miay ksztat blokGw z prostymi oparciami i byy przykryte
materiaem* %olory ka$dego z >oteli byy inne C niektGre >otele wygl/day podobnie, a inne bardzo
si, mi,dzy sob/ rG$niy* )ch szaty tak$e rG$niy si, kolorystycznie, idealnie harmonizu&/c z ka$d/
postaci/* #szyscy siedzieli w sposGb, ktGry na -iemi nazwaliby+my Epozyc&/ lotosuF, to &est w
siedz/ce& pozyc&i 3uddy z doBmi spoczywa&/cymi na kolanach*
@ak wspomniaem wcze+nie&, tworzyli oni pGokr/g i poniewa$ byo ich siedmiu, wnioskowaem,
$e posta. centralna musi by. na&wa$nie&sza i po ka$de& swo&e& stronie ma tro&e pomocnikGw*
Nczywi+cie w tym momencie miaem zbyt du$y natok my+li w gowie, by zauwa$y. takie
szczegGy* 'rzyszo mi to do gowy pGKnie&*
Centralna posta. przemGwia do mnie gosem wy&/tkowo melody&nym i zarazem niezwykle
autorytatywnym* #prawio mnie to w szok, szczegGlnie dlatego, $e mGwia doskonale po
*rancusku*
C #itamy ci, w+rGd nas, ?ichel* 4iech ci, Duch wspomaga i o+wieci*
)nni zawtGrowali: E4iech ci, Duch o+wieciF*
Centralna posta. zacz,a unosi. si, delikatnie ponad swoim siedzeniem, cay czas w pozyc&i
lotosu, zbli$a&/c si, nast,pnie w moim kierunku* 4ie zdziwio mnie to wcale, gdy$ Thao
zademonstrowaa mi poprzednio technik, lewitac&i* Chciaem wsta. przed t/ niew/tpliwie wielk/ i
wysoce uduchowion/ osobisto+ci/ na znak mo&ego niezmiernego szacunku, ktGry we mnie
wzbudzia* 'rGbu&/c si, ruszy. stwierdziem, $e nie mog, C tak &akby mnie sparali$owao*
-atrzyma si, z przodu, tu$ nade mn/ i poo$y obie r,ce na mo&e& gowieR &ego kciuki z/czyy
si, na moim czole powy$e& mo&ego nosa naprzeciwko przysadki a palce z/czyy si, na czubku
mo&e& gowy* Thao opisaa mi te szczegGy pGKnie&, poniewa$ wGwczas byem oszoomiony takimi
wra$eniami, $e szczegGy do mnie nie docieray*
# czasie gdy &ego r,ce spoczyway na mo&e& gowie, zdawao mi si,, $e mo&e ciao przestao
istnie.* Iagodne ciepo i delikatny aromat owadn,y mn/ od +rodka, emanu&/c >alami i miesza&/c
si, z cich/, ledwo syszaln/ muzyk/*
4agle zobaczyem zachwyca&/ce kolory otacza&/ce postacie naprzeciwko mnie* %iedy EliderF
wraca lewitu&/c powoli na swo&e mie&sce, mogem zobaczy. wokG niego bogactwo bi&/cych
blaskiem kolorGw, ktGrych poprzednio dostrzec nie potra>iem* Dominowaa ogromna ilo+. koloru
bladorG$owego, ktGry chmur/ otacza siedem postaci* )ch ruchy powodoway, $e ten cudowny,
$arz/cy si, rG$owy, obe&mowa nas tak$eJ
%iedy wystarcza&/co odzyskaem zmysy, $eby odwrGci. si, do Thao, zobaczyem, $e i &/ tak$e
otaczay wspaniae kolory, chocia$ nieco mnie& promieniu&/ce ni$ te wokG siedmiu postaci*
?Gwi/c o tych wielkich osobisto+ciach, instynktownie u$ywam zaimka EonF racze& ni$ EonaF*
#y&a+nia&/c to, mog, tylko zasugerowa., $e osobowo+ci tych ludzi byy tak silne i ich zachowanie
tak imponu&/ce, $e uznaem &e za bardzie& m,skie ni$ kobiece C nie jest moj! intencj! ubliy"
kobietom C mo&a reakc&a bya instynktowna* 'rosz, sobie wyobrazi. ?atuzalema &ako kobiet,* Tak
czy owak, m,$czyKni czy kobiety C spowodowali we mnie przemian,* #iedziaem, $e kolory
otacza&/ce ich byy ich Aurami* ?ogem widzie" Aur# C kto wie &ak dugo* 'atrzyem na ni/ z
podziwem i ciekawo+ci/*
EPiderF zasiad z powrotem na swo&e mie&sce i oczy wszystkich zostay utkwione we mnie, &ak
gdyby chcieli zobaczy. mo&e wn,trze, co rzeczywi+cie byo tym, co robili* Cisza zapanowaa przez
&aki+ czas, ktGry wydawa mi si, ca/ wieczno+ci/* Nbserwowaem, &ak rG$norodne kolory ich <ur
drga&/ i taBcz/ wokG nich, czasami daleko w oddali i rozpoznaem Ebukiet kolorGwF, o ktGrym mi
Thao wcze+nie& wspominaa*
-ote aureole byy wyraKne i prawie sza>ranowe w kolorze* 'rzyszo mi do gowy, $e oni nie
tylko widz/ mo&a <ur,, ale mo$liwe, $e potra>i/ &/ rGwnie$ odczyta"* 'oczuem si, nagle cakiem
nagi przed tym uczonym zgromadzeniem* @edno pytanie mnie prze+ladowao: po co oni mnie tuta&
przywieKliO
4agle EliderF przerwa cisz,*
C @ak Thao ci &u$ to wy&a+nia, ?ichel, zostae+ przez nas wybrany, aby+ odwiedzi nasz/
planet,, przekaza pewne wiadomo+ci oraz zao>erowa wy&a+nienie kilku wa$nych spraw, kiedy
powrGcisz na -iemi,* 4adszed czas, kiedy pewne wydarzenia musz! nast/pi.* 'o kilku tysi/cach
lat ciemnoty i bestialstwa na planecie -iemi po&awia si, tak zwana Ecywilizac&aF i, co byo
nieuniknione, rozwin,a si, technologia, ktGre& rozwG& zosta przyspieszony w ci/gu ostatnich 95
lat*
;pyn,o 8*955 lat odk/d na -iemi istnia porGwnywalny poziom post,pu technologicznego*
#asza obecna technologia, ktGra &est niczym w porGwnaniu z prawdziw/ wiedz!, &est &ednak$e
wystarcza&/co zaawansowana, aby sta. si, szkodliwa dla ludzko+ci na -iemi w na&bli$sze&
przyszo+ci*
4iebezpieczeBstwo polega na tym, $e &est to tylko wiedza materialna a nie wiedza duchowa*
Technologia powinna pomaa" w rozwo&u duchowym, a nie coraz bardzie& wi,zi. ludzi w +wiecie
materialistycznym, &ak to si, obecnie dzie&e na wasze& planecie*
# &eszcze wi,kszym stopniu, wasi ludzie op,tani s/ osi/gni,ciem &ednego tylko celu C
bogactwa* )ch $ycie koncentru&e si, na wszystkim co pogoB za bogactwem powodu&e: na zawi+ci,
zazdro+ci, nienawi+ci dla tych bogatszych i pogardzie dla tych biednie&szych* )nnymi sowy, wasza
technologia, ktGra &est niczym w porGwnaniu z tym, co istniao na -iemi ponad 8*955 lat temu,
rozkada wasz/ cywilizac&, i zbli$a &/ coraz bli$e& do moralne& i duchowe& katastro>y*
-auwa$yem, $e za ka$dym razem, kiedy ta wielka osobisto+. mGwia o materializmie, &e& <ura,
&ak rGwnie$ <ury pomocnikGw chmurzyy si, przydymion/, Ebrudn/F czerwieni/, &ak gdyby
chwilowo w ich wn,trzach znalazy si, pon/ce krzewy*
C ?y, ludzie z T@ehooby, mamy za zadanie wspomaga., prowadzi. i czasami kara.
mieszkaBcGw planet, zna&du&/cych si, pod nasz/ opiek/*
%11&
Cae szcz,+cie, $e Thao opowiedziaa mi pokrGtce histori, -iemi w czasie naszego lotu na
T@ehoob,, w przeciwnym razie z pewno+ci/ spadbym z krzesa sysz/c tak/ mow,*
C ?y+l, C kontynuowa C $e wiesz &u$, co rozumiemy przez Eszkodliwy dla ludzko+ci na
-iemiF* #ielu ludzi na -iemi wierzy, $e broB atomowa stanowi gGwne niebezpieczeBstwo, ale tak
nie &est* 4a&wi,ksze niebezpieczeBstwo zwi/zane &est z EmaterializmemF* Celem $ycia ludzi z
two&e& planety &est zdobywanie pieni#dzy* Dla &ednych &est to +rodek do&+cia do wadzy, dla innych
&est to sposGb na zdobycie narkotykGw 1&eszcze &edno przekleBstwo:, &eszcze dla innych &est to
sposGb, aby posiada. wi,ce& ni$ ich s/siedzi* @e$eli kto+ posiada du$y sklep, to potem chce mie.
drugi, a potem trzeci* @e$eli kto+ zarz/dza maym przedsi,biorstwem, to chce &e powi,kszy.* @e$eli
zwyky czowiek posiada dom, w ktGrym mGgby sobie $y. szcz,+liwie razem ze swo&a rodzin/, to
chce mie. &eszcze wi,kszy dom, albo posiada. drugi, potem trzeci*
'o co to szaleBstwoO 'rzecie$ czowiek umiera i musi porzuci. wszystko to, co zgromadzi* 3y.
mo$e &ego dzieci roztrwoni/ spadek i &ego wnuki b,d/ $y. w n,dzyO Czowiek przez cae $ycie
za&,ty sprawami czysto materialnymi nie po+wi,ca dostatecznie du$o czasu na sprawy ducha* )nni,
z pomoc/ pieni,dzy ucieka&/ si, do narkotykGw, usiu&/c osi/gn/. sztuczny ra& i tacy ludzie
ponosz/ znacznie powa$nie&sze konsekwenc&e od pozostaych*
#idz, C kontynuowa C $e posuwam si, za szybko i nie nad/$asz za mn/, ?ichel* 'owiniene+
&ednak nad/$a., poniewa$ Thao zapocz/tkowaa two&/ edukac&, w tych sprawach w czasie two&e&
podrG$y*
-robio mi si, wstyd, prawie &ak wtedy, gdy nauczyciel udzieli mi upomnienia w szkole* @edyna
rG$nica bya taka, $e tuta& nie mogem oszukiwa. mGwi/c, $e zrozumiaem, &e$eli to nie bya
prawda* 'otra>i mnie czyta. &ak otwart/ ksi/$k,*
;raczy mnie u+miechem i &ego <ura, ktGra poprzednio palia si, &ak ogieB, wrGcia do swo&ego
oryginalnego odcienia*
C < teraz, raz i na zawsze, nauczymy ci, i przeka$emy ci to, co Lrancuzi nazywa&/ Ekluczem do
ta&emnicyF*
@ak syszae+, na pocz/tku by tylko Duch* 2tworzy on, dzi,ki swo&e& niezmierne& sile, wszystko
to, co istnie&e materialnie* 2tworzy planety, soBca, ro+liny, zwierz,ta, ma&/c &eden cel: aby
zaspokoi" swoj! duchow! potrzeb#* @est to zupenie logiczne, &ako $e &est on czystym duchem*
#idz,, $e &u$ si, zastanawiasz, po co tworzy. rzeczy materialne aby osi/gn/. duchowe spenienie*
2prGbu&, ci to wy&a+ni. w ten sposGb: 2twGrca szuka duchowych doznaB poprzez +wiat materialny*
#idz,, $e wci/$ z trudem nad/$asz C ale robisz post,py*
<by mie. takie doznania, zapragn/ uciele+ni. maleBk/ cz,+. swo&ego Ducha w istocie
>izyczne&* <by tego dokona., powoa Czwart/ 2i, C si,, o ktGre& Thao &eszcze ci nie mGwia, i
ktGra dotyczy wy/cznie duchowo+ci* 4a tym polu rGwnie$ obowi/zu&e ;niwersalne 'rawo
#szech+wiata*
- ca/ pewno+ci/ wiesz, $e wzGr #szech+wiata wymaga, aby dziewi,. planet kr/$yo wokG
soBca
%12&
* - kolei soBca te kr/$/ wokG wi,kszego soBca, ktGre stanowi &/dro dla dziewi,ciu takich
soBc i ich dziewi,ciu planet* Ci/gnie si, to tak a$ do centrum #szech+wiata, sk/d wzi/ swG&
pocz/tek wybuch, ktGry <nglicy nazwali 9i 9an*
Nczywi+cie, czasem zdarza&/ si, wypadki, w rezultacie ktGrych &aka+ planeta znika z systemu
sonecznego, czy te$ si, do niego do/cza* 4ie mnie& &ednak, z upywem czasu, system soneczny
wraca z powrotem do stanu rGwnowagi i liczba dziewi,. znowu stanowi podstaw, w &ego
strukturze*
Czwarta 2ia odgrywa bardzo wa$n/ rol,: powou&e do istnienia wszystko to, co Duch sobie
wyobrazi* 'ozwala ona Eumie+ci.F nieskoBczenie drobn/ cz/stk, Ducha w ludzkim ciele* Cz/stk,
t, mGgby+ nazwa. ECiaem <stralnymF* 2tanowi ono &edn/ dziewi/t/ istoty czowieka i samo &est
&edn/ dziewi/t/ E#y$sze& @aKniF, ktGra &est czasami nazywana Enad+wiadomo+ci/F* )nnymi sowy,
#y$sza @aKB czowieka &est istot/, ktGra wysya &edn/ dziewi/t/ same& siebie do ciaa czowieka, co
sta&e si, &ego Ciaem <stralnym* )nne ciaa >izyczne s/ podobnie zamieszkiwane przez pozostae
&edne dziewi/te te& same& #y$sze& @aKni, nie mnie& &ednak ka$da cz,+. stanowi integraln/ cz,+.
centralne& istoty*
%1'&
4ast,pnie, #y$sza @aKB &est &edn/ dziewi/t/ #y$sze& @aKni wy$sze& kategorii, ktGra to z kolei
stanowi &edn/ dziewi/t/ #y$sze& @aKni &eszcze wy$sze& kategorii* 'roces ten powtarza si, a$ do
samego :r.d'a i umo$liwia niezmiernie zo$on/ >iltrac&, do+wiadczeB duchowych, ktGre& wymaga
Duch*
4iech ci nie przychodzi do gowy, $e #y$sza @aKB pierwsze& kategorii niewiele znaczy w
porGwnaniu z innymi* Lunkc&onu&e ona na ni$szym poziomie, nie mnie& &ednak &est niezwykle
pot,$na i wa$na* 'otra>i leczy. choroby
%1)&
i nawet przywrGci. do $ycia umarych* )stnie&e wiele
przypadkGw ludzi, u ktGrych stwierdzono +mier. kliniczn/, i ktGrzy powrGcili do $ycia w r,kach
lekarzy, nie ma&/cych $adne& nadziei na ich uratowanie* To co przewa$nie ma mie&sce w takich
przypadkach &est wynikiem tego, $e Ciao <stralne czowieka spotyka si, z #y$sz/ @aKni/* Ta cz,+.
#y$sze& @aKni opuszcza ciao >izyczne podczas okresu E+mierciF* #idzi ona swo&e ciao >izyczne
poni$e& i lekarzy, ktGrzy prGbu&/ &e przywoa. ponownie do $ycia* #idzi tak$e swoich bliskich,
ktGrzy &e opaku&/* # takim stanie, w Ciele <stralnym, czowiek b,dzie si, czu. doskonale C nawet
bogo* -azwycza& porzuca on ciao >izyczne, cz,sto stanowi/ce KrGdo wielkiego cierpienia i czu&e
si, wykatapultowany w g/b Epsychicznego kanauF, na koBcu ktGrego zna&du&e si, cudowne
+wiato, a za nim C stan niezmierne& bogo+ci*
@e$eli, przed prze&+ciem przez ten kana do bogiego +wiata, ktGre &est &ego #y$sz/ @aKni/,
czowiek ma najmniejsz! ochot, nie umiera. C nie ze wzgl,du na niego samego, ale dla dobra tych,
ktGrzy go potrzebu&/, na przykad maych dzieci, b,dzie prosi 1swo&/ #y$sz/ @aKB
%1*&
: aby wrGci.*
# pewnych przypadkach dostanie zgod, na powrGt*
%omuniku&esz si, nieustannie z two&/ #y$sz/ @aKni/ za pomoc/ kanau mGzgowego* Dziaa on
&ak stac&a nadawcza i odbiorcza, przewodzi spec&alne drgania bezpo+rednio pomi,dzy twoim
Ciaem <stralnym i two&/ #y$sz/ @aKni/* Two&a #y$sza @aKB obserwu&e ci, nieustannie w dzieB i
w nocy i mo$e interweniowa., aby ocali. ci, od nieszcz,+liwego wypadku* 4a przykad kto+
prGbu&e zd/$y. na samolot, bierze taksGwk,, ale ona psu&e si, w drodze na lotnisko, bierze drug/,
ale ona te$ si, psu&e C tak sobie* Tak sobie; Czy uwierzyby+ w taki zbieg okoliczno+ciO 2amolot, o
ktGrym mowa, rozbi&a si, trzydzie+ci minut potem i nikt nie uchodzi z $yciem* %to+ inny, staruszka
cierpi/ca na reumatyzm, ktGra ledwo chodzi, zaczyna przechodzi. na drug/ stron, ulicy* Rozlega
si, go+ne tr/bienie klaksonu i pisk opon, ale te& staruszce uda&e si, w cudowny sposGb uskoczy.
przed nieszcz,+liwym wypadkiem*
@ak mo$na to wy&a+ni.O 4ie nadesza &eszcze &e& pora, aby umrze., wi,c &e& #y$sza @aKB
interweniowaa* # ci/gu &edne& setne& sekundy #y$sza @aKB wyzwolia reakc&, w &e& gruczoach z
adrenalin/, ktGre na kilka sekund day &e& mi,+niom wystarcza&/co du$o siy, $eby zdoaa uskoczy.
i uratowa. swe $ycie* <drenalina uwolniona do krwi umo$liwia ucieczk, przed nagym
niebezpieczeBstwem* 'ozwala tak$e pokona. za pomoc/ gniewu b/dK strachu to co
EniepokonalneF* @ednak$e zbyt du$a dawka adrenaliny sta&e si, +mierciono+n/ trucizn/*
4ie tylko kana mGzgowy zdolny &est do przekazywania in>ormac&i pomi,dzy #y$sz/ @aKni/ i
Ciaem <stralnym* )nny kana istnie&e w marzeniach sennych C lub, powinienem nawet powiedzie.,
we +nie* # pewnych >azach snu, two&a #y$sza @aKB mo$e wezwa. do siebie Ciao <stralne* ?o$e
wtedy przekaza. instrukc&e lub pomysy, regenerowa. Ciao <stralne w pewien sposGb uzupenia&/c
&ego si, duchow/, czy te$ o+wieci. &e odno+nie rozwi/zania wa$nych problemGw* - tego powodu
niezwykle wa$ne &est, aby twG& sen nie by zakGcany przez niepo$/dany haas czy te$ nocne
koszmary spowodowane szkodliwymi wra$eniami wywoanymi w ci/gu dnia* 3y. mo$e lepie&
zrozumiesz znaczenie waszego starego >rancuskiego powiedzenia: E4oc przynosi rad,F*
Ciao >izyczne, w ktGrym obecnie egzystu&esz, &est samo w sobie bardzo zo$one, nie mnie&
&ednak &est niczym w porGwnaniu ze zo$ono+ci/ procesu rozwo&u, ktGry zachodzi w Ciaach
<stralnych i #y$szych @aKniach* 2prGbu&, to wy&a+ni. &ak na&pro+cie&, aby zwykli ludzie z two&e&
planety mogli to zrozumie.*
Two&e Ciao <stralne, ktGre zamieszku&e w ka$dym normalnym czowieku, przekazu&e swo&e&
#y$sze& @aKni wszystkie wra$enia, ktGrych do+wiadcza za $ycia w ciele >izycznym* #ra$enia te
przechodz/ przez ogromny E>iltrF dziewi,ciu #y$szych @aKni zanim dotr/ do eterycznego
EoceanuF, ktGry otacza Ducha* @e$eli wra$enia te opiera&/ si, zasadniczo na materializmie,
wGwczas #y$sze @aKnie ma&/ olbrzymie trudno+ci z ich >iltrowaniem, podobnie &ak >iltr wodny
zapycha si, szybcie& >iltru&/c brudn/ wod, ani$eli czyst/*
@e$eli w rezultacie licznych prze$y., ktGrych do+wiadczasz w swoim $yciu, zapewnisz $eby
two&e Ciao <stralne skorzystao w sensie duchowym, nabywa ono wGwczas coraz wi,ce&
duchowego zrozumienia* 'o pewnym czasie, ktGry mo$e trwa. od 955 do 9*555 waszych
ziemskich lat, two&a #y$sza @aKB nie b,dzie &u$ miaa co >iltrowa.*
Ta cz,+. #y$sze& @aKni, ktGra zna&du&e si, w Ciele <stralnym ?ichela DesmarAueta b,dzie tak
duchowo zaawansowana, $e dotrze do nast,pnego etapu, gdzie b,dzie musiaa mie. do czynienia
bezpo+rednio z #y$sz/ @aKni/ nast,pne&, wy$sze& kategorii* ?o$emy porGwna. ten proces do
dziewi,cio6stopniowego >iltru, su$/cego do wyeliminowania dziewi,ciu niepo$/danych elementGw
z przepywa&/ce& wody* 4a koBcu pierwszego stopnia procesu >iltrowania, pierwszy element b,dzie
zupenie wyeliminowany i pozostanie osiem* Nczywi+cie, aby uczyni. t, in>ormac&, bardzie&
strawn/, robi, ogromny u$ytek z wyobraKni*
#Gwczas to Ciao <stralne zakoBczy swG& cykl u #y$sze& @aKni pierwsze& kategorii i od/czy si,
od #y$sze& @aKni numer &eden aby przy/czy. si, do #y$sze& @aKni drugie& kategorii* Cay ten
proces si, powtarza* # tym momencie, Ciao <stralne &est tak$e wystarcza&/co rozwini,te
duchowo, $eby awansowa. na planet, nast,pne& kategorii*
#idz,, $e nie nad/$asz za mn/ zbyt dobrze, a zale$y mi, $eby+ absolutnie zrozumia wszystko
to, co ci wy&a+niam*
Duch w swo&e& m/dro+ci, za pomoc/ Czwarte& 2iy, zapewni istnienie dziewi,ciu kategorii
planet* Nbecnie zna&du&esz si, na T@ehoobie, ktGra &est planet/ dziewi/te& kategoriiR to &est C na
szczycie skali*
-iemia &est planet/ pierwsze& kategorii i dlatego zna&du&e si, na pocz/tku skali* Co to znaczyO
'lanet, -iemia mo$na porGwna. do przedszkola, w ktGrym kadzie si, nacisk na nauk,
podstawowych warto+ci spoecznych* 'laneta drugie& kategorii b,dzie zatem odpowiada. szkole
podstawowe&, gdzie ksztaci si, wi,ce& warto+ci C w obydwu szkoach konieczna &est opieka
dorosych* Trzecia kategoria obe&mowaaby szko, +redni/, gdzie podwaliny warto+ci umo$liwia&/
dalsz/ eksplorac&,* Dale& idziesz na uniwersytet, gdzie &este+ traktowany &ak dorosy, poniewa$ nie
tylko zyskae+ pewn/ ilo+. wiedzy, ale zaczynasz tak$e przy&mowa. na siebie odpowiedzialno+.
obywatelsk/*
Taki wa+nie typ post,pu, nast,pu&e dzi,ki dziewi,ciu kategoriom planet* )m bardzie& &este+
rozwini,ty duchowo, tym wi,ksz/ odniesiesz korzy+. na lepsze& planecie dzi,ki +rodowisku i
ogGlnemu sposobowi $ycia, ktGry &est na wy$szym poziomie* 2am sposGb, w &aki zdobywasz
po$ywienie, &est du$o atwie&szy, co z kolei upraszcza sposGb, w &aki two&e $ycie &est
zorganizowaneR konsekwenc&/ tego &est &eszcze skutecznie&szy rozwG& duchowy*
4a wy$szych planetach 4atura sama przychodzi z pomoc/ EuczniowiF* %iedy dotrzesz do planet
szGste&, siGdme&, Gsme& i dziewi/te& kategorii, nie tylko two&e Ciao <stralne b,dzie wysoko
rozwini,te, ale tak$e two&e >izyczne ciao zyska na tym rozwo&u*
#iemy, $e to co &u$ zobaczye+ na nasze& planecie, zrobio na tobie pozytywne wra$enie* (dy
u&rzysz wi,ce&, uznasz, $e &est ona tym, co na -iemi nazwaliby+cie Era&emFR a &ednak &est to wci/$
niczym w porGwnaniu z prawdziwym szcz,+ciem, ktGre osi/gasz, kiedy sta&esz si, czystym
duchem*
?usz, uwa$a., $eby nie przeci/ga. zbytnio tego wy&a+nienia, poniewa$ musisz &e zanotowa.
sowo w sowo, nie zmienia&/c niczego w ksi/$ce, ktGr/ napiszesz* <bsolutnie zasadnicz/ spraw/
&est, aby+ nie dopu+ci $adnych osobistych opinii* 4ie martw si, C &e$eli chodzi o szczegGy, to Thao
ci pomo$e, gdy nade&dzie czas, $eby zacz/. pisa.*
4a te& planecie istnie&e mo$liwo+. albo pozostania w ciele >izycznym, albo z&ednoczenia si, z
#ielkim Duchem w eterze*
(dy wymGwi te sowa, otacza&/ca go <ura za+wiecia &askrawie& ni$ kiedykolwiek i zdziwiem
si,, gdy zobaczyem, &ak prawie znikn/ w zote& mgle, po to tylko, aby znGw po&awi. si, sekund,
pGKnie&*
C -rozumiae+, $e Ciao <stralne &est ciaem, ktGre zamieszku&e w twoim ciele >izycznym
przywou&/c i zapisu&/c wszystko to, co zrozumiao podczas przebiegu swoich rG$nych $y.*
?o$e ono wzbogaci. si, tylko duchowo C nie materialnie* Ciao >izyczne &est zaledwie
po&azdem, ktGry w wi,kszo+ci przypadkGw porzucamy, kiedy umieramy*
Rozszerz, to wy&a+nienie, bo widz,, $e wyra$enie Ew wi,kszo+ci przypadkGwF wprawio ci, w
zakopotanie* Chciaem przez to powiedzie., $e niektGrzy z nas, /cznie ze wszystkimi na nasze&
planecie, potra>i/ +wiadomie regenerowa. komGrki w ciaach >izycznych* -auwa$ye+ &u$, $e
wi,kszo+. z nas wygl/da na rGwie+nikGw* @este+my &edn/ z trzech planet, ktGre nale$/ do
na&bardzie& rozwini,tych w te& galaktyce* 4iektGrzy z nas mog/ i /cz/ si, bezpo+rednio z tym, co
nazywamy wielkim eterem*
Tak wi,c, na te& szczegGlne& planecie osi/gn,li+my stan bliski doskonao+ci zarGwno pod
wzgl,dem materialnym &ak i duchowym* 4ie mnie& &ednak, mamy swo&/ rol, do spenienia, tak &ak
ka$da istota we #szech+wiecie* #szystko, nawet po&edynczy kamyk, ma swo&/ rol,*
4asz/ rol/, &ako istot z wy$sze& planety, &est kierowa. C pomaga. w rozwo&u duchowym a
czasami nawet materialnie* @este+my w stanie pomaga. materialnie, poniewa$ &este+my ludKmi
na&bardzie& rozwini,tymi technologicznie* # rzeczy same&, w &aki sposGb o&ciec mGgby sprawowa.
duchow/ opiek, nad swoim dzieckiem, gdyby nie by od niego starszy, bardzie& wyksztacony i nie
mia wi,ce& umie&,tno+ci dyplomatycznychO
@e$eli dziecko wymaga kary >izyczne&, co niestety czasami si, zdarza, czy nie &est wa$ne, aby
rodzic by >izycznie od niego silnie&szyO 4iektGrych dorosych, ktGrzy nie chc/ sucha. i s/
wy&/tkowo zatwardziali, tak$e trzeba korygowa. +rodkami >izycznymi*
Ty, ?ichel, pochodzisz z planety -iemi, ktGr/ czasami nazywa si, E'lanet/ 2mutkuF* # rzeczy
same& &est to wa+ciwa nazwa, i istnie&e ku temu spec&alny powGd C w zamierzeniu planeta taka ma
zapewni. dosy. specy>iczne warunki do nauki* To nie dlatego, $e $ycie &est tak ci,$kie, musicie
ingerowa. w przyrod,* 4ie mo$na bezkarnie sprzeciwia. si, 4aturze i niszczy. zamiast chroni. to,
co 2twGrca da do wasze& dyspozyc&i* ?am na my+li ingerenc&, w systemy ekologiczne, ktGre s/
przemy+lane w szczegGach* 'ewne paBstwa, &ak <ustralia, z ktGre& pochodzisz, zaczyna&/
demonstrowa. wielki respekt dla ekologii i &est to krok we wa+ciwym kierunkuR ale nawet w tym
kra&u co si, robi w sprawie zanieczyszczenia +rodowiska C zarGwno ska$enia wody &ak i powietrzaO
Czy kiedykolwiek zrobiono co+ w sprawie &edne& z na&gorszych >orm ska$enia +rodowiska: ha'asuO
?Gwi, Ena&gorszychF, poniewa$ ludzie tacy &ak <ustrali&czycy nie zwraca&/ na haas prawie $adne&
uwagi*
-apyta& kogokolwiek czy przeszkadza mu haas i odpowiedK ci, zdziwi C w osiemdziesi,ciu
pi,ciu procentach przypadkGw b,dzie brzmiaa: E@aki haasO N czym ty mGwiszO <, ten haas C
przyzwyczaili+my si, do niegoF* 4iebezpieczeBstwo istnie&e dokadnie dlatego, $e si,
EprzyzwyczailiF*
#a+nie wtedy Thaora, &ak zwano t, wybitn/ osobisto+., uczyni r,k/ gest i odwrGciem si, do
tyu* Ndpowiada mi na pytanie, ktGre mentalnie zadaem: E@ak on mo$e mGwi. o procentach i sk/d
posiada tak precyzy&n/ wiedz, o nasze& planecieOF
Ndwraca&/c si, o mao nie wykrzykn/em ze zdumienia* 2tay za mn/ 3iastra i Patoli* 2amo w
sobie nie byo w tym nic zadziwia&/cego, ale przy&aciGki, o ktGrych wiedziaem, $e mierzyy po
05 i D"5 centymetrGw wysoko+ci, zmalay teraz do rozmiarGw mo&ego wzrostu* ?o&e usta musiay
by. dale& rozdziawione, bo Thaora si, u+miechn/*
C Czy mo$esz zrozumie., $e czasami, a w obecnych czasach bardzo cz,sto, niektGrzy z nas $y&/
w+rGd waszych ludzi na -iemiO @est to odpowiedK na two&e pytanie*
#raca&/c do bardzo wa$nego tematu, &akim &est haas, stanowi on takie zagro$enie, $e &e$eli nic
si, z nim nie zrobi, katastro>a &est pewna*
#eKmy na przykad dyskotek,* Pudzie, ktGrzy wystawia&/ si, na dziaanie muzyki, grane&
przewa$nie trzy razy za go+no, nara$a&/ swo&e mGzgi, swo&e ciaa *izjoloiczne i astralne na
drgania, ktGre s/ wyj!tkowo szkodliwe* (dyby mogli zobaczy. zniszczenie, spowodowane haasem
dyskoteki, opu+ciliby &/ szybcie&, ni$ gdyby wybuch tam po$ar*
4ie tylko haas &est KrGdem drgaB* Drgania pochodz/ tak$e od kolorGw i &est to zadziwia&/ce, $e
na wasze& planecie nie wykorzystano eksperymentGw, &akie w te& dziedzinie przeprowadzono* 4asi
EagenciF zanotowali szczegGlny eksperyment zwi/zany z m,$czyzn/, ktGry mGg podnosi. ci,$ary
o pewne& wadze* Nkazao si,, $e gdy popatrzy si, przez moment na ekran w kolorze rG$owym,
systematycznie traci trzydzie+ci procent swo&e& siy*
#asza cywilizac&a nie zwraca $adne& uwagi na takie eksperymenty* %olory mog/ w olbrzymim
stopniu wpywa. na zachowanie ludzi, &ednak$e, aby ten wpyw kontrolowa., nale$y wzi/. pod
uwag, indywidualn/ <ur, danego czowieka* @e$eli na przykad chcesz pomalowa. lub
wytapetowa. sypialni, w kolorach, ktGre ci naprawd, odpowiada&/, musisz by. +wiadomy kolorGw
w pewnych kluczowych punktach two&e& <ury*
Dopasowu&/c kolory +cian do kolorGw two&e& <ury, mo$esz polepszy. swo&e zdrowie czy te$
utrzyma. &e w dobrym stanie* Co wi,ce&, drgania ktGre emanu&/ od tych kolorGw s/ niezb,dne dla
prawidowe& rGwnowagi umysu, i wywiera&/ swG& wpyw nawet wtedy, gdy +pisz*
-astanawiaem si,, w &aki sposGb mo$na od nas oczekiwa., aby+my znali dominu&/ce kolory w
naszych <urach, &e$eli na -iemi nie &este+my w stanie zobaczy. <ury* 4ie musiaem mGwi. ani
sowa C Thaora mi natychmiast odpowiedzia*
C ?ichel, &est teraz bardzo wa$n/ rzecz/, aby wasi eksperci wymy+lili spec&alny przyrz/d,
niezb,dny dla percepc&i <ury, poniewa$ to z kolei umo$liwi, pod&,cie wa+ciwych decyz&i, kiedy
po&awi/ si, przed wami rozsta&ne drogi*
Ros&anie s>otogra>owali &u$ <ur,* @est to dopiero pocz/tek C uzyskane wyniki pozwala&/ im na
odczytanie tylko dwGch pierwszych liter al>abetu, w porGwnaniu z tym, co my potra>imy
odszy>rowa.* Czytanie <ury, aby leczy. ciao >izyczne, &est niczym w porGwnaniu z tym, co mo$na
osi/gn/. takim odczytem dla ciaa psychicznego czy te$ >iz&ologicznego* To wa+nie w dziedzinie
psyche istnie&/ na -iemi wasze na&wi,ksze problemy*
Nbecnie Wna -iemiX na&wi,ksz/ uwag, przywi/zu&e si, do ciaa >izycznego, co &est powa$nym
b,dem* @e$eli two&a psyche &est saba, wGwczas wpynie odpowiednio na twG& wygl/d >izyczny*
4iezale$nie od wszystkiego, two&e ciao >izyczne zu$y&e si, i umrze pewnego dnia, podczas gdy
two&a psyche, ktGra &est cz,+ci/ Ciaa <stralnego, nigdy nie umiera* #r,cz przeciwnie, im bardzie&
rozwi&asz swG& umys, tym mnie& kopotGw b,dzie ci sprawia. two&e ciao >izyczne i tym szybcie&
prze&dziesz przez cykl >izycznych egzystenc&i*
?ogli+my przywieK. ci, na nasz/ planet, w Ciele <stralnym, ale zamiast tego przywieKli+my
ci, tuta& w ciele >izycznym C z wa$ne& przyczyny* #idz,, $e &u$ zrozumiae+ nasz powGd* Cieszy
nas to i dzi,ku&emy ci, $e si, zgodzie+ pomGc nam w nasze& mis&i*
Thaora przesta mGwi. i wygl/dao, $e si, zamy+li* @ednocze+nie utkwi we mnie swo&e
+wiec/ce oczy* 4ie potra>i, powiedzie., &ak dugo to trwao* #iem, $e coraz bardzie& popadaem w
eu>ori, i zdawaem sobie spraw,, $e <ury siedmiu osobisto+ci stopniowo ulegay zmianie* %olory
staway si, w niektGrych mie&scach $ywsze, w innych bardzie& mi,kkie, podczas gdy zewn,trzne
kontury staway si, mgliste*
?ga ta stawaa si, bardzie& zota i rG$owa, gdy si, rozszerzaa stopniowo rozwiewa&/c siedem
postaci* 'oczuem r,k, Thao na mym ramieniu*
C 4ie, ?ichel, nie +nisz* To wszystko to dzie&e si, naprawd,* C 'owiedziaa to bardzo go+no i,
&ak gdyby na potwierdzenie, uszczypn,a mnie w rami, tak mocno, $e pozosta mi po tym siniak,
ktGry widoczny by przez kilka tygodni potem*
C Dlaczego to zrobia+, ThaoO 4ie my+laem, $e &este+ zdolna do takie& przemocy*
C 'rzykro mi, ?ichel, ale czasami trzeba stosowa. dziwne +rodki* Thaori zawsze znika&/ C a
czasami po&awia&/ si, w ten sposGb* ?Ggby+ pomy+le., $e bya to cz,+. &akiego+ snu* 'owierzono
mi zadanie, abym dopilnowaa, $eby+ by w stanie rozpozna., co &est prawdziwe*
?Gwi/c to, Thao obrGcia mn/ dookoa i pod/$yem za ni/* #rGcili+my t/ sam/ drog/, ktGr/
przyszli+my*
,. 4o#t(#e#t Mu i W(spa Wiel$a#oc#a
-anim opu+ciem doko, Thao zao$ya mi mask, C maska ta rG$nia si, od dotychczasowych,
ktGre nosiem poprzednio* ?ogem teraz zobaczy. kolory, ktGre byy znacznie bardzie& &askrawe i
+wiec/ce*
C @ak si, czu&esz w swo&e& nowe& 5oki, ?ichelO Dobrze znosisz +wiatoO
C Tak*** &est*** w porz/dku, &est tak pi,knie i czu&, si, taki*** C 'o czym osun/em si, do stGp
Thao* #zi,a mnie na r,ce i zaniosa do lata&/ce& plat>ormy*
Nbudziem si, w moim doko, niezmiernie zdziwiony* 3olao mnie rami,R przyo$yem
instynktownie do niego r,k, i skrzywiem si, w grymasie bGlu*
C 4aprawd, &est mi przykro, ?ichel, ale byo to konieczne C na twarzy Thao mo$na byo
zauwa$y. $al*
C Co si, ze mn/ staoO
C 'owiedzmy, $e zemdlae+, chocia$ to sowo nie &est zbyt wa+ciweR racze& przytoczyo ci,
pi,kno* Two&a nowa 5oki przepuszcza pi,.dziesi/t procent drgaB kolorGw nasze& planety, podczas
gdy two&a poprzednia 5oki tumia wszystko za wy&/tkiem dwudziestu procent*
C Tylko dwadzie+cia procentO To niesamowiteJ Te wszystkie cudowne kolory, ktGre widziaem C
te motyle, te kwiaty, drzewa, ocean* 4ic dziwnego, $e mnie to przytoczyo* 'ami,tam, &ak kiedy+ w
drodze z Lranc&i do 4owe& %aledonii zawitali+my na wysp, Tahiti* -wiedzili+my &/ z rodzin/ i
przy&aciGmi w wyna&,tym samochodzie* -achwycaem si, wyspiarzami, ktGrzy tworzyli uroczy
widok w swoich chatach, zbudowanych nad brzegami lagun po+rGd kwiatGw bouain5illea,
hibiskus i e2ora
%1+&
C czerwonych, $Gtych, pomaraBczowych i purpurowych, otoczonych przez
zadbane trawniki i zacienianych przez drzewa kokosowe* Tem dla tych scen by b,kit oceanu*
Cay dzieB sp,dzili+my &e$d$/c po wyspie i zapisaem to w moim dzienniku, $e by to dzieB istne&
rozkoszy dla oka* 3yem naprawd, pi&any od pi,kna, ktGre mnie otaczaoR a &ednak teraz musz,
przyzna., $e byo to nic, w porGwnaniu z pi,knem na wasze& planecie*
Thao suchaa mo&ego opisu z wyraKnym zainteresowaniem, przez cay czas si, u+miecha&/c*
'oo$ya r,k, na moim czole i powiedziaa:
C Ndpoczni& teraz, ?ichel* 'GKnie& poczu&esz si, lepie& i b,dziesz mGg ze mn/ pG&+.*
-asn/em natychmiast i spaem spoko&nie, nic mi si, nie +nio* ?y+l,, $e chyba spaem ca/
dob,* %iedy si, obudziem, czuem si, rze+ki i wypocz,ty*
Thao bya &u$ w doko, a Patoli i 3iastra przy/czyy si, do nie&* Ndzyskay swG& normalny
rozmiar, co natychmiast skomentowaem*
C 4iewiele czasu potrzeba na tak/ przemian,, ?ichel C wy&a+nia 3iastra C ale to nie &est wa$ne*
-amierzamy ci dzisia& pokaza. troch, naszego kra&u i przedstawi. ci, pewnym bardzo
interesu&/cym ludziom*
Patoli podesza do mnie i dotkn,a czubkami palcGw mo&ego ramienia, dokadnie tam, gdzie
Thao zrobia mi siniaka* 3Gl natychmiast znikn/ i poczuem &ak dreszcze dobrego samopoczucia
rozchodz/ si, po caym moim ciele* Patoli odwza&emnia mG& u+miech i podaa mi mo&/ now/
mask,*
4a zewn/trz dale& musiaem mru$y. oczy z powodu +wiata* Thao uczynia gest w moim
kierunku, wskazu&/c, $e powinienem we&+. na lati5ok, &ak nazywaa nasz/ lata&/c/ plat>orm,*
'ozostali woleli lecie. niezale$nie kr/$/c si, wokG naszego po&azdu, &ak gdyby si, bawili C
niew/tpliwie ich to bawio* ?ieszkaBcy te& planety wygl/dali na wiecznie szcz,+liwychR &edynymi
powa$nymi osobami C mo$e nawet odrobin, srogimi, mimo $yczliwo+ci, ktGra od nich
promieniowaa C byo siedmiu Thaori*
%1,&
Pecieli+my z du$/ szybko+ci/, kilka metrGw nad wod/ i chocia$ ci/gle co+ budzio mo&/
ciekawo+., cz,sto musiaem przymyka. oczy, aby Eodpocz,yF od &askrawo+ci*
#ygl/dao na to, $e si, do te& &askrawo+ci przyzwycza&,* -astanawiaem si,, &ak dabym sobie
rad,, gdyby Thao wpada na pomys, aby da. mi mask, przepuszcza&/c/ siedemdziesi/t procent
+wiata C a nawet wi,ce&O
-bli$ali+my si, szybko do wybrze$a kontynentu, gdzie >ale uderzay o skay w kolorze
zielonym, czarnym, pomaraBczowym i zotym* ;derza&/ca o skay woda mienia si, barwami t,czy
pod pada&/cymi pionowo promieniami soBca w zenicie, co tworzyo wy&/tkowo pi,kny widok*
;tworzone w ten sposGb pasmo +wiata i koloru byo sto razy bardzie& krystaliczne od t,czy na
-iemi* #znie+li+my si, na wysoko+. okoo D55 metrGw i zacz,li+my podrG$ nad kontynentem*
Thao prowadzia lati5ok nad rGwnin/, na ktGre& widziaem rG$ne zwierz,ta C niektGre chodziy
na dwGch nogach i przypominay mae strusie, inne byy czworonogami, podobnymi do mamutGw,
ale dwa razy wi,kszymi* #idziaem tak$e krowy pas/ce si, obok hipopotamGw* %rowy te byy tak
podobne do tych, co mamy na -iemi, $e nie mogem si, powstrzyma., aby nie podzieli. si, tym z
Thao, pokazu&/c &e& konkretne stado, tak &ak to robi podniecone dziecko w zoo* Thao roze+miaa si,
serdecznie*
C ?ichel, dlaczego nie mieliby+my mie. tuta& krGwO 2pG&rz tam, a zobaczysz osy, a tam $yra>y
C chocia$ s/ one troch, wy$sze od tych na -iemi* #idzisz &akie cudowne s/ te konie, gdy biegn/
razemO
3yem prze&,ty, ale czy nie byem mo&/ sytuac&/ prze&,ty przez cay czas C czasami troch,
bardzie&, czasami troch, mnie&O Tym, co rzeczywi+cie odebrao mi mow,, ku rozrywce moich
przy&aciG, by widok koni z gowami bardzo pi,knych kobiet* 4iektGre miay wosy w kolorze
blond, inne w kolorze kasztanu lub br/zu, a niektGre inne miay nawet wosy w kolorze niebieskim*
%iedy galopoway, cz,sto wzbi&ay si, w powietrze na dziesi/tki metrGw* <ch takJ #
rzeczywisto+ci miay skrzyda, zo$one u swoich bokGw, z ktGrych robiy u$ytek od czasu do czasu
C &ak lata&/ce ryby, ktGre +ledz/ lub wyprzedza&/ statki* ;nosiy swo&e gowy, aby nas zobaczy. i
rywalizoway z szybko+ci/ PatiVoka*
Thao zmnie&szya szybko+. i wysoko+. aby+my si, mogli zbli$y. do nich na kilka metrGw*
Czekao mnie wi,ce& niespodzianek, poniewa$ niektGre z tych konio6kobiet krzykn,o do nas w
&,zyku, ktGry przypomina &,zyk ludzki* ?o&e trzy towarzyszki odpowiedziay w tym samym
&,zyku i wymiana na&wyraKnie& sprawia wszystkim przy&emno+.* 4ie pozostali+my dugo na niskie&
wysoko+ci, ale cz,+. konio6kobiet wznosia si, tak wysoko, $e prawie dotykay naszego po&azdu, i
wygl/dao, $e mog/ si, zrani.*
RGwnin,, nad ktGr/ lecieli+my, mie&scami zdobiy niewielkie pagGrki, wszystkie tego samego
rozmiaru* 'odzieliem si, swoimi spostrze$eniami i 3iastra mi wy&a+nia, $e miliony lat temu te
mae pagGrki byy wulkanami* Ro+linno+. pod nami nie miaa nic z bu&no+ci lasu, ktGre&
Edo+wiadczyemF, gdy tu przybyem* #r,cz przeciwnie, drzewa rosy tu w niewielkich grupkach,
osi/ga&/c nie wi,ce& ni$ D9 metrGw wysoko+ci* %iedy przelatywali+my, setki du$ych, biaych
ptakGw poderwao si, do lotu, po to tylko, aby ponownie wyl/dowa. w Ebezpieczne&F odlego+ci od
nas* 2zeroka rzeka pyn,a w kierunku horyzontu, przecina&/c rGwnin, leniwymi zakr,tami*
Dostrzegem grupk, maych doko sto&/cych w grupce przy zakr,cie rzeki* Thao prowadzia
PatiVok ponad rzek/, zmnie&sza&/c wysoko+. do poziomu wody, kiedy zbli$ali+my si, do osady*
#yl/dowali+my w maym kwadracie pomi,dzy dwoma doko i natychmiast otoczyli nas
mieszkaBcy* 4ie rzucili si, tumnie i nie przepychali si,, aby si, zbli$y.R racze& przestali robi., to co
robili i spoko&nie do nas podeszli* ;tworzyli kr/g na tyle du$y, $e wszyscy czuli si, swobodnie i
mieli &ednakow/ sposobno+., aby zobaczy. obcego twarz/ w twarz*
'onownie odniosem wra$enie, $e wszyscy ci ludzie wygl/dali na rGwie+nikGw, za wy&/tkiem
okoo pG tuzina, ktGrzy mogli by. starsi* #iek tuta& niczego nie u&mowa, a racze& dodawa
zadziwia&/ce& szlachetno+ci*
Dziwi mnie rGwnie$ brak obecno+ci dzieci na te& planecieR a &ednak, w te& osadzie, po+rGd
tumu, ktGry si, zbli$y, dostrzegem ich sze+. lub siedem* 3yy urocze i wydaway si, by. cakiem
rozs/dne &ak na dzieci* #edug Thao byy w wieku o+miu lub dziewi,ciu lat*
Ndk/d przybyem na T@ehoob,, nie miaem &eszcze okaz&i, aby spotka. tak du$/ liczb, ludzi*
Rzuca&/c okiem po kr,gu podziwiaem ich opanowanie i rezerw,, &ak rGwnie$ pi,kno ich twarzy,
ktGrego przyzwyczaiem si, oczekiwa.* 3yli do siebie bardzo podobni, &ak gdyby wszyscy byli
bra.mi i siostramiR a &ednak, czy$ nie &est to nasze pierwsze wra$enie, gdy napotykamy grup, ludzi
&edne& rasy, na przykad czarnych lub <z&atGwO # rzeczywisto+ci, podobna >izyczna rG$norodno+.
rysGw twarzy istniaa w+rGd tych ludzi, tak &ak istnie&e w+rGd ras na -iemi*
?ieli od D"5 do 055 centymetrGw wzrostu* 3yli tak proporc&onalnie zbudowani, $e przy&emnie
byo na nich patrze. C ani zbyt muskularni, ani zbyt drobni, bez &akichkolwiek znieksztaceB* )ch
biodra byy nieco szersze ni$ mo$na by tego oczekiwa. u m,$czyzn, ale potem si, dowiedziaem,
$e niektGrzy z nich rodzili dzieci*
#szyscy mieli wspaniae wosy C przewa$nie w kolorze blond ze zotym odcieniem, tak$e blond
z platynowym lub miedzianym odcieniem, a czasami &asnego kasztanu* 3yli tak$e tacy &ak Thao i
3iastra, ktGrzy mieli delikatny puszek na gGrne& wardze, ale za wy&/tkiem tego, ludzie ci nie mieli
$adnego innego owosienia* 1Nczywi+cie nie zauwa$yem tego wtedy, ale pGKnie&, kiedy miaem
okaz&, widzie. grupk, opala&/cych si, nago ludzi cakiem z bliska*: )ch typ skGry przypomina mi
kobiety arabskie, ktGre chroni/ si, przed soBcem C na pewno nie bya to blada skGra typowa dla
blondynGw o tak &asnych oczach* # rzeczy same& ich purpurowe i b,kitne oczy byy tak &asne, $e
gdybym by na -iemi, zastanawiabym czy nie s/ przypadkiem niewidomi*
%iedy my+l, teraz o ich dugich nogach i zaokr/glonych udach C przychodz/ mi na my+l nasze
dugodystansowe biegaczki* )ch piersi byy proporc&onalne, &,drne i ksztatne pod ka$dym
wzgl,dem* ?y+l,, $e czytelnik rozumie mo&/ pomyk,, kiedy wzi/em Thao za kobiet,6giganta,
gdy si, po raz pierwszy spotkali+my* 'rzez gow, przebiega mi my+l, $e kobiety na -iemi bardzo
zazdro+ciyby tym ludziom ich piersi C a m,$czyKni bardzo by si, nimi zachwycali*
2komentowaem &u$ pi,kno twarzy Thao* )nni w tym tumie mieli podobne EklasyczneF rysyR
niektGrych opisabym &ako EuroczychF lub Epon,tnychF* %a$da twarz lekko rG$nia si, pod
wzgl,dem ksztatu i rysGw, i wygl/daa, &akby zapro&ektowa &/ artysta* %a$da twarz miaa swG&
unikalny urok, ale nade wszystko cech/, ktGra na&bardzie& bya widoczna na ich twarzach i w
sposobie bycia bya ich inteligenc&a*
4ie mogem znaleK. $adne& wady u ludzi, ktGrzy zgrupowali si, wokG nas* )ch promienne
u+miechy powitania odsaniay rz,dy doskonaych biaych z,bGw* )ch >izyczna doskonao+. nie
dziwia mnie, odk/d Thao wy&a+nia mi, $e byli w stanie +wiadomie regenerowa. komGrki swoich
cia C na $yczenie* 4ie byo zatem powodu, aby te cudowne ciaa miay si, starze.*
C Czy przerwali+my im prac,O C zapytaem 3iastr,, ktGra akurat bya obok mnie*
C 4ie, niezupenie C odpowiedziaa C wi,kszo+. ludzi w tym mie+cie &est na wakac&ach C &est to
rGwnie$ mie&sce, gdzie ludzie przylatu&/ medytowa.*
Trzy EstarszeF osoby zbli$yy si, do nas i Thao poprosia mnie, abym przemGwi do nich po
>rancusku na tyle go+no, by ka$dy mGg sysze.* Chyba powiedziaem: E@estem bardzo szcz,+liwy,
$e &estem w+rGd was, i $e mog, podziwia. wasz/ cudown/ planet,* @este+cie szcz,+ciarzami i &a
sam chciabym $y. po+rGd wasF*
?owa ta wywoaa &ednogo+ny aplauz nie tylko z powodu mo&ego &,zyka, ktGrego brzmienia
wi,kszo+. nigdy wcze+nie& nie syszaa, ale tak$e dlatego, $e znaczenie tego, co powiedziaem,
zostao odebrane telepatycznie*
3iastra daa mi zna., aby+my poszli za trzema EstarszymiF, ktGrzy zaprowadzili nas do &ednego z
doko* %iedy siedmioro nas wygodnie si, usadowio, Thao zacz,a:
C ?ichel, chciaabym ci, przedstawi. Pationusi C wyci/gn,a r,k, w kierunku &edne& z trzech
postaci i pokoniem si,* C Nkoo 8*555 waszych ziemskich lat temu Pationusi bya ostatnim
%rGlem kontynentu ?u na -iemi*
C 4ie rozumiem*
C 4ie chcesz rozumie. ?ichel, i w tym wa+nie momencie przypominasz wielu ludzi na -iemi*
?usiaem wygl/da. na zakopotanego, bo Thao, 3iastra i Patoli go+no si, roze+miay*
C 4ie patrz tak, ?ichel* Chciaam ci, po prostu troch, poruszy.* Teraz, gdy &este+my w
obecno+ci Pationusi, zamierzam wy&a+ni. ci &edn/ z zagadek, ktGra wymyka si, wielu ekspertom na
two&e& planecie C i ktGrzy moim zdaniem lepie& by zrobili po+wi,ca&/c swG& cenny czas na
odkrywanie bardzie& po$ytecznych rzeczy* -amierzam odsoni. ci nie &edn/, ale kilka ta&emnic,
ktGre stanowi/ ich obses&,*
4asze >otele ustawione byy w okr/g, Thao siedziaa obok Pationusi a &a siedziaem twarz/ do
nich*
C @ak &u$ wy&a+niaam podczas nasze& podrG$y na T@ehoob,, 3akaratinianie przybyli na -iemi,
*095*555 lat temu* Trzydzie+ci tysi,cy lat pGKnie& nadszed straszny kataklizm, ktGry wy$obi
morza i sprawi, $e po&awiy si, wyspy a nawet kontynenty* #spomniaam tak$e o olbrzymim
kontynencie, ktGry wyoni si, na +rodku Nceanu 2poko&nego* %ontynent nosi nazw, EPamarF, ale
bardzie& &est wam znany &ako kontynent ?u* 'o&awi si, on praktycznie w &ednym kawaku, po to
tylko, aby D*555 lat pGKnie& rozdzieli. si, na trzy gGwne kontynenty w wyniku wstrz/sGw
se&smicznych*
- upywem lat, na kontynentach tych, ktGrych du$a cz,+. powierzchni mie+cia si, na obszarze
rGwnikowym, ustabilizowaa si, ro+linno+.* Rosa trawa, zalesiy si, lasy i stopniowo
przyw,droway zwierz,ta przez w/ski przesmyk, ktGry /czy ?u z <meryk/ 'Gnocn/*
QGta rasa, ktGra lepie& dostosowaa si, do >atalnych skutkGw kataklizmu, pierwsza wybudowaa
statki i badaa morza* Nkoo 055*555 ziemskich lat temu wyl/dowali oni na pGnocno6zachodnim
wybrze$u ?u, gdzie ostatecznie zao$yli ma/ koloni,*
%olonia ta ledwo si, rozrastaa z biegiem wiekGw na skutek trudno+ci zwi/zanych z wygnaniem,
ale wy&a+nienie tego za&,oby nam zbyt du$o czasu i nie &est to teraz dla nas istotne*
Nkoo D95*555 ziemskich lat temu mieszkaBcy planety <rSmo T0, na ktGre& zatrzymali+my si,,
aby pobra. prGbki podczas nasze& podrG$y tuta&, zorganizowali mi,dzyplanetarn/ podrG$ badawcz/
penetru&/c/ wasz system soneczny* 'o obe&rzeniu 2aturna, @owisza, ?arsa i ?erkurego,
wyl/dowali na planecie -iemia w Chinach, gdzie ich statki wywoay niez/ panik, po+rGd
ludno+ci* ChiBskie legendy mGwi/ o Eognistych smokachF, ktGre zst/piy z niebios* 2trach i
nieu>no+. ChiBczykGw doprowadziy w koBcu do tego, $e zaatakowali oni przybyszGw, zmusza&/c
ich do u$ycia przemocy w obronie wasne&* 'rzybysze nienawidzili przemocy, &ako $e byli ludKmi
nie tylko posiada&/cymi rozwini,t/ technologi,, ale tak$e wysoce rozwini,tymi duchowo, ktGrzy
brzydzili si, zabi&aniem*
;dali si, dale&, kontynuu&/c badanie planety* %ontynent ?u na&bardzie& przypad im do gustu z
dwGch gGwnych powodGw* 'o pierwsze, wygl/dao na to, $e naprawd, nikt go nie zamieszkiwa,
po drugie C z powodu szeroko+ci geogra>iczne& C by on istnym ra&em*
3yli szczegGlnie ostro$ni od czasu kon>rontac&i z ChiBczykami i czuli, $e byoby m/drze zao$y.
baz,, do ktGre& mogliby si, wyco>a. na wypadek, gdyby dale& napotkali si, z wrogim nastawieniem
i powa$nymi atakami ze strony -iemian* 4ie wy&a+niam &eszcze, $e przyczyn/ dla ktGre& badali
-iemi,, by zamiar przesiedlenia miliona ludzi z <rSmo T0 C planety, ktGra staa si, niewygodnie
przeludniona* 3ya to zbyt powa$na operac&a, aby nara$a. si, na &akiekolwiek ryzyko* Tak oto
zadecydowali, $e zao$/ baz,, do ktGre& si, b,d/ mogli wyco>a., ale nie na -iemi, tylko na
ksi,$ycu, ktGry by cakiem blisko i uchodzi za bardzo bezpieczny*
'i,.dziesi/t lat za&,o zakadanie ksi,$ycowych baz zanim byli gotowi zacz/. przesiedlenie na
?u* #szystko poszo dobrze* ?aa chiBska kolonia, ktGra istniaa wcze+nie& na pGnocnym
zachodzie ?u zostaa cakowicie zniszczona kilkadziesi/t lat po ich pierwsze& wizycie, tak wi,c w
rzeczywisto+ci mieli cay kontynent dla siebie*
4atychmiast rozpocz,li prace nad budow/ miast, kanaGw i drGg, ktGre wyo$yli olbrzymimi
pytami kamiennymi* @ako zwyky +rodek transportu su$y im lata&/cy wGz, podobny do naszych
PatiVokGw*
-e swo&e& planety sprowadzili zwierz,ta, takie &ak psy i pancerniki C do ktGrych byli bardzo
przywi/zani na <rSmo T0, oraz +winie*
%iedy Thao powiedziaa mi o tych sprowadzonych zwierz,tach przypomniao mi si,, &ak bardzo
byem zdziwiony, gdy zobaczyem +winie i psy na te& pami,tne& planecie podczas nasze&
wcze+nie&sze& wizyty* #szystko nagle stao si, dla mnie &asne*
C ?,$czyKni +rednio mierzyli "5 centymetrGw wzrostu, a kobiety 75 centymetrGw* ?ieli
ciemne wosy, pi,kne czarne oczy i lekko br/zow/ skGr,* #idziae+ niektGrych z nich z tym typem
urody, kiedy zatrzymali+my si, na <rSmo T0 i pewnie si, &u$ domy+lie+, $e byli oni przodkami
'olinezy&czykGw*
Tak wi,c pozakadali swo&e osady na caym kontynencie /cznie z ! wi,kszymi miastami, z
ktGrych siedem byo centrami religi&nymi i naukowymi* Piczne byy tak$e mae wsie, poniewa$
ludzie ci byli wysoko wykwali>ikowanymi rolnikami i pasterzami*
)ch system polityczny oparty by na modelu, &aki panowa na <rSmo T0* Ndkryli dawno temu,
$e &edynym sposobem, aby wa+ciwie rz/dzi. kra&em &est umieszczenie na czele rz/du siedmiu
prawych m,$Gw, o nieskazitelne& uczciwo+ci, ktGrzy nie reprezentowali $adne& partii polityczne&,
ale byli szczerze oddani robi. to co tylko mogli dla ich narodu*
2iGdmy spo+rGd nich by 2,dzi/ 4a&wy$szym, ktGrego gos w czasie obrad Rady by warty
dwGch* @e$eli czterech byo przeciwko niemu a dwGch go popierao w dane& kwestii, byli w
martwym punkcie* 4ast,powaa debata ci/gn/ca si, wiele godzin dziennie, dopGki &eden z siedmiu
nie zosta przekonany, $eby zmieni. zdanie* Debata bya prowadzona w kontek+cie inteligenc&i,
mio+ci i troski o ludzi*
Ci wysoce postawieni ludzie nie odnosili $adnych materialnych korzy+ci za to, $e kierowali
narodem* %ierowali z powoania, robili to z mio+ci i ch,ci su$enia swo&emu kra&owi* # ten
sposGb unikano problemu ukrytych oportunistGw po+rGd liderGw*
C 4ie da si, tego powiedzie. o naszych obecnych gowach paBstw C zauwa$yem z odrobin/
zgryKliwo+ci* C (dzie zna&dowano takich m,$GwO
C 'rocedura bya nast,pu&/ca: w ka$de& wsi czy dzielnicy, m,$a prawo+ci wybierano przez
re>erendum* 4ie mo$na byo wybra. nikogo, kto w przeszo+ci nieodpowiednio si, zachowywa lub
mia tendenc&e do >anatyzmu C wybrany musia demonstrowa. spG&no+. i uczciwo+. pod ka$dym
wzgl,dem* 4ast,pnie wysyano go do na&bli$szego miasta razem z innymi reprezentantami z
s/siednich wiosek, a tam odbyway si, dalsze wybory*
4a przykad, &e+li byo 75 wiosek, wGwczas ludzie wybierali 75 m,$czyzn kieru&/c si, ich
uczciwoci! a nie obietnicami, ktGre dawali, i nie moli dotrzyma"*
Reprezentanci z caego kra&u zbierali si, razem w stolicy* Dzielili si, na sze+cioosobowe grupy i
ka$da grupa miaa przeznaczon/ dla siebie osobn/ sal, kon>erency&n/* 'rzez nast,pne dziesi,. dni
grupa sp,dzaa czas razem C naradzali si,, &edli posiki, ogl/dali pokazy i w koBcu wybierali
przywGdc, grupy* Tak wi,c, &e$eli byo 75 reprezentantGw podzielonych na dziesi,. grup, wGwczas
byo dziesi,ciu grupowych przywGdcGw* 'roces powtarza si, i z dziesi,ciu wybierano siedmiu, a z
siedmiu wyaniano ostatecznego 4a&wy$szego 'rzywGdc,* 4adawano mu tytu %rGla*
C < wi,c by to %rGl republikaBski C rzekem* Thao u+miechn,a si, z mo&e& uwagi, a Pationusi
lekko zmarszczya czoo*
C #ybierano %rGla w ten sposGb tylko wtedy, gdy &ego poprzednik umar nie wyznacza&/c
swego nast,pcy, albo &e$eli nast,pca nie by &ednomy+lnie zaakceptowany przez Rad, 2iedmiu*
4adawano mu tytu %rGla po pierwsze z powodu, $e reprezentowa na -iemi #ielkiego Ducha, a
po drugie, $e z dziewi,ciu przypadkGw na dziesi,. by synem lub bliskim krewnym poprzedniego
%rGla*
C -atem &est to co+ w stylu metody Rzymian*
C # rzeczy same& tak* @ednak$e, &e$eli %rGl wykazywa na&mnie&sz/ tendenc&, do dyktatury,
pozbawiany by tronu przez pozostaych czonkGw Rady 2iedmiu* <le wrG.my z powrotem do
naszych emigrantGw z <rSmo T0*
)ch stolica, ktGr/ nazwali 2aVanasa, mie+cia si, na paskowy$u wychodz/cym na -atok,
2uVatu* 'askowy$ wznosi si, 055 metrGw nad poziom morza i za wy&/tkiem dwGch wzgGrz C
&ednego na poudniowym zachodzie a drugiego na poudniowym wschodzie, by na&wy$e&
poo$onym mie&scem na kontynencie ?u*
C 'rzepraszam Thao, czy mog, ci przerwa.O %iedy wy&a+niaa+ mi kataklizm, ktGry wytr/ci
-iemi, z &e& osi, mGwia+, $e schronienie na ksi,$ycu nie byo mo$liwe, poniewa$ go nie byo C a
teraz mGwisz, $e bazy bezpieczeBstwa tych emigrantGw zostay zao$one na ksi,$ycu*
% )ie by'o $adnego ksi,$yca w czasach, gdy czarni zaludnili <ustrali,, ani te$ przez bardzo
dugi czas potem* Du$o wcze+nie&, okoo sze+ciu milionGw lat temu, istniay dwa mae ksi,$yce C
ktGre kr/$yy wokG -iemi ostatecznie si, z ni/ zderza&/c* -iemia nie bya wGwczas zamieszkana,
wi,c chocia$ nast/piy straszliwe kataklizmy, naprawd, nie miao to znaczenia*
Nkoo 955*555 lat temu -iemia EzdobyaF du$o wi,kszy ksi,$yc C ten, ktGry istnie&e teraz*
'rzemieszcza si, zbyt blisko wasze& planety i zosta wci/gni,ty na &e& orbit,* -darza si, to cz,sto z
ksi,$ycami* -darzenie to wywoao dalsze katastro>y*
C Co masz na my+li mGwi/c, $e Eprzemieszcza si, zbyt bliskoF -iemiO Dlaczego si, z ni/ nie
zderzyO < tak w ogGle, to co to jest ksi,$ycO
C Rzeczywi+cie mGg si, zderzy., ale nie zdarza si, to zbyt cz,sto* 4a pocz/tku ksi,$yc &est
ma/ planet/ obraca&/c/ si, wokG swego soBca po spirali, ktGra coraz bardzie& si, zacie+nia*
2pirale mnie&szych planet zacie+nia&/ si, o wiele szybcie& ni$ spirale wi,kszych planet, gdy$ ma&/
one mnie&sz/ si, bezwadno+ci*
'oniewa$ ich ruch spiralny szybcie& si, zacie+nia, mnie&sze planety cz,sto dogania&/ te wi,ksze i
&e$eli przelatu&/ zbyt blisko, wGwczas przyci/ganie grawitacy&ne wi,ksze& planety mo$e okaza. si,
wi,ksze ni$ przyci/ganie grawitacy&ne soBca* ?nie&sza planeta zaczyna wtedy kr/$y. po orbicie
wokG wi,ksze& planety C cay czas ruchem spiralnym, ktGry pr,dze& czy pGKnie& koBczy si,
zderzeniem*
C Czy chcesz przez to powiedzie., $e nasz pi,kny ksi,$yc, tak wielbiony w wierszach i
pie+niach, pewnego dnia spadnie nam na gowyO
C 'ewnego dnia, tak* <le nie wcze+nie& ni$ za &akie+ !9*555 lat*
?G& strach, a tak$e ulga, z &ak/ przy&/em odpowiedK Thao, musiay chyba wygl/da. komicznie,
bo wszystkie mo&e gospodynie si, roze+miay*
Thao kontynuowaa:
C %iedy si, to zdarzy C gdy ksi,$yc zderzy si, z -iemi/ C b,dzie to koniec wasze& planety* @e$eli
-iemianie nie b,d/ wGwczas wystarcza&/co rozwini,ci duchowo i technologicznie, b,dzie to
oznaczao zagad,R ale &e$eli b,d/, wGwczas ewakuu&/ si, na inn/ planet,* <le wszystko w swoim
czasie, ?ichel C na razie musz, dokoBczy. mo&/ opowie+. o kontynencie ?u*
2aVanasa mie+cia si, wGwczas na rozlegym paskowy$u wychodz/cym na rGwniny, ktGre
+rednio wznosiy si, nie wi,ce& ni$ 05 metrGw nad poziom morza* 4a samym +rodku tego
paskowy$u zbudowano olbrzymi/ piramid,* %a$dy kamieB, ktGrego u$yto do te& budowy, a
niektGre wa$yy ponad 95 ton, by wycinany z dokadno+ci/ do &edne& pi/te& milimetra przy u$yciu
tego, co mo$na nazwa. Esystemami drgaB ultradKwi,kowychF* Dokonywano tego w
kamienioomach Holaton, ktGre zna&doway si, tam, gdzie zna&du&e si, obecnie #yspa
#ielkanocna, i ktGre byy &edynym mie&scem na caym kontynencie, gdzie mo$na byo znaleK.
spec&alny gatunek kamienia* Drugi kamienioom, 4otora, zna&dowa si, w poudniowo6zachodnie&
cz,+ci kontynentu*
Transport tych olbrzymich kamieni odbywa si, przy u$yciu metod antygrawitacy&nych, dobrze
tym ludziom znanych* 1Dostarczano &e na plat>ormach, D5 centymetrGw nad drogami, zbudowanych
z kamiennych pyt przy u$yciu tych samych metod ktGre u$ywano do budowy piramid*: Drogi
wybudowane w caym kra&u zbiegay si,, &ak olbrzymia pa&,cza sie., w stolicy 2aVanasa*
Nlbrzymie kamienie brano do 2aVanasy i ukadano wedug wskazGwek E?istrzaF C gGwnego
architekta pro&ektu* 2koBczona piramida mierzya dokadnie 885,5 metrGw wysoko+ci a &e& cztery
boki wskazyway dok'adnie cztery kierunki kompasu*
C Czy w zamierzeniu mia to by. paac %rGla, czy te$ &ego grobowiecO C 4a wszystkich
twarzach zauwa$yem poba$liwy u+miech, ktGry po&awia si, cz,sto, gdy zadawaem pytanie*
C 4ic podobnego, ?ichel* 'iramida miaa du$o wi,ksze znaczenie C bya narz,dziem* ?usz,
przyzna., $e olbrzymim narz,dziem, ale &ednak narz,dziem* Tak samo &ak 'iramida Cheopsa w
Ugipcie, ktGra &est znacznie mnie&sza*
C 4arz,dziemO Czy mogaby+ to wy&a+ni. C nie nad/$am &u$ za tob/* C 'rawd/ byo, $e miaem
trudno+ci z nad/$aniem za Thao, ale czuem, $e za chwil, odsoni si, przede mn/ &edna z wielkich
ta&emnic, ktGra budzia tyle pytaB, i na temat ktGre& tak wiele pisano na -iemi*
C -rozumiae+ C kontynuowaa Thao C $e byli to wysoce +wiatli ludzie* 'osiadali dog,bne
zrozumienia ;niwersalnego 'rawa #szech+wiata i u$ywali piramidy &ako EodbiornikaF promieni
kosmicznych, si i energii, &ak rGwnie$ energii planetarnych*
#ewn/trz, pomieszczenia usytuowane wedug precyzy&nego planu su$yy %rGlowi i pewnym
innym g,boko wta&emniczonym osobom &ako pot,$ne centra komunikac&i, umo$liwia&/ce
1telepatyczne:
%10&
porozumiewanie si, z innymi planetami i innymi +wiatami we #szech+wiecie*
'orozumiewanie si, w ten sposGb z istotami pozaziemskimi &est obecnie na -iemi niemo$liweR ale
w tamtych czasach ludzie z ?u utrzymywali nieprzerwan/ komunikac&, z innymi istotami
wykorzystu&/c naturalne +rodki i siy kosmiczne* 'otra>ili nawet bada. +wiaty rGwnolege*
C Czy by to &edyny cel te& piramidyO
C 4iezupenie* @e& drugim zastosowaniem byo wywoywanie deszczu* -a pomoc/ systemu pyt,
zrobionych ze spec&alnego stopu, ktGrego gGwnym skadnikiem byo srebro, w ci/gu kilku dni
ludzie ci byli zdolni spowodowa. nagromadzenie si, chmur nad kra&em i przez to mieli deszcz,
wtedy gdy go potrzebowali*
Tak oto potra>ili stworzy. prawdziwy ra& na caym kontynencie* Rzeki i KrGda nigdy nie
wysychay, ale pyn,y leniwie przez liczne rGwniny kra&u, ktGry by w zasadzie paski*
Drzewa owocowe uginay si, pod ci,$arem pomaraBczy, mandarynek lub &abek, w zale$no+ci
od szeroko+ci geogra>iczne&* Nb>ite byy zbiory rG$norodnych egzotycznych owocGw, ktGrych nie
ma &u$ na -iemi* @eden z takich owocGw o nazwie <aikoti posiada wa+ciwo+. pobudza&/c/
dziaanie mGzgu, przez co ktokolwiek, kto go z&ad, mGg rozwi/zywa. problemy, ktGre normalnie
przerastay &ego mo$liwo+ci* #a+ciwo+. ta nie bya w rzeczywisto+ci narkotyczna, niemnie& &ednak
owoc ten by zakazany przez m,drcGw* Paikoti mo$na byo hodowa. tylko w ogrodach
krGlewskich
%11&
*
@ednak$e czowiek &est czowiekiem i owoc by uprawiany pota&emnie w rG$nych mie&scach na
caym kontynencie* Ci, ktGrych na tym przyapano, byli surowo karani, poniewa$ bezpo+rednio
sprzeciwili si, %rGlowi ?u* @e$eli chodzi o sprawy religi&ne i rz/dowe, nale$ao go sucha.
absolutnie, poniewa$ reprezentowa #ielkiego Ducha* 2amego %rGla &ako takiego nie czczono C po
prostu reprezentowa on kogo+ innego*
Pudzie ci wierzyli w Tharoa C 3oga, Ducha, @ednego i @edynego, 2twGrc, wszystkich rzeczy i
wierzyli oczywi+cie w reinkarnac&,*
Chodzi nam o to, ?ichel, $eby+ mGg o+wieci. swoich ludzi opisu&/c wielkie wydarzenia, ktGre
miay mie&sce na wasze& planecie w odlegych czasach* Dlatego te$ nie b,d, si, rozwodzi. nad
opisem kontynentu, ktGry by domem &edne& z na&lepie& zorganizowanych cywilizac&i, &aka
kiedykolwiek istniaa na -iemi* @ednak$e powiniene+ wiedzie., $e po upywie 95*555 lat ludno+.
?u liczya osiemdziesi/t milionGw*
#yprawy odbyway si, regularnie, aby zbada. aspekty planety* Do wypraw u$ywali lata&/cych
statkGw, podobnych do tych, ktGre nazywacie Elata&/cymi spodkamiF* #iedzieli, $e wi,kszo+.
planety zamieszkiwaa rasa czarna, $Gta, &ak rGwnie$ biaa, chocia$ ta ostatnia stoczya si, do
prymitywnego stadium rozwo&u z powodu utraty wiedzy techniczne& od samego pocz/tku*
4iewielka ilo+. tych biaych ludzi przybya na -iemi, w okresie czasu pomi,dzy przylotem
3akaratinian a kolonizac&/ ?u* Nsiedlili si, na kontynencie znanym ci &ako <tlantyda, ale z
powodGw tak materialnych &ak i duchowych, ich cywilizac&a cakowicie upada*
C Co masz na my+li mGwi/c Ez powodGw materialnychFO
C 4aturalne katastro>y, ktGre skutecznie zniszczyy ich miasta i prawie wszystko to, co mogoby
pomGc im rozwin/. si, technologicznie*
?usz, podkre+li. nast,pu&/cy punkt: zanim mieszkaBcy ?u wsiedli na swo&e statki, aby
przeprowadzi. ekspedyc&e badawcze planety, robili badania za pomoc/ 'iramidy w 2aVanasie* #
wyniku tych badaB postanowiono wysa. lata&/ce statki, zao$y. kolonie w 4owe& (winei i w
regionach poudniowe& <z&i C to znaczy wsz,dzie na zachGd od ?u* RGwnolegle zakadano kolonie
w <meryce 'oudniowe& i <meryce rodkowe&*
Co na&wa$nie&sze, zao$yli baz, kolonialn/, ktGra rozrosa si, do rozmiaru wielkiego miasta w
obszarze znanym archeologom &ako Thiacuano, poo$onym niedaleko od @eziora Titicaca* <ndy w
tym czasie nie istniay, gGry te u>ormoway si, &aki+ czas pGKnie&, &ak pGKnie& zobaczysz*
-budowano olbrzymi port morski w Thiacuano* # tamtych czasach <meryki 'Gnocna i
'oudniowa byy paskie i w koBcu skonstruowano kana, aby po/czy. Ncean 2poko&ny z morzem
poo$onym w g,bi l/du, ktGre istniao tam, gdzie obecnie zna&du&e si, 3razylia* ?orze to miao
rGwnie$ u&+cie do Nceanu <tlantyckiego, mo$liwe wi,c byo przemieszczanie z &ednego oceanu na
drugi i przez to skolonizowanie kontynentu <tlantydy*
C <le mGwisz, $e mieli lata&/ce statki C dlaczego ich nie u$ywaliO @e$eli przekopali kana, na
pewno planowali wykorzysta. odzie*
C ;$ywali swoich lata&/cych maszyn, tak &ak wy u$ywacie teraz swoich samolotGw, ?ichel, ale
do bardzo ci,$kich adunkGw u$ywali maszyn antygrawitacy&nych 1unosz/cych si, nad wod/:
%23&
*
Dokadnie tak, &ak teraz wykorzystu&e si, ci,$kie po&azdy na -iemi*
@ak wi,c mGwiam, skolonizowali kontynent <tlantydy* #ielu biaych z <tlantydy wolao w
tamtym czasie emigrowa. w re&ony Uuropy 'Gnocne&, poniewa$ nie akceptowali nowego rz/du i
nowe& religii wywodz/ce& si, z ?u* 3iali ci wyruszyli w podrG$ na swoich statkach morskich
nap,dzanych przez par, i wiatr* # rzeczy same& biali odkryli si, parow/ po prze&+ciu okresu, ktGry
nazwaliby+cie EprehistorycznymF* ?usz, tak$e wy&a+ni., $e w owym czasie 3rytania nie bya
wysp/, poniewa$ /czya si, z Uurop/ 'Gnocn/* Cie+nina (ibraltarska tak$e nie istniaa, poniewa$
<>ryka si,gaa poudnia Uuropy* #ielu biaych z <tlantydy wyemigrowao do <>ryki 'Gnocne&
miesza&/c si, ze skrzy$owan/ czarno6$Gt/ ras/ na tym obszarze* %rzy$owanie ras stworzyo nowe
rasy w <>ryce 'Gnocne&, ktGre uwieczniy si, przez tysi/clecia i ktGre znacie &ako 3erberGw,
TuaregGw i innych*
Cz,sto odwiedzali+my -iemi, w tamtych czasach* %iedy uwa$ali+my, $e nadszed stosowny
czas, przybywali+my &awnie, aby zo$y. wizyt, %rGlowi ?u* -godnie z &ego pro+b/ czy te$
in>ormac&/, ktGre& nam udziela, odwiedzali+my nowe kolonie* 4a przykad w )ndii albo w 4owe&
(winei ludzie z ?u czasami do+wiadczali wielkich trudno+ci asymilu&/c swo&/ cywilizac&, z t/,
ktGra tam &u$ istniaa* 'rzybywali+my otwarcie i publicznie w statkach zupenie takich &ak ten, w
ktGrym przywieKli+my ci, na T@ehoob,, chocia$ o innym ksztacie*
4asze rozmiary, ktGre zawsze byy du$e i promieniu&/ce od nas pi,kno sprawiay, $e
uchodzili+my za bogGw w oczach ludzi, ktGrzy nie byli za bardzo o+wieceni, a w niektGrych
przypadkach byli nawet ludo$ercami*
-godnie z nasz/ mis&/ wa$ne byo, aby+my sprawiali wra$enie przyjaznych bogGw w oczach
ludzi, przez co mogli unikn/. wo&ny, do ktGre& kolonizatorzy mieli wstr,t na skutek post,pu ich
wierzeB i religii*
To wa+nie z powodu naszych cz,stych wizyt w tym okresie istniao tak wiele legend na -iemi
opisu&/ce EgigantGwF i Eogniste wozyF z niebios*
3yli+my wielkimi przy&aciGmi mieszkaBcGw ?u i mo&a istota astralna
%21&
istniaa w tym czasie
w ciele przypomina&/cym cakiem to, ktGre Enosz,F teraz*
<rty+ci i rzeKbiarze po+wi,cali nam wiele uwagi* # kontakcie z %rGlem ?u i za &ego zgod/
pracowali, aby nas uwieczni.* Nlbrzymie pos/gi w Holaton
%22&
1#yspa #ielkanocna: s/ przykadem
takie& pracy* @ak na cywilizac&, w owym czasie byy one szczytem wielkie& sztuki C ze wzgl,du na
ich rozmiary i ksztaty, ktGre dzi+ nazwaliby+cie EstylizowaneF* Tak oto wa+nie doszo do
wyrzeKbienia mo&ego pos/gu* -osta on ukoBczony i gotowy by do transportu na &edne& z
olbrzymich plat>orm, ktGre kursoway po caym kra&u, zawsze koBcz/c sw/ podrG$ w 2aVanasie*
Ywczesny ?istrz C architekt wznosi te pos/gi albo w ogrodach krGlewskich albo wzdu$ drogi,
ktGra wioda do piramidy* 4iestety, kiedy pos/g z mo&/ podobizn/ razem z kilkoma innymi
pos/gami mia by. przetransportowany, nast/pi kataklizm, ktGry zniszczy kontynent ?u*
@ednak$e Holaton cz,+ciowo ocala* %iedy mGwi, Ecz,+ciowoF, musisz zda. sobie spraw,, $e
kamienioom ten by dziesi,. razy wi,kszy od szcz/tkGw, ktGre widoczne s/ dzisia&* Cz,+ci/, ktGre&
kataklizm nie pochon/, by obszar, gdzie sta mG& pos/g*
# ten oto sposGb zachowa si, mG& stylizowany wizerunek na #yspie #ielkanocne&*
Npowiadae+ mi, $e miae+ sen, w ktGrym widziae+ mnie w >ormie pos/gu na #yspie
#ielkanocne&* %iedy potwierdziam, $e to byam &a, my+lae+, $e u$ywam meta>ory, ale byo to
tylko pG prawdy* #idzisz, ?ichel, pewne sny, a z pewno+ci/ twG&, zachodz/ pod wpywem
lacotina* @est to co+, na co nie ma sowa w $adnym ziemskim &,zyku* 4ie &est konieczne, aby+
rozumia to z&awisko, ale pod wpywem lacotina, sen &est prawdziwy*
# tym momencie Thao zakoBczya swo&/ opowie+. i dodaa u+miecha&/c si, promiennie w
zna&omy sposGb:
C @e$eli b,dziesz mia trudno+ci z zapami,taniem tego wszystkiego, pomog, ci we wa+ciwym
czasie*
Thao wstaa i wszyscy wstali+my tak$e*
0. Ps(chos5era
'oszli+my za Pationusi, ktGry zaprowadzi nas do inne& cz,+ci doko C obszaru wypoczynkowego,
gdzie mo$na cakowicie si, odpr,$y. i gdzie nie dochodz/ $adne dKwi,ki z zewn/trz* Tuta& Patoli i
dwo&e EstarszychF opu+cili nas* -ostaem w towarzystwie Pationusi, Thao i 3iastry*
Thao wy&a+nia, $e mo&e siy psychiczne nie rozwin,y si, wystarcza&/co i nie wysubtelniay, i
dlatego musz, za$y. spec&alny eliksir, aby wzi/. udzia w wa$nym i bardzo spec&alnym
do+wiadczeniu* Chodzio o Ezag,bienie si,F w psychos>er, planety -iemi w czasie, gdy znikn/
kontynent ?u, to &est 8*955 lat temu*
?o&e zrozumienie terminu Epsychos>eraF &est nast,pu&/ce:
#okG ka$de& planety, od czasu &e& powstania, zna&du&e si, rodza& psychos>ery albo drga&/cego
kokonu, ktGry obraca si, z szybko+ci/ siedem razy wi,ksz/ od pr,dko+ci +wiata* %okon ten &est
&akby Ebibu/F, ktGra wchania 1i zapami,tu&e:
%2'&
ka$de wydarzenie, ktGre ma mie&sce na -iemi*
-awarto+. tego kokonu &est dla uczonych na -iemi niedost,pna C nie mamy sposobu, aby Eodczyta.
opowiadanieF*
'owszechnie wiadomo, $e uczeni i in$ynierzy w ;2< za&mu&/ si, wynalezieniem Emaszyny
czasowe&F, ale &ak dot/d, ich wysiki nie przyniosy sukcesu* #edug Thao, problem &est w tym, aby
dostroi. si, do drgaB kokonu racze& ni$ do dugo+ci >al* Czowiek stanowi integraln/ cz,+.
#szech+wiata i ze wzgl,du na swo&e Ciao <stralne mo$e, &e$eli &est odpowiednio wyszkolony,
znaleK. w psychos>erze in>ormac&,, ktGre& szuka* Nczywi+cie potrzeba do tego zaawansowanego
treningu
%2)&
* ETen eliksir umo$liwi ci dost,p do psychos>ery, ?ichelF*
Caa nasza czwGrka uo$ya si, wygodnie na spec&alnym materacu* 'oo$yem si, w +rodku
trG&k/ta utworzonego przez Thao, 3iastr, i Pationusi* #r,czono mi kieliszek z pynem, ktGry
wypiem* 4ast,pnie 3iastra i Thao dotkn,y palcami wskazu&/cymi moich r/k i splotu sonecznego
podczas, gdy Pationusi poo$y swG& palec wskazu&/cy powy$e& mo&e& przysadki* 'owiedziay mi,
abym si, zupenie odpr,$y i niczego si, nie ba bez wzgl,du na to, co si, stanie* ?ieli+my
podrG$owa. w Ciele <stralnym i miaem by. pod ich opiek/, ktGra zapewniaa cakowite
bezpieczeBstwo*
Czas ten wyry si, w mo&e& pami,ci na zawsze* )m du$e& Thao mGwia do mnie, delikatnie i
powoli, tym mnie& si, baem*
?usz, &ednak$e wyzna., $e z pocz/tku bardzo si, przestraszyem* 4agle, mimo tego, $e
przymkn/em oczy, o+lepiy mnie kolory caego spektrum, ktGre taBczyy i +wieciy* #idziaem trzy
mo&e towarzyszki wokG siebie, ktGre promienioway kolorem a &ednocze+nie byy przeKroczyste*
#ioska powoli zamazywaa si, pod nami*
?iaem dziwne wra$enie, $e cztery srebrne sznury s/ przywi/zane do naszych cia >izycznych,
ktGre przybray rozmiary gGr*
3ysk o+lepia&/cego, biao6zocistego koloru przeci/ gwatownie mo&/ Ewiz&,F i przez &aki+ czas
potem, niczego nie widziaem, ani te$ niczego nie czuem*
wiec/ca &ak soBce, ale w kolorze srebrnym, kula po&awia si, w przestrzeni i zbli$aa si, z
niesamowit/ szybko+ci/* 'rzelecieli+my przez
%2*&
ni/, a racze& powinienem powiedzie., $e &a sam
przeleciaem, poniewa$ w tym momencie nie odczuwaem obecno+ci moich towarzyszek* %iedy
wszedem w g/b te& srebrne& atmos>ery, nie dostrzegem niczego poza Emg/F, ktGra mnie otaczaa*
4ie umiem powiedzie., ile czasu upyn,o, zanim nagle mga si, ulotnia, odsania&/c prostok/tne
pomieszczenie z niskim su>item, w ktGrym dwGch m,$czyzn siedziao ze skrzy$owanymi nogami
na cudownie ubarwionych wielokolorowych poduszkach*
ciany pomieszczenia skaday si, z precyzy&nie rzeKbionych blokGw kamiennych
przedstawia&/cych sceny ze wspGczesne& cywilizac&i, ki+cie winogron, ktGre wygl/day &akby byy
przeKroczyste, owoce, ktGrych nie mogem rozpozna., a tak$e zwierz,ta C niektGre z nich miay
ludzkie gowy* 3yy tam rGwnie$ postacie ludzi z gowami zwierz/t*
-auwa$yem wtedy, $e &a i mo&e trzy towarzyszki tworzyli+my EzespGF, ktGry by mas/ gazow/,
a &ednak mogli+my si, nawza&em odrG$nia.*
C -na&du&emy si, w gGwne& izbie 'iramidy w 2aVanasie C powiedzia Pationusi* 3yo to
niewiarygodne C Pationusi nie otwiera ust, a &ednak mGwi do mnie po >rancuskuJ #y&a+nienie
pado w mgnieniu oka: C To &est prawdziwa telepatia, ?ichel* 4ie zadawa& $adnych pytaB,
wszystko uo$y si, naturalnie i dowiesz si, wszystkiego, co musisz wiedzie.*
1'oniewa$ pisz/c t, ksi/$k, moim obowi/zkiem &est opisa. mo&e doznania, musz, wi,c
sprGbowa. wy&a+ni. na&pro+cie& &ak si, tylko da, $e w stanie, w &akim si, wGwczas zna&dowaem C
gdy mo&e Ciao <stralne weszo w psychos>er, C sowa takie &ak Ewidzia'emF, Es'ysza'emF i
Eczu'emF, +ci+le rzecz bior/c, nie odda&/ rzeczywisto+ci, poniewa$ doznania wyst,poway
EspontanicznieF, zupenie inacze& ni$ tego do+wiadczamy normalnie C a nawet inacze& od doznaB w
czasie podrG$y astralnych*
#ydarzenia nast,poway podobnie &ak we +nie, czasem bardzo powoli a innym razem z
zawrotn/ szybko+ci/* 4ast,pnie, ka$da rzecz stawaa absolutnie oczywista* Dowiedziaem si,
potem, $e byo to spowodowane stanem, w &akim si, zna&dowaem i +cisym nadzorem, &aki mo&e
mentorki nade mn/ sprawoway*:
4agle u&rzaem otwGr w su>icie pomieszczenia i na &ego koBcu gwiazd,* -daem sobie spraw,,
$e te postacie wymieniay EwidzialneF my+li z gwiazd/* Nd ich przysadek mGzgowych unosiy si,
nici czego+, co wygl/dao na srebrny dym z papierosa, ktGry przechodzi przez otwGr w su>icie i
dociera do gwiazdy zna&du&/ce& si, daleko w przestrzeni*
Dwie postacie zupenie si, nie ruszay* #okG nich unosio si, delikatne zote +wiato* #iem,
dzi,ki ci/ge& opiece moich towarzyszek, $e te postacie nie tylko nie mogy nas widzie., ale
rGwnie$ my nie mogli+my im przeszkodzi., poniewa$ byli+my obserwatorami z innego wymiaru*
'rzy&rzaem im si, bardzie& uwa$nie*
@eden z nich by starszym czowiekiem o dugich, biaych wosach opada&/cych mu na ramiona*
- tyu gowy mia czepek z tkaniny w kolorze sza>ranu, ktGry przypomina myck, &ak/ nosz/ rabini*
;brany by w luKn/, $Gto6zot/ tunik, o dugich r,kawach, ktGra cakowicie go owi&aa* #
pozyc&i, w &akie& siedzia, nie wida. byo &ego stGp, ale EwiedziaemF, $e by boso* @ego r,ce stykay
si, tylko koniuszkami palcGw* #idziaem wyraKnie mae niebieskawe byski wokG palcGw, co
+wiadczyo o niezmierne& sile &ego skupienia*
Druga posta. bya chyba w tym samym wieku pomimo swoich l+ni/cych czarnych wosGw* 3y
ubrany tak samo &ak &ego towarzysz, za wy&/tkiem koloru tuniki, ktGry by &asno pomaraBczowy*
Trwali w tak kompletnym bezruchu, $e nawet nie byo wida., aby oddychali*
C %omuniku&/ si, z innymi +wiatami, ?ichel C wy&a+niono mi*
E2cenaF znikn,a gwatownie i zast/pia &/ inna* 'rzed nami sta paac w ksztacie pagody o
dachach pokrytych zotem, z wie$ami, portalami, olbrzymimi oknami wychodz/cymi na wspaniae
ogrody, z emaliowanymi basenami, w ktGrych woda tryskaa z >ontann i opadaa tworz/c t,cz, z
promieni soBca w zenicie* 2etki ptakGw siedziao na ga,ziach drzew rosn/cych wsz,dzie w
olbrzymich parkach i ogrodach, co dodawao kolorytu te& magiczne& scenerii*
Pudzie ubrani w tuniki o rG$nych stylach i kolorach spacerowali grupkami pomi,dzy drzewami
lub obok basenGw* 4iektGrzy siedzieli, medytu&/c poni$e& kwiecistych altanek, zbudowanych
spec&alnie dla ich wygody i schronienia* Dominu&/cym elementem scenerii bya budowla, ktGra
wyaniaa si, w oddali za paacem C gigantyczna piramida*
E#iedziaemF, $e wa+nie opu+cili+my t, piramid, i $e teraz podziwiaem cudowny paac w
2aVanasie, stolicy ?u*
-a paacem we wszystkich kierunkach rozci/ga si, paskowy$, o ktGrym wspominaa Thao*
Droga o szeroko+ci przyna&mnie& 85 metrGw, ktGra wygl/daa na zrobion/ z po&edynczego bloku
kamiennego, prowadzia z centrum ogrodGw na paskowy$* Ntaczay &/ dwa rz,dy pot,$nych drzew
da&/cych cieB, ktGre rosy pomi,dzy olbrzymimi, stylizowanymi pos/gami* 4a niektGrych pos/gach
zna&doway si, kapelusze, czerwone lub zielone o szerokich rondach*
'rze+lizgn,li+my si, +cie$k/ po+rGd ludzi &ad/cych konno i innych, &ad/cych na dziwnych,
czworono$nych zwierz,tach o gowach przypomina&/cych del>iny C zwierz,tach, o ktGrych nigdy
nie syszaem $adne& wzmianki: zwierz,ta, ktGrych istnienie mnie zaskoczyo*
C To s/ Akitepayos, ?ichel, ktGre dawno temu wygin,y C wy&a+niono mi*
4a&bardzie& rozwini,ta cywilizac&a na -iemi C ?u 1pomi,dzy D95*555 a 8*955 lat temu:* 'os/gi si,ga&/
95 metrGw wysoko+ci*
-wierz, to byo wielko+ci bardzo du$ego konia, miao wielokolorowy ogon, ktGry czasami
rozszerza si, &ak wachlarz, podobnie &ak ogon pawia* @ego zad by szerszy ni$ u koniaR ciao byo
porGwnywalne& dugo+ci, ramiona wyaniay si, z ciaa &ak skorupa u nosoro$ca, a nogi przednie
byy du$sze od tylnych* Cae &ego ciao, za wy&/tkiem ogona, pokrywaa duga, zielona sier+.*
%iedy galopowa, przypomina mi si, sposGb, w &aki biega&/ nasze wielb/dy*
'oczuem bardzo mocno, $e mo&e towarzyszki prowadziy mnie gdzie+ indzie&* ?i&ali+my
szybko przechadza&/cych si, ludzi C bardzo szybko, a &ednak mogem Ezauwa$y.F i zapami,ta.
charakterystyczne cechy ich &,zyka* 3y bardzo przy&emny dla ucha i zdawa si, zawiera. wi,ce&
samogosek ni$ spGgosek*
'rzed nami po&awia si, natychmiastowo kole&na scena, podobna do >ilmu, kiedy nast,pu&e
uci,cie &edne& sceny i pokazu&e si, drug/* ?aszyny, dokadnie takie &ak te Elata&/ce spodkiF C tak
drogie pisarzom powie+ci >antastycznych, stay w szeregu na olbrzymim polu na skra&u
paskowy$u* Pudzie wysiadali i wsiadali do Elata&/cych maszynF, ktGre zabieray ich do
olbrzymiego budynku, ktGry bez w/tpienia su$y za port lotniczy*
4a l/dowisku lata&/ce maszyny wydaway +wiszcz/cy dKwi,k, ktGry by cakiem zno+ny dla
EuchaF* 'owiedziano mi, $e nasza percepc&a dKwi,ku i &ego intensywno+ci da&e si, porGwna. z
percepc&/ ludzi, ktGrzy brali udzia w scenie rozgrywa&/ce& si, przed nami*
-dumiewao mnie to, $e byem +wiadkiem codziennego $ycia wy&/tkowo +wiatych ludzi, ktGrzy
nie yli od tysi,cy latJ 'ami,tam tak$e, $e zwrGciem uwag, na drog, pod naszymi EstopamiF i
zdaem sobie spraw,, $e nie by to &eden olbrzymi kamienny blok, &ak mi si, wcze+nie& zdawao, ale
ci/g olbrzymich kamiennych pyt, ktGre byy tak precyzy&nie wyci,te i uo$one, $e ledwo byo
wida. z/czenia*
-nad skra&u paskowy$u rozci/ga si, panoramiczny widok na olbrzymie miasto i port morski, a
za nim, na ocean* # &edne& chwili znaleKli+my si, na szerokie& mie&skie& ulicy, po obu stronach
ktGre& stay domy o rG$nych rozmiarach i planach architektonicznych* #i,kszo+. domGw miaa
otoczone kwiatami tarasy, na ktGrych czasami widzieli+my w przelocie bardzo pi,kne gatunki
ptakGw* 2kromnie&sze domy, bez tarasGw, miay zamiast tarasGw pi,knie wykonane balkony C tak$e
ukwiecone* Dawao to zachwyca&/cy e>ekt C &ak chodzenie po ogrodzie*
Pudzie na ulicach albo chodzili, albo latali, okoo D5 centymetrGw nad ziemi/, Wsto&/cX
%2+
X na
maych lata&/cych plat>ormach, ktGre nie wydaway $adnego dKwi,ku* 3y to chyba
na&przy&emnie&szy sposGb podrG$owania* @eszcze inni &echali konno*
%iedy znaleKli+my si, na olbrzymim mie&skim skwerze, na koBcu ulicy, zdziwiem si,, $e nie
zauwa$yem $adnych sklepGw albo czego+ w tym stylu* -amiast tego sta tam przykryty plac
targowy, gdzie na EstoiskachF wystawione byy wszystkie rodza&e towarGw, ktGrych serce lub
podniebienie mo$e zapragn/.* 3yy ryby, po+rGd ktGrych rozpoznaem tuBczyka, makrel,, bonitoes
i paszczkiR byy rG$ne gatunki mi,sa &ak rGwnie$ niesamowity wybGr warzyw* @ednak$e na&wi,ce&
byo kwiatGw, ktGre wydaway si, wypenia. przestrzeB* 3yo &asne, $e ci ludzie uwielbiali kwiaty,
ka$dy nosi &e we wosach lub trzyma w r,kach* E%lienciF brali, co tylko chcieli, nie da&/c nic w
zamian C $adnych pieni,dzy, ani niczego, co su$yo za substytut* ?o&e zdziwienie poci/gn,o
nasz/ grup, w kierunku serca targowiska C prosto przez ciaa ludzi C doznanie, ktGre uznaem za
na&bardzie& interesu&/ce*
4a wszystkie mo&e pytania odpowiadano, gdy tylko si, po&awiy: E4ie u$ywa&/ pieni,dzy,
poniewa$ wszystko nale$y do spoeczeBstwa* 4ikt nie oszuku&e C $ycie spoeczne przebiega w
doskonae& harmonii* - biegiem czasu nauczyli si, przestrzega. dobrze ustanowionych i dobrze
zbadanych praw, ktGre pasu&/ im doskonaleF*
#i,kszo+. tych ludzi mierzya od 75 do =5 centymetrGw wzrostu, miaa &asnobr/zow/ skGr, i
ich wosy i oczy byy czarne C bardzo przypominali nasz/ obecn/ ras, polinezy&sk/* 'o+rGd nich
byo tak$e troch, biaych, wy$szych ludzi, mierz/cych okoo dwGch metrGw wysoko+ci, o &asnych
wosach i niebieskich oczach, a tak$e w wi,ksze& liczbie ludzi rasy czarne&* Ci ostatni byli wysocy,
podobnie &ak biali, i byo ich chyba kilka Erodza&GwF, /cznie z takimi &ak Tamilowie, i innymi o
uderza&/cym podobieBstwie do naszych tubylcGw 1<borygenGw: w <ustralii*
'oszli+my w kierunku portu, gdzie cumoway statki o rG$nych ksztatach i rozmiarach* ?olo
byo zbudowane z gigantycznych kamieni, o ktGrych EpowiedzianoF mi, $e pochodz/ z
kamienioomGw 4otora le$/cych na poudniowym wschodzie kontynentu* Cay port zosta
sztucznie zbudowany* #idzieli+my wiele bardzo zaawansowanych urz/dzeB w akc&i C urz/dzeB do
budowania statkGw, przeadunkGw, do przeprowadzania napraw*
2tatki w porcie reprezentoway, &ak powiedziaem, szeroki wachlarz C od statkGw $aglowych,
przypomina&/ce statki z osiemnastego i dziewi,tnastego wieku, do nowoczesnych &achtGwR od
statkGw parowych do ultra nowoczesnych statkGw towarowych o nap,dzie wodorowym* Nlbrzymie
statki zakotwiczone w zatoce byy statkami antymagnetycznymi i antygrawitacy&nymi, o ktGrych mi
powiedziano wcze+nie&*
# porcie unosiy si, na wodzie, ale kiedy pyn,y pod obci/$eniem kilku tysi,cy ton, poruszay
si, z szybko+ci/ od =5 do !5 w,zGw, tu$ nad wod/ C nie wyda&/c przy tym $adnego dKwi,ku*
#y&a+niono mi, $e te EklasyczneF statki sto&/ce w porcie, nale$ay do ludzi z odlegych l/dGw C
)ndii, @aponii, Chin C ktGre byy skolonizowane przez ?u* Pudzie w tych kra&ach nie byli &ednak w
stanie odnie+. korzy+ci z technologicznego post,pu* Dowiedziaem si, rGwnie$ od Pationusi, $e
przywGdcy ?u wiele ze swo&e& wiedzy naukowe& trzymali w ta&emnicy, na przykad wiedz, o
energii nuklearne&, antygrawitac&i i ultradKwi,kach* Taka polityka zapewniaa, $e utrzymywali
swo&e zwierzchnictwo na -iemi i gwarantowaa im bezpieczeBstwo*
2cena zostaa Euci,taF i znowu znaleKli+my si, na l/dowisku, patrz/c na widok miasta noc/*
3yo pod+wietlone, cakiem &ednolicie przez du$e globusy, tak &ak Droga Ra, droga prowadz/ca do
paacu w 2aVanasie* (lobusy umieszczone wzdu$ alei w rzeKbionych kolumnadach, pod+wietlay
&/, stwarza&/c wra$enie dnia*
#y&a+niono mi, $e globusy te, ktGre miay ksztat kulisty, zamieniay energi, nuklearn/ na
+wiato i potra>iy pracowa. przez tysi/ce lat bez przerwy* 'rzyznam si,, $e nie rozumiaem, ale
uwierzyem, $e tak musiao by.*
%ole&na scena C byo to za dnia* Tum &askrawo ubranych ludzi wypenia centraln/ ale&, i
ogrody paacowe, a do czubka piramidy przy/czona bya olbrzymia biaa kula*
%rGl, ktGrego widziaem, &ak medytowa w piramidzie, zmar tu$ przed zebraniem si, tumu*
%ula wybucha z du$ym hukiem i rozleg si, &ednogo+ny okrzyk rado+ci wszystkich zebranych*
-dziwio mnie to, poniewa$ +mier. zwykle budzi zy, ale mo&e towarzyszki wy&a+niy to
nast,pu&/co:
C ?ichelJ 4ie pami,tasz lekc&i, ktGrych ci, uczyli+my* %iedy ciao >izyczne umiera, uwalnia si,
istota <stralna* Ci ludzie rGwnie$ to wiedz/ i dlatego to wydarzenie +wi,tu&/* # ci/gu trzech dni
Ciao <stralne %rGla opu+ci -iemi, i po/czy si, z #ielkim Duchem, poniewa$ %rGl ten, podczas
swego ostatniego $ycia na -iemi, zachowywa si, przykadnie C pomimo wielu trudnych
odpowiedzialnych sytuac&i i zadaB, &akich od niego wymagano*
4ie miaem na to $adne& odpowiedzi i poczuem si, zawstydzony, $e Thao przyapaa mnie na
moim zapominalstwie*
#ystrG& uleg ponownie zmianie* -naleKli+my si, przed >rontowymi schodami paacu* Nlbrzymi
tum ci/gn/ si, przed nami, tak daleko, &ak EokiemF mo$na byo si,gn/., i oprGcz nas zebrali si,
dygnitarze, /cznie z postaci/ ubran/ w na&bardzie& delikatn/ szat,, &ak/ sobie mo$na wyobrazi.*
?ia to by. nowy %rGl ?u*
Co+ w nim przyci/gao mo&/ uwag,* 3y mi zna&omy C &akbym go zna, ale nie mogem go sobie
przypomnie., gdy by tak ubrany* # mgnieniu oka Pationusi da mi odpowiedK:
C To ja, ?ichel, w moim innym $yciu* 4ie pozna&esz mnie, ale &este+ +wiadomy moich
astralnych drgaB w tym ciele*
'omy+laem, $e Pationusi do+wiadcza tego, co nadzwycza&ne, wewn!trz tego, co nadzwycza&ne*
Pationusi widzia siebie w swoim poprzednim $yciu, podczas gdy wci/$ istnia w swoim obecnym
$yciu*
- r/k &ednego z dygnitarzy nowy %rGl otrzyma wspania/ Ekoron,F
%2,&
, ktGr/ nao$y sobie na
gow,*
Nkrzyk rado+ci rozleg si, w+rGd tumu* %ontynent ?u C na&bardzie& rozwini,ty narGd na
planecie i rz/dz/cy ponad &e& poow/, mia nowego %rGla*
#ygl/dao, $e tum oszala z rado+ci* Tysi/ce maych balonikGw w kolorach granatowym i
&asnopomaraBczowym poszybowao ku niebu, a orkiestra zacz,a gra.* ?uzycy z EorkiestryF,
ktGrych byo przyna&mnie& dwustu, grali na nieruchomych lata&/cych plat>ormach, ktGre
rozmieszczone byy po caym parku wokG paacu i piramidy* 4a ka$de& plat>ormie graa grupka
muzykGw na niezwykle dziwnych instrumentach i to w taki sposGb, $e dKwi,k rozlega si, &akby z
gigantycznych stereo>onicznych go+nikGw*
E?uzykaF w ogGle nie przypominaa muzyki, tak/ &ak/ znamy* -a wy&/tkiem typowego >letu,
ktGry wydawa dKwi,ki o bardzo specy>iczne& cz,stotliwo+ci, wszystkie instrumenty moduloway
dKwi,ki natury, na przykad, wycie wiatru, brz,czenie pszczG na kwiatach, +piewy ptakGw, dKwi,k
deszczu pada&/cego do &eziora lub >al uderza&/ce& o pla$,* #szystko to byo zr,cznie zaaran$owane
C dKwi,k >ali mGg powsta. w ogrodach, przemie+ci. si, w twoim kierunku, prze&+. ponad two&/
gow/ i skoBczy. si, uderza&/c u stGp #ielkie& 'iramidy*
4igdy nie przyszoby mi do gowy, $e ludzie, niezale$nie &ak o+wieceni, mogliby dokona.
takiego wyczynu, &ak z t/ aran$ac&/ orkiestrow/*
Tum, ludzie nobilitowani i %rGl zdawali si, Ezaznawa.F muzyki w swo&e& duszy i sercu, tak byli
ni/ oczarowani* Chciaem tak$e zosta., aby &eszcze wi,ce& posucha. i nasyci. si, t/ pie+ni/ natury*
4awet w mo&e& astralno6psychos>eryczne& sytuac&i, muzyka EprzenikaaF i e>ekt by urzeka&/cy*
E'rzypomnianoF mi, $e nie byli+my tu dla przy&emno+ci* 2cena znika*
3yskawicznie staem si, +wiadkiem nadzwycza&nego spotkania, ktGremu przewodniczy %rGl, i
w ktGrym brao udzia wy/cznie &ego sze+ciu doradcGw* 'owiedziano mi, $e gdy %rGl spotyka si,
wy/cznie z sze+cioma doradcami, sprawa wygl/da powa$nie*
%rGl postarza si, znacznie, poniewa$ przeskoczyli+my w czasie o dwadzie+cia lat* %a$dy z
obecnych wygl/da powa$nie, gdy omawiano szczegGy techniczne ich se&smogra>Gw i wszystko to
potra>iem zrozumie. w ci/gu &edne& setne& sekundy: mogem +ledzi. bieg ich dyskus&i, tak &ak
gdybym by &ednym z nichJ
@eden z doradcGw twierdzi, $e od czasu do czasu okazywao si,, $e urz/dzenie zawodzi, ale nie
ma wielkiego powodu do zmartwienia* )nny stwierdzi, $e se&smogra> &est niezwykle dokadny,
poniewa$ ten sam model sprawdzi si, w czasach pierwsze& katastro>y, ktGra wydarzya si, na
poudniu kontynentu*
%iedy mGwili, paac pocz/ si, trz/+. &ak li+cie na wietrze* %rGl powsta, &ego oczy szeroko
rozwary si, ze zdziwienia i strachuR dwGch z &ego doradcGw spado z siedzeB* 4a zewn/trz du$y
haas wydawa si, dochodzi. z miasta*
2cena zmienia si, i znaleKli+my si, nagle na zewn/trz* %si,$yc w peni o+wietla ogrody paacu*
#szystko znowu stao si, spoko&ne C zbyt spoko&ne* @edyny dKwi,k, &aki dawao si, sysze., byo
t,pe dudnienie dochodz/ce z nad kra&u miasta*
2u$/cy wybiegli nagle z paacu i rozpierzchli si, we wszystkich kierunkach* %ilka kolumn
podtrzymu&/cych globusy, ktGre o+wietlay ale&,, le$ay z na ziemi roztrzaskane* #yania&/c si,
szybko z paacu, %rGl i &ego +wita wspi,li si, na lata&/c/ plat>orm, i skierowali si, natychmiast na
lotnisko* 'od/$yli+my za nimi* 4a polu wokG lata&/cych statkGw i przy budynku lotniska panowao
zamieszanie* 4iektGrzy ludzie p,dzili do statkGw krzycz/c i przepycha&/c si,* Pata&/ca plat>orma
%rGla szybko ruszya w kierunku &ednego ze statkGw, ktGry sta na uboczu: wsiedli do niego on i
+wita* )nne statki &u$ odlatyway, gdy guchy dKwi,k rozleg si, z g,bin -iemi C dziwny, ci/gy
dKwi,k taki &ak piorun*
Potnisko rozdaro si, gwatownie &ak kartka papieru i zasoni nas olbrzymi k/b dymu* 2tatki,
ktGre wa+nie startoway, zostay schwytane w puapk, wewn/trz ognia i eksplodoway* Pudzie,
ktGrzy biegli na lotnisko, znikn,li w szczelinie* 2tatek %rGla, ktGry wci/$ sta na ziemi zapali si, i
wybuch*
# tym momencie, &ak gdyby +mier. %rGla bya sygnaem, u&rzeli+my &ak #ielka 'iramida
przewraca si, w &ednym kawaku do przepa+ci, ci/gn/ce& si, wzdu$ paskowy$u i rozszerza&/ce&
si, co sekund,* 'iramida zachwiaa si, przez moment na skra&u przepa+ci, a nast,pnie z wielkim
wstrz/sem pochon,y &/ pomienie*
2cena zmienia si, znowu* 'rzed nami rozci/ga si, widok lotniska, ktGre zdawao si, >alowa.
&ak >ale oceanu* 3udynki zacz,y si, zapada., towarzyszyy im okrzyki przera$enia ze scen horroru,
ktGre po&awiay si, i znikay w+rGd pomieni*
4ast,poway ogusza&/ce eksploz&e pochodz/ce, &ak si, dowiedziaem, z g,bi -iemi* Cae
EdzielniceF zanurzay si, pod ziemi,R nast,pnie olbrzymie kawaki kontynentu poszy ich +ladem*
Ncean wdar si,, aby zapeni. olbrzymi/ otchaB, ktGra powstaa i nagle cay paskowy$ 2aVanasy
zaton/ pod wod/, &ak olbrzymi ton/cy liniowiec, ale o wiele szybcie&* ;>ormoway si, pot,$ne
wiry, wewn/trz ktGrych mogem dostrzec ludzi chwyta&/cych si, w desperac&i wrakGw, na prG$no
prGbu&/c prze$y.*
3ycie +wiadkiem takiego kataklizmu byo dla mnie czym+ strasznym, mimo to, $e wiedziaem,
$e zdarzyo si, to 8*955 lat temu*
Rozpocz,li+my szybk/ Ewycieczk,F po kontynencie* (dziekolwiek byli+my natra>iali+my na t,
sam/ katastro>,* #oda p,dzia gigantycznymi >alami przez rGwniny, ktGre si, &eszcze ostay i &e
zatapiaa* -bli$yli+my si, do wulkanu, ktGry wa+nie wybuch* # pobli$u zobaczyli+my, &ak skay
zaczyna&/ si, porusza. regularnym ruchem, &ak gdyby gigantyczna r,ka unosia &e nad przepywem
lawy i tworzya gGry tu$ na naszych oczach* Dziao si, to w tak samo krGtkim czasie, co znikni,cie
paskowy$u w 2aVanasie*
2cena znowu znikn,a i zast/pia &/ inna*
C 'rzybyli+my do <meryki 'oudniowe&, gdzie kataklizm &eszcze nie poczyni szkGd, ?ichel*
-obaczymy tu wybrze$e i port Thiacuano* # czasie co>n,li+my si, do wydarzeB tu$ przed
pierwszym wstrz/sem, gdy %rGl ?u spotka si, ze swoimi doradcami*
-na&dowali+my si, na molo du$ego portu morskiego w Thiacuano* 3ya noc i ksi,$yc w peni
o+wietla l/d, chocia$ &u$ wkrGtce mia za&+.* 4a wschodnim niebie niky bysk zwiastowa
zbli$a&/cy si, +wit* 2tra$e patroloway molo, gdzie cumoway liczne odzie*
%ilku awanturu&/cych si, hulakGw weszo do &akiego+ budynku, na ktGrym palio si, mae nocne
+wiato* #idzieli+my tu kilka kulistych globusGw C lamp z ?u C ale tylko kilka*
'olecieli+my nad kanaem, gdzie wida. byo kilka statkGw kieru&/cych si, w stron, morza
+rGdl/dowego 1obecnie 3razylii:*
4asza grupka Espocz,aF na mostku pi,knego $aglowca* Delikatny podmuch wiatru wia z
zachodu popycha&/c statek od strony ru>y* 4osi may $agiel, poniewa$ manewrowa w stre>ie
zatoczone& przez liczne odzie* 4a pokadzie mia trzy maszty w cakiem nowoczesnym stylu i
mierzy okoo =5 metrGw dugo+ci* 2/dz/c po ksztacie kaduba, by zdolny rozwi&a. znaczn/
szybko+. na otwartym morzu*
Chwil, pGKnie& znaleKli+my si, w du$e& marynarskie& kabinie umeblowane& w tuzin koi,
wszystkie poza&mowane* %a$dy spa, za wy&/tkiem dwGch m,$czyzn w wieku okoo trzydziestu lat,
ktGrzy ze wzgl,du na swG& wygl/d, prawdopodobnie pochodzili z ?u* 2iedzieli przy stole
pochoni,ci gr/, ktGr/ mGg by. mah6&ong
%20&
* @eden z nich przyci/gn/ mo&/ uwag, C by. mo$e
starszy ni$ &ego towarzysz C &ego dugie ciemne wosy przewi/zane byy czerwon/ przepask/*
'rzyci/ga mnie &ak magnes przyci/ga kawaek $elaza i w &edne& chwili znalazem si, nad nim,
bior/c ze sob/ swoich towarzyszy*
%iedy przeszedem przez niego poczuem prawie elektryczn/ stymulac&, C i uczucie mio+ci,
&akiego nigdy przedtem nie odczuwaem, zawadn,o mo&/ istot/* 'oczuem nie da&/c/ si, okre+li.
&edno+. z nim i w kGko przechodziem przez niego*
C ?o$na to atwo wy&a+ni., ?ichel* @este+ po/czony z tym czowiekiem przez two&e Ciao
<stralne* To &este+ ty w &ednym ze swoich poprzednich wcieleB* @ednak$e &este+ tuta& &ako
obserwator i prGba ponownego prze$ywania tamtego czasu niczemu nie su$y* )ie anga$u& si,*
- $alem Epod/$yemF za moimi towarzyszami z powrotem na mostek*
Nlbrzymi wybuch da si, nagle sysze. w oddali na zachodzie, potem nast,pny &eszcze bli$e&*
4iebo, wci/$ po stronie zachodnie&, zacz,o si, &arzy.* @eszcze bli$e& po+rGd wielu ostrze&szych
eksploz&i ogl/dali+my erupc&, wulkanu, ktGry roz+wietli zachodnie niebo w promieniu okoo 05
kilometrGw*
3yli+my +wiadomi gor/czkowego poruszenia w kanale i w porcie, gdzie rozbrzmieway okrzyki
i wyy syreny*
2yszeli+my tupot i spod pokadu marynarze rozprzestrzeniali si, po caym mostku* #idziaem
po+rGd nich marynarza, ktGry EnosiF mo&e Ciao <stralne, by tak samo przera$ony &ak &ego
towarzysze i poczuem olbrzymi/ >al, wspGczucia dla tego panicznie przera$onego E&aF*
4a obrze$ach miasta na tle $arz/cego si, wulkanu dostrzegem byszcz/c/ kul,, ktGra bardzo
szybko wzniosa si, ku niebu i ostatecznie znikn,a z pola widzenia*
C Tak, to by &eden z naszych statkGw C wy&a+nia Thao* C 3,dzie obserwowa. kataklizm z
bardzo wysoka* 4a pokadzie &est siedemnastu ludzi, ktGrzy zrobi/ co mog/, aby pomGc walcz/cym
o przetrwanie, ale b,dzie to bardzo niewiele* 2pG&rz*
-iemia zacz,a si, trz/+. i dudni.* Dodatkowe trzy wulkany wyoniy si, spod powierzchni
oceanu niedaleko brzegu, po to tylko, aby &e pochon,a woda tak szybko, &ak si, wcze+nie&
po&awiy* 2powodowao to >al, o amplitudzie okoo 85 metrGw, ktGra po+pieszya ku wybrze$u z
piekielnym hukiem* @ednak$e zanim dosi,ga miasta, l/d pod nami zacz/ si, unosi.* 'ort, miasto i
okolica za nami C caa cz,+. kontynentu C wznosia si, raptownie bloku&/c atak >al* #znie+li+my
si, wy$e&, aby lepie& widzie.* 'rzypominao mi to gigantyczne zwierz, wygina&/ce w uk swG&
tuGw, gdy przeci/ga si, po wydostaniu si, z nory*
Nkrzyki ludzi dochodziy do nas &ak Dante&ski pisk* Dostawali szau z przera$enia, poniewa$
unosili si, razem z miastem, &ak gdyby w windzie, i ich unoszenie zdawao si, nie mie. koBca*
Iodzie roztrzaskiway si, na kawaki miotane przez ocean na skay* Nbserwowaem, &ak
marynarz, ktGry pozosta z tyu, dosownie skamienia* @edno z moich E&aF wa+nie wracao do
swego KrGda*
#ygl/dao, $e -iemia zupenie przebudowywaa swG& ksztat* ?iasto znikn,o, gdy nagle g,ste
czarne chmury napyn,y masowo z zachodu zasypu&/c l/d law/ i pyami wyrzuconymi przez
wulkany* Dwa sowa opisu, &akie przyszy mi w tym momencie na my+l, to: EokazayF i
EapokaliptycznyF*
#szystko si, zamazao i poczuem swoich towarzyszy blisko mnie* 3yem +wiadom srebrno6
szare& chmury, ktGra oddalaa si, od nas z zawrotn/ pr,dko+ci/ i wtedy po&awia si, T@ehooba*
?iaem wra$enie, $e ci/gn,li+my za srebrne nitki, aby szybko wrGci. do naszych cia >izycznych,
ktGre zdaway si, na nas czeka. C olbrzymie &ak gGry i kurcz/ce si,, gdy si, zbli$ali+my*
?o&e astralne oczy doceniy urok tute&szych kolorGw na te& Ezote&F planecie, po tym &ak
musieli+my znosi. koszmary, ktGre wa+nie zostawili+my za sob/*
'oczuem, $e r,ce ktGre dotykay mo&ego >izycznego ciaa, pu+ciy* Ntwiera&/c oczy roze&rzaem
si, wokG* ?oi towarzysze stali u+miecha&/c si,* Thao zapytaa mnie czy &est ze mn/ wszystko w
porz/dku*
C wietnie, dzi,ku&,* 3ardzo mnie dziwi, $e wci/$ &est &asno na zewn/trz*
C Nczywi+cie, $e wci/$ &est &asno, ?ichel* @ak s/dzisz, &ak dugo mogo nas tu nie by.O
C 'rawd, mGwi/c nie wiem* 'i,. czy sze+. godzinO
C 4ie, powiedziaa Thao z rozbawieniem C nie du$e& ni$ pi,tna+cie lors C okoo pi,tnastu minut*
4ast,pnie Thao i 3iastra wzi,y mnie za rami, i wyprowadziy ze Estre>y relaksacy&ne&F
wybucha&/c +miechem z mo&ego zdumionego wyrazu twarzy* Pationusi pod/$y za nami, mnie&
rozbawiony*
1. 6asza 7ta$ zwa#a8 c(wilizacja
%iedy zo$yem mo&e uszanowanie i po$egnaem si, z Pationusi i &ego towarzyszami,
opu+cili+my wiosk, i wrGcili+my na lata&/ca plat>orm,, aby uda. si, na spoczynek do mo&ego doko*
Tym razem wybrali+my inn/ drog, i polecieli+my nad du$ymi polami uprawnymi* -atrzymali+my
si, tam na tyle dugo, $e mogem podziwia. zbiory pszenicy, ktGra rosa tam z ogromnymi kosami*
4asza droga wioda rGwnie$ nad miastem o interesu&/cym wygl/dzie* 4ie do+., $e wszystkie
budynki byy doko, od na&mnie&szego do na&wi,kszego, to &eszcze nie byo ulic, ktGre by &e /czyy*
Rozumiaem tego przyczyn,: tute&si ludzie mogli porusza. si, z mie&sca na mie&sce Elata&/cF C z
pomoc/ lub bez pomocy latiVoku, tak wi,c normalne ulice nie byy potrzebne* 'rzelecieli+my
blisko obok ludzi wchodz/cych i wychodz/cych z olbrzymich doko, ktGre swoim rozmiarem
przypominay te w porcie kosmicznym*
C 2/ to E>abrykiF, gdzie przygotowu&e si, nasz/ $ywno+. C wy&a+nia Thao* C ?ann, i warzywa,
ktGre wczora& &ade+ w twoim doko, przygotowu&e si, tuta&*
4ie zatrzymali+my si,, ale polecieli+my dale& nad miastem a nast,pnie nad oceanem* #krGtce
dotarli+my do wyspy, gdzie stao mo&e doko* -ostawili+my nasz po&azd na &ego zwykym mie&scu i
weszli+my do +rodka*
C Czy zda&esz sobie spraw, C powiedziaa Thao C $e nic nie &ade+ od wczora& ranaO 2chudniesz
w takim wypadku* 4ie &este+ godnyO
C To zadziwia&/ce C nie &estem szczegGlnie godny, &ednak$e na -iemi z&adam cztery posiki
dziennieJ
C #cale nie &est to takie zadziwia&/ce, mG& drogi* Tuta& przygotowu&emy nasz/ $ywno+. w taki
sposGb, $e kalorie zawarte w &edzeniu uwalnia&/ si, w regularnych odst,pach czasu w ci/gu dwGch
dni* @este+my ci/gle od$ywiani a &ednocze+nie nie przeci/$amy naszych $o/dkGw* Dzi,ki temu
rGwnie$ nasze umysy pozosta&/ czyste i czu&ne* 4iezale$nie od wszystkiego, naszym umysom
nale$y si, pierwszeBstwo C prawdaO
'rzytakn/em*
'ocz,stowali+my si, rG$nokolorowymi daniami i odrobin/ manny* %iedy pili+my hydromel
Thao zapytaa:
C ?ichel, co s/dzisz o twoim pobycie na T@ehoobieO
C Co &a o tym my+l,O 3y. mo$e po tym, co prze$yem dzisia& rano, racze& powinna+ spyta., co
s/dz, o planecie -iemiJ -dawao mi si,, $e podczas tych pi,tnastu minut min,y lata* Nczywi+cie
niektGre momenty byy straszne, ale inne podbiy mo&e serce* Czy mog, ci, zapyta., po co
wzi,li+cie mnie w t, podrG$ w czasieO
C 3ardzo dobre pytanie, ?ichel* Ciesz, si,, $e &e zadae+* Chcieli+my ci pokaza", $e przed wasz/
tak zwan/ cywilizac&/ istniay na -iemi EprawdziweF cywilizac&e*
4ie Euprowadzili+myF ci,, &ak mGgby+ powiedzie., i nie przywieKli+my ci, tuta& miliardy
kilometrGw po to tylko, by ci pokaza. pi,kno nasze& planety*
@este+ tuta&, poniewa$ nale$ysz do cywilizac&i, ktGra obraa z/ drog,* #i,kszo+. narodGw na
-iemi wierzy, $e s/ wysoko rozwini,te, a wcale tak nie &est* Ndwrotnie, ich kultury chyl/ si, ku
upadkowi C dzi,ki przywGdcom i tak zwanym elitarnym klasom* Cay system uleg wypaczeniu*
#iemy o tym, poniewa$ uwa$nie obserwu&emy planet, -iemi,, zwaszcza w ci/gu ostatnich lat,
&ak ci to wy&a+ni wielki Thaora* 3adamy co si, dzie&e na -iemi ma&/c do dyspozyc&i cay wachlarz
sposobGw* ?o$emy $y. po+rGd was w ciaach >izycznych lub by. obecnymi astralnie* 4ie &este+my
tylko obecni na wasze& planecie C na szcz,+cie dla was, &este+my w stanie wpyn/. na zachowanie
niektGrych z waszych przywGdcGw* 4a przykad nasza interwenc&a nie dopu+cia, aby 4iemcy byli
pierwszym narodem, ktGry u$y bomby atomowe&, poniewa$ miaoby to katastro>alne skutki dla
reszty ludzi na -iemi, gdyby nazizm odniGs trium> na zakoBczenie )) wo&ny +wiatowe&* @ak
zrozumiesz, ka$dy re$im totalitarny oznacza wielki krok do tyu w rozwo&u cywilizac&i*
%iedy miliony ludzi wysya si, do komory gazowe& tylko dlatego, $e s/ Qydami, ich mordercy
nie mog/ by. dumni z tego, $e s/ ludKmi cywilizowanymi*
< &ednak 4iemcy s/dzili, $e s/ narodem wybranym* Dziaa&/c w ten sposGb, upadli ni$e& ni$
plemi, kanibali*
Ros&anie, ktGrzy wysya&/ tysi/ce ludzi do pracy w obozach koncentracy&nych, i ktGrzy eliminu&/
&eszcze wi,ce& tysi,cy ludzi tylko dlatego, $e stanowi/ zagro$enie dla Ere$imuF, nie s/ wcale lepsi*
4a -iemi istnie&e wielka potrzeba dyscypliny, ale EdyscyplinaF nie oznacza dyktatury* #ielki
Duch, sam 2twGrca, nie wymaga od nikogo, $adnego stworzenia, czowieka czy kogokolwiek
innego, $eby robili cokolwiek wbrew ich wasne& woli*
%21&
#szyscy mamy woln/ wol, i zale$y to
tylko od nas, aby si, zmobilizowa. do dyscypliny prowadz/ce& do rozwo&u duchowego* 4arzucanie
swo&e& woli innym w sposGb, ktGry odbiera &ednostkom przywile& egzekwowania ich wasne&
wolne& woli, &est &ednym z na&wi,kszych przest,pstw, &akie Czowiek mo$e popeni.*
To co dzie&e si, teraz w <>ryce 'oudniowe& &est zbrodni/ na cae& ludzko+ci* Rasizm sam w
sobie &est zbrodniczy*
C Thao C przerwaem C powiedziaa+ co+, czego nie rozumiem* ?Gwisz, $e nie dopu+cili+cie,
aby 4iemcy byli pierwszymi, ktGrzy mieli bomb, atomow/, ale dlaczego nie przeszkodzili+cie, aby
wszystkie paBstwa &e& nie miayO ?usisz przyzna., $e w punkcie, w ktGrych doszli+my do broni
atomowe&, siedzimy na wulkanie* Co powiesz o Hiroszimie czy 4agasaki C czy nie czu&ecie si, w
&akim+ stopniu odpowiedzialniO
C ?ichel, ty oczywi+cie patrzysz na takie rzeczy w bardzo uproszczony sposGb* Dla ciebie
wszystko &est czarne albo biae, ale &est &eszcze tak$e wiele odcieni szarego* (dyby )) wo&ny
+wiatowe& nie przerwano, tak &ak to si, stao przez zbombardowanie i zagad, tych dwGch miast,
byoby o wiele wi,ce& o>iar C trzy razy tyle, co o>iar bomb atomowych* @akby+ to powiedzia w
swoim &,zyku, wybrali+my mnie&sze zo*
@ak mGwiam ci wcze+nie&, mo$emy Epoda. pomocn/ r,k,F, ale nie za&mu&emy si, drobnymi
szczegGami sytuac&i* )stnie&/ bardzo surowe prawa, ktGre nale$y stosowa.* 3omba musiaa istnie.
C tak &ak to si, dzie&e na wszystkich planetach, w koBcu si, &/ odkrywa* 2koro istnie&e, mo$emy
albo obserwowa. sytuac&, &ako widzowie, albo interweniowa.* @e$eli interweniu&emy to tylko po to,
aby da. przewag, EstronieF, ktGra ma bardzie& szczere intenc&e i bardzie& szanu&e indywidualn/
wolno+.*
@e$eli niektGrzy z rz/dz/cych przeczyta&/ two&/ ksi/$k, i nie b#d! ci wierzy" albo b#d! w!tpi" w
to co piszesz, rzu. im wyzwanie, aby wy&a+nili znikni,cie miliardGw EigieF wystrzelonych na
orbit, wokG -iemi kilka lat temu* -apyta& ich tak$e, aby wy&a+nili ponowne znikni,cie
dodatkowych miliardGw EigieF, ktGre powtGrnie wystrzelono na orbit,* 3,d/ wiedzie., o co ci
chodzi, nie obawia& si,*
%'3&
@este+my odpowiedzialni za znikni,cie tych EigieF uzna&/c, $e
potenc&alnie mogy one mie. katastro>alny wpyw na wasz/ planet,*
Czasami nie dopuszczamy, aby wasi eksperci Ebawili si, zapakamiF, ale wa$ne &est, aby nie
liczy. na nasz/ pomoc, kiedy popenia si, b,dy* @e$eli uznamy Epodanie r,kiF za wa+ciwe,
zrobimy to, ale nie mo$emy i nie chcemy wybawia. was od ka$de& katastro>y automatycznie C
byoby to przeciwko 'rawu #szech+wiata*
#idzisz, ?ichel, broB atomowa napawa strachem serca ludzi na -iemi i przyzna&,, $e &est to
miecz Demoklesa zawieszony nad waszymi gowami, ale nie stanowi to prawdziwego
niebezpieczeBstwa*
'rawdziwymi zagro$eniami na -iemi uo$onymi wedug ich EpowagiF s/: na&pierw pieni!dzeR
potem politycyR na trzecim mie&scu s/ dziennikarze i narkotyki, a na czwartym reliie* -agro$enia te
w $aden sposGb nie s/ powi/zane z broni/ nuklearn/*
@e$eli ludzie na -iemi zostan/ zgadzeni przez kataklizm nuklearny, ich Ciaa <stralne pG&d/
tam, gdzie musz/ pG&+. po +mierci i naturalny porz/dek +mierci i reinkarnac&i b,dzie utrzymany*
4iebezpieczeBstwo nie le$y w +mierci ciaa >izycznego, &ak wierz/ miliony: niebezpieczeBstwo le$y
w sposobie, w &aki czowiek $y&e*
4a two&e& planecie pieni/dze s/ zem na&gorszym* 2prGbu& sobie wyobrazi. $ycie bez pieni,dzy*
C #idzisz C powiedziaa Thao, ktGra EprzeczytaaF mo&e starania C nie mo$esz sobie nawet
wyobrazi. takiego $ycia, poniewa$ &este+ uwikany w system*
@ednak$e, zaledwie dwie godziny temu, widziae+ ludzi z ?u, ktGrzy potra>ili zaspaka&a. swo&e
potrzeby nie pac/c $adnych pieni,dzy* #iem, $e zauwa$ye+, $e ludzie ci byli bardzo szcz,+liwi i
wysoko rozwini,ci*
Cywilizac&a ?u urz/dzona bya dla spoeczeBstwa C zarGwno duchowo &ak i materialnie C i
kwita* Nczywi+cie nie wolno ci myli. EkomunyF 1spoeczeBstwa: z EkomunizmemF takim, &aki
istnie&e w niektGrych kra&ach na -iemi* %omunizm, taki &ak praktyku&e si, na -iemi, &est zasadnicz/
cz,+ci/ re$imGw totalitarnych racze& ni$ demokratycznych i &ako taki degradu&e Czowieka*
4iestety, &e$eli chodzi o pieni/dze, ci,$ko &est pomaga. na -iemi w sposGb konstruktywny,
poniewa$ cay wasz system &est na nich oparty* @e$eli 4iemcy potrzebu&/ 9555 ton weny
australi&skie&, nie mog/ wysa. w zamian 055 ?ercedesGw i 95 ci/gnikGw* #asz system
ekonomiczny nie pracu&e w ten sposGb, dlatego te$ trudno &est go ulepszy.*
- drugie& strony wiele mo$na osi/gn/., &e$eli chodzi o politykGw i partie polityczne* #szyscy
&edziecie na tym samym wozie lub &ak mGwi/ <nglicy C E&este+cie na tym samym statkuF* 'rzyda
si, tu analogia pomi,dzy paBstwem czy planet/ a statkiem* %a$dy statek musi mie. swo&ego
kapitana, i $eby dopyn/ do celu, wymagane s/ umie&,tno+ci, duch wspGpracy pomi,dzy
marynarzami, &ak rGwnie$ ich szacunek dla kapitana*
@e$eli oprGcz posiadane& wiedzy, do+wiadczenia i bystro+ci umysu, kapitan &est rGwnie$
uczciwy i sprawiedliwy, istnie&/ du$e szanse, $e zaoga zrobi dla niego wszystko &ak na&lepie&*
Nstatecznie C *aktyczna warto" kapitana C bez wzgl,du na &ego skonno+ci polityczne czy religi&ne
C b,dzie decydowa. o e>ektywno+ci &ego dziaaB*
#yobraK sobie, na przykad, $e zaoga musi wybra. kapitana bardzie& pod wzgl,dem
politycznym ni$ dla &ego umie&,tno+ci $eglarskich i &ego zimne& krwi w czasie zagro$enia* <by
wyobrazi. sobie lepie& sytuac&,, zaG$my, $e obserwu&emy prawdziwe wybory* 2toimy w gGwnym
doku, gdzie zebranych &est 95 czonkGw zaogi, ktGrzy ma&/ trzech kandydatGw na dowodzenie
statkiem* 'ierwszy &est demokrat/, drugi komunist/, a trzeci konserwatyst/* 'o+rGd czonkGw
zaogi 75 ma skonno+ci komunistyczne, 95 demokratyczne a 85 konserwatywne* Chc, ci pokaza.,
$e nie da si, przeprowadzi. te& sprawy wa+ciwie*
%andydat komunistyczny musi zo$y. pewne obietnice demokratom i konserwatystom, &e$eli
chce wygra.R poniewa$ ma EzagwarantowaneF tylko 75 gosGw* ?usi przekona. przyna&mnie& 7
ludzi z innych partii, $e w ich interesie &est go wybra.* <le czy b,dzie w stanie dotrzyma. swoich
obietnic, ktGre zo$yO ) oczywi+cie to samo odnosi si, do pozostaych dwGch kandydatGw*
%iedy &eden czy drugi z tych kapitanGw zna&dzie si, na morzu, natychmiast zauwa$y, $e znaczna
cz,+. &ego zaogi sprzeciwia si, &ego rozkazom, tak wi,c zawsze b,dzie istniao znaczne
prawdopodobieBstwo buntu*
Nczywi+cie, cae szcz,+cie, nie &est to metoda, ktGr/ kapitan zdobywa swo&e stanowisko*
Chciaam po prostu zilustrowa. niebezpieczeBstwa, ktGre s/ nieod/czn/ cz,+ci/ wybierania
przywGdcGw na podstawie ich stronnictwa politycznego racze& ni$ ich umie&,tno+ci uczciwego
prowadzenia ludzi we wa+ciwym kierunku*
3,d/c przy tym temacie, musz, podkre+li. &eszcze &edn/ rzecz* (dy nasz Ekapitan6elektF
zna&dzie si, na morzu, b,dzie on &ednym i &edynym dowGdc/ statku, podczas gdy przywGdca partii
EwybranyF na gow, paBstwa, zna&dzie si, natychmiast w kon>rontac&i z Eliderem opozyc&iF* Nd
samego pocz/tku &ego przywGdztwa b,dzie on systematycznie krytykowany, bez wzgl,du na to czy
&ego decyz&e s/ dobre, czy ze, przez parti, polityczn/, ktGra ma na celu &ego obalenie i zdobycie
&ego wadzy* @ak mo$na dobrze rz/dzi. paBstwem ma&/c taki system, ?ichelO
C ?asz &akie+ rozwi/zanieO
C Nczywi+cie C zostao ci ono wcze+nie& opisane* @edynym rozwi/zaniem &est i+. za przykadem
rz/du z ?u*
Chodzi o to, aby gow/ paBstwa zrobi. przywGdc,, ktGrego &edynym celem &est pomylno"
ludzi C przywGdc,, ktGry nie b,dzie si, motywowa >aszyw/ dum/, ambic&/ party&n/ czy te$
osobist/ ambic&/ natury materialne&R $eby skoBczy. z partiami politycznymi C pretens&ami,
niech,ci/ i nienawi+ci/ b,d/cych ich konsekwenc&/R aby wyci/gn/. r,k, do swego bliKniego C by
go zaakceptowa. i pracowa. z nim bez wzgl,du na rG$nice, &akie mog/ zaistnie.* ?imo wszystko
&est on na tym samym statku co ty, ?ichel* @est cz,+ci/ te& same& wioski, tego samego miasta, tego
samego narodu, te& same& planety***
?ichel, z czego &est zbudowany dom da&/cy ci schronienieO
C - cegie*** z drewna, dachGwek, tynku, gwoKdzi***
C # rzeczy same&, a z czego zbudowane s/ te materiayO
C Nczywi+cie z atomGw*
C Doskonale* <tomy te, &ak wiesz, musz/ /czy. si, ze sob/ bardzo blisko, aby utworzy. ceg,
lub inny materia budowlany* Co by si, stao, gdyby atomy te odpychay si, zamiast si, ze sob/
/czy.O
C Rozkad*
C ) to &est wa+nie to* %iedy odpychasz twego bliKniego, swego syna lub cGrk, C &e$eli nie &este+
zawsze gotowy, aby pomGc C nawet tym, ktGrych nie lubisz C przyczyniasz si, do rozkadu wasze&
cywilizac&i* @est to z&awisko, ktGre coraz bardzie& si, na -iemi rozpowszechnia, poprzez nienawi+. i
przemoc*
Rozwa$ dwa przykady, dobrze znane wszystkim na two&e& planecie, ktGre dowodz/, $e przemoc
nie &est rozwi/zaniem* 'ierwszym b,dzie 4apoleon 3onaparte: przy u$yciu wo&ska zdoa podbi.
ca/ Uurop,, i na przywGdcGw narodowych ustanowi swoich wasnych braci, aby zmnie&szy.
ryzyko zdrady* 'owszechnie wiadomo, $e 4apoleon by geniuszem i w rzeczy same& kompetentnym
organizatorem i ustawodawc/, poniewa$ w D55 lat pGKnie& wiele &ego ustaw wci/$ we Lranc&i
obowi/zu&e* <le co stao si, z &ego imperium, ?ichelO Rozpado si, szybko, poniewa$ zostao
ustanowione z u$yciem siy*
'odobnie Hitler usiowa podbi. Uurop, si/ i sam wiesz, co si, stao*
'rzemoc nie popaca i nigdy nie b,dzie popaca.* Ndwrotnie, rozwi/zanie le$y w mi'oci i
rozwi&aniu umysGw* Czy zauwa$ye+, $e na caym +wiecie, a zwaszcza w Uuropie, mieli+cie o
wiele wi,ce& wielkich pisarzy, muzykGw i >ilozo>Gw, ktGrzy wyonili si, w dziewi,tnastym wieku i
na pocz/tku dwudziestego ni$ terazO
C Tak, my+l,, $e chyba tak*
C #iesz dlaczegoO
C 4ie*
C 'oniewa$ z nade&+ciem elektryczno+ci, silnika spalinowego, samochodu, samolotu i temu
podobnych, ludzie na -iemi skoncentrowali si, na +wiecie materialnym i zaniedbali rozwG&
duchowy*
Nbecnie, &ak wy&a+ni wielki Thaora, materializm sta&e si, &ednym z na&wi,kszych zagro$eB dla
waszego obecnego $ycia i waszych przyszych egzystenc&i w ciaach >izycznych
%'1&
*
'o politykach macie problem dziennikarzy i reporterGw* 4iektGrzy spo+rGd nich, chocia$ s/ to
przypadki rzadkie, stara&/ si, przekazywa. wiadomo+ci w sposGb uczciwy i szczery, dochodz/c
uwa$nie do ich KrGde, ale bardzo nas niepokoi, $e wi,kszo+. z nich szuka wy/cznie sensac&i*
#asze stac&e telewizy&ne wy+wietla&/ coraz wi,ce& scen przemocy* (dyby ci, ktGrzy s/ za to
odpowiedzialni, zmuszeni byli studiowa. psychologi, zanim dopuszczono by ich do tak powa$ne&
odpowiedzialno+ci, wGwczas pod&,liby krok we wa+ciwym kierunku* #asi reporterzy wyda&/ si,
szuka. a nawet $erowa. na scenach przemocy, morderstw, tragedii i nieszcz,+cia* )ch zachowanie
przyprawia nas o mdo+ci*
'rzywGdcy kra&Gw, dziennikarze i >aktycznie ka$dy, kto dzi,ki swo&e& pozyc&i &est w stanie
wywiera. wpyw na ludzi, ponosi olbrzymi/ odpowiedzialno+. wobec milionGw ludzi, ktGrzy s/ ni
mnie& ni wi,ce& tylko &ego bliKnimi* -byt cz,sto, nawet ci, ktGrzy zostali wybrani przez ludzi na
swo&e stanowiska, zapomina&/ o swoich zobowi/zaniach, i dopiero na kilka miesi,cy przed nowymi
wyborami, zda&/ sobie spraw,, $e ludzie s/ niezadowoleni i mog/ ich odrzuci. w gosowaniu*
@e$eli chodzi o dziennikarzy, to &akkolwiek nie potrzebu&/ oni wzbudza. zau>ania ludzi, aby
osi/gn/. swo&/ pozyc&,, ma&/ &ednak podobne mo$liwo+ci, aby wpywa. na ludzi C dobrze lub Kle*
Tak naprawd,, s/ oni w stanie zrobi. wiele po$ytku, gdyby zwracali publiczn/ uwag, na zagro$enie
i niesprawiedliwo+.* Taka powinna by. ich '.wna >unkc&a*
#rG.my do potrzeby, $eby ludzie na stanowiskach zrozumieli i zastosowali psychologi,* Dam ci
dobry przykad, aby zilustrowa., co mam na my+li* # telewiz&i widzimy nast,pu&/ce wiadomo+ci:
&aki+ modzieniec wa+nie chwyci za strzelb, i zabi siedmioro ludzi, w tym dwie kobiety i dwo&e
maych dzieci* Reporter pokazu&e plamy krwi i trupy doda&/c, $e mody czowiek na+ladowa styl
pewnego aktora, ktGry synie ze swoich brutalnych rGl >ilmowych* RezultatO ?orderca sta&e si,
dumny z siebie C nie tylko dlatego, $e osi/gn/ Erozgos na skal, kra&uF, ale tak$e dlatego, $e zosta
porGwnany do &ednego z na&popularnie&szych bohaterGw nowoczesnych >ilmGw przemocy*
4ast,pnie, &aki+ inny szaleniec ogl/da wiadomo+ci i syszy komentarz reporterGw, ktGrzy zwraca&/
niezasu$on/ uwag, na t, ohydn/ zbrodni,* -osta&e on w ten sposGb zach,cony wpa+. na pomys,
aby postara. si, o swo&/ wasn/ chwil, narodowe& EchwayF*
%to+ taki &est zwykle Eo>iar/ $yciow/F C kim+ ma&/cym zahamowania, kim+ kto czu&e si,
s>rustrowany, ignorowany i pragnie uznania* Nbe&rza wa+nie wiadomo+ci i wie, $e ka$dy akt
przemocy &est relac&onowany, a telewizy&ni reporterzy i dziennikarze czasami go &eszcze
wyolbrzymia&/* 3y. mo$e &ego zd&,cie po&awi si, na pierwsze& stronie wszystkich gazet C a czemu
by nieO 4ast,pnie stanie przed s/dem i by. mo$e nazw/ go imieniem w stylu E%uba RozpruwaczF
lub EDusiciel w aksamitne& r,kawiczceF* 4ie b,dzie si, &u$ wi,ce& zalicza. do zwykych
+miertelnikGw*
2zkody, &akie tak nieodpowiedzialne sprawozdanie mo$e poczyni., s/ niewyobra$alne*
3ezmy+lno+. i nieodpowiedzialno+. nie nale$/ do cech kra&Gw cywilizowanych* #a+nie dlatego
mGwi,, $e na -iemi nie zasu$yli+cie nawet na pierwsz/ liter, sowa cywilizacja*
C -atem, &akie &est rozwi/zanieO
C Dlaczego zada&esz takie pytanie, ?ichelO #ybrali+my ci,, poniewa$ wiemy, &ak my+lisz, i
wiem, $e znasz odpowiedK na swo&e pytanie* @e$eli si, &ednak upierasz, usyszysz &/ z moich ust*
Dziennikarze, reporterzy i ktokolwiek inny, kogo >unkc&/ &est szerzy. in>ormac&,, nie powinni
po+wi,ca. wi,ce& ni$ trzy lini&ki na takie przypadki morderstw* ?ogliby po prostu rzec: E#a+nie
dowiedzieli+my si, o morderstwie siedmiu ludzi dokonanego przez nieodpowiedzialnego lunatyka*
-darzyo si, to tu6i6tam i &est to po$aowania godne zdarzenie w kra&u, ktGry uwa$a si, za
cywilizowanyF* %ropka*
Ci, ktGrzy pragn/ osi/gn/. dzieB lub tydzieB EchwayF na pewno zrezygnowaliby z morderstwa,
&ako +rodka do&+cia do nie&, &e$eli ich wysiki spotkayby si, z tak mizernym rozgosem publicznym*
Czy$ nie takO
C # takim razie co powinno by. zawarte w wiadomo+ciachO
C @est tak wiele warto+ciowych rzeczy do pokazania C wiadomo+ci o ciekawych wydarzeniach,
ktGre podbudowywu&/ psyche ludzi na -iemi racze& ni$ robi/ im pranie mGzgu w negatywny
sposGb* 4a przykad wiadomo+ci o tym, &ak kto+ ryzyku&e $yciem, aby uratowa. ton/ce dziecko lub
o pomocy udzielone& biednym, aby polepszy. ich los*
C Nczywi+cie zgadzam si, z tob/ cakowicie, ale &estem pewien, $e nakad gazet zale$y od
sensacy&nych wiadomo+ci, ktGre zawiera&/*
C ) tak oto wa+nie, znaleKli+my si, z powrotem u korzenia ca'eo z'a, o ktGrym wspominaam
wcze+nie& C pieni!dzach* @est to przekleBstwo, ktGre rozkada ca/ wasz/ cywilizac&,R a &ednak w
tym szczegGlnym przypadku sytuac&, daoby si, odwrGci., gdyby ci, ktGrzy s/ odpowiedzialni,
mieli motywac&,, aby si, zmieni.* 4a ka$de& planecie, na&wi,ksze zagro$enia dla ludzko+ci s/ w
koBcu bardzie& natury psychologiczne& ni$ materialne&*
4a psyche wpywa&/ tak$e narkotyki C nie tylko ru&nu&/ one zdrowie >izyczne, ale tak$e
co*aj!
%'2&
proces uniwersalnego rozwo&u czowieka* @ednocze+nie wywou&/c stany eu>orii czy te$
sztucznego ra&u, bezpo+rednio ataku&/ Ciao <stralne* Rozszerz, ten temat, gdy$ &est on niezwykle
wa$ny*
Tylko dwie rzeczy mog/ zaszkodzi. Ciau <stralnemu: narkotyki i drgania wywoane przez
pewne rodza&e haasu* 3ior/c pod uwag, tylko narkotyki, nale$y rozumie., $e wywiera&/ one
wpyw, ktGry &est absolutnie przeciwko 4aturze* E'rzenosz/F one Ciao <stralne do inne& s>ery,
gdzie si, nie powinno zna&dowa.* Ciao <stralne powinno by. albo w ciele >izycznym, albo u
swo&e& #y$sze& @aKni, ktGre& &est cz,+ci/* (dy czowiek &est pod wpywem narkotyku, &ego Ciao
<stralne &ak gdyby E+piF, do+wiadcza&/c sztucznych wra$eB, ktGre kompletnie znieksztaca&/ &ego
zdolno+. oceny sytuac&i* -na&du&e si, ono w podobne& sytuac&i &ak ciao >izyczne podczas powa$ne&
operac&i chirurgiczne&* @e+li wolisz, &est ono &ak narz,dzie, ktGre krzywdzimy lub psu&emy, &e+li
u$ywamy go niewa+ciwie, lub do celGw, do ktGrych nie byo przeznaczone*
# zale$no+ci od dugo+ci czasu, podczas ktGrego czowiek &est pod wpywem narkotykGw, &ego
Ciao <stralne ulega degenerac&i lub, mGwi/c +ci+le&, nasyca si, >aszyw/ in>ormac&/*
ERegenerac&aF Ciaa <stralnego mo$e za&/. kilka egzystenc&i w ciaach >izycznych C kilka $y.: z
tego powodu, ?ichel, powinno si, unika. narkotykGw za wszelk/ cen,*
C @est co+, czego nie rozumiem C przerwaem* C Do te& pory dwukrotnie dawaa+ mi narkotyki,
aby uwolni. mo&e Ciao <stralne od mo&ego ciaa >izycznego* Czy w ten sposGb nie wy+wiadczya+
mi ze& przysugiO
C <bsolutnie nie* ;$ywali+my leku, ktGry nie &est narkotykiem, w celu usprawnienia procesu,
ktGry mo$e nast/pi. zupenie naturalnie w wyniku odpowiedniego treningu* 4ie &est to narkotyk,
ktGry EzaciemniaF +wiadomo+. i dlatego nie zagra$a two&emu Ciau <stralnemu* Co wi,ce&, &ego
e>ekty s/ krGtkoterminowe*
#raca&/c do problemGw two&e& planety, ?ichel, rozwi/zanie le$y w mio+ci C nie pieni/dzach*
Trzeba, aby ludzie wznie+li si, ponad nienawi+., pretens&e, zazdro+. i zawi+., i aby ka$dy, czy to
zamiatacz ulic, czy przywGdca spoeczeBstwa, stawia swo&ego bliKniego ponad samym sob/,
poda&/c r,k, ka$demu, kto &e& potrzebu&e* %a$dy odczuwa potrzeb,, zarGwno >izycznie &ak i
umysowo, przy&aKni bliKniego C nie tylko na two&e& planecie, ale na wszystkich planetach* @ak
mGwi @ezus, gdy przysali+my go do was prawie D555 lat temu: E%ocha& bliKniego swegoF C ale
oczywi+cie***
C Thao C przerwaem ponownie tym razem prawie nieuprze&mie* C Co+ ty powiedzia'a odno+nie
3ezusaO
C ?ichel, @ezus zosta zesany na -iemi, z T@ehooby prawie D555 lat temu C podobnie &ak
Pationusi poszed na -iemi, i wrGci*
-e wszystkich rzeczy, ktGre mi dot/d wy&a+niano, to wa+nie nieoczekiwane ob&awienie
wstrz/sn,o mn/ na&bardzie&* # tym samym czasie <ura Thao gwatownie zmienia kolor*
Delikatna zota EmgaF wokG &e& gowy zrobia si, prawie $Gta, a subtelny bukiet kolorGw u
szczytu &e& gowy zapon/ z now/ energi/*
C #ielki Thaora nas wzywa, ?ichel* ?usimy natychmiast i+.* C Thao wstaa*
4ao$yem mask, i pod/$yem za ni/ na zewn/trz bardzo zaintrygowany t/ nag/ przerw/ i
niezwykym po+piechem* #siedli+my na lata&/c/ plat>orm, i wznie+li+my si, pionowo nad
ga,ziami drzew* Pecieli+my wkrGtce nad pla$/, potem nad oceanem, porusza&/c si, z du$o wi,ksz/
pr,dko+ci/ ni$ kiedykolwiek przedtem* 2oBce zna&dowao si, zupenie nisko na niebie i
+lizgali+my si, nad powierzchni/ wody, ktGra bya szmaragdowo6zielona lub zupenie b,kitno6
lazurowa C &e$eli mog, opisa. te kolory ziemskimi sowami*
Nlbrzymie ptaki o rozpi,to+ci skrzyde okoo czterech metrGw, przeci,y nam drog, tu$ przed
nami* 'romienie soBca roz+wietlay &askrawo rG$owe piGra ich skrzyde i &askrawo zielone piGra
ich ogonGw*
Dotarli+my wkrGtce na wysp, i Thao ponownie sprowadzia plat>orm, na ziemi, w parku, chyba
dokadnie w tym samym mie&scu co poprzednio* Daa mi zna., $e mam i+. za ni/ i ruszyli+my C ona
sza a &a za ni/ biegem*
Tym razem nie skierowali+my si, do centralnego doko, ale obrali+my inn/ drog,, ktGra
ostatecznie zaprowadzia nas do innego doko o tym samym gigantycznym rozmiarze, co centralne
doko*
Dwo&e ludzi, obo&e wy$si od Thao, czekao na nas pod +wiatem we&+ciowym* Thao zwrGcia si,
do nich zni$onym gosemR nast,pnie podesza do nich bli$e& i wdaa si, w krGtk/ narad,, z ktGre&
byem wy/czony* 2tali nieruchomo i rzucali ciekawskie spo&rzenia w mo&/ stron,, ale wcale si, nie
u+miechali* #idziaem ich <ury, ktGre nie byy tak &askrawe &ak Thao C pewny znak, $e nie byli tak
wysoko rozwini,ci duchowo*
'rzez znaczn/ chwil, czekali+my na mie&scu* 4adleciay ptaki z parku i obserwoway nas* 4ikt,
poza mn/ nie zwrGci na nie $adne& uwagiR moi towarzysze na&widocznie& byli g,boko zamy+leni*
'ami,tam wyraKnie &ednego, podobnego do ra&skiego ptaka, ktGry przylecia i usadowi si,
pomi,dzy Thao a mn/, &akby ze wszystkich si chcia, aby+my go podziwiali* 2oBce wkrGtce miao
za&+. i pami,tam, &ak ogl/daem &ego ostanie promienie si,ga&/ce wysoko a$ do czubkGw drzew,
zapala&/c purpurowe i zote iskierki po+rGd ga,zi* 4a >irmamencie stado ptakGw zatrzepotao
haa+liwie skrzydami, przerywa&/c panu&/c/ cisz,* @ak gdyby na ten znak, Thao poprosia mnie,
abym zd&/ mask,, zamkn/ oczy i wzi/ &/ za r,k,, aby moga pokierowa. moimi krokami* 3ardzo
zaintrygowany zrobiem to, o co prosia*
)d/c naprzGd odczuem lekki, zna&omy mi &u$ teraz, opGr w momencie we&+cia do doko*
'owiedziano mi telepatycznie, abym z przymkni,tymi do poowy oczami poszed w +lad za Thao*
;szli+my okoo 05 krokGw zanim Thao zatrzymaa si, i postawia mnie obok siebie* #ci/$
telepatycznie daa mi zna., $ebym otworzy oczy i roze&rza si, wokooR zrobiem to cakiem
powoli* Trzy postacie przede mn/ podobne byy do tych, ktGre spotkaem poprzednio* 'odobnie &ak
tamci, siedzieli ze skrzy$owanymi nogami, wyprostowani, na blokach pokrytych tkanin/, ka$de
siedzenie miao kolory pasu&/ce do siedz/ce& na nim osoby*
Thao i &a stali+my pomi,dzy dwoma podobnymi siedzeniami do chwili, gdy telepatycznie i bez
$adnego gestu zostali+my zaproszeni, aby usi/+.* Roze&rzaem si, dyskretnie wokoo, ale nie
zauwa$yem +ladu po dwGch postaciach, ktGre spotkali+my u we&+ciaR by. mo$e stay za namiO
Tak &ak przedtem, oczy Thaori sprawiay wra$enie, &akby +wieciy od wewn/trz, tylko tym
razem potra>iem od razu zobaczy. ich <ury, +wiec/ce &askrawymi kolorami, tak przy&emnymi dla
oka*
rodkowa posta. uniosa si, lewitu&/c bez zmiany swo&e& postawy i zbli$ya si, powoli w moim
kierunku* -atrzyma si, tu$ przed i lekko nade mn/, poo$y &edn/ ze swoich r/k u podstawy
mo&ego mG$d$ka a drug/ po lewe& stronie mo&e& czaszki* -nowu poczuem, $e mo&e ciao zalewa
bogie uczucie przypomina&/ce przepyw cieczy, ale tym razem prawie $e zemdlaem*
Nde&mu&/c r,ce powrGci na swo&e mie&sce* 3y. mo$e powinienem wy&a+ni., $e szczegGy
dotycz/ce poo$enia &ego r/k na mo&e& gowie zostay mi pGKnie& podane przez Thao, poniewa$
znowu nie byem w stanie, aby wGwczas re&estrowa. szczegGy* 'ami,tam tylko my+l, ktGra
przysza mi wtedy do gowy C my+l racze& nie na mie&scu w takie& chwili C kiedy Thaora z
powrotem za&/ swo&e mie&sce: EChyba nigdy nie zobacz,, &ak &edna z tych postaci u$ywa swoich
nGg, tak &ak wszyscy inniF*
13. 9z"owie$ o odmie##(m w(!l:dzie
i moje poprzed#ie wciele#ia
;pyn/ &aki+ okres czasu, nie mam po&,cia &ak dugi, gdy instynktownie odwrGciem gow, w
lewo* @estem pewien, $e mo&e usta rozdziawiy si, i tak pozostay* @eden z dwGch ludzi, ktGrych
spotkaem wcze+nie&, szed w naszym kierunku prowadz/c za rami, kogo+ o bardzo dziwacznym
wygl/dzie* 'rzez chwil, pomy+laem, $e to wGdz czerwonoskGrych, taki &akiego si, widzi na
>ilmach* 2prGbu&, go opisa. na&lepie& &ak mog,*
?ia nisk/ postaw,, mierzy by. mo$e 95 centymetrGw wzrostu, ale to, co na&bardzie& mnie w
nim uderzyo to >akt, $e mierzy tyle samo na szeroko+. co na wysoko+. C tak &ak kwadrat* @ego
gowa bya zupenie okr/ga i spoczywaa bezpo+rednio na ramionach* Tym co sprawio, $e od
pierwszego we&rzenia przyszed mi na my+l wGdz )ndian, byy &ego wosy, bardzie& przypomina&/ce
piGra ni$ wosy, w kolorze $Gtym, czerwonym i niebieskim* Nczy mia zupenie czerwone a &ego
twarz bya EspaszczonaF tak &ak twarze u ?ongoGw* 4ie mia brwi, ale &ego rz,sy byy cztery razy
du$sze od moich* Dosta szat, podobn/ do mo&e&, aczkolwiek zupenie odmienn/ kolorystycznie*
%oBczyny, ktGre wystaway zza szaty, miay ten sam lekko niebieski kolor co &ego twarz* @ego
<ura, mie&scami srebrna, +wiecia &askrawo a wokG &ego gowy bya silna aureola w kolorze
zotym*
3ukiet kolorGw u szczytu gowy by du$o mnie&szy ni$ u Thao, wzbi&a si, tylko kilka
centymetrGw w powietrze* 'oproszono go telepatycznie, aby za&/ mie&sce w odlego+ci okoo
dziesi,ciu krokGw po nasze& lewe& stronie*
rodkowa posta. ponownie uniosa si, lewitu&/c w kierunku nowego przybysza i poo$ya r,ce
na &ego gowie powtarza&/c procedur,, ktGr/ wcze+nie& przeszedem*
%iedy wszyscy za&,li swo&e mie&sca, wielka posta. zacz,a przemawia. do nas* ?Gwi &,zykiem
T@ehooby i zdumiao mnie niezmiernie, gdy odkryem, $e rozumiem wszystko, co mGwi, tak &akby
mGwi w moim o&czystym &,zyku*
Thao widz/c mo&e poruszenie, odpowiedziaa telepatycznie:
C Tak ?ichel, otrzymae+ nowy dar* Dostaniesz wy&a+nienie pGKnie&*
C <rki C rzek Thaora C to &est ?ichel z planety -iemia* #ita& na T@ehoobie, <rki* 4iech Duch
ci, o+wieci*
-wraca&/c si, do mnie mGwi dale&*
C <rki przylecia nas odwiedzi. z planety T* 14ie wolno mi u&awni. nazwy planety, ani powodu,
dla ktGrego mi tego nie wolno zrobi.:* ) dzi,ku&emy mu w imieniu Ducha i caego #szech+wiata,
tak &ak dzi,ku&emy tobie, ?ichel za two&/ gotowo+. do wspGpracy z nami w nasze& mis&i*
<rki przylecia w swo&e& <ugorze
%''&
spec&alnie na nasz/ pro+b,, aby si, z tob/ spotka., ?ichel*
Chcieli+my, aby+ zobaczy na wasne oczy i dotkn/ swoimi r,kami istot, pozaziemsk/, ktGra
zupenie si, rG$ni od nasze& wasne& rasy* <rki zamieszku&e planet, te& same& kategorii co -iemia,
chocia$ rG$ni si, ona bardzo pod kilkoma wzgl,dami* Te ErG$niceF s/ w zasadzie >izyczne i z
upywem czasu przyczyniy si, do >izycznego wygl/du ludzi*
Chcieli+my ci tak$e, ?ichel, pokaza. kilka rzeczy* <rki i &ego bliKni s/ wysoko rozwini,ci
zarGwno technologicznie &ak i duchowo, co mo$e ci, zdziwi. zwa$ywszy, $e &ego wygl/d wyda ci
si, EanormalnyF, a nawet poczwarny* @ednak$e patrz/c na &ego <ur, widzisz, $e &est wysoce
uduchowiony i dobry* 'rzez to do+wiadczenie chcieli+my ci tak$e pokaza., $e przez &aki+ czas
mo$emy ci da. dar nie tylko widzenia <ury, ale rozumienia wszystkich &,zykGw C i to bez
uciekania si, do telepatii*
E< wi,c to &est toF C pomy+laem sobie*
C Tak, to &est to C odpar Thaora* C < teraz, zbli$cie si, do siebie* 'orozmawia&cie ze sob/,
dotkni&cie si, &e+li chcecie C sowem zapozna&cie si, z sob/*
#staem i <rki uczyni podobnie* %iedy wyprostowa si,, &ego r,ce si,gay prawie do ziemi*
%a$da r,ka miaa po pi,. palcGw, tak &ak u nas, ale pi/te palce byy drugimi kciukami
%')&
C &eden
kciuk by w tym samym mie&scu co u nas, a drugi w mie&scu, gdzie u nas &est may palec*
'odeszli+my do siebie i wyci/gn/ do mnie swo&e rami,, nadgarstkiem uniesione w gGr, i z
zaci+ni,t/ pi,+ci/* ;+miecha si, do mnie odsania&/c garnitur prostych, rGwnych z,bGw, takich &ak
nasze, ale zielonych* Ndwza&emniem si, wyci/gni,ciem r,ki, nie wiedz/c, co &eszcze mog, zrobi.,
a on przemGwi do mnie w swoim wasnym &,zyku C teraz doskonale dla mnie zrozumiaym*
C ?ichel, ciesz, si,, $e ci, spotkaem i chciabym mGc ci, powita. &ako go+cia na mo&e&
planecie*
'odzi,kowaem mu ciepo, ale przepeniony uczuciami, zacz/em zdanie po >rancusku a
skoBczyem po angielsku* <rki rGwnie$ nie mia $adnych kopotGw z &ego zrozumieniem*
?Gwi dale&:
C 4a pro+b, wielkiego Thaory, przybyem na T@ehoob, z planety T, planety, ktGra przypomina
wasz/ pod wieloma wzgl,dami* @est dwa razy wi,ksza ni$ -iemia, ma 9 miliardGw mieszkaBcGw,
ale, podobnie &ak -iemia i inne planety pierwsze& kategorii, &est E'lanet/ 2mutkuF* 4asze problemy
s/ w du$ym stopniu takie &ak wasze: podczas istnienia na nasze& planecie mieli+my dwie nuklearne
zagady, zaznali+my dyktatury, zbrodni, epidemii, kataklizmGw, systemu monetarnego i
wszystkiego z tym zwi/zanego, wyznaB religi&nych, kultGw i innych rzeczy*
@ednak$e osiemdziesi/t naszych lat temu 1nasz rok trwa czterysta dwa dni po D godzin:,
zapocz/tkowali+my re>orm,* # rzeczy same& re>orma wesza w $ycie za spraw/ czteroosobowe&
grupy ludzi z mae& wioski znad brzegu &ednego z naszych na&wi,kszych oceanGw* (rupka ta,
licz/ca trzech m,$czyzn i &edn/ kobiet,, gosia pokG&, mio+. i swobod, wyra$ania* 'rzy&echali do
stolicy swego kra&u i prosili o audienc&, u przywGdcGw* Ndrzucano ich pro+by, poniewa$ re$im by
dyktatorski i militarny* 'rzez sze+. dni i pi,. nocy czwGrka spaa przed bramami paacu, niczego
nie &edz/c i pi&/c niewiele wody*
)ch wytrwao+. przyci/gn,a uwag, publiczn/ i w ci/gu sze+ciu dni przed paacem zebra si,
dwutysi,czny tum* 2abymi gosami czwGrka przekonywaa tum, $eby si, z&ednoczy. w mio+ci w
celu zmiany re$imu C do czasu, a$ stra$e poo$yy kres ich EkazaniuF zabi&a&/c strzaami czwGrk, i
gro$/c, $e b,d/ strzela. do ludzi z tumu, &e+li si, nie roze&d/* Rozeszli si, szybko ze strachu przed
stra$ami* 4ie mnie& &ednak ziarno zostao zasiane w umysach ludzi* 'o zastanowieniu si,, tysi/ce
ludzi doszo do przekonania, $e bez poko&owego zrozumienia s/ bezsilni, zupenie bezsilni*
2owo kr/$yo po+rGd ludzi C bogatego i biednego, pracodawcy i pracownika, zwykego
robotnika i mistrza, i pewnego dnia, w sze+. miesi,cy pGKnie&, cay narGd stan/ w martwym
punkcie*
C Co masz na my+li mGwi/c Estan/ w martwym punkcieFO C zapytaem*
C -amkni,to elektrownie nuklearne, stan,y +rodki transportu, zablokowano autostrady*
#szystko stan,o* Rolnicy nie dostarczali swych produktGwR sieci radiowe i telewizy&ne zaprzestay
nadawa., wy/czono systemy komunikacy&ne* 'olic&a bya bezsilna w obliczu takie& &edno+ci,
poniewa$ w ci/gu kilku godzin miliony ludzi przy/czyo si, do Eparali$u pracyF* #ygl/dao, $e na
ten czas ludzie zapomnieli o swo&e& nienawi+ci, zazdro+ci, rG$nicy zdaB, i z&ednoczyli si, przeciwko
niesprawiedliwo+ci i tyranii* # skad polic&i i armii wchodzili ludzie i ludzie ci mieli krewnych i
przy&aciG po+rGd tumu* 4ie bya to &u$ kwestia zabicia czterech wywrotowych &ednostek* Trzeba
byoby zabi. setki tysi,cy ludzi, aby Eoswobodzi.F &edn/ elektrowni,*
# obliczu ludzkie& determinac&i polic&a, armia i Dyktator byli zmuszeni do kapitulac&i* @edynymi
przypadkami +miertelnymi, &akie miay mie&sce podczas tego incydentu, byo D0 >anatykGw, ktGrzy
tworzyli stra$ osobist/ Tyrana C $onierze musieli ich zabi., aby si, do niego dosta.*
C Czy zosta powieszonyO C zapytaem*
<rki u+miechn/ si,*
C 'o coO 4ie, ?ichel* Pudzie mieli dosy. przemocy* -osta wysany do mie&sca, gdzie nie mGg
wi,ce& szkodzi. i w rzeczy same& przykad ludzi wzbudzi w nim popraw,* Ndnalaz ponownie
+cie$k, mio+ci i szacunku dla indywidualne& wolno+ci* # koBcu umar, $au&/c wszystkiego, co
przedtem zrobi* Nbecnie narGd ten prosperu&e na&lepie& ze wszystkich na cae& planecie, ale, tak &ak
na two&e&, s/ inne narody zdominowane przez brutalne re$imy totalitarne* Robimy wszystko, co w
nasze& mocy, aby im pomGc*
#iemy, $e wszystko to co robimy w tym $yciu to &akby nauka rzemiosa, umo$liwia&/ca nam
awansowanie do lepsze& egzystenc&i, a nawet uwolnienie si, na zawsze od naszych cia >izycznych*
?usisz te$ wiedzie., $e planety podzielone s/ na kategorie, i $e &est mo$liwe, aby caa ludno+.
wyemigrowaa na inn/ planet,, kiedy ich planeta zna&dzie si, w niebezpieczeBstwie* @ednak$e nikt
tego nie mo$e zrobi., &e$eli nowa planeta nie &est te& same& kategorii*
'oniewa$ sami &este+my przeludnieni i mamy wysoko zaawansowan/ technologi,,
odwiedzali+my two&/ planet, z perspektyw/, aby si, tam osiedli. C pomys, ktGremu &este+my
przeciwni, poniewa$ wasz stopieB ewoluc&i przyniGsby nam wi,ce& szkody ni$ po$ytku*
Re>leks&a ta niezbyt mi schlebiaa i mo&a <ura na pewno musiaa <rki du$o mGwi.* ;+miechn/
si, i mGwi dale&*
C #ybacz, ?ichel, ale mGwi, mo&e spostrze$enia bez hipokryz&i* Ndwiedzamy wci/$ -iemi,,
ale tylko &ako obserwatorzy, zainteresowani uczy. si, od was C na waszych b,dach* 4igdy nie
interweniu&emy, poniewa$ nie &est to nasz/ rol/ i nigdy nie dokonaliby+my inwaz&i na wasz/
planet,, poniewa$ byby to dla nas krok do tyu* 4ie ma wam czego zazdro+ci. C materialnie,
technologicznie ani duchowo*
#raca&/c z powrotem do naszych Cia <stralnych: Ciao <stralne absolutnie nie mo$e prze&+. na
wy$sz/ planet,, &e$eli nie &est dostatecznie rozwini,te* Nczywi+cie mGwimy o rozwo&u duchowym a
nie technologicznym* RozwG& taki nast,pu&e dzi,ki ciau >izycznemu* Dowiedziae+ si, &u$ o
dziewi,ciu kategoriach planet C nasze s/ na samym dole skali, ktGra prowadzi tak daleko &ak ta
planeta* # naszych obecnych ciaach >izycznych wolno nam zosta. tu tylko dziewi,. dni* -godnie
z 'rawem #szech+wiata, dziesi/tego dnia nasze ciaa >izyczne umaryby i ani Thao, ani wielki
Thaora, w ktGrych mocy &est o$ywia. umarych, nie byliby w stanie unikn/. tego procesu lub go
odwrGci.* 4atura ma nieugi,te zasady i dobrze ustanowione zabezpieczenia*
C <le gdybym tu umar, by. mo$e mo&e Ciao <stralne pozostaoby tuta& i mGgbym si,
reinkarnowa. na T@ehoobie &ako dzieckoO C 3yem peen nadziei, zapomina&/c przez chwil, o
kochane& rodzinie zostawione& na -iemi*
C 4ie rozumiesz, ?ichel* 'rawo #szech+wiata wymaga, aby+ reinkarnowa si, na -iemi,
&e$eliby twG& czas nie dobieg tam koBca* 4ie mnie& &ednak &est mo$liwe, gdy umrzesz na -iemi C
gdy nade&dzie twG& czas C $eby two&e Ciao <stralne istniao w ciele >izycznym na inne&, bardzie&
rozwini,te& planecie drugie& lub by. mo$e trzecie& kategorii, lub nawet te& w zale$no+ci od two&ego
obecnego poziomu rozwo&u*
C -atem &est mo$liwe, aby przeskoczy. wszystkie kategorie i reinkarnowa. na planecie
dziewi/te& kategoriiO C zapytaem wci/$ peen nadziei, poniewa$ zdecydowanie uwa$aem
T@ehoob, za istny ra&*
C ?ichel, czy mo$na wzi/. troch, rudy $elaza i troch, w,gla, ogrza. &e do wa+ciwe&
temperatury i wyprodukowa. czyst/ stalO 4ie* Trzeba wpierw zgarn/. +mieci z $elazaR nast,pnie
wraca ono z powrotem do tygla i znowu podda&e &e si, procesowi, nast,pnemu i nast,pnemu C tak
dugo, &ak trzeba, $eby wyprodukowa. stal pierwsze& klasy* To samo odnosi si, do nas: trzeba nas
Epoddawa. procesowiF tyle razy, a$ wyonimy si, doskonali, dlatego $e w koBcu po/czymy si, z
#ielkim Duchem, ktGry, poniewa$ sam &est doskonay, nie mo$e zaakceptowa. na&mnie&sze&
niedoskonao+ci*
C #ygl/da to na takie skomplikowaneJ
C Duch, ktGry wszystko stworzy, chcia, $eby tak byo i &estem pewien, $e dla niego &est to
bardzo prosteR ale przyzna&,, $e biednemu ludzkiemu rozumowi trudno &est to czasami po&/.* ) sta&e
si, to bardzie& skomplikowane, im bli$e& prGbu&emy dotrze. do ZrGda* - te& przyczyny
prGbowali+my, w kilku mie&scach z udanym skutkiem, znie+. religie i sekty* #yda&/ si, one
grupowa. ludzi aby pomGc im czci. 3oga lub bogGw i lepie& te sprawy rozumie.* < &ednak czyni/
wszystko &eszcze bardzie& skomplikowane i zupenie niezrozumiae, wprowadza&/c rytuay i prawa
wymy+lone przez ksi,$y, ktGrzy pilnu&/ swoich osobistych interesGw a nie pod/$a&/ za 4atur/ i
'rawem #szech+wiata* #idz, po two&e& <urze, $e u+wiadamiasz &u$ sobie niektGre z tych rzeczy*
;+miechn/em si,, poniewa$ byo to prawd/ i zapytaem:
C Czy na two&e& planecie umiecie widzie. i czyta. <ur,O
C 4iektGrzy si, tego nauczyli, /cznie ze mn/, ale na tym polu &este+my niewiele bardzie&
rozwini,ci od was* @ednak$e intensywnie studiu&emy ten temat, poniewa$ wiemy, $e &est to co+, co
&est niezb,dne dla nasze& ewoluc&i*
-atrzyma si, cakiem niespodziewanie i u+wiadomiem sobie, $e by to rozkaz pochodz/cy od
wielkie& osobisto+ci, ktGra kazaa mu to zrobi.*
C ?usz, teraz i+., ?ichel i b,d, szcz,+liwy to zrobi., &e$eli tym co powiedziaem, pomogem
tobie i twoim bliKnim C na -iemi i w caym #szech+wiecie*
#yci/gn/ do mnie swo&/ r,k, i &a zrobiem podobnie* 'omimo &ego brzydoty, miaem ochot, go
ucaowa. i wzi/. w ramiona* Qau&,, $e tego nie zrobiem*
Dowiedziaem si, pGKnie&, $e zgin/ razem z pi,cioma innymi, gdy &ego statek eksplodowa w
godzin, po opuszczeniu T@ehooby* ?am nadzie&,, $e przy&dzie mu $y. na bardzie& go+cinne&
planecie* < by. mo$e wrGci na swo&/ wasn/, aby pomGc swoim ludziom C kto wieO 2potkaem we
#szech+wiecie brata, ktGry tak &ak &a C $y na 'lanecie 2mutku C ucz/c si, w te& same& szkole o
tym, &ak pewnego dnia osi/gn/. wieczne szcz,+cie*
(dy <rki opu+ci pomieszczenie ze swoim mentorem, usiadem ponownie w pobli$u Thao*
Thaora, ktGry da mi dar rozumienia wszystkich &,zykGw, przemGwi do mnie znowu*
C ?ichel, &ak Thao &u$ ci mGwia, wybrali+my ci,, aby+ przyby z wizyt/ na T@ehoob,, ale nie
u&awnili+my ci &eszcze gGwnego motywu kry&/cego si, za naszym wyborem* To nie tylko dlatego,
$e masz &u$ obudzony i otwarty umys, ale tak$e C a w zasadzie C dlatego, $e &este+ &ednym z
rzadkich soukou zamieszku&/cych obecnie -iemi,* E2oukouF &est Ciaem <stralnym, ktGre $yo
osiemdziesi/t &eden wcieleB w ludzkich ciaach >izycznych i to na rG$nych planetach lub w rG$nych
kategoriach* - rG$nych przyczyn EsoukouF wraca&/, aby $y. na gorszych planetach takich &ak
-iemia, kiedy rGwnie dobrze mogliby dale& Ewspina. si, po drabinieF, nigdy nie co>a&/c si, do tyu*
#iesz, $e liczba dziewi,. &est liczb/ #szech+wiata* @este+ tuta& w ?ie+cie Dziewi,ciu Doko
opartym na 'rawie #szech+wiata* Two&e Ciao <stralne ma dziewi,. razy po dziewi,. wcieleB, co
stanowi zakoBczenie &ednego z wielkich cykli*
'o raz kole&ny zostaem kompletnie zdumiony* 'ode&rzewaem, $e nie $y&, po raz pierwszy,
zwaszcza po mo&e& podrG$y do ?u C ale osiemdziesi/t &eden wcieleBJ 4ie wiedziaem, $e $yem a$
tyle razy*
C @est mo$liwe, aby $y. &eszcze wi,ce& razy, ?ichel C powiedzia Thaora przerywa&/c mo&e
my+li* C Thao &est w swoim D7 wcieleniu, ale inne istoty $y&/ znacznie mnie& razy* @ak
powiedziaem, wybrali+my ci, spo+rGd bardzo niewielu EsoukouF $y&/cych na -iemi, ale, aby+
naby dokadnego zrozumienia podczas pobytu na nasze& planecie, zaplanowali+my dla ciebie
&eszcze &edn/ podrG$ w czasie* <by+ lepie& zrozumia, czym &est reinkarnac&a i &aki &est &e& cel,
umo$liwimy ci, aby+ ponownie odwiedzi swo&e poprzednie istnienia* Ta podrG$ w czasie przyda ci
si,, kiedy b,dziesz pisa ksi/$k,, poniewa$ b,dziesz mGg w peni zrozumie. &e& cel*
Pedwo skoBczy mGwi., kiedy Thao wzi,a mnie za rami, i obrGcia do tyu* -aprowadzia mnie
do obszaru relaksacy&nego C wygl/dao $e zna&dowa si, on w ka$dym doko* Trzech Thaori
pod/$yo za nami, lewitu&/c*
Thao daa mi zna., abym poo$y si, na du$ym kawaku tkaniny, ktGra wygl/daa &ak poduszka
powietrzna* E(GwnyF Thaora usytuowa si, za mo&/ gow/, dwGch innych trzymao ka$d/ z moich
r/k* Thao umie+cia swo&e donie powy$e& mo&ego splotu sonecznego* 4ast,pnie lider poo$y
palce wskazu&/ce swoich obu r/k nad mo&a przysadk/ wyda&/c mi telepatycznie polecenie, abym
patrzy si, na &ego palce*
%ilka sekund pGKnie& miaem wra$enie, $e lec, do tyu z niesamowit/ szybko+ci/ przez ciemny,
nie koBcz/cy si, tunel* 4ast,pnie, nieoczekiwanie wyoniem si, z tunelu i znalazem si, w czym+,
co wygl/dao na korytarz w &akie&+ kopalni w,gla* %ilku m,$czyzn, nosz/cych mae lampy na
swoich czoach, pchao wGzkiR inni, troch, dale&, atakowali w,giel swoimi kilo>ami lub adowali go
szu>lami na wGzki* 'od/$yem w kierunku koBca korytarza, gdzie mogem dokadnie przy&rze. si,
&ednemu z gGrnikGw* -dawao mi si, $e go znam* (os, ktGry dochodzi z mo&ego wn,trza
powiedzia: ETo &edno z twoich cia >izycznych, ?ichelF* ?,$czyzna by cakiem wysoki i dobrze
zbudowany* Nblany potem, pokryty pyem w,glowym, mozolnie adowa w,giel na wGzek*
2cena zmienia si, nagle, tak &ak wtedy, gdy byem w psychos>erze ?u* Dowiedziaem si,, $e
woano na niego -yg>ryd, kiedy &eden z pozostaych gGrnikGw u we&+cia do szybu kopalni zawoa
&ego imi, po niemiecku, co zrozumiaem doskonale C mimo $e nie mGwi, ani nic nie rozumiem w
tym &,zyku* (Grnik powiedzia -yg>rydowi, aby za nim poszed* -yg>ryd skierowa si, w stron,
stare& szopy, troch, wi,ksze& od wszystkich pozostaych na te& na&wyraKnie& gGwne& ulicy w
wiosce* #szedem za nimi do +rodka, gdzie paliy si, lampy na>towe a m,$czyKni siedzieli przy
stoach*
-yg>ryd przy/czy si, do ich grupy* %rzykn,li co+ do &akiego+ brutala w brudnym >artuchu,
ktGry wkrGtce potem przyniGs im butelk, i kilka cynowych kubkGw*
)nna scena zast/pia poprzedni/* 3yo to na&wyraKnie& kilka godzin pGKnie&* 2zopa bya ta sama,
lecz teraz -yg>ryd, na&wyraKnie& pi&any, sania si, na nogach* 'oszed w kierunku rz,du maych
szop, wszystkich z kominami, z ktGrych k,bi si, czarnawy dym* Nbcesowo otworzy drzwi &edne&
z nich i wszed do wewn/trz a &a tu$ za nim*
N+mioro dzieci w wieku od &ednego roku wzwy$, &edno starsze od drugiego o dwana+cie
miesi,cy, siedziao przy stole zanurza&/c y$ki w miskach penych nieapetycznie wygl/da&/cego
kleiku* #szystkie podniosy swo&e gowy na nagy widok swo&ego o&ca, patrz/c na niego
zastraszonym wzrokiem* %obieta +rednie& budowy ciaa, ale o silnym wygl/dzie z wosami w
kolorze brudnego blond, zwrGcia si, do niego agresywnie: E(dzie bye+ i gdzie s/ pieni/dzeO
#iesz bardzo dobrze, $e dzieci nie miay >asoli od dwGch tygodni a &ednak znowu &este+ pi&anyJF
#staa i podesza do -yg>ryda* (dy podniosa r,k,, aby uderzy. go w twarz, chwyci &/ za
rami, i lew/ pi,+ci/ uderzy &/ tak mocno, $e poleciaa do tyu*
;pada na podog, uderza&/c tyem szyi o palenisko kominka ponosz/c natychmiastow/ +mier.*
Dzieci pakay i krzyczay* -yg>ryd pochyli si, nad $on/, ktGre& szeroko otwarte oczy patrzyy
na niego bez $ycia*
ELreda, Lreda, chodK, wstawa&F C krzycza, &ego gos przepeniaa bole+.* #zi/ &/ w ramiona,
aby &e& pomGc si, podnie+., ale ona nie moga wsta.* 4agle, gdy tak ci/gle patrzya utkwionym
wzrokiem, zda sobie spraw,, $e nie $y&e* #ytrzeKwiay, pop,dzi do drzwi i uciek w ciemn/ noc,
biegn/c i biegn/c, &ak gdyby straci rozum*
2cena zmienia si, znowu i po&awi si, -yg>ryd, mocno zwi/zany pomi,dzy dwoma stra$nikami,
z ktGrych &eden nakada mu na gow, kaptur* %at rGwnie$ mia na sobie kaptur z otworami
wyci,tymi na oczy* 3y pot,$nym m,$czyzn/ i w swo&e& olbrzymie& r,ce trzyma trzonek topora o
szerokim ostrzu* 2tra$nicy zmusili -yg>ryda, aby ukl,kn/, pochyla&/c go tak, aby &ego gowa
spoczywaa na pniu egzekucy&nym* -bli$y si, teraz kat i przybra swo&/ pozyc&,* %si/dz
po+piesznie odmawia modlitwy, kiedy kat powoli uniGs siekier, nad swo&/ gow/* -upenie
znienacka opu+ci &/ na gow, -yg>ryda* (owa o>iary potoczya si, po ziemi powodu&/c co>ni,cie
si, tumu o kilka krokGw*
3yem wa+nie +wiadkiem nage& +mierci &ednego z moich wielu cia >izycznych*
3yo to takie dziwne uczucie* <$ do momentu &ego +mierci przepeniaa mnie wielka mio+. do
tego czowieka, i chocia$ zrobi Kle, byo mi go bardzo $al* @ednak$e w chwili &ego +mierci, kiedy
&ego gowa potoczya si, po ziemi po+rGd pomrukGw tumu, poczuem przytacza&/ce uczucie ulgi C
&ego powodu &ak rGwnie$ swo&ego wasnego*
;kazaa mi si, natychmiast inna scena* 'rzede mn/ byo &ezioro, &ego +wiec/ca niebieska woda
odbi&aa promienie dwGch soBc, ktGre zna&doway si, cakiem nisko nad horyzontem*
?aa Gdka, bogato a &ednocze+nie subtelnie zdobiona rzeKbami i obrazami, pyn,a po &eziorze*
%ierowali ni/ m,$czyKni +rednie& wielko+ci i o czerwonawe& cerze przy u$yciu dugich tyczek,
ktGre zanurzali do wody* 'oni$e& czego+ w rodza&u baldachimu siedziaa na kwiecisto zdobionym
tronie moda urocza kobieta o zote& skGrze* @e& owalnego ksztatu twarz o$ywiay pi,kne
migdaowe oczy i dugie &asne wosy, ktGre opaday &e& do pasa*
3ya swobodna i u+miechni,ta, w towarzystwie modych ludzi, ktGrzy kr,cili si, wokG nie& i
zabawiali &/ beztrosko* Wiedzia'em natychmiast, $e ta pi,kna istota bya mn/ samym w innym
$yciu*
IGdK posuwaa si, rGwnomiernie w kierunku mola, od ktGrego wioda szeroka +cie$ka
udekorowana po obu stronach malutkimi kwitn/cymi krzewami* cie$ka ta znikaa po+rGd drzew,
ktGre otaczay co+, co wygl/dao na paac z dachami na rG$nych poziomach i w rG$nych kolorach*
-e zmian/ sceny przeniosem si, do wn,trza paacu i znalazem si, w ob>icie wystro&onym
poko&u* @edn/ ze +cian zast,powao we&+cie do ogrodu C bardzo typowego miniaturowego ogrodu,
zadziwia&/cego rG$norodno+ci/ i kolorem*
2u$/cy o czerwonawe& skGrze, ubrani w &asno zielone przepaski na biodrach, za&,ci byli
obsugiwaniem okoo stu go+ci* (o+cie ci byli obydwGch pci i wszyscy byli bogato ubrani* ?ieli
ten sam typ lekko zotego koloru skGry &ak kobieta w odzi* # przeciwieBstwie do cery su$/cych,
ludzie ci mieli skGr, w kolorze, &aki uzysku&/ blondynki na -iemi po licznych ses&ach sonecznych
k/pieli*
'i,kna moda kobieta z odzi siedziaa na >otelu z wysokim oparciem, ktGry wygl/da na mie&sce
honorowe* 2ycha. byo delikatn/ i czaru&/c/ muzyk,, ktGra zdawaa si, pochodzi. z odlegego
koBca poko&u i z ogrodu*
@eden ze su$/cych otworzy du$e drzwi i wpu+ci wysokiego modego m,$czyzn, C mia by.
mo$e !5 centymetrGw wzrostu i podobn/ zot/ cer,* 4osi si, dumnie i by atletycznie zbudowany*
#osy w kolorze blond z miedzianym odcieniem obramowyway &ego twarz o regularnych
rysach* 'odszed zamierzonym krokiem w kierunku mode& kobiety i pokoni si, przed ni/*
2zepcz/c co+ do niego, daa su$/cym znak* 'rzynie+li >otel podobny do tego na ktGrym siedziaa i
umie+cili go obok &e& >otela* ?ody czowiek usiad a moda kobieta podaa mu r,k,*
4agle na &e& sygna kilkakrotnie rozbrzmia gong i zapanowaa cisza* (o+cie zwrGcili si, w
kierunku pary* -wraca&/c si, do obecnych, tak do su$by &ak i do go+ci, moda kobieta powiedziaa
go+no i wyraKnie: E#szystkim tuta& zgromadzonym chc, ozna&mi., $e wybraam sobie towarzysza*
To &est Tinolini i od te& chwili, i za moim pozwoleniem, nabywa ode mnie wszystkich krGlewskich
praw i przywile&Gw* # rzeczy same&, b,dzie on drug/ si/ w krGlestwie, po mnie same&, %rGlowe& i
gowie stanu* %tokolwiek z poddanych nie b,dzie go sucha. lub w &akikolwiek sposGb b,dzie
post,powa wobec niego niewa+ciwie, b,dzie odpowiada przede mn/* 'ierwsze dziecko, ktGre
urodz, dla Tinoliniego, czy to chopiec czy dziewczynka, b,dzie moim nast,pc/* @a, Pabinola,
%rGlowa paBstwa, tak zadecydowaamF*
Daa znak ponownie i dKwi,k gongu wskaza na koniec &e& przemGwienia* (o+cie, &eden za
drugim oddawali pokon przed Pabinol/ cau&/c na&pierw &e& stop, a nast,pnie Tinoliniego w ge+cie
poddania*
2cena rozmazaa si, i zast/pia &/ nast,pna w tym samym paacu, ale w innym poko&u, gdzie
krGlewska rodzina siedziaa na tronach* Pabinola wymierzaa tu sprawiedliwo+.* RG$ni ludzie
paradowali przed %rGlow/ a ona suchaa ka$dego z nich uwa$nie*
-darzya si, nadzwycza&na rzecz* -auwa$yem, $e mog, wchodzi. w &e& ciao* Dosy. trudno &est
to wy&a+ni., ale przez znaczn/ ilo+. czasu, kiedy suchaem i obserwowaem, by'em Pabinol/*
?ogem rozumie. absolutnie wszystko, co mGwiono, a kiedy Pabinola wypowiadaa swG& s/d,
zgadzaem si, cakowicie z &e& decyz&ami*
'omruki tumu, &akie syszaem, odzwierciedlay podziw dla &e& m/dro+ci* <ni razu nie
odwrGcia si, w kierunku Tinoliniego i nigdy nie poprosia go o rad,* Czuem, $e przepenia mnie
wielka duma wiedz/c, $e &a byem t/ kobiet/ w innym $yciu* # tym czasie czuem delikatne
uczucie mrowienia, ktGre zaczynaem rozpoznawa.*
#szystko znikn,o ponownie i nast,pnie znalazem si, w niezwykle luksusowe& sypialni*
Nkazaa si, sypialni/ Pabinoli, ktGra le$aa na G$ku zupenie naga* Trzy kobiety i dwGch m,$czyzn
kr,cio si, w pobli$u* (dy si, zbli$yem, u&rzaem &e& twarz zlan/ potem i wykrzywion/ przez bGle
porodowe*
%obiety, poo$ne i m,$czyKni, na&bardzie& wybitni lekarze w krGlestwie, wygl/dali na
zmartwionych* 'orGd by po+ladkowy i Pabinola stracia wiele krwi* 3yo to &e& pierwsze dziecko i
bya wyczerpana* 2trach malowa si, wyraKnie w oczach poo$nych i lekarzy i wiedzia'em, $e
Pabinola zdaa &u$ sobie spraw,, $e umrze*
2cena przesun,a si, w czasie o dwie godziny, gdy Pabinola wa+nie wydaa swo&e ostatnie
tchnienie* 2tracia zbyt du$o krwi* Dziecko rGwnie$ umaro, dusz/c si, zanim mogo wy&+. na
+wiat* Pabinola, ta pi,kna istota w wieku dwudziestu o+miu lat, tak pi,kna i dobra wa+nie
wyzwolia swo&e Ciao <stralne C mo&e Ciao <stralne, aby $y. w nast,pnym $yciu*
Dalsze sceny &u$ si, po&awiay, ukazu&/c inne wcielenia na innych planetach C &ako m,$czyzn,
kobiety i dzieci* Dwukrotnie byem $ebrakiem, trzykrotnie marynarzem* 3yem nosicielem wody w
)ndiach, zotnikiem w @aponii, gdzie prze$yem dziewi,.dziesi/t pi,. latR rzymskim $onierzemR
czarnym dzieckiem z Czadu, po$artym w wieku o+miu lat przez lwaR indiaBskim rybakiem na
<mazonce, ktGry umar w wieku czterdziestu dwGch lat osieroca&/c dwana+cioro dzieciR wodzem
<paczGw, ktGry umar w wieku osiemdziesi,ciu sze+ciu latR kilkakrotnie byem chopem na roli
zarGwno na -iemi, &ak i na innych planetachR byem ascet/ C dwa razy w gGrach Tybetu i raz na
inne& planecie*
NprGcz tego, kiedy byem Pabinol/, %rGlow/ &edne& trzecie& planety, w wi,kszo+ci mo&e
wcielenia byy bardzo skromne* #idziaem sceny z osiemdziesi,ciu moich poprzednich $y. C
niektGre z nich wywary na mnie du$e wra$enie* 4ie mam czasu, aby &e wszystkie opisa.
szczegGowo w te& ksi/$ce, poniewa$ same zapeniyby cay tom* ?o$e pewnego dnia &e opisz#*
4a koniec tego EprzedstawieniaF miaem wra$enie, $e poruszam si, do tyu w EtuneluF i gdy
otworzyem oczy, Thao i trzech ThaorGw u+miechao si, do mnie ciepo* %iedy ustalili, $e
naprawd, byem w swo&e& obecne& skGrze, gGwny Thaora zwrGci si, do mnie w nast,pu&/cych
sowach:
C Chcieli+my ci pokaza. two&e poprzednie $ycia, aby+ mGg zwrGci. uwag,, $e si, zmienia&/, &ak
gdyby byy przyczepione do koa* 'oniewa$ koo si, obraca, &akikolwiek &ego punkt, ktGry teraz
&est na gGrze, wkrGtce b,dzie na dole C &est to nieuchronne, widziszO Raz &este+ $ebrakiem, a potem
mo$esz by. %rGlow/, tak/ &ak Pabinola, ktGra oczywi+cie nie tylko bya na szczycie koa, ale wiele
si, tak$e nauczya i bardzo pomoga innym* # wielu przypadkach $ebrak uczy si, tak samo du$o
&ak krGl a w niektGrych przypadkach nawet wi,ce&*
(dy bye+ ascet/ w gGrach, pomoge+ o wiele wi,ksze& ilo+ci ludzi ni$ w wi,kszo+ci twoich
innych wcieleB* To co si, na&bardzie& liczy to nie pozory, ale caoksztat tego, co &est za nimi*
%iedy two&e Ciao <stralne przyobleka si, w inne ciao >izyczne, sta&e si, to cakiem po prostu
po to, aby si, wi,ce& nauczy., wi,ce& i wi,ce&*
@ak ci to wy&a+niali+my, dzie&e si, to dla dobra two&e& #y$sze& @aKni* @est to proces ci/gego
doskonalenia, ktGry mo$e odbywa. si, tak samo skutecznie w ciele $ebraka, &ak i w ciele krGla czy
gGrnika* Ciao >izyczne &est zaledwie narz,dziem* Duto i motek rzeKbiarza s/ narz,dziamiR nigdy
nie osi/gn/ pi,kna same w sobie, ale przyczynia&/ si, do niego w r,kach artysty* <rtysta nie &est w
stanie stworzy. pi,kne& rzeKby goymi r,kami*
'owiniene+ zawsze pami,ta. gGwn/ zasad,: Ciao <stralne we wszystkich przypadkach musi
dostosowa. si, do 'rawa #szech+wiata* 'od/$a&/c za 4atur/
%'*&
tak blisko, &ak to tylko mo$liwe,
na&szybcie& mo$e osi/gn/. ostateczny cel*
'o czym Thaori za&,li swo&e mie&sca a my nasze*
2oBce zaszo podczas mo&ego pobytu w dokoR &ednak$e nie uwa$ano za konieczne, aby mi
wy&a+ni. &asne& po+wiaty, dzi,ki ktGre& wewn/trz doko mogli+my widzie. przyna&mnie& na
pi,tna+cie metrGw dookoa*
?o&a uwaga skupiaa si, wci/$ na Thaori* 'atrzyli na mnie $yczliwie, otoczeni zot/ mg/, ktGra
g,stniaa coraz bardzie&, a$ znikn,li w nie& C tak &ak podczas mo&e& pierwsze& wizyty*
Tym razem Thao poo$ya swo&/ r,k, na moim ramieniu delikatnie i poprosia, abym za ni/
poszed* -aprowadzia mnie do we&+cia doko i w oka mgnieniu znaleKli+my si, na zewn/trz* 3yo
zupenie ciemno i nigdzie nie +wieciy si, $adne +wiata za wy&/tkiem tego nad we&+ciem* 4ie
widziaem wi,ce& ni$ trzy metry przed sob/ i zastanawiaem si,, &ak zna&dziemy lata&/c/ plat>orm,*
'rzypomniaem sobie wGwczas, $e Thao mo$e widzie. zarGwno w nocy, &ak i w dzieB* 3yem
ciekaw, aby zobaczy. tego dowGd C tak &ak typowy -iemianin szukaem dowoduJ DowGd po&awi
si, natychmiast* Thao uniosa mnie bez wysiku i wzi,a mnie na barana, tak &ak na -iemi nosimy
nasze mae dzieci*
C ?Ggby+ si, potkn/. C wy&a+nia, kiedy szli+my +cie$k/R rzeczywi+cie wiedziaa dokadnie,
gdzie idzie, tak &akby to by dzieB*
#krGtce posadzia mnie na siedzeniu PatiVoka i usadowia si, obok mnie* ?ask,, ktGr/
trzymaem w r,ku, poo$yem na kolanach i prawie natychmiast wystartowali+my* ?usz,
powiedzie., $e pomimo mo&ego zau>ania do Thao, czuem si, nieswo&o, gdy lecieli+my Epo
omackuF* Pecieli+my pomi,dzy olbrzymimi drzewami w parku i nawet nie mogem zobaczy.
gwiazd, ktGre zwykle +wieciy tak &asno* #ielkie chmury utworzyy si, po zachodzie soBca i wokG
nas panowaa cakowita ciemno+.* @ednak$e obok mnie widziaem <ur, Thao i EbukietF na szczycie
&e& gowy, ktGry +wieci szczegGlnie &asno*
4abrali+my pr,dko+ci i &estem pewien, $e poruszali+my si, w ciemno+ci tak samo szybko &ak za
dnia* Czuem, &ak kilka kropli deszczu uderzyo mnie po twarzy* Thao poruszya r,k/ w kierunku
&akiego+ mie&sca w maszynie i wi,ce& &u$ nie czuem deszczu* # te& same& chwili miaem wra$enie,
$e si, zatrzymali+my i zastanawiaem si,, co si, dzie&e, poniewa$ wiedziaem, $e zna&dowali+my si,
nad oceanem* 2poradycznie w pewne& odlego+ci na lewo od nas mogem dostrzec kolorowe
+wiateka, ktGre si, poruszay*
C Co to &est C zapytaem Thao*
C wiata u we&+. do doko na wybrze$u*
2taraem si, zrozumie., dlaczego te doko si, poruszay, gdy nagle poprzez ciemno+., ktGra bya
chyba nawet g,+cie&sza, pado +wiato prosto na nas i zatrzymao si, obok*
C @este+my u ciebie C powiedziaa Thao* C ChodK*
'odniosa mnie znowu* 'oczuem lekki opGr, taki &ak przy wchodzeniu do doko a nast,pnie
poczuem deszcz na cae& twarzy* ;lewa bya bardzo silna, ale po kilku krokach Thao bya pod
+wiatem i weszli+my do doko*
C Dotarli+my tuta& we wa+ciwym czasie C zauwa$yem*
C DlaczegoO Chodzi ci o deszczO 'ada &u$ od &akiego+ czasu* ;aktywniam pole siowe C nie
zauwa$ye+O 'rzestae+ czu. wiatr, nieprawda$O
C Tak, ale my+laem, $e si, zatrzymali+my* 4ic nie rozumiem* C Thao wybuchn,a +miechem,
ktGry mnie znowu uspokoi i sugerowa, $e wy&a+nienie zagadki wa+nie miao nast/pi.*
C 'ole siowe nie tylko nie przepuszcza deszczu, ale rGwnie$ wiatru, wi,c nie miae+ $adnego
punktu odniesienia, po ktGrym oceniby+ czy si, poruszamy, czy nie* #idzisz C nie nale$y polega.
tylko na percepc&i*
C <le &ak moga+ znaleK. to mie&sce po+rGd takie& ciemno+ciO
C @ak ci &u$ mGwiam, widzimy rGwnie dobrze w nocy &ak i w dzieB* #a+nie dlatego nie
u$ywamy o+wietlenia C zda&, sobie spraw,, $e &est to dla ciebie niewygodne, $e mnie teraz nie
widzisz* # ka$dym razie, mieli+my bogato wypeniony dzieB i s/dz,, $e byoby na&lepie&, aby+
teraz odpocz/* 'ozwGl, $e ci pomog,*
-aprowadzia mnie do obszaru relaksacy&nego $ycz/c mi dobre& nocy* -apytaem &/ czy zostanie
ze mn/, ale wy&a+nia, $e mieszka cakiem niedaleko, i $e nawet nie potrzebu&e posugiwa. si,
po&azdem* 'o czym wysza, a &a wyci/gn/em si, i wkrGtce zasn/em*
4ast,pnego ranka obudzi mnie dKwi,k gosu Thao, gdy pochylia si, nade mn/ szepcz/c do
mo&ego ucha* -wrGciem uwag,, &ak za pierwszym razem, $e ten obszar relaksacy&ny w peni
zasugiwa na swo&/ nazw,, poniewa$ nie usyszabym gosu Thao, gdyby si, nade mn/ nie
pochylia* DKwi,k by tuta& wy&/tkowo tumiony* Co wi,ce&, spaem zdrowo i ani razu si, nie
budziem* Czuem si, doskonale wypocz,ty*
#staem i poszedem za Thao w kierunku basenu* To wa+nie wtedy powiedziaa mi o wypadku,
ktGry przytra>i si, <rki* #ie+ci te bardzo mnie zasmuciy i zy napyn,y mi do oczu* Thao
przypomniaa mi, $e <rki przechodzi do nast,pnego istnienia i powinni+my go pami,ta. &ako
przy&aciela, ktGry nas opu+ci, aby pG&+. gdzie+ indzie&*
C # rzeczy same& &est to smutne, ale nie mo$emy by. egoistami, ?ichel* Nczeku&/ go inne
przygody i inne rado+ci*
;myem si, i kiedy przy/czyem si, do Thao, z&edli+my bardzo lekki posiek i wypili+my troch,
hydromelu* 4ie czuem si, godny* 'atrz/c do gGry widziaem szare niebo i deszcz pada&/cy na
doko* Ciekawe byo ogl/da., &ak krople deszczu nie spywa&/ po doko, tak &ak po szklane& kopule*
-amiast tego po prostu znikay, gdy docieray do pola siowego doko* 2po&rzaem na Thao i
u+miechn,a si, do mnie widz/c mo&e zdziwienie*
C 'ole siowe przemieszcza krople, ?ichel* To podstawowa >izyka C przyna&mnie& dla nas* @est
&eszcze wiele bardzie& interesu&/cych rzeczy do poznania a niestety, czasu masz bardzo mao* @est
&eszcze wci/$ wiele rzeczy, ktGrych ci, musz, nauczy., aby twoi bliKni mogli zazna. o+wiecenia,
gdy napiszesz swo&/ ksi/$k, C takie &ak zagadka @ezusa, o ktGrym ci wczora& wspominaam, gdy
przerwa nam przy&azd <rki*
?usz, ci na&pierw opowiedzie. o Ugipcie i )zraelu, &ak rGwnie$ o <tlantydzie, synnym
kontynencie, o ktGrym tak cz,sto si, mGwi na -iemi, i ktGry &est tematem tak wielu kontrowers&i*
<tlantyda, podobnie &ak kontynent ?u, istniaa naprawd, i poo$ona bya na pGkuli pGnocne&
po+rodku Nceanu <tlantyckiego* 3ya po/czona z Uurop/ i /czya si, przesmykiem z <meryk/ i
innym przesmykiem z <>ryk/, mnie& wi,ce& na szeroko+ci geogra>iczne& #ysp %anary&skich* @e&
obszar by nieznacznie wi,kszy od dzisie&sze& <ustralii*
-amieszkali tam ludzie z ?u okoo 05*555 lat temu C w rzeczywisto+ci bya to kolonia ?u* 3ya
tam rGwnie$ biaa rasa C wysocy blondyni o niebieskich oczach* Rz/dzili kra&em ?ayowie, bardzo
uczeni kolonizatorzy z ?u, ktGrzy skonstruowali tam kopi, 'iramidy z 2aVanassy*
2iedemna+cie tysi,cy lat temu szczegGowo zbadali ?orze rGdziemne id/c przez pGnocn/
<>ryk,, gdzie zapoznali <rabGw 1potomkGw krzy$Gwki $Gte& i czarne& rasy z 3akaratini: z du$/
ilo+ci/ nowe& wiedzy C tak materialne& &ak i duchowe&* 4a przykad liczby arabskie, wci/$ u$ywane
przez <rabGw, pochodziy z <tlantydy i oczywi+cie z ?u* ;dali si, do (rec&i, gdzie zao$yli
niewielk/ koloni, C grecki al>abet &est prawie dokadnie taki, &ak al>abet ?u*
Nstatecznie przybyli do krainy, ktGr/ rodowici mieszkaBcy nazywali <ranka, a ktGr/ wy znacie
&ako Ugipt* -ao$yli tam siln/ koloni,, ktGre& gow/ by wielki m/$ o imieniu Toth* ;stanowiono
prawa, ktGre zawieray wierzenia z ?u i zasady organizacy&ne z <tlantydy* ;lepszono ro+liny,
wprowadzono nowe metody upraw, hodowli byda, nowe metody garncarstwa i tkania*
Toth by wielkim m,$em z <tlantydy, posiada&/cym wy&/tkow/ wiedz, materialn/ i duchow/*
-akada wioski, budowa +wi/tynie i tu$ przed swo&/ +mierci/ wybudowa to, co nazywacie
obecnie #ielk/ 'iramid/* -a ka$dym razem, gdy ci wielcy kolonizatorzy dochodzili do wniosku, $e
nowa kolonia ma potenc&a, aby sta. si, wielk/, wznosili spec&aln/ piramid, C narz,dzie materialne
i duchowe, &ak moge+ sam si, przekona. na ?u* # Ugipcie wybudowali #ielk/ 'iramid, wedug
tego samego modelu co 'iramida w 2aVanassie, ale trzy razy mnie&sz/* 'iramidy te s/ unikalne i
aby speniay swo&/ rol, &ako Enarz,dziaF, ich wymiary, parametry, &ak rGwnie$ ich orientac&a,
musz/ by. precyzy&nie dobrane*
C Czy wiesz, ile czasu to za&mowaoO
C Ndbywao si, to cakiem szybko C zaledwie dziewi,. lat, poniewa$ Toth i &ego mistrzowie
architekci znali z ?u sekrety antygrawitac&i, sekrety ci,cia ska i u$ywania C nazwi&my to Eelektro6
ultra6dKwi,kGwF*
C <le na -iemi, eksperci uwa$a&/, $e #ielk/ 'iramid/ zostaa zbudowana przez Laraona
Cheopsa*
C Tak nie &est, ?ichel* 4ie &est to oczywi+cie &edyny b/d, ktGry eksperci na -iemi popenili* -
drugie& strony mog, potwierdzi., $e Laraon Cheops u$ywa te& piramidy zgodnie z &e&
przeznaczeniem*
?ayo6<tlantanowie nie byli &edynymi, ktGrzy badali i kolonizowali* Nd tysi,cy lat 4agowie
%'+&
kolonizowali 3irm,, )ndie i ostatecznie dotarli do brzegGw Ugiptu mnie& wi,ce& na szeroko+ci
geogra>iczne& -wrotnika Raka* RGwnie$ zao$yli udan/ koloni, i za&,li gGrny Ugipt* Nbie grupy
kolonizatorGw wprowadziy podobne rodza&e ulepszeB* 4agowie zao$yli du$e miasto nazywane
?ayou nad brzegami ?orza Czerwonego* Rodowici mieszkaBcy tego regionu ucz,szczali do ich
szkG, asymilu&/c si, stopniowo z kolonistami i da&/c pocz/tek rasie egipskie&*
@ednak$e, &akie+ 9*555 lat temu 4agowie na pGnoc od Ugiptu i ?ayo6<tlantanowie zacz,li
walczy. z powodu, ktGry by cakiem absurdalny* <tlantanowie, ktGrych religia rG$nia si, znacznie
od religii ?u, wierzyli w reinkarnac&, duszy 1Ciaa <stralnego: w krainie swoich przodkGw*
;trzymywali, $e dusza wraca na zachGd C tam sk/d pochodz/* 4agowie utrzymywali podobne
wierzenia za wy&/tkiem tego, $e twierdzili, $e dusza wraca na wschGd, poniewa$ pochodzili ze
wschodu*
'rzez dwa lata toczyli ze sob/ wo&n, z powodu te& rG$nicy, ale nie bya to okrutna wo&na,
poniewa$ obie grupy skaday si, z ludzi zasadniczo kocha&/cych pokG&* Nstatecznie po/czyli si, i
utworzyli z&ednoczony Ugipt*
'ierwszy %rGl -&ednoczonego Ugiptu, zarGwno gGrnego &ak i dolnego, nazywa si, ?ena* To
wa+nie on zao$y miasto ?em>is* -osta wybrany t/ sam/ metod/, ktGr/ stosowano w ?u C
metod/, ktGra nie przetrwaa dugo w Ugipcie z powodu rozrastania si, pot,$nego kleru, ktGry krok
po kroku podporz/dkowywa sobie >araonGw* 2ytuac&a ci/gn,a si, przez wieki, z kilkoma
zasugu&/cymi na uwag, wy&/tkami po+rGd >araonGw, ktGrzy zazwycza& ulegali klerowi* @ednym z
takich wy&/tkGw by Laraon <thnaton, ktGry zosta otruty przez kapanGw* -anim umar, stwierdzi:
ECzas, ktGry sp,dziem na te& -iemi by er/, w ktGre& prostota 'rawdy nie bya rozumiana i ktGr/
wielu odrzucioF*
Tak &ak to cz,sto dzie&e si, w sektach religi&nych, kapani egipscy znieksztacili 'rawd,,
&akkolwiek bya prosta, aby mie. lepsz/ wadz, nad ludKmi* 2zerzyli wiar, w diaba, rG$ne boskie
postacie i w inne tym podobne bzdury*
Trzeba tak$e powiedzie., $e przed wo&n/ i pGKnie&szym paktem poko&owym, w wyniku ktGrego
?ena zosta mianowany %rGlem Ugiptu, ludno+. skada&/ca si, w rGwnych proporc&ach z ?ayo6
<tlantGw i 4agGw, zao$ya wysoko rozwini,t/ cywilizac&,, zarGwno w gGrnym &ak i w dolnym
Ugipcie*
%ra& prosperowa znakomicie* (ospodarka i hodowla kwity* ;koronowaniem wysikGw
pierwszego %rGla Ugiptu, ?eny, byo doprowadzenie te& cywilizac&i do szczytu rozwo&u
%',&
*
# tym punkcie musimy co>n/. si, w czasie* <rki powiedzia, $e -iemia &est wci/$ odwiedzana
przez istoty pozaziemskie i, &ak wiesz, bya odwiedzana regularnie w przeszo+ci* 'owinnam to
rozwin/.*
-iemia &est odwiedzana, tak samo &ak wiele innych zamieszkanych planet porozrzucanych po
caym wszech+wiecie* Czasami mieszkaBcy niektGrych planet musz/ si, ewakuowa., gdy ich
planeta umiera* @ak wy&a+ni to rGwnie$ <rki, nie mo$na zmienia. planet tak &ak domy* 4ale$y
przystosowa. si, do cyklu, ktGry &est +ci+le ustanowionyR w przeciwnym razie konsekwenc&/ mo$e
by. katastro>a* To wa+nie przydarzyo si, D*555 lat temu* Pudzie opu+cili planet, Hebra, aby
zwiedzi. galaktyk, w poszukiwaniu nowe& planety te& same& kategorii, poniewa$ wiedzieli, $e w
nadchodz/cym milenium ich planeta stanie si, zupenie nie do zamieszkania*
2tatek kosmiczny, zdolny do rozwi&ania niezwykych pr,dko+ci, na skutek powa$nych
problemGw podczas swo&ego lotu zwiadowczego, zosta zmuszony wyl/dowa. na wasze& planecie*
#yl/dowa w regionie miasta %rasnodar w -achodnie& Ros&i* 4ie musz, dodawa., $e w tym czasie
nie byo ani miasta, ani ludzi, ani Ros&i*
4a pokadzie statku byo o+miu astronautGw: trzy kobiety i pi,ciu m,$czyzn* Pudzie ci mierzyli
+rednio =5 centymetrGw wzrostu, mieli czarne oczy, &asna skGr, i dugie br/zowe wosy*
#yl/dowali szcz,+liwie i zacz,li naprawia. swG& statek* -auwa$yli, $e sia grawitacy&na bya
silnie&sza ni$ na ich wasne& planecie i pocz/tkowo poruszanie sprawiao im trudno+.* Rozbili obGz
w pobli$u statku spodziewa&/c si,, $e naprawy za&m/ &aki+ czas* 'ewnego dnia w czasie pracy
zdarzy si, nieszcz,+liwy wypadek, ktGry spowodowa straszn/ eksploz&,, w wyniku ktGre& poowa
statku ulega zniszczeniu i pi,ciu kosmonautGw ponioso +mier.* Trzem pozostaym, ktGrzy
zna&dowali si, w pewne& odlego+ci, nic si, nie stao* 3yli to Pobanan, m,$czyzna, oraz dwie
kobiety PeVia i Dina*
#iedzieli dobrze, co ich czeka* 'ochodzili z planety wy$sze& kategorii* 4ie nale$eli do -iemi, na
ktGre& teraz w rzeczy same& byli wi,Kniami i dlatego spodziewali si, niepowodzeB* #ypadek nie by
dla nich zaskoczeniem*
'rzez kilka miesi,cy trG&ka pozostaa na mie&scu, poniewa$ pora roku bya ciepa* ?ieli troch,
broni i mogli upolowa. zwierzyn, C ich zapasy manny i roustianu
%'0&
zostay zniszczone w eksploz&i*
# koBcu nadeszo zimno i zdecydowali si, i+. dale& na poudnie*
2ia grawitac&i sprawiaa, $e dugie dystanse sprawiay im niezwykle wiele trudu, tak wi,c ich
podrG$ na poudnie do cieple&szego klimatu bya istn/ EDrog/ na %alwari,F* ?in,li ?orze Czarne i
poszli w kierunku dzisie&szego )zraela* 'odrG$ za&,a miesi/ce, ale byli modymi ludKmi i, co
zadziwia&/ce, udaa im si,* 'ogoda stawaa si, bardzie& agodna a nawet gor/ca, gdy dotarli do
ni$szych szeroko+ci geogra>icznych* -atrzymali si, nad rzek/ zakada&/c tam stay obGz C o wiele
bardzie& stay poniewa$ Dina bya kilka miesi,cy w ci/$y* #e wa+ciwym czasie powia syna,
ktGrego nazwali Ranan* Do tego czasu rGwnie$ PeVia zasza w ci/$, i &aki+ czas potem urodzia
syna, Rabiona*
Pudzie z Hebry zaaklimatyzowali si, w tym mie&scu, ktGre ob>itowao w zwierzyn,, miGd i
&adalne owoce C i zao$yli tam swG& rGd* @aki+ czas pGKnie& spotkali kilku podrG$u&/cych nomadGw*
3y ich to pierwszy kontakt z -iemianami* 4omadGw byo dziesi,ciu i poniewa$ przypady im do
gustu kobiety Robanana, chcieli go zabi. i wzi/. wszystko co mia, /cznie z kobietami*
Robanan wci/$ mia sw/ broB i chocia$ by pacy>ist/, by zmuszony &e& u$y., zabi&a&/c czterech
napastnikGw* Reszta ucieka w obliczu takie& siy*
Pudzie ci byli wielce zasmuceni, $e musieli ucieka. si, do takich +rodkGw i by to dla nich
&eszcze &eden znak, $e znaleKli si, na planecie, ktGra bya dla nich zakazana przez 'rawo
#szech+wiata*
C 4ie rozumiem C przerwaem* C ?y+laem, $e to niemo$liwe, aby przeskoczy. przez kategorie
w przGd, ale $e &est mo$liwe i+. na gorsze planety*
C 4ie ?ichel, ani do przodu, ani do tyu* @e$eli pG&dziesz do przodu, ignoru&/c 'rawo
#szech+wiata, zginieszR &e$eli pG&dziesz do tyu, wystawisz si, na gorsze warunki, poniewa$ two&a
rozwini,ta duchowo +wiadomo+. nie b,dzie moga istnie. w materialistycznym +rodowisku* @e$eli
chcesz, przedstawi, ci analogi, w >ormie dzieci,cego porGwnania* #yobraK sobie m,$czyzn,
nieskazitelnie ubranego w wypolerowanych butach, biaych skarpetkach i uprasowanym garniturze*
%a$esz temu m,$czyKnie i+. przez podwGrze gospodarskie, 05 centymetrGw po kolana w bocie* Co
dale&, nalegasz, aby r,kami nao$y bota do taczki* 4ie musz, pyta. w &akim b,dzie stanie, gdy
skoBczy*
4ie mnie& &ednak, nasza grupka istot pozaziemskich zao$ya swG& rGd, sta&/c si, przodkami
dzisie&szych QydGw*
3iblia zostaa napisana pGKnie& przez pisarzy, ktGrzy odtworzyli histori, tych ludzi
znieksztaca&/c &/ C legenda zostaa pomieszana z rzeczywisto+ci/*
?og, ci, zapewni., $e <dam z 3iblii nie tylko nie by pierwszym czowiekiem na -iemi, ale
nazywa si, Robanan* 4ie mia $ony o imieniu Uwa, ale dwie $ony nazywa&/ce si, PeVia i Dina*
Rasa QydGw pochodzi od te& trG&ki, i nie mieszaa si, z innymi rasami, poniewa$ przez swG&
atawizm
%'1&
uwa$ali si, za lepszych C i naprawd, byli lepsi*
@ednak$e musz, ci, zapewni., $e 3iblia nie &est owocem wyobraKni pisarzy C ani nie &est
upi,kszona* 9y'o w nie& wiele prawdy* 'owiedziaam EbyoF, poniewa$ na rG$nych soborach
%o+cioa Rzymskokatolickiego 3iblia zostaa g,boko zrewidowana z powodGw, ktGre s/ &asne: aby
su$ya potrzebom chrze+ci&aBstwa* #a+nie dlatego powiedziaam ci wczora&, $e religie s/ &ednym
z przekleBstw na -iemi* ?usz, ci, tak$e o+wieci. odno+nie kilku innych bibli&nych spraw*
#krGtce po przybyciu Hebra&czykGw na -iemi, pomogli+my im kilka razy* #ymierzali+my im
rGwnie$ kar,* 4a przykad zniszczenie 2odomy i (omory spowodowa &eden z naszych
kosmicznych po&azdGw* Pudzie obu tych miast dawali zy przykad i zachowywali si,
niebezpiecznie w stosunku do ludzi, ktGrzy si, z nimi stykali* 'rGbowali+my rG$nych +rodkGw
usiu&/c skierowa. ich z powrotem na wa+ciw/ +cie$k,, ale na prG$no* ?usieli+my by.
bezwzgl,dni*
-a ka$dym razem, gdy czytasz w 3iblii: Ei 3Gg powiedzia to, czy tamtoF powiniene+ czyta. Ei
mieszkaBcy T@ehooby powiedzieliF*
C Dlaczego nie uratowali+cie ich na pocz/tku i nie wzi,li+cie ich z powrotem na ich planet, albo
na inn/ te& same& kategoriiO
C Nczywi+cie &est to sensowe pytanie, ?ichel, ale &est pewna przeszkoda* 4ie mo$emy
przewidzie. przyszo+ci na wi,ce& ni$ 55 lat do przodu* # tamtym czasie my+leli+my, $e b,d/c tak
ma/ grupk/ mog/ nie przetrwa., a &e$eli prze$y&/, to wymiesza&/ si, z innymi rasami i tak oto
zostan/ wchoni,ci przez innych ludzi, sta&/c si, Enieczy+ciF* #ydawao nam si,, $e nast/pi to w
ci/gu wieku C ale sprawy si, tak nie uo$yy* 4awet teraz, &ak wiesz, ich rasa wci/$ &est prawie tak
czysta &ak D*555 lat temu*
@ak ci mGwiam, u$ywa&/c religi&nych soborGw, ksi,$a wymazali lub zmienili wiele rzeczy w
3iblii, ale inne przetrway i mo$na &e atwo wy&a+ni.* # rozdziale ", wierszu 1: pisarz odnosi si,
do naszego po&awienia si, w tamtym czasie, mGwi/c:
%)3&
E'an ukaza si, <brahamowi pod d,bami
?amre, gdy ten siedzia u we&+cia do namiotu w na&gor,tsze& porze dnia* 1D: <braham spo&rzawszy
dostrzeg trzech ludzi naprzeciw siebie* ;&rzawszy ich, pod/$y od we&+cia do namiotu na ich
spotkanie* < oddawszy pokon do ziemi, 10: rzek: [N 'anie, &e+li darzysz mnie $yczliwo+ci/, racz
nie omi&a. Twego sugi[F*
<braham prosi trzech m,$czyzn, aby zostali* # &edne& minucie pisarz odnosi si, do nich &ak do
ludzi, a &ednak &ednego z nich nazywa tak$e E'anem 3ogiemF* ?Gwi do nich i za ka$dym razem
odpowiada tylko ten, ktGrego <braham uwa$a za E'ana 3ogaF* Nbecnie, ksi,$a %o+cioa
Rzymskokatolickiego uwa$a&/, $e &est to >ormalna sprzeczno+. z ich pogl/dami, tak &ak spostrzega
to wiele innych religii, ktGre wam mGwi/, $e nikt nie mo$e sobie wyobrazi. oblicza 3oga bo mo$na
zosta. przez nie o+lepionym* # pewnym sensie ma&/ rac&,, poniewa$ 2twGrca, b,d/c czystym
duchem, nie ma twarzyJ
#edug pisarza, <braham rozmawia z 'anem 3ogiem, tak &akby rozmawia z wysokim rang/
wadc/ na -iemi* ) 'an 3Gg mu odpowiada* Towarzyszy mu dwGch innych Em,$GwF C pisarz nie
mGwi nic o EanioachF* Czy$ nie &est to dziwne, $e 3Gg zst,pu&e na -iemi, w >ormie czowieka w
towarzystwie nie anioGw, ale ludziO Tak naprawd, tam i w wielu innych mie&scach w 3iblii, ka$dy
kieru&/cy si, dobr/ wiar/ mo$e atwo zauwa$y., $e 3Gg nigdy nie przemawia do $adnego
czowieka
%)1&
*
4ie mo$e tego zrobi., poniewa$ to wa+nie Ciaa <stralne d/$/ ku 4iemu, a nie 3Gg zni$a si, do
nich* 3yoby to &ak rzeka pyn/ca do tyu C czy widziae+ kiedy+ rzek, pyn/c/ od morza do
gGrskiego szczytuO
Cytat z 3iblii, dwie strony dale& od tego, o ktGrym wa+nie mGwili+my, &est rGwnie$ dosy.
zabawny: Rozdzia !, wiersz 1::
%)2&
ENwi dwa& anioowie przybyli wieczorem do 2odomy, gdy Pot
siedzia u bramy miasta* (dy Pot ich u&rza, wyszed naprzeciw nich i pokoni si, do ziemiF*
4ast,pnie uda&e mu si, ich zaprosi. do swego domu i nagle w pi/tym wierszu: 19: E#ywoali Pota i
rzekli do niego: [(dzie s/ ci m,$owie, ktGrzy przyszli do ciebie tego wieczoruO[F* Teraz pisarz
nazywa ich Em,$amiF* 4ast,pnie w wierszu 15:: E?,$owie wysun/wszy r,ce wci/gn,li Pota do
wn,trza domu, zamyka&/c drzwi* 1: Tych za+ m,$czyzn u drzwi domu, modych i starych, porazili
+lepot/, tak $e nie mogli znaleK. drzwiF*
Iatwo zauwa$y. brak precyz&i w tym ust,pie, gdzie pisarz zaczyna mGwi. o dwGch anioach,
nast,pnie mGwi o dwGch m,$czyznach, a nast,pnie opisu&e, &ak ci dwa& m,$czyKni o+lepia&/ ludzi*
#edug 3iblii taki EcudF wymaga przyna&mnie& anioaJ ?G& drogi, &est to &eszcze &eden dobry
przykad zam,tu w ziemskich Epismach +wi,tychF* Ci Em,$owieF byli po prostu naszymi ludKmi z
T@ehooby*
Tak oto udzielali+my wskazGwek i pomagali+my Qydom, poniewa$ byby to wstyd pozwoli.,
aby rasa tak rozwini,ta duchowo, zatopia si, w powrotem w ignoranc&i i barbarzyBstwie tylko
dlatego, $e przypadkiem popenili b/d, l/du&/c na planecie, ktGra nie bya dla nich odpowiednia*
'omagali+my im przez nast,pne stulecia, i to &est to, co pewni pisarze usiowali wy&a+ni. pisz/c
relac&e, ktGre tworz/ 3ibli,* Robili to cz,sto w dobre& wierzeR czasami przekr,cali >akty, aczkolwiek
nie celowo*
@ak powiedziaam, &edynymi przypadkami celowego znieksztacenia >aktGw, z bardzo
specy>icznych powodGw, byy zmiany dokonane przez %o+ciG Rzymskokatolicki podczas soborGw
w 4icei w 0D9 n*e*, %onstantynopolu w 0" n*e*, w U>ezie w 80 n*e* i w Chalcedonie w 89 n*e*
3yy te$ inne przypadki ale o mnie&szym znaczeniu* 3iblia nie &est 1si#! 9oa, &ak wierzy wielu
ludzi na -iemiR &est to po prostu dokument staro$ytne& historii, ktGry by cz,sto mody>ikowany i &est
peen upi,kszeB dodanych przez innych, nieoryginalnych autorGw* 4a przykad co>ni&my si, do
Ugiptu i czasu U\odusu, ktGry interesu&e ludzi na -iemi* ?am zamiar odtworzy. prawd, o tym C
dla ciebie i dla innych C zanim pG&dziemy dale&*
Co>ni&my si, zatem do Ugiptu, gdzie potomkowie kosmonautGw stali si, ludem Hebra&czykGw
1nazwa pochodzi od ich planety Hebra:* Ndk/d po&awili si, przypadkiem na two&e& planecie, rasa ta
doznaa wielkich trudGw C doznawaa ich wtedy i wci/$ ich dozna&e*
@ak wiesz, Qydzi s/ bardzo inteligentni w porGwnaniu z innymi rasamiR ma&/ religi,, ktGra &est
cakiem innaR i nie miesza&/ si, z innymi rasami* ?a$eBstwa zdarza&/ si, prawie zawsze po+rGd ich
wasne& rasy* - powodu nieugi,tego 'rawa #szech+wiata zawsze cierpieli prze+ladowania, z
ktGrych wiele nast/pio w ostatnich czasach* # wyniku tego uwalniay si, ich Ciaa <stralne i przez
to mogy uda. si, bezpo+rednio na bardzie& rozwini,te planety, do ktGrych nale$/*
@ak ci rGwnie$ wiadomo, grupa Hebra&czykGw podrG$owaa z @Gze>em, synem @akuba, do
Ugiptu, gdzie zao$yli rGd, po to tylko, by na koniec zosta. znienawidzonymi przez Ugipc&an C
zawsze z tego samego niepisanego powodu C ich inteligenc&i, a zwaszcza solidarno+ci w obliczu
niepomy+lno+ci* Trzeba byo zacz/. dziaa.*
11. Prawda i historia
C -darzyo si, to za czasGw Laraona 2eti )* 3y to czas, kiedy ludzie na -iemi stali si,
cakowicie materialistyczni* #+rGd wy$szych s>er w Ugipcie na porz/dku dziennym byo branie
narkotykGwR podobnie byo w (rec&i* #spG$ycie ze zwierz,tami C co+, co &est absolutnie
sprzeczne z 4atur/ i 'rawem #szech+wiata C w $adnym wypadku nie byo z&awiskiem rzadkim*
'oniewa$ nasz/ mis&/ &est pomaga., gdy &est to konieczne, zdecydowali+my si, zmieni. bieg
historii, interweniu&/c w tym momencie* ?usieli+my wydosta. Hebra&czykGw z Ugiptu, poniewa$
nie mogli si, &u$ du$e& rozwi&a. &ako wolny lud, b,d/c pod z/ dominac&/ Ugipc&an*
'ostanowili+my zesa. czowieka, zdolnego i rzetelnego, aby wyprowadzi Hebra&czykGw z Ugiptu i
zawiGd ich z powrotem do krainy, ktGr/ za&mowali poprzednio, to &est wkrGtce po ich przybyciu na
-iemi,*
4a planecie 4a\iti, planecie Gsme& kategorii, umar wa+nie czowiek o imieniu Tio\tin* @ego
Ciao <stralne oczekiwao na reinkarnac&, na T@ehoobie, kiedy przedstawiono mu, $e w zamian
mo$e by. wyzwolicielem Hebra&czykGw* -godzi si, na to i zszed na -iemi, &ako ?o&$esz*
?o&$esz urodzi si, zatem w Ugipcie i mia egipskich rodzicGw* @ego o&ciec by kim+ w rodza&u
podporucznika w armii*
?o&$esz nie urodzi si, Hebra&czykiem C to &eszcze &eden b/d w 3iblii* Historia o maym
hebra&skim niemowl,ciu, ktGre unosio si, na wodzie i zostao uratowane przez ksi,$niczk, &est
bardzo romantyczna, ale b,dna*
C < szkodaJ ;wielbiaem zawsze t/ histori,* @est cudowna C &ak ba&kaJ
C 3a&ki rzeczywi+cie s/ bardzo pi,kne, ?ichel, ale musisz za&/. si, 'rawd/ C nie >antaz&/* Czy
obiecasz mi, $e opiszesz wy/cznie 'rawd,O
C Nczywi+cie, nie obawia& si,, Thao C two&e instrukc&e b,d/ wykonane, $e tak powiem, co do
&oty*
C #y&a+niaam zatem, $e ?o&$esz urodzi si, w egipskie& rodzinie wo&skowe&* @ego o&ciec
nazywa si, Pathotes* Do dziesi/tego roku $ycia ?o&$esz bawi si, cz,sto z hebra&skimi dzie.mi*
3,d/c adnym i miym dzieckiem, by popularny w+rGd hebra&skich matek, ktGre obsypyway go
sodyczami* # zamian zdobyy &ego serce i pokocha hebra&skich przy&aciG &ak braci* Nczywi+cie
po to si, wa+nie reinkarnowa, ale musisz zda. sobie spraw,, $e po tym, &ak wy+wietlono przed
nim &ego $ycie
%)'&
&ako ?o&$esz i po tym, &ak zgodzi si, tak $y., wszystkie detale tego EplanuF
zostay wytarte z &ego pami,ci* 'rzeszed przez to, co pewni 4agowie nazwali ERzek/
-apomnieniaF C ma to mie&sce bez wzgl,du na to, czy kto+ akceptu&e, czy odrzuca mo$liw/
reinkarnac&,* Nczywi+cie &est ku temu powGd*
4a przykad, gdyby+ pami#ta', $e w wieku okoo czterdziestu lat stracisz w wypadku
samochodowym swo&/ $on, i dwo&e kochanych dzieci, i $e ty sam b,dziesz przykuty do wGzka,
wiedza ta kusiaby ci,, aby racze& odebra. sobie $ycie, ni$ stawi. czoa swoim problemom* 3y.
mo$e byby+ skonny, aby zachowywa. si, niewa+ciwie w innych s>erach* Tak wi,c E>ilmF &est
kasowany w sposGb podobny do tego, &ak Ekasu&e si,F zapis na ta+mie magnetyczne&*
Czasami, w skutek przypadku, maszyna nie kasu&e wszystkiego i syszysz krGtkie porc&e tego, co
powinno by. wymazane* Nczywi+cie mo&e analogie s/ dziwaczne, kiedy mGwi, o E>ilmachF lub
Ezapisie na ta+mie magnetyczne&F, ale mam nadzie&,, $e da&/ ci one po&,cie, co usiu&, wy&a+ni.* #
rzeczywisto+ci proces ten wykorzystu&, elektro6>otonik,, co ludziom na -iemi &eszcze nic nie
mGwi* To wa+nie dzie&e si, cz,sto w E>ilmachF, ktGre #y$sza @aKB wy+wietla swemu Ciau
<stralnemu, i wa+nie dlatego wi,kszo+. ludzi, kilka razy w $yciu, mGwi: E#idziaem to &u$
przedtemF lub E2yszaem to przedtemF i wiedz!, co dale& nast/pi lub &akie padnie sowo* # &,zyku
angielskim ludzie zw/ takie uczucie Ed]&^ VuF*
C Tak, rozumiem dobrze, o czym mGwisz* 4a&dziwnie&sze takie doznanie, &akie miaem, zdarzyo
si,, kiedy zna&dowaem si, we Lrancuskie& <>ryce RGwnikowe&* 3yem w wo&sku i mieli+my
manewry okoo 755 kilometrGw od bazy* -bli$ali+my si, do granicy Czadu i staem z innymi
$onierzami na transporterze wo&skowym, twarz/ do drogi*
4agle, ErozpoznaemF drog,, &ak gdybym by tam przedtem dwa tygodnie temu* 3yem &akby
zahipnotyzowany tym odcinkiem drogi koBcz/cym si, zakr,tem pod k/tem prostym* 4ie tylko
ErozpoznaemF drog,, ale byem pewien, $e za zakr,tem miaa sta. maa somiana chatka, zupenie
sama_ ktGr/ zasaniao drzewo mango* 3yem coraz bardzie& przekonany, $e tak naprawd, b,dzie, i
kiedy ci,$arGwka min,a zakr,t C rzeczywi+cie C staa tam maa chatka pod drzewem mango*
4a tym si, skoBczyo C niczego wi,ce& nie ErozpoznaemF* ?o&a twarz zblada* ?G& na&bli$szy
towarzysz zapyta mnie czy si, dobrze czu&, i wy&a+niem, co si, stao* Ndpowiedzia: E'ewnie
bye+ tu &ako dzieckoF* #iedziaem, $e moi rodzice nigdy nie postawili stopy w <>ryce, ale mimo to
napisaem do nich, poniewa$ doznanie to tak mocno mn/ wstrz/sn,o* Ndpowiedzieli: E4ie, nigdy
nie opu+cie+ nas, aby podrG$owa., gdy bye+ mayF*
#i,c mG& przy&aciel zasugerowa, $e by. mo$e byem tam w moim poprzednim wcieleniu,
poniewa$ wierzy w reinkarnac&,* Co o tym my+liszO
C To &est to, co ci wy&a+niaam, ?ichel* Cakiem dugi >ragment two&ego E>ilmuF nie zosta
wymazany i ciesz, si,, poniewa$ ilustru&e to bardzo dobrze to, co ci wy&a+niaam odno+nie
?o&$esza*
?o&$esz chcia pomGc Hebra&czykom, ale poniewa$ zdecydowa si, przy&+. na +wiat w zwyky
sposGb C &ako noworodek, musia Ezapomnie.F &aki b,dzie bieg &ego $ycia*
@ednak$e w przypadkach tak rzadkich &ak ten, &ego Ciao <stralne byo tak EnaadowaneF wiedz/
i do+wiadczeniem z poprzednich $y., $e nie sprawiao mu $adnego problemu, aby przystosowa. si,
do tego, czego trzeba si, byo nauczy. w nowym ciele >izycznym* ?o&$esz skorzysta rGwnie$ z
>aktu, $e zosta posany do dobre& szkoy z dobrym wyposa$eniem* Ndnosi niezwyke sukcesy w
nauce i uzyska wst,p do znacznie wy$sze& szkoy nauk, ktGr/ kierowa kler i egipscy eksperci* #
owym czasie Ugipc&anie wci/$ &eszcze mieli wy$sze szkoy, ktGre troszczyy si, o bardzo w/sk/
elit,, ucz/c pewne& cz,+ci wiedzy, ktGr/ Toth przyniGs z <tlantydy dawno temu* ?o&$esz by bliski
ukoBczenia swoich studiGw, gdy zosta +wiadkiem wypadku, ktGry mia wielkie znaczenie w &ego
$yciu*
Czu&/c wci/$ wielk/ przy&aKB do Hebra&czykGw, cz,sto chadza z nimi, pomimo usilnych
nalegaB ze strony &ego o&ca, aby tego nie robi* Ugipc&anie coraz bardzie& pogardzali Hebra&czykami
i o&ciec doradza ?o&$eszowi, aby si, z t/ ras/ nie miesza*
@ednak$e pewnego dnia, ?o&$esz przechodzi w pobli$u budowy, gdzie pracowali Hebra&czycy
pod kierunkiem egipskich $onierzy* - daleka zobaczy, &ak &aki+ $onierz bi&e &ednego Hebra&czyka,
ktGry pad na ziemi,* -anim mGg interweniowa., grupa Hebra&czykGw rzucia si, na $onierza i go
zabiaR nast,pnie szybko go zakopali tam, gdzie robili >undamenty, ktGre miay utrzyma. olbrzymi/
kolumn,*
?o&$esz nie wiedzia co robi., ale widziao go kilku Hebra&czykGw, &ak odchodzi* 2/dz/c, $e
ich wyda, Hebra&czycy wpadli w panik, i pospiesznie rozpu+cili pogosk,, $e to ?o&$esz zabi
$onierza* (dy przyby do domu, o&ciec czeka na niego i poradzi mu, aby natychmiast uda si, na
pustyni,* Npowiadanie bibli&ne, $e uda si, do krainy ?adian, &est prawd/, podobnie &ak wie+. o
&ego ma$eBstwie z cGrk/ kapana ?adianu* 4ie chc, si, dale& rozwodzi. nad szczegGami*
Chcieli+my wyzwoli. tych ludzi z niewoli, w ktGr/ wpadli i, co wa$nie&sze, ze zych szponGw kleru,
ktGry stanowi zagro$enie dla ich psyche*
'onad milion lat wcze+nie& ocalili+my inn/ grup, ludzi z r/k niebezpiecznych kapanGw, &e+li
sobie przypominasz i, co ciekawe, byo to praktycznie w tym samym mie&scu* Czy widzisz, &ak
historia si, ci/gle zaczyna od nowaO
?o&$esz wyprowadzi Hebra&czykGw z Ugiptu, tak &ak to opisu&e 3iblia, ale zanim prze&dziemy
dale&, musz, sprostowa. pewne b,dy, poniewa$ wiemy, $e wielu ludzi na -iemi bardzo interesu&e
si, tym synnym U\odusem*
'rzede wszystkim, >araonem w tym czasie by Ramzes )), ktGry by nast,pc/ 2etiego )*
4ast,pnie, Hebra&czycy liczyli 0=9*555 i kiedy przybyli nad ?orze Trzcinowe
%))&
, a nie ?orze
Czerwone, nasze statki w liczbie trzech rozwary wody, ktGre byy dosy. pytkie, za pomoc/
naszego pola siowego* 'ozwolili+my wodom zamkn/. si, znowu, ale ani &eden $onierz egipski si,
nie utopi C po prostu dlatego, $e nie pod/$yli za Hebra&czykami przez wod,* Laraon, pomimo
olbrzymich naciskGw ze strony kleru, nie wyco>a swe& obietnicy i pozwoli Hebra&czykom ode&+.*
?anna, ktGr/ codziennie rozdawano, spadaa z naszych statkGw* ?usz, ci wy&a+ni., $e manna,
&ak wiesz, &est nie tylko bardzo od$ywcza, ale rGwnie$ da&e si, &/ bardzo skoncentrowa. na
ob&,to+.* #a+nie dlatego wiele statkGw kosmicznych wozi &/ na swoim pokadzie* @ednak$e &e+li
wystawisz mann, na dziaanie powietrza zbyt dugo, mi,knie i gni&e w ci/gu osiemnastu godzin*
- tego wa+nie powodu radzili+my Hebra&czykom, aby ka$dego dnia brali tylko tyle, ile
potrzebu&/R a ci co brali wi,ce& wkrGtce widzieli, $e popenili b/d, i $e powinni pG&+. za rad/ E'ana
3ogaF, ktGrym naprawd, byli+my my*
Hebra&czycy nie szli do %anaan przez czterdzie+ci lat, ale tylko przez trzy i pG roku* 4a
zakoBczenie, historia o (Grze 2yna& &est prawie prawdziwa*
#yl/dowali+my na gGrze tak, aby ludzie nas nie widzieli* # owym czasie byo bardzie&
po$/dane, aby ci pro+ci ludzie racze& wierzyli w 3oga, ni$ w pozaziemskie istoty, ktGre ich strzeg/ i
im pomaga&/*
Takie &est wi,c wy&a+nienie dotycz/ce ludu hebra&skiego, ?ichel, ale to nie koniec* # naszych
oczach byli oni &edynymi ludKmi, ktGrzy szli we wa+ciwym kierunku, to &est w kierunku
duchowo+ci* 'o+rGd nich, i pGKnie&, po+rGd ich czoowych kapanGw, byli tacy, ktGrzy pu+cili
pogoski, $e ?es&asz ma nade&+. i ich wybawi.* 4ie powinni byli tego mGwi. ludowi, poniewa$
powtarzali cz,+. rozmowy, &ak/ odbyli+my z ?o&$eszem na (Grze 2yna&* Nd te& pory Hebra&czycy
wci/$ oczeku&/ nade&+cia ?es&asza C mimo to, $e on &u$ przyszed*
-rGbmy teraz skok w czasie* Hebra&czycy, ponownie w krainie, w ktGre& pierwotnie si, osiedlili,
s/ teraz lepie& zorganizowani* -ao$yli cywilizac&, synn/ ze swych wielkich prawodawcGw takich
&ak 2alomon i Dawid, by wymieni. tylko dwGch*
-aobserwowali+my, $e po +mierci 2alomona ludzie ci zmierzali do anarchii i pozwalali, aby zy
kler mia na nich wpyw* <leksander #ielki dokona inwaz&i na Ugipt, ale w koBcu niczego
twGrczego dla +wiata nie zrobi* 4ast/pili po nim Rzymianie, budu&/c olbrzymie imperium, ktGre
byo bardzie& zorientowane na materializm ni$ rozwG& duchowy*
-nane narody, takie &ak Rzymianie, byy na owe czasy rozwini,te technologicznie C mGwi/c
oczywi+cie wzgl,dnie* 4atomiast przyniosy ze sob/ pewne po&,cia o bogach i wierzeniach C co
wystarczyo, aby spowodowa. duchowy zam,t, ale z pewno+ci/ nie wystarczao, aby skierowa.
ludzi do ;niwersalne& 'rawdy*
Tym razem zdecydowali+my si, udzieli. Edu$e& pomocyF* Racze& ni$ udzieli. &e& w duchowo
sterylnym kra&u takim &ak Rzym, udzielili+my &e& w )zraelu s/dz/c, $e Hebra&czycy s/ bardzo
inteligentni, poniewa$ mieli przodkGw, ktGrzy byli duchowo rozwini,ci* ;wa$ali+my ich za
odpowiednich ludzi do goszenia ;niwersalne& 'rawdy*
Pud hebra&ski zosta &ednogo+nie wybrany przez wielkich Thaori* 4a -iemi odnoszono si, do
nich &ako EPudu #ybranegoF i nazwa ta nie moga by. bardzie& wa+ciwa C byli oni rzeczywi+cie
EwybraniF*
4aszym planem byo pobudzi. wyobraKni, spoeczeBstwa zsya&/c posaBca poko&u* Historia
narodzenia @ezusa, tak &ak &/ znasz, z Dziewic/ ?ary&/ &ako matk/, &est cakiem prawdziwa*
'o&awienie si, anioa przy -wiastowaniu &est poprawne w ka$dym szczegGle* #ysali+my statek
kosmiczny i &eden z nas po&awi si, przed dziewic/, ktGra rzeczywicie bya dziewic/, mGwi/c &e&,
$e b,dzie w ci/$y* Umbrion zosta &e& wszczepiony, kiedy bya poddana hipnozie*
#idz,, ?ichel, $e masz olbrzymie trudno+ci, aby uwierzy. w to, co mGwi,* 4igdy nie
zapomina&, $e posiadamy Wiedz C nie widziae+ &edne& dziesi/te& tego, co mo$emy zrobi.* 'atrz
uwa$nie, a dam ci kilka przykadGw, aby pomGc ci zrozumie., co ci chc, powiedzie.*
Thao przestaa mGwi. i wygl/daa na skoncentrowan/* (dy patrzyem, &e& twarz si, zatara i
instynktownie przetarem oczy* Nczywi+cie, nic to nie pomogo, i w rzeczy same& Thao stawaa si,
coraz bardzie& przeKroczysta, a$ mogem patrze. prosto przez ni/* # koBcu C znikn,a zupenie*
C Thao C zawoaem, lekko zaniepoko&ony C gdzie &este+O
C Tuta&, ?ichel*
'odskoczyem, poniewa$ gos po&awi si, &ako szept tu$ przy moim uchu*
C <le &este+ zupenie niewidzialna*
C Teraz, tak C ale u&rzysz mnie znowu* 'atrz*
C 4a mio+. bosk/, co si, z tob/ dzie&eO
%ilka stGp przede mn/ u&rzaem sylwetk, Thao, zupenie zot/, &ednak promieniu&/c/, &akby
wewn/trz nie& pali si, ogieB, &ego pomienie byy krGtkie lecz intensywne* @e$eli chodzi o &e& twarz,
dawaa si, rozpozna., ale &e& oczy zdaway si, wysya. mae promienie za ka$dym razem, gdy
mGwia* -acz,a wznosi. si, kilka stGp ponad ziemi/ nie porusza&/c ani &ednym mi,+niem swego
EciaaFR nast,pnie zacz,a okr/$a. pomieszczenie tak szybko, $e miaem problem z utrzymaniem na
nie& wzroku*
# koBcu zatrzymaa si, tu$ nad &e& siedzeniem i posadzia swo&/ Educhow/F >orm,* #ygl/dao
to, &ak gdyby bya zbudowana ze +wiec/ce& mgy C wci/$ mo$na &/ byo rozpozna. &ako Thao, a
&ednak bya zupenie przeKroczysta* # nast,pne& chwili przepada* Roze&rzaem si, wokG, ale
zupenie znikn,a*
C @u$ si, nie rozgl/da&, ?ichel, wrGciam* C Rzeczywi+cie, bya tam, znowu z krwi i ko+ci,
siedziaa na swoim mie&scu*
C @ak to zrobi'aO
C @ak wa+nie ci wy&a+niaam, posiadamy Wiedz* ?o$emy wskrzesza. zmarychR leczy.
guchych i niewidomychR sprawia., $e sparali$owani mog/ chodzi.R mo$emy leczy. ka$d/ chorob,,
ktGr/ wymienisz* @este+my mistrzami, nie nad 4atur/, ale w 4aturze, i mo$emy zrobi. rzecz
na&trudnie&sz/ ze wszystkich C mo$emy spontanicznie generowa. $ycie*
- wyzwolonego promienia kosmicznego mo$emy stworzy. dowolny typ $ywego stworzenia,
w/cznie z czowiekiem*
C Chodzi ci o to, $e opanowali+cie Edziecko z probGwkiFO
C 4ic podobnego, ?ichel* Rozumu&esz &ak -iemianin* ?o$emy stworzy. ludzkie ciao, ale robi/
to tylko wielcy Thaori, z nieskoBczon/ trosk/ i ostro$no+ci/, poniewa$ ciao ludzkie, &ak zda&esz
sobie spraw,, musi by. zamieszkiwane przez kilka cia C >iz&ologiczne, astralne itd* @e$eli by tak nie
byo, byoby zaledwie robotem* Dlatego te$ takie przedsi,wzi,cie wymaga per>ekcy&ne& wiedzy*
C < wi,c ile czasu potrzebu&ecie, aby stworzy. dzieckoO
C 4iezupenie po&/e+, o czym mGwi,, ?ichel* # tym przypadku nie mGwi, o dziecku, ale o
dorosym czowieku* Thaori mog/ stworzy. m,$czyzn, w wieku dwudziestu lub trzydziestu lat w
ci/gu okoo dwudziestu czterech ziemskich godzin*
@ak mo$na byo tego oczekiwa., zostaem zupenie zaszokowany tym wy&awieniem*
'odrG$owaem statkiem kosmicznym z szybko+ci/ kilka razy wi,ksz/ od pr,dko+ci +wiata i
znalazem si, miliardy kilometrGw od domu* 2potkaem istoty pozaziemskie, podrG$owaem w
Ciele <stralnym* 'odrG$owaem w czasie, aby by. +wiadkiem scen, ktGre miay mie&sce tysi/ce lat
temu* ?ogem teraz widzie. <ur, i rozumie. &,zyki, ktGrych przedtem nie syszaem* 4a krGtko
odwiedziem nawet +wiat rGwnolegy -iemi* ?y+laem, $e &u$ wiem wszystko, czego -iemianin
mo$e si, dowiedzie. o tych ludziach i ich zdolno+ciach dzi,ki wy&a+nieniom, ktGre otrzymaem*
Teraz C wygl/dao na to, $e to co mi wcze+nie& przedstawiono, byo dopiero Ezak/sk/F* ?oi
gospodarze mogli stworzy. $y&/cego czowieka w ci/gu dwudziestu czterech odzinJ
Thao patrzya si, na mnie, czyta&/c mo&e my+li &ak otwart/ ksi/$k,*
C Teraz, gdy rozumiesz mG& tok my+lenia, ?ichel, dokoBcz, histori,, ktGra zainteresu&e wielu
twoich bliKnich, gdy$ 3iblia troch, &/ znieksztacia*
4asz EanioF wszczepi wi,c embrion, i ?ary&a, dziewica, zasza w ci/$,* Dziaa&/c w ten
sposGb mieli+my nadzie&,, $e przyci/gniemy uwag, ludzi i uwydatnimy przy&+cie @ezusa na +wiat
&ako wydarzenie godne wielkie& uwagi* # czasie narodzin dziecka po&awili+my si, przed
pasterzami w taki sam sposGb, &aki zademonstrowaam przed chwil/* 4ie wysali+my tych synnych
trzech Em,drcGwF
%)*&
C s/ oni cz,+ci/ legendy, ktGr/ wkomponowano w prawdziwe wydarzenia*
4iemnie& &ednak, naprawd, prowadzili+my pasterzy i grup, ludzi do mie&sca, gdzie urodzi si,
@ezus* Dokonali+my tego wysya&/c &edn/ z naszych kul i roz+wietla&/c &/* ;tworzony w ten sposGb
e>ekt rzeczywi+cie przypomina gwiazd, nad 3etle&em* (dyby+my to zrobili w dzisie&szych
czasach, ludzie woaliby: E;LNFJ
# koBcu kler, a tak$e ci, ktGrych kler nazywa EprorokamiF, dowiedzieli si, o narodzinach*
3ior/c pod uwag, z&awisko z gwiazd/ i EanioGwF, prorocy ogosili ludziom narodziny ?es&asza,
odnosz/c si, do niego &ako %rGla QydGw*
@ednak$e krGl Herod, &ak wi,kszo+. przywGdcGw, mia wsz,dzie szpiegGw* %iedy mu
doniesiono o tym wy&/tkowym zdarzeniu, mia trudno+ci z &ego zrozumieniem i przestraszy si,* #
tamtych czasach $ycie ludzi niewiele znaczyo dla ich przywGdcGw i Herod nie mia $adnych
skrupuGw wyda&/c rozkaz u+miercenia D757 niemowl/t w re&onie*
'odczas gdy przeprowadzano morderstwa, zahipnotyzowali+my i ewakuowali+my na nasz statek
kosmiczny ?ary&,, @Gze>a i maego @ezusa, &ak rGwnie$ dwa osy i wywieKli+my ich w mie&sce
poo$one niedaleko Ugiptu* #idzisz, &ak >akty znieksztaconoO
2/ &eszcze inne szczegGy, ktGre skrupulatnie zanotowano, lecz s/ one nie+cise z powodu braku
in>ormac&i* 'ozwGl, $e wy&a+ni,* 3yo &asne, $e may @ezus, urodzony w 3etle&em, z rac&i
cudownych wydarzeB przy &ego narodzeniu, by kim+ niezwykym i >aktycznie by ?es&aszem* Tak
wi,c zdobyli+my wyobraKni, ludzi* @ednak$e, kiedy rodzi si, dziecko, &ego Ciao <stralne nie mo$e
Ewiedzie. wszystkiegoF ze swo&e& poprzednie& wiedzy* 3yo tak rGwnie$ w przypadku ?o&$esza, a
&ednak mimo to by on wielkim czowiekiem*
'otrzebowali+my posaBca, ktGry byby w stanie przekona. ludzko+., $e &est &eszcze inne $ycie
po tym $yciu, dzi,ki reinkarnac&i Ciaa <stralnego itd* 4ie by to &u$ powszechnie przy&mowany
punkt widzenia, gdy$ po znikni,ciu <tlantydy cywilizac&a na -iemi coraz bardzie& upadaa*
#iesz dobrze, $e &e+li chcesz wy&a+ni. co+, co nie &est >aktem materialnym, nawet na&bli$szym
przy&acioom, spotykasz si, ze sceptycyzmem* Pudzie szuka&/ materialnego dowodu i &e+li go nie
u&rz/ na wasne oczy C nie wierz/*
<by przekaza. nasze przesanie, potrzebowali+my kogo+, kto by zachowywa si, &ak istota
niezwyka C &ak kto+, kogo zesay EniebiosaF, kto+, kto by dokonywa rzeczy wygl/da&/cych na
EcudaF* %omu+ takiemu by uwierzono, a &ego nauk suchano*
@ak wiesz, kiedy Ciao <stralne reinkarnu&e si, &ako dziecko, przechodzi przez ERzek,
-apomnieniaF i &ego wcze+nie&sza wiedza materialna zosta&e wymazana* Dlatego te$ malec
urodzony w 3etle&em nie byby zdolny dokonywa. EcudGwF nawet gdyby $y 55 lat* 4iemnie&
&ednak, by istot/ wysoko rozwini,t/, tak/ &ak ?o&$esz* ;dowodni to w sposGb, w &aki zadziwi
uczonych w +wi/tyni w wieku dwunastu lat* 'odobnie &ak teraz bardzo modzi ludzie na -iemi,
ktGrych nazywa si, geniuszami, poniewa$ zda&/ si, dokonywa. obliczeB w gowie, @ezus by
czowiekiem, w ktGrym mieszkao bardzo rozwini,te Ciao <stralne* < &ednak pomimo tego, nawet
gdyby studiowa w na&bardzie& zaawansowanych szkoach na -iemi, po+rGd 4agGw, nigdy nie
zdobyby wiedzy, aby o$ywia. umarych i leczy. chorych*
#iem, $e s/ ludzie na -iemi, ktGrzy wierz/, $e od dwunastego roku $ycia a$ do swego powrotu
do @udei, @ezus studiowa w klasztorach )ndii i Tybetu* # ten oto sposGb prGbu&/ wy&a+ni. luk, w
3iblii, kiedy @ezus, z 3etle&em, po prostu znikn/*
Npu+ci dom rodzinny w wieku czternastu lat w towarzystwie swego dwunastoletniego brata
Nuriki* 'odrG$owa do 3irmy, )ndii, Chin i @aponii* @ego brat towarzyszy @ezusowi wsz,dzie, do
czasu gdy Nuriki zosta przypadkowo zabity w Chinach* @ezus wzi/ z sob/ kosmyk wosGw Nuriki,
poniewa$ bardzo go kocha*
@ezus mia pi,.dziesi/t lat, gdy przyby do @aponii, gdzie si, o$eni i mia trzy cGrki* Nstatecznie
umar w &apoBskie& wiosce 2hingo, gdzie $y przez czterdzie+ci pi,. lat* 'ochowano go w 2hingo,
ktGre le$y na gGwne& wyspie &apoBskie& C Honshu i obok &ego grobowca zna&du&e si, drugi
grobowiec, zawiera&/cy mae pudeeczko z kosmykiem wosGw Nuriki*
Ci z twoich bliKnich, ktGrzy lubi/ dowody, mog/ uda. si, do 2hingo, znane poprzednio &ako
Herai w pre>ekturze <omori*
%)+&
<le wrG.my do nasze& szczegGlne& mis&i pod tym wzgl,dem* @edynym wysannikiem, ktGrego
mogli+my zesa. na -iemi,, musia by. &eden z nas* EChrystusF, ktGry umar na krzy$u w
@eruzalem, nazywa si, <arioc* 'rzywieKli+my go na pustyni, w @udei, po tym &ak zao>iarowa si,
zmieni. swo&e ciao >izyczne* Tak oto porzuci on swo&e ciao herma>rodyty, w ktGrym $y przez
znaczny okres czasu na T@ehoobie i przy&/ ciao Chrystusa, ktGre stworzyli dla niego nasi Thaori*
Czyni/c tak, cakowicie zachowa wiedz,, ktGr/ posiada na T@ehoobie*
C Dlaczego nie mGg zosta. w swoim ciele i po prostu zmnie&szy. &ego rozmiary, tak &ak przede
mn/ zrobiy Patoli i 3iastraO Czy nie mGg pozosta. wystarcza&/co dugo w EskurczonymF cieleO
C @est &eszcze &eden problem, ?ichel* ?usia przypomina. czowieka z -iemi pod ka$dym
wzgl,dem, a poniewa$ &este+my herma>rodytami, nie mogli+my ryzykowa., $e Hebra&czycy
zauwa$/, $e ten posaniec od 3oga &est pG6kobiet/* 'otra>imy regenerowa. ciao do woli, co
wy&a+nia dlaczego widziae+ tak mao dzieci na T&ehoobie* ?o$emy rGwnie$ stworzy. ciao, &ak
wa+nie ci wy&a+niam, mo$emy tak$e zmnie&szy. &ego rozmiar* 4ie patrz tak na mnie, ?ichel*
-da&, sobie spraw,, $e trudno ci &est to wszystko przyswoi. i uwierzy. w to co mGwi,, ale
wy&awili+my ci &u$ wystarcza&/co du$o, $eby+ wiedzia, $e potra>imy panowa. nad wi,kszo+ci/
naturalnych z&awisk*
@ezus, ktGry pochodzi z T&ehooby, zosta przez nas zabrany na pustyni, i wiesz, co byo dale&*
#iedzia, $e musi stawi. czoa licznym trudno+ciom, i $e zostanie ukrzy$owany* #iedzia
wszystko, poniewa$ Eprzewin,li+myF mu &ego $ycie, ale widzia &e b,d/c Ciaem <stralnym w ciele
>izycznym*
'ami,ta, tak &ak ty dobrze pami,tasz i b,dziesz pami,ta swo&/ podrG$ na ?u i migawki z
twoich poprzednich wcieleB*
'owtarzam, $e wiz&e widziane przez Ciaa <stralne w ciaach >izycznych nie s/ wymazywane
tak, &ak wiz&e widziane przez Ciaa <stralne u swoich #y$szych @aKni* Tak oto wiedzia wszystko i
wiedzia dokadnie, co robi.* Nczywi+cie mia moc wskrzeszania zmarych, leczenia guchych i
niewidomych* %iedy zosta ukrzy$owany i umar, byli+my tam, aby go zabra. i przywrGci. do
$ycia* Ndsun,li+my kamieB z grobu, wzi,li+my go szybko na nasz statek, ktGry zna&dowa si,
niedaleko i tam przywrGcili+my go do $ycia* #e wa+ciwym momencie po&awi si, znowu, aby da.
dowGd swo&e& nie+miertelno+ci, pokazu&/c w ten sposGb, $e naprawd, istnie&e $ycie po +mierci,
odradza&/c nadzie&, w+rGd ludzi, przekonu&/c ich, $e rzeczywi+cie nale$/ do 2twGrcy, i $e kady z
nas posiada iskierk, 3eo boskoci*
C < wi,c te wszystkie &ego cuda byy dokonywane po to, aby udowodni., $e to czego naucza
&est prawd/O
C Tak, poniewa$ Hebra&czycy i Rzymianie nigdy by mu nie uwierzyli, gdyby nie udowodni
wszystkiego na sobie* @ednym z bardzo dobrych przykadGw siy sceptycyzmu po+rGd ludzi na
-iemi, &est przykad Caunu TuryBskiego* Chocia$ miliony wierz/ w ze&+cie @ezusa i w mnie&szym
lub wi,kszym stopniu praktyku&/ religie chrze+ci&aBskie, to &ednak oczekiwali z niepoko&em
wynikGw badaB naukowych przeprowadzonych przez spec&alistGw, czy Caun zakrywa Chrystusa
po &ego E+mierciF, czy te$ nie* Teraz znasz na to odpowiedK* 4iemnie& &ednak ludzie szuka&/
dowodu, i &eszcze wi,kszego dowodu, i wci/$ &eszcze wi,kszego dowodu, poniewa$ w ich
umysach wci/$ s/ w/tpliwo+ci* 3udda, -iemianin, ktGry zdoby swo&e zrozumienie na drodze
wasnych studiGw, nie mGwi, &ak twoi bliKni: Ewierz,F, ale racze& EwiemF* #iara nigdy nie &est
czym+ doskonaym, natomiast wiedza &est*
%iedy powrGcisz i opowiesz, co prze$ye+, pierwsz/ rzecz/, o ktGr/ ci, poprosz/ to dowGd*
(dyby+my ci na przykad dali kawaek metalu, ktGry nie istnie&e na -iemi, po+rGd ekspertGw
przeprowadza&/cych analiz, zawsze zna&dzie si, kto+, kto si, uprze, aby+ udowodni, $e metal nie
zosta stworzony przez &akiego+ zdolnie&szego alchemika w+rGd twoich zna&omych C lub co+ w tym
stylu*
C Dasz mi co+ &ako dowGdO
C ?ichel, nie rGb mi zawodu* 4ie dostaniesz $adnego materialnego dowodu, dokadnie z
przyczyn, ktGre ci wa+nie wy&a+niam C nie by'oby sensu*
#iara &est niczym w porGwnaniu z wiedz/* 3udda EwiedziaF i kiedy powrGcisz na -iemi,, ty
tak$e b,dziesz mGg powiedzie. EwiemF*
@est taka dobrze znana przypowie+. o niewiernym Tomaszu, ktGry chcia dotkn/. ran Chrystusa,
poniewa$ widz/c &e na wasne oczy nie by dostatecznie przekonanyR a &ednak kiedy ich dotkn/,
dale& mia w/tpliwo+ci* 'ode&rzewa &aki+ rodza& magiczne& sztuczki* 4a wasze& planecie nie wiecie
niczego o 4aturze, ?ichel, i gdy tylko zdarzy si, co+, co odrobin, przekracza wasze zrozumienie,
ludzie twierdz/, $e to magia* Pewitac&a ` magiaR bycie niewidzialnym ` magia C a &ednak Waby to
robi.X wykorzystu&emy tylko prawa 4atury* 'owinni+cie racze& mGwi., $e lewitac&a ` wiedza i
bycie niewidzialnym ` wiedza*
Tak wi,c Chrystus zosta posany na -iemi,, aby gosi. mio+. i rozwG& duchowy* ?usia
boryka. si, z ludKmi, ktGrzy nie byli wysoko rozwini,ci, i mGwi. do nich w przypowie+ciach*
%iedy wywraca stoy kupieckie w +wi/tyni, zdenerwowany po raz pierwszy i &edyny, wyra$a
swo&/ opini, o pieni/dzach*
@ego mis&/ byo udzieli. lekc&i mio+ci i dobroci C Emi'owania bli=nieo sweoF i o+wieci. ludzi
odno+nie reinkarnac&i Cia <stralnych i nie+miertelno+ci* %si,$a wszystko to przekr,cili w czasach,
ktGre po nim nast/piy i liczne niezgodno+ci doprowadziy do powstania wielu sekt, ktGrym si,
wyda&e, $e id/ za naukami Chrystusa*
Chrze+ci&anie, w ci/gu wiekGw, nawet mordowali ludzi w imi, 3oga* )nkwizyc&a &est dobrym
przykadem* HiszpaBscy katolicy w ?eksyku zachowywali si, gorze& ni$ wi,kszo+. dzikich
plemion, i wszystko to w imi, 3oga i Chrystusa*
Religie s/ istnym przekleBstwem na wasze& planecie C &ak mGwiam i &ak to udowodniam* Co
do nowych sekt, ktGre powsta&/ i rozkwita&/ na caym +wiecie, opiera&/ si, one na sprawowaniu
kontroli poprzez pranie mGzgu* @est przera$a&/ce, kiedy si, widzi, &ak modzi ludzie, zdrowi na ciele
i umy+le, rzuca&/ si, do stGp szarlatanGw, ktGrzy twierdz/, $e s/ (uru i wielkimi mistrzami, gdy tak
naprawd, s/ mistrzami w tylko dwGch rzeczach C w gadaniu i w zbieraniu ba&ecznych sum
pieni,dzy* Nczywi+cie da&e im to wadz, i olbrzymi/ dum,, kiedy widz/, &ak dominu&/ nad caymi
tumami ludzi, ktGrzy lgn/ do nich ciaem i dusz/* 4ie tak dawno temu by nawet taki &eden
przywGdca, ktGry za$/da od swoich zwolennikGw, aby popenili samobG&stwo, a oni posuchali* 4a
-iemi ludzie kocha&/ EdowodyF C &est to wa+nie &eden doskonay dowGd: 'rawo #szech+wiata
zabrania samobG&stw C gdyby taki EmistrzF by autentyczny, wiedziaby o tym* Q/da&/c od ludzi
takie& o>iary, pokaza najwi#kszy dow.d swo&e& ignoranc&i*
2ekty i religie s/ przekleBstwem na -iemi* %iedy widzisz, $e papie$ odkada miliony >rankGw i
dolarGw na swo&e podrG$e, podczas gdy wystarczyaby mu o wiele mnie& i mGgby wykorzysta.
dost,pne pieni/dze, aby pomGc paBstwom cierpi/cym z godu, nie mo$esz mnie przekona., $e
takimi czynami rz/dzi sowo Chrystusa*
@est taki ust,p w 3iblii, ktGry mGwi: EIatwie& &est wielb/dowi prze&+. przez ucho igielne ni$
bogatemu we&+. do %rGlestwa 4iebieskiegoF*
#atykan &est z pewno+ci/ na&bogatszym ko+cioem na two&e& planecie, mimo tego, $e ksi,$a
skadali +luby ubGstwa* 4ie bo&/ si, by. pot,pieni, 1&ednak wierz/ w pot,pienie:, poniewa$ mGwi/,
$e to %o+ciG &est bogaty, a nie oni* 4aprawd, &est to tylko gra sGw, poniewa$ to oni tworz/
%o+ciG* To tak &akby syn multimiliardera twierdzi, $e to nie on &est bogaty C tylko &ego o&ciec*
%o+ciG nie przekr,ci ust,pu z 3iblii odnosz/cego si, do bogactwa* #ykorzysta go do swoich
celGw C czy$ nie &est to bardzie& po$/dane, aby bogaci biednieli na po$ytek %o+cioaO
?ode pokolenia na -iemi przechodz/ przez proces analizy samych siebie* Doszli do punktu
zwrotnego C wydarzenia doprowadziy &e do niego i wiem, $e czu&/ si, samotni, bardzie& ni$
&akiekolwiek mode pokolenie przed nimi* <le nie wyzwol/ si, ze swo&e& samotno+ci poprzez
przy/czanie si, do sekt czy grup religi&nych*
'o pierwsze, &e+li chcesz si, Ewznie+.F WduchowoX, musisz medytowa., a nast,pnie si,
koncentrowa., co nie &est tym samym, chocia$ cz,sto te dwie rzeczy s/ ze sob/ mylone* 4ie trzeba
udawa. si, w spec&alne mie&sce, poniewa$ na&wi,ksza i na&pi,knie&sza +wi/tynia Czowieka &est
wewn!trz niego samego* Tam, mo$e si, on komunikowa. ze swo&/ #y$sz/ @aKni/ za pomoc/
koncentrac&iR prosi. swo&/ #y$sz/ @aKB, aby pomoga mu pokona. &ego ziemskie, materialne
trudno+ci* 4iektGrzy ludzie ma&/ potrzeb, komunikowa. si, z innymi ludKmi, podobnymi do nich, i
mog/ si, w tym celu spotyka.* Ci spo+rGd nich, ktGrzy s/ bardzie& do+wiadczeni, b,d/ w stanie
udzieli. rady, ale nikt nie powinien przy&mowa. pozyc&i mistrza*
?istrz przyszed D555 lat temu C a racze& powinnam powiedzie. E&eden z mistrzGwF, ale ludzie
go ukrzy$owali* 4iemnie& &ednak, przez okoo 055 waszych lat, posannictwo &akie przyniGs ze
sob/ byo przestrzegane* 'otem zostao wypaczone a teraz, na -iemi, powrGcili+cie do stanu, ktGry
&est gorszy ni$ ten D555 lat temu*
?ode pokolenia, o ktGrych mGwiam, dorasta&/ na wasze& planecie i krok po kroku
u+wiadamia&/ sobie prawd, wielu rzeczy, o ktGrych mGwiam* <le musz/ nauczy. si, patrze. do
wewn!trz siebie, aby znaleK. rozwi/zania* )ie powinni czeka. na pomoc sk/d indzie&, bo wtedy
czeka ich rozczarowanie*
12. "ociste Doko
%iedy Thao skoBczya mGwi., zobaczyem wyraKnie, $e &e& <ura zblaka* 4a zewn/trz przesta
pada. deszczR soBce o+wietlao olbrzymie biae chmury zabarwia&/c &e na niebiesko i rG$owo*
Drzewa, ktGrych ga,zie koysaa delikatna bryza, wygl/day od+wie$one* Tysi/ce t,cz taBczyo w
kropelkach wody przylega&/ce& do li+ci* 'owrGt soBca wita sodki +piew ptakGw, ktGry miesza si,
z delikatnym muzycznym odgosem owadGw i +wiatem* 3ya to na&bardzie& magiczna chwila, na
&ak/ si, dot/d natkn/em* Qadne z nas nie miao ochoty mGwi. i pozwolili+my, aby nasze dusze
napeniy si, pi,knem, ktGre nas otaczao*
DKwi,k +miechu i szcz,+liwych gosGw wyprowadzi nas z tego bogiego stanu* Ndwraca&/c si,
zobaczyem, &ak zbli$a&/ si, 3iastra, Patoli, Pationusi, ka$dy z nich lec/c z pomoc/ wasne& tary*
#yl/dowali tu$ przed doko i weszli bez ceremonii, na ich twarzach promienioway du$e
u+miechy* #stali+my, aby ich przywita. i wymienili+my pozdrowienia w &,zyku T@ehooby* #ci/$
rozumiaem wszystko, co si, mGwio, chocia$ nie mogem mGwi. w tym &,zyku* 4ie miao to
znaczenia, poniewa$ niewiele miaem do powiedzenia i nawet &e$eli mGwiem po >rancusku, ci
ktGrzy nie rozumieli moich sGw, rozumieli mo&/ wiadomo+. telepatycznie*
(dy si, orzeKwili+my napo&ami z hydromelu, ka$dy by gotGw do drogi* -ao$yem mo&/ mask,
i wyszedem za wszystkimi na zewn/trz, gdzie Patoli podesza do mnie i zao$ya wokG mo&ego
pasa tar,* 4ast,pnie umie+cia Pitiolak w mo&e& prawe& r,ce* 3yem niezwykle podniecony na my+l,
$e b,d, lata &ak ptak* Nd pierwszego dnia, gdy wyl/dowaem na te& planecie i zobaczyem ludzi
lata&/cych w ten sposGb, marzyem, aby robi. to samo, ale tak wiele rzeczy dziao si, tak szybko, $e
musz, powiedzie., $e nie oczekiwaem, $e nadarzy si, okaz&a*
C Patoli C zapytaem C dlaczego u$ywacie Tary i Pitiolaka do latania, kiedy prawie wszyscy z
was potra>i/ lewitowa.O
C Pewitac&a wymaga wielkie& koncentrac&i, do+. du$ego wysiku, nawet dla nas, i pozwala nam
lecie. z pr,dko+ci/ zaledwie siedmiu kilometrGw na godzin,* Pewitac&, wykorzystu&e si, w
pewnych .wiczeniach psychicznych, ale &est to kiepski +rodek transportu* ;rz/dzenia te dziaa&/ na
te& same& zasadzie co lewitac&a, w tym sensie, $e neutralizu&/ to, co my mogliby+my nazwa. Ezimn/
si/ magnetyczn/F planety* @est to ta sama sia, ktGr/ wy nazywacie Egrawitac&/F i ktGra utrzymu&e
wszystkie ciaa na ziemi*
Czowiek, tak &ak kawaek skay, skada si, z materii, ale neutralizu&/c zimn/ si, magnetyczn/
przez podnoszenie poziomu pewnych drgaB wysokie& cz,stotliwo+ci, osi/gamy Eniewa$ko+.F* <by
si, wtedy porusza. i kierowa. naszym ruchem, wprowadzamy drgania o inne& cz,stotliwo+ci* @ak
widzisz, przyrz/d, ktGry to robi &est dla nas cakiem prosty* T, sam/ zasad, wykorzystywali
konstruktorzy piramid na ?u, <tlantydzie i w Ugipcie* Thao &u$ ci o tym mGwia* < teraz sam
do+wiadczysz e>ektu antygrawitac&i
C @ak/ pr,dko+. mo$na osi/gn/. przy pomocy tych urz/dzeBO
C # przypadku tego szczegGlnego modelu mo$na lecie. z pr,dko+ci/ okoo 055 kilometrGw na
godzin, na takie& wysoko+ci, &akie& chcesz, ale czas &u$ i+. C inni czeka&/*
C ?y+lisz, $e b,d, umia si, nim wa+ciwie posugiwa.O
C Nczywi+cie* 4aucz, ci,* ?usisz szczegGlnie uwa$a., kiedy startu&esz* ?Ggby+ mie. powa$ny
wypadek, &e$eli nie zastosu&esz moich instrukc&i co do &oty*
#szyscy si, na mnie patrzyli, niemnie& &ednak mG& niepokG& na&bardzie& chyba rozbawi
Pationusi* Trzymaem Pitiolak mocno w r,ce, a &ego pasek bezpieczeBstwa przyczepiony by do
mo&ego przedramienia* -naczyo to, $e gdybym Pitiolak upu+ci, pozostaby przy mnie*
?iaem sucho w gardle* ?usz, powiedzie., $e nie czuem si, bardzo pewny, ale Patoli podesza
do mnie i ob&,a mnie w pasie zapewnia&/c, $e mnie nie opu+ci, dopGki nie zazna&omi, si, z
przyrz/dem*
#y&a+nia tak$e, $e nie musz, zawraca. sobie gowy tar/ przymocowan/ do mego pasa, ale
$ebym dobrze trzyma Pitiolak* 4a&pierw musiaem poci/gn/. dosy. mocno za du$y wy/cznik,
ktGry w/cza aparat C troch, &ak przekr,cenie kluczyka zaponu w samochodzie* 'o&awio si,
maleBkie +wiateko oznacza&/ce gotowo+.* Pitiolak przypomina ksztatem gruszk,* Trzymao si,
go podstaw/ w dG, a &ego czubek koBczy si, EkapeluszemF w ksztacie grzybka, bez w/tpienia po
to, aby zapobiec przed ze+lizgni,ciem si, palcGw* E(ruszk,F trzymao si, wokG &e& EkonierzykaF*
Patoli wy&a+nia, $e Pitiolak ten zrobiono spec&alnie dla mnie, poniewa$ mo&e r,ce byy o
poow, mnie&sze ni$ u nich i nie bybym w stanie u$ywa. typowego modelu* 'oza tym, wa$ne &est,
aby rozmiar EgruszkiF pasowa dokadnie do r,ki, ktGra &/ trzyma* 3y delikatnie mi,kki, &ak gdyby
z gumy i wydawa si, by. wypeniony wod/*
-godnie z otrzymanymi instrukc&ami chwyciem Pitiolak ale tak mocno, $e Patoli ledwo zd/$ya
mnie chwyci. zanim uniosem si, w gGr,*
-robili+my skok na dobre trzy metry* )nni byli wokG nas, unosz/c si, nieruchomo w powietrzu
na wysoko+ci okoo dwGch metrGw nad ziemi/* #szyscy wybuchn,li +miechem, kiedy Patoli
zostaa zaskoczona*
C Nstro$nie C rzeka do nie& Thao C ?ichel &est czowiekiem czynu* @e+li dasz mu aparat do r,ki,
natychmiast go u$y&eJ
C @e+li naci+niesz Pitiolak, tak &ak to wa+nie zrobie+, rGwnomiernym naciskiem, wzniesiesz si,
pionowo* @e$eli naci+niesz troch, mocnie& palcami, polecisz w lewoR troch, mocnie& kciukiem,
polecisz w prawo* @e+li chcesz opa+., albo zwolni& nacisk albo, aby zni$y. si, o wiele szybcie&,
mo$esz nacisn/. na podstaw, swo&/ lew/ r,k/*
%iedy to mGwia, Patoli polecia mi .wiczy. ruchy* #znie+li+my si, na wysoko+. okoo
pi,.dziesi,ciu metrGw, gdy usyszeli+my gos Thao*
C 3rawo, ?ichel* ?o$esz pu+ci. go teraz samego, Patoli* @u$ wie o co chodzi*
#olabym, aby zatrzymaa swo&e spostrze$enia dla siebie* #cale nie podzielaem &e& zdania i
czuem si, o wiele pewnie& pod ochronnym EskrzydemF Patoli C i nie &est to wcale gra sGwJ 4ie
mnie& &ednak naprawd, mnie pu+cia, ale pozostaa blisko mnie i na te& same& wysoko+ci*
Delikatnie uwolniem mG& chwyt na Pitiolaku i przestaem si, wznosi.* @eszcze bardzie&
zmnie&szyem ucisk i zacz/em opada.R uspoko&ony, nacisn/em rGwno wokG EkonierzykaF i C
wystrzeliem w gGr, &ak strzaa C tak wysoko, $e mo&e palce zdr,twiay i dale& si, wznosiem*
C RozluKni& r,k,, ?ichel* RozluKni& r,k, C krzykn,a Patoli, ktGra w mgnieniu oka znalaza si,
przy mnie*
NhJ C zatrzymaem si, C lub prawie, na wysoko+ci okoo D55 metrGw nad oceanem, poniewa$
nieumy+lnie naciskaem silnie& moim Ezdr,twiaymF kciukiem* 'ozostali przy/czyli si, do naszego
rendez>5ouz na wysoko+ci D55 metrGw* ?usiaem mie. dziwny wyraz twarzy, bo nawet Pationusi
wybuch +miechem C po raz pierwszy widziaem &ak si, +mia*
C Delikatnie, ?ichel* ;rz/dzenie to &est bardzo wra$liwe na dotyk* ?y+l,, $e teraz mo$emy
wyruszy.* 'oka$emy ci drog,*
#yruszyli powoli, a Patoli pozostaa u mo&ego boku* ;trzymywali+my si, na te& same&
wysoko+ci* 4aciska&/c doni/ posuwaem si, pynnie do przodu i wkrGtce zauwa$yem, $e
potra>iem kontrolowa. przyspieszenie, po prostu regulu&/c nacisk w Pitiolaku* 4acisk palca
regulowa wysoko+ci/ i kierunkiem* Dale& nieoczekiwanie zbaczaem z kursu, zwaszcza wtedy
kiedy mG&/ uwag, rozproszyy trzy wspaniae postacie przecina&/ce nasza drog,* 2po&rzay na mnie
przelotnie, na&wyraKnie& zdziwione moim widokiem*
'o &akim+ czasie, ktGry oceniam na &akie+ pG godziny, zacz/em panowa. nad maszyn/ C
przyna&mnie& na tyle, $eby lecie. nad oceanem* 4ie ma&/c $adnych przeszkGd do pokonania,
nabierali+my stopniowo pr,dko+ci* ?ogem nawet lecie. w szyku obok moich towarzyszy nie
zbacza&/c za cz,sto*
3yo to takie radosne uczucie C nigdy bym sobie sobie takiego uczucia nie wyobrazi* 'oniewa$
przyrz/d tworzy wokG mnie rodza& pola siowego, przez co osi/gaem stan niewa$ko+ci, nie
miaem wra$enia, $e &estem zawieszony, tak &ak w balonieR ani nie miaem wra$enia, $e &estem
niesiony przez skrzyda* Co wi,ce&, b,d/c cakowicie otoczony przez pole siowe, nie czuem nawet
wiatru smaga&/cego mnie po twarzy* ?iaem wra$enie, $e &estem nieroz/czn/ cz,+ci/ +rodowiska i
im bardzie& sprawowaem kontrol, nad aparatem, tym wi,ce& przy&emno+ci sprawia mi ten nowy
+rodek lokomoc&i* Chciaem sprawdzi. mo&/ kontrol,, wi,c si, lekko zni$yem, aby si, ponownie
wznie+.* -robiem to kilka razy, kiedy chciaem zyska. lub straci. wysoko+. w stosunku do innych*
# koBcu podleciaem bli$e& Thao i zakomunikowaem telepatycznie o mo&e& eu>orii,
powiadamia&/c &/, $e chciabym polecie. nad >alami oceanu, ktGry rozci/ga si, pod nami tak
daleko, &ak okiem si,gn/.*
-godzia si, i caa grupa pod/$ya za mn/ nad poziom wody*
3yo to absolutnie >antastyczne mGc lecie. nad grzbietami >al z szybko+ci/ okoo 55
kilometrGw na godzin,, &akby+my byli pot,$nymi bogami, wadcami grawitac&i* Nd czasu do czasu
srebrne byski wskazyway, $e lecimy nad awic/ ryb*
# stanie podniecenia nie byem +wiadomy upywu czasu, ale my+l,, $e podrG$ trwaa chyba trzy
karsy
%),&
*
# ktGr/kolwiek stron, zwracaem gow,, widziaem tylko lini, horyzontu* 4agle, Thao
zakomunikowaa mi telepatycznie:
C 2pG&rz tam, ?ichel*
# oddali, na powierzchni wody byem w stanie dostrzec punkcik, ktGry szybko rGs w oczach i
okaza si, gGrzyst/ wysp/ znacznego rozmiaru*
#krGtce mogli+my rozrG$ni. olbrzymie, niebieskawo6czarne skay, ktGre zanurzay si, stromo w
niebiesko6zielone wody oceanu* -wi,ksza&/c wysoko+., zyskali+my widok cae& wyspy z lotu
ptaka* 4igdzie nie byo wida. $adne& pla$y, olbrzymie czarne skay broniy dost,pu z oceanu* Lale
rozbi&a&/ce si, z hukiem o ich masywn/ podstaw,, mieniy si, barwami w promieniach soBca
odbi&a&/c l+ni/ce kolory, kontrastu&/ce z &ednolit/ czerni/ bazaltu*
Do poowy wysoko+ci zboczy, zwrGconych w kierunku wn,trza l/du, rGs las o gigantycznych
drzewach* )ch listowie byo dziwnie ciemnoniebieskie i zoteR pnie byy krwistoczerwone* Drzewa
te pokryway strome zbocza a$ do skra&u szmaragdowozielonego &eziora* 'owierzchni, &eziora
zasaniay mie&scami zote wst,gi mgy* 4a +rodku &eziora, &ak gdyby unosz/c si, na wodzie,
dostrzec mo$na byo gigantyczne doko skierowane swoim czubkiem w gGr,* Dowiedziaem si,
pGKnie&, $e &ego +rednica si,gaa okoo 975 metrGw*
@ego wy&/tkowy rozmiar nie by &ego &edyn/ cech/ szczegGln/R inn/ wy&/tkow/ cech/ by &ego
kolor* #szystkie doko, ktGre widziaem do te& pory na T@ehoobie miay kolor biaawy C nawet te w
?ie+cie Dziewi,ciu Doko* To doko wygl/dao na zrobione z czystego zota* P+nio w soBcu i mimo
zwykego &a&owatego ksztatu, &ego kolor i rozmiar czyni &e ma&estatycznym* @eszcze &edna rzecz
zadziwia mnie wielce: doko nie dawa'o adneo odbicia w wodach jeziora*
?oi towarzysze prowadzili mnie do kopuy zotego doko* Pecieli+my powoli tu$ nad poziomem
wody i z te& perspektywy doko sprawiao &eszcze wi,ksze wra$enie* # przeciwieBstwie do innych
doko, to nie miao $adnego punktu odniesienia wskazu&/cego na we&+cie* 'od/$aem za Thao i
Patoli, ktGre wkrGtce znikn,y wewn/trz*
Dwo&e pozostaych zna&dowao si, u mo&ego boku* 2chwycili mnie z dwGch stron pod rami,,
abym nie wpad do wody, poniewa$ zostaem tak zaskoczony, $e upu+ciem mG& Pitiolak*
Nszoomio mnie to, co zobaczyem*
Nto, co odkryem wewn/trz doko:
-obaczyem okoo dwustu ludzi unosz/cych si, w powietrzu bez pomocy $adnego urz/dzenia*
Ciaa wygl/day na pogr/$one we +nie albo w g,bokie& medytac&i* @edno z nich, na&bli$e& nas,
unosio si, okoo sze+ciu metrGw nad wod/, poniewa$ wewn/trz doko nie byo $adne& podogi*
Dolny przekrG& E&a&kaF wa+ciwie zna&dowa si, w wodzie* @ak &u$ wcze+nie& wy&a+niaem,
zna&du&/c si, wewn/trz doko, widzimy wszystko na zewn/trz, &ak gdyby niczego nie byo pomi,dzy
nami a +wiatem zewn,trznym* Tak wi,c i w tym przypadku miaem panoramiczny widok &eziora,
wzgGrz i lasu w tle, a blisko mnie C na +rodku tego Ekra&obrazuF, unosio si, dwie+cie cia lub co+
koo tego* 3yo to zupenie oszaamia&/ce, &ak mo$na oczekiwa.*
?oi towarzysze patrzyli na mnie w milczeniu i w przeciwieBstwie do innych sytuac&i, kiedy
mo&e zdziwienie wywoywao u nich +miech, teraz zachowywali powag,*
'rzygl/da&/c si, bli$e& tym ciaom, zacz/em dostrzega., $e generalnie s/ mnie&sze ni$ ciaa
moich gospodarzy i $e niektGre miay cakiem nadzwycza&ne C a czasami straszne ksztaty*
C Co oni robi/O ?edytu&/O C szepn/em do Thao, ktGra bya obok*
C #eK swG& Pitiolak, ?ichel* #isi na twoim ramieniu* C 'osuchaem a nast,pnie odpowiedziaa
na mo&e pytania: C Nni nie $y&/* To s/ zwoki*
C 4ie $y&/O Ndk/dO Czy oni wszyscy umarli razemO 3y &aki+ wypadekO
C 4iektGre ciaa s/ tu od tysi,cy lat, a ostatnie, s/dz,, $e od sze+.dziesi,ciu* ?y+l,, $e w twoim
obecnym stanie zaskoczenia, nie &este+ zdolny skutecznie kierowa. Pitiolakiem* Patoli i &a ci,
poprowadzimy* C %a$da z nich wzi,a mnie pod rami, i zacz,li+my w,drGwk, po+rGd cia* 3ez
wy&/tkGw C wszystkie byy cakowicie nagie*
?i,dzy innymi widziaem m,$czyzn, siedz/cego w pozyc&i lotosu* ?ia dugie wosy w kolorze
czerwonego blondu* ?ierzyby dwa metry, gdyby stan/* ?ia zotaw/ skGr, a &ego rysy byy nad
wyraz subtelne &ak na m,$czyzn, C i rzeczywi+cie by m,$czyzn/ racze& ni$ herma>rodyt/*
Troch, dale& le$aa kobieta o chropowate& skGrze, &ak u w,$a lub kory drzewa* #ygl/daa
modo, chocia$ po &e& dziwnym wygl/dzie trudno byo oceni. &e& wiek* ?iaa pomaraBczow/ skGr,
i krGtkie, kr,c/ce si, wosy w kolorze zielonym*
To co mnie na&bardzie& wprawio w zdziwienie byy &e& piersi* 3yy dosy. du$e, ale ka$da z nich
miaa po dwa sutki oddzielone od siebie o okoo dziesi,. centymetrGw* ?iaaby blisko "5
centymetrGw wzrostu* @e& uda byy chude i muskularne, a &e& ydki dosy. krGtkie* 4a ka$de& ze stGp
zna&doway si, trzy olbrzymie palce, ale &e& r,ce byy dokadnie takie &ak nasze*
'rzechodzili+my od &ednego ciaa do drugiego, czasem przysta&/c, czasem porusza&/c si, dale& C
tak &ak w+rGd woskowych >igur w muzeum*
#szyscy ci ludzie mieli zamkni,te oczy i usta, i przy&mowali &edn/ z dwGch pozyc&i C albo
siedzieli w pozyc&i lotosu albo le$eli na plecach z ramionami spoczywa&/cymi po bokach*
C 2k/d oni s/O C szepn/em*
C - rG$nych planet*
2p,dzili+my troch, czasu przed ciaem m,$czyzny, na&wyraKnie& w kwiecie wieku* ?ia &asno
kasztanowe wosy, ktGre byy dugie i kr,cone* R,ce i nogi byy takie &ak mo&e* ?ia zna&om/ cer,
C tak/ &ak u kogo+ na -iemi* ?iaby okoo "5 centymetrGw wzrostu* Twarz mia gadk/ o
szlachetnych rysach i mia delikatn/ kozi/ brGdk,*
NdwrGciem si, w kierunku Thao, ktGre& oczy utkwione byy we mnie*
C 'owiedziabym, $e pochodzi z -iemi C powiedziaem*
C # pewnym sensie tak, a w innym nie* -nasz go dobrze ze syszenia, syszae+ &ak o nim
mGwiono*
-aintrygowany, przy&rzaem si, &ego twarzy bli$e&, a$ Thao zasugerowaa telepatycznie:
C 2pG&rz na &ego r,ce i nogi, &ak rGwnie$ na &ego bok*
Thao i Patoli zbli$yy mnie do ciaa i zobaczyem wyraKnie blizny na &ego stopach i
nadgarstkach, &ak rGwnie$ g,bokie ci,cie na &ego boku dugo+ci okoo D5 centymetrGw*
C Co mu si, staoO
C -osta ukrzyowany, ?ichel* @est to cia'o 7hrystusa, o ktGrym ci mGwiam dzisia& rano*
4a szcz,+cie mo&e gospodynie przewidziay mo&a reakc&, i podtrzymay mnie za ramiona,
poniewa$ &estem pewien, $e nie bybym zdolny manewrowa. moim Pitiolakiem* Tak oto C gapiem
si, na ciao Chrystusa, ktGrego si, czci i o ktGrym tak wielu mGwi na -iemi C czowieka, ktGry by
tematem tak wielu kontrowers&i i tak wielu badaB podczas ostatnich D555 lat*
#yci/gn/em r,k,, aby dotkn/. ciaa, ale mo&e towarzyszki mnie odci/gn,y nie pozwala&/c mi
tego zrobi.*
C 4ie nazywasz si, Tomasz* Dlaczego musisz go dotyka.O #/tpiszO C zapytaa Thao* C #idzisz,
potwierdzasz to, o czym mGwiam dzisia& rano C szukasz dowodu*
-robio mi si, okropnie wstyd za mG& gest, i Thao to zrozumiaa*
C #iem, ?ichel, $e byo to instynktowne i rozumiem ci,* Tak czy inacze&, nie mo$esz dotyka.
tych cia C nikt nie mo$e, za wy&/tkiem siedmiu Thaori* # rzeczy same& to wa+nie Thaori
utrzymu&/ te ciaa w stanie konserwac&i i lewitac&i, tak &ak &e widzisz, i tylko oni s/ zdolni to robi.*
C Czy s/ to >aktyczne ciaa, ktGre mieli, gdy $yliO
C Nczywi+cie*
C <le &ak si, &e konserwu&eO )le ich tu &est i dlaczegoO
C Czy pami,tasz, &ak ci mGwiam, gdy zabrali+my ci, z two&e& planety, $e s/ pytania, ktGre
zadasz i na ktGre nie dostaniesz $adne& odpowiedziO #y&a+niam ci wGwczas, $e dowiesz si, od nas
wszystkiego, co musisz wiedzie., ale niektGre rzeczy pozostan/ Eta&emnic/F, poniewa$ nie wolno ci
dokumentowa. pewnych spraw* 4ie mog, odpowiedzie. na pytanie, ktGre zadae+, z te& wa+nie
przyczyny* 4iemnie& &ednak, mog, ci powiedzie., $e w tym doko zna&du&e si, 8= cia*
#iedziaem, $e nadaremnie byo pyta. dale&, ale kiedy w,drowali+my pomi,dzy ciaami,
zadaem &eszcze &edno pal/ce pytanie:
C Czy macie ciao ?o&$eszaO ) dlaczego oni wszyscy lewitu&/ w tym doko pozbawionym stae&
podogiO
C - two&e& planety mamy tylko ciao Chrystusa* Pewitu&/, aby mogli pozosta. doskonale
zakonserwowani, a pewne wa+ciwo+ci wody w tym &eziorze wspomaga&/ konserwac&,*
C %im s/ ci inniO
C 'ochodz/ z rG$nych planet, gdzie ka$de z nich miao bardzo wa$n/ rol, do spenienia*
-apami,taem dobrze &edno z tych cia* ?iao okoo pi,.dziesi/t centymetrGw wzrostu i ksztat
dokadnie taki &ak u czowieka z -iemi, z wy&/tkiem tego, $e byo ciemno$Gte i nie miao oczu*
-amiast tego miao co+ w rodza&u rogu po+rodku czoa* -apytaem, w &aki sposGb mogo widzie. i
powiedziano mi, $e na koBcu rogu zna&du&e si, dwo&e oczu, wielo+ciennych &ak oczy muchy*
Do&rzaem zamkni,t/ powiek, z kilkoma podziaami*
C 4atura &est bardzo dziwna C mrukn/em*
C @ak mGwiam, ka$de ciao, ktGre tu widzisz, pochodzi z inne& planety* To wa+nie warunki, w
&akich musz/ $y., decydu&/ o szczegGach >izycznych cia mieszkaBcGw rG$nych planet*
C 4ie widz, nikogo podobnego do <rki*
C ) nie zobaczysz*
4ie wiem czemu, ale EczuemF, $e nie powinienem kontynuowa. tego tematu*
'odczas te& makabryczne& wizyty widziaem ciaa przypomina&/ce CzerwonoskGrych )ndian
<meryki 'Gnocne& C ale to nie byli oni* #idziaem ciaa wygl/da&/ce na czarnych <>rykanGw, ale
nimi nie byyR podobnie byo z ciaem podobnym do @apoBczyka, ktGre unosio si, w powietrzu* @ak
powiedziaa Thao, &edynym ciaem, ktGre, &e+li tak mo$na powiedzie., pochodzio z -iemi, byo
ciao Chrystusa*
'o &akim+ czasie w tym niezwykym i >ascynu&/cym mie&scu, nie potra>i, powiedzie. &ak
dugim, moi przewodnicy wyprowadzili mnie na zewn/trz* Pekki pachn/cy powiew wiatru nios/cy
zapach lasu orzeKwi nas i poczuem si, du$o lepie&, poniewa$ po takie& wizycie, pomimo, $e bya
niezwykle interesu&/ca, czuem si, zupenie wyczerpany* Nczywi+cie Thao zdawaa sobie z tego
spraw, i powiedziaa o$ywionym gosem:
C @este+ gotowy, ?ichelO Pecimy do domu*
2owa te, powiedziane celowo po >rancusku i z wyraKnie Eziemsk/F intonac&/, od+wie$yy mnie
co na&mnie& tak samo, &ak wieczorna bryza* #zi/em do r,ki mG& Pitiolak i uniosem si, w
powietrze z innymi*
'rzelecieli+my nad gigantycznym lasem, ktGry wznosi si, na gGrzystym skalistym stoku* 4a
&ego szczycie mogli+my ponownie podziwia. ocean, ktGry rozci/ga si, tak daleko &ak okiem
si,gn/.* 'o makabrycznym popoudniu, i w kontra+cie z nim, planeta ta wydawaa mi si, &eszcze
pi,knie&sza* 'ami,tam, &ak w pewnym momencie znowu na chwil, przyszo mi na my+l, $e by.
mo$e to wszystko &est snem lub iluz&/, albo by. mo$e mG& umys mnie zawiGdO
@ak zwykle &ednak, Thao czuwaa na stra$y i zainterweniowaa ostrym poleceniem, ktGre
zabrzmiao telepatycznie w mo&e& gowie &ak trzask bicza, rozwiewa&/c mo&e w/tpliwo+ci:
C @e+li nie naci+niesz mocnie& swego Pitiolaka, ?ichel, skoBczysz k/piel/, a &e+li si, nie
po+pieszymy, zastanie nas tu noc* Czy nie s/dzisz, $e byoby to troch, dla ciebie nieco uci/$liweO
Rzeczywi+cie, cakowicie zamy+lony, zni$yem si, i prawie dotykaem >al* 4acisn/em mocno
mG& Pitiolak i wystrzeliem w gGr, &ak strzaa przy/cza&/c si, do Thao i innych, ktGrzy lecieli
wysoko na niebie*
2oBce byo &u$ dosy. nisko, a niebo byo zupenie czyste* Ncean nabra barwy pomaraBczowe&,
co mnie zdziwio* 4igdy bym sobie nie wyobrazi wody w takim odcieniu* 'yta&/c si, o to,
telepatycznie mi wy&a+niono, $e czasami o te& porze dnia olbrzymie masy pomaraBczowego
planktonu wypywa&/ na powierzchni,* #ygl/dao na to, $e wody te zawiera&/ olbrzymie ilo+ci
planktonu* CG$ to by za widok: niebo byo niebieskozielone, morze byo pomaraBczowe i wszystko
byo spowite zotym +wiatem, ktGre, na te& planecie, zdawao si, pochodzi. znik/d i zewsz/d*
?oi towarzysze dosy. nieoczekiwanie nabrali wysoko+ci i pod/$yem za nimi* -na&dowali+my
si, okoo tysi/c metrGw nad poziomem morza i przyspieszyli+my w kierunku, z ktGrego
przylecieli+my C chyba na pGnoc C do okoo 055 kilometrGw na godzin,*
'atrz/c w kierunku zachodz/cego soBca dostrzegem szerokie, czarne pasmo na powierzchni
wody* 4ie musiaem o to pyta. C odpowiedK szybko przysza sama*
C To &est )uroaka, &eden z kontynentGw* @est tak wielki &ak caa <z&a*
C Ndwiedzimy goO C zapytaem*
Thao nie odpowiedziaa, co mnie dosy. zdziwio* 'o raz pierwszy zignorowaa mo&e pytanie*
'omy+laem, $e by. mo$e mo&e umie&,tno+ci telepatyczne nie s/ &eszcze wystarcza&/ce, i zadaem
pytanie ponownie po >rancusku, podnosz/c gos*
C 2pG&rz tam C rzeka*
Ndwraca&/c gow, u&rzaem istn/ chmar, wielokolorowego ptactwa, ktGra wa+nie miaa zamiar
przeci/. nam drog,* Nbawia&/c si, zderzenia z nimi, obni$yem si, o kilkaset metrGw* mign,y
nade mn/ z niewiarygodn/ szybko+ci/ C ale czy to one tak szybko leciay, czy myO 'omy+laem, $e
by. mo$e byy to nasze po/czone pr,dko+ci, ktGre spowodoway, $e tak szybko znikn,y, ale
wa+nie wtedy co+ innego mnie w du$ym stopniu zadziwio*
'atrz/c nad siebie, zobaczyem, $e Thao i inni nie zmienili swo&e& wysoko+ci* @ak si, to stao, $e
si, nie zderzyli z t/ skrzydlat/ eskadr/O -erka&/c na Thao zdaem sobie spraw,, $e czytaa mo&e
my+li C i dotaro do mnie, $e ptaki po&awiy si, cakiem we wa+ciwym czasie C wa+nie wtedy,
kiedy postawiem mo&e pytanie*
-naem &u$ Thao i wiedziaem, $e kiedy mnie Eignoru&eF, ma ku temu swo&e powody i nale$y
temat zakoBczy.* 'ostanowiem w zamian, $e skorzystam z okaz&i, $e lec, bez skrzyde i odurz, si,
otacza&/cymi mnie kolorami, ktGre stopniowo ulegay zmianie, w miar, &ak soBce skrywao si, za
horyzontem*
?a&estat pastelowych odcieni, ktGre rozmyy si, po niebie, nie da&e si, opisa. piGrem*
?y+laem, $e byem &u$ +wiadkiem wszystkich mo$liwych sym>onii kolorGw, &akie wyst,poway na
te& planecie, a &ednak si, myliem* - nasze& wysoko+ci e>ekt kolorGw na niebie, czasami
kontrastu&/cych z kolorami oceanu a czasami doskonale si, z nimi dopenia&/cych, by wspaniay*
3yo to niewiarygodne, &ak 4atura potra>ia skoordynowa. taki zakres kolorGw, zawsze zmienny,
zawsze pi,kny* 'oczuem znowu pocz/tki Ezawrotu gowyF, ktGry poprzednio sprawi, $e
zemdlaem, i otrzymaem polecenie, krGtko i wyraKnie:
C ?ichel, natychmiast zamkni& oczy*
'osuchaem i uczucie stanu nietrzeKwo+ci si, ulotnio* 4iemnie& &ednak nie &est atwo pilotowa.
Pitiolak i utrzyma. si, w szyku z zamkni,tymi oczami C zwaszcza kiedy &est si, w te& dziedzinie
nowic&uszem* 4ieuchronnie zbaczaem to na lewo, to na prawo, w gGr, i w dG*
'ado nast,pne polecenie, tym razem mnie& nagl/ce:
C 'atrz na plecy Pationusi, ?ichel* 4ie spuszcza& z niego oczu i patrz na &ego skrzyda*
Ntworzyem oczy i u&rzaem przede mn/ Pationusi* To dziwne, ale wcale nie zdziwi mnie >akt,
$e wypu+ci czarne skrzyda i skoncentrowaem na nich ca/ swo&a uwag,* 'o &akim+ czasie Thao
przybli$ya si, do mnie mGwi/c po >rancusku:
C @u$ prawie przylecieli+my, ?ichel* Pe. za nami*
;znaem za rGwnie naturalne, $e Pationusi straci teraz swo&e skrzyda* 'od/$yem za grup/ na
dG w kierunku oceanu, gdzie dostrzegli+my, &ak kle&not na kolorowym obrusie, wysp,, gdzie
mie+cio si, mo&e doko* -bli$yli+my si, byskawicznie po+rGd >antastycznego ognia kolorGw, kiedy
soBce zanurzao si, w >ale* ?usiaem si, spieszy. do mo&ego doko* E2tan nietrzeKwo+ciF,
spowodowany pi,knem kolorGw, grozi, $e znowu mn/ zawadnie i musiaem cz,+ciowo zamkn/.
oczy* Pecieli+my teraz nad poziomem morza* #krGtce przeci,li+my pla$, i zatopili+my si, w
listowie otacza&/ce mo&e doko* P/dowanie mi si, nie udao i znalazem si, wewn/trz doko,
okrakiem na oparciu >otela*
Patoli natychmiast znalaza si, przy mnie* #cisn,a wy/cznik mo&ego Pitiolaka pyta&/c, czy ze
mn/ wszystko w porz/dku*
C Tak, ale te koloryJ C wy&/kaem*
4ikt nie +mia si, z mo&ego maego wypadku i ka$dy wygl/da troch, smutno* Tak to do nich nie
pasowao, $e zostaem zupenie zbity z tropu* #szyscy usiedli+my i pocz,stowali+my si,
hydromelem a tak$e daniami czerwone& i zielone& $ywno+ci*
4ie byem bardzo godny* -d&/em mask, i ponownie zacz/em znowu czu. si, sob/* 4oc
zapada szybko, tak &ak to bywa na T@ehoobie i siedzieli+my w ciemno+ci* 'ami,tam, $e
rozwa$aem >akt, $e podczas gdy &a ledwo dostrzegaem ka$de z nich, oni widzieli mnie tak atwo
&ak za dnia*
4ikt si, nie odzywaR siedzieli+my w milczeniu* 'atrz/c w gGr, widziaem gwiazdy po&awia&/ce
si, &edna po drugie&, +wiec/ce kolorowo, &ak gdyby pokaz ogni sztucznych EzamarzF na niebie*
'oniewa$ na T@ehoobie warstwy gazGw w atmos>erze rG$ni/ si, od naszych, gwiazdy zdaway si,
by. kolorowe a tak$e du$o wi,ksze ni$ wyda&/ si, nam na -iemi*
'rzerwaem gwatownie cisz, pyta&/c cakiem naturalnie:
C (dzie &est -iemiaO
(rupa &ak gdyby czekaa na to pytanie, i wszyscy podnie+li si, razem* Patoli wzi,a mnie w
ramiona, tak &ak dziecko i wyszli+my na zewn/trz* # +lad za innymi poszli+my szerok/ +cie$k/,
ktGra prowadzia na pla$,* Patoli postawia mnie na wilgotnym piasku przy brzegu*
?inuta za minut/ >irmament o+wietlao wi,ce& gwiazd, &ak gdyby gigantyczna r,ka zapalaa
$yrandol* Thao podesza do mnie i prawie szeptaa gosem, ktGry by smutny i ktGry ledwo
rozpoznawaem &ako &e&:
C Czy widzisz te cztery gwiazdy, ?ichel, tu$ nad horyzontemO Tworz/ prawie kwadrat* Ta na
gGrze po prawe& stronie &est zielona i &a+nie&sza ni$ inne*
C Tak, my+l,, $e &/ mam C tak, tworzy kwadrat C ta zielona, tak*
C Teraz spG&rz na prawo od tego kwadratu i troch, wy$e&* ;&rzysz dwie czerwone gwiazdy,
cakiem blisko siebie*
C Tak*
C -atrzyma& wzrok na te& po prawe& i spG&rz odrobin, wy$e&* #idzisz tak/ maleBk/ bia/
gwiazdk,* Pedwo &/ wida.*
C Chyba***tak*
C < po &e& lewe& troch, wy$e& &est maleBka $Gta gwiazdka*
C Tak, zgadza si,*
C Ta maa biaa gwiazdka to 2oBce, ktGre o+wietla planet, -iemi,*
C < gdzie &est -iemiaO
C 4ie wida. &e& st/d, ?ichel* @este+my zbyt daleko*
'ozostaem tam, gapi/c si, na mikroskopi&n/ gwiazdk,, ktGra wydawaa si, tak mao znacz/ca
na niebie wypenionym wielkimi kolorowymi kle&notami* 4iemnie& &ednak ta mikroskopi&na
gwiazdka by. mo$e w te& wa+nie chwili ogrzewaa mo&/ rodzin, i mG& dom, dzi,ki nie& kiekoway
i rosy ro+liny*
ERodzinaF C sowa te wydaway si, takie dziwne* E<ustraliaF C z te& perspektywy miaem
kopot, aby wyobrazi. sobie na&wi,ksz/ wysp, na mo&e& planecie, zwaszcza kiedy -iemi nie byo
wida. goym okiem* @ednak, &ak mi powiedziano, nale$ymy do te& same& galaktyki, a #szech+wiat
skada si, z tysi,cy galaktyk*
Czym my &este+my, biedne ludzkie ciaaO 4iewiele wi,ce& ni$ atomem*
1'. Powr;t do 7domu8
Ncynkowane blachy dachu skrzypi/ pod pal/cymi promieniami soBca, i nawet na werandzie
panu&e upa prawie nie do zniesienia* Nbserwu&, zachwyca&/c/ gr, +wiata i cienia w ogrodzie,
sysz, +piew ptakGw goni/cych si, po bladob,kitnym niebie C i &est mi smutno*
'ostawiem wa+nie kropk, na koBcu dwunastego rozdziau te& ksi/$ki, ktGr/ polecono mi
napisa.* -adanie nie zawsze byo atwe* Detale cz,sto mi umykay i +l,czaem godzinami, prGbu&/c
przypomnie. sobie pewne rzeczy, ktGre Thao mi mGwia, a w szczegGlno+ci rzeczy, ktGre chciaa
abym opisa* #tedy, w chwilach kiedy byem zupenie zirytowany, wszystko do mnie wracao C
ka$dy szczegG, tak &ak gdyby &aki+ gos dyktowa mi sowa przez rami,, i pisaem tak du$o, $e
dostawaem od tego skurczu w r,ce* Czasem przez trzy godziny, czasami wi,ce&, czasami mnie&,
natok obrazGw panowa w mo&e& gowie*
%iedy pisaem t, ksi/$k,, sowa przepychay si, w moim umy+le i cz,sto $aowaem, $e nie
znam stenogra>ii C i teraz to dziwne uczucie powrGcio ponownie*
C @este+ tam, ThaoO C pytaem i nigdy nie otrzymywaem odpowiedzi* C Czy to &edna z wasO
ThaoO PatoliO PationusiO 3agam, da&cie mi &aki+ znak, &aki+ dKwi,k* 'rosz,, odpowiedzcieJ
C #oae+ mnieO
?Gwiem na gos i przybiega mo&a $ona* 2tan,a przede mn/ obserwu&/c mnie uwa$nie*
C 4ie*
C -achowu&esz si, tak co &aki+ czas C gadasz sam do siebie* 3,d, szcz,+liwa, kiedy skoBczysz t,
ksi/$k, i naprawd, EwrGcisz na -iemi,FJ
#ysza* 3iedna Pena* 4a pewno nie byo &e& atwo w ostatnich miesi/cach* @ak musiaa si,
czu.O #staa &ednego ranka i znalaza mnie, &ak le$aem rozci/gni,ty na so>ie, +miertelnie blady,
oddychaem z trudem i strasznie chciao mi si, spa.* -apytaem &/ czy znalaza mo&/ notatk,*
C Tak C powiedziaa C ale gdzie si, podziewae+O
C #iem, $e b,dzie ci trudno w to uwierzy., ale zostaem zabrany przez kosmitGw na ich planet,*
Npowiem ci wszystko, ale na razie, pozwGl mi si, wyspa. &ak na&du$e&* 'G&d, teraz do G$ka C
rozo$yem si, tuta&, aby ci, nie budzi.*
C Czy ty przypadkiem nie &este+ zm,czony z &akich+ innych powodGwO C @e& ton by zgryKliwy i
czuem &e& niepokG&* 4ie mnie& &ednak daa mi si, wyspa. i spaem dobre trzydzie+ci sze+. godzin,
zanim otworzyem oczy* %iedy si, obudziem, Pena pochylaa si, nade mn/ z min/ zatroskane&
piel,gniarki, ktGra dogl/da kogo+ powa$nie chorego*
C @ak si, czu&eszO C zapytaa* C 3yam &u$ gotowa wezwa. doktora* 4ie wiedziaam, $e mo$esz
spa. tak dugo ani razu si, nie rusza&/c C &ednak$e +nio ci si, co+ i woae+ przez sen* %im &est ten
E<rkiF czy E<kiF, ktGrego wymieniae+O ) ThaoO ?asz zamiar mi powiedzie.O
;+miechn/em si, do nie& i pocaowaem &/*
C #szystko ci opowiem* C ;+wiadomiem sobie wGwczas, $e tysi/ce m,$Gw i $on musi
wypowiada. to samo zdanie, chocia$ wcale nie ma&/ zamiaru wy&a+nia. EwszystkiegoF* Qau&,, $e
nie powiedziaem czego+ mnie& pospolitego i oklepanego*
C Tak, sucham*
C Dobrze, i sucha& uwa$nie, bo to co ci powiem &est powa$ne C bardzo powa$ne* <le nie chc,
powtarza. te& same& historii dwa razy* -awoa& naszego syna, abym mGg wam obo&gu opowiedzie.*
Trzy godziny pGKnie& w du$e& mierze skoBczyem mo&e opowiadanie o nadzwycza&ne&
przygodzie, ktGra mi si, przydarzya* Pena, ktGra &est na&mnie& atwowiernym czonkiem nasze&
rodziny, &e+li chodzi o takie sprawy, wykrya z niektGrych wyra$eB i pewnych intonac&i w moim
gosie, $e przydarzyo mi si, co+ rzeczywi+cie powa$nego* %iedy si, z kim+ $y&e przez dwadzie+cia
siedem lat, pewnych rzeczy nie da&e si, Kle zrozumie.*
-asypali mnie pytaniami, zwaszcza mG& syn, poniewa$ zawsze wierzy w istnienie innych
planet zamieszkiwanych przez istoty inteligentne*
C ?asz &aki+ dowGdO C zapytaa Pena i zaraz przypomniay mi si, sowa Thao C E2zuka&/
dowodu, ?ichel, i &eszcze wi,kszego dowoduF* Rozczarowaem si, troch,, $e pytanie to pado od
mo&e& wasne& $ony*
C 4ie mam $adnego, ale kiedy przeczytasz ksi/$k,, ktGr/ musz, napisa., b,dziesz wiedziaa, $e
mGwi, prawd,* 4ie b,dziesz musiaa Ewierzy.F C b,dziesz wiedzie"*
C Czy mo$esz sobie wyobrazi., &ak opowiadam moim zna&omym: E?G& m/$ wa+nie wrGci z
planety T@ehoobaOF
'oprosiem &/, aby z nikim nie rozmawiaa o te& sprawie, poniewa$ nie polecono mi o tym
mGwi., ale na&pierw napisa.* # ka$dym razie czuem, $e tak b,dzie lepie&, poniewa$ sowa s/
ulotne, podczas gdy to, co &est napisane, pozosta&e*
?in,y dni i miesi/ce i ksi/$ka &est &u$ skoBczona* 'ozostao mi &/ tylko opublikowa.* # te&
kwestii Thao zapewnia mnie, $e b,dzie z tym kilka problemGw* 3ya to &e& odpowiedK na pytanie,
ktGre zadaem &e& na statku podczas powrotu na -iemi,*
E2tatek kosmicznyF C &ak wiele rzeczy to sowo przywodzi na my+l*
Nstatniego wieczoru na pla$y Thao wskazaa na maleBk/ gwiazdk,, ktGra bya soBcem, od
ktGrego si, teraz poc,* 4ast,pnie wsiedli+my na nasz/ lata&/c/ plat>orm, i skierowali+my si, w
stron, bazy kosmiczne& C szybko i bez sowa* Nczekiwa na nas statek kosmiczny, przygotowany do
natychmiastowego odlotu* 'odczas nasze& krGtkie& podrG$y do bazy zaobserwowaem w ciemno+ci,
$e <ury moich towarzyszy nie +wieciy tak &asno &ak zwykle* %olory byy bardzie& przytumione i
przylegay bli$e& ich cia* -dziwio mnie to, ale nic nie powiedziaem*
%iedy weszli+my na pokad, zao$yem, $e &edziemy w &ak/+ podrG$, by. mo$e mamy spec&aln/
mis&, na pobliskie& planecie* Thao niczego mi nie powiedziaa*
4asz start odby si, zgodnie z normaln/ procedur/ i bez $adnych niespodzianek* 'atrzyem, &ak
zota planeta gwatownie zacz,a si, zmnie&sza., przypuszcza&/c, $e wrGc, za kilka godzin C lub
by. mo$e nast,pnego dnia* ;pyn,o kilka godzin, zanim Thao w koBcu do mnie przemGwia*
C ?ichel, wiem, $e zauwa$ye+ nasz smutek* @est bardzo prawdziwy, poniewa$ pewne rozstania
s/ smutnie&sze ni$ inne* ?oi towarzysze i &a bardzo si, do ciebie przywi/zali+my i, &e$eli &este+my
smutni, to dlatego, $e musimy si, rozsta. na zakoBczenie te& podrG$y* -abieramy ci, z powrotem na
two&/ planet,*
'oczuem ponownie kucie po boku mo&ego $o/dka*
C ?am nadzie&,, $e nie masz nam za ze, $e odlecieli+my tak szybko* -robili+my tak, aby
oszcz,dzi. ci $al, ktGry zawsze czu&esz, gdy opuszczasz mie&sce, ktGre lubisz C a wiem, $e bardzo
podoba ci si, nasza planeta i nasze towarzystwo* Trudno nie pomy+le. Eto &est mo&a ostatnia nocF
lub Epo raz ostatni widz, to czy tamtoF*
2pu+ciem wzrok C nie miaem absolutnie nic do powiedzenia* 2iedzieli+my razem w milczeniu
przez &aki+ czas* Czuem si, oci,$ay, &ak gdyby ci/$yy mi mo&e koBczyny i narz/dy* NdwrGciem
powoli gow, w kierunku Thao, patrz/c na ni/ ukradkiem* 3yo &e& chyba &eszcze bardzie& smutno*
3rakowao mi w nie& &eszcze czego+ innego*
-rozumiaem nagle czego C &e& <ury*
C Thao, co si, ze mn/ dzie&eO 4ie widz, &u$ <ury*
C To normalne, ?ichel* #ielcy Thaori dali ci dwa dary C zdolno+. widzenia <ury i rozumienia
&,zykGw, aby ci su$yy &ako narz,dzia do nauki, ale tylko na okre+lony czas* Czas ten &u$ upyn/,
ale nie smu. si, tym >aktemR ostatecznie s/ to dary, ktGrych nie miae+, kiedy do nas przybye+* To,
co zabierasz ze sob/ to wiedza, z ktGre& ty i miliony twoich bliKnich mo$e skorzysta.*
C Czy$ nie &est to wa$nie&sze ni$ rozumienie &,zykGw lub zdolno+. widzenia <ury, kiedy nie
potra>isz &e& odczyta.O Nstatecznie to wa+nie czytanie <ury si, liczy C a nie &e& dostrzeganie*
C -godziem si, z &e& rozumowaniem, niemnie& &ednak byem zawiedziony, poniewa$ szybko si,
przyzwyczaiem do blasku wokG tych ludzi*
C 4ie martw si,, ?ichel C powiedziaa Thao czyta&/c mo&e my+li* C 4a two&e& planecie
wi,kszo+. ludzi nie ma promienne& <ury C daleko im do tego* ?y+li i troski milionGw -iemian s/
tak zwi/zane z rzeczami materialnymi, $e ich <ury s/ zupenie przy.mioneR byby+ rozczarowany*
'rzy&rzaem si, &e& bli$e&, bardzo +wiadomy >aktu, $e wkrGtce &u$ &e& wi,ce& nie zobacz,*
'omimo &e& du$ego rozmiaru bya zbudowana tak proporc&onalnieR &e& mia dla oka pi,kna twarz nie
miaa ani &edne& zmarszczkiR &e usta, &e& nos, &e& brwi C wszystko byo doskonae* 4agle pytanie,
ktGre kiekowao w mo&e& pod+wiadomo+ci od tak dawna przyszo mi do gowy prawie
mimowolnie*
C Thao, czy &est &aki+ powGd, dla ktGrego wszyscy &este+cie herma>rodytamiO
C Tak, i to wa$ny, ?ichel* Dziwi, si,, $e nie zadae+ tego pytania wcze+nie&* #idzisz, poniewa$
istnie&emy na wy$sze& planecie, wszystko materialne co mamy, &est rGwnie$ lepsze, tak &ak to
widziae+ na wasne oczy* #szystkie nasze ciaa, /cznie z ciaem >izycznym, rGwnie$ musz/ by.
bardzie& rozwini,te, i na tym polu posun,li+my si, tak daleko, &ak tylko post,p &est mo$liwy*
?o$emy regenerowa. nasze ciaa, nie dopuszcza., aby umieray, wskrzesza. &e a nawet czasami &e
tworzy.* <le w ciele >izycznym s/ &eszcze inne ciaa, takie &ak Ciao <stralne C w rzeczywisto+ci
wszystkich &est ich dziewi,.* Te, ktGre interesu&/ nas w te& chwili, to ciaa >luidyczne i
>iz&ologiczne* Ciao >luidyczne wpywa na ciao >iz&ologiczne, a to z kolei wpywa na ciao
>izyczne*
# ciele >luidycznym posiadasz sze+. gGwnych punktGw, ktGre my nazywamy %arolas, a ktGre
&odzy na two&e& planecie nazywa&/ czakrami* 'ierwsza czakra mie+ci si, pomi,dzy twoimi oczami,
pGtora centymetra tu$ nad nosem* @est to EmGzgF two&ego ciaa >luidycznego, &e+li woliszR
odpowiada przysadce, ktGra mie+ci si, g,bie& w twoim >izycznym mGzgu, ale dokadnie na tym
samym poziomie* To wa+nie na te& czakrze &eden z Thaori umie+ci swG& palec i by w stanie
wyzwoli. w tobie dar rozumienia &,zykGw*
; podstawy ciaa >luidycznego i tu$ powy$e& narz/dGw pciowych zna&du&e si, bardzo wa$na
czakra, ktGr/ my nazywamy ?ouladhara, a ktGr/ wasi &odzy nazywa&/ +wi,t/* 'owy$e& te& czakry,
w kierunku kr,gosupa zna&du&e si, 'alantinus* ?a on >orm, zwini,te& spr,$yny i si,ga do
podstawy kr,gosupa &edynie wtedy, kiedy si, go rozluKni*
<by go rozluKni., niezb,dny &est akt seksualny pomi,dzy dwo&giem partnerGw, ktGrzy musz/ nie
tylko si, nawza&em kocha., ale tak$e musi istnie. mi,dzy nimi wi,K duchowa* Tylko w takim
momencie i pod tymi warunkami 'alantinus dosi,ga kr,gosupa, przenosz/c energi, i spec&alne
dary do ciaa >iz&ologicznego, ktGre nast,pnie oddziaywu&e na ciao >izyczne* Czowiek dozna&e
szcz,+cia z seksualne& przy&emno+ci, ktGra &est daleko wi,ksza ni$ zwykle*
%iedy na two&e& planecie syszysz, &ak wy&/tkowo zakochani w sobie nawza&em ludzie u$ywa&/
wyra$eB typu: Ebyli+my w siGdmym niebieF, Ebyo nam lekkoF lub Eunosili+my si, w powietrzuF,
mo$esz by. pewien, $e pary te osi/gn,y >izyczn/ i duchow/ harmoni, i byy Estworzone dla
siebieF C przyna&mnie& na chwil,*
4iektGrzy tantry+ci na -iemi osi/gn,li ten punkt, ale nie &est to po+rGd nich powszechne,
poniewa$ ich religie z dziwacznymi rytuaami i zakazami stwarza&/ prawdziw/ przeszkod,, aby
osi/gn/. cel* %iedy patrz/ na las, nie widz/ drzew*
#rG.my do nasze& kocha&/ce& si, pary: m,$czyzna do+wiadcza olbrzymie& przy&emno+ci, ktGra
przeksztaca si, w korzystne drgania 'alantinusa dzi,ki mio+ci, ktGra &est autentyczna i dzi,ki
absolutnemu dopasowaniu do partnera* #szystkie te uczucia szcz,+cia uwalnia&/ si, przez
dopenienie aktu seksualnego* ;czucia szcz,+cia u kobiety nie s/ takie same, ale proces &est u nie&
taki sam*
< teraz, odpowiem na two&e pytanie* 4a nasze& planecie, w ciaach, ktGre s/ zarGwno kobiece
&ak i m,skie, mo$emy osi/ga., na $yczenie, doznania zarGwno m,skie &ak i $eBskie* Nczywi+cie
przynosi nam to o wiele wi,kszy zakres seksualne& przy&emno+ci, ni$ gdyby+my byli mono6
seksualni* Co wi,ce&, nasze ciao >luidyczne mo$e by. w swo&e& na&lepsze& >ormie* 4ie trzeba
dodawa., $e nasz wygl/d &est bardzie& kobiecy ni$ m,ski C przyna&mnie& &e$eli chodzi o nasze
twarze i piersi* Czy nie przyznasz, ?ichel, $e generalnie kobieta ma pi,knie&sz/ twarz ni$
m,$czyznaO 4o cG$, wolimy mie. twarze, ktGre s/ pi,kne racze& ni$ nieatrakcy&ne*
C Co my+lisz o homoseksualizmieO
C Homoseksualista, kobieta czy m,$czyzna, &est neurotykiem 1kiedy nie &est to sprawa
hormonGw:* 4ie mo$na pot,pia. neurotykGw, ale, &ak wszyscy neurotycy, powinni szuka. terapii*
#e wszystkich rzeczach, ?ichel, mie& wzgl/d na to, co zarz/dzia 4atura i b,dziesz mie.
odpowiedzi na swo&e pytania*
4atura daa ka$de& $y&/ce& istocie mo$liwo+. rozmna$ania, aby rG$ne gatunki mogy
kontynuowa. swo&e istnienie* -godnie z wol/ 2twGrcy, osobniki m,skie i $eBskie zostay stworzone
we wszystkich gatunkach* 4iemnie& &ednak ludziom, z przyczyn, ktGre wy&a+niaam, doda cechy,
ktGrych nie da innym gatunkom* 4a przykad kobieta mo$e rozkwita. w seksualnym spenieniu
osi/ga&/c zakres wra$eB seksualnych, ktGre mog/ wyzwoli. 'alantinus i spowodowa., $e ciao
>luidyczne wywoa ogromne polepszenia w &e& ciele >izycznym* ?o$e to nast,powa. przez liczne
dni w miesi/cu i nie za&dzie w ci/$,* - drugie& strony krowa przy&mie byka tylko podczas kilku
godzin w miesi/cu i &est to motywowane wy/cznie pop,dem, aby podzi. potomstwo* (dy &est
cielna, nie przy&mu&e &u$ EzalotGwF byka* Tak oto masz porGwnanie pomi,dzy dwoma
stworzeniami 4atury* 'ierwsze &est istot/ dosy. szczegGln/, posiada dziewi,. cia, podczas gdy
drugie posiada tylko trzy ciaa* 4a&wyraKnie& 2twGrca spec&alnie si, zatroszczy o to, aby umie+ci.
wewn/trz nas znacznie wi,ce& ni$ ciao >izyczne* Czasami na wasze& planecie te spec&alne rzeczy
nazywa si, Eboskimi iskramiF C i &est to wa+ciwe porGwnanie*
C Co my+lisz o rozmy+lne& aborc&iO
C Czy &est to akt naturalnyO
C 4ie, oczywi+cie $e nie*
C # takim razie czemu pytasz C znasz &u$ odpowiedK*
'ami,tam, $e Thao &akby zamy+lia si, na &aki+ czas, patrz/c na mnie i nic nie mGwi/c*
4ast,pnie zacz,a dale&:
C Nd okoo stu czterdziestu lat, czowiek na two&e& planecie przyspiesza niszczenie 4atury i
zanieczyszczanie +rodowiska* Dzie&e si, tak, odk/d odkryto maszyn, parow/ i silnik spalinowy*
'ozostao wam zaledwie kilka lat, aby powstrzyma. zanieczyszczenie, zanim sytuac&a stanie si,
nieodwracalna* @ednym z gGwnych KrGde zanieczyszczenia +rodowiska na -iemi &est silnik
benzynowy i mo$na by go natychmiast zast/pi. silnikiem wodorowym, ktGry, $e tak powiem, nie
powodu&e $adnego zanieczyszczenia* 4a niektGrych planetach nazywa si, go Eczystym silnikiemF*
'rototypy takiego silnika zostay skonstruowane przez rG$nych in$ynierGw na two&e& planecie, ale
musz! by. one produkowane przemysowo, aby zast/pi. silniki benzynowe* 4ie tylko oznaczaoby
to zmnie&szenie obecnego poziomu zanieczyszczenia, spowodowanego spalinami, o siedemdziesi/t
pi,. procent, ale byoby to rGwnie$ bardzie& ekonomiczne dla konsumentGw*
#ielkie korporac&e na>towe s/ przera$one my+l/ o popularyzac&i silnika wodorowego, poniewa$
oznaczaoby to utrat, sprzeda$y ropy na>towe& i w konsekwenc&i ich >inansow/ ruin,*
# rGwnym stopniu ucierpiayby rGwnie$ rz/dy paBstw, ktGre nakada&/ olbrzymie podatki na
rop, na>tow/* #idzisz, ?ichel, wszystko z powrotem sprowadza si, do pieni,dzy* - tego powodu
macie globalny ekonomiczny i >inansowy kontekst, ktGry sprzeciwia si, radykalnie post,powym
zmianom w interesie wszystkich ludzi na -iemi*
Pudzie na -iemi sami pozwala&/, aby ich popychano, zastraszano, wykorzystywano i
prowadzono do rzeKni* Robi/ to polityczne i >inansowe kartele, ktGre czasami s/ nawet zwi/zane z
dobrze znanymi sektami i religiami*
%iedy kartelom nie uda si, zdoby. ludzi poprzez sprytne kampanie reklamowe, ma&/ce na celu
pranie mGzgu, prGbu&/ odnie+. sukces poprzez polityk,, a nast,pnie poprzez religi, lub poprzez
przebieg/ kombinac&, tego wszystkiego*
#ielcy ludzie, ktGrzy chcieli co+ zrobi. dla ludzko+ci, byli po prostu mordowani* ?artin Puter
%ing &est &ednym przykadem, (andhi &est nast,pnym*
Pudzie na -iemi nie mog/ sobie du$e& pozwoli., aby ich przywGdcy, ktGrych sami sobie
wybrali w demokratycznych wyborach, traktowali ich &ak gupcGw i prowadzili ich do rzeKni &ak
stado owiec* Pudzie tworz/ olbrzymi/ wi,kszo+.* @est to absurdalne, aby w narodzie licz/cym sto
milionGw mieszkaBcGw, grupa >inansistGw obe&mu&/ca by. mo$e tysi/c ludzi moga decydowa. o
losie innych C &ak rzeKnik w rzeKni*
(rupa ta pieczoowicie zdawia spraw, silnika wodorowego, i nawet si, go teraz nie wspomina*
Pudzi tych nic nie obchodzi, co si, mo$e sta. z wasz/ planet/ w nadchodz/cych latach* (oni/
samolubnie za swoimi zyskami oczeku&/c, $e umr/, zanim Ecokolwiek, co ma si, sta.F si, stanie*
@e$eli -iemia zniknie w wyniku straszliwych kataklizmGw, zakada&/, $e nie b,d/ &u$ $y.*
Robi/ tu wielki b/d, poniewa$ KrGdem nadchodz/cych nieszcz,+. &est zanieczyszczenie, ktGre
ro+nie z dnia na dzieB na wasze& planecie* @ego konsekwenc&e dadz/ si, odczu. bardzo szybko C
du$o szybcie& ni$ to sobie wyobra$acie* Pudziom na -iemi nie wolno zachowywa. si, &ak dziecku,
ktGremu zakazano igra. z ogniemR dziecko nie ma do+wiadczenia i pomimo zakazu, nie sucha i
dozna&e poparzeB* (dy si, raz sparzy, EwieF, $e doro+li mieli rac&,* 4ie b,dzie znowu bawi. si,
ogniem, ale zapaci za nieposuszeBstwo i b,dzie pGKnie& cierpie. przez kilka dni*
4iestety w przypadku, ktGry teraz rozwa$amy, konsekwenc&e s/ o wiele bardzie& powa$ne ni$
poparzenie dziecka* (rozi wam zniszczenie cae& wasze& planety C bez adnej druiej szansy, &e$eli
nie zau>acie tym, ktGrzy chc/ wam pomGc*
ledzimy z zainteresowaniem, &ak ostatnio pozakadane ruchy ekologiczne nabiera&/ p,du i
mocyR i $e modzi ludzie na -iemi Eprowadz/F innych rozs/dnych ludzi za sob/ w walce z
zanieczyszczeniem*
@est tylko &edno rozwi/zanie, tak &ak powiedzia <rki C grupowanie si, &ednostek* (rupa &est tak
silna, &ak &est du$a* Ci, ktGrych nazywacie ekologami, sta&/ si, coraz bardzie& silnie&si i dale& tak
b,dzie* 4atomiast &est istotne, $eby ludzie zapomnieli o swo&e& nienawi+ci, swoich urazach, a
zwaszcza o swoich politycznych i rasowych rG$nicach* (rupa taka musi z&ednoczy. si,
mi,dzynarodowo C i nie mGw mi, $e to takie trudne C poniewa$ na -iemi istnie&e poko&owa i bardzo
du$a mi,dzynarodowa organizac&a C ?i,dzynarodowy Czerwony %rzy$, ktGry >unkc&onu&e
skutecznie od cakiem dugiego czasu*
@est spraw/ zasadnicz/, aby ta grupa ekologiczna w/czya do swoich programGw nie tylko
ochron, +rodowiska od bezpo+redniego zniszczenia, ale rGwnie$ od po+rednich ska$eB, takich &ak
te, ktGre wynika&/ z dymu: wyziewGw po&azdGw spalinowych, dymu z >abryk i tak dale&* cieki
du$ych miast i >abryk, ktGre s/ chemicznie uzdatniane, s/ rGwnie$ szkodliwe i uchodz/ do
system.w rzecznych i ocean.w* Dym z ;2< spowodowa &u$, $e ponad czterdzie+ci &ezior w
%anadzie stao si, sterylne z powodu kwa+nych deszczGw, ktGre zostay przez ten dym wywoane*
To samo z&awisko wyst,pu&e w Uuropie 'Gnocne& z powodu zanieczyszczenia przez >rancuskie
>abryki i niemieckie -ag,bie Ruhry*
< teraz dochodzimy do innego rodza&u ska$enia, o wcale nie mnie&szym znaczeniu, chocia$
ludzie mogliby z atwo+ci/ &e pomin/.* @ak ci powiedzia wielki Thaora, ha'as &est &ednym z
na&bardzie& szkodliwych ska$eB +rodowiska, poniewa$ wytr/ca z rGwnowagi two&e elektrony i
rozstra&a two&e zachowanie w ciele >izycznym* 4ie wspominaam ci &eszcze o tych elektronach i
widz,, $e mnie nie rozumiesz*
4ormalne Ciao <stralne czowieka zawiera okoo czterech miliardGw trylionGw elektronGw
%)0&
*
Dugo+. $ycia tych elektronGw wynosi okoo dziesi,. miliardGw trylionGw
%)1&
waszych lat* -ostay
one stworzone w momencie 2tworzenia* Two&e Ciao <stralne si, z nich skada* %iedy umierasz,
dziewi,tna+cie procent Wtych elektronGwX /czy si, ponownie z elektronami #szech+wiata, do
czasu, gdy 4atura b,dzie ich potrzebowa., aby utworzy. &akie+ nowe ciao, drzewo czy zwierz,, a
osiemdziesi/t &eden procent wraca do two&e& #y$sze& @aKni*
C 4ie bardzo ci, rozumiem C przerwaem*
C #iem, ale mam zamiar pomGc ci zrozumie.* Ciao <stralne nie &est wcale tym, co nazwaby+
czystym duchem* 4a -iemi panu&e pogl/d, $e duch 1zawiera&/cy +wiadomo+.
%*3&
: nie &est z niczego
zbudowany* Tak nie &est* Ciao <stralne skada si, z miliardGw elektronGw, ktGre przybiera&/
dokadnie twG& >izyczny ksztat* %a$dy z tych elektronGw ma Epami,.F i ka$dy zdolny &est
przechowa. tyle in>ormac&i, ile &est zawarte we wszystkich ksi/$kach wypenia&/cych pGki
przeci,tne& biblioteki*
#idz,, $e wytrzeszczye+ na mnie oczy, ale &est tak &ak mGwi,* )n>ormac&a ta &est zakodowana,
&ak mikro>ilm zawiera&/cy plany przemysowe& instalac&i, ktGre szpieg mGgby przemyci. w spince
od mankietu, tylko w o wiele bardzie& zminiaturyzowane& >ormie* 4iektGrzy >izycy na -iemi s/
obecnie tego >aktu +wiadomi
%*1&
, ale spoeczeBstwo na ogG nie &est o tym poin>ormowane* Two&e
Ciao <stralne przekazu&e i otrzymu&e wiadomo+ci do i od twe& #y$sze& @aKni za pomoc/ tych
elektronGw, poprzez kana w twoim mGzgu* )n>ormac&a &est transmitowana bez two&ego udziau
%*2&
,
dzi,ki sabemu elektrycznemu pr/dowi z twego mGzgu w zgodzie z twoimi elektronami*
'oniewa$ to wa+nie two&a #y$sza @aKB wysaa Ciao <stralne do twego ciaa >izycznego, &est
naturaln/ kole&/ rzeczy, $e two&a #y$sza @aKB powinna otrzymywa. in>ormac&, od twego Ciaa
<stralnego*
'odobnie &ak wszystkie elektroniczne rzeczy, Ciao <stralne C narz,dzie #y$sze& @aKni C &est
narz,dziem dosy. delikatnym* # godzinach, kiedy nie +pisz, zdolne &est wysya. niezwykle pilne
wiadomo+ci do #y$sze& @aKni, ale #y$sza @aKB pragnie znacznie wi,ce&* Tak wi,c, w czasie snu
two&e Ciao <stralne opuszcza two&e ciao >izyczne, aby po/czy. si, z #y$sz/ @aKni/ i albo
przekazu&e wymagan/ in>ormac&, albo otrzymu&e in>ormac&, czy instrukc&e* ?acie takie stare
przysowie w &,zyku >rancuskim: E4oc przynosi rad,F* 'owiedzenie to wyonio si, z
do+wiadczenia* - biegiem lat ludzie zauwa$yli, $e budz/c si, rankiem cz,sto posiadali rozwi/zania
swoich problemGw*
Czasami tak &est a czasami nie &est* @e$eli Erozwi/zanieF &est korzystne dla #y$sze& @aKni,
mo$esz by. pewien, $e zostanie ci ono przedstawione C &e$eli nie, b,dziesz czeka na prG$no*
Pudzie, ktGrzy w wyniku bardzo zaawansowanych, spec&alnych .wiczeB, s/ w stanie
W+wiadomieX oddzieli. swo&e Ciaa <stralne od cia >izycznych, mog/ dostrzec &asn/, srebrno6
niebiesk/ ni., tak/ &ak/ ty sam widziae+, ktGra /czy ich ciao >izyczne z Ciaem <stralnym*
RGwnie$ ich Ciaa <stralne s/ widoczne w czasie trwania tego oddzielenia* 2/ to te same elektrony,
ktGre tworz/ two&e Ciao <stralne i one te$ tworz/ widzialny e>ekt nici*
#idz,, $e rozumiesz to co mGwi, i $e uchwycie+ istot, rzeczy* 'ozwGl, $e na zakoBczenie
wy&a+ni, zagro$enia haasu* Haas bezpo+rednio ataku&e elektrony twego Ciaa <stralnego tworz/c
zakGcenia, u$ywa&/c okre+leB radiowych i telewizy&nych* @e$eli ogl/dasz ekran telewizy&ny i
widzisz kilka biaych punktGw, wGwczas wskazu&e to na istnienie &akiego+ maego EzakGceniaF*
'odobnie, &e+li kto+ obsugu&e &akie+ elektryczne narz,dzie obok two&ego domu, wGwczas na
ekranie tworz/ si, tak du$e zakGcenia, $e obraz sta&e si, zupenie znieksztacony*
To samo dzie&e si, z twoim Ciaem <stralnym, ale niestety nie zda&esz sobie z tego sprawy, tak
&ak w przypadku ekranu telewizy&nego, i &est to o wiele gorsze, poniewa$ haas niszczy two&e
elektrony
%*'&
* < &ednak ludzie mGwi/: ENh, przyzwyczaili+my si, do tegoF* TwG& mGzg, $e tak
powiem, Esztywnie&eF, two&e psyche zapocz/tkowu&e mechanizmy obronne, ale nie two&e Ciao
<stralneR zakGcenie dokonu&e inwaz&i na &ego elektrony C co oczywi+cie ma katastro>alne
nast,pstwa dla two&e& #y$sze& @aKni*
DKwi,ki, ktGre dociera&/ do twoich uszu s/ bezspornie bardzo wa$ne* @eden utwGr muzyczny
mo$e podnie+. ci, do stanu eu>orii, podczas gdy inny, chocia$ bardzo pi,kny, nie b,dzie mia na
ciebie $adnego wpywu albo by. mo$e ci, zirytu&e* 'rzeprowadK taki eksperyment: weK utwGr z
delikatn/ muzyk/ na skrzypce, >ortepian lub >let, ktGry lubisz, i zagra& go &ak na&go+nie&* Cierpienia
twoich bon b,benkowych nie b,d/ tak przykre, &ak doznania, ktGre b,dziesz odczuwa. wewn/trz*
#i,kszo+. twoich bliKnich na -iemi uwa$a ska$enie haasem za rzecz nieistotn/, ale haas z rury
wydechowe& w motocykla &est trzy do czterech razy gorszy ni$ niezdrowe spaliny, ktGre ta rura
wydziela* 'odczas gdy spaliny dziaa&/ na two&e gardo i puca, haas oddziaywu&e na two&e Ciao
<stralne*
<le poniewa$ nikt nigdy nie by w stanie s>otogra>owa. twego Ciaa <stralnego, ludzie nie
zawraca&/ sobie nim gowyJ
-iemianie lubi/ dowody, niech wi,c rozwa$/ co nast,pu&e: s/ na -iemi uczciwi ludzie, ktGrzy
twierdz/, $e widzieli duchy C pomi&am szarlatanGw* To, co oni naprawd, widzieli to dziewi,tna+cie
procent elektronGw, ktGre nie obe&mu&/ Ciaa <stralnego* Ulektrony te od/cza&/ si, od ciaa
>izycznego trzy dni po &ego +mierci* Rzeczywi+cie, w wyniku pewnych e>ektGw statyczne&
elektryczno+ci, mo$na zobaczy., $e elektrony te przybiera&/ ten sam ksztat co ciao >izyczne*
Czasami, zanim zostan/ powtGrnie wykorzystane przez 4atur,, s/ EbezczynneF, ale one rGwnie$
ma&/ pami,. i powraca&/, aby Estraszy.F w mie&scach, ktGre zna&/ C mie&scach, ktGre kochay lub
nienawidziy*
C Pub nienawidzi'yO
C Tak, ale musiaby+ napisa. nie &edn/, ale dwie ksi/$ki, gdyby+my si, mieli za&/. tym tematem*
C Czy potra>isz widzie. mo&/ przyszo+.O 4a pewno potra>isz, poniewa$ &este+ zdolna robi.
rzeczy, ktGre s/ o wiele trudnie&sze*
C ?asz rac&,* E'rze&rzeli+myF cae two&e $ycie C a$ do +mierci two&ego obecnego ciaa
>izycznego*
C %iedy umr,O
C #iesz bardzo dobrze, $e ci tego nie powiem, wi,c po co pytaszO To bardzo Kle, kiedy znasz
przyszo+. i ci, ktGrzy pozwala&/, aby przepowiedziano ich losy, popenia&/ podwG&ny b/d* 'o
pierwsze wrG$bita mo$e by. szarlatanem, a po drugie &est to niezgodne z 4atur/, aby wiedzie., co
przyszo+. ze sob/ niesie* # przeciwnym razie wiedza ta nie byaby wymazywana w Erzece
zapomnieniaF*
C #ielu ludzi wierzy we wpyw gwiazd i stosu&/ znaki -odiaku* Co o tym my+liszO
Thao nie odpowiedziaa, tylko si, u+miechn,a*
Caa podrG$ powrotna przebiega tak &ak ta pierwsza* 4igdzie si, nie zatrzymywali+my, ale
mogem znowu podziwia. soBca, planety i kolory*
%iedy zapytaem Thao czy znowu wrGc, przez +wiat rGwnolegy, odpowiedziaa twierdz/co*
-astanawiaem si, czemu i wy&a+nia, $e &est to na&lepszy sposGb, poniewa$ zapewnia, $e nie musz/
mie. do czynienia z reakc&ami +wiadkGw*
-ostaem z powrotem odstawiony do mego ogrodu dokadnie w dziewi#" dni po tym, &ak go
opu+ciem, ponownie w +rodku nocy*
Postscriptum
%*)&
Doda&, to postscriptum do mego r,kopisu po tym, &ak ukoBczyem go trzy lata temu* 'odczas
tych trzech lat usiowaem bezowocnie go opublikowa., i dopiero wydawnictwo <ra>ura 'ublishing
1<ustralia:, odwa$yo si, wyda. to nadzwycza&ne, &edyne w swoim rodza&u sprawozdanie
3y to dla mnie trudny okres, gdy$ w przeciwieBstwie do moich oczekiwaB, Thao nie dawaa mi
$adnych znakGw* 4ie miaem $adnego kontaktu, ani telepatycznego ani >izycznego, za wy&/tkiem
dziwne& z&awy pewnego dnia w Cairns, co bez w/tpienia byo zamierzone &ako dowGd, $e wci/$
&estem obserwowany, ale nie byo $adne& wiadomo+ci* Teraz zda&, sobi, spraw,, $e opGKnienie z
wydaniem byo umy+lne* Tak wi,c, po naturalnym biegu wydarzeB, za&,o 1Thao: dwa miesi/ce,
aby na&bardzie& odpowiedni wydawca zwrGci uwag, na mo&/ ksi/$k,*
4ni C Thao i &e& ludzie C mieli to w planie, poniewa$ trzy lata temu +wiat nie by gotGw, aby
przy&/. przesanie, podczas gdy teraz &est* ?o$e si, to komu+ wydawa. dziwne na pierwszy rzut
oka, ale nie mnie* -nam ich dobrze i wiem, $e s/ w stanie opGKni. wydarzenia co do sekundy, &e$eli
uwa$a&/, $e b,d/ mie. one lepszy e>ekt w kilka sekund pGKnie&*
'odczas tych trzech lat dawaem mG& r,kopis do przeczytania kilku przy&acioom i zna&omym i
to w'anie wtedy w peni zrozumiaem dlaczego polecono mi napisa. t, ksi/$k, i dlaczego
przetransportowano mnie E>izycznieF na ich planet,* 'odkre+lam sowo E>izycznieF, poniewa$
na&cz,stsz/ reakc&/ ludzi czyta&/cych r,kopis byo Emusiao ci si, to +ni., na pewno miae+ &aki+
szereg snGwF*
3ez wzgl,du na ich reakc&,, ka$dy kto czyta r,kopis, by za>ascynowany &ego tre+ci/* )stnie&/
trzy typy czytelnikGw:
a 'ierwsi, ktGrzy tworz/ wi,kszo+., mGwi/, $e ci/gle nie wierz/, $e odwiedziem inn/ planet,,
ale przyzna&/, $e ksi/$ka ich poruszya* # ka$dym b/dK razie mGwi/ oni, $e napraw, nie ma
znaczenia czy to si, zdarzyo, czy nie, to co si, liczy, to pe'ne mocy przes'anie w tle*
a Drudzy s/ byymi sceptykami, ktGrzy po przeczytaniu ksi/$ki trzy razy z rz,du nabiera&/
przekonania, $e mo&e opowiadanie jest prawdziwe, i czytelnik taki ma racj#*
a Trzeci typ stanowi/ ludzie bardzie& rozwini,ci, ktGrzy od samego pocz/tku wiedz!, $e &est to
prawdziwa historia*
Czu&, si, zobowi/zany udzieli. czytelnikowi rady* %si/$k, t, nale$y czyta. i ponownie
przeczyta. przynajmniej trzy razy* 4a okoo pi,tnastu ludzi, ktGrzy &/ przeczytao, ka$dy z osobna
mia co+ tra>nego do powiedzenia i dugo mnie wypytywa o szczegGy* @edna z moich zna&omych
&est pro>esorem psychologii na >rancuskim uniwersytecie* 'rzeczytaa &u$ &/ trzy razy i trzyma &/ na
swoim stoliku koo G$ka* #cale mnie to nie dziwi*
4iemnie& &ednak, miaem &edn/ reakc&, 1na szcz,+cie tylko &edn/: od zna&omego, ktGra
wyprowadzia mnie z rGwnowagi* 'yta mnie na przykad czy statek by zmontowany na +ruby czy
nity, i czy na T@ehoobie byy supy telegra>iczne* 'olecaem mu usilnie, aby ponownie przeczyta
r,kopis* %ole&na z &ego EuwagF bya taka, $e ksi/$ka powinna zawiera. wi,ce& bitew pomi,dzy
statkami lub planetami z pociskami lub +mierciono+n/ broni/* ETo &est to, co ludzie naprawd, lubi/F
C powiedzia* ?usiaem mu przypomnie., $e to nie jest &aka+ powie+. >antastyczna* # tym
przypadku nie s/dz,, aby mG& zna&omy by naprawd, zdolny po&/. t, ksi/$k,, i mo$e b,dzie lepie&,
&e$eli poczyta sobie co+ innego: nie &est &eszcze na ni/ gotGw, ale niestety nie on &eden*
@e+li ty, czytelniku, spodziewasz si,, $e b,dziesz podniecony przez gwiezdne bitwy, krew, seks i
przemoc, eksplodu&/ce planety wypluwa&/ce potworGw, przykro mi, $e zmarnowae+ swG& czas i
pieni/dze: zamiast tego powiniene+ by lepie& przeczyta. powie+. >antastyczn/* +osta'e ostrze$ony
we wst,pie* 4alegam, aby+ teraz, gdy &u$ wiesz, $e nie &est to opowiadanie >ikcy&ne, przeczyta t,
ksi/$k, ponownie z innym nastawieniem, to &est obiektywnie i pozytywnie C w tym przypadku nie
zmarnu&esz swego czasu* #r,cz przeciwnie, za wydane pieni/dze otrzymasz na&wi,ksz/ nagrod, w
twoim $yciu C duchow/ racze& ni$ materialn/ nagrod, C czy$ nie &est to na&wa$nie&szeO
Ntrzymaem rG$ne komentarze od ludzi, ktGrzy przeczytali mG& r,kopis odno+nie religii, a
zwaszcza chrze+ci&aBstwa* Czu&, si, zobowi/zany odpowiedzie. w te& sprawie* @e$eli &este+cie
religi&ni, a zwaszcza chrze+ci&anami, i &este+cie zaszokowani Ebibli&nymi poprawkamiF, zwaszcza
w rozdziale o prawdziwe& to$samo+ci Chrystusa, ktGry umar na krzy$u, to przykro miR niemnie&
&ednak musz, podkreli", $e ksi/$ka ta nie bya pisana w celu, aby krytykowa. jak!kolwiek
szcze.ln! relii#, i nie s/ to mo&e osobiste spostrze$enia, ale racze& sowa ?istrza Thaori
EpodyktowanychF mi w szczegGach przez Thao*
'olecili mi oni, abym zapisa dok'adnie te rzeczy, ktGre mi wy&a+nili, i abym niczeo nie
zmienia* -astosowaem si, do ich instrukc&i*
Ndbyem wiele innych rozmGw z Thao, ktGre nie ukazay si, w te& ksi/$ce* #ierzcie mi, te )stoty
s/ znacznie bardzie& rozwini,te od nas w swo&e& ewoluc&i pod kadym wzgl,dem* Dowiedziaem si,
rzeczy, ktGre s/ &eszcze bardzie& niewiarygodne ni$ te, zamieszczone w tym tomie, ale nie wolno mi
o nich mGwi., poniewa$ wci/$ nam daleko, aby &e zrozumie.*
4iemnie& &ednak skorzystam z okaz&i w tym postscriptum, aby wyrazi. mo&e osobiste zdanie*
?usz, ostrzec czytelnika o kilku bardzo istotnych sprawach*
2yszaem &u$ uwagi odno+nie te& ksi/$ki, ktGre mi wcale nie zaimponoway: E-da&e mu si,, $e
&est nowym ChrystusemF* E@est wielkim (uru* 'owinni+my i+. za &ego doktryn/F lub E'owiniene+
zao$y. aszram, ktGry przy&mie si, dobrzeF, albo &eszcze E'owiniene+ zao$y. now/ religi,F i tak
dale&*
?usz, powiedzie. na ich obron,, $e wielu z tych ludzi tylko s'ysza'o o mo&e& przygodzie*
Laktycznie nie czytali ksi/$ki* 'odkre+laem &u$ i podkre+lam &eszcze raz, $e musz/ &/ przeczyta.
kilka razy* Dlaczego ludzie s/ tak zapaleni, kiedy s'ysz! o czym+ tak wa$nym &ak 3Gg i stworzeniu
#szech+wiata, kiedy mogliby spoko&nie o tym poczyta., z dala od haa+liwych zgromadzeBO
'ami,ta& C EmGwione sowo znika, ale pisane pozosta&eF*
Dlaczego chc/ tworzy. now! sekt, lub religi, na podstawie zawarto+ci te& ksi/$kiO 2etki religii,
ktGre mamy na te& planecie, wiele dobrego nie zrobiy, czy$ nieO
?uzumanie walczyli z rzymskimi katolikami podczas kruc&at w imi, 3oga i religii*
HiszpaBscy katolicy pl/drowali, gwacili i rabowali <ztekGw 1ktGrzy mieli na ten czas bardzo
posuni,t/ cywilizac&,:, tylko dlatego, $e <ztekowie nie praktykowali katolicyzmu* # rzeczy same&
<ztekowie mieli swo&/ wasn/ religi,, ktGra wcale nie bya lepsza, poniewa$ skadali tysi/ce o>iar z
ludzi dla swoich bo$kGw, tak &ak robili, &e+li sobie przypominacie, 3akaratinianie podczas seces&i w
<>ryce 'Gnocne& ponad milion lat temu*
Religie te byy starannie studiowane przez kler, ktGry chcia trzyma. ludzi pod swoim
panowaniem, w celu utrzymania wadzy i bogactwa*
%a$da religia &est &ak polityka C z aroganc&/ przywGdcGw i pragnieniem wadzy* Chrystus
dosiada osa, umar na krzy$u, narodzia si, religia, osioek zamieni si, w Rolls6Royce[a* #atykan
sta si, &edn/ z na&zamo$nie&szych pot,g na te& planecie*
# polityce, nieszczery polityk, a &est ich wielu, &est nad,ty dum/* Chce, $eby go podziwiano
razem z &ego bogactwem i wadz/, i tylko wGwczas &est zadowolony* < co z tysi/cami czy
milionami ludzi, ktGrych oszuku&e, czy s/ zadowoleniO
Thao powiedziaa mi, $e w zamierzeniu ta ksi/$ka ma nie tylko o+wieci. mieszkaBcGw te&
planety, ale tak$e otworzy. im oczy C obudzi. ich, $eby zobaczyli co si, wokG nich dzie&e* Thao i
&e& ludzi bardzo niepokoi sposGb w &aki pozwalamy, aby prowadzia nas gar+. zgniych politykGw,
ktGrzy zr,cznie nam wmawia&/, $e &este+my wolni i mamy demokrac&,, podczas kiedy w +wietle
;niwersalnego 'rawa #szech+wiata nie &este+my bardzie& wolni ni$ stado owiec* ?o$emy od
czasu do czasu zb/dzi. z drogi i myle", $e &este+my wolni, ale &est to iluz&a, poniewa$ koBczymy
W&ak owceX w zakadach mi,snych nawet nie zda&/c sobie z tego sprawy*
'olitycy u$ywa&/ sowa Edemokrac&aF &ak zasony dymne&* #i,kszo+. politykGw ma trzech
bogGw C wadz,, chwa, i pieni!dze* 4iemnie& &ednak obawia&/ si, mas, poniewa$, &ak pokaza <rki
1zobacz rozdzia 5:, grupy ludzi, ktGrzy naprawd, dobrze si, ze sob/ dogadu&/, mo! osi/gn/.
dokadnie to, co chc/* 4awet komunistyczna partia w Ros&i teraz upada, i +wiat wie, $e %(3 byo
zdeprawowan/ i pot,$n/ organizac&/, ale musz, przyzna., moi C a racze& nasi przy&aciele C unikn,li
olbrzymiego rozlewu krwi da&/c Esygna startuF* #iedziaam o tym od dugiego czasu, i by. mo$e
celowo opGKnili opublikowanie te& ksi/$ki, abym mGg ten komentarz zawrze. w ninie&szym
postscriptum*
'ami,ta&cie C rodza& ludzki zosta stworzony z #olno+ci/ #yboru* #szystkie totalitarne re$imy
temu przecz/, i pewnego dnia upadn/* Radz, wam, aby+cie zwrGcili swo&/ uwag, na Chiny***
'rzywGdcy wielu paBstw, ktGrzy zostali wybrani w tak zwany demokratyczny sposGb, robi/ to
co im si, podoba, gdy si, zna&d/ przy wadzy* Typowym przykadem &est rz/d >rancuski, ktGry
wci/$ przeprowadza prGby nuklearne na 'acy>iku i zanieczyszcza promieniowaniem ostatnie
wielkie bogactwo, &akie nam pozostao, mianowicie ocean* #iem &u$ z rzetelnego KrGda, $e
>rancuskich uczonych w ?ururoa niepokoi bardzo EgigantyzmF u pewnych gatunkGw ryb,
zwaszcza Epapugo6rybF, ktGre zostay poddane promieniowaniu atomowemu na obszarze wokG
?ururoa* Ryby te powi,kszyy swG& naturalny rozmiar trzykrotnie* ?ie&my nadzie&,, $e to samo nie
wyst/pi u wielkich biaych rekinGw, ktGre $y&/ w naszych wodachJ
'onadto, &e$eli uwa$nie prze+ledzicie daty podwodnych eksploz&i w ?ururoa, zauwa$ycie, $e w
kilkana+cie godzin potem 1a przewa$nie od dwGch do czterech dni po eksploz&i:, gdzie+ na planecie
zawsze nast,pu&e trz,sienie ziemi o du$e& skali, ktGre &est oczywi+cie nast,pstwem eksploz&i*
Lrancuscy politycy popenia&/ w ten sposGb zbrodni, na skal, planetarn/ przez kilka
dziesi,cioleci* @est mi przykro i wstyd mi, $e urodziem si, Lrancuzem*
2adam Hussein rGwnie$ popeni zbrodni, przeciwko planecie, gdy podpali setki szybGw
na>towych* 'owinien r.wnie stan/. przed s/dem za okrucieBstwa, ktGre popeni w %uwe&cie* Co
Nrganizac&a 4arodGw -&ednoczonych w te& sprawie robiO
# 3razylii, rz/dy, ktGre systematycznie niszcz/ amazoBskie lasy tropikalne i ich wasne
przysze pokolenie, rGwnie$ popenia&/ zbrodni, na skal, planetarn/*
Pudzie, ktGrzy mGwi/, $e system musi si, zmieni., nic w te& sprawie nie robi/* #szyscy
narzeka&/, $e mamy zy system karny* Nczywi+cie, $e &est zy, wyda&e si, $e prawo to stworzono na
korzy+. oszustGw* +r.b wi,c co+ w te& sprawieJ
'ami,tacie system karny 3akaratinianO 4ie rG$ni si, on wiele od systemu <ztekGw, i by
znakomity z powodu swo&e& skuteczno+ci*
4ie wystarczy powiedzie., $e Esystem &est zy, powinni go zmieni.F* 4ni C kogo mamy na my+li
mGwi/c 4niO 'arlamentarzystGw, gowy paBstw, wszystkich tych wybranych przez ludzi, przez
was* <by zmieni. system, nale$y zmieni. prawo razem z przywGdcami* To wy musicie wpyn/. na
politykGw, ktGrzy reprezentu&/ was, aby raz na zawsze zmienili nieudolne prawo, nieudolny system*
'olitycy s/ ogGlnie zbyt leniwi, aby pod&/. si, zadania z wasne& inic&atywy* %a$de prawo wymaga
du$o pracy i odpowiedzialno+ci, i cz,sto &est to dla nich zbyt wiele, poniewa$, &ak powiedziaem,
wi,kszo+. nich &est tam dla presti$u i du$ych wynagrodzeB* 4awiasem mGwi/c, &e$eli chcecie
przyci/gn/. dobrych politykGw, zaczni&cie od uci,cia ich pens&i do takie&, &ak/ ma kierownik
podmie&skiego banku i zobaczycie, $e b,dzie mnie& ch,tnych, ale ci, ktGrzy zostan/ b,d/ ludKmi
szczerymi i autentycznie b,d/ chcieli co+ zrobi. dla innych ludzi*
To wy &este+cie tymi, ktGrzy gosowali na politykGw, ktGrych wi,kszo+. z was ma dosy. C nie
zrobili tego, co od nich oczekiwali+cie, $e zrobi/ dla naszego kra&u* 'ewnego dnia nade&dzie czas,
kiedy obywatele b,d/ musieli zmusi" ich, aby robili swo&/ robot,: aby speni. obietnice, ktGre
zo$yli przed wyborami wobec wi,kszo+ci, ktGra ich wybraa*
%iedy nie ma innego rozwi/zania, zwykli obywatele mog/ zmusi. politykGw, aby wykonywali
swo&e obowi/zki C i musz! to zrobi"*
Nstro$nie C nie mGwimy tuta& o anarchii, tylko dyscyplinie* # kra&u potrzeba dyscypliny, nie z
totalitarnego re$imu, ale demokratyczne&, w ktGre& obietnice s! dotrzymywane* @e+li amie si,
obietnice, to wa+nie od was zale$y, aby dziaa., poniewa$ &est to wstr,tne, gdy politycy
rozczarowu&/ miliony ludzi, b,d/c u wadzy i zwodz/ ludzi a$ do nast#pnych wyborGw*
Ci wynio+li politycy za&,liby si, lepie& wypenianiem swoich obowi/zkGw ani$eli sp,dzaniem
"5 procent swego czasu nad sporami pomi,dzy sob/ o wewn,trzn/ party&n/ polityk,*
Pudzie mGwi/ wam: ECo mo$emy zrobi.O $y nic nie mo$emy zrobi.F, i to wa+nie dok'adnie
tuta& popenia&/ b/d*
-wykli ludzie mog/ i musz! zmusi. rz/d wybrany przez ludzi i przez re>erendum, aby
wykonywa zadania, dla ktGrych zosta wybrany*
-wykli ludzie posiada&/ olbrzymi/ moc* @ak powiedzia <rki 1zobacz rozdzia 5:, &edn/ z
na&wi,kszych broni, ktGr/ ludzie posiada&/ C dzi,ki swo&e& inteligenc&i C &est sia bezwadno+ci* @est
to pozbawiona przemocy sia i &est ona na&lepsza, poniewa$ przemoc rodzi wi,ksz/ przemoc*
Chrystus powiedzia: E%to mieczem wo&u&e, od miecza ginieF*
# 'ekinie w Chinach &eden czowiek, samodzielnie i bez broni, potra>i zatrzyma. czog sam/
tylko swo&/ obecno+ci/* @ak tego dokonaO 'o prostu $onierze w czogu nie N?)UP)P) si, go
prze&echa., tak byli oczarowani aktem samo6o>iary tego bezbronnego czowieka*
?iliony ludzi byo tego +wiadkami w telewiz&i*
(andhiemu udao si, samodzielnie zapobiec straszliwemu rozlewowi krwi* 2am lord
?ountbatten zda sobie spraw,, $e gdyby wysa 95*555 $onierzy do %alkuty, zostaliby
zmasakrowani a &ednak (andhi, jeden cz'owiek, odwrGci masakr, metodami poko&owymi*
%iedy+ na planecie <rki ludzie zablokowali drogi tak zwanymi EzepsutymiF po&azdami: byo ich
5*555* %ontyngent polic&i wiedzia, $e zostao to zrobione celowo, lecz nie mogli nic z tym zrobi.*
%iedy wGz stra$acki lub karetka pogotowia musiay prze&echa., ludzie pomagali &e przepu+ci.,
spycha&/c swo&e po&azdy z drogi* 4ast,pnie wypychali &e z powrotem tam, gdzie byy* To &est sia
bezwadno+ci* 4ie poruszali si,R nie &edliR nie krzyczeli* 3yli cicho C w kon>rontac&i z siami prawa
i porz/dku* Nczywi+cie mGwili, $e byliby wi,ce& ni$ szcz,+liwi, aby opu+ci. drog, C ale &ak to
mogli zrobi. bez mechanikGwO %ra& by sparali$owany* 4ie mieli $adnych transparentGw, $adnych
sloganGw, nie byo $adnych okrzykGw lub wrzaskGwR po prostu cichy opGr*
Czekali kiedy usysz/ od swego przeciwnika, ktGry coraz bardzie& pogr/$a si, w swoich
kamstwach i oszukaBstwie* #ysano &u$ list do rz/du, ktGry by dobrze +wiadom ich $/daB i
wiedzia', po co tam byli* )mi, osoby, ktGra wysaa ten list byo: ENbywatelF*
@ak powiedzia <rki, gdy 55*555 ludzi spoko&nie le$y na placu, linii kole&owe& lub na ulicach i
mGwi/ polic&i: EChc, i+. do domu, prosz, zabierzcie mnie do domu, &estem chory, bagam, aby+cie
zabrali mnie do domuF, polic&a nie mo$e tru. tumu chorych ludzi gazem zawi/cym bez $adnego
powodu, czy$ nieO
2i/ inerc&i Wbezwadno+ciX ludzie doprowadzili cay narGd do martwego punktu, bez przemocy*
#ynik nast/pi szybko* E(rubi >inansi+ciF, ktGrzy sprawowali >inansow/ kontrol, w +wiecie
biznesu 1upadek rynku papierGw warto+ciowych, podwy$ka i obni$ka cen zota: i trzymali z
politykami, zacz,li popada. w panik,, poniewa$ mieli do stracenia miliony dolarGw na rynku* -a
ka$d/ monet,, ktGr/ tracili ludzie na ulicy, bo nie pracowali, oni tracili setki tysi,cy* Tak wi,c w
imi, swych +wi,tych pieni,dzy, musieli co+ zrobi. C i ludzie wygrali*
%rok po kroku si, uzale$niasz* #a+nie o to nasi pozaziemscy przy&aciele bardzo si, martwi/*
@este+ czowiekiem, nie robotem* N3;DZ 2)b # TU@ CH#)P)*
4a przykad, czy zastanawiali+cie si, kiedykolwiek, co by si, stao, gdyby +wiato zgaso w
&akim+ supermarkecie z nowymi kasami i nowym systemem kodu paskowego do re&estrac&i cenO
%as&erka nie byaby nawet w stanie zsumowa. cen towarGw C kody na wi,kszo+ci artykuGw
uniemo$liwiyby to zadanie* Czy przyszo wam kiedykolwiek na my+l, $e kodowanie nie dopuszcza
ciebie, konsumenta, aby+ zna cen, puszki pra$one& >asoli, chyba $e przestudiu&esz list,, ktGr/
dostanieszO <le &est to $mudne zadanie* @este+ wi,c coraz mnie& +wiadom, &ak du$o wyda&esz i,
niezauwa$alnie, >inansi+ci kontrolu&/ twoje wasne pieni/dze*
-naem pewnego uroczego, maego sklepikarza, ktGry miewa problemy ze sw/ maszyn/
kasow/* 'rzy&echaem, kiedy bya wa+nie w naprawie* 2przeda mi dwa artykuy po dolarze i
trzydzie+ci osiem centGw ka$dy* -a&,o mu okoo trzech minut, aby podliczy. sum, na kawaku
papieru, i skoBczy wyda&/c mi dwa dolary trzydzie+ci cztery centy reszty z pi,ciu dolarGw, ktGre
mu wr,czyem, po prostu dlatego, $e odzwyczai si, od tak prostego dodawania, nawet na papierze*
;>a maszynie, tak &ak tysi/ce innych &emu podobnych* 'okada&/c zau>anie w karty kredytowe i
komputery ludzie robi/ b/d, poniewa$, niepostrze$enie, przesta&/ my+le., i pozwala&/, aby
>inansi+ci dodawali za nich* 4iedostrzegalnie C trac/ Ekontrol,F*
'rzeprowadKmy razem may eksperyment, i zobaczycie o czym mGwi,*
@este+cie gotowiO To dobrze* %ilka lini&ek wcze+nie&, zsumowaem za was i wy&a+niem, $e
kupiem towaru o warto+ci dwa dolary siedemdziesi/t sze+. centGw, i $e sklepikarz wr,czy mi dwa
dolary trzydzie+ci cztery centy reszty z pi,ciu dolarGw* -robiem to celowo, aby przyapa. was na
gor/cym uczynku* @e$eli &ednak nale$ycie do tych, ktGrzy przerwali czytanie, aby sprawdzi. sum,,
oznacza to $e nie da&e si, was atwo wodzi. za nos* @e$eli nale$eli+cie do tych, ktGrzy nie
sprawdzili, lepie& zmieBcie si, teraz* @este+ czowiekiem, posiada&/cym cz/stk, 2twGrcy C b/dK z
nie& dumny i przestaB zachowywa. si, &ak owca*
'rzeczytali+cie &u$ t, ksi/$k, do koBca, co samo w sobie &est wspaniae* #spaniaeO Tak,
poniewa$ pokazu&e to, $e interesu&ecie si, czym+ wi,ce& ni$ tylko kotletem z >rytkami,
hamburgerem, kiszon/ kapust/ czy szklank/ piwa* ?o&e uznanieJ
To co nast,pnie musz, powiedzie. &est skierowane bezpo+rednio do milionGw modych ludzi na
caym +wiecie* #szystko, co Thao chciaa, abym napisa, i oczywi+cie wszystko, co wa+nie
dodaem, odnosi si, w &ednakowym stopniu do modych ludzi, ale chc, doda. przesanie specjalnie
dla nich*
?oi drodzy, wielu z was, ktGrzy stracili nadzie&,, &este+cie bezrobotni, znudzeni, upchani po
miastach, dlaczego zasadniczo nie zmienicie waszego stylu $yciaO -amiast siedzie. utkni,ci w
niezdrowym +rodowisku, mo$ecie zorganizowa. si, w zupenie inny sposGb*
?Gwi, tu zwaszcza o <ustralii, poniewa$ nie znam dokadnie warunkGw, &akie panu&/ w innych
kra&achR niemnie& &ednak podstawowe zasady mog/ bez w/tpienia odnosi. si, do wszystkich
kra&Gw*
-bierzcie si, razem, zorganizu&cie si, i $/da&cie od rz/du, aby da wam w dzier$aw, ziemi, na
!!6letni kontrakt 1taka ziemia &est dost,pna, wierzcie mi:* # ten sposGb mo$ecie zbudowa. >army
komunalne, gdzie b,dziecie samowystarczalni* 3,dziecie mie. satys>akc&, i dum,, $e
udowodnili+cie tym wokG was, $e nie &este+cie Epaso$ytamiF, $e post,pu&ecie lepie& ni$ cay kra&*
?ogliby+cie nawet zao$y. EpowiatF na swoich wasnych zasadach i wewn,trzne& dyscyplinie,
respektuj!c przepisy paBstwa, w ktGrym $y&ecie*
@estem przekonany, $e dobry rz/d z ch,ci/ by was Epchn/ we wa+ciwym kierunkuF* 1#
ka$dym razie i tak marnu&e tyle pieni,dzy, $e raz, mGgby &e wyda. na wielk/ spraw,:*
Nczywi+cie musicie si, zachowywa. odpowiedzialnie, gdy$ wszyscy ci, co mGwi/ o was
lekcewa$/co, b,d/ gotowi si, was czepia., bo s/ przekonani, $e &este+cie Ebeznadzie&niF* Nsobi+cie
wierz, w was cakowicie, wierz, C $e wy, mode pokolenie, zbudu&ecie lepszy wiat, czy+cie&szy i
bardzie& uduchowiony* Czy$ przesanie Thaori nie &est skierowane do wasO
Dlatego musicie pokaza., $e &este+cie odpowiedzialni i stworzy. swo&e wasne reguy* 4a
pocz/tek odstawcie narkotyki, poniewa$ &ak wiecie, narkotyki niszcz/ wasze Ciao <stralne, ktGre
&est waszym prawdziwym &a, i w ogGle nie s/ one wam potrzebne* Ci z was, ktGrych zna&omi wpadli
w t, puapk,, zna&d/ drog, wy&+cia z wasz/ pomoc/ C &e$eli zechc/* ?acie olbrzymie zadanie przed
sob/, nie tylko aby nie+. pomoc waszym rGwie+nikom, ale aby rGwnie$ na nowo zorganizowa.
wasze $ycie na nowe& drodze* # ten sposGb odkry&ecie niewypowiedziane rado+ci* - perspektywy
materialne&, EpowrGcicie do naturyF i b,dziecie pierwszymi, ktGrzy potraktu&/ to powa$nie* Czego
potrzebu&ecie, aby przetrwa.O 'owietrza, wody, chleba, warzyw i mi,sa*
?o$ecie zdoby. te wszystkie rzeczy samodzielnie i bez ponownego u$ywania +rodkGw
chemicznych* )zraelski EkibbutzF dziaa doskonale* ?o$ecie >unkc&onowa. nawet lepie&, poniewa$
w <ustralii pochodzicie z wielu kultur* 4ie &est to kwestia prze+cigni,cia innych, ale kwestia $ycia
dobrze i z poczuciem wasne& godno+ci* 4ast,pnie &e$eli chodzi o stron, duchow/ i rozrywkow/,
b,dziecie mieli swo&e wasne zabawy* -abawa da&e tyle samo rado+ci na otwartym powietrzu, co w
mie+cieJ #asze wasne biblioteki, wasne teatry, gdzie mo$ecie tworzy. i gra. wasne sztuki* 3,d/
tam szachy, tenis stoowy i ziemny, kule, bilard, pika no$na, siatkGwka, ucznictwo, szermierka,
$eglarstwo, &azda konna, owienie ryb, lista si, ci/gnie* 4iektGrzy mog/ wole. taniec klasyczny,
inni sztuki walki* 3,dziecie unika. brutalnych gier, ktGre rodz/ zbyt wiele kon>liktGw*
#idzicie, $e &est mnGstwo rzeczy, ktGre mo$ecie robi. z natur/, o wiele wi#cej ni po jaki
k!tach ulicznych w jakimkolwiek miecie*
#asze >izyczne i duchowe samopoczucie wielce skorzysta z &ogi* Chciabym podkre+li. t,
dyscyplin,, a zwaszcza oddychanie przez czakry* Trzydzie+ci minut &ogi ka$dego ranka i wieczora
byoby czym+ doskonaym*
@este+cie nowym pokoleniem i wi,kszo+. z was zrozumiaa, $e musicie i+. natur/ i
+rodowiskiem, a nie P<=9>W4? nie&*
#i,kszo+. idiotGw, ktGrzy dziaa&/ przeciwko naturze, skrytyku&e was, gdy urz/dzicie
demonstrac&, w suszne& sprawie zachowania drzew* 4azw/ was pe&oratywnie EzielonymiF lub
EhipisamiF* ;dowodni&cie caemu +wiatu i gGwnie samym sobie, $e mo$ecie praktykowa. to, co
gosicie, poniewa$ kiedy zaczniecie pracowa. na swo&e& >armie komunalne&, b,dziecie w stanie
uczyni. nawet wi,ce& dla ochrony +rodowiskaR b,dziecie mogli nawet tworzy. lasy* #ybierzcie
spo+rGd wasze& grupy kilku odpowiedzialnych ludzi, nie sze*.w czy mistrz.w, ale ludzi
odpowiedzialnych, doradc.w, ktGrzy b,d/ wybierani demokratycznie* @estem przekonany, $e
potra>icie pokaza. caemu +wiatu, $e &este+cie w stanie zrobi. lepsz/ robot, ni$ narody prowadzone
przez pode&rzanych politykGw, i w imieniu #2-UCH#)<T<, pragn, wam podzi,kowa.*
Thao powiedziaa wam 1patrz rozdzia !:, $e religia i polityka to dwie na&gorsze zmory
spoeczeBstwa*
Dlatego te$ &e+li zamierzacie zasypywa. mo&ego wydawc, listami, $e chcecie mi odpowiedzie.
albo z sugestiami, $ebym sta si, waszym guru lub $eby zao$y. religi,, pomy+lcie ponownie*
2przeciwiacie si, mo&e& woli, &ak rGwnie$ woli Thaori i Thao, i nigdzie nie za&dziecie*
Thao wam powiedziaa: E4a&wi,ksza +wi/tynia czowieka &est wewn/trz niegoR to wa+nie tam
mo$e si, on komunikowa. o ka$de& porze ze 2twGrc/, &ego 2twGrc/, medytu&/c i koncentru&/c si, C
za po+rednictwem swe& #y$sze& @aKniF*
4ie mGwcie mi o budowaniu +wi/tyB, ko+cioGw, katedr, aszramGw i czegokolwiek podobnego*
2pG&rzcie wewn!trz siebie i zobaczycie, $e posiadacie wszystko, czego potrzebu&ecie, aby si,
komunikowa. ze 2T#YRCc, po prostu dlatego $e to wa+nie N4 to tam umie+ci*
4a zakoBczenie chciabym powiedzie. co nast,pu&e:
@ako skromny suga Thao i Thaori, ktGrzy $yczyli sobie, abym napisa t, ksi/$k,, chc, wam
przypomnie., po raz ostatni, $e $adna istnie&/ca religia, i to, w co wierzycie czy te$ nie, w aden
spos.b nie zmieni tego, co zostao ustanowione przez #ielkiego D;CH<, 3N(< 2T#YRCb C
mo$esz nazywa. (N, &ak ci si, podoba*
Qadna religia, $adna wiara i $adna ksi/$ka, nawet ta, nie wpyn/ na prawd, i porz/dek ustalony
przez 4)U(N we #szech+wiecie*
Rzeki zawsze b,d/ pyn,y ze swoich KrGde do oceanu, nawet &e+li religia, sekta czy miliardy
ludzi zechc/ wierzy", $e &est odwrotnie*
@edyn/ 'R<#D-)#c, 4)U-?)U44c R-UC-c &est prawo 2T#YRCd* Nn -<'R<(4cI na
pocz/tku ;4)#UR2<P4U(N 'rawa #szech+wiata, @U(N 'R<#<, i absolutnie 4)%T tego
4)(Dd nie zmieni*
?*@*'* DesmarAuet , Cairns, <ustralia, %wiecieB !!0
Tajem#ica @erai
Aprz(pise$ Dr Tomasz 9ha"$oB
<utentyczno+. dokumentGw i materialnych dowodGw Epochodz/cychF z gGrskie& wioski Herai
&est przedmiotem wielu kontrowers&i*
4iezwykle >ascynu&/cy i trudny do podwa$enia dowGd zna&du&e si, natomiast w >olklorze i
tradyc&i Herai* Pudzie od niepami,tnych czasGw +piewa&/ tam piosenk,, ktGre& sGw nie rozumie&/*
Tylko na&starsze osoby w wiosce mog/ &/ publicznie +piewa., gdy$ &est to uwa$ane za wy&/tkowy
honor* (dy zapytaem si, dlaczego C ?er 2hingo opowiedzia: EDlatego, $e starsze osoby s/
na&bli$e& spotkania z 3ogiemF*
Nkazu&e si,, $e sowa piosenki zawiera&/ wy&/tkowo inteligentn/ amigGwk, w &,zyku
Hebra&skimJJJ
'iosenka nosi tytu co wymawia si, 4a6ni6@a6Do6@a6Ra* 2ylaby
odpowiada&/ tu &apoBskim znakom *onetyczneo al>abetu zwanego EkatakanaF* 4a64i6da znaczy ni
mnie& ni wi,ce& E@U2TU? 2d4U? @UHN#dF czyli E@estem 2ynem 3ogaF 1@ehowa ` @a:* Co
dziwnie&sze, pierwsza litera &apoBskiego tytuu 1krzy$: &est staro$ytnym Ugipskim hierogli>em
oznacza&/cym EzbawicielF* 'o Hebra&sku EzbawicielF oznacza to samo co E@oshuaF C co &est
Hebra&skim imieniem @ezusa, ktGrego ?ary&a urodzia w 3etle&em i ktGry wychowa si, w Ugipcie*
Tak wi,c, &u$ w pierwszym sowie piosenki &e& autor przekazu&e przyszym pokoleniom w
niezwykle inteligentny sposGb kim by naprawd,* < &est to dopiero pierwsze sowo tytuu*** Dalsze
sowa piosenki s/ nie mnie& >ascynu&/ce i opisu&/ w szczegGach okoliczno+ci 'ocz,cia @ezusa z
3etle&em* Tumaczenia z Hebra&skiego dokonaa Dr 3* 3ergman, ktGr/ tak ono za>ascynowao, $e
przetumaczya na &,zyk Hebra&ski ca/ t, ksi/$k,*
DowGd ten &est niezwykle trudny do obalenia* Dokumenty mo$na z atwo+ci/ zniszczy.,
schowa., ocenzurowa. czy te$ podrobi.* <le sprGbu&cie przekona. gGrali, $eby przez wieki
+piewali niezrozumia/ piosenk,*** <lbo sprGbu&cie ich przekona. $eby czego+ nie +piewali***
@est niezwykle >ascynu&/cym zbiegiem okoliczno+ci, $e >onetyczny al>abet EkatakanaF pozwala
na uo$enie te& Ugipsko6Hebra&sko6@apoBskie& amigGwki w taki sposGb, $e &e& pierwsz/ liter/ &est
podpis autora*
Cech/ wspGln/ &apoBskie& EkatakanyF i znakGw Hebra&skich &est to, $e znaki pisma odpowiada&/
sylabom a nie literom*
Nkazu&e si, rGwnie$, $e cay szereg znakGw w &apoBskim al>abecie EkatakanaF przypomina
r,cznie pisane litery Hebra&skie* #ygl/da na to, $e @ezus, syn ?ary&i z 3etle&em &est co na&mnie&
wspGautorem, &e+li nie twGrc/ EkatakanyF*
@ezus, syn ?ary&i z 3etle&em, by czowiekiem niezwykle inteligentnym* -dawa sobie spraw,
$e po &ego +mierci nast/pi wiele wo&en, kl,sk $ywioowych, systemGw politycznych, propagandy,
religii itd*, ktGre na&prawdopodobnie& znieksztac/ lub zniszcz/ to co chcia przekaza. przyszym
pokoleniom*
4auczenie ludzi czyta., pisa. i +piewa. z pomoc/ skutecznego i atwego w u$yciu al>abetu,
okazao si, genialnym i precyzy&nym sposobem przekazania in>ormac&i z pokolenia na pokolenie
przez t(si:clecia*** %atakana zna&du&e si, na klawiaturze ka$dego &apoBskiego komputera***
@ezus potra>i przewidzie., $e wcze+nie& czy pGKnie& zna&d/ si, ludzie na -iemi, wystarcza&/co
inteligentni i dociekliwi, aby &ego niezmiernie wa$n/ wiadomo+. odszy>rowa. i zrozumie.*
Piczy na nasz/ )nteligenc&,* Czy$by si, zawiGdO
#ielu dziennikarzy z czoowych stac&i radiowych i telewizy&nych 1np* 33C, <3C6<ustralian
3roadcasting Corporation: W>= o piosence z Herai i &e& tumaczeniu* - niektGrymi spotkaem si,
osobi+cie w Herai* < &ednak ich prymitywne reporta$e z Herai tylko wy+miewa&/ wysiki prostych
ludzi, ktGrzy stara&/ si, utrzyma. tradyc&,*
Thao nazwaa dziennikarzy &edn/ z na&wi,kszych plag na -iemi C nie bez przyczyny* Chroni/
oni interesy tych, ktGrzy utrzymu&/ spoeczeBstwo w ciemnocie* @ak dugo pozwolimy si, wodzi.
za nosO
76ieCezpieczeDstwo #ie le.( w mierci cia"a 5iz(cz#e!oE ja$ wierz: milio#(:
#ieCezpieczeDstwo le.( w sposoCieE w ja$i cz"owie$ .(je8.
1cytat z ninie&sze& ksi/$ki:
W(Cra#e c(tat(
Czy pami,tacie poni$e& przytoczone cytatyO 2prGbu&cie &e znaleK.***
Czowiek istnie&e >izycznie wy/cznie po to, by rozwi&a si, duchowo*
e
Nbecnie na -iemi na&wi,ksz/ uwag, przywi/zu&e si, do ciaa >izycznego, co &est powa$nym
b,dem*
e
@e$eli kto+ popeni b/d, musi ponie+. &ego konsekwenc&e C natychmiast, za dziesi,. lat czy te$ za
dziesi,. wiekGw C za ka$dy b/d trzeba zapaci.*
e
4arzucanie swo&e& woli innym w sposGb, ktGry odbiera &ednostkom przywile& egzekwowania ich
wasne& wolne& woli, &est &ednym z na&wi,kszych przest,pstw, &akie Czowiek mo$e popeni.*
e
4iebezpieczeBstwo nie le$y w +mierci ciaa >izycznego, &ak wierz/ miliony: niebezpieczeBstwo
le$y w sposobie, w &aki czowiek $y&e*
e
4iezale$nie od wszystkiego, two&e ciao >izyczne zu$y&e si, i umrze pewnego dnia, podczas gdy
two&a psyche, ktGra &est cz,+ci/ Ciaa <stralnego, nigdy nie umiera*
e
***mamy swo&/ rol, do spenienia, tak &ak ka$da istota we #szech+wiecie* #szystko, nawet
po&edynczy kamyk, ma swo&/ rol,*
e
***telepatia &est absolutnie niezale$na od barier &,zykowych*
e
?y+li i troski milionGw -iemian s/ tak zwi/zane z rzeczami materialnymi, $e ich <ury s/ zupenie
przy.mione*
e
***narkotyki C nie tylko ru&nu&/ one zdrowie >izyczne, ale tak$e co*aj! proces uniwersalnego
rozwo&u czowieka*
e
#iara &est niczym w porGwnaniu z wiedz/*
e
***&e+li chcesz si, Ewznie+.F duchowo, musisz medytowa. a nast,pnie si, koncentrowa., co nie &est
tym samym, chocia$ cz,sto te dwie rzeczy s/ ze sob/ mylone*
e
***im bardzie& rozwi&asz swG& umys, tym mnie& kopotGw b,dzie ci sprawia.*
e
***czytanie <ury si, liczy C a nie &e& dostrzeganie*
e
%iedy odpychasz twego bliKniego, swego syna lub cGrk, C &e$eli nie &este+ zawsze gotowy, aby
pomGc C nawet tym, ktGrych nie lubisz C przyczyniasz si, do rozkadu wasze& cywilizac&i*
e
Czy widzisz, &ak historia si, ci/gle zaczyna od nowaO
e
3ezmy+lno+. i nieodpowiedzialno+. nie nale$/ do cech kra&Gw cywilizowanych*
e
***modzi ludzie, zdrowi na ciele i umy+le, rzuca&/ si, do stGp szarlatanGw, ktGrzy twierdz/, $e s/
(uru i wielkimi mistrzami, gdy tak naprawd, s/ mistrzami w tylko dwGch rzeczach C w gadaniu i w
zbieraniu ba&ecznych sum pieni,dzy*
e
***nie nale$y polega. tylko na percepc&i*
e
***nie przeci/$amy naszych $o/dkGw* Dzi,ki temu rGwnie$ nasze umysy pozosta&/ czyste i czu&ne*
4iezale$nie od wszystkiego, naszym umysom nale$y si, pierwszeBstwo C prawdaO
e
(dy bye+ ascet/ w gGrach, pomoge+ o wiele wi,ksze& ilo+ci ludzi ni$ w wi,kszo+ci twoich innych
wcieleB* To co si, na&bardzie& liczy to nie pozory, ale caoksztat tego co &est za nimi*
e
(dyby ludzie na -iemi mogli widzie. <ur,, mogliby tak$e dobiera. kolory, ktGre by im pasoway i
przez to poprawiay ich dobre samopoczucie*
e
***&este+ na swo&e& planecie po to, by si, nauczy. &ak $y., cierpie. i umiera., ale tak$e po to by &ak
na&wi,ce& rozwin/. si, duchowo*
e
***ka$dy z nas dzieli #y$sz/ @aKB z o+mioma innymi osobami na -iemi*
e
Czytanie <ury, aby leczy. ciao >izyczne &est niczym w porGwnaniu z tym, co mo$na osi/gn/.
takim odczytem dla ciaa psychicznego czy te$ >iz&ologicznego*
e
Czowiek przez cae $ycie za&,ty sprawami czysto materialnymi nie po+wi,ca dostatecznie du$o
czasu na sprawy ducha*
e
***powrGcili+cie do stanu, ktGry &est gorszy ni$ ten D555 lat temu*
e
# pewnych >azach snu, two&a #y$sza @aKB mo$e wezwa. do siebie Ciao <stralne*
e
***niezwykle wa$ne &est, aby twG& sen nie by zakGcany przez niepo$/dany haas czy te$ nocne
koszmary spowodowane szkodliwymi wra$eniami wywoanymi w ci/gu dnia*
e
(dyby mogli zobaczy. zniszczenie, spowodowane haasem dyskoteki, opu+ciliby &/ szybcie& ni$
gdyby wybuch tam po$ar*
e
Technologia powinna pomaa" w rozwo&u duchowym, a nie coraz bardzie& wi,zi. ludzi w +wiecie
materialistycznym, &ak to si, obecnie dzie&e na wasze& planecie*
e
Nd czasu do czasu wolno nam, czy nawet powinni+my, wyci/gn/. pomocn/ doB, ale >ormalnie nie
wolno nikomu Erobi. za kogo+ innego pracy domowe&F*
e
To wa+nie w dziedzinie psyche istnie&/ na -iemi wasze na&wi,ksze problemy*
e
#szech+wiat to &eden gigantyczny atom, i wszystko &est tego konsekwenc&/*
e
***kler dokada wszelkich staraB, aby trzyma. ludzi w ciemnocie, na ile tylko byo to mo$liwe*
-mnie&sza&/c stopniowo poziom ich rozwo&u intelektualnego, duchowego i >izycznego, mogli lepie&
nad nimi panowa.*
e
***na&wa$nie&szym obowi/zkiem czowieka, bez wzgl,du na &akie& mieszka planecie, &est &ego
rozwG& duchowy*
e
'owiniene+ zawsze pami,ta. gGwn/ zasad,: Ciao <stralne we wszystkich przypadkach musi
dostosowa. si, do 'rawa #szech+wiata* 'od/$a&/c za 4atur/ tak blisko &ak to tylko mo$liwe,
na&szybcie& mo$e osi/gn/. ostateczny cel*
e
'ewien odsetek ludzi na -iemi dochodzi do wy&/tkowo krytycznego punktu w rozwo&u i czu&emy,
$e nadszed czas, aby sprGbowa. im pomGc* @e$eli zechc/ posucha. mo$emy im zagwarantowa.,
$e wybior/ wa+ciw/ drog,*
e
***ciao czowieka otacza zarGwno <ura &ak i eteryczne pole siowe w ksztacie owalnym*
e
4ie myl logiki z nielogicznymi wypaczeniami wierzeB religi&nych*
e
#iesz dobrze, $e &e+li chcesz wy&a+ni. co+, co nie &est >aktem materialnym, nawet na bli$szym
przy&acioom, spotykasz si, ze sceptycyzmem*
e
#ielkie korporac&e na>towe s/ przera$one my+l/ o popularyzac&i silnika wodorowego, poniewa$
oznaczaoby to utrat, sprzeda$y ropy na>towe& i w konsekwenc&i ich >inansow/ ruin,*
e
***KrGdem nadchodz/cych nieszcz,+. &est zanieczyszczenie, ktGre ro+nie z dnia na dzieB na wasze&
planecie* @ego konsekwenc&e dadz/ si, odczu. bardzo szybko C du$o szybcie& ni$ to sobie
wyobra$acie*
e
<nalogie s/ rezultatem ;niwersalnego 'rawa #szech+wiata*
e
***materializm sta&e si, &ednym z na&wi,kszych zagro$eB dla waszego obecnego $ycia i waszych
przyszych egzystenc&i w ciaach >izycznych*
e
(rozi wam zniszczenie cae& wasze& planety C bez adnej druiej szansy, &e$eli nie zau>acie tym,
ktGrzy chc/ wam pomGc*
e
@e$eli Erozwi/zanieF &est korzystne dla #y$sze& @aKni, mo$esz by. pewien, $e zostanie ci ono
przedstawione C &e$eli nie, b,dziesz czeka na prG$no*
e
2pG&rzcie wewn/trz siebie i zobaczycie, $e posiadacie wszystko, czego potrzebu&cie, aby si,
komunikowa. ze 2T#YRCc, po prostu dlatego, $e to wa+nie N4 to tam umie+ci*
Prz(pis(
* Nrganizm obupciowy C przypisek tumacza*
D* 'rzypisek tumacza*
0* 4azwa &ak/ archeolodzy nadali kamiennym tablicom pochodz/cym z re&onu Nceanu
2poko&nego C przypisek tumacza*
8* 9i 9an
9* 'odobny e>ekt wywou&/ kolory zbli$one do monochromatycznych, kiedy +wiato drga
w w/skim pa+mie cz,stotliwo+ci: ?ichel to potwierdzi gdy mu pokazaem soneczny
kra&obraz poprzez pryzmat C przypisek tumacza*
7* 'owinienem powiedzie. po'owa jajka, dale&, &ak zobaczymy, opis b,dzie bardzie&
dokadny*
=* 'rzypisek tumacza w uzgodnieniu z autorem*
"* Tara to aparat, ktGry nosi si, &ak pas, kiedy chce si, lata.*
!* <itiolak stosowany &est razem z Tar!, ale trzyma si, go w r,ku*
5* ?aster @sland* Ndizolowana, bezdrzewna wysepka na poudniowym 'acy>iku, kilka
tysi,cy kilometrGw od wybrze$a Chile, na ktGre& zna&du&e si, wiele gigantycznych
pos/gGw z kamienia* 4iektGre z nich si,ga&/ wysoko+ci 95 metrGw i uwa$ane s/ od
niepami,tnych czasGw za &eden z EcudGw +wiataF* )ch istnienie intrygu&e archeologGw i
historykGw od setek lat C przypisek tumacza*
* )nnymi sowy, E4asz/ rol/ &est wspomaga., prowadzi. i czasami kara. mieszkaBcGw
planet, zna&du&/cych si, pod nasz/ opiek/F C przypisek tumacza*
D* Czasami zdarza si,, $e dziewi,. planet kr/$y wokG podwG&nego soBca, zo$onego z
pary maych soBc 1podwG&ne& gwiazdy: C wy&a+nienie autora na $yczenie tumacza*
0* Nznacza to, $e ka$dy z nas dzieli #y$sz/ @aKB z o+mioma innymi osobami na -iemi
C przypisek tumacza*
8* Tak zwane leczenie meta*izyczne 1ang* Apiritual 0ealin: &est osi/gane przy pomocy
#y$sze& @aKni uzdrawiacza, bez konieczno+ci >izyczne& obecno+ci pac&enta* -akada&/c,
$e pac&ent wyrazi na to zgod,, kompetentny uzdrawiacz mo$e pomGc pac&entowi z
&akiegokolwiek mie&sca na +wiecie* 4ie &est to wymiana enerii lecz wymiana
in*ormacji na poziomie #y$szych @aKni*
9* 'rzypisek tumacza
7* ?ichel interesu&e si, tropikalnymi kwiatami i ro+linami od dzieciBstwa C przypisek
tumacza*
=* Thaori to liczba mnoga od Thaora(
"* 'rzypisek tumacza, za zgod/ autora*
!* # czasie, gdy pisz, t, ksi/$k,, my+l,, $e warto podkre+li. uderza&/ce podobieBstwo
pomi,dzy zakazem &edzenia Paikoti C z przyczyn zwi/zanych z wiedz/ C a 3ibli/, gdy
<dam otrzyma zakaz &edzenia &abka z podobnych przyczyn*
D5* 'rzypisek tumacza w porozumieniu z autorem*
D* )nnymi sowy Ciao <stralne zawiera&/ce +wiadomo+. czowieka C przypisek
tumacza*
DD* Holaton 1obecnie znany &ako #yspa #ielkanocna: mie+ci si, na poudniowym
wschodzie kontynentu ?u*
D0* 'rzypisek tumacza* # tradyc&ach #schodu psychos>era nosi nazw, arkasic record*
D8* #ielu ludzi na -iemi do+wiadcza przypadkowego kontaktu z psychos>er/ w czasie
snu* #iz&e niezrozumiaych hierogli>Gw, architektury, przyrody s/ z&awiskiem do+.
cz,stym* #iedza, praktyka i niezwyka koncentrac&a s/ niezb,dne $eby kontrolowa"
dost,p do in>ormac&i zawarte& w psychos>erze C przypisek tumacza*
D9* 'odkre+lenie tumacza*
D7* 'rzypisek tumacza w porozumieniu z autorem*
D=* 3yo to nakrycie gowy cz,+ciowo przypomina&/ce dzisie&sz/ tiar, biskupi/, a
cz,+ciowo koron, C przypisek tumacza w porozumieniu z autorem*
D"* Rodza& chiBskiego domina C przypisek tumacza w porozumieniu z autorem*
D!* EDosowneF tumaczenie tego zdania z angielskiego wydania brzmi: EWielki Duch,
sam Atw.rca, nie wymaa od nikoo, adneo stworzenia, cz'owieka czy kookolwiek
inneo, eby robi'o cokolwiek wbrew jeo w'asnej woliB( Tumaczenie takie &est
dwuznaczne: o czy&e& woli &est mowaO 2twGrcy czy czowiekaO ?cz(wicie 9z"owie$a*
-danie to byo wielokrotnie przekr,cane w tekstach religi&nych, ktGre wymaga&/ od
ludzi dostosowania si, do Ewoli 3o$e&F, >ormuowane& oczywi+cie przez kler w celu
kontroli tumu* #olna wola &est absolutnie niezb,dna do &akiegokolwiek rozwo&u
duchowego* # polskim tumaczeniu u$yta &est liczba mnoga, $eby czytelnik nie mia
$adnych w/tpliwo+ci C przypisek tumacza w porozumieniu z autorem*
05* lat po wizycie ?ichela na T@ehoobie, w sierpniu !!", w Acienti*ic American,
czoowym czasopi+mie naukowym na -iemi, publiku&/cym artykuy wielu laureatGw
nagrGd 4obla, na stronie 80 170 w wydaniu amerykaBskim: zna&du&e si, nast,pu&/ce
wy&a+nienie: E"5 adunkGw igie zostao umieszczone 1na orbicie: w ma&u !70 roku
&ako cz,+. eksperymentu telekomunikacy&nego 1O: przeprowadzonego przez
?inisterstwo Nbrony ;2<* 1;2 Department o> De>ense:* Ci+nienie promieniowania
sonecznego 1OOO: wypchn,o wszystkie malutkie igieki z orbity C cae 855 milionGw
igieF* Czy ktokolwiek sysza, $eby &akikolwiek obiekt we #szech+wiecie zosta
Ewypchni,ty z orbityF przez Epromieniowanie soneczneFO -ach,cam czytelnika do
policzenia masy 855 milionGw igie C przypisek tumacza*
0* 'rzyszych $y. C przypisek tumacza*
0D* -awraca&/ C podkre+lenie tumacza*
00* 2tatek kosmiczny z planety T, ktGry podrG$u&e z szybko+ci/ nieco mnie&sz/ od
pr,dko+ci +wiata*
08* -danie to w angielskie& wers&i &est nie&asne* -ostao ono przetumaczone w
porozumieniu z autorem C przypisek tumacza*
09* )nnymi sowy: 4bserwuj!c )atur# i bior!c z niej przyk'ad( <nalogie s/ rezultatem
;niwersalnego 'rawa #szech+wiata C przypisek tumacza w porozumieniu z autorem*
07* 4agas C grupa spoeczna uczonych z ?u, posiada&/ca rozleg/ wiedz, duchow/ i
materialn/ C przypisek tumacza w porozumieniu z autorem*
0=* # wers&i angielskie& zdanie to &est niezr,cznie przetumaczone z >rancuskiego*
'olskie tumaczenie &est uzgodnione z autorem*
0"* ?ichel nie potra>i powiedzie. co to &est C powtarza tu sowo Thao C przypisek
tumacza*
0!* tuta&: d/$enie do odtworzenia pierwotnych, oryginalnych cech* - 3iblii &asno
wynika, $e ludzie z pierwszych pokoleB Hebra&czykGw $yli po kilkaset 17556"55: lat C
przypisek tumacza*
85* 'olska wers&a z E'isma wi,tegoF pod redakc&/ %* Dynarskiego, #ydawnictwo
'allottinum, #arszawa !"5* #ierne tumaczenie z hebra&skiego oryginau &est
nast,pu&/ce: E1: @ehowa ukaza si, W<brahamowiX na RGwninie ?amre, gdy ten siedzia
u we&+cia do namiotu w na&gor,tsze& porze dnia* 1D: <braham podniGs oczy i dostrzeg
trzech ludzi naprzeciw siebie* ;&rzawszy ich u we&+cia do namiotu po+pieszy na ich
spotkanie, odda&/c pokon do ziemi* 10: Rzek: C N 'anie, &e+li znalazem ask, w twoich
oczach, racz nie omi&a. Twego sugiF*
8* # na&starsze& osi/galne& obecnie, hebra&skie& wers&i 3iblii @ehowa &est &ednym z
wielu synonimGw 3oga* #e wszystkich tumaczeniach 3iblii s/ one cakowicie
pomieszane i zast/pione 'anem albo 3ogiem* - hebra&skie& wers&i &asno wynika, $e to
@ehowa rozmawia z ludKmi, przybiera ludzk/ posta. i dokonywa EcudGwF, a nie 3Gg*
- wy&a+nieB przekazanych w te& ksi/$ce &asno wynika, $e, logicznie rozumu&/c, 3Gg
&est 3ogiem a @ehowa`T@ehooba* # kontek+cie tego &ednego >aktu, cae E'ismo wi,teF
nabiera nagle sensu i sta&e si, >ascynu&/c/ literatur/ C przypisek tumacza*
8D* Tumaczenie z hebra&skiego* 'olska wers&a 1z E'isma wi,tegoF pod redakc&/ %*
Dynarskiego, #ydawnictwo 'allottinum, #arszawa !"5: brzmi: E1: Nwi dwa&
anioowie przybyli do 2odomy wieczorem, gdy Pot siedzia u bramy miasta* (dy Pot ich
u&rza, wyszed naprzeciw nich i oddawszy im pokon do ziemi 1D: rzek:FR 19:
E#ywoali Pota i rzekli do niego: C (dzie s/ ci m,$owie, ktGrzy przyszli do ciebie tego
wieczoruOFR 15: E#tedy ci dwa& m,$owie, wysun/wszy r,ce, przyci/gn,li Pota ku
sobie do wn,trza domu i zaryglowali drzwi* 1: Tych za+ m,$czyzn u drzwi domu,
modych i starych, porazili +lepot/* Tote$ na prG$no usiowali oni odnaleK. we&+cieF*
80* ci+le rzecz bior/c scenariusz ycia* # ka$de& >azie istnienia czowiek ma woln!
wol# i mo$e post,powa. zgodnie z planem, na ktGry si, wcze+nie& zgodzi lub nie C
przypisek tumacza w uzgodnieniu z autorem*
88* Aea o* Ceeds* Dzisie&si Hebra&czycy zda&/ sobie z tego spraw, C &est to &asne w
hebra&skie& wers&i 3iblii, natomiast wi,kszo+. tumaczeB, pochodz/cych z greckiego,
przytacza ?orze Czerwone 1Ced Aea: C przypisek tumacza*
89* Trzech %rGlGw C przypisek tumacza*
87* 2zczegGowe wy&a+nienie >ascynu&/cych dowodGw &est do+. obszerne i dlatego
zostao umieszczone w rozdziale zatytuowanym ETa&emnica HeraiF*
8=* )ntenc&/ autora &est powiedzie., $e podrG$ trwaa okoo trzech godzin C przypisek
tumacza*
8"* 8 \ 5
D
` 8*555*555*555*555*555*555*555 elektronGw
8!* 5
DD
` 5*555*555*555*555*555*555*555 lat
95* 'rzypisek tumacza*
9* )n>ormac&a wyda&e si, by. zawarta w inter>erenc&i >al 1drgaB elektromagnetycznych:*
2tanowi to zasad, hologra>ii C &edne& z na&bardzie& zaawansowanych metod zapisu i
odtwarzania in>ormac&i &ak/ znamy na -iemi C przypisek tumacza*
9D* )nacze&: tak, $e nie zda&esz sobie z tego sprawy C przypisek tumacza*
90* ci+le rzecz bior/c zniszczeniu ulega in*ormacja zakodowana w >ormie
elektroniczne& C przypisek tumacza za zgod/ autora*
98* # cae& ksi/$ce, ?ichel nie mGg swobodnie wyrazi. swo&ego zdania* 4inie&sze
postscriptum napisa przede wszystkim dlatego, $eby si, wypowiedzie. C przypisek
tumacza, w kontakcie z autorem*

You might also like