You are on page 1of 287

FEDERICO MOCCIA

Tre metri sopra il cielo

Tumaczenie: Krystyna i Eugeniusz Kabatcowie Wydawnictwo literackie MUZA SA 2005

TRZY METRY NAD NIEBEM

1
Cathie ma najadniejszy tytek w Europie". Czerwone graffiti janieje w caej swej zuchwaoci na jednej z kolumn mostu przy Corso Francia. Krlewski orze w pobliu, wyrzebiony tu dawno temu, z pewnoci widzia sprawce, ale nigdy go nie zdradzi. Troch niej, strzeony przez drapiene, marmurowe szpony, siedzi on. Krtkie wosy, prawie na jea, wysoko cieniowane od szyi ku grze, jak u amerykaskich marines. Kurtka marki Levi's, donna. Konierz postawiony, marlboro w ustach, oczy ukryte za okularami Ray-Ban. Wyglda na twardziela, chocia nie musi. Ma pikny umiech, lecz mao kto bywa nim obdarowany. Dalej, na wiadukcie, kilka samochodw zatrzymuje si przed wiatami, powarkujc niecierpliwie. W rwnym rzdzie wygldayby jak przed startem do zawodw, gdyby nie byy tak rozmaite. Jaka pisetka, obok new beetle, potem micra, stare punto i bliej niezidentyfikowany wz amerykaski. Jest i mercedes 200, w ktrym delikatny palec o obgryzionym paznokciu naciska guziczek odtwarzacza CD. Boczne goniki pioneera oywaj muzyk jakiej grupy rockowej. Wz rusza razem ze wszystkimi. Ona te chciaaby wiedzie Where is the love...". Czy naprawd istnieje? Jednego jest natomiast pewna, wolaaby nie sysze swojej siostry, ktra siedzc z tyu - nalega: Daj teraz Erosa, chc posucha Erosa". Mercedes przejeda obok wanie wtedy, gdy on koczy pali, a odrzucony zrcznym pstrykniciem i ruchem powietrza niedopaek lduje na ziemi. Chopak schodzi po marmurowych schodach, poprawia swoje lewisy 501 i wsiada na granatow hond 750 custom. Jak za dotkniciem czarodziejskiej rdki od razu jest wrd samochodw. Prawym adidasem zmienia biegi, to przyciska hamulec, to go zwalnia i pozwala nie si tej potnej maszynie jak wznoszcej si fali. Soce podnosi si coraz wyej, jest pikny poranek. Ona jedzie do szkoy, on jeszcze nie spa tej nocy. Dzie jak inne. Ale przed wiatami on staje obok niej. I dlatego ten dzie nie bdzie jak inne. Czerwone. On patrzy na ni. Okienko jest opuszczone. Pukiel popielatych blond wosw odsania na chwil jej gitk szyj. Profil agodny, cho wyrazisty, oczy bkitne i pogodne, sucha piosenki, marzycielsko przymruone. Tyle spokoju, e czuje si poruszony. - Hej!

Odwraca si w jego stron, troch zdziwiona. On umiecha si, jest blisko niej na tym swoim motorze, barczysty, rce nazbyt opalone jak na poow kwietnia. - Nie przejechaaby si ze mn? - Nie, jad do szkoy. - To nie jed, udaj, e wszystko jest jak zawsze, a ja ci zabior sprzed szkoy. - Przepraszam - mwi, umiechajc si sztucznie, na si. - le si wyraziam. Nie mam ochoty jecha z tob. - Miaaby niez zabaw... - Wtpi. - Rozwizabym wszystkie twoje problemy. - Nie mam problemw. - Teraz to ja wtpi. Zielone. Mercedes startuje ostro, ganie pewny siebie umiech chopaka. Ojciec odwraca si do niej: - Kto to by? Ktry z twoich przyjaci? - Nie, tato, jaki kretyn. Po paru sekundach honda znowu jest ju obok. On chwyta rk za okienko, dodajc troch gazu dla zrwnania si z samochodem, chocia przy tej czterdziestce jego rami nie miaoby wikszych problemw, eby si utrzyma. Jedynym, ktry ma jaki problem, jest ojciec. - Co wyprawia ten gupiec? Dlaczego jedzie tak blisko? - Nie przejmuj si tato, ja si tym zajm. Obrcia si do tamtego zdecydowanym ruchem. - Suchaj no! Czy ty naprawd nie masz nic lepszego do roboty? - Nie. - To sobie znajd. - Ju znalazem i bardzo mi si to podoba. - Co? - Przejadka z tob. Posuchaj, wyskoczymy na Olimpik, ostro posuniemy, potem ci zafunduj niadanie, a potem odwioz do szkoy. Przysigam. - Twoje przysigi nic nie znacz, prawda? - Prawda - umiecha si. - Widzisz, jak duo ju o mnie wiesz? Zaczynam ci si podoba, no nie? Ona mieje si i potrzsa gow.

- No dobra, ju wystarczy! - Wyjmuje ze skrzanej torby z napisem Nike" ksik i otwiera j. - Musz zaj si moim prawdziwym problemem. - Co to? - Powtrka z aciny. - Mylaem, e co o seksie. Ona odwraca si z niesmakiem. Tym razem ju si nie umiecha, nawet nie udaje. - Zdejmij ap z okienka. - A gdzie mam j pooy? Ona wcza automat. - Nie powiem ci, bo tu jest mj ojciec. Szyba okienka zaczyna si podnosi. On czeka do ostatniej chwili, wtedy cofa rk. - Zobaczymy si? Nie zdy! usysze jej suchego nie!". Odchyla si lekko w prawo, wchodzi w zakrt i gwatownie przyspieszajc, znika wrd samochodw. Mercedes nadal toczy si swoj drog, teraz ju spokojniej zmierza w kierunku szkoy. - Ty wiesz, kto to by? - Gowa siostry wyrasta nagle midzy oparciami. - Nazywaj go Dziesitka z plusem. - Dla mnie to tylko idiota. Otwiera ksik do aciny i zaczyna powtarza sobie ab-lativus absolutus. W pewnej chwili przestaje czyta i patrzy przez okienko. Czy rzeczywicie acina jest jej najwaniejszym problemem? Bo z pewnoci nie to, o czym myli ten facet. Co tam, w kocu nigdy ju go nie zobaczy. Zdecydowanie wraca do ksiki. Samochd skrca w lewo, w stron Falconieri. - Jasne, nic mam adnych problemw i wicej go nie zobacz. Nie wie, jak bardzo si myli. W obydwu sprawach.

2
Blady ksiyc wznosi si wysoko pomidzy ostatnimi gaziami drzewa. Odgosy miasta s dziwnie dalekie. Z jakiego okna dochodz dwiki powolnej i przyjemnej muzyki. Troch niej biae linie na korcie tenisowym lni w powiacie ksiyca, a pusty basen smtnie oczekuje lata. Na pierwszym pitrze osiedlowego domu jasnowosa, niezbyt wysoka

dziewczyna o niebieskich oczach i aksamitnej skrze niezdecydowanie przyglda si sobie w lustrze. - Czy potrzebna ci jest ta czarna elastyczna bluzeczka marki Onyx? - Nie wiem. - A granatowe spodnie? - pokrzykuje Daniela ze swojego pokoju. - Nie wiem. - A woysz fusetxux? Daniela stoi ju w drzwiach, patrzy na Babi, na otwarte szuflady ka, na porozrzucane rzeczy. - To ja to wezm... Daniela oglda kilka kolorowych par butw firmy Superga lecych na pododze, wszystkie numer trzydzieci siedem. - Nie, tej nie rusz! Zaley mi na niej. - A jednak j sobie wezm. Babi podrywa si gwatownie, biorc si pod boki. - Przepraszam! Ale ja sama jeszcze jej nie wyprbowaam! - Moga to zrobi wczeniej! - A teraz mi j rozcigniesz, co? - Czyby? Chyba artujesz. - Daniela ironicznie przyglda si siostrze. - Zwracam ci uwag, e przedwczoraj to ty woya moj elastyczn spdniczk i teraz trzeba by jasnowidzem, eby odgadn pod ni moje liczne krgoci. - To nie wina moich bioder. To Chicco Brandelli j rozcign. - Co? Chicco dobiera si do ciebie, a ty nic mi nie mwisz? - Bo nie ma o czym. - Nie wierz, sdzc po mojej spdniczce. - Tak si tylko wydaje... Co powiesz o tym granatowym akiecie, a pod spodem bluzeczka rowobrzoskwiniowa? - Nie zmieniaj tematu. Powiedz mi, jak poszo? - Och, przecie wiesz, jak to wyglda w takich sytuacjach. - Nie. Babi patrzy na modsz siostr. To prawda, ona nie wie. Jeszcze nie moe wiedzie. Jest nazbyt okrga, nie ma w sobie nic szczeglnego, co by zachcio kogo, by jej cign spdniczk.

- No nic. Pamitasz, jak przedwczoraj po poudniu powiedziaam mamie, e id si uczy do Palliny? - Tak. No i...? - No i poszam do kina z Chicco Brandellim. - I co? - Ten film to nic wielkiego, ale i on, jak mu si dobrze przyjrze, te. - Do rzeczy, do rzeczy. Jak to si stao, e spdnica si rozcigna? - No c, film szed ju od dziesiciu minut, a on wci si krci w swoim fotelu. Pomylaam, e owszem, w tym kinie nie jest najwygodniej, ale Chicco najwyraniej zaczyna podryw. Po chwili przysuwa si troch i kadzie rk na moim oparciu... Co by powiedziaa, gdybym woya ten zielony komplet z guziczkami na przodzie? - Mw dalej. No wic z oparcia zszed powolutku na rami... - A ty? - Ja? Nic. Udawaam, e w ogle tego nie zauwayam. Gapiam si na film, nic odrywajc oczu od ekranu. A on wtedy przycign mnie do siebie i pocaowa. - Chicco Brandelli ci pocaowa? O rany! - Co ci tak podnieca? - Bo to wspaniay chopak! - Moe, ale zbyt zarozumiay... I wci tak dba o swj wygld, przeglda si w lusterku... Dobra, zaraz po przerwie zaj swoj pozycj wyjciow. Ale przedtem kupi mi roek lodw Algidy. Wydao mi si, e film si zrobi si troch lepszy, pewnie z powodu lodw, tej grnej czci z orzechami, genialne! Zagapiam si, a on tymczasem zjecha z apskami nisko, jak na mj gust. Prbowaam go odsun, ale on nic, uczepi si tej twojej granatowej spdniczki... No i wtedy si wanie rozcigna. - Ale winia! - Jasne. Wyobra sobie, e nie chcia jej za nic puci. A potem wiesz, co zrobi? - Nie, co zrobi? . - Rozpi spodnie, wzi moj rk i cign j tam do siebie. No, sowem, do tego swego... - Nie! On naprawd jest winia! A potem? - Potem musiaam powici swoje lody. Wziam i eby go uspokoi, wepchnam mu je w rozpite spodnie. Gdyby widziaa, jak on skoczy! - Brawo, siostrzyczko, brawo! Nie jeste bynajmniej ciepe kluchy...

Wybuchaj miechem. A potem Daniela, korzystajc z wesooci, jaka je opanowaa, odchodzi z zielonym kompletem siostry. Pitro wyej, w swoim gabinecie, na mikkiej, kaszmirowo wzorzystej kanapie Claudio nabija fajk. Bawi go ta urozmaicajca czas czynno, ale tak naprawd bya ona wynikiem kompromisu. W domu nie moe ju pali swoich marlboro. ona, zawzita tenisistka, i crki z przesad dbajce o zdrowie odbieray mu kadego zapalonego papierosa, przeszed wic na fajk. To doda ci klasy, wydasz si bardziej refleksyjny!", powiedziaa Raffaella. Istotnie, pomyla wtedy refleksyjnie, lepiej mie w ustach ten kawaek drewna i paczk marlboro w kieszeni, ni dyskutowa z on. Pykajc z fajki, przelatuje po kanaach telewizyjnych. Wie ju, gdzie si zatrzyma. Oto dziewczta zstpuj otwierajcymi si na dwie strony schodami, podpiewujc jak gupi pioseneczk i demonstrujc swoje jdrne piersi. - Claudio, jeste gotowy? Natychmiast zmienia kana. - Oczywicie, skarbie. Raffaella przyglda si mowi. Claudio tkwi na swojej kanapie, wyranie tracc kontenans. - Zmie krawat; masz, w ten bordowy. Raffaella wychodzi, nie pozostawiajc miejsca na dyskusj. Claudio rozwizuje swj ulubiony krawat. Potem na klawiaturze pilota naciska pitk. Ale zamiast piknych dziewczt ma przed sob jak biedn gospodyni domow, ktra onglowaa literami alfabetu, prbujc sta si bogata. Claudio zakada na szyj bordowy krawat i ca swoj uwag powica jego wizaniu. W maej azience, ktra rozdziela pokoje dwch sistr. Daniela mocuje si z kredk do powiek. Koo niej pojawia si Babi. - Co sdzisz? Ma na sobie lekk row sukienk w kwiaty. Wcita delikatnie w talii, spywa swobodnie, niewymuszenie na krge biodra dziewczyny. - Jak wygldam? - Dobrze. - A nie bardzo dobrze? - Bardzo dobrze. - No i lepiej, ale dlaczego nie powiesz znakomicie"? Daniela wci zmaga si z lini, ktra ma by prosta i powinna powikszy jej oczy. - Ja wiem? Kolor mi si nie podoba. - No dobrze, ale pomijajc kolor...

- Te poduszki na ramionach... Chyba za due. - No dobrze, zostawmy poduszki... - Sama wiesz, e nie lubi kwiatw... - Powiedzmy, e nie ma kwiatw. - Aha, no to wygldasz bardzo adnie. Babi wcale nie ucieszona tak odpowiedzi, zreszt sama nie wiedzc, co by tak naprawd chciaa usysze, siga po buteleczk Caronne, ktr kupia w sklepie wolnocowym, kiedy wracaa z Malediww. Wychodzc, szturchna Daniele. - Ej, uwaaj! - To ty uwaaj! Mnie niewiele trzeba, eby ci podczerni oko. Jak ty si malujesz? , - Chciaam to zrobi dla Andrei. - Jakiego Andrei? - Palombiego. Poznaam go przed szko. Rozmawia z Mar i Franccsc, tymi z czwartej. Kiedy one sobie poszy, powiedziaam mu, e jestem w tej samej klasie co one. Ile lat by mi daa, jak si tak umalowaam? - Hm, owszem, wydajesz si starsza. Wygldasz co najmniej na pitnacie. - Przecie ja mam pitnacie! - Zetrzyj tutaj troch. Babi lini sobie palec wskazujcy, a potem masuje nim powieki siostry. - Gotowe! - A teraz? Babi przyglda si siostrze, unoszc brwi. - Hm, teraz to ju wygldasz na szesnastk. - Za mato. - Dziewczta, jestecie gotowe? W drzwiach domu Raffaella wcza urzdzenie alarmowe. Claudio i Daniela pospiesznie wychodz, ostatnia wybiega Babi. Wszyscy wsiadaj do windy. Tak zaczyna si wieczr. Claudio poprawia sobie krawat. Raffaella ukada jeszcze wosy, szybkim ruchem prawej rki odrzucajc je do tyu. Babi obgga na sobie ciemny akiet o podniesionych ramionach. Daniela jak zwykle przeglda si w lustrze i wie ju, e za chwil napotka wzrok matki. - Czy nie jeste za mocno umalowana? Daniela prbuje co powiedzie. - Daj spokj, znowu jestemy spnieni. Tym razem Raffaella widzi spogldajce na ni z lustra oczy Claudia. - Czekaam na was, byam gotowa ju od smej.

W milczeniu mijaj najnisze pitra. Do windy wciska si zapach duszonego misa, ktre przygotowuje ona portiera. To przypomnienie Sycylii miesza si przez chwil z dziwn mikstur francuskich zapachw Caronne, Drakkaru i Opium. - To pani Terranova, robi wspaniay gulasz w sosie pomidorowym. - Daje za duo cebuli - zdecydowanie ocenia Raffaella, ktra jaki czas temu postawia na kuchni francusk, wywoujc popoch wrd wszystkich domownikw i rozpacz sardyskiej sucej. Mercedes zatrzymuje si przed wejciem. Raffaella pobrzkuje biuteri, rym znakiem rocznic i wit Boego Narodzenia bardziej lub mniej radosnych, za to prawie zawsze kosztownych, zajmujc miejsce obok kierowcy. Crki siadaj z tyu. - Mona wiedzie, dlaczego nie stawiacie vespy bliej przy cianie? - Jeszcze bardziej? Tato, znowu si czepiasz... - Danielo, nie zwracaj si w ten sposb do ojca! - Mamo, czy moemy jutro do szkoy pojecha vesp? - Nie, Babi, na skuter jest jeszcze za chodno. - Przecie ma przedni szyb. - Danielo... - Oj, mamo, wszystkie nasze przyjaciki... - Chciaabym widzie te wszystkie wasze przyjaciki na vespach. - Jeli o to chodzi, to pastwo Danieli kupili swojej crce peugeota, ktry, eby wiedziaa, skoro tak si niepokoisz, wyciga jeszcze wicej. Portier, ktry nazywa si Fiore, podnosi szlaban. Mercedes cierpliwie, jak kadego wieczoru, czeka, a ten dugi metalowy drg w czerwone paski si uniesie. Claudio kiwa portierowi rk, Raffaelli zaley tylko na tym, eby szybciej zamkn dyskusj. - Jeli w przyszym tygodniu zrobi si cieplej, to zobaczymy. - Mercedes z zadrapaniem n prawym bocznym lusterku rusza, wiozc odrobin wicej nadziei na tylnych siedzeniach. Portier powraca do swojego maego telewizorka. - W kocu nie powiedziaa mi, jak teraz wygldam, w tym stroju? Daniela przyglda si siostrze. Poduszeczki s jednak za szerokie, a w ogle to wyglda w tym nazbyt powanie. - Doskonale. Wiedziaa przecie, czego jej trzeba...

- Nieprawda, poduszki s za szerokie i jestem za powana, jak ty to mwisz. Jeste kamczucha i wiesz, co ci powiem? Bdziesz za to ukarana, bo Andrea nawet nie zajrzy ci w oczy. To znaczy zrobi to, ale jeste tak wysmarowana, e nie pozna ci i pjdzie sobie z Giuli! Daniela chciaaby co powiedzie, przynajmniej na temat Giulu, swojej najgorszej przyjaciki. Ale Raffaella ucina dyskusj. - Dziewczta, do tego! Jeli nie skoczycie, odwioz was do domu! - Mam zawrci? - pyta Claudio i umiecha si do ony wykonujc kierownic taki ruch, jakby chcia to zrobi Ale wystarcza mu jedno jej spojrzenie, by zrozumie, e nie pora na arty.

3
Zwinny i szybki, szybki jak noc. wiata i ich odbicie pojawiaj si i znikaj w maych lusterkach jego motoru. Wpada na plac, zwalnia na tyle, eby sprawdzi, czy z prawej nikt nie nadjeda, po czym na penym gazie skrca w Vigna Stelluti. I - Musz go zobaczy, a on ju od dwch dni si nie odzywa. adna, ciemna dziewczyna o zielonych oczach i zgrabnym tyeczku, wcinitym w spodnie Miss Sixty, umiecha si do przyjaciki, blondynki tego samego wzrostu, ale bardziej krgej. - Wiesz jak jest, Madda: nawet jeli co si wam przydarzyo, nie znaczy, e on ju jest twj. Siedz na swoich skuterkach, pal mocne papierosy, starajc si doda tym sobie powagi i wyglda na par lat wicej. - Nie w tym rzecz. Jego przyjaciele mwi, e on nigdy nie dzwoni, ma tak zasad. - O co chodzi? e niby do ciebie jednak dzwoni? - Wanie. - No c, moe pomyli numery? - Dwa razy? Umiecha si zadowolona, e zamkna usta wszechwiedzcej przyjacice. Tamta jednak nie traci animuszu. - Nie powinna ufa jego przyjacioom. Widziaa ich gby?

Niedaleko od gawdzcych przyjaciek, z motorami potnymi jak bicepsy ich wacicieli, stoj Pollo, Lucone, Hook, Siciliano, Bunny, Schello i jeszcze inni. Nieprawdopodobne imiona, trudne losy. Nic maj staych zaj. Niektrzy nie maj te grosza przy duszy; ale wszyscy s przyjacimi i maj wsplne rozrywki. To wystarczy. Lubi jeszcze si kci, a okazji do tego nigdy nie brakuje. Zjedaj si tutaj, na plac Jacini, i przesiaduj na tych swoich harleyach, na starych trzystapidziesitkach z czterema oryginalnymi tumikami albo klasycznym rozwizaniem: cztery w jednym, co jeszcze zwiksza haas. Wynionych, wytsknionych i wreszcie zdobytych dziki rodzicom nkanym probami. Albo askawie obfitym kieszeniom jakiego modego gamonia, ktry zostawi portfel w szufladce swojego Scarabeo czy wreszcie wewntrznej kieszeni w kurtce od Henri Lloyda, a nazbyt atwej do wyczyszczenia podczas wielkiej przerwy. Kady z nich, jak posg, z umiechem na twarzy, lecz mocny w gbie, ramiona silne, czasem z blizn po jakiej bjce. John Milius szalaby za nimi. Dziewczta bardziej wyciszone, ale te umiechnite, niemal wszystkie wymykajce si z domu, rzekomo nocujce u przyjaciek, ktre tymczasem s tu take, crki tego samego kamstwa. Gloria, dziewczyna w granatowych fuseawc i bluzeczce w niebieskie serduszka, demonstruje swj wspaniay umiech. - Wczoraj cudownie zabawiam si z Dariem. witowalimy nasze p roku bycia razem. Sze miesicy, myli Maddalena. A mnie wystarczyby jeden... Wzdycha i marzycielsko poddaje si sowom przyjaciki. - Bylimy na pizzy u Buffetta. - Nie mw, ja te tam byam. - O ktrej? - Ja wiem? Gdzie koo jedenastej. Nienawidzi tej dziewczyny, gdy jej przerywa. Zawsze znajdzie si kto lub co, co psuje ci marzenia. - No nic, wtedy ju wyszlimy. Ale zdecydujcie si w kocu, chcecie tego posucha? Chralne taak" rozlega si z tych ust o dziwnych smakach lnicych pomadek owocowych i szminek kradzionych pod nieuwag ekspedientki lub z matczynej azienki, bogatszej czsio ni niejedna perfumeria. - W pewnej chwili przychodzi kelner i przynosi mi ogromny bukiet czerwonych r. Dario umiecha si, a dziewczyny znad innych stolikw patrz na mnie z ciekawoci i pewnie troch zazdrosne.

Gotowa jest poaowa tych sw, gdy wok siebie widzi podobne spojrzenia. - Przecie nie z powodu Daria, tylko r! Pustawy miech czy je znowu. - Potem pocaowa mnie w usta, wzi moj rk i woy mi na palec to. Pokazuje przyjacikom piercioneczek z maym, bkitnym kamieniem, ktry poyskuje wesoo, niemal jak jej zakochane oczy. Okrzyki zachwytu - Przepikny!" - kwituj pokaz tego skromnego piercionka. - Potem poszlimy do mnie i kochalimy si. Moi starzy gdzie wybyli, wic byo bajkowo. On wczy Cremoniniego, wariuj, jak go sysz. Potem rozoylimy si na tarasie pod puchowcem i patrzylimy w gwiazdy. - Duo ich byo? - Maddalena jest z pewnoci najwiksz romantyczk w grupie. I - Cae mnstwo! Nieco dalej sycha inn wersj. - Ej, wczoraj znikne gdzie na cay wieczr... Hook. Przepaska na oku, na stae. Wosy krcone, dugie, troch rozjanione na kocach, upodabniayby go do anioka, gdyby nie to, e by, o czym wszyscy wiedzieli, z pieka rodem. - No wic gadaj, co robie wczoraj wieczorem? - Nic takiego. Poszedem z Glori co zje do Buffetta, a potem, poniewa nie byo jej starych, poszlimy do niej i pofiglowalimy troch. Zwyczajnie, nic specjalnego... A widzielicie, jak przerobiono Pand? Dario prbuje zmieni temat, ale Hook nie ustpuje. - Co trzy, cztery lata przerabiaj wszystkie lokale... Ale czemu to nam nie dalicie zna? - Wyszlimy niewiele mylc, ot tak, bez zastanowienia. - Dziwne. Ty raczej nic nie robisz bez zastanowienia. Ten ton nie zapowiada niczego dobrego. Inni to zauwaaj. Pollo i Lucone przestaj kopa pogniecion puszk. Umiechaj si i podchodz bliej. Schello zaciga si mocniej papierosem i po swojemu krzywi si ironicznie. - Zrozumcie, chopcy, wczoraj Gloria i Dario mieli swoje procze, i on chcia to witowa sam. - Nieprawda! - Czyby? Widziano ci, jak jade pizz. A czy to prawda, e chcesz pracowa na swoim? - Wanie, mwi, e chcesz otworzy kwiaciarni. - Uau! - Wszyscy zaczynaj go poklepywa i grzmoci po plecach, a Hook zakada mu nelsona i kostkami zacinitej pici jedzi mu po gowie. - Delikatny chopty... - Rany! Zostawcie mnie...

Ale wszyscy ju zwalili si na niego, miejc si po wariacku i niemal duszc w swoich napakowanych anabolikami ramionach. A Bunny szczerzy te swoje dwa wielkie, wysunite do przodu zby, z powodu ktrych tak go z angielska nazwano, i pokrzykuje bez opamitania: Wemy Glori, wemy Glori!". Bkitne all stary z czerwon gwiazdk na rodku gumki obejmujcej kostk zrcznie zsuwaj si z vespy na ziemi. Ale Gloria zdya zrobi ledwie kilka krokw, ju zostaje pochwycona i uniesiona przez Siciliana. Jej jasne wosy tworz dziwny kontrast z podbitym okiem chopca i jego le zszyt brwi, z nosem zmiadonym i mikkim, bo pozbawionym kruchej chrzstki przez lewy prosty sprzed kilku miesicy zaliczony w winiarni Fiermonti. - Zostaw mnie, prosz. Przesta. Schello, Pollo, Bunny s ju obok i udaj, e chc mu pomc podrzuci te adnie skomponowane pidziesit pi kilo, obmacujc j tymczasem gdzie tylko si da. - Przestacie, u licha! Nadbiegaj inne dziewczta. - Dajcie jej spokj! - Zamiast witowa z nami, wystawili nas do wiatru. No to zorganizujemy im wito teraz, po naszemu. Znowu podrzucaj Glori do gry, miejc si i dowcipkujc. Dario, cho troch niszy od innych i jedyny, ktry kupuje re, rozpycha ich gwatownie. Chwyta Glori za rk, kiedy spada, i ostania j. - Do ju, zostawcie j! - A jeli nie? Siciliano umiecha si i staje przed nim na szeroko rozstawionych nogach. Dinsy, nieco janiejsze i jakby wytarte na udach, napinaj si. Gloria wychyla si do poowy zza plecw Daria. Do tej pory powstrzymywaa zy, teraz powstrzymuje te oddech. - Bo jeli nie, to co bdzie? Dario patrzy przeciwnikowi w oczy. - Zejd mi z drogi. Czego, kurwa, chcesz? Zawsze musisz cyrk robi? Z ust Siciliana znika umiech. - Co powiedzia? Narasta w nim wcieko. Dario zaciska pici. A zatrzeszcz stawy w palcach. Gloria zamyka oczy. Schello zamiera z papierosem w ustach. Zapada cisza... Rozrywa j nagy ryk motoru. To Step nadjeda na penym gazie. Kadzie si na zakrcie, rwie do przodu i po chwili hamuje w rodku grupy. - No jak? Co fajnego si robi?

Gloria wreszcie oddycha. Siciliano jeszcze patrzy na Daria. Lekki umieszek rozadowuje sytuacj, na razie. - Nic fajnego. Step. Za duo si gada, a za mao si robi. - Masz ochot rozrusza si troch? Podprka maszyny strzela jak n sprynowy i wbija si w ziemi. Step zeskakuje z siodeka i zdejmuje kurtk. - Przyjmuje si wspzawodnikw. Podchodzi do Schella, obejmuje go i wyjmuje mu z rk dopiero co otwartego heinekena. - Cze, Sche'. - Cze. Schello umiecha si szczliwy, e zosta uznany za przyjaciela, a troch mniej, e nie ma ju piwa. Kiedy po dugim haucie Step spuszcza gow, jego oczy napotykaj spojrzenie Maddaleny. - Cze. Jej mikkie usta, blade, jasnorowe, ledwie si poruszaj, gdy wymawia cicho sowa powitania. Biae, drobne i rwniutkie zby nabieraj wiata, kiedy tymi swoimi zielonymi oczyma stara si przekaza mu ca sw mio - ale to na nic. Tego nie da si wytrzyma. Step podchodzi do niej, zagldajc jej w oczy. Ona patrzy na niego jak urzeczona, nie moe wprost oderwa od niego wzroku, ruszy si, zrobi czegokolwiek, zatrzyma swe mae, oszalae serce, ktre gra solwk jak sam Clapton. - Potrzymaj mi to. Odpina dayton na metalowej bransolecie i przekazuje zegarek w rce dziewczyny. Maddalena odprowadza go wzrokiem, a potem czule podnosi zegarek do ucha. Syszy cichy szmer, ktry pamita sprzed paru dni, dochodzcy noc spod jego poduszki, gdy on spa, a ona przygldaa mu si w milczeniu. Wydawao jej si wtedy, e czas si zatrzyma. Step zrcznie wdrapuje si na dach nad Lazzareschim, omijajc bram kina Odeon. - No, kto idzie? Czy potrzebne jest pisemne zaproszenie? Siciliano, Lucone i Pollo nie daj si dugo prosi. Jeden po drugim, ze zwinnoci map, cho w kurtkach marki Avi-rex zamiast futer, dostaj si na dach. Wszyscy po kolei dokonuj tego wyczynu, ostatni jest Schello, zamany w p z trudem apie oddech. - Ja pierdziel, ale jestem wykoczony... Bd sdzi! - Pociga yk heinekena, ktrego w jaki cudowny sposb udao mu si uratowa podczas wspinaczki, dla jednych dziecinnie prostej, dla niego trudnej, niczym alpinistyczne wyczyny Messnera.

Sylwetki kolegw rysuj si w wieczornym pmroku. - Gotowi? - Schello krzyczy, unoszc szybko rk. Troch piwa wylewa si z puszki i obryzguje stojc na dole Valentin, adn brunetk z wysoko upitym koskim ogonem, ktra niedawno zwizaa si z Gianlu, przysadzistym chopakiem, synem bogatego krawaciarza. - Kurwa! - wykrzykuje dziewczyna, a jej ostra reakcja zabawnie kontrastuje z eleganckim wygldem. - Moe by uwaa, co? Dziewczyny miej si, otrzepujc krople, ktre spady i na nie. Na dachu dziesi sprawnych, uminionych cia gotowych do startu. Rce wycignite przed sob, twarze skupione, piersi na wdechu. - Jazda! Raz! - krzyczy Schello i wszystkie ramiona zginaj si bez trudu. Milczcy, jeszcze na luzie, opadaj bez popiechu na zimny marmur. - Dwa! - Znowu w d, szybciej, bardziej zdecydowanie. - Trzy! Jeszcze raz, jak przedtem i jeszcze szybciej ni przedtem. - Cztery! - Ich twarze, odrealnione grymasem wysiku, opadaj w d rwnoczenie. atwo, szybko, niemal dotykaj ziemi zmarszczonymi nosami, by potem znowu szarpn si do gry. - Pi! - krzyczy Schello i pocignwszy po raz ostatni z puszki, podrzuca j nad sob. - Sze! Trafia puszk noycowym kopniciem. Ta wylatuje wysoko, a potem jak spadajca gobica lduje wprost na vespie Valentiny. - Co za dupek! - wola Valentina. - Ja si std wynosz! Dziewczyny wybuchaj miechem. Gianluca, jej chopiec, przerywa swoje wiczenie i zeskakuje z dachu. - Nie, Vale, nie rb tego! Bierze j w ramiona i stara si zatrzyma, co mu si w kocu udaje za pomoc ciepego pocaunku, ktrym gasi jej gniewne sowa. - No dobrze, ale powiedz co do suchu temu... - Osiem! - Schello taczy na dachu, machajc wesoo rkami. - Panowie, jeden wysiad, bo mu si kobieta wkurzya. Ale zawody trwaj! - Dziewi! - Wszyscy si miej i ju rozgrzani pompuj" rytmicznie. Gianluca patrzy na swoj Valentin. - Co mam powiedzie takiemu? - Bierze jej twarz w swoje rce. - Skarbie, wybacz mu, on nie wie, co czyni. - Wykazuje pewn znajomo wiedzy religijnej, ale ma yciowej, skoro podejmuje paktowanie z ni przy innych dziewcztach. Gos Siciliana z silnym akcentem charakterystycznym dla stron, z ktrych pochodzi i ktre obdarzyy go oliwkow cer oraz przydomkiem, rozbrzmiewa na placu.

- Hej, Sche', ywiej troch, bo usypiam! - Dziesi! Step lekko schodzi w d. Krtka niebieska koszulka nie zasania jego ramion. Minie ma nabrzmiae. W yach krew pulsuje mocno, ale wci niespiesznie, spokojnie. Nie jak kiedy. Tamtego dnia, gdy jego mode serce zaczo bi szybko, jak zwariowane.

4
Dwa lata wczeniej. Dzielnica Fleming. Jakie popoudnie. Byoby zupenie nijakie, gdyby nic chodzio o jego nowiutk, jak spod prasy, vesp, jeszcze niedotart, jeszcze niewzmocnion. Step wanie j wyprbowuje; przejeda koo Caffe Fleming, kiedy syszy, e kto go woa: - Cze, Stefano! To Annalisa, adna blondyneczka, ktr pozna u Pipera. Idzie mu naprzeciw, Stefano zatrzymuje si. - Skd si tu wzia! - Byam u kolegi, uczylimy si razem, a teraz wracam do domu. W tej samej chwili kto za jego plecami zrywa mu czapk z gowy. - Masz dziesi sekund, eby std znikn. To niejaki Poppy, mocny facet, starszy od niego. Trzyma rku jego czapk. W tej dzielnicy takie maj wszyscy. Kolorowe, rcznie robione na drutach zazwyczaj przez jak dziewczyn. T podarowaa mu matka, bo dziewczyny jeszcze nie ma. - Syszae? Wynocha! Annalisa rozglda si i widzc, na co si zanosi, zawraca. Stefano schodzi z vespy. Grupa Poppy'ego jest ju obok. miejc si, przerzucaj czapk z rk do rk. A powraca do Poppyego. - Oddaj mi j. - Syszelicie? Twarda sztuka. Oddaj mi j." - Poppy przedrzenia chopaka, wywoujc rechot swoich kumpli. - A jeeli nie, to co? Zbijesz mnie? Chod, zbij mnie. No, miao! Zblia si: rce ma opuszczone, gow odchylon do tyu. Woln rk wskazuje podbrdek. - No ju, wal mnie tutaj!

Stefano patrzy na niego. Wcieko go zalepia. Ale nim podniesie rk, by uderzy, zostaje zablokowany od tyu. Poppy odrzuca czapk do stojcego najbliej kolegi i mocnym ciosem trafia Stepa w prawe oko, rozcinajc mu brew. Wtedy ten, ktry przytrzymywa go za rce, popycha chopca na aluzj Caffe Fleming, zamknit przed czasem w przewidywaniu najgorszego. Rozlega si trzask blachy, a kumple Popp/ego zaczynaj bi chopca najpierw od tyu, a potem, odwrciwszy go, od przodu. Oszoomiony, przycinity do ciany, prbuje si osoni przed ciosami, ale nie na wiele to si zdaje. Poppy unieruchamia go chwytem za szyj i kilka razy uderza gow. Stefano, wci przytrzymywany przez silne rce, nic jest w stanie odrzuci go od siebie. Czuje krew spywajc z nosa i syszy kobiecy krzyk: - Dosy, przestacie, zabijecie go! To pewnie Annalisa, myli. Usiuje broni si kopniakami, ale nogi odmawiaj mu posuszestwa. Cigle jeszcze czuje uderzenia, ale nie czuje ju blu. Pojawiaj si doroli, jacy przechodnie, wacicielka baru. Wynocie si std, wynocie!". Odcigaj ca zgraj za kurtki, za koszulki, szarpi, niemal zrywajc ubrania z rozgrzanych grzbietw. Stefano osuwa si powoli na ziemi, przysiada na stopniu, opiera si plecami o aluzj. Jego vespa jest przed nim, na ziemi, jak on. Boczna skrzynka pewnie si pogniota. Szkoda. A tak na ni uwaa, kiedy wyjeda z bramy. - le si czujesz, chopcze? - Jaka adna pani pochyla si nad nim. Stefano zaprzecza ruchem gowy. Jego czapka zrobiona przez matk te jest, tak jak on, na ziemi. Annalisa odesza z tamtymi. Mamo, ale twoj czapeczk jeszcze mam. - Prosz, pij. - Kto podaje mu wod. - Pij ostronie. Dranie! Miejscowa obuzeria. Znam ich, to zawsze ci sami. Nieroby, caymi dniami przesiaduj w tym barze. Stefano wypija resztk wody. Umiechajc si z trudem, dzikuje jakiemu panu i oddaje mu pust szklank. Sami nieznajomi. Prbuje wsta, ale nogi przez chwil nie chc go utrzyma. Kto to zauwaa i oferuje pomoc. - Jeste pewien, chopcze, e dobrze si czujesz? - Dobrze si czuj, naprawd. Dziki. Stefano otrzepuje spodnie. S niele zakurzone. Wyciera nos koszulk, ktra i tak jest ju w strzpach. Gboko oddycha. Wciska na gow czapk i wcza silnik vespy. Biay, gsty dym z wielkim haasem uchodzi z rury wydechowej. Tumik jest skrzywiony. Prawa boczna osonka drga jej ni zwykle. Jest zgnieciona. Stefano wrzuca pierwszy i patrzy na rozchodzcych si ludzi, po czym puszcza sprzgo. Ju nie ogldajc si za siebie, zjeda w d. Wspomnienia.

Troch pniej, w domu. Stefano otwiera cicho drzwi i stara si przej do swojego pokoju tak, eby go nie usyszano. Ale parkiet w salonie go zdradza. - To ty, Stefano? Sylwetka matki rysuje si w drzwiach gabinetu. - Tak, mamo, id do ka. Matka w pmroku podchodzi troch bliej. - Wszystko w porzdku, Stefano? - Tak, mamo, w zupenym porzdku. Stefano chce doj do korytarza, zanim matka zapali wiato. Ale matka jest szybsza i wcza wiato w salonie. Stefano zatrzymuje si w nim, jakby uwieczniony na fotografii. - Boe! Giorgio, chod szybko, prosz! Pojawia si ojciec, a matka wyciga rk do podbitego oka Stefana. - Co ci si stao, synu? - Nic, spadem z vespy. - Stefano cofa si przed rk matki. - Aj, mamo, to boli. Ojciec dostrzega na nim lady bijatyki, siniaki, podarte ubranie, brudn czapk. - Powiedz prawd, pobili ci? Ojciec jest czowiekiem, ktry zawsze zauwaa szczegy. Stefano opowiada zatem, jak mniej wicej wygldao cae zajcie, a matka, ktra nie rozumie, e w wieku lat szesnastu mona ju mie swoje zasady, mwi: - Dlaczego nie dae mu czapki? Zrobiabym ci now. Ojca teraz interesuje powaniejsza sprawa. - Stefano, tylko nie kr: tu nie poszo o polityk, prawda? Wezwano lekarza rodzinnego, ktry zaaplikowa mu po prostu aspiryn i posa do ka. Przed zaniciem Stefano postanawia: nikt mu ju w yciu nie dooy. Kto sprbuje, marnie skoczy. W sekretariacie, po drugiej stronie lady, kobieta z plomiennoczerwonymi wosami, troch za dugim nosem i wypukymi oczami. Z pewnoci nie pikno. - Cze, chcesz si zapisa? - Tak. - Owszem, moe ci si przyda - mwi, zerkajc na jego jeszcze podsiniaczone oko. Nie jest nawet sympatyczna. Siga po kart zgoszeniow. - Nazwisko? - Stefano Mancini.

- Wiek? - Siedemnacie, dwudziestego pierwszego lipca skocz siedemnacie lat. - Ulica? - Francesco Benzuacci trzydzieci dziewi. - Potem recytuje - trzy-dwa-dziewidwadziecia siedem-cztemacie, uprzedzajc w ten sposb nastpne pytanie. Kobieta podnosi gow: - To numer telefonu, prawda? - Pewnie, e nie numerki do gry w wideopokera. Kobieta przez chwil patrzy na niego wypukymi oczami,po czym koczy wypenia zgoszenie. - Razem sto czterdzieci pi euro. Sto wpisowego i czterdzieci pi miesicznej opaty. Stefan kadzie pienidze na blacie. Kobieta wkada je do saszetki z zamkiem byskawicznym i zamyka w pierwszej szufladzie, potem przykada piecztk do nasyconej tuszem gbki i z rozmachem uderza w legitymacj: Budokan. - Paci si na pocztku kadego miesica. Szatnia jest na dole. Zamykamy o dziewitej wieczorem. Stefano wkada do kieszeni portfel, w ktrym jest ju nowa legitymacja zamiast stu czterdziestu piciu euro.

- Dotknij, dotknij tutaj, czujesz? elazo. Co ja mwi, stal! Lucone, krpy, niski chopak o sympatycznej twarzy pokazuje mocny biceps, ale jeszcze nieuksztatowany. - Chrzanisz! To jest co takiego, e jak ci nakuj szpilk, to znikniesz. Pollo poklepuje si po ramionach, a echo niesie. - To jest dopiero co prawdziwego: wysiek, pot, befsztyki, to, co ty masz na sobie, to wszystko woda. - Ale w kocu jeste dzieciak, drobniutki jeste. - Dobra, ale z tej pozycji wycisnem wanie sto dwadziecia. A ty ile robisz? - Zaraz. No co ty, artujesz, kurwa? Robi dwa razy jakby nigdy nic, patrzysz? Lucone wsuwa si pod sztang. Rozsuwa ramiona, chwyta drek i mocnym ruchem wyciska ciar. Opuszcza powoli, patrzy na sztang pod brod, bliziutko, o centymetry, i wtedy ponownym pchniciem, mocnym, napinajcym wszystkie minie, wyrzuca ciar do gry. - Raz! Potem opuszcza ostronie, opiera na piersi, by za chwil znowu wypchn nad siebie. - Dwa! A mgbym jeszcze zwikszy ciar. Pollo trzyma go za sowo. - Naprawd? No to sprbuj z tym.

Nim Lucone zdy odoy sztang na stojaki, Polo wsuwa mu na gryf dwuipkilogramowy krek. Sztanga zaczyna przechyla si na prawo. - Co ty wyrabiasz? Zdumiae, kurwa? Lucone stara si zatrzyma miadcy go ciar, ale minie si poddaj. Sztanga opada i caym ciarem przygniata mu piersi. - Zdejmij to ze mnie, kur... Dusz si... Pollo mieje si do rozpuku. - Co jest! Mam dooy drugi krek? Wsunem ci jeden i ju wysiadasz? Zupenie si rozsypae. Wypchnij go, no pchaj! Na co czekasz? Ryczy mu prosto w nos, zanoszc si od miechu. - Zabierz t cholern sztang! - Lucone robi si fioletowy ze zoci i z braku tchu. Dwaj modsi chopcy wiczcy w pobliu wahaj si. Ale widzc, e Lucone naprawd zaczyna si dusi i nie moe zdj z siebie sztangi, decyduj si mu pomc. Pollo zatacza si ze miechu, rzuca si na ziemi i wali domi w podog. Ale gdy ze zami w oczach podnosi gow, widzi wciekego koleg nad sob. Modsi chopcy uwolnili go od ciaru. - O kurde, jak to zrobie? - ryczy Pollo i rzuca si do ucieczki. Nie przestaje si przy tym mia, potyka si o sztang. Lucone goni go, pokasujc. - Koci ci poami, zamorduj! Tak ci zaprawi krkiem, e skrc o gow, skarlejesz do reszty! Goni si szaleczo po caej sali, slalomem midzy urzdzeniami, krc si wok kolumn, gwatownie si zatrzymujc, by znowu startowa do biegu. Pollo stara si przyhamowa rozpd przyjaciela, rzucajc w niego gumowymi krkami, ktre skacz po ziemi, ale tamten omija zrcznie wszelkie przeszkody, nic nie jest w stanie go zatrzyma. Pollo ucieka na schody prowadzce do damskiej przebieralni, potrca dziewczyn, ktra wpada na drzwi. Otwiera si widok na grup nagich kobiet, przebierajcych si do aerobiku, ktre od razu podnosz wrzask. Lucone zatrzymuje si w zachwycie, przygldajc si tym penym ciepa ciaom o mikkich, zarowionych wzgrzach. Pollo natychmiast zawraca. , - O kurde, nie wierz, ale raj... - Wynocie si do diaba! Jedna z dziewczt, nieco bardziej okryta, biegnie do drzwi, zamyka je im przed nosem. Przyjaciele stoj chwil w milczeniu. - Widziae t w gbi na lewo, jakie miaa cycki? - A t pierwsz z prawej... z takim tykiem, by wyrzuci? Pollo krci gow i bierze przyjaciela pod rami.

- Nie do wiary, co? Jasne, e nie! Nie wyrzucibym choby dlatego, e nie jestem takim pedziem jak ty! Stefano wczytuje si w swj plan wicze. Wrczy mu go Franco, instruktor zatrudniony na siowni. - Zaczynasz czterema seriami otwarcia - poucza. - Korzystasz z awki. Wkadasz krki po pi kilo, musisz si rozcign i otworzy troch, chopcze. Im mocniejsz bdziesz mia podstaw, tym lepiej moesz budowa wyej. Nie trzeba mu tego powtarza. Stefano wyciga si na wyprofilowanej awie i zaczyna. Najpierw bol go ramiona, a ciar sztangi wydaje mu si ogromny. Robi po kolei wiczenia boczne, opuszcza sztang a do ziemi, potem wyciska wysoko nad sob. Nastpnie . przenosi j za gow. Cztery takie serie kadego dnia, tydzie po tygodniu. I po pierwszych kilku tygodniach ju czuje si lepiej: plecy mniej bol, ramiona jakby si poszerzyy. Nogi s mocniejsze, rozrasta si klatka piersiowa. Zmienia sposb odywiania si. Rano koktajl mleczno-owocowy z proteinami w proszku, jajko, mleko, wtrbka z dorsza. Na obiad troch makaronu, krwisty befsztyk, drode piwne i kieki zboowe. Wieczorem siownia. Zawsze. Zmieniajc wiczenia, raz pracujc nad grn czci ciaa, raz nad doln. Minie wprost szalej. Wypoczywaj, jak przystao na dobrych chrzecijan, tylko w niedziel. W poniedziaek znowu si zaczyna. Par kilo wicej, tydzie po tygodniu, krok po kroku, std nazywaj go z angielska: Step. Stal si przyjacielem Polla i Lucone, a take wszystkich innych chopakw z siowni. Pewnego dnia, gdzie po dwch miesicach, zjawia si Siciliano. - Hej, kto ma ochot wygra ze mn? Siciliano jest jednym z pierwszych czonkw Budokanu. Duy, silny, nikt nie chce z nim rywalizowa. - Co jest, do cholery, zapraszam was do skoku na bank? Chc tylko z kim powiczy. Pollo i Lucone nie odpowiadaj, wol wiczy ze sob. Rywalizacja z Siciliano zawsze koczy si awantur. Jeli grasz, bez koca bdzie si z ciebie nabija, jeli wygrasz, hmm... nie wiadomo, co si moe wydarzy. Nikomu jak dotd nie udao si zwyciy Siciliana. - Naprawd nie ma nikogo w tej gwnianej siowni, kto nie miaby ochoty zrobi ze mn par pompek? Siciliano rozglda si dokoa. - Ja jestem! Odwraca si. Przed nim stoi Step. Siciliano oglda go od gry do dou. - Okej, chodmy!

Udaj si do maego pomieszczenia obok. Siciliano zdejmuje kurtk z felpy, ujawniajc mocno uminion klatk Wsiow i dobrze rozwinite ramiona. - Jeste gotw? Siciliano przyjmuje pozycj wyjciow. Step, naprzeciwko rwnie. Zaczynaj robi pompki. Step wytrzymuje, ile si da. W kocu, cakowicie wyczerpany, pada na ziemi. Siciliano robi jeszcze pi szybkich pompek, po czym podnosi si klepie Stepa po ramieniu. - Brawo, chopie, niele ci idzie. Te ostatnie zrobie tym - zauwaa i pstryka go przyjacielsko w czoo. Step umiecha si: nie zakpi z niego. Wszyscy wracaj do swoich wicze. Step rozmasowuje sobie obolae ramiona, nie ma sprawy, no problem, Siciliano jest o wiele silniejszy, jeszcze za wczenie na rywalizacj.

5
Podobny dzie. Tylko osiem miesicy pniej. Poppy i jego przyjaciele zabawiaj si przed Caffe Fleming, miej si i artuj, popijajc piwo. Kto je wie, jeszcze parujc pizz, zlizujc ciekajcy po bokach sos pomidorowy. Kto inny pali papierosa. Kilka rozbawionych dziewczt sucha opowieci swego nader ywo gestykulujcego kolegi o tym, jak pokci si z szefem: zosta zwolniony, ale wreszcie mia prawdziw satysfakcj, kiedy rozbija w lokalu wszystkie butelki, a pierwsz w sposb szczeglny. - Wiecie, co zrobiem? Tak mnie wkurzy, e zamiast zoy wymwienie, rbnem go butelk w eb! Jest tu rwnie Annalisa. Tamtego wieczoru, kiedy Stefano zosta pobity, nie zadzwonia do niego, pniej te si nie odezwaa. Ale to niewane. Step nie ma zwyczaju cierpie z powodu samotnoci. Od tamtego spotkania nic mia z nimi adnych kontaktw. Dlatego by troch niespokojny, kiedy tego dnia postanowi ich odszuka. - Poppy, przyjacielu, jak si masz? Poppy przyglda si facetowi tak pewnie zbliajcemu si do niego. Jest co znajomego w tych oczach, kolorze wosw, rysach twarzy, ale nie moe go sobie przypomnie. Dobrze zbudowany, szerokie ramiona, mocna klatka piersiowa. Step, widzc jego pytajce spojrzenie, umiecha si do niego uspokajajco.

- Dawno si nie widzielimy, co? Jak ci leci? Przyjanie obejmuje go ramieniem. Siciliano, Pollo i Lucone ciesz si, e mog mu towarzyszy, i wczaj si do grupy. Annalisa jeszcze si umiecha, kiedy napotyka spojrzenie Stepa. Ona jedna go rozpoznaje. Umiech na jej twarzy powoli zanika. Step przestaje na ni patrze i ca uwag kieruje na Poppy'ego, ktry zerka na niego niepewnie. - Wybacz, ale jako ci nie pamitam. - Jak to? - Step wci si umiecha i znowu obejmuje go, jak starego, dawno niewidzianego przyjaciela. - Sprawiasz mi przykro. Zaczekaj. Moe to sobie przypomnisz? - Z kieszeni dinsw wyciga swoj czapeczk. Poppy patrzy na to modne jeszcze niedawno nakrycie gowy, potem na umiechnit twarz krpego faceta, ktry go trzyma za rami. Te oczy, te wosy. Oczywicie. To ten szczeniak, ktremu tak dowali kiedy, dawno temu. - Kurwa! - Poppy stara si wydosta spod ramienia Stepa, ile rka tamtego byskawicznie chwyta go za wosy, blokujc mu ruchy. - Krtka pami, co? Cze, Poppy... Step szybko przyciga go do siebie i brutalnie uderza gow w jego twarz, miadc mu nos. Poppy przechyla si do przodu, zasaniajc twarz rkoma. Step kopie go z caej siy gow, odrzucajc do tyu, wprost na blaszan, haaliw aluzj. Tu dopada go ponownie i lew rk przytrzymuje chwytem za gardo. Praw zadaje seri ciosw, z gry w d, wahadowo, rozbijajc mu brew, rozcinajc usta. Potem robi krok do tyu i kopie go prosto w brzuch, od-rajc mu oddech. Ktry z przyjaci Poppy'ego robi gest, jakby chcia interweniowa, ale Siciliano natychmiast go powstrzymuje: - Spoko, spoko, zosta grzecznie na swoim miejscu! Poppy jest na ziemi. Step okada go kopniakami, trafiajc w pier, w brzuch. Poppy prbuje zwin si jak je, ale Step nie przestaje. Kopie, gdzie tylko moe, a potem depce go jeszcze z gry. Podnosi nog i uderza obcasem. Krtko, silnie, w ucho, ktre pka, w nogi, w biodra, niemal wskakujc na swoj ofiar caym ciarem. Poppy spazmatycznie wije si u jego stp, bagajc: - Do, do, prosz... - charczc i plujc krwi, ktra spywa mu z nosa do garda i po rozbitych, otwartych ustach. Step zatrzymuje si. Jeszcze kilka podskokw dla wyrwnania oddechu, ostatnie spojrzenie na pokonanego wroga lecego na ziemi. Potem gwatownie odwraca si za siebie i ju jest przy tym blondynku. To ten, ktry osiem miesicy temu trzyma go od tyu. Uderza go okciem prosto w usta, z rozmachem caego ciaa. Wybija mu

trzy zby. Obaj lduj na ziemi. Step kolanami blokuje mu ramiona i zaczyna okada go piciami po twarzy. Potem chwyta za wosy i wali gow o ziemi. Nieoczekiwanie czyje silne ramiona przytrzymuj go. To Pollo. Chwytem pod pachy odrywa go od ofiary. - Zostaw, Step, dosy! Zmasakrujesz go, idziemy. Siciliano i Lucone s obok. Siciliano niepokoi si o co innego. - Zjedajmy, tak bdzie lepiej. Moe jaki gnj ju wezwa policj. Step znowu oddycha normalnie. Robi kilka krokw i zatrzymuje si przed kolekami Poppy'ego, ktrzy patrz na niego w milczeniu. - Zwyczajne gwna! - mwi. I pluje na jednego z nich, stojcego obok ze szklank coca-coli, trafiajc mu prosto w twarz. Podchodzi do Annalisy i umiecha si do niej. Ona stara si odwzajemni umiech troch przestraszona, a troch nie wiedzc, jak si zachowa. Podnosi nieco grn warg i wychodzi z tego dziwny grymas. Step i jego przyjaciele wsiadaj na swoje wzmocnione vespy i odjedaj. Luconce szaleje na jezdni, podobnie Siciliano, obaj wrzeszcz, to wznoszc si, to opadajc, krlowie ulicy. Potem doczaj do Polla, za ktrym jedzie Step. - Do licha, t blondyneczk to moge zaatwi, ona ju bya nasza. - Przesadzasz, Lucone. Chciaby wszystko naraz. Spokojnie, dobrze? Trzeba umie czeka. Wszystko w swoim interesie, nie? Tego wieczoru Step zjawia si w domu Annalisy i stosuje si do rady Lucone. Kilka razy. Ona tumaczy si, dlaczego nie dzwonia do niego, mwi, e chciaa to zrobi nieraz, ale miaa tyle spraw do zaatwienia, przysiga, e strasznie jej przykro. W nastpnych dniach Annalisa dzwoni do niego czsto. Ale Step jest zajty. Nic udaje mu si znale czasu choby na to, eby do niej oddzwoni.

6
Dziewczyna w pobliskim domu wcza przenone radio, klasyczne bambino". - Sto dziewi! Schello, ju pijany, skacze po dachu, taczc w skrzanych Clarkach, przepoconych, bez sznurowade, prbuje rytmu break dance. Nie udao si. - Yahooo! - Klaszcze mocno w donie. - Sto dziesi.

- Uwaga, robimy konkurs na najbardziej spoconych. Prowadzi Siciliano. Okazae plamy pod pachami i na plecach wskazuj, e to jest fontanna. Sto jedenacie! Step, Hook i Siciliano dokonuj nieprawdopodobnych wysikw, eby si jeszcze unie. S wyczerpani, czerwoni na twarzy, ciko dysz. - Na naszej licie hit spoconych na drugim miejscu jest Hook. Jak moecie sami zobaczy, wspaniaa koszulka od Ralpha Laurena zmienia kolor. Teraz, rzekbym, jest to ziele wyblaka, a moe raczej zgnia. Schello, wymachujc przed sob piciami, nadstawia ucha na nowy kawaek, zapowiedziany w radiu jako przebj roku. Czarne wieczory. Odwraca si znowu i cignie dalej: - Sto dwanacie! Ostatni, co oczywiste, jest Step... W stanie niemal doskonaym, z wosem leciutko potarganym, chocia tak krtkim, e si tego nie widzi... Pochyla si, eby lepiej obejrze zawodnika, potem szybko si prostuje, unoszc bezradnie rce. - Nie do wiary! Zobaczyem kropl potu, ale zapewniam was, e bya tylko jedna! Sto trzynacie! Step opuszcza si i czuje, jak piek go oczy. Pot spywa mu po skroniach, rozlewa si wrd rzs i dociera do spojwek, szczypic jak krople do oczu. Zamyka je, plecy go bol, ramiona nabrzmiewaj, yy pulsuj, ale znowu podnosi si i prostuje rce. - Taaak! - Step zerka na Siciliana i widzi, e Siciliano patrzy na niego. Prostuje do koca ramiona i dogania go. Nie wida tylko Hooka. Zauwaaj go jednak - przyjaciela i przeciwnika - jak wspina si, drc i postkujc, centymetr po centymetrze, duga sekunda po sekundzie, gdy z dou dobiega dopingujcy go okrzyk: - Hook, Hook, Hook! Ale Hook nieruchomieje jak sparaliowany. Z dygotem ciaa krci gow. - Nie, ju nie dam rady... - Przez chwil tkwi tak bez ruchu i to jest jego ostatnia myl. Pada -silnie, ledwie zdywszy odwrci gow, by tylko klatk piersiow uderzy w marmur. - Sto czternacie. Step i Siciliano opadaj szybko, zwalniajc jedynie przy ocu ewolucji. Potem rwnie szybko wracaj do pozycji wyjciowej, odnajdujc w sobie nowe siy, now energi. Jeden tylko moe dotrze do celu. By albo pierwszym, albo adnym. - Sto pitnacie! Opadaj w d. Rytm wzrasta. Schello jakby co zrozumia, milknie. - Sto szesnacie! - Podaje tylko te liczby, po kolei, pospiesznie. Wtedy, gdy s na grze.

- Sto siedemnacie! - I znw w d. - Sto osiemnacie! - Step odsapuje i jeszcze przyspiesza. - Sto dziewitnacie! - Opada i wraca natychmiast. Siciliano nie ustpuje kroku, cho pompuje" z coraz wikszym wysikiem, postkujc i purpurowiejc na twarzy. - Sto dwadziecia!... Sto dwadziecia jeden! Nie do wiary, chopcy! Nikt ju nic nie mwi. Na dole zalega cisza, jak zawsze w wielkich chwilach. - Sto dwadziecia dwa! Tylko muzyka pozostaje jako to. - Sto dwadziecia trzy... Nagle Siciliano zatrzymuje si w poowie ruchu. Zaczyna krzycze, jakby co w nim rozerwao si na strzpy. Step podnosi gow i widzi, jak Siciliano bezsilnie zamiera. Zaczyna si trz, coraz bardziej dysze, krzycze, ale jego ramiona nic chc go sucha. Jak ranny zwierz, ktremu wydarto kawa misa, Siciliano wydaje swj ostatni krzyk. Odebrano mu wanie jego rekord. Powoli, nieubaganie zaczyna opada. Przegra. Z dou narasta wielkie woanie, kto otwiera piwo: - Taaak! Oto on, nowy zwycizca. Step! Rozradowany Schello zblia si do Stepa, ale ten krci gow. Ten gest zdaje si by rozkazem, bo plac znowu milknie. Ten kawaek ze Springsteena brzmi w radiu niemal jak znak od losu dla Siciliana, l'm joing down. Step umiecha si do siebie, lew rk chowa za plecy i tylko na prawej, z krzykiem, demonstruje ostatni pompk. Prawie opada na marmur, patrzy na kamie dzikim wzrokiem, a potem znowu, dygocc z wysiku, ca swoj moc i zoci, wci na jednej rce wypycha ciao ku grze. Krzyk wyzwolenia wyrywa mu si z garda: - Taaak! - Gdy nic starczao siy, wspomagaa j wola. Nieruchomy, wycignity do przodu, z gow uniesion ku niebu, trwa tak jak krzyczcy posg - na przekr ciemnoci nocy i urodzie gwiazd. - Yahooo! - Schello wrzeszczy jak optany. Plac eksploduje podobnym krzykiem, uruchamiajc motory i skutery, wczajc klaksony i wszystkie moliwe rda haasu. Pollo zaczyna kopa aluzje kiosku z gazetami. Lucone rzuca butelk po piwie w witryn sklepow. W domach wok otwieraj si okna. Zaczyna wy jaki alarm. Stare kobiety w nocnych koszulach pojawiaj si na balkonach, woajc z lkiem co si dzieje?". Kto da ciszy. Jaka pani grozi, e wezwie policj. Jak za dotkniciem czarodziejskiej rdki, wszystkie motory ruszaj. Pollo, Lucone i kilku innych

wskakuj w biegu na siodeka, z rur wydechowych strzelaj biae spalmy. Jaka puszka toczy si w nieznane, wci haasujc. Wszystkie dziewczta rozchodz si ilu domw. Maddalena jest jeszcze bardziej zakochana. Hook podjeda do Stepa. - Kurde, pikne zawody, co? - Nieze. Inne motory te ustawiaj si obok siebie, zajmuj ca jezdni, nie przejmujc si klaksonami samochodw, z ktrymi mijaj si w pdzie. Schello podnosi si na swojej starej, przerobionej vespie i woa: - Jest jaka prywatka na Cassii, pod tysic sto trzydziestym. W bloku. - Wpuszcz nas? - Znam tam jedn - zapewnia Schello. - Kto to? - Francesca. - Co ty, poderwae j? - Tak. - No to nas nie wpuszcz. miejc si, redukuj jednak biegi, a hamujc i palc gum, skadaj motory do skrtu w lewo. Niektrzy - podrywajc przednie koa, wszyscy - lekcewac czerwone wiato. Potem na penym gazie wpadaj na Cassie.

7
Zadbane mieszkanie, due okna, z ktrych wida Olimpik. adne obrazy na cianach, na pewno jest tu te Fantuzzi. Cztery puda w ktach salonu rozprowadzaj jaki dobrze zmiksowany kawaek. Muzyka ogarnia modych ludzi w salonie, ktrzy, rozmawiajc ze sob, poddaj si jej rytmowi. - Dani, ledwie ci poznaam. - Ty te jeste przeciwko mnie? - Mwiam o sukience, wietnie ci w niej, naprawd. Daniela zerka na siebie, Giulia przecie zna t sukienk, ale daa si przez chwil nabra. - Ej, Giuli!

- No co, czego si zocisz? Wygldasz jak Monopane, ta koza z trzeciej b", ktra przychodzi do szkoy zawsze zaniedbana... - Jak ty to robisz, e zawsze jeste taka sympatyczna? - Dziki temu jestemy przyjacikami. - A kto mwi, e jestem twoj przyjacik? Giulia wychyla si ku niej. - No dobra, buziaki, zawrzyjmy pokj. Daniela umiecha si. Robi krok w jej stron i zauwaa stojcego tu za ni Palombiego. - Andrea! - Omija policzek Giulii, spodziewajc si, e kiedy wreszcie trafi na jego usta. Co u ciebie? Andrea jakby si zawaha. - Dobrze. A co u ciebie? - Bardzo dobrze. Wymieniaj pospieszny pocaunek. Andrea rusza dalej, witajc si z ktrym z przyjaci. Znowu pojawia si Giulia, umiecha si. - Nie martw si, to klasyczna poza. Przez chwil patrzy w jego stron. On rozmawia to z jednym to z drugim znajomym, potem odwraca si, przyglda si Danieli uwanie, teraz si umiecha. Wreszcie si udao. - Do licha! No jasne, mwiam, e przesadzia... Po prostu ci nie pozna. Przez salon przechodzi Babi. Niektre dziewczta tacz sob. W kcie pokoju kto zabawia si w dideja, niby konkurent dla Francesca, prbuje z nikym sukcesem rapu. Kaka dziewczyna szaleje w solowym tacu, wyrzucajc wyko ramiona. Babi umiecha si i krci gow. - Pallina! Zaokrglona twarzyczka, obramowana dugimi, kasztanowymi wosami i udziwnionym kosmykiem z boku, odwraca si. - Babi, uauuu! - Dziewczyna biegnie do niej, obejmuje j i cauje, prawie unoszc w powietrze. - Jak si masz? , - Doskonale. Mwia, e nie przyjdziesz. - No wanie, bylimy z Dem na zabawie w Olgiacie, ale nie masz pojcia, co za nudy! Zaraz zwialimy stamtd. No i jestemy tutaj... A co, nie jeste zadowolona?

- Co ty, jestem bardzo zadowolona. Zrobia acin? Pamitaj, e ona ci jutro wyrwie, tylko ciebie brakuje, eby zamkn rund. - Tak, wiem, uczyam si przez cae popoudnie, ale potem musiaam wyj z matk i pojecha do centrum. Popatrz, co sobie sprawiam, podoba ci si? Robi zrczny piruet, bardziej jak tancerka ni modelka, a jej wesoy kombinezon z granatowej satyny nabiera powietrza. - Bardzo... - Dema powiedzia, e jest mi w tym wietnie... - Jeszcze by nie! Znasz moj teori, prawda? - Och, przecie przyjanimy si od wiekw! - Tak, tak, ale moj teori pozwl mi zachowa. - Cze, Babi. - Chopiec o miym wygldzie, z brzowymi kdziorami i jasn cer podchodzi do nich. - Cze, Dema, co u ciebie? - W porzdku. Widziaa, jaki ciuch ma Pallina? - Owszem. Pominwszy moj teori, cakiem dobrze w nim wyglda. - Babi umiecha si do przyjaciki. - Id przywita si z Robert, bo jeszcze nie zoyam jej ycze. Odchodzi. Dema odprowadza j wzrokiem. - Co to za historia z t jej teori? - Och, nic... Wiesz, jaka ona jest... To kobieta tysica teorii i adnej praktyki. Albo prawie... Pallina mieje si, potem przypatruje si lepiej Demie. Ich spojrzenia na chwil si krzyuj. Miejmy nadziej, e tym razem nie miaa racji. - No, chod potaczy. Pallina bierze go za rk i prowadzi midzy taczcych. - Cze, Roby, najlepsze yczenia! - O, Babi, cze! - Wymieniaj dwa szczere pocaunki. - Podoba ci si prezent? - Przeliczny, naprawd. Wanie taki, jakiego potrzebowaam. - Wiedzielimy o tym... To by mj pomys. W kocu stale si spniasz na pierwsze lekcje, a przecie nie mieszkasz daleko - wyjania z umiechem Babi. Za ich plecami pojawia si Chicco Brandelli. - Cocie jej wymylili? Babi odwraca si i na jego widok gasi umiech. - Cze, Chicco.

- Dostaam od nich przepikne radio z budzikiem. - A, to mile, naprawd! - Wiesz, on te zrobi mi przeliczny prezent. - Tak? Co takiego? - Poduszk, ca z koronki. Ju j pooyam na ku. - Uwaaj, bo zechce j wyprbowa. Babi umiecha si kwano do Brandellego i odchodzi W stron tarasu. Roberta ledzi j wzrokiem. - Mnie poduszka naprawd si podoba. Jest szczera, nawet gotowa byaby wyprbowa j razem z nim. Chicco umiecha si do niej. - Wierz ci. Przepraszam na chwil. Odchodzi, a ona woa za nim, starajc si go w jaki sposb zatrzyma: - Zaraz podadz makaron!... Na tarasie s mikkie fotele z jasnymi poduszkami haftowanymi w kwiaty i altana z kolorowymi wiatami, ukrytymi w kpach rolin. Wzdu ogrodzenia cign si krzaki jaminu. Babi przechadza si po ceglanej posadzce, wiey, wieczorny wiatr czesze jej wosy, pieci skr, zbierajc z niej odrobin zapachu perfum, a zostawiajc lad w postaci gsiej skrki. - Co mam zrobi, eby mi wybaczya? Babi, umiechajc si do siebie, otula si dokadnie akietem, zapina wszystkie guziki. - To, co powiniene zrobi, eby mnie nie rozgniewa! Chicco podchodzi bliej. - Taka pikna noc... Gupio marnowa j na sprzeczki. - Ja lubi si sprzecza. - Zauwayem. - Ale potem lubi zawiera pokj... Tak, to lubi najbardziej. Cho tobie, nie wiem czemu, jako nie potrafi wybaczy. - To znaczy, e jeste rozdarta wewntrznie. Troch ci byo ze mn mio, a troch nie. Normalka. Wszystkie kobiety tak maj. - Te wszystkie" to twoje nieszczcie... - Poddaj si... Podoba ci si ten wczorajszy film? - Gdyby pozwolono mi go spokojnie obejrze!

- Powiedziaem, e si poddaj. To znaczy, przyl ci kaset do domu i zobaczysz go sobie sama, nikt ci nie bdzie przeszkadza. A propos, wiesz, co syszaem? - Co? - e pewne rzeczy smakuj bardziej w mietanie... Babi mieje si, udajc, e go uderza. - wintuch! Chicco zatrzymuje jej uniesion rk. - artowaem. Pokj? Ich twarze s blisko siebie. Babi patrzy mu w oczy. S bardzo adne, prawie jak jego umiech. Teraz ona si poddaje. - Pokj. Chicco pochya si i delikatnie cauje j w usta. Babi czuje, e zaczyna si z ni dzia co nowego. Odsuwa si troch i patrzy w niebo. - Jaka pikna noc. Popatrz, jaki ksiyc! Chicco wzdycha i podnosi oczy. Kilka lekkich chmur pynie powoli po granacie nieba. Otula j ksiyc, jakby cieszc si jego wiatem, i same janiej jego blaskiem. - Piknie, prawda? Chicco mwi tak", ale zwyczajnie nie docenia urody tej nocy. Babi patrzy gdzie dalej. Domy, dachy, ki wok miasta, szpalery wysokich pinii, duga ulica, wiata jakiego samochodu, odlege odgosy metropolii. Gdyby moga widzie lepiej, dostrzegaby tamtych chopcw, ktrzy cigaj si na motorach, miejc si i grajc na klaksonach. Moe rozpoznaaby wrd nich chopaka podrywajcego j tamtego ranka, kiedy jechaa z ojcem do szkoy. I zobaczyaby, e jest coraz bliej. Chicco obejmuje j i dotyka jej wosw. - Jeste dzisiaj taka liczna. - Dzisiaj? - Zawsze. - Tak ju lepiej. I Babi pozwala si caowa.

8
Wiele ulic dalej, w tym samym miecie.

Grubawy kelner w biaym, doskonale skrojonym uniformie i z przerzedzon, nieco spocon fryzur przechodzi ze srebrn tac midzy zaproszonymi gomi. Co chwila jaka rka wysuwa si ku niemu i bierze z tacy lekki koktajl z kawakiem owocu. Inna, szybsza, odstawia pusty kieliszek. Na brzegu lady szminki. Mona atwo odgadn, z ktrego naczynia pia kobieta i jaki ksztat maj jej wargi. Kelner myli, e byoby zabawne rozpoznawa kobiety po kieliszkach. Erotyczne odciski linii papilarnych. Z t podniecajc myl powraca do kuchni, gdzie do szybko zapomina o tych holmesowskich fantazjach. Kucharka ju na niego pokrzykuje, eby si zabiera do roznoszenia tego, co nasmaya. - Kochanie, piknie wygldasz. W salonie kobieta o intensywnie ufarbowanych wosach odwraca si w stron przyjaciki i miejc si, podejmuje gr. - Czy co ze sob zrobia? - Jasne, znalazam kochanka. - Ach tak? Czym si zajmuje? - Jest chirurgiem plastycznym. Obie wybuchaj miechem. Potem, biorc z tacy smaonego karczocha, wyznaje swj sekret. - Zapisaam si do salonu Barbary Bouchet. - Ach tak? I jak tam jest? - Bajecznie. Te powinna zajrze. - Z pewnoci to zrobi. I cho chciaaby spyta, ile to miesicznie kosztuje, decyduje, e dowie si tego sama, na wasny rachunek, w penym znaczeniu tego sowa. Chwyta z tacy smaon mozzarell poyka ze spokojem, wiedzc, e strawi j bez trudu. Claudio wyciga paczk marlboro i zapala papierosa. Zaciga si z rozkosz. - Ej, masz przepikny krawat. - Dzikuj. - Naprawd ci w nim adnie, powanie. Claudio z dum prezentuje swj bordowy krawat, potem troch instynktownie ukrywa papierosa w opuszczonej doni i rozglda si za Ralfaell. Widzi kilka nowych osb, z umiechem kania si im z daleka, ony na szczcie wrd nich nie ma, wic znowu spokojnie zaciga si papierosem. - Bardzo adny, prawda? To prezent od Raffaelli. Niski stolik z koci soniowej, na nim oliwki, orzeszki pistacjowe w maych srebrnych miseczkach. Szczupa do o dobrze utrzymanych paznokciach upuszcza symetryczne pistacjowe upinki.

- Martwi si o swoj crk. - Dlaczego? Raffaelli udaje si okaza zainteresowanie na tyle, e Marina kontynuuje swoje zwierzenia. - Chodzi z jakim nicponiem, takim nierobem, co przez ty dzie szwenda si po miecie. - Od dawna si spotykaj? - Wczoraj obchodzili swoje procze. Dowiedziaam si tego od mojego syna. Wiesz, co on zrobi, och, wiesz, co on zrobi? Raffaella odkada nazbyt szczelnie zamknity orzeszek. - No nie, powiedz mi. - Zaprowadzi j do pizzerii. Wyobraasz sobie? Do jakiej pizzerii na corso Vittorio. - C, chopcy w tym wieku jeszcze nie zarabiaj, by moe rodzice... - Wanie, kto wie, z jakiej rodziny si wywodzi... Przynis jej dwanacie r, maych, brzydkich, wymitych, w domu od razu zaczy si osypywa, na pewno kupi je gdzie pod wiatami. Dzi rano pytam j: Co to za mieci?", a ona: eby si nie waya ich wyrzuca!". Rozumiesz? Ale kiedy wrcia ze szkoy, ju ich nie byo. Powiedziaam jej, e to wina Ziui, naszej Filipinki, a wtedy ona zacza krzycze i wybiega z domu, trzaskajc drzwiami. - W tych sprawach absolutnie nie powinna si jej sprzeciwia, bo bdzie jeszcze gorzej. Gloria si zatnie. Zostaw j w spokoju, zobaczysz, e sama z tym skoczy. Jeli jest midzy nimi taka rnica... I co, wrcia? - Nie, zadzwonia, mwia e zostanie na noc u tej Piristi, wiesz tej adnej, pulchnej blondynki, crki Giovanny. On jest dyrektorem w Serafimie, a ona si odnowia. Moe sobie na to pozwoli. - Powanie? Wcale tego nie wida... - Stosuj now technik, nacigaj skr od tyu, za uszami... Nic nie wida... Wic co, Gloria moe wyj z Babi? Bardzo bym si z tego cieszya. - Ale oczywicie, chyba artujesz. Powiem, eby zadzwonia do niej. Raffaella wreszcie moe zje orzeszka. Przenosi go z otwartej upinki do otwartych ust, ale nie jest to zamiana dla niego korzystna. - Filippo? Raffaella mwi, e przekona Babi, aby wczya Glori do swojej grupy. - O, wietnie, dzikuj ci. Filippo, mczyzna jeszcze mody, o twarzy wypocztej, wydaje si interesowa bardziej pistacjowymi orzeszkami ni przygodami swojej crki. Pochyla si do przodu i wyawia

orzeszek, ktry mia si sta ofiar Raffaelli. Ta widzi teraz jego ty gowy i za uszami szuka rda jego zaskakujco modzieczego wygldu. - Cze, Claudio. - Jeste pikna. Dzikuje mu perfekcyjnym umiechem i musnwszy jego policzek, oddala si, poyskujc henn we wosach za co najmniej sto pidziesit euro. Czy ona to zrobia umylnie? Oczyma wyobrani ju rozbiera j z sukni i zostawia tylko w bielinie... tylko - czy jest tam co wartego fantazjowania? Ale wanie nadchodzi Raffaella. Claudio ostatni raz zaciga si papierosem i szybko gasi go w popielniczce. - Za chwil zaczynamy gra. Bardzo ci prosz, nie rb tego co zwykle. Jeli nic idzie ci karta, to po pewnym czasie, kiedy nie masz szans na wygran, pasuj. - A jeli bd mia poparcie? - Wszystko jedno, przy sabej karcie pasuj. Claudio umiecha si grzecznie. - Tak, kochanie, jak chcesz. Nie zauwaya papierosa. - Prosiam, eby nie pali. Pomyka. - Tylko jeden... To mi nie zaszkodzi. - Jeden czy dziesi... Ten smrd mi przeszkadza. Raffaella kieruje si do zielonego stolika. Inni gocie rwnie. No tak, nic nie ujdzie jej uwagi. Sadowic si, Raffaella taksuje wzrokiem kobiet z henn za sto pidziesit euro. Przez chwil Claudio boi si, e ona potrafi czyta w jego mylach.

9
Roberta, w euforii z powodu ukoczenia osiemnastu lat i wyjtkowo udanej imprezy, ktra przebiega wrcz doskonale, spieszy do domofonu. - Ja otworz! - uprzedza kogo, kto przesuwa si wanie z talerzem penym pizzetek. - Cze. Jest tam Francesca, prawda? - Jaka Francesca?

- Giacomini, taka blondynka. - Owszem, mam co przekaza? - Nie, jeli mi otworzysz. Jestem jej bratem, musz zostawi klucze. Roberta naciska guzik domofonu, raz, a potem, dla pewnoci, e zadziaa, drugi. Idzie do kuchni, wyjmuje z lodwki dwie due coca-cole i wraca do salonu. Spotyka dziewczyn, blondynk rozmawiajc z chopcem o naelowanych, gadkich wosach. - Francesca, zaraz tu bdzie twj brat. - Ach - reaguje zaskoczeniem dziewczyna i moe tylko wydusi jeszcze dzikuj". Chwil pozostaje z otwartymi ustami Chopak usztywniony elem traci swoje nadcie i okazuje jej zainteresowanie: - France', co nie gra? - Nie, nie, wszystko gra, tylko... ja jestem jedynaczk!

- To tu. - Siciliano i Hook pierwsi odczytuj tabliczk przy dzwonku na czwartym pitrze. Nazwisko Micchi, nie? Schello dzwoni do drzwi, otwieraj si niemal natychmiast, Roberta staje w progu i patrzy na gromad muskularnych i rozczochranych chopcw. Ubrani s swobodnie, jakby na jedn mod. - Czym mog suy? Schello wysuwa si do przodu. - Szukam Franceski, jestem jej bratem. Jak na zawoanie Francesca pojawia si w drzwiach, a tu za ni jej naelowany towarzysz. - Dobrze, e jeste, przyszed twj brat. Roberta odchodzi. Francesca z niepokojem spoglda na przybyych. - No to ktry z was jest moim bratem? - Ja! - Lucone podnosi rk. Pollo te si zgasza. - I ja. Jestemy bliniakami, jak w tym filmie ze Schwarzeneggerem: on jest tym gupim. Wszyscy si miej. - My te jestemy brami. - Po kolei wszyscy podnosz rk. - I bardzo si kochamy. Chopiec z naelowan fryzur niewiele rozumie z tego, co si dzieje. Przybiera poz, ktra dobrze pasuje do jego wosw. Francesca bierze Schella na stron. - Co ci strzelio do gowy, eby sprowadza tu tych ludzi? Pollo umiecha si, prbuje poprawi na sobie kurtk, ale bez powodzenia.

- Ta zabawa wyglda na styp, przynajmniej j troch ywimy. No ju, France', nie wciekaj si. - A kto tu si wcieka? Wystarczy, ebycie sobie poszli. - Sche', ju mnie to mczy, przepraszam! - Siciliano wchodzi, nie czekajc, a Francesca ustpi mu z drogi. Naelowany nagle chwyta: s naszprycowani. I byskawicznie znika, kryjc si wrd prawdziwych goci w salonie. Francesca prbuje zatrzyma intruzw. - Nie, Schello, nie moecie tu wej. - Przepraszam, bardzo przepraszam, przepraszam Bezpardonowo, jeden po drugim, wkraczaj do rodka wszyscy: Hook, Lucone, Pollo, Bunny, Step i inni. - Spoko, France', nie przeszkadzaj, zobaczysz, nic si nie stanie. Schello bierze j pod rami. - A poza tym, czy to twoja wina? To brat sprowadzi wam na gow tych ludzi... I jakby w obawie, e kto nieproszony mgby jeszcze wej, zamyka za sob drzwi. Siciliano i Hook dosownie rzucaj si na bufet, poeraj kanapki z salami, miciutkie, smarowane masem po okrgej stronie buki, ale niezbyt interesuj si smakiem, poykaj wszystko, nawet specjalnie nie przeuwajc. Objadaj si na wycigi. Pizzetki, tartinki, potem dla odmiany ciasteczka i czekoladki. W kocu Siciliano zaczyna si czym dawi. Hook wali go w plecy na tyle mocno, e Siciliano kaszle i wypluwa nieprzeknite kawaki na bufet. Gocie natychmiast trac apetyt. Schello wybucha miechem. Francesca zaczyna si niepokoi. Bunny myszkuje po salonie. Jak wytrawny antykwariusz, bierze do rki niektre drobne przedmioty, podnosi je do oczu, sprawdza wytoczone na nich cyferki i jeli co jest ze srebra, wkada to do kieszeni. Wkrtce si okazuje, e palacze musz strzsa popi do doniczek z kwiatami. Pollo, niczym sprawny zawodowiec, szuka natychmiast sypialni pani domu. Znajduje zamknit na klucz. Ale z kluczem w drzwiach. mieszni. Dwa obroty w zamku i Pollo jest ju w rodku. Torebki dziewczt le na ku, rwno uoone. Otwiera jedn po drugiej, nawet niezbyt si spieszc. Portfele s niele wypenione, mia zabawa: ludzie z klas, nie ma co. W korytarzu Hook niewybrednymi komplementami napastuje ktr z przyjaciek Palliny.

Jaki chopiec, troch mniej ni inni wypomadowany, usiuje da mu choby oglne pojcie o dobrym wychowaniu i wdaje si w jaow dyskusj. Zarabia od razu w twarz, co trudniej mu znie ni wulgarne zaloty do jego dziewczyny. Hook nie cierpi kaza. Jego ojciec jest adwokatem, kocha sowa najmniej tak bardzo, jak syn nienawidzi samej myli studiowaniu prawa. Pallina, moe z wraenia, czuje, e te ma troch problemw ze sob, i kamie, przepraszajc towarzystwo: - Zjadam szmink, id do azienki poprawi sobie makija. Taki spacer przydaby si bardziej chopcu, ktry przechodzi w milczeniu ze swoj dziewczyn i ladem po piciu palcach Hooka odbitych na jego twarzy. Pollo odrzuca na ko ostatni torebk. - Do diaba, co za sknera, z tak torebk na takie przyjcie tylko dziesi euro. Albo bieda u ciebie a piszczy... Zamierza ju wyj, kiedy na krzele obok spostrzega zapeszon na oparciu pod akietem jeszcze jedn torebk, zdejmuje j. Ta jest pikna, elegancka i cika, z ozdobnym paskiem na rami i dwoma skrzanymi rzemykami do zamykania. Musi by niele wyposaona, skoro wacicielka troszczya si o to, eby j ukry. Pollo zaczyna rozwizywa supe dwch rzemykw, przeklinajc swj nag obgryzania paznokci. Kto moe cierpie z powodu braku uczucia lub braku pienidzy, ale nie z dwch powodw naraz. Wreszcie udaje mu si rozwiza. I w tej samej chwili otwieraj si drzwi. Pollo ukrywa torebk za plecami. Ciemnowosa dziewczyna, umiechnita i spokojna, wchodzi do pokoju. Kiedy go zauwaa, zatrzymuje si. - Zamknij drzwi. Pallina posusznie wykonuje polecenie. Pollo wyciga torebk zza siebie i zaglda do rodka. Pallina nie kryje niezadowolenia. Patrzy na niego. - O co ci chodzi? - O torebk. - Wiec na co czekasz? We j sobie. Pollo wskazuje na ko z oprnionymi torebkami. - Nie mog. - Dlaczego? - Bo jaki facet, idiota, ma j w rku. - Ach tak... - Pollo umiecha si. Uwaniej przyglda si dziewczynie. Jest bardzo adna, ma czarne wosy, kosmyk z boku i grymas na lekko znudzonych ustach. Oczywicie, ma na sobie spdniczk z kolonialnego kompletu. Pollo znajduje w torebce portfel, zabiera go.

- Trzymaj! - Rzuca jej torebk. - Wystarczy poprosi... Pallina chwyta torebk w locie. Teraz ona szuka czego w rodku. - Wiesz, e nie szpera si w torebkach panienek? Mama ci tego nie mwia? - Nigdy nie rozmawiaem z moj matk. Ale ty powinna porozmawia ze swoj. - Dlaczego? - Bo czy to moliwe, eby ci wysaa z domu tylko z pidziesicioma euro? - To jest moja tygodniwka. Pollo wkada pienidze do kieszeni. - Bya. - To znaczy, e przejd na diet. - No to sprawiem ci przyjemno. - Kretyn! Pallina znalaza, czego szukaa, wic odstawia torebk. - Jak ju skoczysz, w z powrotem portfel. Dzikuj. - Skoro masz by na diecie, moe ci jutro zaprosz na pizz? - Nie, dzikuj. Kiedy sama pac, mog przynajmniej decydowa, z kim id. Zabiera si do wyjcia. - Poczekaj chwil! Pollo podchodzi do niej. - Co wzia? Pallina chowa rk za plecami. - Nic, co ci moe interesowa. Pollo blokuje jej rce. - Ja to osdz, poka. - Odczep si. Pienidze ju wzie. Czego jeszcze chcesz? - Tego, co masz w rku. Pollo prbuje odebra jej to, co chowa za sob. Pallina broni si, odsuwajc jak najdalej drobn, zacinit w pi do. - Zostaw mnie! Uprzedzam, e bd krzycze. - A ja ci przyo! Pollo dosiga jej przegubu i cignie do siebie. Potem zdecydowanie opanowuje jej rami z zacinit doni. - Jeli mi j otworzysz, przysigam, nigdy si do ciebie e odezw. - Przypominam ci, e nie rozmawialimy ze sob a do dzisiaj, wic nie umr chyba... Pollo ciska mikk pistk dziewczyny i po kolei odgina jej palce. Pallina opiera si jak moe. Na prno. Ze zami oczach szarpie si do tyu. - Prosz ci, nie rb tego!

Ale Pollo robi swoje, nie suchajc jej. Odchyliwszy wszystkie palce, zwycisko odkrywa jej sekret.

W doni Palliny ukazuje si bowiem przedmiot, ktry wyjania obecno i tych punkcikw na twarzy, i powikszone piersi. A take nerwowo, ktra raz w miesicu ogarnia wczeniej lub pniej wszystkie dziewczyny, a ktra narasta, ilekro jej przyczyna czemu si nie pojawia, bo to moe oznacza, e si zostanie mamusi. Pallina stoi przed nim w penym udrki milczeniu. Zostaa upokorzona. Pollo ze miechu a przysiada na ku. - No to jutro nie zaprosz ci na kolacj. Bo potem co bdziemy robi, opowiada sobie dowcipy? - Co to, to nie. Nie znam takich pieprznych kawaw, z ktrych mgby si mia. A innych pewno w ogle by nie zrozumia. - O, ryczka kuje! - Pollo poczu si dotknity. - W kadym razie, jak widz, miae niezy ubaw. - Dlaczego? Pallina masuje sobie palce. Pollo to zauwaa. - Sprawie mi bl, czy nie tego chciae? - Nie przesadzaj, ledwie ci si zaczerwieniy, za chwil przejdzie. - Nic mwiam o mojej rce - mwi Pallina. I wychodzi, by nie rozpaka sic przy nim. Pollo pozostaje jeszcze, nic wiedzc dobrze, co ma zrobi. Jedyne, co mu przychodzi do gowy, to odoy na miejsce portfel i przejrze jej kalendarzyk. Oczywicie, nie oddajc pidziesiciu euro. Didej, muzykalny chopak z wosami troch duszymi ni u innych, co ma podkreli jego artystyczny wygld, kry przy aparaturze, kiwajc si rytmicznie. Jego rce pracuj przy pytach na dwch pozycjach, jego gowa tkwi w kasku z gbczastymi suchawkami na uszach, co umoliwia mu wczeniejszy nasuch i uniknicie wpadki z jakim gupim wejciem. Step snuje si po salonie, oglda wok, w roztargnieniu sucha pustej paplaniny osiemnastolatek: o drogich strojach na wystawach sklepowych, c skuterach niekupionych przez rodzicw, o jakich niewiarygodnych zarczynach, gdzie zapewnione s rogi, a zawiedzione marzenia. Z okna w gbi salonu, z tego okna, ktre wychodzi na as, dociera powiew wiatru. Firanki wzdymaj si lekko, gdy opadaj, na ich tle zarysowuj si dwie sylwetki. Wida ce, ktre staraj si rozsun tkanin. Elegancki chopak t szybszy, znajdujc

wkrtce waciwe rozcicie. Wtedy jego boku pojawia si dziewczyna. wiato ksiyca zza a rozjania jej sukienk, nadajc materii pewn przezroczysto. Step zatrzymuje si i patrzy na ni. Dziewczyna poprawia wosy, umiecha si do swego towarzysza. Ukazuje liczne, biae zby. Nawet z daleka mona wyczu intensywno emocji w jej spojrzeniu. Ma niebieskie oczy, gbokie i czyste. Step przypomina j sobie, widzieli si przecie, ju si ze sob spotkali. A raczej, co prawdziwsze, zderzyli. Tamci o czym rozmawiaj. Dziewczyna przytakuje i id razem do Molu z napojami. Nagle Step te ma ochot co wypi. Chicco Brandelli prowadzi Babi midzy gomi. Ledwie dotyka doni jej plecw, chonc nozdrzami delikatny zapach. Babi wita si po drodze z przyjacimi, ktrzy przybyli tu wtedy, kiedy ona bawia na tarasie. Dochodz do barku. Nieoczekiwanie przed Babi pojawia si kto nowy. To Step. - Widz, e przyznaa mi racj i ju rozwizujesz swoje problemy - mwi, wskazujc na Brandellego. - Rozumiem, e to tylko przymiarka. Przyda si. Skoro nie znalaza nic lepszego... Babi patrzy na niego niepewnie. Wie, e gdzie go ju widziaa i nie wyda si jej sympatyczny. A moe jednak? Skd zna tego faceta? Step odwiea jej pami. - Kilka dni temu odprowadziem ci rano do szkoy. - To niemoliwe, ja do szkoy zawsze jed z ojcem. - Masz racj, powiedzmy, e ci eskortowaem. Jechaem tu przy twoim samochodzie. Babi przypomina sobie tamto spotkanie i patrzy na niego z niechci. - Widz, e wreszcie sobie przypomniaa. - Owszem, ty jeste tym typkiem, ktry wtedy wygadywa tyle gupstw. Nie zmienie si od tamtej pory, co? - A czy musiaem? Jestem doskonay. - Step rozkada ramiona, demonstrujc swoj sylwetk. Babi myli, e przynajmniej z tego punktu widzenia ma racj. Tylko wszystkie inne jej si nie zgadzaj. Zaczynajc od ubioru, koczc na jego sposobie bycia. - Widzisz, nawet nie powiedziaa nie. - Bo nic ci nie odpowiem. - Czy on ci sprawia przykro, Babi? Brandelli ma zowrbn myl, eby si wtrci. Step nawet nie patrzy na niego. - Nie, Chicco, dzikuj. - Jeli ci nie sprawiam przykroci, to sprawiam przyjemno, prawda?

- Jeste mi cakiem obojtny, a nawet, eby powiedzie dokadnej, nudzisz mnie. Chicco prbuje przerwa t dyskusj i znowu zwraca si do Babi: - Chcesz si czego napi? Step odpowiada za ni. - Tak, dzikuj, nalej mi coca-coli i nie marud! Chicco nie reaguje. - Babi, chcesz co? Po raz pierwszy Step zwraca na niego uwag. - Tak, col, ju ci powiedziaem, nie syszae? Chicco stoi ze szklaneczk w rku i patrzy bez sowa na Stepa. - Co si tak limaczysz? Pospiesz si, gnoju! - Daj spokj! - Babi interweniuje, wyjmujc szklank z rki Chicca. - Ja to zrobi. - No prosz, kiedy jeste uprzejma, stajesz si wrcz urocza. Babi podnosi szklank do gry. - Trzymaj i uwaaj, eby nie rozla. I chlusta col prosto w twarz Stepa. - Mwiam, eby uwaa. Jeste jak dziecko, nie umiesz nawet pi. Chicco zaczyna si mia. Step silnym pchniciem zbija go z ng i Chicco leci na niski stolik z jedzeniem i piciem, Wywracajc wszystko. Ratujc si, chwyta za skraj serwety, pociga mocno, jakby naladowa iluzjonistw podczas ich wystpw, ale ten numer nie wychodzi. Butelki przewracaj si, lec na podog i na pobliskie kanapy z gomi. Za mim spadaj szklanki, tukc si z haasem. Step wyciera sobie twarz. Babi spoglda na niego z odraz. - Jeste po prostu zwierz. - Masz racj, teraz cay si lepi, wic potrzebuj dobrego prysznicu. To twoja wina, wic zrobisz to ze mn. Step nachyla si - szybkim chwytem apie j za nogi i zarzuca sobie na plecy. Babi miota si wciekle. - Pu, pu, postaw mnie! Na pomoc! Nikt si jednak nie rusza. Jedynie Brandelli, podnisszy si, usiuje zatrzyma Stepa, ale dostaje takiego kopniaka w brzuch, e znowu wpada midzy goci. Schello rechoce po wariacku i bierze si do taca z Luconem, upic po gowie kogo popadnie. Kto protestuje. W pobliu aparatury dideja wybucha kolejna awantura. Zaniepokojona Roberta staje w drzwiach, patrzc z przeraeniem na zdewastowany salon. - Przepraszam, gdzie jest azienka? Roberta ju nawet nie dziwi si widokiem faceta z dziewczyn na plecach i bez wahania wskazuje mu drog.

- Tdy. Step dzikuje i idzie tam, gdzie go skierowano. Do salonu nadcigaj Siciliano i Hook. Obadowani jajkami i pomidorami, rozpoczynaj bombardowanie obrazw na cianach, a i gociom si dostaje, czemu nie, byle trafi, byle zniszczy. Przy Robercie pojawia si Brandelli. - Gdzie jest telefon? - Tdy! Roberta wskazuje kierunek przeciwny ni tamtym, do azienki. Czuje si jak policjant w chaosie ruchu ulicznego, ktry tak niefortunnie przenis si do jej salonu. Niestety, nie ma uprawnie do nakadania kar ani do przepdzenia kogokolwiek. Kto bardziej przezorny albo tchrzliwy ju egna si z Robert, cauje j w policzek. - Cze, Roberta, najlepsze yczenia. Przykro nam, ale musimy i. - Tdy. Wskazuje drog do drzwi wyjciowych, ktrymi, gdyby to nie by jej dom, najchtniej sama by ucieka. - Do ju, powiedziaam ci, eby mnie postawi. Zapacisz mi za to... - I kto mnie ukarze? Ten twj marniutki elegancik, ktry chciaby zosta kelnerem? Step wchodzi do azienki i otwiera rozsuwajce si, obione drzwi natryskowe. Babi chwyta si rkami futryny, prbujc go zatrzyma. - Nie! Ratunku! Pomcie mi! Step cofa si nieco i z atwoci odczepia jej rce od framugi drzwi. Babi postanawia zmieni taktyk. Teraz bdzie mia. - No dobrze, wygrae, przepraszam ci. Wic postaw mnie na ziemi, prosz ci. - Co to znaczy, prosz ci? Najpierw wylaa na mnie col, a teraz mwisz mi, prosz ci? - No dobrze, le zrobiam, wylewajc na ciebie col. - Ja wiem, e le zrobia. - Step wchodzi pod natrysk, pochyla troch gow pod sitkiem. Ale szkoda ju si dokonaa. I musz, nie mam wyjcia, wzi prysznic, bo inaczej powiesz, e jestem lepki. - Ale nie, co to ma do rzeczy? - Strumie wody uderza j w twarz, zatapiajc sowa w ustach. - Kretyn! Babi wije si, starajc si unikn wody, ale Step trzyma j mocno i ustawia tak, eby zmoczy j ca. - Pu, zostaw, bandyto, daj mi wyj! - Czy nie za gorca? - I nie czekajc odpowiedzi, Step przekrca regulator temperatury, ktry ma przed oczami, na niebiesko. Woda staje si natychmiast zimna. Babi krzyczy.

- O, to jest to, co nam potrzebne, lodowaty prysznic na uspokojenie. Czy wiesz, jak dobrze robi taki bicz, najpierw lodowaty, a potem gorcy? - Przekrca regulator na czerwone. Woda a bucha par. Babi krzyczy jeszcze goniej. - Ojej, parzy! Zakr, no zakr! - Ale to naprawd dobrze robi, rozszerza pory, usprawnia obieg krwi, do mzgu dociera wicej tlenu, lepiej si myli i wreszcie si wie, jak powinien zachowa si czowiek wobec czowieka... e trzeba by miym, umie nala col, a nie chlusta ni w twarz... W tym momencie wpada do azienki Schello. - Szybko, Step, wychodzimy! Kto wezwa policj! - Skd wiesz? - Syszaem. Lucone rozbi mi jajko na gowie, poleciaem, eby si obmy i nakryem faceta przy telefonie. Na wasne uszy syszaem... Step zakrca wod i odstawia Babi na nogi. Schello tymczasem szpera po szufladkach toaletki. Znajduje par piercionkw i acuszkw, rzeczy mao wartociowe, ale i tak kad je do kieszeni. Babi, z mokrymi wosami opadajcymi twarz, stoi oparta o cian natrysku, starajc si doj do siebie. Step ciga z siebie koszulk i wyciera si rcznikiem. wietnie wyrobione minie brzucha przebyskuj spod frotowej tkaniny. Jego skra gadka i napita niemal lizga si po twardych muskuach. Step spoglda na dziewczyn z umiechem. - Powinna si wytrze, bo moesz si przezibi. Babi podnosi rk dugie, mokre wosy i odsuwa je z twarzy. Odsania oczy, ktre wci wyraaj zo i zacito. Step udaje, e si ich boi. - Oj, nic nie mwiem, nic nie mwiem. - Zabiera si do wycierania gowy. Babi przysiada na ziemi. Przemoczona sukienka staa si przezroczysta. Pod materiaem w lila kwiaty wida koronki stanika, jasnym kolorem dopasowanego pewnie do majteczek. Step to zauwaa. - No to da ci rcznik, czy nie? - Id do diaba! - Co za sowo! Taka grzeczna dziewczynka jak ty mwi takie rzeczy? Przypomnij mi, e kiedy nastpnym razem bdziemy wsplnie brali prysznic, mam ci mydem umy buzi. Jasne? Przypomnij mi o tym! Wykrca koszulk, opasuje si ni i wychodzi z kabiny. Babi ledzi go wzrokiem. Po jego jeszcze mokrych plecach kilka kropli wody spywa na napite yy i dobrze zarysowane, ruchliwe minie. Babi chwyta lecy obok szampon i rzuca nim za Stepem. Step, syszc jaki odgos za sob, instynktownie si uchyla.

- Ha, rozumiem teraz, dlaczego jeste za, zapomniaem umy ci szamponem. No dobrze, wracam. - Zjedaj! Nawet nie prbuj! Babi szybko zasuwa przezroczyste drzwi kabiny. Step widzi jej mae rce zacinite na szkle. - Trzymaj! - Wrzuca jej szampon gr, ponad obudow kabiny i drzwiami. - Widz, e wolisz to zrobi sama... Jak wiele innych rzeczy, co? Po czym z rechotliwym miechem opuszcza azienk. Na sowo policja w salonie oglne zamieszanie zamienia si w ucieczk. Od razu koczy si caa awantura. Lucone, Siciliano i Hook, z przeszoci najbardziej burzliw, pierwsi dopadaj drzwi, pozostawiaj na ziemi kilku zakrwawionych chopcw, goci Roberty, ktra pacze w kcie. Niektrzy z nich widz jeszcze, jak napastnicy znikaj w ich puchowych kurtkach, a nawet najkosztowniejszych marynarkach, Henriego Lloyda i Faya. Bunny, podzwaniajc upem stoowego srebra, wychodzi bardziej ociay ni zwykle. Reszta da po schodach w d szybko i sprawnie, dr porcze, ktrych si chwytaj na zakrtach. Przewracaj drogie wazony na eleganckich ppitrach. Kopic i walc piciami, niszcz skrzynki pocztowe, wrzeszczcy, nieliczcy si z nikim. I ukradszy z kilku skuterw siodeka, roztapiaj si mroku nocy.

10
Szlem. - Raffaella zdecydowanie kadzie karty na zielone sukno, patrzc z satysfakcj na swoj przeciwniczk. Kobiet w okularach tak silnych, jak saba jest jej reakcja. - Wy je, moja droga... Jakby wypaday jej z rk. Raffaella szybko je zgarnia. - T po tu, t tu, a t ostatni tam. A za te wszystkie pacisz. Robi szybki rachunek w pamici, potem zapisuje osignity wynik na kartce papieru. Wstaje i ustawia si za plecami Claudia, decydujc rwnie o jego grze, i po kilku rezygnacjach namawia go, eby bi. Take ich przeciwnik przegrywa. Raffaella, szczliwa, notuje punkty. Gdyby nie kontra, na ktr wpad Claudio, zniszczyliby ich ju w drugiej partii. Bierze karty i zaczyna je zrcznie tasowa. Kobieta w mocnych szkach przekada karty. Zawsze jest taka sama, to znaczy bardzo powolna. Raffaella nie zniosaby tego, eby przegra, nie tyle z powodu punktw, a uzbieraa ich niemao, ile dlatego e musiaaby tamtej odda karty. Przy

ssiednich stolikach seria przegranych wreszcie si koczy, pozwalajc za ten wypadek obwini zwyczajny pech. Kto odstawia na miejsce ledwie oprnion przez pani domu popielniczk, tak by bya w zasigu prawej rki gracza. Pewien adwokat nalewa sobie whisky dokadnie do poziomu rysunku na szklance. Waciwa miara, eby wygra, pozostajc jeszcze trzewym. Niektre pary, na pozr bardziej zakochane ni inne, witaj si serdecznie, nim wezm karty do rk. Tak naprawd to wicej w tym jakiego magicznego rytuau ni bezinteresownej mioci. Kilka par wychodzi, tumaczc si wczesnym wstawaniem nazajutrz lub niepokojem o dzieci, ktre jeszcze nie wrciy do domu. A na og jest tak, e albo on ostatnio nie czu si najlepiej, albo ona wynudzia tu si tego wieczoru. Wrd takich wanie s Marina i Filippo. egnaj si ze wszystkimi, obudnie dzikujc gospodyni wspaniay wieczr. Marina jeszcze cauje Raffaell z duszym ni zwykle umiechem i przypomina o ich tajnym porozumieniu w sprawie crek.

Z bramy o numerze tysic sto trzydzieci na Cassii wychodzi grupa goci. Komentuj to, co si wydarzyo. Jeden z chopcw wydaje si mie wicej do opowiadania o wszystkim ni inni. Sdzc po jego spuchnitej wardze, z pewnoci ma racj. Po wielu gupich, niepotrzebnych pytaniach policja opucia w kocu dom Roberty. Jedyn, ktra mogaby co policji powiedzie, bya niejaka Francesca, ktra stwierdziwszy, e zabawa przybiera niebezpieczne formy, wyniosa si pospiesznie, zabierajc ze sob swoj oprnion torebk i nazwiska intruzw. W oglnym zamieszaniu Palombi i Daniela uciekli wczeniej z wieloma innymi gomi. Babi, cakowicie przemoczona, pozostaa wic bez siostry. Na szczcie Roberta znalaza dla niej par wskich spodni, ktre wietnie na niej le, i zamszow kurtk starszego brata, w ktrej z kolei zmieciaby si dwa razy. - Powinna czciej chodzi na przyjcia w czym takim, jeste czarujca. - Och, Chicco, chce ci si jeszcze artowa? Zgubiam siostr i zniszczyam sukienk od Valentina. Pokazuje eleganck, plastikow torb z nazw inn ni tamta, ale rwnie modn. - Jakby tego byo mao, to matka, jak mnie zobaczy z mokr gow, zrobi niez awantur. Dugie rkawy kurtki zakrywaj jej donie, przeszkadzajc. Babi zawija je a po okcie. Ale po kilku krokach opadaj przekornie z powrotem.

- O, to ten. - Spoza pojemnikw na mieci Schello zdecydowanie wskazuje Chicco Brandellego. Step przyglda mu si.

- Jeste pewien? - Cakowicie. Step rozpoznaje te dziewczyn, ktra idzie obok tamtego, chocia tak wietnie si przebraa. Nie zapomina si atwo kobiety, ktra tak usilnie nalega, by pj z tob pod prysznic. - Chodmy, trzeba uprzedzi innych. Babi i Chicco skrcaj w jak uliczk. - Powiedz mi lepiej, dlaczego nie przyszede mi z pomoc, kiedy ten ajdak wcign mnie pod prysznic? - Nic nie widziaem, dzwoniem wtedy na policj. - Ty? - Sytuacja stawaa si grona. Zacza si taka kotowanina... Widziaa, jak urzdzili Marinellego? - Tak, biedaczysko. - Biedaczysko? Do wesela si zagoi, daj spokj. A jak bdzie teraz opowiada! Sam przeciwko wszystkim, bohater wieczoru. Znam go jak wasn kiesze. O, to ten. Zatrzymuj si przed samochodem. Kierunkowskazy zaczynaj mruga i jednoczenie odblokowuj si zabezpieczenia. To do powszechny typ alarmu, tylko bmw maj inny, zupenie nowy model. Chicco otwiera drzwi. Babi widzi wspaniae wntrze samochodu, w ciemnym drewnie i skrze. - Podoba ci si? - Bardzo. - Wziem go specjalnie dla ciebie. Wiedziaem, e dzi wieczorem odwioz ci do domu. - Powanie? - Oczywicie. W rzeczywistoci to wszystko zostao zaplanowane. Tych obuzw ja sprowadziem. Rozumiesz? Ten burdel by po to, ebymy w kocu zostali sami. - No to t histori z prysznicem moge sobie darowa, przynajmniej co zrobi, ebym si moga odpowiednio ubra. Chicco mieje si i zatrzaskuje za ni drzwi samochodu; przechodzi na swoj stron, wcza silnik i rusza. - Wszystko razem wziwszy, to ubawiem si dzisiaj niele. Gdyby nie oni, byoby nudno jak na stypie. - Nic sdz, aby Roberta bya tego samego zdania. Babi kad przy swoich nogach plastikow torb. - Zniszczyli jej mieszkanie!

- Bez przesady, szkody nic s tak wielkie. Trzeba wyczyci kanapy i wysa firanki do pralni, nic wicej. Nagy haas, donony, cho guchy, potem przykry metaliczny zgrzyt, naruszajcy atmosfer elegancji i harmonii wewntrzu samochodu. - Co si dzieje? - Chicco Brandelli zerka w boczne luster. - Pojawia si w nim twarz Lucone, ktry rechotliwie szczerzy zby. Za nim wida, jak Hook podskakuje na siodeku motoru i silnym kopniciem uderza w samochd. - To ci wariaci! Prdzej, przyspiesz! Chicco zmienia bieg i dodaje gazu. Lekkie motory atwo przyspieszaj i ju s za nim. Zaniepokojona Babi odwraca i patrzy do tyu. Wszyscy s tutaj: Bunny, Pollo, Siciliano swoich lekkich, wzmocnionych motorach, a w rodku Step. Skrzana kurtka wydyma si na wietrze, a otwierajc si, ukazuje jego nagi tors. Step umiecha si do niej. Babi wraca si i patrzy przed siebie. - Pd, jak szybko potrafisz, Chicco. Boj si. Chicco nie odpowiada, tylko dociska peda gazu, zjedajc z Cassii. Ale motocykle nie ustpuj, s wci tu obok. Bunny przyspiesza, Pollo wyciga nog i silnym kopniakiem tucze tyln lamp. Siciliano kopie lewe drzwi, mocno je wgniatajc. Motory to pochylaj si, nabierajc prdkoci i wyprzedzajc samochd, to niebezpiecznie przyklejaj si do wozu, naraajc go na kopniaki cigajcych. Guche odgosy bezlitosnych ciosw dochodz uszu Chicca. - Do cholery, zniszcz mi samochd! - Bagam, Chicco, nie zatrzymuj si tylko. Bo oni zniszcz i ciebie. - Jasne, ale mog im co powiedzie. - Naciska elektryczny guzik okna, otwierajc je do poowy. - Suchajcie, chopaki! - wrzeszczy, pilnujc rwnoczenie spokoju i drogi. - To jest wz mojego ojca i jeli... - kto plujc, trafia mu w twarz. - Yahooo, trafienie za sto punktw! - Pollo unosi si na siodeku za Bunnym, na znak zwycistwa wycigajc ku niebu ramiona. Upokorzony Chicco wyciera twarz ciereczk ze skry renifera, o wiele drosz i bardziej szykown ni rkawiczki Polla. Babi patrzy z obrzydzeniem, jak Chicco zmaga si z upart lin, po czym naciska guzik i zamyka okno, eby Pollo nie zdy trafi i jej. - Sprbuj dojecha do centrum, tam bdzie policja. Chicco odrzuca za siebie ciereczk i skupia si na prowadzeniu. Dochodz kolejne odgosy tuczonego szka i gniecionej blachy. Kady z nich, myli, to setki euro za naprawy i dugie wrzaski mojego ojca. I wtedy Chicco, ogarnity nag wciekoci, zaczyna si wariacko mia, jak w ataku histerii.

- Chc wojny? Dobrze, bd j mieli! Pozabijam ich wszystkich, powygniatam jak szczury! Skrca gwatownie kierownic, samochodem zarzuca prawo, potem nagle skrca w lewo. Babi, przeraona, chwyta si kurczowo drzwiczek. Step i jego przyjaciele, widzc manewr Chicca, rozjedaj si na boki, operujc ostro hamulcami i biegami. Chicco zaglda we wsteczne lusterko. Banda jest znowu nimi, wci blisko. - Ju si boicie, co? Dobrze! To te jest dla was! Naciska gwatownie na hamulec. Wspomagany ABS-em wz niemal staje. Motory pdzce obok unikaj zderzenia i przelatuj dalej. Schello, jadcy rodkowym pasem rwnie prbuje zahamowa, ale jego wielka vespa z ysymi oponami wpada w polizg i, zarzucajc, lduje na zderzakach samochodu. Schello spada na ziemi, Chicco startuje ostro, z piskiem opon. Motocykle z przodu odsuwaj si lkliwie. Te z tyu zatrzymuj si, by przyj z pomoc przyjacielowi. - Ale skurwysyn! - Schello podnosi si, spodnie na wysokoci prawego kolana ma mocno podarte. - Widzielicie, jak mnie urzdzi? - To nic, wywine tylko koza, e i tak wspaniale ci si udao. Masz tylko zdart skr na kolanie. - A co mnie, kurwa, obchodzi kolano? Ten dupek zniszczy mi lewisy, dopiero przedwczoraj je kupiem. Chopcy miej si, s szczerze uradowani tym, e kolega nie tylko nie straci ycia, ale nawet ochoty do artw. - Yahooo, ale ich urzdziem, ale wykoowaem tych ajdakw! Chicco uszczliwiony wali rkoma po kierownicy. Spoglda przez lusterko do tyu, ale tam tylko jaki daleki wz. Uspokaja si. Z tamtych nie zna nikogo - Dupki, dupki! - A podskakuje na siedzeniu. - Zaatwiem ich! - Wreszcie przypomina sobie o Babi u swego boku. - Jak si czujesz? - Zerka na ni z niepokojem i powanieje. - Dzikuj, lepiej. - Babi zostawia w spokoju drzwi i powraca do normalnej pozycji. - Teraz jednak chciaabym pojecha do domu. - Ju ci tam odwo. Zatrzymuje si na chwil przed znakiem stopu, po czym rusza przez Ponte Milvio. Jeszcze raz rzuca na ni okiem: mokre wosy spadaj jej na ramiona, niebieskie oczy patrz przed siebie wci jeszcze zalknione. - Przykro mi z powodu tego zajcia. Przestraszya si, prawda? - Do. - Chcesz si czego napi?

- Nie, dzikuj. - Ja jednak musz zatrzyma si na chwil. - Jak chcesz. Chicco zawraca i ustawia si przy fontannie naprzeciwko kocioa. Spryskuje sobie twarz, obmywa j z ostatnich kropli liny Polla. Nadstawia si na rzeki, nocny wiatr, odprajc si. Kiedy otwiera oczy, widzi rzeczywisto w caej jej brutalnoci. To znaczy swj samochd, a cilej, samochd swego ojca. - Kurwa! - klnie cicho, a potem oglda wz z udawan obojtnoci, sprawdza uszkodzenia, usuwa resztki potuczonych lamp. Drzwi s mocno porysowane, boki wozu pene otar. W niektrych miejscach odpad metalizowany lakier. Robi krtki kosztorys naprawy. Koo tysica euro. Gdyby chcia wzi udzia w programie, w ktrym trzeba odgadn waciwy koszt, nie posadziliby go nawet wrd publicznoci. Umiecha si do Babi z wyranym wysikiem. - C, trzeba go bdzie doprowadzi troch do porzdku, jest troch podrapany... Nie zdy skoczy zdania. Ciemnogranatowy motor, ktry ze zgaszonymi wiatami jecha cay czas za nimi, zatrzymuje si z hukiem o krok od niego. Jeszcze si Chicco nie odwrci, a ju jaka potna sia zwala si na niego i wtacza mu w kufer. Pojawia si wgniecenie, ktre w kosztorysie wyniesie co najmniej piset euro. Step blokuje go caym swoim ciarem, zadajc mu mocne ciosy w twarz, celujc usta, co mu si udaje. Wargi od razu zaczynaj krwawi. - Na pomoc! Na pomoc! - Zapamitaj sobie, e nastpnym razem masz trzyma gb na kdk, ty glisto, ty gnoju, mierdzce gwno! I znowu seria uderze rzuca gow Chicca na kufer, powoduje kolejne uszkodzenia. Teraz ju nie tylko blacharzowi bdzie musia zapaci ojciec, take dentycie. Babi wysiada z samochodu i pena wciekoci rzuca si Stepa, kopic go i bijc piciami, walc po gowie torb swoimi mokrymi rzeczami. - Zostaw go, ty tchrzu! Przesta! Step odwraca si i silnym pchniciem odrzuca j od siebie, Babi leci do tyu, potyka si o chodnik i tracc rwnowag, lduj na ziemi. Przez chwil Step patrzy na ni. Chicco to wykorzystuje i usiuje dosta si do samochodu. Ale Step jest szybszy. Rzuca si na drzwi i przyciska mu pier. Chicco wyje z blu. Step bije go po twarzy. Babi podnosi si z ziemi. Jest obolaa i zaczyna gono wzywa pomocy. W tej samej chwili nadjeda jaki samochd. W rodku s pastwo Accado. - Filipie, popatrz! Co tu si dzieje? Przecie to Babi, crka Raffaelli!

Filippo zatrzymuje si i wysiada z samochodu, nie zamykajc drzwi. Babi biegnie mu naprzeciw, woajc: - Rozdzielcie ich, prdko! Oni si pozabijaj! Filippo rzuca si na Stepa od tyu, unieruchamiajc mu ramiona. - Do! Zostaw go! Trzyma go w objciach, odcigajc od samochodu. Chicco, uwolniony wreszcie z puapki drzwi, masuje sobie pier a potem, wci przeraony, wsiada do wozu i ucieka na penym gazie. Step, chcc si wyswobodzi z uchwytu pana Accado, pochyla gow do przodu, po czym z rozmachem odrzuca j do tyu. Uderza ni silnie w twarz przeciwnika. Okulary pana Accado spadaj na ziemi, rozbijajc si, podobnie jak rozbity jest nos samego pana Accado, ktry zaczyna krwawi. Z trudem utrzymuje on rwnowag, podnoszc rce do zakrwawionego nosa i nie wiedzc, w ktr stron si ruszy. Wzrok go zawodzi, niemal pacze z blu. Marina biegnie mu na ratunek. - Ty zbju, bandyto! Nie zbliaj si, nie wa si go tkn! A kto chciaby go tkn! Kto mgby si spodziewa, e to taki stary dziad zaatakowa go od tyu. Step w milczeniu patrzy na rozkrzyczan kobiet. - Zrozumiae, obuzie? Ale na tym si nie skoczy! - Marina pomaga mowi wsi do samochodu, wcza silnik i z pewn trudnoci odjeda. Pani Accado nie prowadzi prawie nigdy, jedynie w wyjtkowych okolicznociach. I takie wanie zaszy. Nie zdarza si przecie czsto, by m dostawa takie lanie na ulicy. Babi podchodzi do Stepa i staje przed nim. - Ty jeste wcieka bestia, zwierz, budzisz we mnie wstrt! Nie masz szacunku dla niczego ani dla nikogo. On patrzy na ni z umiechem. Babi krci gow. - Nie rb miny debila. - Mona wiedzie, czego chcesz ode mnie? - Niczego. Co ja mog mie z tob wsplnego? Czego mona chcie od bandziora? Uderzye starszego czowieka. - Po pierwsze, to on mnie zaatakowa, a po drugie, kt, do diaba, mg wiedzie, e to taki stary go? Po trzecie, tym gorzej dla niego, bo niech si nie wtrca w nie swoje sprawy. - Ach tak! A wic kto, kto nie pilnuje swoich spraw moe oczekiwa, e go rbniesz gow tak. e si nie pozbiera? Ty nic ju lepiej nie mw! A przecie on by w okularach, popatrz... -

Zbiera to, co zostao z okularw. - Ty mu je rozbie. I co, jeste zadowolony? Wiesz, e to zbrodnia uderzy kogo w okularach? - Znowu to samo? T historyjk to ja sysz od dziecka, o wymyli tak bzdur? - Step idzie do swego motoru. Wsiada na niego. - Pewnie jaki szmatawy okularnik, facet, ktry si boi si zosta bez forsy i arcia, wic na wszelki wypadek wkada okulary i potem opowiada brednie. - Step wcza silnik. - No dobra, egnam. - Babi rozglda si wok. Nikt nie jedzie. Plac jest pusty. - Jak to, egnam? - Wolisz inaczej? No to nie egnam. Babi parska speszona. - A ja? Jak wrc do domu? - A skd, do licha, mam wiedzie? Mg ci odwie twj przyjaciel, no nie? - To niemoliwe. Pobie go i przepdzie. - To niby moja wina? - A czyja? Posu si, chc wsi. - Babi jest ju przy motorze i podnosi nog, eby ulokowa si na tylnym siodeku. Step leciutko puszcza sprzgo i odrobin odjeda. Babi patrzy na niego, on odwraca si i odwzajemnia spojrzeniem. Kiedy Babi prbuje znowu wsi. Step powtarza manewr. - Och, stj spokojnie, nie wygupiaj si! - Ej, nie, kochana. Jestem besti, zwierzciem, czujesz do mnie wstrt, a potem chcesz ze mn jecha? Siedzie za kim, kto nic ma szacunku dla nikogo i niczego? Ej nie, to za atwe! Musisz by konsekwentna w yciu, konsekwentna, kochanie. Step patrzy na ni powanie, ma twarz czowieka, ktrego chciaoby si spoliczkowa. - Od kogo takiego nie moesz oczekiwa, e ci podwiezie. Babi mruy oczy z uczuciem narastajcej nienawici. Po czym rusza przed siebie Farnesin. - Czy nie mam racji? Babi nie odpowiada. Step umiecha si do siebie i rusza za ni. Zrwnuje si z ni na motorze. - Wybacz, ale ja to robi dla ciebie. Potem by aowaa, e posza na kompromis. Lepiej, eby ju pozostaa przy swoim. Ja jestem bestia, a ty idziesz pieszo do domu. Zgoda? Babi nie odpowiada, przechodzi na drug stron ulicy, patrzc prosto przed siebie. Idzie chodnikiem, wic Step rwnie wjeda na chodnik. Troch si unosi na podnkach, eby zagodzi uderzenie krawnika. - No jasne. - Znowu jedzie obok niej.

- Gdyby mnie jednak przeprosia, gdyby wycofaa to, co powiedziaa, i przyznaa si do bdu, o, to wtedy co innego! Wtedy mog ci odwie, bo to bdzie konsekwentne. Babi wraca na chodnik po drugiej stronie ulicy. Step jedzie za ni. Dogania j i chwyta za kurtk. - No wic? Przecie to atwe, powtarzaj za mn: prosz o przebaczenie za... Babi uderza go okciem, uwalnia si i zaczyna biec. - Co za zachowanie! - Step przyspiesza i zaraz jest przy niej. - Wolisz wic i pieszo a do domu? I masz racj. Nie byo mi lekko, kiedy ci niosem na rkach pod prysznic. Wyprzedza j nieco i umiecha si do niej. - A poza tym, jeli mamy robi te rzeczy, to lepiej, eby stracia par kilo, przecie nie mog codziennie tak si mczy. Ja ju ci chyba przejrzaem i widz, e jeste klasycznym typem kogo, kto woli by na grze, prawda? Tym bardziej musisz schudn, bo inaczej mnie zgnieciesz! Babi ju duej nie wytrzymuje. Chwyta butelk wystajc Z kosza na mieci i pena gniewu rzuca ni w chopaka. Step ostro hamuje i byskawicznie si uchyla. Butelka przelatuje mu nad gow, ale motor ganie i omal si nie przewraca, Step z najwyszym wysikiem przytrzymuje go tu nad ziemi i podciga z powrotem do gry. Babi rzuca si do ucieczki. Step traci troch czasu, eby ponownie uruchomi silnik. Z bocznej ulicy wyjeda kto starym modelem golfa i widzc samotnie biegnc dziewczyn, zrwnuje si z ni. - Hej, liczna blondynko, chcesz, eby ci podwie? - Hej, mierdzielu, chcesz w mord? Facet patrzy na Stepa, ktry nagle znalaz si midzy nimi, ju wie, e dziewczyny nie dostanie, ale w twarz, owszem, moe. Odjeda wic, krcc ze zoci gow. Podnosi jeszcze praw rk na znak, e rozumie, i rezygnuje bez alu, nie bdzie si awanturowa. Step patrzy, jak si oddala, po czym dogania dziewczyn i przecina jej drog. - Wsiadaj, do tej zabawy! Babi prbuje go wymin, ale on blokuje j przy murze. Babi chce si cofn i obej go od tyu, wtedy on przytrzymuje j za kurtk. - Powiedziaem wsiadaj! Przyciga j do siebie rozelony. Babi odwraca przestraszon twarz. On zaglda w jej czyste, gbokie oczy, ktre patrz na niego z lkiem. Powoli uwalnia j z uchwytu, umiecha si do niej.

- Mwi, e odwioz ci do domu, bo inaczej ten wieczr skoczy si tym, e pokc si z polow wiata. W milczeniu, podajc tylko adres, sadowi si za nim. Motocykl rusza szybko, jakby z gniewem skaczc do przodu. Babi instynktownie obejmuje Stepa. Jej rce mimowolnie sigaj pod kurtk, dotykajc nagiego ciaa. Jego skra jest elastyczna i ciepa w chodzie nocy. Pod jej palcami poruszaj si spryste, dobrze wyczuwalne minie. Perfekcyjnie wyrobione, przesuwaj si przy kadym najmniejszym ruchu. Wiatr owiewa jej policzki, mokre wosy rozsypuj si w powietrzu. Motor kadzie si na zakrcie, ona obejmuje go mocniej i zamyka oczy. Jej serce zaczyna bi szybciej. Zastanawia si, czy to tylko strach. Syszy szum innych samochodw. Teraz s na wikszej ulicy, ju nie jest tak zimno, odwraca twarz i przytula policzek do jego plecw - wci nie otwierajc oczu, poddaje si koysaniu w d i w gr, w rytm warkotu silnika pod sob. Potem ju nic. Cisza. - Mgbym tak pozosta przez ca noc, a nawet poszedbym dalej, czy gbiej, znalazbym, czyja wiem, jak lepsz pozycj... Babi otwiera oczy i rozpoznaje sklepy wok, teraz pozamykane, te same, ktre widzi codziennie od szeciu lat, od kiedy tu si sprowadzili. Zsiada z motocykla, Step bierze gboki oddech. - Nareszcie, mylaem, e mnie udusisz. - Przepraszam, baam si, pierwszy raz jechaam na motorze z tyu. - Zawsze jest jaki pierwszy raz. I wanie w tej chwili zatrzymuje si w pobliu czyj mercedes. Wysiada z niego Raffaella i biegnie w ich stron. Nie moe uwierzy wasnym oczom. - Babi, tysic razy prosiam ci, eby nie jedzia na motorze z tyu! I dlaczego masz mokre wosy? - Naprawd, mamo... - Pani pozwoli, e ja wszystko wyjani. Ja nie chciaem jej podwozi. Prawda? Powiedz mamie, e nie chciaem. Ale ona bardzo nalegaa... Tak si zdarzyo, e jej kawaler, ten z piknym, lecz mocno zdeformowanym bmw, po prostu uciek. - Jak to: uciek? - Wanie, zostawi j na ulicy! Niech pani tylko pomyli. - Niewiarygodne! - Istotnie. Natarem mu uszu za to, niech pani bdzie spokojna. - Step patrzy na Babi. Prawda, Babi? Potem ciszej do niej:

- Wiesz co, Babi? Podoba mi si twoje imi... Zostawmy to teraz, mamo, porozmawiamy o tym troch niej. Claudio opuszcza okienko w samochodzie. - Cze, Babi. - Cze, tato. Step take go wita. - Dobry wieczr panu! - Bawi go to nieoczekiwane rodzinne spotkanie. Natomiast Raffaella nie wyglda na zachwycon. - Co ty ze sob zrobia? Gdzie jest moja sukienka od Valentina? Babi unosi rk z plastikow torb. - Tu w rodku. - A twoja siostra? Czy mog wiedzie, gdzie j zostawia? Ale wtedy wanie zjawia si Daniela. Wysiada z samochodu z Palombim, ktry j przywiz. - Cze, ma... Nie zdya skoczy zdania. Raffaella wymierza jej policzek. - Naucz si, e nic wolno ci wraca bez siostry. - Mamo, ty nie wiesz, co si zdarzyo! Wpadli tam jacy intruzi... - Zamknij si! Daniela milknie, rozcierajc sobie policzek. Palombi dostosowuje si do wezwania Raffaelli, wraca do samochodu odjeda. I Step uruchamia swj motor. Podjeda do Babi. - Teraz rozumiem, skd u ciebie taki charakterek. To nie jest twoja wina, to dziedziczne. Wcza pierwszy bieg i ze swoim aroganckim do widzenia!" znika w mroku nocy. Babi i Daniela wsiadaj do samochodu rodzicw. Mercedes wjeda w osiedle, mijajc portiera. Pan Fiore w cigu tych piciu minut ubawi si bardziej ni podczas caego programu Wracam w sobole... Troch pniej, gdy zaczynaj si ju przebiera. Daniela przeprasza siostr za rozdart spdnic, ktr od niej poyczya. - To Palombi, ach, tak mnie caowa! - Ale jej zachwyty przerywa gony policzek od matki. Kiedy czowiek chce si zwierzy z czego siostrze, powinien by pewien, e rodzice s ju w ku. Raffaella, jako osoba znerwicowana, potrzebuje troch czasu, eby usn. Tego wieczoru wiele osb zasypia le, niektrzy spdzaj noc w szpitalu, innych przeladuj zmory. Wrd nich jest choby Chicco Brandelli. Rozwaa wszystkie moliwe rozwizania w swojej nieatwej sytuacji: porzuci samochd na ulicy? zawie go rano cichaczem do warsztatu? zepchn z jakiej skarpy i zawiadomi o kradziey? W kocu dochodzi do jedynego

rozsdnego wniosku: nie ma dobrych rozwiza. Musi przyzna si do wszystkiego przed ojcem, podobnie, jak musiaa to uczyni Roberta przed swoim. Lec w ku. Babi ciko przeywa wieczr. Uznaje, e win za wszystko, co si wydarzyo, ponosi ten kretyn, ten cham, to zwierz, ta bestia, ten bandzior, ten chuligan, ten arogant, ten idiota. Potem, zastanowiwszy si troch, uwiadamia sobie, e nie zna nawet jego imienia.

11
Dwa promienie soneczne przecinaj pokj. Po skraju ka wspinaj si na kodr, na zociste wosy picej dziewczyny, jej odkryte ramiona. Babi otwiera oczy, czujc ten dotyk caego dnia. Budzik jeszcze nie dzwoni. Podciga kodr a brod. Pozostaje tak z przymknitymi oczami, z rkoma brzuchu, nie zmieniajc pozycji ng, w penym bezwadzie, nagle syszy budzik. Dzwoni dokuczliwie, z uporem. Babi niechtnie si przeciga i po omacku szuka go na stoliku, natrafia palcami na Siddhart Hessego, ksik Yourcenar otwart w poowic i Bal w rodzinie. Znajduje budzik i wycza go. Pstryka guziczek radia. Jest ustawione na czstotliwo sto i dziesi, zatem, jak co rano. Branko podaje horoskopy. Blinita. Dzi take bez wikszych zmian. Ksiyc chodzi w wasz znak. Bdzie mia wpyw na wasz szczegln nerwowo". Fatalnie, ojca le znosz i tak, a tu jeszcze wpyw Ksiyca! - Rak. Dla urodzonych pod tym znakiem...". - Sowa przelatuj, nie wywoujc w niej zainteresowania. Kto jest Rakiem? Pallina? Nie, ona urodzia si w maju. Z maja s Byki i Ryby. Nie, Ryby chyba s w marcu. Powoli zamyka oczy i troch przysypia. Poddaje si lekkiej, miej fali drzemki, sama jeszcze ciepa i oszoomiona, jakby wracaa z jakiego innego wiata. Ale po chwili, nie wiedzc czym sposzona, budzi si gwatownie. Moe jaki odlegy haas, nieznany zapach, jakie poczucie odpowiedzialnoci, otwiera szybko oczy i patrzy na zegarek. Dopiero sidma dwadziecia. Nie jest le. Przeleciao kilka krtkich sekund zaledwie, a jej, nic wiadomo dlaczego, wydao si to dug chwil... - Panna. Dla urodzonych pod tym znakiem...". Babi z najwyszym zainteresowaniem obraca si ku radiu. To jej znak, szsty wrzenia. ... przejcie Wenus przyniesie chwile wyjtkowo szczliwe w yciu zakochanych".

Zakochanych! Te co, trzeba najpierw spotka kogo waciwego. Nie takiego, co ucieka, zostawiajc mnie na rodku ulicy. Wyskoczya z ka, syszc ruch w pokoju obok. Chce dosta si do azienki, ale Daniela jest szybsza i zatrzaskuje jej drzwi przed nosem. - Wpu mnie, Dani, jest ju p do smej! - Jasne, i zaanektujesz umywalk dla siebie, jak zwykle. adne takie! - No nie bd gupia! Zrobi ci miejsce! Daniela otwiera drzwi. Babi wchodzi do rodka. - Zdaje si, e za mao wczoraj oberwaa... - Daniela reaguje grymasem. Myj si na zmian, po kawaku, nie wstydzc si siebie, ale i nic rozmawiajc. Rano Babi, pki nie napije si kawy, nie jest atwa w kontaktach, podobnie jak matka. Ale Daniela prbuje. - Co sdzisz o tym facecie, co ci odwiz wczoraj wieczorem? Podoba ci si? Babi wydaje jaki dziwaczny odgos. Nie moe odpowiedzie, wanie myje zby. Patrzy w lustro na siostr, robic wielkie oczy. Spukuje szybko usta. - Czy mi si podoba? artujesz chyba? Zwariowaa? Jak moe mi si podoba kto taki? To zwierz. Wiesz, co zrobi wczoraj wieczorem ze swoj band? Najpierw zdemolowali wz Brandellego, a potem dopad Chicca i zmasakrowa go. A kiedy przejeda pan Accado i chcia ich rozdzieli, ten bandzior pobi i jego. Jak moe mi si podoba kto, kio uywa gowy nie do mylenia, lecz do wybijania ludziom zbw? - Ciekawe, bo nam wszystkim si podoba. - Wam? Komu wam? - Mnie, Giulii, Giovannie, Stefanii... - Wanie, czterem gupim siksom, ktre mdlej na widok takiego koguta! Potga siy, chcesz powiedzie. Czy polega idiotw? Chciaabym zrozumie, jaka to przyjemno i w miasto, eby tylko niszczy, wywoywa burdy i bi ludzi... - Maj mnstwo licznych dziewczyn, zmieniaj je sobie, jak i kiedy chc. - Wyobraam sobie, jaki to rodzaj dziewczyn. - Nie masz racji, s wrd nich cakiem mie. Choby Gloria, crka pastwa Accado, ktra jest z Dariem, jednym z przyjaci Stepa. - Stepa? - Tak, Stefano Manciniego, tego, ktry ci odwozi. Ja i Giulia nazywamy go Dziesitk z plusem, ale wszyscy mwi mu Step. - Step? Niby krok, co? Niech sobie robi tych krokw, ile chce, a nawet wskoczy do rzeki, jeli o mnie chodzi... Ale pospiesz si, nie chc sysze taty, jak znowu wrzeszczy, e si spniamy.

Babi wraca do swojego pokoju i szybko si ubiera. Wkada mundurek uoony na krzele ju wieczorem, cho kiedy wrcia, byo tak pno. Po prostu przyzwyczajenie. Zatem najpierw bkitna bluzka, potem spdniczka. Step. Idiotyczne imi. Z drugiej strony, pasuje do niego doskonale. Babi idzie do kuchni. - Cze, mamo! Babi cauje Raffaell w policzek. Jak kadego ranka czuje zapach mleka w jej kremie Revlon. - Cze, Babi. Raffaella przychodzi wczeniej i wypija swoj czarn kaw bez cukru. Ma zaspane oczy, jeszcze nieprzywyke do wiata, bez makijau. Kuchnia tonie w pcieniu. Babi siada naprzeciwko matki. Przychodzi Daniela i zajmuje miejsce obok. Babi nalewa sobie kawy, potem mleka i wsypuje troch sodzika. Daniela te nalewa sobie kawy, potem mleka, ale dodaje cukier trzcinowy. Kada ma swoje przyzwyczajenia, swoje miejsce, swoj filiank. - Mamo, mogaby kupi te budynie Danone, ry z mlekiem o smaku czekoladowym. S doskonae. Daniela zerka na Babi, szukajc w siostrze poparcia, ale go nie znajduje. - Dla mnie, mamo, mogaby dokupi herbatnikw z penego ziarna, bo ju nie ma. - Jeli tego nie zapiszecie, nic nie kupi. Daniela wstaje i do listy zakupw, lecej na stoliku obok, dopisuje swoje budynie i dietetyczne herbatniki siostry. - Daniela, ostrzegam ci, e jeli i tym razem si przeterminuj, ty zapacisz. - Ale mamo, dlaczego tak mwisz? - Bo te ostatnie jogurty, ktre ci tak smakoway, musiaam wyrzuci. - Dzie dobry wszystkim! Jak si czuj moje wspaniae kobiety? - Ojciec cauje crki i siada na swoim miejscu, u szczytu stou obok Raffaelli. - Bardzo le. Nie rozumiem, dlaczego rano zawsze maj si odbywa dugie i niepotrzebne rozmowy. Ustalmy regu: rano si nie rozmawia. Raffaella wypija jeszcze troch kawy, po czym wstaje. - No dobrze, ja wracam do ka. Z wami dwiema widzimy si przy wyjciu ze szkoy. Aha, powiedzcie Giovannie, e dzi nie bd czeka. Matka powiedziaa, e jeli nie przyjdzie od razu, mam odjecha. Cauje Claudia w policzek i z krtkim pa, skarbie" odchodzi. - Czy to w porzdku, e nigdy nie zostawiacie mi odrobiny kawy? Claudio z rozmachem odstawia dzbanek na drewniany talerzyk.

- Codziennie rano ta sama historia. Przecie to niemoliwe! Babi bierze do rk dzbanek. - Zrobi ci kaw, tato. - Nie ma ju czasu, to znaczy, jak zwykle, wypij kaw miecie. Ale dlaczego nie uyjemy wikszego dzbanka? Daniela odstawia filianki do zlewu. - Bo go nie mamy. - No to kupmy! Daniela kadzie przed nim list zakupw. - Co to? - Masz, wpisz. Mama nie chce o niczym pamita. Czegokolwiek potrzebujemy, trzeba zapisa. Claudio bierze do rki list. Czyta, a potem dopisuje pod herbatniki dietetyczne" w nawiasach Babi", potem dzbanek do kawy za dwadziecia" i w nawiasach Claudio, ktry nigdy nie moe napi si kawy". - Zaatwione! - Zakrca piro i rzuca je na st. Wstaje, przewracajc stoek, pod ktrym, jak kadego ranka, ugrzza mu noga. - Do diaba z takimi stokami! - Wychodzi z domu, nie zamykajc drzwi. Babi i Daniela patrz na siebie. - Miejmy nadziej, e uda mu si wyprowadzi samochd. Wydaje si dzi wyjtkowo nerwowy. - To wpyw Ksiyca. Wanie wszed w jego znak. Pospiesz si, bo musimy ju wyj. - Pospiesz si, pospiesz si, ale sprztn to nie ma komu. - Jak to? A wczoraj wieczorem kto przygotowa st? Babi bierze torb z ksikami i wychodzi. Jednak ten Branko niele nam zamiesza. A potem, zbiegajc po schodach, prbuje przypomnie sobie swj horoskop. Co mwi Ksiyc? Ach tak. Uwaga na moliwe spotkania.

12
Na dziedzicu szkoy, pod gaziami rozoystej wierzby, na dugim murku z biaego marmuru, dziewczta nerwowo przepisuj zadania. - Co tu jest napisane? Rwna si...? - Iks minus jeden. Nie potrafisz nawet przepisa?

- Bo ty tak piszesz! - Jeszcze i to! Nic nie odrabiasz w domu i jeszcze masz pretensje do tego, jak pisz? Niezy numer! - O, idzie Catinelli. Pallina zamyka zeszyt od matematyki i pdzi na spotkanie koleanki, podobnie jak jeszcze kilka dziewczt, prawdopodobnych kandydatek do odpowiedzi z aciny. - Szybko, Ali, pospiesz si, daj mi to tumaczenie, bo zaraz bdzie dzwonek. - Otaczaj j niecierpliwie. - Nie, nic z tego. - Jak to: nic z tego? - Nie odbieracie? Nie podoba mi si, gdy przepisujecie moje tumaczenie. Jasne? Nie rozumiem, dlaczego nie moecie zrobi tego same, w domu, jak robi to wszyscy. Podchodzi Pallina. - Daj spokj, Ali, nie zachowuj si tak. Zrozum, dzi nasza Giacci na pewno wezwie mnie i jeszcze Fest. Dziewczyna w mundurku zaniedbanym podobnie jak jej zadania szkolne usilnie przytakuje. - Daj mi to tumaczenie, bo inaczej ta jdza nas wykoczy. - Nie nalegaj, Pallina. - W czym rzecz, Pallina? Na co tak nalegasz? - O, Babi, cze. Ali nie chce nam da swojego tumaczenia. Ty masz to zrobione? Na chwil dziewczta przestay si interesowa Catinelli. - Tylko poow. I pewnie nie najlepiej. Ale ja ju byam pytana. Sprawdzaam, dzi wypada na ciebie i Silvi Fest, a potem zaczyna si od nowa. Ale zwykle przepytuje te, ktre maj dwje. Catinelli prbuje si wymkn, ale Pallina przytrzymuje j za akiet. - Syszaa? Nie moesz nas tak zostawi, skrzywdzisz nas wszystkie. - Nie rozumiem, dlaczego nie postpujecie tak, jak Giannetti. Ona przynajmniej stara si, a potem dzwoni do mnie i sprawdzamy razem. Popracuje i nastpnego dnia jest spokojna. To, jak wy postpujecie, niczemu nie suy. - A co ci zaley? To przecie ta acina niczemu nie suy. No wic dajesz nam to swoje tumaczenie czy nie? - Ju powiedziaam. Niech wam da Giannetti. Pallina prycha. - Ba, ona przylatuje zawsze na ostatni chwil... Za pi minut bdzie dzwonek, daj nam jeszcze raz dzisiaj, jeszcze raz i koniec. Przysigam.

- Za kadym razem to sysz. Dosy. Wicej wam nie dam. Catinelli odchodzi. - Widziaa, co za babsztyl. Taka potwora nigdy nie znajdzie amatora. To dlatego jest taka kwana. Nie ma nikogo, kto by z ni pofiglowa. To jasne. My przynajmniej bawimy si dobrze i moemy si komu podoba. Podchodzi bliej Silvia Festa. - Nie wiem, czy mojej matce tak bardzo spodoba si ta paa, ktr oberw za nieodrobienie lekcji. - Masz, wecie chocia to. - Babi wyciga z torby swj zeszyt od aciny i otwiera go na ostatniej stronie. Zawsze moecie powiedzie, e przynajmniej prbowaycie. Udao si wam w poowie, ale lepsze to ni nic. Powiecie, e utknycie na esperavisse. To czasownik, ktry licho wie, od czego pochodzi, szukaam go jak gupia przez kwadrans w sowniku Il, ale nic nie znalazam. Tak si zmczyam, e musiaam sobie zje podwieczorek. Chudy jogurt bez cukru, okropny. Chyba kwaniejszy ni Catinelli. Dziewczta miej si. Pallina bierze zeszyt i opiera si o murek. Umieszcza go midzy dziewczynami. - To prawda, e nauka powoduje tycie. Zawsze mwiam, e gdybym wybraa liceum lingwistyczne, wayabym ze cztery kilo mniej. - Pallina bierze si do przepisywania, z ni robi to Silvia i inne prawdopodobne ofiary straszliwej Giacci.

Przez due okna w klasie wida pobliskie ki. Kilkoro jednakowo ubranych dzieci bawi si, biegajc wrd drzew. Opiekunka pomaga wsta dziecku, ktre upado, zazieleniajc sobie biay fartuszek. Soce kadzie si na awkach. Babi z roztargnieniem rozglda si po klasie. Benucci wytrzymuje dzi krcej ni zwykle; w rkach ukrytych pod awk trzyma czerwon pizz. Odrywa z niej kawaek i palcami umazanymi w pomidorach wkada go szybko do ust. Potem z obojtn min, prawie nie ruszajc buzi, zaczyna przeuwa, suchajc lekcji, jak gdyby nigdy nic. Babi przez chwil te sucha wykadu Giacci. Moda kobieta z dziewitnastego wieku, chocia nie ma najmniejszego pojcia o konnej jedzie, postanowia, e si przejedzie. I spada z konia. Babi nie ledzia lej opowieci na tyle dokadnie, by zorientowa si, jak si skoczya, dobrze czy le. Wie tylko, e kto o niezbyt bogatej wyobrani zbudowa na tym co w rodzaju powieci. - Dobrze. T od Do Luigii Pallavicini, ktra spadla z konia przyniecie w poniedziaek. Wanie dowiaduje si, e trzeba bdzie jeszcze nad tym tekstem posiedzie. Dzwoni dzwonek, pani Giacci zamyka dziennik. - Id do pokoju nauczycielskiego po dziennik od aciny. Zostawiam was same, nie pozabijajcie si.

Dziewczta wysuwaj si z awek. Trzy z nich dopadaj profesork przy drzwiach i dostaj pozwolenie na skorzystanie z toalety. Jedna naprawd musi zaatwi swoj potrzeb fizjologiczn. Dwie inne znajduj w tej samej toalecie miejsce na wsplny nag. Zapalaj przyjemnego merita wbrew wszystkim tym, ktrzy utrzymuj, e jest to papieros najbardziej szkodliwy. Wraca pani Giacci. Wszystkie dziewczta zajmuj swoje miejsca. Suchaj uwanie objanie na temat metryki aciskiej. Ktra zaznacza akcenty i przepisuje zdanie zanotowane na tablicy. Inna, pewna tego, e bdzie przepytywana, raz jeszcze czyta tumaczenie. Benucci wci nie jest w stanie si powstrzyma. Siga po swoj pizz. Dwie dziewczyny, troch z tyu, uj gum Vigorsol. Staraj si stumi zapach nikotyny. A tamta w gbi klasy spokojnie sucha wykadu. Bl brzucha ju przeszed. - A zatem na rod przygotujecie tumaczenie od strony dwiecie czterdziestej drugiej do strony dwiecie czterdziestej sidmej, z recytacj metryczn i pen znajomoci regu akcentowania. Babi otwiera dzienniczek i pod dat rodow notuje zadania do odrobienia. Nie wiadomo, dlaczego zaczyna przeglda dzienniczek, cofajc si w czasie. Barwne stroniczki z mnstwem zapiskw otwieraj si przed jej oczami. wita, urodziny, sympatyczne wpisy Palliny, stopnie za prace klasowe. Oceny filmw ogldanych w kinie, mioci niemoliwe, Wynione, minione. Marco T.V.B.". Zatrzymuje si. Wpatruje si w te czerwone litery na dole strony. Serduszko z cigiem dalszym. Listopad. Tak, to by listopad. A ona bya w nim szaleczo zakochana. Listopad. Rok wczeniej. - Mamo, czy nic ma nic do mnie? - Jest list, tam w kuchni. Pooyam ci go na stole. Babi leci do kuchni, chwyta list. Rozpoznaje pismo, szczliwa, otwiera go szybko. Ju cztery miesice s ze sob. To jej najdusza historia miosna. Prawd mwic, jedyna. Czyta list:

Droga Babi, w tym dniu tak wanym (odkrycie Ameryki? Bardziej. Pierwszy czowiek na Ksiycu? O wiele bardziej! Otwarcie Gildy? Ciepo, ciepo!) artuje, maa. Mijaj wanie cztery miesice, od kiedy chodzimy ze sob, wic postanowiem, e bdzie to dla ciebie dzie specjalny, szczliwy, pikny, romantyczny. Jeste gotowa? Wyprowad z garau swoj vesp i ruszaj w miasto. Zaczyna si twoje polowanie na skarb". Skarb ma tu znaczenie mioci. Tej, jak odczuwam dla ciebie. Marco.

PS Pierwsza mio jest taka: Pjdziesz do willi, nie pytaj po co/ byleby tam nie sza nigdy noc/ on the left jest trzecie tree/ po angielsku mwi ci./ Jeli tam pokopiesz/ co sobie wykopiesz./ Cze.

Babi chowa list i zastanawia si. Willa to na pewno Villa Glori, dokd zawsze chodz pobiega. e po angielsku? Za kogo mnie ma? Oczywicie, to proste, jak tylko si wejdzie, to trzecie drzewo po lewej stronie. - Mamo, wychodz. - Dokd idziesz? - Musz co zanie Pallinie. - Babi wkada reniferow kurtk. - O ktrej wrcisz? - Na kolacj. Poucz si u niej. Raffaella staje w drzwiach. - Nie za pno, prosz. - Jeli co si zmieni, zadzwoni. Babi pospiesznie wychodzi, ale po chwili zatrzymuje si i wraca. Szybko cauje matk w policzek i wybiega. Powoli, by nie czyni haasu, podnosi aluzj w drzwiach garau. Wyprowadza vesp i nie zapalajc jej, zjeda cicho po pochyoci. Lecz gdy skrca, podnosi gow. Raffaella jest na balkonie i patrzy na crk. - Mamo, autobusem za duo czasu bym stracia. - We przynajmniej szalik. - Podnios konierz, nic jest mi zimno, naprawd. Ciao! Babi wrzuca drugi bieg, vespa troch hamuje, ale po chwili motorek zaskakuje i rwie do przodu. Babi opuszcza gow o wos przemyka pod barier, ktr pan Fiore w ostatniej chwili zacz podnosi. Jedzie przez cae corso Francia i dociera do Villa Glori. Ustawia vesp na podprce i pdzi do parku. Kilka kobiet wyprowadza dzieci na spacer. Mody, dobrze zbudowany czowiek uprawia footing. Babi przymierza si do trzeciego drzewa na lewo. U jego stp rosn krzaczki. Rozchyla je i znajduje plastikow torb. Zabiera j. Czuje si szczliw uczestniczk gry. Wraca do vespy i otwiera torb. W rodku znajduje pikny szal z niebieskiego kaszmiru i bilecik: Nie masz nic takiego, /zwaszcza niebieskiego,/ bl garda ci mczy,/ a i kaszel drczy./ Troch ciepa sobie daj/ i wal prosto a do RAI./ Tam kamienny ko ci czeka/ ruszaj zaraz, ju nie zwlekaj. /Jak przyjedziesz tam,/ nowy prezent dam. Babi wsiada na vesp i umiecha si do siebie rozbawiona t romantyczn gr. Owija si szalem. Jest ciepy i mikki. Bardzo to miy prezent. I poyteczny, zwaywszy na chodn pogod. Mama ma racj. Marco jest naprawd skarbem. Owszem, by troch nieostrony. A

gdyby trafia na kogo innego? Teraz wszystko jest ju w porzdku. Uruchamia vesp i pdzi na penym gazie w stron piazza Mazzini. Zatrzymuje si przed maym dziedzicem za wysok, elektronicznie otwieran bram. Babi zostawia vesp i wchodzi do rodka. Stranik patrzy na ni z zaciekawieniem. Ale musi zaj si panem z walizeczk, ktry domaga si jakiej informacji. Babi wykorzystuje to. Podchodzi do konia. Na jego brzuchu bia kred narysowana jest strzaka skierowana w d. Marco si wygupia, myli. Patrzy jednak uwaniej. Jest kolejna paczuszka. Zabiera j. Stranik w niczym si nie zorientowa. Tym razem odkrywa przeciwsoneczne okulary. Wspaniae ray-bany, najnowszy model, takie mae, prostoktne. I oczywicie jest te bilecik. Z kolejnym adresem: via Cola di Rienzo czterdzieci osiem. Vespa rwie z pen szybkoci, troch dziki wymianie alternatora, co zaatwia Daniela, ktra podobnie jak wszyscy chciaa w ten sposb wzmocni si skutera, a troch z powodu narastajcej ciekawoci Babi. Dociera pod nowy adres. To sklep. Babi jest zaskoczona. Bo to sklep z bielizn osobist. Proste komplety z biaej baweny zawsze kupowaa tu matka. Wchodzi niepewnie, rozglda si. Moda ekspedientka za lad zajta jest ukadaniem towaru, ktry wanie nadszed- Babi zerka na kocwk bileciku. Swoje imi powiesz,/ nowe rzeczy woysz. Sprzedawczyni j spostrzega, podchodzi. - Mog w czym pomc? - Sdz, e tak. Nazywam si Babi Gervasi. - Ach tak, oczywicie. - Sprzedawczyni umiecha si z sympati. - Czekalimy na pani. Wycofuje si za lad. - Te s dla pani. Prosz wybra ten, ktry si pani najbardziej podoba. Wykada na lad trzy komplety bielizny. Wszystkie s z satyny. Pierwszy jest jednoczciowy, czarny, z przezroczystymi rysunkami na piersi i wskimi ramiczkami. Drugi jest dwuczciowy, w kolorze bladej ry, a przezroczyste rysunki s jeszcze janiejsze. Trzeci jest liwkowy, ma wskie ramiczka, a majteczki nieco skrcone. Babi przyglda si im, wszystkim po kolei, i nie ma odwagi podnie oczu. Jest zakopotana. Sprzedawczyni widzc to prbuje jej pomc. - Myl, e ten byby dla pani najlepszy. - Unosi komplet bladorowy, pozwalajc jej przyjrze si mu wygodniej. Ma pani cer tak jasn, e bdzie w nim pani doskonale. Babi podnosi skromnie oczy. - Tak, ja te tak myl. Zatem wezm ten. Dzikuj. - Odchodzi od lady i czekajc, a ta mia ekspedientka zapakuje towar, rozglda si po sklepie. Zimny manekin ma na sobie bardzo

seksowny komplet. Babi wyobraa sobie siebie czym takim. Wydaje jej si to teraz naturalne, po tak dramatycznym wyborze. - Prosz pani? - Babi obraca si w stron sprzedawczyni. Ot ten chopiec, ktry tu by, ktry, jak sdz, jest pani chopcem... - Tak, w pewnym sensie... - zastrzeg, e po wybraniu kompletu musi pani go woy. - Ale... doprawdy... - Jeli nie, nie bdzie pani moga otrzyma nastpnego liciku. Takie jest polecenie. - Rozumiem. Dzikuj. Babi bierze swj rowy komplet i udaje si do przymierzalni. Sprzedawczyni wsuwa tam za ni firmow torb. - Prosz tu woy swj uywany komplet. Babi zmienia bielizn. Oglda si w lustrze. Ta sprzedawani naprawd miaa racj. Komplet, wanie dwuczciowy, ley na niej wietnie. Zastanawia si, co powie mama, kiedy co takiego znajdzie w bielinie do prania. Bdzie musiaa skama, e to Pallina zrobia jej taki prezent. eby si z niej pomia. Moe nawet do spki z Cristin albo jedn z dziewczt. Babi ubiera si i opuszcza przymierzalni. Sprzedawczyni ufa jej i nie zaglda do torby. Wrcza jej nowy bilecik i w rozmarzeniu ledzi j spojrzeniem, kiedy Babi wychodzi. Jest przecie dostatecznie adna, by i ona moga przey tak romantyczn histori. Moe tego wieczoru wanie wypomni swemu chopcu, e brakuje mu fantazji. I lepiej, eby si pospieszy, bo pewne szalestwa s naprawd zabawne tylko w pewnym wieku. Babi musi si troch natrudzi, eby odgadn kolejny etap poszukiwa. W kocu decyduje si na Dwie Pinie w pobliu szkoy. Jest tam parczek i awka, na ktrej czsto caowali si z Markiem. Pod ni wanie znajduje kopert z biletem loterii Agnano i nowe wskazwki. Polowanie trwa. Jedzie do maego sklepu jubilerskiego w rdmieciu, a tam musi zapiewa jak piosenk przed klientami. Sprzedawczyni wrcza jej pikne kolczyki z turkusami i nastpnym bilecikiem. U Benettona czeka na ni akiet i spdniczka w bordowym kolorze. Nastpna wiadomo kieruje j na via Veneto, gdzie w sklepie, rozwizawszy rebus, otrzymuje par licznych skrzanych pantofelkw, dopasowanych kolorem do towarzyszcej im sukienki. Std droga polowania zawraca na Vigna Stelluti. Stara kwiaciarka przed placem na prawo wrcza jej pikn orchide i przekazuje now wiadomo. Na pobliskim placu Euclide czekaj na ni, ju opacone, jej ulubione ciastka pastarella. A kiedy zjada jedno, z kremem i kawaeczkami owocw na wierzchu, kasjerka podaje jej ostatni bilecik: Twoje

ciastko ulubione. Jest ju, ba, zjedzone./ Jeli czego jeszcze brak,/ jeli ycie ci nie w smak,/ wracaj szybko, kochanie,/gdzie zacza polowanie... Babi przeyka ostatni kawaek ciastka, ten z powk winogrona. Wyciera sobie usta, wychodzi. Uruchamia vesp i jedzie w d Vigna Stelluti. Gdyby teraz zobaczya j matka, nie poznaaby crki. Ma pikny, bordowy tailleur, eleganckie skrkowe pantofle, mae raybany, cudowne kolczyki z turkusami, wpit we wosy orchide, a w kieszeni bogactwo potencjalne, los. Raffaella, w kadym razie, widzc j tak, byaby szczliwa. Tym bardziej e Babi ma ju na szyi ciepy kaszmirowy szal. Babi opuszcza plac Euclide i dojeda do parku Villa Glori. Wanie tam, skd rozpoczo si polowanie na skarb. Poznaje granatowy samochd. Wchodzi pospiesznie do parku. Marco ju tam jest. Babi biegnie mu naprzeciw. Rzuca si w jego objcia. Marco podaje jej r, ktr ukrywa za plecami. - Masz, skarbie. Szczliwej miesicznicy. Babi z zachwytem patrzy na r. Znowu zarzuca mu rce pa szyj i cauje go namitnie. Jest po prostu zakochana. Czy moe by bardziej szczliwa po tym wszystkim? Marco odsuwa j troch, na dugo ramion. - Poka si... Wygldasz wietnie, tak ubrana. I bardzo Elegancko. A kto ci dobra te wszystkie wspaniae rzeczy? Marco poprawia na niej bkitny szal. Babi patrzy na niego swoimi niebieskimi, duymi oczami i umiecha si. - Ty, skarbie. Marco obejmuje j. Id do wyjcia. - Moe zostawisz tutaj swoj vesp? - Dlaczego, dokd idziemy? - Wemiemy jaki aperitif, a potem moemy co zje. - Musz uprzedzi mam, dobrze? Marco wpuszcza Babi do swojego wozu, po czym zakada blokad na tylne koo vespy. Wsiada do samochodu i szybko wczaj si w wieczorny ruch miasta. Babi telefonuje do matki. Jest na kartach u Bonellich. Raffaella, pochonita gr, z roztargnieniem sucha opowiadania crki. Jad na pizz. Jest take Marco, ale s razem z ca grup przyjaci. Vesp zostawia u Palliny, odbierze j nastpnego dnia. Marco podarowa jej szal. Bodaj ta ostatnia wiadomo uszczliwia Raffaell. Babi ma zatem zgod na wieczorn nieobecno. Jedz w Matriciano, to pizzeria-restauracja na via Gracchi W dzielnicy Prato; jest sawna choby dlatego, e jadaj tam aktorzy i rne znane osobistoci.

Rozmawiaj o polowaniu na skarb. Babi mwi o tym, jak dobrze si bawia. e wszystko jej si podobao i e przyjaciki zzieleniej z zazdroci. Marco umniejsza swoje znaczenie, ale nie potrafi ukry zadowolenia z wasnego pomysu. Opowiada artobliwie, jak poszed do Villa Glori peen obaw, e ona nie zrozumie ktrej z instrukcji i moe nie zjawi si na to ostatnie spotkanie. Babi udaje, e jest uraona. Marco umiecha si do niej. Babi poprawia wosy, on pieci jej rk. Wchodzi znany aktor z pikn, lecz jeszcze nieznan dziewczyn. Ale, sdzc po tym, jak si zachowuje, wkrtce i ona bdzie znana, przynajmniej z ilustrowanego pisemka Novella 2000". Kelner wita aktora i natychmiast znajduje mu stolik. Babi to widzi. Oglda si na tamt par jeszcze kilka razy, eby im si przyjrze i dzieli si wraeniami z Markiem. On wzruszajc ramionami, nalewa jej co do picia, nie wykazujc jej opowieci zainteresowania. Udaje, zreszt podobnie jak inni. Czasem tylko kto nie wytrzymuje i oglda si na gwiazdora. Jeszcze rzadziej kto wita go z daleka, szczycc si t znajomoci. Aktor odwzajemnia pozdrowienia, ale zwierza si piknej dziewczynie, e nie wie, kto mu si kania. Ona mieje si nieszczerze. Moe zostanie niez aktork. Niektrzy zajmuj si sob, tak jakby widywali go codziennie. W gruncie rzeczy nie bardzo wiadomo, dlaczego ten lokal jest tak modny, ludzie przychodz tam, eby zobaczy sawne osoby, a potem niemal demonstracyjnie si od nich odwracaj. Marco i Babi wychodz potem na krtki spacer. Zagldaj do kawiarni Giolitti, zamawiaj lody. Babi wykca si z kelnerem o podwjn mietan. Marco paci dodatkowo, by zadowoli Babi. Potem gawdzc sobie o lodach, kelnerze, Giolittim i podwjnej mietanie, ani si spostrzegli, jak wyldowali w domu Marka. Otwieraj cicho drzwi, eby nic obudzi rodzicw. Na palcach przechodz do pokoju chopca. Zamykaj drzwi i troch si uspokoiwszy, wczaj radio. Gra cichutko. Namitny pocaunek prowadzi ich do ka. W Tele Radio Stereo ciepy kobiecy gos zapowiada co romantycznego. Blask ksiyca bezceremonialnie wciska si przez okno. W tym magicznym wietle Babi pozwala si pieci. Marco ostronie zdejmuje z niej sukienk, ktr jej sprezentowa. Babi zostaje w staniczku i majteczkach. On cauje j w szyj od tyu, pieci jej wosy, piersi, may, gadki brzuch. Potem unosi si nieco i patrzy na ni. Babi jest tu pod nim. Niemiaa, jakby troch przestraszona. Odpowiada mu wzrokiem. Marco umiecha si do niej. Jego zby bielej w pmroku. - Byem pewien, e wybierzesz ten komplet. Jeste przeliczna. Babi otwiera usta. Marco pochyla si, cauje j. Ona caa nieruchomieje, ale usta, delikatnie i mikko, oddaj pocaunek. Tej nocy w Tele Radio Stereo nadaj najpikniejsze melodie, jakie kiedykolwiek byy stworzone. Przynajmniej s o tym przekonani. Marco jest dobry, agodny i ostronie zabiega, eby uzyska wicej. Ale bez skutku. Jednak moe j szczliwie ujrze

prawie nag, bez staniczka... Potem odwozi Babi do domu. Odprowadza do drzwi i czule cauje. Z trudem skrywa odruch zniecierpliwienia. Wraca, prowadzc wz szybko. Syszy, jak Battisti piewa piosenk o dziewczynie podobnej do tortu z bit mietan. O dziewczynie szczliwej, e nie zostaa zjedzona. Jak ta moja, myli, ktrej tylko liznem. Rozwaa te w mylach to cae polowanie na skarb, ktre tyle go kosztowao. Take czasu, jaki powici rymowaniu zda do instrukcji i wyszukiwaniu miejsc odpowiednich dla takiej gry. Kiedy przypomnia sobie, e Babi dostaa od niego nawet lody z podwjn mietan, przepdza ostatnie skrupuy i, skrcajc, postanawia pojecha do Gildy.

13
Wspomnienia... Nieoczekiwanie zapada dziwna cisza. Klasa zamiera, wszystko jest jakby zawieszone w prni. Babi rozglda si wok, widzi dziewczta, przyjaciki, twarze sympatyczne i prawie obce, szczupe i okrge, adne i brzydkie, i te zwyczajnie mie. I Pallin. Ktra kartkuje szybko ksik, inne nerwowo powtarzaj tekst zadanej lekcji. Jedna z nich, szczeglnie przejta, wci przeciera oczy i czoo. Jest i taka, ktra schyla si coraz niej, wrcz prbujc si ukry w ksice. Nadesza chwila przepytywania. Pani Giacci kieruje swj karzcy palec na dziennik. To cay teatr. Ona ju wczeniej wie, gdzie si jej palec zatrzyma. - Giannetti! Dziewczyna wstaje, pozostawiajc w awce i swoje nadzieje, i swoje ko-lorki. - Festa. - Silvia zabiera swj zeszyt. Ledwie zdya przepisa tumaczenie. Przechodzi midzy dwoma rzdami awek i kieruje si w stron katedry, gdzie zostawia zeszyt. Nastpnie zajmuje miejsce przy drzwiach. Obok Giannetti. Zerkaj na siebie z penym wyrozumiaoci smutkiem, starajc si wspiera w tym ich wsplnym, dramatycznym losie. Pani Giacci podnosi gow znad dziennika i rozglda si wokoo. Niektre dziewczta wytrzymuj jej spojrzenie, jakby chcc pokaza, e s pewne swej wiedzy. Blefuj wiadomie, niemal wyzywajco. Ale wszystkim serca bij coraz szybciej. Pallina wstaje. Patrzy na Babi. Tym spojrzeniem jakby si z ni egnaa. Kieruje si w stron katedry, z gry skazana na niedostateczny. Teraz zajmuje miejsce midzy Giannetti a Silvi Fest, ktra umiecha si do niej. I jeszcze dodaje cicho Sprbujmy sobie pomc", co wpdza Pallin w ostateczne przygnbienie. Jako pierwsza odpowiada Giannetti. Tumaczy fragment zadania, poykajc si na akcentach. Chwilami rozpaczliwie szuka waciwych odpowiednikw woskich. Nie umie odpowiedzie,

od jakiego czasownika pochodzi jaki trudny czas zaprzeszy. Niemal przypadkowo odgaduje jego imiesw czasu przyszego, ale potem nie moe poradzi sobie z gerundium. Silvia Festa usiuje wyplta si jako z pierwszej, atwiejszej czci tumaczenia. Ale utyka na jakim czasowniku, nie rozumie nawet jego sensu. W zasadzie przyznaje si, e przepisaa od kogo to tumaczenie. Opowiada jak dziwn histori o matce, ktra nie czuje si dobrze, podobnie zreszt, jak ona sama w tej chwili. Nie wiadomo, skd si to bierze, ale bezbdnie odmienia jaki rzeczownik trzeciej deklinacji. Pallina patrzy na ni oniemiaa. Ona dostaje do tumaczenia trzeci cz, najtrudniejsz. Czyta j sprawnie, nie mylc si w akcentach. Ale na tym koczy. Prbuje upora si z tumaczeniem pierwszego zdania. Wystarczy jednak, e uya biernika nie tam, gdzie trzeba, a interpretacja tekstu staje si nazbyt wymylna. Babi z niepokojem patrzy na przyjacik. Pallina nie wie, co robi. Na swojej awce Babi otwiera ksik. Czyta zadany fragment. Sprawdza w zeszycie koleanki poprawnie przeoone zdanie. Cichym szeptem przywouje uwag Palliny. Pani Giacci z min pen znudzonej cierpliwoci wyglda przez okno, czekajc na odpowiedzi, ktre nie nadchodz. Babi wyciga si przez awk i kryjc si za ssiadk z przodu, podpowiada przyjacice waciwe tumaczenie. Pallina przesya jej causa na doni i powtarza gono, w naleytym szyku, wszystko to, co przed chwil usyszaa. Nauczycielka, syszc wreszcie waciwe sowa na waciwym miejscu, odwraca si ku klasie. Wszystko pozostaje w nazbyt wielkim porzdku, eby byo przypadkowe. W klasie panuje peny spokj. Dziewczta s na swoich miejscach, nieporuszone. Babi patrzy na pani Giacci oczami naiwnymi i niewinnymi. Pallina umiecha si niemal wyzywajco. - Przepraszam, pani profesor, za zamieszanie, potknam si troch, ale to si zdarza i najlepszym, prawda? Po tumaczeniu nastpuj zwykle pytania o czasowniki, a w tym Pallina czuje si nieco pewniej. Najgorsze ju przeszo. Pani Giacci umiecha si. - Bardzo dobrze, Lombardi. Ale, prosz, przetumacz mi jeszcze troch, ten kawaeczek do hebandam. Pallina bliska rozpaczy. Najgorsze ma jednak dopiero nadej. Na szczcie pani Giacci znowu odwraca si do okna. Babi czyta szybko tumaczenie nowego zdania, odczekujc kilka sekund, zachowujc zimn krew, po czym znowu wyciga si na awce w stron przyjaciki. Pallina jeszcze raz zerka ku pani Giacci. I ju patrzy na Babi, gotowa powtrzy gr. Wanie w tym momencie nauczycielka ostronie si odwraca. Wychyla si z katedry i przyapuje Babi in flagranti. Babi instynktownie zasiania sobie usta, czujc, e wpada. Odwraca gow ku nauczycielce, ich spojrzenia krzyuj si midzy plecami znieruchomiaych dziewczt. Pani Giacci umiecha si z satysfakcj.

- Ach, doskonale, mamy w tej klasie uczennic naprawd przygotowan. Gervasi, skoro umiesz wszystko, podejd, prosz, i przetumacz nam reszt zadania. Pallina, czujc si winna, od razu si wcza. - Pani profesor, przepraszam, to ja j prosiam o pomoc. - Bardzo dobrze, Lombardi, rozumiem. To bardzo szlachetnie z twojej strony, e bierzesz win na siebie. Nikt przecie nie twierdzi, e nic nie wiesz. Ale teraz posuchajmy Gervasi. Podejd, prosz. Babi podnosi si, ale pozostaje w awce. - Pani profesor, ja nie jestem przygotowana. - Dobrze, ale mimo to prosz podej. - Nie wiem, po co mam tam i, bo mog tylko powtrzy to samo: nie jestem przygotowana. Nie mogam si przygotowa i prosz mi wstawi odpowiedni ocen. - Doskonale. A zatem stawiam ci dwj, zadowolona? - Prawie tak samo, jak koleanka Catinelli, kiedy nie daje swoich tumacze. Dziewczta wybuchaj miechem. Pani Giacci uderza rk dziennik. - Spokj! Gervasi, przynie mi dzienniczek. Ciekawa jestem, czy rwnie szczliwa bdzie twoja matka, kiedy przeczyta mj wpis. Powiesz mi o tym, prawda? Babi zanosi jej dzienniczek. Nauczycielka pisze co szybko gniewnie. Po czym zatrzaskuje go i zwraca wacicielce. Babi myli, e s w yciu gorsze sytuacje, ale moe lepiej nadmiernie nie upowszechnia tej myli. W milczeniu wraca swoje miejsce. Silvia Festa dostaje pi. To a za duo, jak na jej skpy sprawdzian. Ale moe tak zostay nagrodzone przeprosiny. Chocia i w tym powinna si poprawi. Bo jak tak dalej pjdzie, jej mama bdzie musiaa wkrtce umrze. Pallina wraca do awki z pikn czwrk, na ktr te w kocu nie zasuya. Giannetti z najwysz trudnoci dostaje dostateczny. Pani Giacci do tego stopnia dodaje jej aciskie przysowie, na ktre dziewczyna reaguje dwuznacznym grymasem, bo nie wie, co powiedzie. Poniewa nic a nic nie rozumie. Pniej Catinelli, jej koleanka z awki, przetumaczy jej wszystko. To gorzka historia o kim, kto ma tylko jedno oko, lecz jest szczliwy, gdy wszyscy wok s lepi. Babi otwiera dzienniczek. Zaglda na ostatnie stroniczki. Na licie klasowych koleanek zaznaczya nazwiska tych, ktre byy ju przepytywane. Stawia ostatnie znaczki przy nazwiskach Giannetti, Lombardi, Festa. Wraz z Silvi koczy si druga runda przepytywa. Teraz stawia znaczek przy swoim nazwisku, pierwszym z nowej rundy. Niele zaczyna od dwjki, co? Na szczcie inne stopnie s wysokie. rednia z matematyki wyniesie chyba z sze. Zamyka dzienniczek. Ktra z

koleanek siedzcych w bocznym rzdzie zostawia jej licik na awce. Babi natychmiast go ukrywa. Pani Giacci wybiera tekst do tumaczenia na nastpny tydzie. Babi czyta licik. Super! Jestem dumna, e mam tak przyjacik. Jeste geniuszem! P. Babi umiecha si, od razu si domyla, kto jest ukryty pod tym inicjaem. Obraca si w stron Palliny i porozumiewa si z ni wzrokiem. Jest dla niej zbyt mila. Chowa licik w dzienniczku. I przypomina sobie o wpisie nauczycielki. Czyta. Szanowna Pani Gervasi. Pani crka zjawia si na lekcji aciny cakowicie nieprzygotowana. Jakby tego byo mao. przepytywana, odpowiadaa w sposb impertynencki. Pragn zwrci Pani uwag na takie zachowanie. Serdecznie pozdrawiam - A. Giacci. Babi zamyka dzienniczek. Patrzy na nauczycielk. To dopiero zoza. Potem myli o swojej matce. Taka uwaga! Pewnie j za ni ukarze. Zanudzi wymwkami. Jednej rzeczy jest pewna. e matka nie powie jej nigdy: Brawo, Babi, jeste geniuszem".

14
Duy wilczur biegnie po play z patykiem w zbach. Podkurcza nogi, to znowu je wyciga; to ledwie muskajc piasek, to wzbijajc za sob fontanny pyu. Dogania Stepa. linic si nieco, pozwala sobie odebra patyk. Potem ukada si grzecznie, wycigajc eb na wyprostowanych przednich apach. Step udaje, e rzuca patykiem w prawo. Pies podrywa si, ale nie daje si zwie. Step prbuje raz jeszcze. W kocu wyrzuca patyk daleko w wod. Pies rusza za nim. Skacze do wody bez wahania. Z uniesion gow pynie w lekkim prdzie, na drobnej fali. Patyk koysze si na wodzie. Zapowiada si pikny dzie. Jeszcze nikogo tu nie ma. Nieoczekiwanie rozlega si haas. Pojawia si jakie mocne wiato. Pies znika. Take woda i wszystko: morze, dalekie gry, wzgrza po prawej, piasek. - Co si, u licha, dzieje? Step odwraca si na ku, ukrywajc twarz w poduszce. - O rany, co ma oznacza to najcie? Pollo podnosi zasony i otwiera okno. - Matko wita, jak mierdzi! Niech si troch wywietrzy. Masz, przyniosem ci par kanapek. - Pollo rzuca mu zielone opakowanie z placu Euclide. Step podnosi si i przeciga ospale.

- Kto ci otworzy, Maria? - Tak, robi kaw. - Ktra to godzina? - Dziesita. Step wstaje z ka. - Nie moge mi, dupku, da jeszcze pospa? Step idzie do azienki. Podchodzi do muszli i unosi pokryw, ktra z suchym trzaskiem uderza o kafelki. W drugim pokoju Pollo otwiera Corriere delio sport" i odpowiada gono. - Musisz pojecha ze mn i odebra motor od Sergia. Dzwoni do mnie, e jest gotowy. No widzisz, Lazio zatwierdzio Stama, obroc Manchesteru. Jaap jest za mocny. Pollo zaczyna czyta artyku, ale syszc, e Step nie zamierza nawet koczy, woa: - Co jest, wypie rzek? Step spuszcza wod. Wraca do sypialni i zaglda do torebki z Euclide. - Jeste usprawiedliwiony tylko dlatego, e przyniose te kanapki. Idzie do kuchni, a za nim Pollo. Na drewnianej podstawce dymi w dzbanku kawa. Obok stoi garnuszek z gorcym mlekiem, a take zimne mleko nieodtuszczone w niebieskim kartonie. Maria, kobieta, ktra u nich sprzta, jest niska, ma okoo pidziesitki. Wychodzi z klitki, gdzie skoczya prasowanie. - Pani Mario, widzi pani tego tu? - Step wskazuje na Polla. - Cokolwiek bdzie wygadywa, nie moe wej do tego domu przed jedenast. - Maria patrzy na niego troch zalkniona. - Ja mu powiedziaam, e pan chce spa. A wie pan, co mi odpowiedzia? e jak mu nie otworz, to on wyway drzwi. Step patrzy na Polla. - Tak powiedziae do pani Marii? - No wiesz... - Pollo umiecha si. - Tak powiedziae? Straszysz pani Mari? - Step jednym ruchem chwyta Polla za wt szyj i wtacza j sobie pod rami. - Powiedziae tak? Chcesz by faszyst w moim domu? Nic ci do tego domu, smrodzie, zapamitaj to sobie raz na zawsze! - Bierze garnuszek z gorcym mlekiem i zblia do jego twarzy. Pollo czuje narastajce gorco i drze si na cay gos: - Ajaj, Step. parzy... Przesta, kurwa, to boli! Step jeszcze silniej przyciska garnuszek do jego twarzy.

- I jeszcze brzydkie sowa! Zwariowae? O, doprawdy nieadnie... Natychmiast przepro pani Mari. Syszae? Masz j przeprosi, i to ju! Maria patrzy na to z niepokojem. Step znowu przyciska gorcy dzbanuszek do twarzy Polla. - Oparzye mnie! Przepraszam, pani Mario, przepraszam! Teraz Maria czuje si winowajczyni wszystkiego. - Niech pan go puci! Pomyliam si. Nie powiedzia, e wyway drzwi. Ja le zrozumiaam. Tak, teraz sobie przypominam, powiedzia, e przyjdzie pniej. Step puszcza Polla. Obaj przyjaciele patrz na siebie i wybuchaj miechem. Maria zerka na nich, nie rozumiejc, co si dzieje. Step opanowuje si. - No dobrze, pani Mario. Dzikuj. Ten facet potrzebowa takiej lekcji. Moe pani i. Zobaczy pani, e teraz ju bdzie si zachowywa przyzwoicie. Maria przepraszajco patrzy na Polla. Oczami daje do zrozumienia, e nie chciaa, aby ta sprawa tak si potoczya. Zabiera uprasowane rzeczy i wynosi je. Step z rozbawieniem odprowadza j wzrokiem. Potem zwraca si do Polla. - Zdumiae? Terroryzujesz mi gosposi? - Bo ona nie chciaa mi otworzy. - W porzdku. Ale ty masz j grzecznie prosi. A nie straszy, e wywaysz drzwi. Nastpnym razem naprawd oparz ci gb. - No to daj mi klucze. - Jeszcze czego! eby podczas mojej nieobecnoci ogooci mi dom... - Co ty? artujesz chyba. Naprawd mylisz, e mgbym zrobi co podobnego? - No nie, pewnie nie. Ale lepiej chyba nie stwarza ci takiej moliwoci. - Ale z ciebie palant, zwr mi natychmiast kanapki! Step mieje si i natychmiast poyka jedn z nich. Pollo otwiera gazet i udaje, e czuje si obraony. Step nalewa sobie kawy, dodaje mleka i gorcego, i zimnego. Popatruje na Polla. - Chcesz kawy? - Owszem, dzikuj - odpowiada Pollo chodno. Jeszcze nie jest gotw zapomnie tej urazy. Step napenia mu filiank, - No dobra, wezm prysznic i zawioz ci, eby odebra motor. Pollo wypija troch kawy. - Jest tylko may problem. Brak mi dwustu euro. - Jak to? Chocia si tyle wczoraj nachapae? - Miaem spore dugi. Musiaem zapaci za jedzenie i pranie, a potem zwrci pienidze Furiowi, temu od toto.

- Po co ty, gupolu, wdajesz si w te ciemne interesy, jeli nigdy nie masz z tego nawet jednego euro? - Wanie dlatego. Licz na wielki traf. Ale miaem te sto pidziesit na motor. A tymczasem Sergio zadzwoni i powiedzia, e musia zmieni te drugi tok, oysko i mas innych rzeczy. A to olej, a to co jeszcze, nie spamitam tego. Rezultat: czterysta euro! A motor jest mi kurewsko potrzebny. Dzi wieczorem jest bieg, chciabym wycign przynajmniej stw. A co z tob, zjawisz si? - Nie wiem. Najpierw musimy znale te dwiecie euro. - Wanie. Bo inaczej zostanie si na lodzie. - Ty zostaniesz na lodzie. - Step mieje si, po czym idzie do pokoju swojego brata, Paola. Przeszukuje kieszenie jego marynarek. Otwiera szuflady w szafie. Zaglda do nocnego stolika. Pollo staje w drzwiach i przyglda si Stepowi. Sprawdza. Step to zauwaa. - Co, kurde, stoisz jak koek? Pilnujesz czego w moim domu? Rusz si, pom mi. Pollo nie kae sobie powtarza tego dwa razy. Zachodzi z drugiej strony ka i otwiera szufladk drugiego stolika. - Ostrony facet z twego brata, nie? - Pollo zerka na Stepa. Trzyma w rku pudeko prezerwatyw Settebello i umiecha si gupawo. - Bardzo! Jest tak ostrony, e nie zostawia nawet p euro w swoim pokoju. - C, ma swoje powody. Po tym, jak go tyle razy wyczycilimy... - Pollo wsuwa trzy prezerwatywy do swojej kieszeni i odstawia pudeko na miejsce. Mimo wszystko pozostaje optymist. Step zaglda jeszcze do kilku moliwych skrytek. - Nic z tego. Pieprzonego centa nie znajdziesz tu nigdzie. Ja te jestem goy, nie mam z czego ci poyczy. - Przez otwarte drzwi wida Mari, ktra w prawym rku niesie koszulki i bluzy Stepa, a w lewym dokadnie wyprasowane koszule Paola. Pollo wskazuje j ruchem gowy. - A ona? Moe zwrcimy si do niej? - Co ty! Jeszcze jestem jej winien za gazety z zeszego tygodnia. - To co zrobimy? - Zastanawiam si. Siciliano i inni to jeszcze wiksi goo-dupcy od nas, wic oni si nie licz. Moja matka wyjechaa. - Dokd? - Pewnie na Kanary albo Seszele. Ale nawet gdyby bya na miejscu, nic by to nie dao. Pollo ze zrozumieniem kiwa gow. Wie dobrze, jak si ukadaj stosunki Stepa z matk. - A twj ojciec? Nie mgby ci poyczy?

Step wyjmuje uprasowan wanie koszulk i kadzie j na ku, gdzie ma ju przygotowane czarne spodenki i dinsy. - Akurat. Wybieram si dzisiaj do niego na obiad. Dzwoni do mnie wczoraj, e musi ze mn pogada. Wiem ju, co mi powie. Bdzie pyta, co mam zamiar zrobi z uniwersytetem i tym wszystkim. A ja co mu powiem? Ojczulku, daj mi dwiecie euro, bo musz odebra z warsztatu motor Polla, co? Nie, nic z tego. Pani Mario! - Kobieta pojawia si w drzwiach. Przepraszam, gdzie jest moja granatowa kurtka? - Ktra, panie Stefano? - Taka jak ta zielona, wojskowa, tyle e granatowa. Kupiem j niedawno. Taka bardziej policyjna. - Ach, ju wiem, powiesiam j przy wejciu, w szafie paskiego brata. Mylaam, e to jego. Step umiecha si. Paolo w takiej kurtce. Musiaby wszystko przeprogramowa. On i te jego ubrania. Step przechodzi do korytarza i otwiera szaf. Jest jego kurtka. Od razu rzuca si w oczy na tle tych marynarek w krat i szarych garniturw. Korzysta z okazji i przeszukuje je. Bez rezultatu. Wraca do sypialni. Pollo siedzi na ku. Ma otwarty portfel. Szpera w nim, sprawdzajc wszystkie swoje zasoby raz jeszcze, liczc na cud, ktry nie nastpuje. Skada portfel z zawiedzion min. - No i...? - Ciesz si, znalazem rozwizanie. Pollo wpatruje si w przyjaciela z nadziej. - To znaczy? - Pienidze da nam mj brat. - Dlaczego miaby nam da? - Bo go zaszantauj. Pollo si uspokaja. - Jasne! Dla niego zaszantaowa brata to rzecz najzupeniej naturalna. Przez chwil nawet auje, e jest jedynakiem.

15
Paolo, brat Stepa, jest w swojej firmie. Elegancko ubrany urzduje przy biurku rwnie estetycznym jak on. Sprawdza akta sprawy pana Forte, jednego z najpowaniejszych klientw

spki finansowej. Paolo studiowa na uniwersytecie Bocconi. Uzyska dyplom z pochwa i powrciwszy z Mediolanu, od razu znalaz intratn posad handlowca. W kocu co Bocconi, to Bocconi. Ale tak naprawd, to ojciec dziki swoim znajomociom ulokowa go tak dobrze. Chocia to, e utrzyma t posad i cieszy si szacunkiem caego pitra, jest ju jego wyczn zasug. Z drugiej strony, nigdy jeszcze z tej spki nikogo nie wyrzucono. Moda sekretarka w jedwabnej kremowej bluzeczce, moe troch nazbyt przezroczystej, jak na wiat podatkw i ulg fiskalnych, gdzie akurat ta cecha nie naley do najczstszych, wchodzi do gabinetu Paola. - Prosz pana? - Sucham? Paolo odrywa si od swoich papierw, zauwaajc najpierw staniczek sekretarki, a dopiero potem przysuchujc si jej sowom. - Jest tu paski brat razem z przyjacielem. Czy mam ich wpuci? - Pewnie, e wpuci. Kurde, jestem jego bratem. Krew z krwi, panienko. My si dzielimy wszystkim. Rozumie pani? Wszystkim. - Step dotyka ramienia sekretarki, dajc do zrozumienia, e traktuje j jako dziewczyn nie tylko od papierkw i telefonw, ale take od innych spraw. - Wic mog tu wej zawsze, prawda, Pa'? Paolo przytakuje. - Oczywicie. Sekretarka spoglda na Stepa: chocia przyzwyczajona jest do pertraktowania z osobami starszymi, przebiegymi i w krawatach, do niego te odnosi si z szacunkiem. - Prosz o wybaczenie. Nie wiedziaam. - Dobra, to teraz ju pani wie. - Step umiecha si do niej. Sekretarka zerka na swoje rami, na ktrym spoczywa rka Stepa. - Mog ju odej? Paolo, ktry mimo swoich nowych okularw niczego nie dostrzeg, przyzwalajco kiwa gow. - Tak, dzikuj. Moe pani odej. Zostaj sami i gocie rozsiadaj si na obrotowych skrzanych fotelach przed biurkiem Paola. Step rozlunia si cakowicie. W pewnej chwili odpycha si nog i robi peny obrt. - Do licha, umiesz sobie dobiera sekretarki. - Zatrzymuje fotel przed bratem. - Powiedz prawd, przeleciae j, co? A moe chciae tylko, a ona si nie zgodzia, co? Gdyby tak byo, to by j zwolni, no nie? Co ci zaley?

Paolo patrzy na niego zdegustowany. - Step, dlaczego ja wci musz powtarza to samo? Nie mgby mniej przeklina, kiedy tu przychodzisz? Nie robi takiego zamieszania? Ja tu pracuj. Wszyscy mnie tu znaj. - A co ja takiego zrobiem? Pollo, co ja zrobiem? Powiedz mu i ty, e ja nic takiego nie zrobiem. Pollo robi niewinn min czowieka, ktry w peni potwierdza sowa przyjaciela. - To prawda, on nic takiego nie zrobi. Paolo wzdycha. - Nie dogadam si z wami, prna fatyga. Tak jak wczoraj w nocy. Prosiem ci tysic razy, e kiedy wracasz pno, zachowuj si cicho. Ale ty nic, robisz swoje, haasujesz na caego. - No nie, Pa', przepraszam. Wczoraj, jak wrciem, byem godny. Co miaem robi? Usmayem tylko befsztyk. Paolo umiecha si ironicznie. - Nie chodzi o to, eby nie jad. Problem w tym, jak ty to robisz, jak robisz wszystko... Rozrabiasz jak pijany zajc, trzaskasz drzwiami, lodwk. Nic ci nie obchodzi, e jestem w domu, e pi, e musz wczenie wsta. Ty wstajesz, kiedy chcesz... Ale, ale, wiem, e dzisiaj idziesz na obiad do ojca. Step rozsiada si wygodniej. - Tak, a co? Mwilicie o mnie? - Dzwoni do mnie i tyle mi tylko powiedzia. Jak moemy rozmawia o tobie, skoro ja nic o tobie nie wiem. - Paolo uwaniej przyglda si bratu. - Wiem tylko, e ubierasz si fatalnie, ciemne kurtki, dinsy, gimnastyczne pantofle. Czasem wydaje mi si, e jeste po prostu chuliganem. - Ale ja jestem chuliganem. - Skocz z tym kabotystwem, Step. Lepiej powiedz, po co tu przyszed? Szczerze. Co jest? Jaki problem? Step patrzy na Polla, potem powraca spojrzeniem do brata. - aden problem, musisz nam da trzysta euro. - Trzysta euro? Zwariowae? e niby ja takie pienidze znajduj od rki? - No dobrze, daj dwiecie. - Gadanie! Nie dam ci ani grosza! - Na pewno? - Step wychyla si w jego stron daleko nad biurko. Paolo cofa si przestraszony. Step umiecha si. - Spokojnie, braciszku, wiesz, e nigdy bym ci nie skrzywdzi. Wcza interfon do sekretarki. - Czy moe tu pani na chwil przyj?

Sekretarka nie zwrcia uwagi na rnic w glosie. - Ju id. Step rozsiada si swobodnie na fotelu, umiecha si do Paola. - No wic, braciszku... Jeli nie dasz mi natychmiast tych dwustu euro, to zerw majtki twojej sekretarce. - Co? - Nie dodaje nic wicej, bo drzwi si otwieraj i wchodzi sekretarka. - Sucham pana? Paolo prbuje zlekceway sytuacj. - Nie, nic, nic. Niech pani wraca. - Ale podnosi si Step. - Nie, panienko. Przepraszam, niech pani zaczeka. - Step podchodzi do niej. Dziewczyna rozglda si po twarzach obecnych, chcc zrozumie, co ma w kocu zrobi. Ta sytuacja nie jest podobna do adnej, jakie zna w ramach rutynowych obowizkw. Pytajco patrzy na Stepa. - O co chodzi? Step umiecha si do niej. - Chciabym wiedzie, ile kosztuj majteczki, ktre ma pani na sobie? Dziewczyna zmienia si na twarzy. - No wie pan... Paolo podrywa si zza biurka. - Do tego. Step! Prosz, niech pani idzie... Step przytrzymuje j za rk. - Jeszcze chwileczk, przepraszam. Paolo, daj koledze to, co mu jeste winien, a potem panienka sobie pjdzie! Paolo siga do wewntrznej kieszeni marynarki, wyciga portfel, odlicza kilka banknotw po pidziesit euro i z gniewem wciska je do rki Polla. Pollo je przelicza, kiwa gow na znak, e wszystko si zgadza. Step uwalnia sekretark, umiechajc si do niej. - Dzikuj, pani nas uratowaa. Bez pani nie poradzilibymy sobie. Sekretarka wychodzi speszona. Nie jest w kocu taka gupia, ale wcale nie bawi jej sytuacja, w ktrej miaaby opowiada wszystkim wok, ile kosztuje jej bielizna osobista. Paolo wychodzi zza biurka. - Dobrze, dostalicie swoje pienidze, a teraz wynocha std, bo nie mog na was patrze. Chce ich wypchn, ale rozmyla si. Lepiej uderzy sowem. - Rb tak dalej, Step, znowu wyldujesz w kopotach po uszy. Step patrzy na brata.

- W kopotach? Ty pewnie artujesz. Ja nigdy nie mam kopotw. Ja i kopoty to co, co nigdy si nie spotyka. Musz poyczy troch pienidzy mojemu przyjacielowi, ktry ma drobny problem. To wszystko. - Pollo, czujc si wczony do gry, umiecha si do Stepa z wdzicznoci. - A poza tym, Paolo, jak ty wygldasz wobec Polla? Przecie to tylko dwiecie euro. A ty mi robisz awantur, jakbym ci prosi o Bg wie co. Paolo przysiada na brzegu biurka. - Nie wiem, jak to si dzieje, ale w kontaktach z tob zawsze jestem przegrany. - Nie mw tak. To pewnie dlatego, e tkwicie w tych biurach i mwicie tylko o pienidzach, popadacie w jak chorob: nic ju nikomu nie da, nic poyczy. - Wic tu chodzi o poyczk? - Oczywicie, przecie zawsze ci wszystko zwracaem, no nie? - Paolo ma min mao przekonanego. Sprawy nie tak si miay. Step udaje, e nie zauway, jak bardzo si zagalopowa. - No wic czym si przejmujesz. Oddam ci i tym razem. A tymczasem powiniene rozerwa si troch. Rozweseli. Jeste taki blady. Dlaczego nie miaby si przejecha ze mn na motorze? Paolo ze wzruszenia zdejmuje okulary. - Co takiego? artujesz sobie. Nigdy, raczej mier... A propos, wczoraj przesza tu koo nas... Wczoraj wieczorem poszedem do Tartarughina i wiesz, kogo spotkaem? Step sucha z roztargnieniem. Do Tartarughina nic chodzi nikt, kto mgby go interesowa. Ale postanawia uszczliwi brata. W kocu jednak da mu te dwiecie euro. - Nie, a kto tam by? - Giovanni Ambrosini. Step czuje wewntrzny wstrzs. I nage pulsowanie serca. Narasta w nim cicha wcieko, ukrywa j starannie. - Ach tak... Paolo cignie swoje opowiadanie. - By z pikn kobiet, o wiele starsz od niego. Kiedy mnie zobaczy, niespokojnie rozejrza si wok. Wydawao mi si, e si wrcz przerazi. Pewnie spodziewa si, e ty jeste ze mn. Uspokoi si, kiedy sprawdzi, e ci nie ma. Wtedy nawet jakby si umiechn do mnie, cho nie bardzo mu to wyszo, szczk ma nadal krzyw. Wiesz lepiej ni ja, dlaczego. Zaatwie go wwczas okropnie, ale nigdy nic powiedziae mi, o co wam poszo. To prawda, myli Step, on nie wie. Nigdy mu o tym nie opowiada. Bierze Polla pod rami i prowadzi go do wyjcia. W drzwiach odwraca si jeszcze. Patrzy na swego brata. Jest tam, w gbi, ju siedzi za biurkiem. W okrgych okularkach, podstrzyony, uczesany u drogiego

fryzjera, ubrany nienagannie, w koszuli wyprasowanej tak, jak sam nauczy Mari. Nie, nie powinien si nigdy dowiedzie. Step umiecha si do brata. - Chcesz wiedzie, dlaczego pobiem Ambrosiniego? Paolo przytakuje. - Chciabym. - Bo mi zawsze mwi, ebym si lepiej ubiera. Wychodz tak, jak weszli. Rozbawieni, bimbajcy sobie na wszystko. Tym rozkoysanym krokiem, jak przystao na twardzieli. Przechodzc obok sekretarki, Step rzuca do niej par sw. Dziewczyna podnosi gow i patrzy na niego. Potem zjedaj wind i wysiadaj na parterze. Step wita si z portierem. - Panic Martinelli, poczstuje nas pan dymkiem? Z kieszeni marynarki Martinelli wyciga tanie papierosy w mikkim opakowaniu. Potrzsa paczk. Papierosy wysuwaj si. Chopcy bior po kilka, nie liczc. Nie czekaj te, a portier poda im ognia, odchodz. Martinelli odprowadza Stepa wzrokiem. Zupenie inny ni brat. Pan Paolo za wszystko dzikuje. I w tej chwili dzwoni wewntrzny telefon. Martinelli sprawdza skd. Akurat od pana Paola. Martinelli wcza si. - Tu portiernia, sucham? - Tu Mancini. Czy moe pan, z aski swojej, zajrze do mnie na chwil? - Tak jest, ju id. Martinelli wsiada do windy i jedzie na czwarte pitro. Paolo czeka na niego w drzwiach swego pokoju. - Niech pan wejdzie, panie Martinelli, prosz. - Zaprasza, by usiad, zamyka drzwi. Portier stoi naprzeciw niego lekko zakopotany. Paolo sadowi si na swym miejscu. - Prosz, panie Martinelli, niech pan siada. - Martinelli siada w fotelu, ale tylko na brzeku, z szacunkiem, przejty, e zajmuje tyle miejsca. 'Paolo krzyuje ramiona, umiecha si do niego. Martinelli odwzajemnia umiech, ale siedzi jak na szpilkach. Niecierpliwie czeka na wyjanienie wezwania. Czy zrobi co zego? Popeni jaki bd? Paolo, westchnwszy, decyduje si w kocu wyjawi, o co mu chodzi. - Panie Martinelli, chciabym, eby mi pan wywiadczy pewn przysug. Martinelli uspokaja si i wypogadza. Odwaniej zajmuje wicej miejsca na fotelu. - Sucham, prosz pana. Zrobi wszystko, co bd mg. Paolo odchyla si do tyu. - Niech pan wicej nie wpuszcza tu mojego brata. Portier robi wielkie oczy.

- Czy dobrze zrozumiaem, prosz pana? Mam nie wpuszcza tu paskiego brata? Naprawd? I co mam mu powiedzie? Jak on si wcieknie, trzeba by Tysona przy drzwiach, eby go zatrzyma. Paolo przyglda si uwaniej siedzcemu przed nim spokojnemu czowiekowi w szarym ubraniu i o szarych wosach, majcemu rwnie szare ycie. W wyobrani widzi Martinellego, jak zatrzymuje Stepa w drzwiach. Przepraszam, pan nie moe wej, dostaem takie dyspozycje". I dyskusj. I Stepa, jak si dziwi. I portiera, jak podnosi gos. Brata, jak traci cierpliwo. Martinellego, jak go wypycha. Stepa, jak chwyta portiera za klapy i uderza nim o cian. I potem wszystko inne, jak w scenariuszu... - Ma pan racj, panie Martinelli. To by zy pomys. Prosz o tym zapomnie, sam si tym zajm. Porozmawiam z nim w domu. Martinelli wstaje. - Cokolwiek innego, prosz pana, chtnie, naprawd, ale nie to... - Nie, nie, ma pan racj. Popeniem bd. proszc pana o to. Dzikuj panu, dzikuj i tak! Martinelli wychodzi. Przyzywa wind i wraca na d, na parter. Nie popisa si. Ale kto by go zatrzyma, tego optaca? Wyciga paczk z reszt papierosw. Zasuy sobie, by co mocnego zapali! Cae szczcie, e pan Mancini to facet yciowy. Nic tak jak jego brat. Step buchn mu p paczki I nawet nie powiedzia dzikuj. Ani razu. A potem mwi, e portier ma spokojne ycie. Martinelli wzdycha i zapala sobie papierosa. Na czwartym pitrze Paolo wyglda przez okno. Ma dziwne uczucie satysfakcji. W gruncie rzeczy, susznie postpi. Ocali ycie Martinellemu. Wraca na fotel. No dobrze, be/ przesady. Oszczdzi mu raptem trudnej sytuacji. Wchodzi sekretarka z nowymi aktami. - Oto sprawy, o ktre pan prosi. - Dzikuj pani! Ale sekretarka nic odchodzi. - Pana brat to dziwny czowiek. Nie jestecie do siebie podobni. Paolo zdejmuje okulary w prnym usiowaniu okazania si bardziej zajmujcym. - Czy to komplement? Sekretarka nie jest szczera. - W pewnym sensie tak. Mam nadziej, e pan nie zaczepia dziewczt na miecie, dopytujc si o cen ich majtek. Paolo umiecha si z zakopotaniem. - Hm, raczej nie.

Bez okularw nie widzi za daleko, pewnie dlatego jego uwaga skupia si na przezroczystej bluzeczce. Sekretarka dostrzega to, lecz w najmniejszym stopniu nie reaguje. - A paski brat powiedzia mi, eby panu powiedzie, e pan jest zbyt dobry dla mnie, e nie powinien by paci i pozwoli mu zrobi t rzecz. - Sekretarka staje si a natarczywa. - Jeli mog zapyta... Jak rzecz, prosz pana? Paolo przyglda si sekretarce. Jej zgrabnemu ciau. Jej nienagannej spdniczce, spod ktrej wyrastaj jej piknie toczone nogi. Moe jego brat mia racj. Wyobraa sobie t dziewczyn na p nag, gdy Step zrywa z niej majteczki. Podnieca si. - Nic takiego, prosz pani, to by tylko art. Sekretarka odchodzi nieco rozczarowana. Paolo ledwie zda zaoy okulary, eby pochwyci w ich ogniskow oddalajce si profesjonalnym, niemal prowokacyjnym ruchem poladki. - Ale ze mnie kretyn! Powinienem by mu pozwoli to zrobi! Pomyla, e jeeli Step nie zwrci mu tych pienidzy, bdzie to najgorszy interes w cigu wielu ostatnich lat. Nie, nie najgorszy. Bo najgorszy zrobi pan Forte. Powierzajc swoje trudne problemy podatkowe specjalicie, ktry ma do rozwizania wasne problemy rodzinne. Nie mona spdzi caego ranka na dyskusji z bratem i w kocu da mu pienidze, byle nie cign majtek jego sekretarce. Z poczuciem winy Paolo wraca do sprawy pana Forte.

16
Na maej, wskiej uliczce, w skromnym warsztacie, pracuje Sergio, mechanik. Ma na sobie granatowy kombinezon z biao-czerwonym prostoktem Castrolu na plecach. Nie wiadomo, czy to pamitka po dawnym ciganiu si w barwach firmy, czy reklama oleju, ktry wymienia dzisiaj w rnych silnikach. Faktem jest, e za kadym razem, kiedy kto przyprowadza mu jaki pojazd z psujcym si motorem, koczy ogldziny w ten sam sposb: Mamy tu do zrobienia pewn robtk, a potem dokonamy piknej wymiany oleju". Mariolino, jego pomocnik, jest chopcem o wygldzie kogo niezbyt bystrego. W jego oczach Sergio to geniusz, idol, bg motorw. Podczas pracy towarzyszy im zawsze Battisti ze swoj pyt Ja, ty, my wszyscy. Kiedy w piosence Tak. podrowa pojawiaj si sowa ten wielki geniusz, twj przyjaciel, on wiedziaby, jak postpi, on wiedziaby, jak naprawi, on ustawiby minimum, podnoszc troch", Mariolino umiecha si szeroko.

- Cholera, Se', przecie on mwi o tobie, nie? Sergio nic przerywa pracy, po chwili jednak przeczesuje palcami wosy, natuszczajc je jeszcze bardziej. - Pewnie, przecie nie o tobie. Ty ze swoim rubokrtem wicej psujesz, ni naprawiasz. Stary granatowy free, popychany przez modego elegancika w okularach, wyrasta przed warsztatem. Wychodz do niego obydwaj. Free ma zablokowane tylne koo. Elegancik zdejmuje okulary i rk wyciera spocon twarz. Sergio bierze motor pod swoje skrzyda. Zdecydowany, pewny siebie zdejmuje pokryw. Mgby si wydawa chirurgiem, gdyby nie to, e nie wkada rkawic na swoje umazane olejem rce. Ponadto aden chirurg nie przyjby na asystenta takiej ofiary jak Mariolino. Elegancik jest obok. Z przejciem wpatruje si w powolne ruchy mechanika, ktry przeprowadza sekcj jego free. Zachowuje si jak kto z rodziny, cho taki byby bardziej przejty stanem chorego ni sam operacj, a cilej, jej kosztem. - Trzeba zmieni alternator, to nie arty... Przed warsztatem zatrzymuje si na swoim motorze Step. Ostatnie prychnicie tumika nie zapowiada potrzeby adnych zabiegw. Sergio wyciera rce szmat. - Cze, Step, co jest? Jaki problem? Step umiecha si. Odpowiada czuym klepniciem w zbiornik swojej hondy. - Ten motor nie zna takiego sowa. Chcemy odebra wraka, ktrego zostawi ci Pollo. Pollo ju jest przy swoim pojedzie. To stare kawasaki 550. Prawdziwa trumna. - Jest w porzdku. Musiaem tylko zmieni toki, piercienie w tokach i cay blok. Ale niektre czci daem ci uywane. - Sergio wylicza jeszcze inne kosztowne czynnoci. - A poza tym zrobilimy mu cakowit wymian oleju. - Pollo sucha go i nie czepia si. Sergio te nie prbuje naciga. - Ale tego nie wliczam do kosztw. To prezent. Kok temu Sergio mia z nimi cik przepraw. Nauczy si wtedy, jak ma z takimi rozmawia. Jest wiosna. Step przyprowadza mu swoj hond, nowiutk, chodzi o przegld. Trzeba te obejrze boczn kopuk. bo ma jakie drgania. Kilka dni pniej Step odbiera motor. Paci naleno bez dyskusji, take za kompletn wymian oleju. Ale drgania nie znikaj. Step wraca wic z Pollem i mwi mu o tym. Sergio zapewnia go, e usterk usun. - Ale jeli chcesz, mog poprawi raz jeszcze. Tylko musimy umwi si na jaki inny dzie i, oczywicie, jeszcze raz mi zapacisz.

Jakby tego byo mao, Sergio popenia kolejne kardynalne bdy. Poklepuje Stepa po ramieniu, a potem jeszcze wybiera si z kazaniem: - Nie wiem, jak ty na nim jedzisz. Pewnie dlatego zniszczye kopuk. Stepem a zatrzso z wciekoci. Jego motor i Pollo to jedyne, na czym mu naprawd zaley. I nie znosi takich, co, rozmawiajc z nim, klepi go protekcjonalnie po ramieniu. - Mylisz si. Bardzo atwo mona zniszczy te boczne czci motoru. Popatrz tylko... Step idzie na koniec rzdu motorw ustawionych przed warsztatem. Kopie silnie w pierwszy z nich. Honda 1000, czerwona i cika, przewraca si na stojc obok pisetk custom, ta z kolei na suzuki 750, a suzuki na bia i lekk hond SH 50. Motory kosztowne i modne, nowe i stare modele przewracaj si jeden po drugim z okropnym haasem gruchotanego zomu. Ley to wszystko na ziemi, jakby pooone fal zniszczenia, przewrcone w efekcie domina, gdzie si zagrao jednak o wysok stawk. Sergio chciaby t fal zatrzyma, ale bez skutku; jako ostatni pada peugeot, zgniatajc sobie bok. Sergio patrzy w szoku na Stepa, ktry umiecha si do niego. - Widzisz, jakie to atwe? - I nim tamten co odpowie, dodaje: - Jeli mi zaraz nie naprawisz motoru, podpal ci warsztat. Po niespena godzinie kopuka jest jak nowa. Nie wibrowaa ju nigdy potem. Step, oczywicie, nic nie zapaci. Elegancik czeka cierpliwie w kcie warsztatu, wpatrujc si z nadziej w otwarte wntrze swojego free. Sergio wraca tylko na chwil, eby wzi kluczyki do kawasaki Polla. - Dobrze, chopcze, zostaw mi go. Zobaczymy, czy da sic co zrobi. Taka niepewno bardzo martwi chopca. Myli, i chyba susznie, e jego free jest ju skazane. - Kiedy mog przyj? - Nawet jutro. Po tej odpowiedzi mody okularnik czuje si ju troch lepiej. Umiecha si i odchodzi niezbyt mdrze uszczliwiony. Sergio przekazuje kluczyki Pollowi. Kawasaki nagle zaczyna rycze. Dym strzela z tumikw. Obroty szybko wzrastaj. Pollo przygazowuje nim kilka razy i umiecha si radonie. Step obserwuje go: jest jak dziecko. Pollo umiecha si kwano, kiedy Sergio oblicza mu swoj naleno. Trudno, spodziewa si tego. Zatar silnik, a zmiana tokw i kilku innych czci to z pewnoci nie arty. Ledwie mu wystarcza na zapacenie rachunku. Sergio wkada pienidze do kieszeni. Oczywicie, nie wystawia faktury. - Uwaaj, Pollo, on jest teraz na dotarciu. Nie rozpdzaj si. Pollo puszcza rczk gazu.

- Kurde, to prawda, nie pomylaem o tym. Dzi wieczorem s wycigi, a ja nie mam motoru. Cay ten bajzel na nic. Pollo patrzy na Stepa. - Moe mgby... Step chwyta w lot, do czego zmierza przyjaciel, i od razu go stopuje. - Hola, przyhamuj. Mj motor nie wchodzi w rachub. Poycz ci wszystko, co chcesz, ale motoru nie. Raz sobie popatrzysz. - To znaczy co? - Pokibicujesz dla mnie. Ja dzi jad. Sergio patrzy na nich z pewn zazdroci. - Naprawd jedziecie na te nocne wycigi? - Jed z nami. - Nie mog. A przy okazji, bywa tam jeszcze Siga? - Jasne, zawsze jest. - To pozdrwcie go serdecznie. Daem mu kiedy niele zarobi, co? - No c, jak chcesz. Jeli si namylisz, wiesz, gdzie nas szuka. Pollo i Step egnaj si i wrzucaj pierwszy bieg. Pollo kilka razy gazuje, eby dobrze rozgrza silnik. A potem, syszc jego pikny dwik, gboki i pewny, pochyla si i gwatownie przyspieszajc, robi wiec. Step jedzie za nim i te podrywa przednie koo, by dodajc gazu, oddali si z przyjacielem gwn ulic. Sergio wraca do warsztatu. Patrzy na stare fotografie na cianie. Jego motocykl, wycigi. By nie do pokonania. Teraz s inne czasy, mino tyle lat, za pno na pewne sprawy. Przypomina sobie, co powiedzia kiedy jego przyjaciel: Dorasta to nie rozpdza si ju do dwustu". Moe to prawda. On dors. Teraz jest czowiekiem odpowiedzialnym, ma rodzin, syna... Sergio podchodzi do czarnego od smaru stou i do starego radia z odtwarzaczem wkada kaset. Ma tylko t jedn. Od lat sucha wci tych samych piosenek. Moi rodzice, by moe, myli Sergio, spodziewali si nie mnie, lecz zupenie innego dziecka, kto wie? Teraz patrzy na Mariolina. Schylony nad motorkiem na rodku warsztatu grzebie w jego otwartym wntrzu. To nie jest tylko kwestia komrek, myli Sergio. Mariolino odwraca si do niego. - Se', co jest temu free? - Marioli, nie widzisz, e ten chopiec to picu? Do roweru doczepi silniczek i zablokowao mu si koo. Temu free, kurde, nic nie jest. Przesu apk regulatora, zrb mu pikn wymian oleju, a ruszy jak z kopyta.

Mariolino pochyla si nad free. Najpierw traci par minut, zanim znajdzie t apk. Sergio krci gow. To rzeczywicie prawda, kiedy masz dziecko, nie wycigaj ju dwiecie na godzin. Kiedy tym dzieckiem jest Mariolino, nic ju nie wycigaj. Sergio bierze kurtk i wkada j na kombinezon. Decyduje si jednak zaryzykowa i ruszy si. - Zaraz wrc. Mariolino spoglda za nim z niepokojem. - Dokd idziesz, tato? - Dzisiaj ukaza si nowy Battisti. Wszystko, co najlepsze. Pora zmieni kaset.

17
Na piazza Euclide, przed wejciem do szkoty Falconieri, W podwjnym rzdzie stoj setki samochodw w bezruchu. Ci, ktrzy zatrzymali si tu za nimi, majc do zaatwienia mnstwo spraw, a nie majc crek, ktre chodz do tej szkoy, rzucaj si na klaksony, wygrywajc codzienny, okropny, postmodernistyczny koncert. Kilku chopcw na peugeotach i hondach SH 50 zatrzymuje si dokadnie przed schodami. Wtedy nadjeda rwnie Raffaella. Znajduje szczelin po drugiej stronie ulicy, naprzeciwko stacji benzynowej przed kocioem, i wsuwa si tam ze swoim czterodrzwiowym peugeotem 205. Palombi poznaje j. Przypominajc sobie spotkanie poprzedniego wieczoru, postanawia chwilowo nie nawizywa kontaktu. Docza do grupy modziey siedzcej u stp schodw. Temat dnia: urodziny Roberty i nieproszeni gocie. Jaki chopiec opowiada swoj wersj wydarze. Jest prawdopodobna, sdzc po demonstrowanych ladach uderze. Jeli nawet byo ich tylko tyle, i tak niele oberwa. Podchodzi do nich Brandelli. - Cze, Chicco, co sycha? - W porzdku - kamie bezczelnie. Kolega jednak niezbyt wierzy. Chicco tymczasem nauczy si kama jak najty. Prbuje tego od samego rana, kiedy to jego ojciec zobaczy, jak wyglda bmw. Szkoda, e jego ojciec nie daje si tak atwo wyprowadzi w pole jak kolega. Nie uwierzy, oczywicie, w histori z kradzie. Kiedy Chicco przyzna si i opowiedzia, co si stao, jego ojciec po prostu si wciek. Prawd mwic, caa ta historia rzeczywicie brzmiaa nieprawdopodobnie. Absurdalni byli rwnie ci faceci, co mu tak zniszczyli wz. Ale skoro ojciec mu nie uwierzy, to on udowodni, e mwi prawd. Znajdzie tych obuzw, dowie si, jak si

nazywaj, doniesie na policj. Oczywicie, e tak zrobi, koniecznie! Ktrego dnia na pewno ich spotka. Chicco pohamowuje si. Oto bowiem jego yczenia od razu si urzeczywistniaj. A on nie wydaje si z tego powodu szczliwy. Step i Pollo na penym gazie pokonuj zakrt, kad motory blisko siebie, s szybsi ni samochody. Zatrzymuj si zaledwie o kilka metrw od Brandellego. Chicco, w obawie, e Step go rozpozna, odwraca si i szybko wsiada na swoj vesp. To jedyny sposb, eby jak najszybciej znikn. Step zapala papierosa, jednego z tych, ktrych pozbawi Martinellego, i zwraca si do Polla: - Jeste pewien, e to tutaj? - Oczywicie. Ma to w swoim kalendarzyku. Wyznaczylimy tu sobie spotkanie, eby pj na obiad. - Ty dupku, przecie nie masz jednego euro, eby komu postawi. - Czego si czepiasz? Kto ci przynis niadanie, co? Wic sied cicho! - Co? Z powodu dwch mizernych kanapek? - Mizernych? Codziennie dwie kanapki to w kocu miesica nie taka mizerna suma. Ale nie przejmuj si, to ona mnie zaprosia, jestem jej gociem. - Nie do wiary, co to za laska? I jeszcze taka bogata, e zaprasza. Jaka ona jest? - liczna. I nawet sympatyczna. Cho moe troch dziwna. - Musi by dziwna, skoro wybiera si z tob na obiad i jeszcze chce za ciebie paci. Albo dziwna, albo zdzira! - Step wybucha miechem. Dzwonek po ostatniej godzinie. Na szczycie schodw pojawia si gromadka dziewczt. Wszystkie s w szkolnych nastrojach. Blondynki, brunetki, szatynki. Schodz, skaczc, biegiem lub z wolna. Rozszczebiotane. Jedne wesoe, e si im na lekcji udao, inne markotne, bo poszo fatalnie. Jedne z nadziej rozgldaj si wok, wypatrujc chopca, ktrego wanie zdobyy lub ktrego maj utraci. Mniej adne sprawdzaj, czy jest ten przystojniak, ktry najbardziej podoba si wanie tym nieszczliwym. Taki zawsze chodzi z jak sztamp z innej klasy. A te, ktre wracaj na swoich motorkach, zapalaj jeszcze papierosa. Daniela zeskakuje z ostatnich stopni i biegnie do Palombiego. Raffaella dostrzega j i naciska klakson. Wzywa j do samochodu. Daniela potakujco kiwa do matki gow, ale przelotnym pocaunkiem wita si jeszcze z chopakiem. - Cze, jest moja matka, zdzwonimy si dzi popo. Dzwo do domu, bo komrka mi wysiada. - Dobra. Jak policzek? - Lepiej, duo lepiej! Ale lec ju, bo nie chc zarobi na drugi.

Wychodz inne klasy. I wkrtce wysypuje si ostatnia. Na schodach ukazuj si Babi i Pallina. Pollo szturcha Stepa. - O, to ta. Step wypatruje dziewczyny. Wrd tych starszych, schodzcych wanie, zauwaa Babi. - Ktra to? - pyta Polla. - To ta, co ma czarne rozpuszczone wosy. Ta niedua. Step znowu podnosi gow. Aha, pewnie chodzi o t, ktra idzie obok Babi. Jako mu przyjemniej, e to nie Babi jest t fryzjerk, ktra zaprasza Polla na obiad i jeszcze za niego paci. - Rzeczywicie sympatyczna. A ja znam t obok. - To moliwe? Skd? - Zrobiem jej prysznic wczoraj wieczorem. - Nie wciskaj mi kitu. - Przysi. Sam j spytaj. - Porbao ci? Zaczepi j i zapytam grzecznie: przepraszam, czy to ty braa wczoraj prysznic ze Stepem? Daj y! - No to ja jej to przypomn. Pallina rozwaa z Babi rne moliwe sposoby pokazania Raffaelli wpisu do dzienniczka, kiedy spostrzega Polla. - O nie! Babi odwraca si do niej. - Co jest? - To ten, co mi wczoraj ukrad pienidze, moj tygodniwk! - Ktry to? - Tam niej. Pallina wskazuje jej Polla. Babi patrzy w tamt stron. Widzi Polla, a obok niego zauwaa siedzcego na motorze Stepa. - O nie! Pallina patrzy ze zdziwieniem na przyjacik. - Co si stao? Tobie te co ukrad? - Nie, ale jego przyjaciel, ten obok, zacign mnie pod prysznic. Pallina kiwa gow ze zrozumieniem, jakby to byo najnormalniejsze, e jedni faceci kradn pienidze, a inni cign pod prysznic. - I nic mi o tym nie powiedziaa?

- Chciaam po prostu zapomnie. Chodmy. Zdecydowanym krokiem schodz z ostatnich stopni schodw. Pollo zblia si do Palliny. Babi zostawia ich wasnym sprawom, a sama rusza w stron Stepa. - Co tutaj robisz? Mona wiedzie, co ci tu sprowadza? - Spoko, spoko! Po pierwsze jest to miejsce publiczne, a po drugie przyjechaem z przyjacielem, ktry wybiera si na obiad z t tam. - Przypadkowo ta tam" jest moj najlepsz przyjacik, a twj przyjaciel jest zodziejem, ktry j okrad. Step nie pozostaje jej duny. - Przypadkowo Pollo, ktry jest moim najlepszym przyjacielem, nie jest zodziejem. To ona zaprosia go na obiad, a ponadto ona paci... A czemu ty taka kliwa? O co chodzi? Ksasz, bo ja ci nie zabieram na obiad? Ale zabior, czemu nie, wystarczy, eby ty zapacia. - Co podobnego! - No to zrobimy tak: ty jutro wemiesz ze sob pienidze, zamwisz jakie mie miejsce, a ja po ciebie przyjad. Zgoda? - Syszelicie co takiego? Ja z tob? - Hm, wczoraj wieczorem bya ze mn, a nawet mnie obejmowaa. - Kretyn. - No wsiadaj, to ci odwioz. - Idiota. - Czy to moliwe, e znasz tylko obelywe sowa? Tatka rezolutna dziewczyna jak ty, ktra chodzi do Falconieri w mundurku, bo jest dobrze wychowana, a zachowuje si w ten sposb, oj le! ' - Dupek. Pollo zjawia si w por, eby usysze ten ostatni komplement. - Oho, widz, e zawarlicie ju przyja. No to co, idziecie z nami na obiad? Babi patrzy na przyjacik w osupieniu. - Pallina, nie mog uwierzy! Idziesz na obiad z tym zodziejem? - No wiesz, przynajmniej co odbior, on paci. Step patrzy na Polla: - Co za haba! Powiedziae mi, e to ona stawia. Pollo umiecha si do przyjaciela. - Bo to w gruncie rzeczy prawda. Ty wiesz, e ja nigdy nie kami. Wczoraj buchnem jej pienidze i nimi zapac. Wic w kocu to ona stawia, nie? A jak z wami, jedziecie?

Step z zafrasowan min patrzy na Babi. - Przykro mi, ale dzi musz i na obiad do mojego ojca. Nie gniewaj si. Ale umwimy si na jutro, prawda? Babi prbuje powstrzyma gniew. - Nigdy! Pallina lokuje si na siodeku za Pollem. Babi patrzy na ni z wyranym rozczarowaniem, czuje, e przyjacika j zdradzia. Pallina chce j udobrucha: - Zobaczymy si pniej, zajrz do ciebie. Kiedy Babi zamierza odej, Step j zatrzymuje. - Zaczekaj chwil. Powiedz, bo inaczej wyjd na kamc, potwierd to, e wczoraj wzilimy wsplny prysznic. Babi uwalnia si od niego. - Ide do diaba! Step umiecha si do Polla. - To jej sposb, eby powiedzie tak". Pollo przytakuje ruchem gowy i odjeda z Pallina. Step obserwuje Babi, jak przechodzi na drug stron ulicy. Idzie szybko. Omal nie wpada pod samochd, ktry ostro hamuje i gono trbi. Dziewczyna, nawet nie obejrzawszy si ze siebie, wsiada do samochodu matki. - Cze, mamo. Babi cauje Raffaell. - Jak poszo w szkole? - wietnie - kamie. Oberwa dwj z aciny i jeszcze wpis do dzienniczka to kiepski powd, eby mc powiedzie wietnie". - Pallina nie zabierze si z nami? - Nic, wraca inaczej. - Babi myli o Pallinie, e jedzie na obiad z tym typkiem Pollem. Idiotyczne. Zniecierpliwiona Raffaella naciska klakson. - A Giovanna? Gdzie jest Giovanna? Daniela, prosiam, by jej powiedziaa! - O, ju idzie! Giovanna, dziewczyna o blond wosach i mao wyrazistej twarzy, powoli przechodzi przez jezdni i wsiada do samochodu. - Przepraszam pani.

Raffaella nie odpowiada. Wrzuca pierwszy bieg i ostro startuje. Gwatowno tego ruchu jest dostatecznie wymowna. Daniela wyglda przez okno. Giulia, jej przyjacika, stoi przed szko i rozmawia z Palombim. Daniele to zoci. - To niemoliwe! Za kadym razem, jak tylko kto mi si podoba, ta natychmiast wazi mi w parad i zgrywa si na primabalerin. Idiotka. Przedtem go nie znosia, a teraz, patrzcie, jak z nim grucha. Giulia widzi przejedajcego peugeota. Daje zna Danieli, e usysz si po poudniu. Daniela patrzy na ni z nienawici i nie odpowiada. Odwraca si do siostry. - Babi, czy Step przyjecha po ciebie? - Nie! - Jak to nie? Widziaam, jak rozmawialicie. - To przypadkowe spotkanie. - No dobra, ale moga wrci z nim. A ot i on! Step na penym gazie przelizguje si obok ich peugeota, wyprzedzajc go bez trudu. Raffaella wykonuje gwatowny ruch kierownic. Niepotrzebnie si przestraszya. Step by jej nawet nie musn. Potrafi utrzyma odpowiedni dystans, co do milimetra. Honda 750, przechylajc si w mikkich skrtach, sieje postrach na jezdni. Step, w ciemnych ray-banach zasaniajcych oczy, odwraca lekko gow i szczerzy w umiechu zby. Jest pewny, e Babi patrzy na niego. I nie myli si. Jeszcze przyspiesza i nie zatrzymujc si przed czerwonym wiatem, na penym gazie wpada w ulic Sciacci. Jaki wz, ktry nadjeda z prawej, trbi w susznym protecie. Policjant nie zdy nawet odczyta numerw, motor Stepa znika z pola widzenia, wyprzedzajc szybko inne pojazdy. Raffaella zatrzymuje si przed wiatami i odwraca w stron Babi. - Jeli odwaysz si kiedy pojecha z tym szalecem, nie wiem, co ci zrobi. To czyste wariactwo tak prowadzi. Uwaaj, Babi, ja nic artuj, nie chc, eby z nim jedzia. Moe matka ma racj? Step prowadzi jak wariat. A jednak poprzedniego wieczoru, w ciemnym milczeniu nocy, siedzc za nim z zamknitymi oczami, nie baa si. A nawet... ta jazda jej si podobaa. Babi otwiera torb z zakupami i urywa sobie kawaek mikkiej biaej pizzy. Nie moe si stale kontrolowa. W porywie cakowitego wyamania si z norm dochodzi do wniosku, e jest to moment waciwy. - Mamo, dzi dostaam pikny wpis do dzienniczka.

18
Step nalewa sobie piwo i wcza telewizor, kana dziesity. Na MTV leci stary wideoklip Aerosmithw Love in an elevator. Steven Tyler zostaje uwiedziony przez jak kosmiczn dziwk. Tyler, z twarz duo bardziej oryginaln ni oblicze Micka Jaggera, waciwie ocenia dziewczyn. Step zastanawia si, czy jego ojciec, siedzcy naprzeciwko, te by j doceni. Ojciec podnosi ze stou pilota i wycza telewizor. Jego ojciec, podobnie jak Paolo, nie docenia rzeczy piknych. - Nie widzielimy si od trzech tygodni, a ty chcesz oglda telewizj. Porozmawiajmy, dobrze? Step pociga piwo. - Dobrze, porozmawiajmy. O czym chcesz porozmawia? - Chciabym wiedzie co zamierzasz robi. - Nie wiem. - Co to znaczy nie wiem"? - Zwyczajnie... To znaczy, e jeszcze nie wiem. Gosposia przynosi pierwsze danie. Stawia makaron na rodku stou. Step patrzy na ciemny ekran telewizora. Ciekawe, czy Steven Tyler wykona ju to swoje salto mortale na koniec. Pidziesit pi lat i jeszcze tak wyglda. Nadzwyczajny stan zdrowia. Sia natury. Spoglda na swojego ojca. Ma jakie trudnoci w nakadaniu sobie spaghetti na talerz. Step prbuje wyobrazi go sobie, jak par lat temu robi salto mortale. Niemoliwe. O wiele atwiej wyobraa sobie brata, jak bzyka si ze swoj sekretark. Ojciec podsuwa mu makaron. Jest przyprawiony tartym chlebem i anchois, tymi solonymi rybkami konserwowanymi w korzeniach. Wanie taki makaron, jaki lubi, jaki zawsze robia jego matka. Nie ma szczeglnej nazwy. To po prostu spaghetti z tartym chlebem i ju. Nawet jeli s w nich anchois. Step nakada je sobie. Ile razy robi to przy tym stole, jadajc w tym domu w towarzystwie matki i Paola, gdy na maym porcelanowym talerzyku podawano jeszcze jak przypraw. Paolo i ojciec nie korzystali z niej, on chtnie. Ma yeczk matka dokadaa mu jej do makaronu. A potem, umiechnwszy si, wykadaa wszystko. To by jego ulubiony makaron. Pewnie dlatego ojciec kaza go przygotowa. Ale nie zapyta o to. Tym bardziej e talerzyka z dodatkiem nie ma. Wielu innych rzeczy ju nie ma. Ojciec dokadnie wyciera sobie usta serwetk. - Zauwaye? Kazaem go przygotowa tak, jak lubisz. Smakowa? - Dobry. Dziki, tato. Wymienity! Rzeczywicie, nie by zy.

- Jak dla mnie, mona by go tylko mocniej przyprawi. Czy dostabym jeszcze troch piwa? - Nie chc by nudny, ale czemu ty si nie zapiszesz na uniwersytet? - Nie wiem. Myl o tym. Zastanawiam si, jaki wydzia wybra. - Mgby pj na prawo albo ekonomi, jak twj brat A potem mgbym ci pomc znale dobre miejsce. Step wyobraa sobie siebie w takim samym garniturze jak brata, w podobnym biurze, wrd podobnych akt. I z wasn sekretark. Ta myl akurat mu si spodobaa. Ale jak si lepiej zastanowi, to i tak moe j wywoa z biura, a potem po prostu nie okaza si byle kutasem. - Nie wiem. Nie wydaje mi si, ebym si do tego nadawa. - A czemu to? W szkole szo ci dobrze. Teraz te nie powiniene mie problemw. Na maturze dostae siedemdziesit punktw, nie byo le. Step pije przyniesione wanie piwo. Poszoby jeszcze lepiej, gdyby nie byo tego caego burdelu. Po tamtej historii ju nie otworzy ksiki. Przesta si uczy. - Tato, to nie jest ten problem. Nie wiem, ju ci powiedziaem. Moe po jakim czasie, po wakacjach. Teraz zwyczajnie nie chce mi si o tym myle! - A co ci si chce teraz robi? Rozbija si po miecie i stale wywoywa awantury? Nie ma ci caymi dniami W domu, wracasz pno, Paolo mi o wszystkim opowiedzia. - O wszystkim? Przecie on guzik wie! - Ale ja wiem wszystko. Moe byoby lepiej, gdyby poszed na rok do wojska, tam by cho troch si ustatkowa. - Tego mi tylko brakowao, by onierzykiem! - No c, jeli udao mi si zwolni ciebie z poboru tylko po to, eby wasa si po miecie i wdawa w bijatyki, to pewnie byoby lepiej, gdyby ci jednak wzili. - A kto ci powiedzia, e ja si wdaj w bijatyki? Tato, masz jak obsesj! - Nie, jestem przeraony. Pamitasz, co powiedzia adwokat po tamtej sprawie? Paski syn musi uwaa. Teraz jakikolwiek wyskok z jego strony, jakiekolwiek oskarenie automatycznie uwalnia zawieszajc decyzj sdziego. - Pamitam, pamitam, powtarzae mi to ze dwadziecia razy. A ty widziae ostatnio tego adwokata? - Owszem, w zeszym tygodniu. Musiaem uregulowa ostatni rat nalenoci. Mwi to twardym tonem kogo, kto chce podkreli, e nie chodzio o lich sum. W tym jest zupenie taki sam jak Paolo. Wci licz pienidze. Step postanawia, e nie bdzie zwraca na to uwagi. - Nadal nosi ten straszny krawat?

- Nie, udao mu si znale jeszcze brzydszy. Ojciec umiecha si. Tu warto by sympatycznym. Sztywno wobec Stepa nie przynosi dobrych rezultatw. - Co ty mwisz, wydaje si, e to niemoliwe. Majc takie pienidze, jakie mu dalimy... Step poprawia si. - Przepraszam, tato, jakie ty mu dae, mgby sobie kupi przynajmniej kilka adnych krawatw. - Jeli o to chodzi, to mgby sobie sprawi ca now garderob... Gosposia zbiera talerze i wraca z drugim daniem. Jest to krwisty befsztyk. Na szczcie, nie czy si to z adnym wspomnieniem. Step obserwuje swojego ojca. Ten, pochylony nad talerzem, jest zajty krojeniem misa. Spokojny. Nie taki, jak wtedy. Cae wieki temu. Tamtego strasznego dnia.

Ten sam pokj. Szybkim, nerwowym krokiem ojciec chodzi tam i z powrotem, jest mocno wzburzony. - Jak to: bo tak!? bo tak chciaem!? No to jeste dzika bestia, zwierz bez rozumu! Ja mam syna awanturnika, wariata, kryminalist. Zmasakrowae tego faceta, czy ty zdajesz sobie z tego spraw? Moge go zabi, czy ty tego nie pojmujesz? Step siedzi z opuszczon gow, nie odpowiada. Wcza si adwokat. - Panie Mancini, co si stao, to si nie odstanie. Nic nam nie da to pokrzykiwanie na chopaka. Jakie motywy takiego zachowania, nawet jeli ich nie znamy, musiay by. - No dobrze, panie mecenasie. I co z tego? Co teraz powinnimy zrobi? - eby przygotowa si do obrony, eby mc stan przed sdem, musimy je pozna. Step podnosi gow. O czym on mwi? Co on wie? Jaka awantura, jaka ktnia. Jakie obraliwe zdanie ze strony tamtego chopca, co ci moe zrobi, ale co takiego, sowem, co wywoao w tobie ten niepohamowany gniew... Step patrzy na adwokata. Widzi na nim ten okropny krawat z laminowanym spodem. Potem odwraca si do swojej matki. Siedzi na krzele w gbi salonu. Jest elegancka, jak zawsze. Spokojnie pali papierosa. Step znowu spuszcza wzrok. Adwokat przyglda si chopcu, czeka w milczeniu. Gdy zwraca si do jego matki, robi to z niemal dyplomatycznym umieszkiem: - Prosz pani, czy pani niczego nic wie o tym, co czyo pani syna z tamtym chopcem? Moe kiedy by midzy nimi jaki konflikt? - Nie, panie mecenasie, nic nie wiem. Nie wiedziaam nawet, e si znali.

- Prosz pani, Stefa no stanie przed sdem. Zoono oskarenie. Tam bdzie sdzia, a potem wyrok. Przez te urazy, jakie odnis tamten chopiec, sd bdzie surowy. Jeeli my nic zgosimy adnych nowych okolicznoci, jakich dowodw mogcych zmieni kwalifikacj czynu, pani syn bdzie mia kopoty, powane kopoty! Step stoi z opuszczon gow. Widzi swoje kolana, swoje dinsy. Przymyka oczy. O Boe, mamo, dlaczego nic nie mwisz? Dlaczego mi nie pomagasz? Ja ci tak kocham. Prosz, nie opuszczaj mnie. Ale sowa matki wywouj w nim skurcz serca. - Przykro mi, panie mecenasie. Nie mam panu nic do powiedzenia. Nic nie wiem. Myli pan, e gdybym co wiedziaa, gdybym moga pomc mojemu synowi, nie zrobiabym tego? A teraz wybaczcie mi, musz ju i. Matka Stepa wstaje. Adwokat patrzy za ni, jak wychodzi. Po czym ostatni raz zwraca si do Stepa: - Jeste pewien, e nie masz nam nic do powiedzenia? Step nie odpowiada. Nie patrzc nawet na mecenasa, podchodzi do okna. Wyglda na zewntrz. Tamto ostatnie pitro na wprost. Myli o swojej matce. W tej chwili nienawidzi jej tak bardzo, jak bardzo j kocha. Zamyka oczy. Po policzku spywa mu za. Nie udaje si mu jej zatrzyma. Cierpi, jak nigdy - przez swoj matk, przez to, czego ona nie robi, przez to, czego nie zrobia. - Stefano, napijesz si kawy? Step odwraca si od okna. Znowu ten sam pokj, teraz. I jego ojciec jest tu, spokojny, z filiank w rku. - Dzikuj, tato. - Wypija szybko kaw. - Teraz musz ju i. Zdzwonimy si w przyszym tygodniu. - Dobrze. Pomylisz w sprawie uniwersytetu? Step przed wyjciem wkada kurtk. - Pomyl! - Zadzwo czasem do matki. Skarya si, e ju dawno do niej nie dzwonie. - Naprawd nie mam na nic czasu! - W czym rzecz? Chodzi tylko o telefon. - Dobrze, zadzwoni do niej. Step pospiesznie wychodzi. Ojciec zostaje sam, podchodzi do okna, wyglda na zewntrz. Na ostatnim pitrze, naprzeciwko, okna s zamknite. Giovanni Ambrosini wyprowadzi si z dnia na dzie, tak wanie jak odmieni ich ycie. Czy moe mie na pieku ze swoim synem?

Step zapala w windzie ostatniego papierosa od Martinellego. Przyglda si sobie w lustrze. Jako poszo. Te obiady go rozkadaj. Zjeda na parter. Kiedy stalowe drzwi otwieraj si, zamylony Step dostaje w nos. Pani Mentarini, z ktrego tam pitra, z wosami le ufarbowanymi i nosem jak dzib ptasiego drapienika, stoi przed nim. - Witaj, Stefano, jak si miewasz? Dawno ci nie widziaam. I na szczcie, myli Step. Widujc czsto takie monstrum, mona si rozchorowa. Przypomina sobie film o Stevenie Tylerze i o tej wciekej dziwce, ktra wchodzi do jego windy. Jemu przypada tylko pani Mentarini. Jaki niesprawiedliwy jest ten wiat! Oddala si bez poegnania. Na podwrku wyrzuca papierosa. Rozpdza si, odbija nogami i skacze do przodu, podpierajc si rkami. Co tu porwnywa, salto mortale o wiele lepiej robi on. Zreszt, Tyler ma ju pidziesit pi lat, a on dopiero dziewitnacie. Kto zgadnie, co on zrobi za trzydzieci lat. Jedno jest pewne: nie bdzie handlowcem.

19
Pallina w aksamitnym chabrowym dresie adidasa, dopasowanym kolorystycznie do aksamitki cigajcej jej wosy, biegnie, mikko odbijajc si w swoich jasnych butach Nike. - Nie pytasz mnie, jak poszo? Babi w ciemnym dresie z nisk tali i napisem Taniec, w rowej przepasce na wosach, zerka na przyjacik. - Jak poszo? - O nie, jeli mnie pytasz w ten sposb, to nic ci nie powiem. - No to nie mw. Biegn teraz w milczeniu, wci w tym samym rytmie. Ale Pallina nie moe ju wytrzyma. - Dobrze, skoro ci tak zaley, to ci jednak powiem. miertelnie si ubawiam. Wiesz, dokd mnie zawiz? - Nie, nie wiem. - Nie bde taka antypatyczna! - Nie podzielam twoich przyjani i tyle. - Przecie byam tam tylko raz. O co chodzi? - Twoja sprawa, jak chcesz. Ale lepiej byoby, eby to by ostatni raz.

Pallina przez chwil si nie odzywa. Jaki chopiec w eleganckim dresie wyprzedza je. Przyglda si im. I cho jest niele zmczony, rzuca okiem na chronometr zaciskany w doni i demonstracyjnie przyspiesza, znikajc po jakim czasie w gbi uliczki. - Wic zawiz mnie najpierw, eby co zje, w miejsce raczej gwniane. Blisko Cola di Rienzo, chyba to bya via Crescenzio, jedna z przecznic. A samo miejsce nazywa si Piramida! Babi nie wykazuje specjalnego zainteresowania. Pallina, cho zadyszana, opowiada dalej. - To jest co niby rozrywkowego. Na kadym stole jest telefon. - Bardzo zabawne! - Ale z ciebie pia! A te telefony maj numery, rozumiesz? Od zera do dwudziestu. - A ty skd wiesz? - Jest napisane w karcie da. - A, bo tam si nawet je! A ju mylaam, e ci zawiz do centrali telefonicznej. - Suchaj, jeli chcesz, ebym ci wszystko opowiedziaa, zaniknij t swoj jadaczk zgorzkniaej jdzy! - Co takiego?! - Babi patrzy na ni, udajc osupienie. - Ja zgorzkniaa jdza? Ale ja jestem najbardziej adorowan dziewczyn w caej szkole! Widziaa tego, ktry tdy lecia, jak na mnie patrzy? Wydaje ci si, e wytrzeszcza gay na ciebie? - Oczywicie! - No to stwierdzi, e obie razem jestemy jak jedno spywajce tuszczem prosi. - Co do mnie, to spywa tylko mj pot, ale istotnie nic dodaje mi wdziku. Czy nie moemy przycupn na awce i pogada normalnie? - Ani mi si ni. Ja biegn dalej, musz straci co najmniej dwa kilo. Jeli biegniesz ze mn, to dobrze, jeli nic, to wczam walkmana. Mam w nim ostatnie CD zespou U2. - Sony? Od kiedy to masz? - Od wczoraj. Babi podnosi bluz i pokazuje odtwarzacz MP3 przytroczony do paska. Pallina nie wierzy wasnym oczom. - Niesamowite! I CD, i radio. Skd ty to masz, we Woszech tego nie znajdziesz. - Przywioza mi ciotka, ktra wczoraj wrcia z Bangkoku. - Fantastyczny. Babi pokazuje Pallinie dwie suchawki. - Jak widzisz, pomylaam o tobie. - Gdyby naprawd pomylaa o mnie, toby zamwia u ciotki dwa walkmany.

- Nigdy nic trafiasz w sedno. Oczywicie, e prosiam o dwa, ale ciotce skoczyy si pienidze i wystarczyo tylko na jeden. Ale jakie to ma znaczenie? Mamy dwie suchawki, a biegamy zawsze razem. Pallina umiecha si do przyjaciki. - Masz racj. Babi zerka na ni powaniej. - Wiem... Ale czy skoczysz wreszcie t swoj opowie o telefonach, ktre si je? Babi i Pallina badaj si wzrokiem i po chwili wybuchaj miechem. Pojawiaj si dwaj chopcy. Pozdrawiaj zaczepnie obie dziewczyny. Ale ich odwaga nie zostaje nagrodzona. Pallina znowu zaczyna opowiada. - No wic kady telefon odpowiada jakiemu numerowi, ale nikt nie wie jakiemu. Wykrcasz numer od zera do dwudziestu, odpowiada jaki st, ale ty nie wiesz jaki. Na przykad, wykrcasz osiemnacie, a odpowiada kto, kto jest w innej sali. Moesz z nim rozmawia, opowiada dowcipy, opisywa siebie, przedstawiajc si adniejsz ni jeste albo, jak ja, o wiele brzydsz. Jasne, nie? Babi patrzy na przyjacik, unoszc brew. Pallina udaje, e tego nie widzi. - Jeli jeste sama albo z przyjacikami, moesz umwi si na randk, robi z siebie kretynk, rozumiesz? Mocne, nie? Babi umiecha si. - Tak, wydaje si bardzo zabawne, po prostu wyborne. Pallina zmienia wyraz twarzy. - Pewno, ale nie wtedy, gdy dzwoni do ciebie jaki cham... - Dlaczego? Co si stao? - W pewnej chwili podaj nam makaron. Wzilimy azanki na ostro. Byy wciekle ostre, szczypay w jzyk. I byy bardzo gorce. Dmuchaam na nie, eby je ostudzi, i gawdziam z Pollem. Wtedy zadzwoni telefon. Chcia go przyj Pollo, ale ja byam szybsza. Wic bior suchawk i mwi: Tutaj sekretarka doktora Pollo. Zawsze jestem bardzo sympatyczna". Pallina robi odpowiedni min. Babi mieje si. Historia zaczyna j bawi. - No i co? - No wic ten cham z drugiej strony telefonu, no nie wiesz, co mwi! - Co ci mwi? - Mwi mi: Jeste sekretark tego, co bije. Ja ci go wo po sam szyj". - Milutki. Bardzo po angielsku. - Wanie, wielkie chamido. Rzuciam suchawk i pewnie zrobiam si caa czerwona. Pollo zapyta, co si stao, ale nie odpowiedziaam. Zatkao mnie. Wstydziam si. Wiesz, co on

zrobi wtedy? Wzi mnie pod rami i poprowadzi midzy stolikami. Liczy na to, e ta winia, zobaczywszy mnie, jako zareaguje... - No dobrze, ale tamten mg nie wiedzie, ktra dziewczyna mu odpowiedziaa. - Wiedzia to, wiedzia. - W jaki sposb? - Byam jedyn dziewczyn w tym towarzystwie. Babi krci gow. - Nieze miejsce, eby co przeksi. Jedyna dziewczyna wrd tych maniakw, ktrzy dzwoni do siebie, eby opowiada rne wistwa... No, i jak si skoczyo? - A tak, e jeden z nich, zobaczywszy mnie, zacz si mia. Pollo wbi go twarz w talerz, a na gow wyla mu piwo. - Dobrze mu tak, przynajmniej nauczy si nie mwi pewnych rzeczy. - Mg jednak nie zrozumie wiele z tej lekcji. - Dlaczego? - Bo jak Pollo poszed zapaci... - Twoj fors, oczywicie. - Uff... Stan przede mn taki niski facecik i mwi: Wychodzisz ju? Dlaczego? Chyba si nie obrazia. artowaem tylko...". Rozumiesz. To by ten cham, a nie tamten, co tak oberwa. - Powiedziaa o tym Pollowi? - Co ty, eby jeszcze tego zdeformowa? - Nie, ale eby wiedzia o tym, jak si pomyli... Bo oni wszyscy zachowuj si jak sdziowie. Karz, bij, ale na olep. A najgorsze, e ciebie to nawet ubawio. Babi powanieje. Pallina to zauwaa. Przez chwil biegn w milczeniu, wyrwnujc oddech. Potem Pallina zaczyna znowu mwi. Tym razem ona te jest powana. - Sama nie wiem, czy mnie ubawio. Wiem tylko, e poczuam si wtedy jako inaczej. Po raz pierwszy poczuam si spokojna i pewna. Tak, Pollo zbi kogo, kto moe nic zasuy na to, ale stan w mojej obronie, rozumiesz? Zaopiekowa si mn. - Ach tak? To bardzo adnie... Ale powiedz mi, kto ci osoni przed nim? - Nie bd nudna... Ty mnie chronisz, nie? - Zapomnij o tym. Ja jego i jego przyjaci nie chc w ogle widzie. - Wyglda na to, e i mnie ju nie zobaczysz. - Dlaczego? - Bo si z nimi zwizaam. Babi zatrzymuje si nagle.

- Nie, tego nie moesz mi zrobi! - Ale Pallina biegnie dalej. Nie ogldajc si, daje znak rk, eby biega za ni. - Nie zatrzymuj si, le za mn. Wiem, e jeste szczliwa. Gboko w rodku moe, ale te jeste szczliwa. Babi rusza za przyjacik. Wydua nieco krok, dogania j. - Pallina, bagam, powiedz, e artujesz! - Nic z tego, on mi si ogromnie podoba. - Jak on ci si moe ogromnie podoba? - Nie wiem, podoba mi si i koniec. - Przecie ci ukrad pienidze. - I zwrci, zapraszajc na obiad. - Co ty opowiadasz, to tak, jakby ty zapacia! - Jeszcze lepiej. W ten sposb byam z nim, bo chciaam, a nie musiaam. Jak wychodzisz z chopcem, a on postawi ci pizz i wszystko inne, to jakby musiaa si z nim pocaowa. A tu miaam wolny wybr. Babi milczy przez chwil, nad czym si zastanawia. - Powiedziaa o tym Demie? - Nie, nie powiedziaam mu. - Powinna mu to powiedzie. - Powinna, powinna. Powiem, kiedy mi si spodoba. - Nie, powiesz mu zaraz. Jeli on si o tym dowie od kogo innego, bdzie mu bardzo przykro. Jest w tobie zakochany. - Ty masz chyba fioa na tym punkcie. To wcale nie jest prawda. - To najprawdziwsza prawda i ty o tym wiesz. Wic jak tylko wrcisz do domu, zadzwo do niego. - Jak mi si bdzie chciao, to zadzwoni, jak nie, to nie. - Jeli teraz jestem szczliwa, to tylko dlatego, e ciotka przywioza tylko jedno sony. Nie zasugujesz na co takiego! - Babi przyspiesza. Pallina zaciska zby i postanawia nie ustpi. - Jak zechc, to Pollo zdobdzie dla mnie take sony. Oczywicie, ukradnie je dla mnie! mieje si. Babi jeszcze przez jaki czas udaje zagniewan. Pallina szturcha j w bok. - Dobra, dobra, nie sprzeczajmy si. Ja wiem, e jeste moj przyjacik. Powicia si nawet, eby mnie wyratowa od odpowiedzi. Jak twoja mama przyja uwag w dzienniczku? - Lepiej ni ja twoj histori z Pollem.

- Widzisz to bardzo dramatycznie! - Tragicznie! - Posuchaj, ty nie znasz go dobrze. Ten chopak jest peen problemw. Nie ma pienidzy, ojciec traktuje go le. A przy tym jest bardzo sympatyczny. Dla mnie jest przemiy, naprawd. - Czy ci nie obchodzi, jaki jest dla innych? - Moe si poprawi! Babi wie, e to wszystko mwi na prno. Jak Pallina wbije sobie co do gowy, nie ma na ni sposobu. - No dobrze, koniec. Poyjemy, zobaczymy. - O, taka mi si podobasz. - Pallina umiecha si. - Przyrzekam ci, e jak wrc do domu, zadzwoni do Demy. No c, przynajmniej to jedno Babi osigna.

Babi i Pallina biegn teraz w milczeniu, eby zapa troch tchu. Wpadaj na placyk wyposaony w urzdzenia sportowe dla dzieci i modziey. Dzieciaki z wrzaskiem lizgaj si na zjedalni. Troskliwe matki pilnuj z bliska swoich maych kamikadze, w kadej chwili gotowe do interwencji. adny wysoki blondynek i nieco nisza od niego dziewczyna wicz na drkach. Babi i Pallina przebiegaj obok. Chopiec zauwaa je i przerywa wiczenia. - Babi! Babi zatrzymuje si. To Marco. Nie widzieli si ponad osiem miesicy. Pallina te przystaje. Babi czerwieni si. Jest zakopotana. Jednak serce nie zaczyna bi szybciej, jak niegdy. Marco cauje j w policzek. - Co u ciebie? Babi opanowuje si. - W porzdku. A u ciebie? - wietnie. Przedstawiam ci Giorgi. Marco wskazuje na dziewczyn. Babi podaje jej rk i, o dziwo nie zapomina natychmiast tego imienia, jak to si zwykle dzieje, kiedy ci kogo przedstawiaj. Pallina te si z ni wita, ale wida wyranie, e wolaaby unikn tego spotkania. Marco zaczyna rozmow. Jak zwykle, zdawkow. Dzwoniem do ciebie. Nigdy ci nie ma. Widziaem jedn z twoich przyjaciek i ktrego z przyjaci. Co porabiasz? Ach, prawda, masz matur. Uwaaj, zachowaj si z godnoci. Usiuje by sympatyczny. Babi prawie go nie sucha. Pamita wszystkie spdzone z nim chwile, uczucie dla niego, rozczarowanie, zy. Ile cierpienia. Przez

kogo takiego... Przyglda mu si lepiej. Przyty. Przetuszczone wosy. Jakby ich mniej. I oczy - puste, bez ycia. Jedno spojrzenie na dziewczyn. Nie zasuguje nawet na to. Uczucie niesmaku, obojtnoci. I tak si rozstaj. Po piciu minutach rozmowy, nic sobie nie powiedziawszy. Tamten magiczny most run. Babi rusza biegiem. Pyta siebie, gdzie si podziaa tamta mio? Dlaczego nie mog ju jej odczuwa? A przecie bya taka wielka. Zakada suchawki walkmana. U2 zaczynaj swj ostatni przebj. Patrzy na Pallin. Przyjacika odpowiada czuym umiechem. Kosmyk jej wosw taczy na wietrze. Podaje jej suchawk. Zasuya sobie. Babi nie wie o tym, ale to ona j uratowaa.

20
Rok wczeniej.

- Babi, Babi! - woa Daniela, stukajc do drzwi azienki. Ale Babi nie syszy. Jest pod prysznicem. I jakby tego nie wystarczao, ustawione blisko radio nadaje na cay regulator piosenk zespou U2 z zeszego roku. W kocu co syszy. Jakby uderzenia, ktre nie zgadzaj si w rytmie z perkusj. Zakrca wod, wyciga mokr rk i wycza radio. - O co chodzi? Daniela stka za drzwiami. - No nareszcie! Od godziny wal, bo Pallina przy telefonie! - To powiedz jej, e bior prysznic, e zadzwoni za pi minut! - Upara si, e to sprawa ogromnie pilna. - No dobrze, przynie mi telefon, Dani! - Mam go tu. - Babi otwiera drzwi. Daniela podaje jej suchawk. - Nie gadaj dugo, bo czekam na telefon od Giulii. Babi wyciera ucho zanim przyoy suchawk. - Co masz do mnie takiego pilnego? - Nic, chciaam ci tylko pozdrowi! Co robisz? - Wanie byam pod prysznicem. Nie wiem, jak to si dzieje, ale zawsze dzwonisz do mnie, kiedy jestem w kpieli. - A nie wychodzisz z Markiem? - Nie, dzi umwi si ze swoim przyjacielem na powtarzanie. Za dwa dni ma egzamin. Z biologii. Pallina milknie. Postanawia nic nie mwi.

- Doskonale, wobec tego przyjd po ciebie za dziesi minut! Babi wyciera wosy maym rcznikiem. - Nie mog. - Daj spokj, wyskoczymy tylko na pizz. - A jak zadzwoni do mnie? Wyczy swoj komrk, bo musi si uczy. Ale... - Niech Dani mu powie, eby zadzwoni pniej. Albo niech dzwoni na twoj komrk... Pospiesz si, wrcimy raz-dwa. Babi prbuje si wykrci. Ale adna z jej wymwek - zmczenie, nieodrobione lekcje, niewiarygodne pragnienie, eby pozosta w domu i w nocnej koszuli i szlafroku posiedzie troch przed telewizorem - nie przekonuje Palliny. Par minut pniej siedzi na vespie za Pallina, ktra ryzykownie manewruje w ulicznym ruchu godziny dziewitej wieczorem. Babi ma jeszcze wilgotne wosy, granatow bluz z napisem California" i niezbyt zadowolon min. - Czuj, e skocz dzi marnie. - Przecie taki ciepy wieczr... - Myl o tym, jak prowadzisz. Pallina zwalnia i skrca w prawo na Ponte Milvio. Babi pochyla si do jej policzka, eby lepiej syszaa. - Dokd mnie wieziesz? - A co? - Nie jedziemy do Baffetto? - Nie. - A co si stao? - Co jaki czas trzeba co zmieni, nie? Ostatnio staa si za bardzo schematyczna. Zawsze do Baffetto, zawsze osiem z aciny, zawsze to samo. Na przykad, z kim teraz chodzisz? - Jak to z kim? Z Markiem, nie? Babi jest zaskoczona pytaniem. Nie wie dlaczego, ale jest pewna, e Marco nie podoba si Pallinie. - Widzisz, Babi, nawet w tym jeste nazbyt monotonna. Powinna co zmieni. - artujesz? Jestem zakochana po uszy! - Nic przesadzaj... - Nie, Pallina, powanie. Strasznie mi na nim zaley! - Co ci moe tak bardzo zalee, skoro jeste z nim zaledwie pi miesicy.

- Wiem. Ale jestem miertelnie zakochana. Moe dlatego, e po raz pierwszy co podobnego czuj? Pallina zmienia biegi niemal ze zoci. Wanie, twoje pierwsze wane przeycie. I to z tak glist, myli Pallina. Wrzuca trzeci bieg i skrca na piazza Mazzini. Przechodzi na drugi i skrca w prawo. Babi przyciska si do niej, kiedy rozpdziwszy si, wpadaj w trzeci przecznic. Zatrzymuj si, to Nuova Fiorentina. Fabio, syn waciciela, jest w drzwiach. Zauwaa je, wychodzi im naprzeciw, wita. Bardzo lubi te dziewczyny. Zwaszcza do Babi ma sabo, chocia stara si to skrywa. Prowadzi je do rzdu stolikw po prawej stronie, w pobliu kasy. Std widzi si ca sal. Kelner od razu przynosi dwie karty da. Ale Pallina ju wio, co ma wzi. - Tutaj robi bajeczn pizz, ktr nazywaj calzone. To taka nogawka, w ktrej jest wszystko: ser z jajkami, mozzarella i kawaki szynki. Co oszaamiajcego! Babi sprawdza w karcie, czy jest co mniej zabjczego dla jej diety. Ale Pallina nalega i decyduje. - A wic dwie nogawki i dwa piwa, rednie, jasne. Babi patrzy na przyjacik z niepokojem. - I jeszcze piwo? Chcesz, ebym pka? - Raz moemy sobie pozwoli. Zrobimy sobie wito! - Jakie wito? - Dawno nie wychodziymy razem. Babi w mylach przyznaje jej racj. Ostatnio, jeli wychodzia, to zawsze z Markiem. Cieszy si, e moe by tutaj ze swoj przyjacik. Pallina przeszukuje kieszenie swojej kurtki Znajduje grzebyk wysadzany sztucznymi diamentami i serduszkami z kolorowych kamieni; zbiera wosy i przytrzymuje je tym grzebieniem. Jej adna, krga twarzyczka rozjania si penym blaskiem. - liczny jest ten grzebyk. - Babi umiecha si do niej. - Bardzo ci do twarzy. - Podoba ci si? Kupiam go na piazza Carli da Bruscoli. - Nie bdzie ci przykro, jeli kupi sobie podobny? Moe troch inny? Miaam co takiego, ale gdzie posiaam. - Nie artuj, przywykam, e si mnie naladuje. Jestem dziewczyn, ktra wytycza nowe szlaki mody. Czy wiesz, e kiedy id co kupi, daj mi te rzeczy gratis? Wystarczy, ebym je nosia. Postanowiam, e od jutra zadam procentu! miej si. Zjawiaj si dwa piwa. Babi otwiera szeroko oczy: s ogromne. - To jest rednie? To jakie byoby due?

Pallina przyciga do siebie kufel. - Dobra, nie rb problemu. - Swoim kuflem uderza w kufel Babi, a piana tryska ha obrus. - Za nasz wolno! Babi j poprawia: - Prowizoryczn... Pallina leciutkim umieszkiem przyznaje jej racj. I pij obie. Babi pierwsza poddaje si. Dosza do jednej czwartej kufla i przerywa. Pallina jeszcze cignie, przestaje, gdy przekracza poow kufla. - Och! - Z rozmachem odstawia kufel na st. - Tego mi byo potrzeba! - I wyciera usta zdecydowanym ruchem serwetki. Czasami lubi pokaza si z tej strony, osoby pewnej siebie. Babi otwiera paczk z paluszkami. Wyciga jeden bardziej przypieczony i go chrupie. Rozglda si z ciekawoci po lokalu. Grupki wesoo rozgadanych modych ludzi tworz trjkty nad pizz z pomidorami. Co bardziej wytworne dziewczyny usiuj posugiwa si widelcem, nawet wyawiajc smaczne oliwki z Ascoli. Moda para zabawia si rozmow w oczekiwaniu na swoje zamwienie. Ona jest adn dziewczyn o czarnych, niezbyt dugich wosach. On uprzejmie nalewa jej co do picia. Babi widzi go od tyu. Wydaje jej si, e jest w nim co znajomego. Obok przechodzi kelner. Chopiec go zatrzymuje. Pyta o los zamwionych pizz. Babi widzi teraz jego twarz. To Marco. Grissino pka jej w palcach, co innego pka jej w rodku. Wspomnienia, przeycia, przepikne chwile. Najmilsze szepty, wszystko zaczyna w niej wirowa w zudnym majaku. Babi blednie. Pallina to zauwaa. - Co z tob? Babi nie moe mwi. Wskazuje gow w gb sali. Pallina si odwraca. Od jednego ze stolikw odchodzi kelner. Pallina zauwaa tam Marca. Widzi go, jak umiecha si do dziewczyny naprzeciwko, jak pieci jej rk, ufny w zamwion pizz, a przede wszystkim w dalszy cig wieczoru. Pallina zwraca si ku Babi. - Ale skurwiel. Autentyczny. Mczyni zawsze s tacy sami. Ma egzamin z biologii, co? Co mi si widzi, e bdzie mia raczej z anatomii! Babi bez sowa opuszcza gow. Naiwna za spywa jej po policzku. Zatrzymuje si przez chwil na brodzie, a potem, jakby pchnita blem, spada w otcha. Pallina ze wspczuciem patrzy na przyjacik. - Przepraszam, nie chciaam. Z kieszeni wyciga kolorow chust i podaje j Babi. - Masz, moe niekoniecznie pasuje do okolicznoci, nazbyt wesoa, ale lepsze to ni nic.

Babi wybucha nerwowym miechem, ktry przypomina pacz. Ociera zy, wyciera nos. Jej byszczce, lekko zaczerwienione oczy zwracaj si znowu ku przyjacice. Babi raz jeszcze prbuje si zamia, ale wychodzi z tego tylko krtki spazm. Pallina gaszcze j po policzku, strzsajc kolejn, niezdecydowan z. - No dobrze ju, przesta, nie jest tego wart, ta glista. Gdzie znajdzie drug tak jak ty? To on powinien paka. Nie wic, co straci. Sam si skaza na takie dziewczyny, jak tamta. Pallina znowu si odwraca, eby popatrze, co si dzieje przy stoliku Marca. Babi idzie jej ladem. Ponownie ostry bl przeszywa j ca. Polowanie na skarb. Spacery w Villa Glori, pocaunki o zachodzie soca, patrzenie sobie w oczy i sowa mioci. Znikaj pikne, niezwyke obrazy, zaciemnia je mga smutku. Babi prbuje si umiechn. - Nie, nie wydaje si wcale taka brzydka. Pallina krci gow. To nie do wiary, Babi nawet w takiej sytuacji nie potrafi by szczera. Teraz podnosi jednak swj kufel i cignie z niego tgi yk. Z rozmachem stawia kufel na stole i zdecydowanym ruchem rki wyciera serwetk usta - tak jak Pallina. - Boe, jak go nienawidz. - Brawo! Taka mi si podobasz. Musimy go ukara! - Pallina uderza swoim kuflem w kufel przyjaciki i obie wypijaj swoje piwa dugim, leniwym haustem. Babi z lekkim zamtem w gowie, nienawyka do picia ani do tego wszystkiego wok, umiecha si z przekonaniem do przyjaciki. - Masz racj, musi mi za to zapaci! Mam pomys. Chodmy do Fabia! Marco mieje si wesoo, nalewajc dziewczynie chodnego biaego galestra. Umie zabawia dziewczyny przynajmniej na tyle, na ile nie umie dobra wina. Tego wieczoru Nuova Fiorentina moga by z siebie dumna. Nigdy jeszcze nie miaa tak uroczego kelnera. A cilej, kelnerki. Babi kroczy midzy stolikami, niosc dwie pizze w rkach. Nie ma wtpliwoci, e ta z mozzarell bez rybek jest dla Marca. Ile razy syszaa, jak j zamawia. Ile razy dawa jej potem sprbowa, wkadajc kawaek do ust. Znowu bl w brzuchu. Stara si o tym nie myle. Odwraca si. Fabio i Pallina stoj w pobliu kasy. Umiechaj si do niej, dodajc jej otuchy. Babi nabiera powietrza. Jest oszoomiona. Piwo byo dobre i pozwala jej dotrze do stolika Marka. - Ta jest dla pani. Stawia biay placek z szynk i oliw przed dziewczyn, ktra gapi si na ni ze zdziwieniem. - A ta dla ciebie, glisto! Marco nie zdy zareagowa zdumieniem, a ju mozzarell bez rybek leje mu si na gow wraz z pomidorowym sosem. Gorca pizza zamienia si w niewygodny, parzcy kapelusz.

Fabio i Pallina witaj to gonym aplauzem, ktry podejmuje caa sala. Babi, lekko oszoomiona, kania si w podzikowaniu. Po czym oddala si z Pallina pod rk, a towarzysz temu komentarze rozbawionych goci i zdziwione spojrzenie zaskoczonej dziewczyny. Wracaj swoj vesp w milczeniu. Babi obejmuje Pallin mocno. Nie z lku tym razem. Ruch na ulicach jest niniejszy. Z gow opart o rami przyjaciki patrzy na drzewa nadbiegajce ku niej, na dalekie, czerwone i biae wiata samochodw. Jaki pomaraczowy autobus przejeda obok. Babi zamyka oczy. Przebiega przez ni dreszcz. Chwilowy, wkrtce zamiera. Czuje zimno i ciepo - i czuje si samotna. W milczeniu te podjedaj pod dom. Babi schodzi z vespy. - Dzikuj, Pallina. - Za co? Nic nie zrobiam. Babi umiecha si do niej. - Piwo byo wietne. Jutro w szkole stawiam ci niadanie. Musimy to uczci. - Co? - Peni wolnoci. - Pallina obejmuje j. Babi zamyka oczy. Wyrywa si z niej szloch. Odsuwa si od przyjaciki i ucieka. Pallina patrzy, jak Babi biegnie po schodkach i znika w bramie. Potem przekrca kluczyk w stacyjce i odjeda w noc. Nieco pniej Babi rozbiera si, wyjmuje drobniaki z kieszeni dinsw, a kiedy siga tam jeszcze raz, ze zdziwieniem znajduje jeszcze co. Wrd ez znowu pojawia si umiech. Czuje w rku grzebyk Palliny, ten ze sztucznym kamieniem i kolorowymi serduszkami. May prezencik, eby podnie j na duchu, eby rozjani jej twarz. Udao si. Pallina jest naprawd przyjacik. Marco natomiast jest naprawd nieszczsnym pechowcem. Babi umiecha si, wkadajc piam. W tej tragedii, myli, jest co zabawnego. Gdybymy pojechay, jak to zwykle bywao, do Baffetta, nigdy bym go nie nakrya. Babi myje zby. Dziwne, wanie dzi postanowiymy pojecha do Nuova Fiorentina. Babi wlizguje si pod przecierado. Tak, Marco mia po prostu pecha i mam nadziej, e bdzie go przeladowa przez cae ycie. Pallina skrca w prawo. Postanawia odwiedzi swojego przyjaciela Dem. Kot przebiega jej drog. Nie zastanawia si nawet, czy to kot czarny, czy nie. Nie jest przesdna. I tysic razy woli pizz u Baffetta ni w Nuova Fiorentina. Za nic w wiecie by jej nie zamienia. Ale tego wieczoru, kiedy zadzwoni Fabio, donoszc, e jest u nich chopiec Babi z inn, nie miaa wtpliwoci, co trzeba zrobi. To bya okazja, na jak czekaa od dawna. Syszaa zbyt wiele na temat tego chopca. I to nie mogy by tylko plotki. Ale gdyby

powtrzya wszystko, co wie. Babi, ta by jej nie uwierzya. Raczej skoczyaby si ich przyja. Dlatego samo przeznaczenie musiao powoa j na wiadka. Pallina wcza domofon Demy. Odzywa si jego zaspany gos. - Kto tam? - Pallina. Wszystko zaatwione. - Nakryycie go? - Na gorcym uczynku! Jak szczura z serem w pysku, czyli jak glist z pizz na gowie! - Co znowu? Co si stao? - Zejd, to ci opowiem. - A jak przyja to Babi? - Nie najlepiej... - Zaczekaj, co wrzuc na siebie i schodz. Pallina rozczesuje rk wosy. Tylko przez chwil robi si jej al grzebyka. Biedna Babi, ale tak musi by. Pewnie troch pocierpi. Ale lepiej teraz ni potem. Jeszcze bardziej by si zaangaowaa. Wkrtce znowu bdzie wesoa. A umiech przyjaciki wart jest o wiele wicej ni jaki grzebyk, o wiele wicej ni margherita. Nawet ta od Baffetta.

21
Pod natryskiem Babi rozczesuje swoje nabalsamowane wosy. Ci z czstotliwoci sto trzy i dziesi nadaj ostatnie amerykaskie hity. Anastacia przesuna si wic na trzecie miejsce. Babi odrzuca gow do tylu, ukoysana tym powolnym motywem. Kaskada agodnej wody zmywa z wosw balsam, rozpywajc si po twarzy, wzdu ciaa, po mikkich wypukociach. Kto puka do drzwi. - Babi, telefon do ciebie. To Daniela. - Ju id. Szybko owija si rcznikiem i zjawia si u drzwi. Daniela podaje jej bezprzewodowy aparat. - Nie rozgaduj si, bo czekam na telefon od Andrei. Babi znowu zamyka si w azience i przysiada na mikkim przykryciu sedesu.

Gos Palliny jest ostry. - Bya pod prysznicem? - Oczywicie. Gdyby nie, to nie zadzwoniaby do mnie! Co masz takiego pilnego? - Dziesi sekund temu dzwoni do mnie Pollo. Powiedzia mi, e byo mu ze mn wietnie. Przeprasza za to, co si stao w restauracji, chce si ze mn widzie. Pyta, czy dzi wieczorem pojad z nim na wycigi. - Na jakie wycigi? - Wieczorem wszyscy jad na Olimpik i cigaj si tam na motorach. Na jednym kole we dwoje, kto szybciej. Pamitasz, kiedy opowiadaa nam o tym Francesca. Bya tam. mwia, e jest zajebicie. Bya nawet rumiankiem". - Rumiankiem? - Tak, te, co jad z tyu, tak si nazywaj, bo s przywizane do prowadzcego podwjnym paskiem firmy Camomilla, czyli rumianek. A regua przewiduje, e musz siedzie twarz do tyu. - Twarz do tyu? Czy ty oszalaa? A mi przykro, e tak si dla ciebie powiciam! - Ty si powicia? - A kto? Kto ci zaatwi ocen z aciny? - Do znudzenia wracasz do tej sprawy... - Bo w domu zostaam ukarana i nic mog wychodzi a do poniedziaku! - Dobra, ale ja wcale nie prosz, eby si tam ze mn wybraa. Chciaam si tylko poradzi. To jak uwaasz, mam i? - I, eby oglda tych, co si cigaj, to jeszcze gupsze ni samo ciganie si. Twoja sprawa, rb jak chcesz. - Pewnie, masz racj. A przy okazji, powiedziaam Demie, e zaczam chodzi z Pollem. Zadowolona? - Ja? A co mnie to obchodzi? To twj chopak. Ja ci tylko powiedziaam, e moim zdaniem, jeli si dowie od kogo innego, bdzie mu przykro. - Wanie. A tymczasem przyj to doskonale. Wydao mi si, e jest nawet zadowolony. Widzisz wic, e si pomylia. Wcale nie by we mnie zakochany. Babi podchodzi do lustra. Rcznikiem wyciera zebran na nim par. Widzi siebie z telefonem w rku i niechtn min. Czasami Pallina jest wprost irytujca. - No c, to chyba lepiej, nie? - I wiesz, co ci powiem. Babi? Przekonaa mnie. Nie pojad na te biegi! - Brawo! Zdzwonimy si pniej.

Babi opuszcza azienk. Przechodzc obok Danieli zwraca jej telefon. Daniela nic nie mwi, ale ma min pen dezaprobaty - oczywicie, za dugo gadaa. Babi przechodzi do swojego pokoju i suszy wosy. Pojawia si Daniela z aparatem w rku. - To Dema. Nie musz ci powtarza, e aktualne jest tamto ostrzeenie. Babi wycza suszark i bierze telefon. - Cze, Dema. Co u ciebie? - Bardzo le. Babi sucha w milczeniu. Myli, e piosenka Erosa Uczucie na zawsze zostaa napisana dla niego. Chciabym mc wspomina ci tak...". Jak, skoro nie ma nic do wspominania? Babi nie mwi mu tego. Dema zadaje jej zreszt tysice pyta. - Jake to? Po tym wszystkim, co z ni przeyem, ona si spotyka z innym? A kt to jest? - Nazywa si Pollo, nic innego nie wiem. - Pollo? Ale imi! Co ona w nim widzi? To awanturnik, jeden z tych, ktrzy wtargnli na przyjcie Roberty! Pikni faceci, nie ma co, a Pallina si w takim zakochaa! - Eee, zaraz zakochaa... Podoba si jej. - Nie, nie, zakochaa si. Sama mi to powiedziaa. - Wiesz, ile rnych rzeczy mwi Pallina, nic? Znasz j lepiej ni ja. Dzi chciaa jecha na jakie motocyklowe biegi na Olimpice. A ju po piciu sekundach zmienia zdanie. Taka ona ju jest. Moe za chwil spostrzee pomyk i wrci do ciebie? Zobaczysz, Dema, e tak si stanie. Dema na chwil milknie. Uwierzy w jej sowa czy tylko chce uwierzy? Biedaczysko, wspczuje mu Babi. Dobrze, e nie by zakochany. - Moe masz racj? Moe tak wanie bdzie? - Zobaczysz, Dema, to tylko kwestia czasu! - Tak, miejmy nadziej, e nie trzeba bdzie na to zbyt dugo czeka! - Jeszcze stara si by dowcipny. - Babi, bardzo prosz, nic nie mw Pallinie o tym telefonie! - Bd spokojny, trzymaj si! - Tak, dzikuj. - Rozczaj si. Wchodzi Daniela. - Co takiego! Pallina zwizaa si z Pollem, niesamowite! I Dema, oczywicie, jest zaamany. - Co chcesz, tyle czasu azi za ni! - Beznadziejna sprawa! Typowy przykad przyjaciela kobiet. Po tak bezwzgldnej diagnozie Daniela rusza do wyjcia, ale nim przekroczy prg, telefon w jej rku znowu dzwoni. - Halo? Tak, cze, ju ci j daj. Babi, prosz ci, nie wi na telefonie godzinami.

- A kto to? - Pallina. - Sprbuj! - Babi przejmuje telefon. - Skoczya z Pollem? - Nie! - Szkoda... - Z kim rozmawiasz, e wci jest zajty? - Z Dem, jest zaamany. - Nie! - Tak, fatalnie to przyj! Biedactwo, prosi mnie, ebym ci tego nic mwia. Bagam, udawaj, e nic nie wiesz. - Moe nie powinnam mu bya mwi, e zwizaam si z Pollem. - Co ty mwisz, Pallina, i tak by si dowiedzia, byoby jeszcze gorzej. - Mogam to odwlec do ostatniej chwili. - Do jakiej ostatniej chwili? Moga nie wiza si z nim i tyle. - Nie ruszajmy tej zadry. Postanowiam, e w yciu trzeba czasem poszale. - A wic? - A wic jad na te biegi. Babi krci gow. Jej wosy teraz susz si same. - C, baw si dobrze. - Dzwoni Pollo, e zaraz po mnie przyjedzie. Jak sdzisz, powinnam tam zabawi si na caego, czy ponudzi si, patrzc z boku? Tego ju za wiele. Babi wybucha. - Posuchaj, Pallina. Jed sobie na wycigi, cigaj si, rb wiece", zwi si z ca chuliganeri wiata, ale nie zgrywaj si, prosz, na Morettiego! Pallina wybucha miechem. - Masz racj. Babi. Ale musisz mi zrobi ostatni przysug. Poniewa nie wiem, kiedy skocz si te biegi, powiedziaam matce, e bd spa u ciebie. - A jak zadzwoni? - Skde, ona mnie nigdy nie szuka... Na wszelki wypadek klucze mi zostaw pod chodniczkiem przed drzwiami. Tam, gdzie zawsze! - Dobrze. - Och, tylko nie zapomnij! Biedny Dema, czy mam twoim zdaniem co jeszcze zrobi? - Daj spokj, dzisiaj ju tyle narobia...

Babi wycza telefon, Daniela prawie go porywa. - Cae szczcie, e ci prosiam, by si nie rozgadywaa, co? - Co ja mog poradzi? Syszaa, jakie zamieszanie powstao. Bardzo prosz, nie mw nikomu o Pollu i Pallinie. - A komu miaabym o tym mwi? Telefon znowu dzwoni. To Giulia. - Mona wiedzie, kto powiesi si na suchawce? - Cze, Giulii, to moja siostra. Daniela idzie do swojego pokoju. Zamyka szybko drzwi i od razu nadaje: - Giulia, pewnie nic nie wiesz. Pallina zwizaa sic z Pollem! - Nie! - Tak! Dema jest zaamany, ale bagam, nie mw o tym nikomu! - Jasne, co znowu! Giulia wysuchuje opowieci do koca, ale ju sobie wyobraa, co powiedz na to Giovanna i Stefania.

22
Babi wychodzi ze swojego pokoju. Ma na sobie rowy szlafrok, mikki, pikowany, pod spodem bkitn piam z ciepego aksamitu, a na nogach przytulne kapcie. Prysznic zmy z niej zmczenie po parkowych przebiekach, ale nie przywrci pogody ducha. Tego wieczoru jej dieta nie pozwala na wicej ni na jedno mizerne, zielone jabko. Przechodzi przez korytarz. Syszy obracajcy si w zamku klucz. To ojciec. - Tato! - Babi biegnie mu naprzeciw. - Babi. Ojciec jest wcieky. Babi zatrzymuje si. - Co si stao? Chyba nic powiesz mi, e le postawiam vesp i nie moge wjecha do garau... - Co tam vespa! Dzisiaj byli u mnie pastwo Accado. Na te sowa Babi blednie. Jak to si stao, e nie pomylaa o nich wczeniej? Powinna bya opowiedzie rodzicom o wszystkim, co si wtedy wydarzyo. Raffaella umya zielone jabka i z tak kolacj wkracza do salonu.

- Czego chc od ciebie pastwo Accado? Co si stao? Co ma do tego Babi? Claudio patrzy na crk. - Nie wiem. Ty nam powiedz, Babi, co masz z tym wsplnego? - Ja? Z nimi? Nic. W drzwiach ukazuje si Daniela. - To prawda, ona nie ma z tym nic wsplnego. Raffaella odwraca si do Danieli. - A ty bd cicho, nikt ci o zdanie nie pyta! Claudio kadzie rk na ramieniu Babi. - Moe ty w niczym nie zawinia, ale zawini ten, z ktrym bya. Accado by w szpitalu, ma zaman przegrod nosow w dwch miejscach. Lekarz powiedzia, e jeszcze p centymetra, a wgnieciona ko naruszyaby mzg. Babi stoi w milczeniu. Claudio patrzy na ni. Dziewczyna jest w szoku. Claudio puszcza jej rami. - Moe nie zrozumiaa. Babi, ale p centymetra dalej i pan Accado by nie y... Babi przeyka lin. Gd jej min. Teraz nie ma ochoty nawet na jabko. Raffaella z niepokojem obserwuje crk, a widzc jej stan, mwi troch spokojniej i agodniej. - Babi, prosz, moesz nam opowiedzie, co naprawd zaszo? Babi podnosi oczy. S jasne i przeraone. Patrzy na matk, jakby widziaa j po raz pierwszy. Zaczyna od Nic, mamo", ale przerywa i opowiada po kolei wszystko. Przyjcie, nieproszeni gocie, Chicco, ktry wezwa policj, tamci, ktrzy najpierw uciekli, ale potem czekali na nich pod domem. Pocig, zniszczone bmw. Chicco, ktry si zatrzyma. Ten chopiec na granatowym motorze, ktry go pobi. Pan Accado, ktry interweniowa, i ten sam chopiec, ktry i jego pobi. - Jak to? Accado zostawi ci z tym chuliganem, tym brutalem? Nie zabra ci? Raffaella jest oburzona. Babi nie wie, co odpowiedzie. - Moe myla, e to mj kolega, nie wiem. Wiem tylko, e wszyscy uciekli, a ja zostaam z nim sama. Claudio potrzsa gow. - Oczywicie, e Accado uciek. Nic mg czeka ze zamanym nosem, a si wykrwawi na mier. Ale ten chopiec jest skoczony. Filippo donis na niego. Byli u mnie, eby opowiedzie o wszystkim, eby uprzedzi, e kieruj spraw na drog sdow. Chc zna imi i nazwisko tego chopca. Jak on si nazywa? - Step.

Claudio patrzy na Babi zakopotany. - Jak to Step? - Step. Tak si nazywa. A przynajmniej syszaam, e go tak nazywali. - Dlaczego? Czy to Amerykanin? - Jaki Amerykanin? - wyjania Daniela. - To ksywa. Claudio niepewnie popatruje na crki. - Ten chopak ma chyba jakie imi? Babi umiecha si do niego. - Na pewno ma, ale ja go nie znam. Claudio traci cierpliwo. - To co ja mam powiedzie pastwu Accado? e moja crka zadaje si z kim, o kim nie wie nawet, jak si nazywa? - Ja si z nim nie zadaj, tato. Byam z Chicco... Ju to mwiam. Wcza si Raffaella. - Tak, ale potem wrcia z nim na motorze. - Mamo, skoro Chicco i pastwo Accado uciekli, to jak miaam wrci? Zostaam na ulicy sama w rodku nocy... Co miaam zrobi, wraca do domu pieszo? Prbowaam, ale zaraz potem zatrzyma si jaki podejrzany facet w golfie i zacz mnie zaczepia... Wic pozwoliam si odwie do domu. Claudio nie wierzy wasnym uszom. - Co podobnego! Skoczy si na tym, e bdziemy jeszcze musieli dzikowa temu Stepowi! Raffaella patrzy na crki. - Nic moemy si tak zblamowa. Rozumiecie? Chc jak najszybciej pozna nazwisko tego chopca. Jasne? Babi przypomina sobie poranek i rozmow z Daniel. Byo jeszcze wczenie, a ona jeszcze si wtedy nie dobudzila. Ale teraz nie ma ju wtpliwoci. - Dani, ty wiesz, jak on si nazywa. Powiedz im! Daniela patrzy na siostr w osupieniu. Czy ona oszalaa? Powiedzie im? Zadenuncjowa Stepa? Pamita, co zrobili Brandellemu, a take innym w podobnych sytuacjach. Za co takiego zniszczyliby jej vesp, pobiliby j, zgwacili. Pojawiyby si obraliwe napisy z jej nazwiskiem na murach szkoy, rne nieprzyzwoitoci na jej temat, dalekie od prawdy szczegy jej prowadzenia si. Zosta donosicielk? W jednej chwili traci pami. - Mamo, ja wiem tylko, e nazywa si Step. Babi reaguje ostro.

- Kamczucha! Jeste kamczucha! Nie zapamitaam, ale dzi rano mwia mi, jak on si nazywa. Ty i twoje przyjaciki znacie go doskonale! - Ale co ty gadasz? - Jeste zwyczajnym tchrzem, nie chcesz ujawni jego nazwiska, bo si boisz. Ty wiesz, jak on si nazywa! - Nie, nie wiem. - Ale tak, wiesz. Babi na chwil milknie. W jej pamici jakby si co otworzyo, rozwizao, wywietlio. Przypomina sobie. - Stefano Mancini. Tak si nazywa. Mwi o nim Step. - Patrzy na siostr i uzupenia jej sowami: - Ja i moje przyjaciki nazywamy go Dziesitka z plusem". - Brawo, Babi. - Claudio wyciga z kieszeni notesik, w ktrym zapisuje wszystkie wane rzeczy. Take to nazwisko, eby nie zapomnie. Ale teraz denerwuje si troch. Znalaz tam co, co powinien by zrobi, a ju jest na to za pno. Daniela patrzy na siostr. - Czujesz si taka pewna siebie? Nic rozumiesz, co ci grozi. Zniszcz ci vesp. Pobij ci, napisz o tobie na murach szkoy! - Nie boj si. Vespa ju jest zniszczona. Na murach nie napisz, bo chyba aden z nich nie umie pisa. A jeli zechc mnie skrzywdzi, mj ojciec mnie obroni, prawda, tato? Babi obraca si w jego stron. A on ma w oczach tego biednego Accado i wyobraa sobie bl, jaki musi odczuwa kto, komu rozbij nos. - Oczywicie, Babi, jestem przy tobie. Zastanawia si, ile jest prawdy w tym potwierdzeniu. Moe mao. Ale wany by cel. Babi teraz jest spokojniejsza, wychodzi do kuchni. Bierze swoje zielone jabko i myje je raz jeszcze. Potem unosi je w powietrzu, trzymajc za ogonek. Obraca jabko, kademu obrotowi przypisujc kolejne litery alfabetu. Ta, przy ktrej ogonek si urwie, wyznaczy imi tego, kto o tobie myli. A, B, C, D. Ogonek pka z suchym trzaskiem. Wysza litera d". Kogo zna, czyje imi zaczyna si na d"? Nikogo, nikt taki nie przychodzi jej na myl. Na szczcie, nie wypado na s". To trudne, eby ogonek tak dugo wytrzyma. Ale nawet gdyby wypado, Babi za bardzo by si tym nie przeja. Nie boi si. Przechodzi przed matk, umiecha si do niej. Raffaella patrzy, jak si oddala. Jest dumna ze swej crki. Babi w ni si wdaa. Nie to, co Daniela. Jej lki, na dobr spraw, s usprawiedliwione. Daniela wszystko wzia z ojca. Claudio ukada na ku swj szary garnitur. - Czy kupia, skarbie, jaki wikszy dzbanek do kawy?

- Nie, zupenie zapomniaam. Raffaella zamyka si w azience. Jake to, myli Claudio, wpisaem ci to przecie do listy zakupw. Nic jednak na ten temat nie powie, jeszcze bardziej usprawiedliwiajc w ten sposb charakter Danieli. Wybrawszy koszul, rzuca j na ko. Na niej kadzie swj ulubiony krawat. Moe dzisiejszego wieczoru uda mu si go zaoy.

Rodzice wychodz, zalecajc, jak zawsze przy takiej okazji, aby nikomu nie otwieray. Wkrtce Babi zbiega w szlafroku na d i kiedy jej nikt nie widzi, wsuwa klucze pod dywanik przed drzwiami. Ciekawe, gdzie jest w tej chwili Pallina? Pewnie ju tam, gdzie si cigaj, na Olimpice. Niech si cieszy... Daniela stoi w korytarzu z telefonem przy uchu. Rozmawia z Andre Palombim, drug rk gryzmolc na kartce papieru ich imiona i serduszka. Andrea, nie syszc jej gosu, zaciekawia si tym. - Dani, co ty robisz? - Nic. - Jak to nic? Sysz jakie szmery. - Pisz. - Co piszesz? - Nic... rysuj. - Rozumiem. Gdy ja do ciebie mwi, to ty rysujesz. - I sucham. Wszystko zrozumiaam. - No to powtrz. Daniela prycha. - W poniedziaek, rod i pitek chodzisz na gimnastyk, we wtorek i czwartek na angielski. - Na ktr godzin? - Na pit. - Na szst. No widzisz, e nic suchasz. - Ale tak, tylko nie pamitaam. A ty, czy rozumiesz, dlaczego przedtem nie mogam mwi? - Tak, bo byli twoi rodzice, ktrzy wanie wychodzili. - No wanie, mwiam tak, hmm, ech. Ale ty nie rozumiae. - Jak mog zrozumie, jeli nic nie mwisz? - Jak mog to powiedzie, kiedy moi stoj tu obok mnie? Ale bystry jeste! Mam pomys: musimy ustali jakie umowne sowo na taki wanie moment, kiedy nie moemy mwi. - W rodzaju?

- Nie wiem, pomylmy... - Moglibymy wymawia nazw mojej szkoy po angielsku. - Jak to bdzie? - No widzisz, e mnie nie suchasz! British. - Owszem, British mi si podoba. Przechodzi wanie Babi i zatrzymuje si przed siostr. - Czy to moliwe, eby ty wci wisiaa na telefonie? Daniela nie odpowiada. Od razu wykorzystuje ustalone haso. - British. Andrea troch si gubi. - Co jest, nie moesz mwi? - Oczywicie! Po co miaabym wrzuca to British"? Tak, bez sensu. Po co to wszystko wymylilimy? - No dobrze, ale skd ja wiem, e teraz nie moesz rozmawia? - Jak to skd? Przecie powiedziaam British". - Tak, ale ja mylaem, e prbujesz, jak to brzmi. T dyskusj, raczej mao metafizyczn, przerywa nagle stanowczy gos panienki z centrali Telecomu. Uwaga. Pilna rozmowa miejska na numer...". Daniela i Andrea zamieniaj si w such. Czekaj na pierwsze cyfry, ktre wska, do kogo jest ten telefon......2...". Daniela wyprzedza gos telefonistki. - To do mnie. Pewnie Giulia! - Usyszymy si pniej? - Tak, zadzwoni, jak tylko skocz. British! - Andrea mieje si. Wolaby teraz usysze co w rodzaju kocham ci". - Ja ciebie te. - Rozczaj si. Babi przyglda si siostrze. Dziwne, e tak szybko zareagowaa na jej uwag. - Centrala czy piln rozmow. - Tak sobie pomylaam! Przecie to niemoliwe, eby przerwaa rozmow tylko dlatego, e ja ci o to poprosiam. Pewnie rodzice tak si niecierpliwi. - Chyba nie! To na pewno Giulia, miaymy si jeszcze raz zdzwoni. Chwil czekaj, nie odchodzc od telefonu. Gotowe zapa suchawk na pierwszy dzwonek. Jak w quizie telewizyjnym, gdy trzeba by pierwszym, by nacisn przycisk i da prawidow odpowied. Telefon dzwoni. Daniela jest szybsza. - Giulia? - Odpowied bdna. - Och, przepraszam, tak, ju j prosz. To do ciebie.

Babi wyrywa suchawk z rk siostry. - Tak, sucham? Chwila triumfu zamienia si szybko w ciar odpowiedzialnoci. To matka Palliny. Daniela umiecha si. - Nie gadaj za dugo, dobra? Babi prbuje poczstowa j kopniakiem. Daniela si uchyla. Babi skupia si na telefonie. - Tak, prosz pani, dobry wieczr. - Sucha tego, co mwi matka Palliny. Naturalnie, chce rozmawia ze swoj crk. - Prawd mwic, pi ju. - I ryzykuje jak rzadko: - Czy chce pani, ebym j obudzia? - Przymyka oczy i zaciska zby, czekajc na odpowied. - Nie, nie rb sobie kopotw. Tobie powiem, o co chodzi. Udao si. - Na jutro rano zaatwiam wizyt na badanie krwi. Wic musisz, jej powiedzie, eby, jak si obudzi, nic nie jada, a ja przyjad po ni koo sidmej. Zdy na drug godzin, jeli si nie spnimy. Babi oddycha z ulg. - Dobrze, zreszt na pierwszej mamy religi... - Babi sdzi, e ten przedmiot jest dla jej przyjaciki cakowicie bezuyteczny. Wrd nieustannych kamstw i brutalnych narzeczonych Pallina ju dawno zagubia sw dusz. - Prosz ci. Babi, nie pozwl jej nic zje. - Dobrze, prosz pani, prosz si nie martwi. Babi odkada suchawk. Daniela pojawia si obok, gotowa natychmiast przej aparat. - Udao si, co? - Udao si Pallinie. Jeli jednak wpadnie, to jej sprawa. Co ja mam do tego? - Babi od razu prbuje poczy si z komrk Palliny. Bezskutecznie, jest wyczona. Oczywicie. pi u mnie, a w moim domu nie odbiera. Nie ma sprawy. Czym mam si przejmowa? W kocu to ona podja ryzyko. Nie musz si wcale denerwowa. Babi zaparza sobie rumianek. Dwa plasterki cytryny, sodzik i ju jest na kanapie. Nogi podkulone, stopy wsunite w zaamanie poduszki, tam, gdzie jest najcieplej. Oglda telewizj. Daniela oczywicie dzwoni do Andrei. Opowiada mu o Pallinie, o telefonie jej matki, o blefowaniu Babi i rnych innych rzeczach, ktre im si wydaj bardzo zabawne. W salonie Babi przelatuje po programach. Co o starych cywilizacjach, jaka wspczesna historia miosna, nazbyt trudny quiz. Babi troch si zastanawia. Nie, tej odpowiedzi, niestety, nie

zna. Wesoy, rozbawiony gos siostry dobiega z korytarza. Miosne wyznania mieszaj si ciepo z radosnym miechem. Babi gasi telewizor. Pallina powinna wrci przed sidm. - Dobranoc, Dani. Daniela umiecha si do siostry. - Dobranoc. Babi ju nawet nie prbuje powtarza, eby nazbyt dugo nie blokowaa telefonu. I tak na nic si to zda. Myje zby. Ukada na krzele mundurek na dzie nastpny, przygotowuje teczk i wsuwa si do ka. Patrzc w sufit, odmawia modlitw. Czuje si troch rozproszona. Gasi wiato. Przewraca si na ku, usiujc zasn. Nic z tego. A jeli Pallina przyjedzie bezporednio do szkoy? T sta na wszystko. Po jakiej szalonej nocy kae Pollowi odwie si do Falconieri, gdy tymczasem jej matka zjawi si tu po crk. Niech licho porwie t dziewuch! Czy nie mogaby si zakocha jako tak prociej? Dwie godziny przy telefonie i spokj. Jak jej siostra. Niewiele kopotw, tylko rachunek za rozmowy nieco zbyt sony. A ta nic, ona musi lecie na jakie wycigi. Musi by kobiet twardziela. Niech j licho... Babi wstaje z ka i ubiera si. Wkada oczywicie cieplejsz bluzk i dinsy. Potem idzie do pokoju Danieli i zakada swoje granatowe supergi. Przechodzi koo siostry, ktra wci sterczy przy telefonie. - Jad uprzedzi Pallin. Daniela patrzy za ni zdumiona. - Pojedziesz na t oraneri? To ja te! - Na oraneri? Jad na Olimpik. Tam, gdzie robi wycigi. - To wanie nazywaj oraneri. - Dlaczego? - Z powodu kwiatw skadanych wzdu drogi. Dla tych, ktrzy tam zginli... Babi przeciera czoo. - Tylko tego brakowao... Oraneria! Wkada kurtk wiszc w korytarzu i zmierza ku wyjciu. - Prosz ci, Babi, we mnie ze sob! - Co jest, wszystkim wam odbio? Ty, ja, Pallina, co si z nami dzieje? Czego my szukamy? My te chcemy si pociga w tej oranerii? - Jeli zaoysz pasek tej firmy Rumianek, to wiesz, to oni ci na pewno wezm. We mj... Przyczepi ci na nim z tyu i jazda! Pomyl, co za sia, a ty jak rumianek... Babi myli o tym rumianku, jaki wypia przed pjciem do ka. Ale bez skutku. Wydaje si jej, e kto j przepytuje podczas quizu w telewizji. Czego oczekujesz, jadc tam? Tego cigania si szalonych motocyklistw, ktrzy naraaj ycie nie tylko swoje? Podnosi

konierz kurtki. Odpowied wydaje si atwa. Chodzi o Pallin, ktra ma wrci przed sidm, a kocha przebywa w miejscach ryzykownych. I ktrej ona, Babi, musi podpowiada z aciny, cho paci za to wpisem uwagi do dzienniczka. Tak, ona jedzie tam przede wszystkim dla swojej przyjaciki Palliny. A przynajmniej chce by o tym przekonana. - Daniela, nie bd ci wicej powtarza, od ten telefon! - Wybiega z domu z kolorowym grzebykiem we wosach i sercem, ktre bije jej dziwnie szybko.

23
Na poboczach szerokiej drogi od strony rozlegego zakrtu jest mnstwo ludzi. Kilka dipw patroli z otwartymi drzwiczkami wprost eksploduje muzyk na cay regulator Chopcy z e sztucznie rozjanianymi wosami, w amerykaskich koszulkach i czapeczkach, szczupli, posgowo zgrabni jak surfici, serwuj dietetyczne piwa. Nieco dalej, obok odkrytego maggiolona. modziecy realistyczniej traktujcy wiat wicz ma motorach stjk. Jeszcze dalej kilku goci szykuje si do wieczornych emocji, wysiadajc ze swojego jaguara. Obok nich inna para gapiw z rozbawieniem obserwuje turniejowe zabiegi narwacw. Motorki na jednym kole, motory, ktre przelatuj z hukiem, to hamujc, to gazujc, modzie rozgldajca si wok w poszukiwaniu znajomych twarzy lub przyjaci. Babi na swojej podrasowanej vespie pokonuje agodny podjazd. Gdy wjeda na gr, a j zatyka. Klaksony w rnych tonacjach graj jak oszalae. Przemykajce obok motory odpowiadaj rykiem. wiata reflektorw, pomalowanych na rne kolory, owietlaj jezdni niczym jak ogromn dyskotek. W maej zatoczce kto rozoy niewielki kiosk, w ktrym sprzedaje napoje i gorce buki. Robi zoty interes. Babi zatrzymuje si tam i ustawia vesp na podprce. Wyjmuje kluczyk ze stacyjki. Jaki free miga przed ni na jednym kole tak blisko, e dziewczyna omal nie traci rwnowagi. Chopak. najwyej pitnastoletni, opada na przednie koo, rechocc z uciechy. Ostro hamuje, zmieniajc polizgiem kierunek, i pdzi z powrotem. Znowu stjka, nogi rozrzucone, lekkie rozkoysanie Babi niepewnie rozglda si wok. Rusza przed siebie. Zderza si z jakim facetem z wosami na jea, w czarnej skrzanej kurtce i z kolczykiem w prawym uchu. Bardzo gdzie si spieszy. - Patrz, kurwa, jak idziesz!

Babi przeprasza. Znowu zastanawia si, co ona tu robi. W pewnej chwili dostrzega Glori, crk pastwa Accado. Siedzi na rozoonej na ziemi dinsowej kurtce. A obok niej jest Dario, jej chopak. Babi podchodzi do nich. - Cze, Gloria. - Cze, jak si masz? - Dobrze. - Znasz Daria? - Tak, spotkalimy si ju. Wymieniaj umiechy, chcc doj, gdzie i kiedy. - Musz ci powiedzie, e jest mi przykro z powodu tego, co si przydarzyo twojemu ojcu. - Tak? A mnie to nic nie obchodzi. Dobrze mu tak. Niech si uczy pilnowa swoich spraw. Wszdzie si wtrca, zawsze chce by gr. Nareszcie znalaz si kto, kto pokaza mu jego miejsce. - Ale to przecie twj ojciec! - Owszem, ale te wredna mapa. Dario zapala papierosa. - Podzielam to zdanie. A Stepowi przeka moje podzikowanie. Czy wiesz, e on nie pozwala mi wej do Glorii? Musz czeka na dole, a ona zejdzie. Nie eby mi zaleao na tym, aby go oglda. Ale chodzi o zasad, nie? Babi zastanawia si, do jakiej zasady on si odwouje. Dario przekazuje papierosa Glorii. - No, pewno, gdybym to jak tak zagwkowa, byyby ju gorzkie ale. Dario wybucha miechem. Gloria zaciga si papierosem i pyta z umieszkiem Babi. - Ale co sysz, czyby zwizaa si ze Stepem? - Ja? Zwariowaa? egnam was, musz znale Pallin. Odchodzi. Pomylia si, oni oboje zwariowali. Crka, ktra jest szczliwa, e jej ojcu zamano nos. Jej chopiec, ktremu jest przykro, e to nie on go tak zaatwi. Nie do wiary. Na maym wzgrku za podziurawion siatk siedzi Pollo. Siedzi na swoim duym motorze i gawdzi wesoo z dziewczyn, ktr obejmuje, trzymajc midzy nogami. Dziewczyna ma na gowie granatow czapk z daszkiem i napisem NY. Czarne wosy zebrane w koski ogon wysuwaj si spod czapki pomidzy zapiciem z tyu a obszyt krawdzi. Ma na sobie kurtk z plastikowymi biaymi rkawami, jak typowa amerykaska cheerleaderka. Podwjny pasek firmowy Camomilla, ciemnogranatowe legginsy i kolorowe supergi czyni j troch bardziej wosk. Ta niezrwnowaona dziewczyna, co mieje si bez przerwy, rzucajc gow

to w prawo, to w lewo, i co chwila cauje Polla, to Pallina. Babi podchodzi do nich. Pallina j spostrzega. - Hej, cze, co za niespodzianka! - Biegnie jej naprzeciw i obejmuje j. - Ach, jak si ciesz, e przyjechaa! - A ja wcale. Przeciwnie, chciaabym jak najprdzej std znikn. - No to po co przysza? Czy to nie kretyni chodz na takie zawody? - Istotnie, jeste wanie kretynk. Dzwonia twoja matka. - Nie?... I co jej powiedziaa? - e pisz. - I uwierzya? - Tak. Pallina reaguje gwizdniciem. - Cae szczcie! - Pewnie. Ale powiedziaa, e jutro rano przyjedzie po ciebie wczeniej, bo masz wyznaczone badania i bdziesz w szkole dopiero na drug lekcj. Pallina skacze z radoci. - Yahooo! - Ale jej entuzjazm szybko si koczy. - Ale jutro na pierwszej godzinie mamy religi, nie? - Dokadnie. - Ale jaja, nie mogli mi wyznaczy tych bada na pitek, kiedy mamy woski? - Ba. W kadym razie przyjedzie po ciebie o sidmej, wic uwaaj, eby zdy... - Dobra, ale zosta. - Pallina bierze przyjacik pod rk i podchodz do Polla. - O ktrej tu si koczy? Pollo umiecha si do Babi, ktra go wita z pewn rezygnacj. - Wczenie, najdalej za dwie godziny bdzie po wszystkim. Potem pojedziemy na jak dobr pizz, co? Pallina znowu jest pena entuzjazmu. - No ju, obud si! - woa do Babi, a Pollo si umiecha, zapalajc papierosa. - Zobaczysz, jest tu nawet Step... Na pewno si ucieszy na twj widok. - Moliwe, ale ja nie! Pallina, ja wracam do domu. Pamitaj, e masz zdy. Nic chc mie przez ciebie kopotw z twoj matk! Babi spostrzega tabliczk, wbit w ziemi na skraju drogi. Jest drewniana, a na rodku przyklejono zdjcie chopca z czarno-biaym krkiem obok, symbolem ycia. Tego ycia,

ktrego chopiec ju nie ma. I napis: By szybki, silny, ale Pan nie postpi z nim, jak prawdziwy pan. Nie da mu szansy na rewan. Przyjaciele". - No, pikni z was przyjaciele! Do tego poeci! Wol ju by sama ni mie przyjaci takich ja wy, gotowych pomc mi, ebym moga si zabi. - Po co tu, kurde, przysza, jeli nic ci nie odpowiada? - pyta Pollo, odrzucajc papierosa. I jego glos: - Czy to moliwe, eby nie umiaa z nikim y w zgodzie? Masz niezy charakterek, co? To Step. Stoi naprzeciwko niej z tym swoim wyzywajcym umieszkiem. - Tak si zoyo, e ja yj w zgodzie ze wszystkimi. W moim yciu nigdy si o nic nie kciam, moe dlatego, e nie przebywaam w takim rodowisku. To ostatnio moje znajomoci pogorszyy si, moe z czyjej winy... - Babi znaczco spoglda na Pallin, ktra niewinnie wznosi oczy do nieba. - Jak to, nie przysza tu dla mnie? - Step staje przed ni. - Jestem pewien, e jeste tu po to, eby zobaczy, jak si cigam... Podchodzi zbyt blisko, staj twarz w twarz. Babi odsuwa si na bok. - Nawet nie wiedziaam, e tu jeste. - Czerwieni si. - Wiedziaa, wiedziaa. Caa si zaczerwienia. Widzisz, nie powinna kama, nie potrafisz. Babi zacina si w milczeniu. Wcieka si na ten przeklty rumieniec i na swoje serce, ktre tak nieposusznie zaczyna omota. - Nie rozumiem, dlaczego to tak przeywasz. Boisz si do tego przyzna? - Boj si? Ja si boj? A niby kogo? Ciebie? Nie boj si ciebie, wywoujesz we mnie pusty miech! Chcesz co wiedzie? Dzi ci zadenuncjowaam! - Teraz to ona wysuwa gow do przodu i patrzy mu w twarz. - Rozumiesz? Powiedziaam, e to ty uderzye pana Accado. Tego, ktrego uderzye gow. Podaam twoje nazwisko. Pomyl teraz, jak bardzo si ciebie boj... Pollo schodzi z motoru i kieruje si w stron Babi. - Ty ropucho... Step zatrzymuje go. - Spoko, spoko, Pollo. - Jakie spoko, Step? Ona ci wkopaa na amen! Po tym wszystkim, co ju miae, kade nowe oskarenie to murowana odsiadka! Babi jest zaskoczona. Tego nie wiedziaa. Step uspokaja przyjaciela.

- Nie martw si, Pollo. To si nie stanie. Nie wylduj w kiblu. Moe najwyej stan przed sdem. - A potem do Babi: - Liczy si to, co si powie na procesie. To, co powiesz, kiedy ci wezw na wiadka. A przecie wtedy nie wymienisz mojego nazwiska. Jestem pewien. Powiesz, e to nie byem ja. e ja nie mam z tym nic wsplnego. Babi patrzy na niego bez lku. - Ach tak? Naprawd jeste tego tak pewny? - Oczywicie. - Mylisz, e mnie nastraszye? - Ale skd! Po prostu, tego dnia, kiedy pjdziesz skada zeznania przed sdem, bdziesz tak we mnie zadurzona, e zrobisz wszystko, aby mnie spod topora ocali. Przez chwil Babi trwa w milczeniu, by zaraz wybuchn gromkim miechem. - Trzeba by szalecem, eby to sobie choby wyobraa! Ja tego dnia powtrz twoje nazwisko. Przysigam! Step umiecha si do niej z przekonaniem. - Nie przysigaj. Dugi, zdecydowany gwizd. Wszyscy si odwracaj. To Siga. Niski czowiek w czarnej kurtce, moe trzydziestopicioletni, stoi na rodku jezdni. Wida, e cieszy si u wszystkich szacunkiem, dlatego e, jak mwi niektrzy, nosi w sobie jak tajemnic. Podnosi rce. To sygna. Zaraz zacznie si pierwszy bieg rumiankw. Step zwraca si do Babi. - Pojedziesz ze mn? - A mwiam, e jeste wariat? Sam widzisz. - Widz, e ty si po prostu boisz. - Nie boj si. - No to poycz sobie pasek od Palliny. - Jestem przeciwna takim kretyskim wycigom. Granatowa honda SH zatrzymuje si przed nimi. To Maddalena. Wita wszystkich z umiechem, ale gdy zauwaa Babi, zmienia si na twarzy. Dziewczyny patrz na siebie zimno. Maddalena podnosi kurtk. - Wemiesz mnie, Step? - Pokazuje podwjny pasek Camomilla. - Oczywicie, maa. Wycz swoj hond. Maddalena rzuca zwyciskie spojrzenie w stron Babi, gdy przechodzi obok, odprowadzajc na pobocze swj motor. Step zwraca si do Babi. - Szkoda, miaaby niezy ubaw. Strach to czasem brzydka rzecz. Nie pozwala ci doznawa najpikniejszych chwil. Bdzie twoim przeklestwem, jeli go nie pokonasz. - Przecie syszae, ja si nie boj. A ty si sobie cigaj, jeli ci to sprawia przyjemno.

- Bdziesz mi kibicowa? - Ja wracam do domu. - Teraz nie moesz, po gwizdku nikt ci std nie wypuci. Podchodzi Pallina. - Tak, to prawda. Zosta tu ze mn, Babi. Obejrzymy wycig, a potem zabierzemy si razem. Ruchem gowy Babi wyraa zgod. Przechodzcy obok Step zrcznym ruchem zdziera z niej bandan, t chustk, ktr dziewczyny nosz jako przepask na szyi. Nie udaje si jej go zatrzyma. - Oddaj mi j! Chce odebra chustk, ale Step unosi j wysoko nad gow. Babi prbuje go uderzy, lecz Step szybkim ruchem blokuje jej rk. ciska j mocno, sprawiajc bl. Niebieskie oczy Babi mtniej. Duma nie pozwala jej choby jkn. Step to dostrzega, rozlunia ucisk. - Nigdy wicej tego nie prbuj! Puszcza j i odchodzi w stron motoru. Wsiada, a za nim Maddalena. Lokuje si tyem, jak kae regulamin, sczepia si pasem z prowadzcym i zanim motor skoczy do przodu, musi zdy zapi pas na ostatni dziurk. Maddalena wyciga rce do tyu i chwyta si bioder zawodnika. Babi jest obok i patrzy na t operacj. Dziewczyny wymieniaj ostatnie spojrzenie. Step rusza i wspina si na jedno koo. Maddalena zamyka oczy i przylega plecami do chopca. Pas trzyma. Step wraca do pozycji wyjciowej i, gotowy do wycigu, odjeda na start. Podnosi prawe rami. Na jego przegubie kpico powiewa jasna chustka Babi. Troch nieoczekiwanie trzy motory wyaniaj si jakby z niebytu i ustawiaj na rodku jezdni. Na wszystkich siedz dziewczyny przywizane do prowadzcych tyem do kierunku jazdy. To s wanie rumianki", gromadzce teraz wok siebie podniecony tumek dziewczt i chopcw. Cz widzw je zna, sycha wywoywane imiona, powitania, okrzyki majce im doda otuchy. Ale rumianki" nie odpowiadaj. Ramionami wykrconymi do tylu staraj si jak najsilniej uchwyci swojego partnera, obawiajc si zwaszcza chwili startu. Siga przyjmuje zakady. Panowie z jaguara obstawiaj najhojniej. Jeden z nich stawia na Stepa, drugi na jego ssiada na kolorowym motorze. Siga zbiera pienidze i wrzuca je do kieszeni, umieszczonej w przedniej czci kurtki jako sakiewka. Potem podnosi praw rk i wkada gwizdek do ust. Nastpuje chwila ciszy. Motocyklici w penej gotowoci pochylaj si do przodu. Przywizane do nich dziewczyny zamieraj w bezruchu. Zamykaj oczy. Maddalena nic robi tego, chce czu, chce widzie moment startu. Uwielbia wycigi. Narasta huk silnikw. Lewa stopa spycha podnek.

Trzy maszyny wchodz w jedn wibracj. S gotowe. Siga opuszcza rk i gwide. Maszyny skacz do przodu i niemal od razu podrywaj do gry przednie kola. S szybkie i haaliwe. Rumianki" trzymaj si mocno swoich mczyzn. Pochylone twarz ku ziemi widz, jak droga ucieka pod nimi twarda i straszna, oddech zamiera, odek staje w gardle, a serce wali jak oszalae. Ta szybko ronie do stu, stu dwudziestu, stu czterdziestu... Pierwszy z lewej zaamuje si. Opada na przednie koo, dobija amortyzatorami. Wideki dygoc. Ale nic si nie dzieje. Ten obok za mocno otwiera gaz. Maszyna staje dba, dziewczyna, widzc jak j kadzie, zaczyna krzycze. Wystraszony chopiec, czujc, e go cignie, zamyka gaz i hamuje. Pysk bestii mikko wraca na ziemi. Trzystukilowe kawasaki posusznie schodzi do ldowania jak maty samolot bez skrzyde. Step rwie do przodu, manewrujc zrcznie hamulcem i gazem. Jego motor trwa w zawieszeniu na tej samej wysokoci, jakby nieruchomy w swojej pozycji, sunc po jakiej przezroczystej nici w mroku nocy. Wzlatuje uczepiony gwiazd. Maddalena patrzy na uciekajc pod ni drog, biae, ledwie widoczne linie zlewaj si ze sob, a szary asfalt wydaje si gadkim morzem fal, ktre mikko, milczco przepywa u jej stp. Step przyjeda pierwszy wrd wrzaskw radoci jego przyjaci, a take uszczliwionego faceta, ktry postawi na niego, a teraz cieszy si nie tyle z wygranych pienidzy, co ze zwycistwa nad przyjacielem, ktry go tu przywiz.

Dario, Schello i jeszcze kilku z kompanii spiesz z gratulacjami. Czyja braterska rka, cho mao widoczna w tumie, podrzuca mu jeszcze chodne piwo. Step chwyta je w locie, pociga duy yk i przekazuje je Maddalenie. - Bya wietna, ani si ruszya. Jeste rumiankiem" doskonaym. Maddalena wypija troch piwa, zsiada z motoru i umiecha si do Stepa. - S chwile, w ktrych trzeba umie znieruchomie, a inne, w ktrych trzeba si rusza. Ucz si, nic? Step umiecha si. Nazbyt mocna jest ta dziewczyna. - Jasne, uczysz si. Patrzy na ni, jak odchodzi. Ale to nieza rzepa. Zjawia si Pollo, od razu sadowi si za nim. - Jedmy, kurde, do Sigi. Zobaczmy, co wygrae. - Nie za wiele. Byem faworytem. - Kurde, nie jeste ju dobrym typem. Musiaby przegra par biegw, eby odzyska stawk. A gdyby si jeszcze piknie wywrci, to potem moglibymy postawi wszystko na ostatni bieg, a ty by go wygra. Fajnie, nie? Jak bokser w amerykaskim filmie. - W porzdku, ale upadek zaaranujemy na twoim motorze!

- To lepiej nie! Przecie dopiero go naprawiem. - Step, Step! - Step si odwraca. To Pallina z murku koo siatki. - Brawo! Jeste super! Step umiecha si do niej. Obok niej spostrzega Babi. Podnosi rk z zawizan na niej bkitn chustk. - Miae po prostu szczcie! - odpowiada Babi z daleka. Step wrzuca pierwszy bieg i z Pollem za plecami, slalomem midzy ludmi, odjeda po zasuon nagrod. Przed Babi i Pallin zatrzymuje si na swoim motorze Maddalena. Ma za sob tgaw blondyn. Cho ta siedzi na skraju i nogi opiera na pedaach, tylne koo jest przygniecione do ziemi. Maddalena uje gum, otwierajc usta. - To nie tylko szczcie. To najpierw odwaga, nie byle jaka odwaga... Mona wiedzie, co takie dwa tchrze jak wy robi w takim miejscu? Tgawa blondyna chichoce. - Wanie, i to bez mundurkw! Bo czy to nie wy jestecie te gwniary z Falconieri? A raczej z Kurwonieri? Tak t wasz szko nazywaj, nie? Mwi, e wszystkie tam jestecie dziwki. Pallina poprawia na gowie czapk. - Suchaj, grubasie! Chcesz mie z nami na pieku? Jeli ci co gryzie, wal po oczach i cze! Mw od razu, o co chodzi, nie rozwlekaj tych smarkw! Maddalena gasi swoj hond SH. - Chodzi o to, e masz na sobie pas rumianka", a nie wolno ci. - Kto to powiedzia? - No to dlaczego nie jechaa? - Bo nie jecha jeszcze mj mczyzna. Ja jed tylko z Pollem. A co, moe nie wiesz, Pallina zwraca si do dziewczyny za Maddalen - ale ja chodz z Pollem. Na twarzy dziewczyny pojawia si grymas. Czerwieni si. Pallina specjalnie to powiedziaa. Wie, e tamtej zaley na Pollu. Maddalena wskazuje na Babi. - A ta? Co ona tu robi? Nie ma nawet pasa. Nie wiesz, e to miejsce jest zarezerwowane dla rumiankw"? Albo jedziesz, albo si wynosisz. Babi mwi do Palliny, wzdychajc: - Chryste, jeszcze jedna waniara... Maddalena sztywnieje. - Co powiedziaa? Babi umiecha si do niej. - Mwi, e czekam na swoj kolej.

Maddalena nie jest przekonana. Czego jednak nie zrozumiaa. Babi rozpina Pallinie kurtk. - miao, daj mi swj pasek. - Co? arty si ciebie trzymaj? - Nie, powanie, daj mi go. Jeli to rzeczywicie takie podniecajce, to chc by rumiankiem". - Odpina jej pasek. Pallina j przytrzymuje. - Uwaaj, bo jeli ju zaoysz ten pasek, a potem ci wyznacz, bdziesz musiaa pojecha. Kiedy przysza tu jedna dziewczyna, co zaoya ten pasek dla draki, bo jej si podoba, i potem zmuszono j do jazdy. Babi patrzy na ni pytajco. - No i co? Jak si skoczyo? - Dobrze, nic sobie nie zrobia, udao si. Powinna j zna. To Giovanna Bardini, ta z drugiej E. - Kto? Ta fajtapa? To znaczy, e kady moe jecha. Pallina wrcza jej pasek. - Nie wiem jednak, czy zauwaya... Giovanna teraz zawsze nosi szelki. Babi patrzy na ni. Pallina krzywi si zabawnie. I obie wybuchaj miechem. A chodzi im tylko o to, eby rozadowa napicie. Maddalena i jej przyjacika patrz na nie lekko znudzone. Babi zakada pasek. - Ale numer! Teraz ja jestem tym aosnym rumiankiem"! Jaki budzcy groz osiek hamuje w miejscu tu przed nimi. Mocno podgolony kark wyrasta mu zuchwale z zielonej wojskowej kurtki z pomaraczowymi wykoczeniami. - Jazda, rumianku", no ty, ty. aduj si za mn! Babi wskazuje na siebie z niedowierzaniem. - Kto, ja? - A kto inny? Szybko, ruszaj si, bo wkrtce zaczynamy. - Salve, Madda! - Ten b poza swoim wygldem ma jeszcze jedn deklasujc go cech. Jest przyjacielem Maddaleny. Babi egna si z Pallina. - No c, sowo si rzeko, jad. Opowiem ci potem, jak byo. - Tak, tak, oczywicie. Pallina, przejta, nie jest w stanie si ruszy. - Och, Babi, przykro mi... - I ty to mwisz? Przesta! Myl, e to idiotyzm by takim rumiankiem", i chc si o tym przekona. Ty nie masz z tym nic wsplnego. Pallina obejmuje j i szepce do ucha: - Jeste wielka!

Babi umiecha si do niej, po czym idzie do tego potwora na motorze. I wtedy przypomina sobie to miano, usyszane jeszcze w szkole, to mianowicie, po ktrym zarobia dwj i pikny wpis do dzienniczka. Czy ono przynosi pecha? Do licha z tym wszystkim, z Pallin, z rumiankiem, z ambicj bycia najlepsz. Potwr dodaje gazu na luzie, nie majc problemw ze zuyciem paliwa. Babi natomiast ma niejakie kopoty z ulokowaniem si tyem na siodeku. Potwr jej pomaga. Babi odpina pasek. Jej straszny partner bierze jeden koniec, owija wok siebie i zwraca dziewczynie. Z trudem udaje si jej zapi pas na ostatni dziurk. Tuciutka jednak. Na domiar zego Maddalena zachca osika, klepic go mocno po ramieniu. - Id na cao! Jestem pewna, e wygrasz! - A potem zwracajc si do Babi: - Zobaczysz, jakie to wspaniale przeycie taka jazda tyem. Danilo robi takie stjki, e bdziesz miaa peny odlot. Babi nie ma czasu na odpowied. Motor z rykiem silnika skacze do przodu. Danilo! Oto do kogo odnosio si tamto d" z jej jabka. Albo jeszcze gorzej, jak dola. Motor ostro hamuje. Si bezwadu Babi leci na Danila. - Spoko, dziewczynko. Gboki, ciepy gos potwora mia, jego zdaniem, uspokoi j, a tymczasem wywoa efekt odwrotny. O Boe, myli Babi. Spoko, dziewczynko". To jaki koszmar. Ten pasek Camomilla, ktry mi ciska brzuch. Ja takich pasw nigdy nie nosiam, nawet kiedy byy modne. To kara za wszystko. Jaki pirat z opask na jednym oku ustawia si na tym motorze obok, z lewej. Hook. Widziaa go kilka razy na piazza Budide. Za nim dziewczyna z krconymi wosami i nazbyt grubo pooon szmink. Dziewczyna witaj. Babi nie odpowiada. Odwraca si w drug stron. Przystojny, wysoki chopiec z dugimi wosami i maym ptasim pirkiem zwisajcym jako kolczyk zatrzymuje si z prawej. Zbiornik paliwa w otworze przestawia obraz namalowany sprayem. Jest tam wielkie zachodzce soce i fale wbiegajce na pla. Kto uprawia surfing. Surfing jest chyba mniej niebezpieczny ni jazda jako rumianek". Pod spodem jest napis: Tan...". Babi wychyla si nieco, ale nie moe odczyta wicej. Reszt napisu zasania pisetjedynka chopca. Chopiec wyciga z kieszeni kurtki papierowe zawinitko. Staje na nogach, wychylajc si w stron lusterka. Ustawia je wiatem do gry. W rodku pojawia si ksiyc. Babi zerka na zbiornik. Teraz napis mona odczyta w caoci: Tancerz". Ale tak, jest taki. Syszaa, jak mwi, e si narkotyzuje. Chopiec wytrzsa swoj torebeczk na lusterko. Okrga twarz ksiyca pokrywa si mgiek proszku. Tancerz wychyla si jeszcze mocniej, ukada na szkle tutk za dziesi euro i pociga z niej.

Ksiyc znowu moe przejrze si w czystym lusterku. Tancerz przesuwa palcem po szkle, zbierajc ostatnie okruszki tej sztucznej radoci, i wciera j w zby. Umiecha si bez adnego powodu. Chemicznie szczliwy. Zapala papierosa. Dziewczyna siedzca za nim ma wosy cignite opask i wydaje si, e niczego nie spostrzega. Prosi o papierosa. Ale ten start nie jest wany. Nie mona przecie bra udziau w zawodach po zayciu narkotykw. To nie jest sportowe zachowanie. Jeli zrobi kontrol antydopingow, to wszystko wykryj... Ale co ja mwi? To nie s wycigi konne! Nic tu nie jest legalne. Tu moesz by na haju. Leci si po prostu te swoje sto pidziesit na godzin na jednym kole z jakim biedactwem za plecami. I dzi ja jestem tym biedactwem. Ma ochot si rozpaka. Niech licho porwie t Pallin! Step schowa wanie do kieszeni swoje piset euro, kiedy Pollo trca go okciem. - Popatrz, popatrz kogo tu mamy! - Pollo rzuca gow w stron gotowych do startu maszyn. Widzisz t ma za Danilem? Czy to nic jest ta przyjacika Palliny? Step jest poruszony. To niemoliwe. Babi. Od razu wcza motor. Rzeczywicie! Macha chustk na rku i wykrzykuje jej imi. - Babi! Ona syszy go. Poznaje gos Stepa. I widzi go tam, niej, niemal naprzeciwko. - Ma moj chustk - szepce do siebie. - Bagam ci. Step, zabierz mnie std, pom mi, Step. Step! - Wyciga rk, przyzywajc go. I w tym momencie Siga gwide. Ryk publicznoci. Niczym eksplozja. Motory skacz do przodu z hukiem. Przeraona Babi ponownie chwyta si Danila. Wszystkie maszyny staj dba. Babi czuje, e leci gow w d. Ziemia jest tu-tu. Widzi blisko asfalt przelatujcy przed jej oczami. Prbuje krzycze, ale syszy tylko wycie motoru i szum wiatru rozwiewajcego jej wosy. Nic nie wydobywa si z jej garda. Pasek zaciska si na brzuchu. Robi si jej niedobrze. Zamyka oczy. Jeszcze gorzej. Czuje, e moe straci przytomno. Maszyna wci pdzi na jednym kole. Przednie koo zaczyna opada. Danilo dodaje gazu. Maszyna znowu robi stjk. Gowa Babi znowu zwisa tu nad asfaltem. Wydaje si jej, e zaraz si przewrc. Dotknicie hamulca i maszyna opuszcza nieco dzib. Tak jest lepiej. Babi rozglda si ostronie. Ludzie zostali gdzie daleko, kolorowa grupka jak za mg. A wok niej tylko wiatr i haas motorw. Tancerz po prawej jest tu za nimi. Jego dugie wosy wycigny si na wietrze, przednie koo jakby znieruchomiao w powietrzu. Hook zosta nieco dalej. Danilo zwyciy. Ona zwyciy. Maddalena ma racj. To odlotowa jazda. Babi jest oszoomiona. Syszy goniej warkot z prawej. Odwraca gow. Tancerz spoglda na ni i przyspiesz. Przd motoru podrywa si za wysoko. Krtkie kopnicie w hamulec. Przednie

koo opada nazbyt szybko. Maszyn podbija. Tancerz prbuje j opanowa. Ale kierownic wyrywa mu z rk. Maszyn w polizgu znosi na lewo, znosi na prawo, zarzuca. Tancerz i dziewczyna z tyu, zwizani ze sob, zostaj wyrzuceni z tego ponoszcego konia, ktremu oszalay toki i cylindry. Spadaj na ziemi jeszcze razem, pasek rumianka" jednak pka, wic ju coraz mniej obok siebie sun i tocz si po asfalcie na drug stron jezdni. Maszyna, uwolniona od ciaru, jeszcze przez jaki czas rwie do przodu, potem przewraca si, lizga si bokiem, iskrzc, podskakujc wielokrotnie. A zaczepia o co i koziokujc w powietrzu, przelatuje obok Babi i ginie w mroku nocy. Wyrzucona w niebo na wysoko kilku metrw, rozwietla jeszcze dziaajc lamp reflektorow wszystko wok, zakrelajc rozjarzony luk. Skrca nieskadnie po raz ostatni i uderza w ziemi, odbijajc si i rozbijajc na tysice metalowych i szklanych czstek. Sabe iskierki ognia towarzysz temu finaowi. Danilo i Hook zatrzymuj si. Grupa pozostaa przy starcie zamiera na chwil w milczeniu. A potem wszyscy ruszaj. Wszystkie motocykle tu zebrane: "Vespa, Si, honda SH 50, kradzione Peugeot, motory maej i duej pojemnoci, Yamaha, Suzuki, Kawasaki. Caa armia motocykli pdzi tu z hukiem motorw. Wszyscy chc by jak najszybciej na miejscu wypadku. Tancerz podnosi si. Wlecze si na jednej nodze. Druga wyania si spod rozdartej nogawki dinsw potuczona, poraniona i z krwi na kolanie. Pokane obrzmienie wysoko pod kurtk wiadczy, e bark mu wyskoczy ze stawu, a ciemna krew z czoa spywa a na szyj. Tancerz patrzy na swj rozbity motor. Pochyla si i gaszcze zbiornik paliwa. Cz play zostaa zdrapana z blachy. Surfingowiec znik, porwany przez fal o wiele silniejsz ni woda. Dziewczyna ley na ziemi. Prawe rami zwisa jej bezwadnie. Jest zamane. Przeraona dziewczyna spazmatycznie pacze. Babi uwalnia si ze swojego pasa. Schodzi z maszyny. Pierwsze kroki s niepewne. Nic moe si utrzyma na nogach, tak wszystko jest w niej rozdygotane. Wchodzi midzy tum. Nikogo tu nie zna. Syszy jki dziewczyny lecej na ziemi. Szuka Palliny. W pewnej chwili dobiega j gwizd. Dugi. Co oznacza? Kolejny wycig? Nie rozumie. Ludzie zaczynaj rozbiega si na wszystkie strony. Rozpychaj si. Rne dwulady ocieraj si o ni. Sycha wycie syren. Pojawiaj si jakie samochody. Na dachach niebieskie, migajce wiata. Policja. Tylko tego brakowao. Musi dosta si do swojej vespy. Caa modzie wok ucieka. Kto krzyczy, kto z kim gronie si zderza. Jaka dziewczyna na skuterze upada obok. Babi rzuca si do biegu. Samochody policyjne zatrzymuj si ze wszystkich stron. Jest! Widzi swoj vesp przed sob, o kilka metrw dalej. Udao si! Kto j nagle przytrzymuje w p kroku. Chwyta za wosy. To policjant. Potrzsa ni gwatownie, przewraca na ziemi i cignie za sob. Szarpic, wyrywa jej par kosmykw.

Babi krzyczy z blu. W pewnej chwili policjant wypuszcza j z rk. Silne kopnicie w brzuch skada go w p i odrzuca od dziewczyny. To Step. Policjant nie rezygnuje ze zdobyczy. Step gwatownym pchniciem przewraca go na ziemi. Podrywa Babi, szybko wsadza j na motor za sob i rusza penym gazem. Policjant podnosi si, wsiada do samochodu obok z koleg za kierownic i policyjny wz rzuca si w pocig za nimi. Step przemyka zrcznie midzy ludmi i zatrzymanymi przez policj pojazdami. Fotoreporterzy, uprzedzeni o obawie, s ju na miejscu i robi zdjcia. Step podrywa przednie koo i przyspiesza. Wymija policjanta, ktry czerwonym lizakiem kae mu si zatrzyma. Byskaj flesze szybkich reporterw. Step gasi wiata i pochyla si nad kierownic. Policyjny wz z poszkodowanym policjantem na pokadzie omija bokiem tumek i wczajc syren, siada motocyklowi na ogon. - Zaso nog tablic! - Co? - Zaso nog numer na tablicy! Babi wyciga do tyu nog, usiujc dosta si do tablicy. Dwa razy si zelizguje. - Nie dam rady. - Zostaw. Jak to jest, e nic nie umiesz? - Tak to jest, e nigdy nie uciekaam na motorze. I na pewno dzisiaj te wolaabym tego unikn. - Moe wolaaby, ebym zostawi ci w apach tego policjanta, co domaga si twego skalpu? Step podrywa maszyn i skrca w prawo. Tylne koo lekko zarzuca na asfalcie. Babi przyciska si do Stepa i krzyczy: - Hamuj! - Raczysz artowa? Jeli nas teraz zwin, zabior mi motor. Policyjny wz z polizgiem wjeda za nimi w uliczk. Step puszcza si w d po pochyoci. Sto trzydzieci, sto pidziesit, sto osiemdziesit,.. Sycha dalek syren. Ale zblia si, narasta. Babi przypomina sobie sowa matki: Nie wa si jedzi z tym chopcem. Zobacz, jak prowadzi... Jest niebezpieczny". Ma racj. Matki zawsze maj racj. A zwaszcza jej. - Hamuj. Nie chc zgin. Ju wyobraam sobie, co przeczytam jutro w gazetach. Moda dziewczyna ginie podczas ucieczki przed policj. Hamuj, bagam. - Jeli zginiesz, jak bdziesz moga przeczyta gazety? - Step, zatrzymaj si! Ja si boj! Oni mog strzela. Step redukuje bieg i ostro skrca w lewo. Wypadaj na pustaw wiejsk drog. Jakie wille za wysokim murem, jaki pot. Mija kilka sekund. Step przyhamowuje.

- Szybko, zsiadaj. Zaczekaj tu na mnie, nie ruszaj si. Przyjad po ciebie, jak tylko si ich pozbd... Babi zeskakuje w locie. Step startuje na penej szybkoci. Babi przylega do muru koo furtki jakiej willi. W ostatniej chwili. Policyjny wz pojawia si wanie przed ni, z jkiem opon zarzuca przed will i znika w pocigu za motorem. Babi zatyka uszy i zamyka oczy, eby nie sysze rozdzierajcego jku syreny. Przepada gdzie daleko za tym malutkim, czerwonym punkcikiem. Tyle wida z motoru Stepa, ktry na zgaszonych wiatach, teraz ju sam, przyspiesza znowu w ciemnociach nocy.

24
Pollo zatrzymuje motor przed domem, w ktrym mieszka Babi. Pallina zsiada i idzie do portiera. - Czy Babi ju wrcia? Pan Fiore, jeszcze zaspany, z trudem j poznaje. - A, Pallina. Nie. Widziaem, jak wyjedaa vesp, ale jeszcze nie wrcia. Dziewczyna wycofuje si do Polla. - Niestety. - Nie martw si. Jeli jest ze Stepem, nie ma strachu. Zobaczysz, e za chwil tu bdzie. Chcesz, ebym zosta z tob? - Nie, pjd na gr. Moe ma problemy i dzwoni do domu. Lepiej, eby kto tam by i mg odpowiedzie. Pollo zapala motor. - Pierwszy, kto si czego dowie, dzwoni. Pallina cauje go i odchodzi. Przemyka pod barierk i wspina si lekkim podejciem do osiedla. W poowie drogi odwraca si i przesya mu causa rk. Widzi poegnalny gest Polla. Znika, wbiegajc po schodkach na lewo. Pollo wrzuca pierwszy bieg i odjeda. Pallina podnosi chodniczek. Klucze s na miejscu, jak trzeba. Wyszukuje najpierw ten od drzwi na dole. Wchodzi na pierwsze pitro i ostronie otwiera drzwi do mieszkania. Z korytarza dobiega j czyj glos. Poznaje go. To Daniela. Rozmawia przez telefon. - Dani, gdzie s rodzice? - Pallina, co tu robisz?

- Pytam, gdzie s twoi? - Wyszli. - Dobra. Od suchawk, ju. Telefon musi by wolny. - Ale rozmawiam z Andre. A Babi gdzie jest? Poleciaa ci szuka. - Dlatego musisz zwolni telefon. Babi moe si odezwa. Ostatni raz jak j widziaam, to siedziaa na motorze za Stepem i uciekaa przed policj. - Nie!? - Tak! - Niesychana ta moja siostra!

Kurz powoli opada. Niskie, szare chmury snuj si po bezksiycowym niebie. Wszystko wok tonie w ciszy. adnego wiateka. Z wyjtkiem maej lampki na wysokiej cianie dalekiego domu. Babi odsuwa si od muru. Uderza j silny odr nawozu rozrzuconego po polach. Lekki wietrzyk szeleci limi drzew. Babi czuje si samotna i zagubiona. Tym razem naprawd. Boi si. Z prawej, gdzie z daleka, dobiega j renie koni. S tam pewnie, niewidoczne w mroku, jakie stajnie. Babi rusza w stron lampki na domu. Posuwa si ostronie wzdu muru ogrodzenia, obmacujc drog rk i nog, wyczuwajc pod stopami kpy jakich chwastw. Moe tu s mije? Przypomnienie z lektury jakiej ksiki naukowej uspokaja dziewczyn. mije nie poluj noc. Ale szczury tak. Tutaj wok musi by ich duo. I gryz. Cae legendy docieraj o tym z metra. Przypomina sobie kogo, przyjaciela przyjaci, kto zosta poksany przez szczura. Jak szybko umar. Lepto-cotam. Okropne. Niech licho porwie Pallin. Co si poruszyo w gbi po lewej. Babi zatrzymuje si. Cisza. Trzask amanej gazki. Jakby co nadcigao z ciemnych zaroli w jej kierunku - posapujc w ruchu. Babi jest jak sparaliowana. Z czarnej masy przed ni wyania si czarny pies. Jest duy i biegnie, powarkujc. Zaczyna poszczekiwa i biegnie coraz szybciej. Babi rzuca si do ucieczki. Potyka si i lizga na kamieniach, lecz walczy z lkiem i ciemnoci, pdzc przed siebie, w niewiadome. Pies jest za ni. ciga j uparcie, gronie zbliajc si do niej. Warczy i szczeka wyranie rozelony. Jest jakie rozdarcie w ogrodzeniu wyej. Babi dopada tego miejsca, chwyta si rozpaczliwie rkoma, podciga si i odpychajc si nogami od murku, przeskakuje na drug stron. W sam por, by unikn ostrych, lnicych w ciemnoci zbw psa. Zwierz szaleje za siatk, skacze, odbija si, rzuca si na lewo, na prawo, na prno szukajc sposobu, by dopa swej zdobyczy. Babi podnosi si z tego upadku na twarz, na rce, na kolana. Jest troch obolaa, cho wpada w co mikkiego i ciepego. Jakie boto. Spywa teraz z kurtki i dinsw. cieka na rce, ktrymi, cho nieco bol, moe porusza.

Nogami te, jakkolwiek trudniej, bo tkwi nimi w tym bocie po kolana. Pies wci wciekle szczeka za ogrodzeniem. Babi ma nadziej, e nie znajdzie do niej przejcia. Lepsze to boto ni psie zby. W pewnej chwili czuje ostrzejszy zapach, jaki sodkawy, wstrtny fetor. Brudn rk podnosi do nosa. Wcha. Jakby to cae, uyniane pole otworzyo si nagle i zagarno j. Och, nie! To gnj! Zamiana wcale nic jest taka korzystna.

Pallina wychyla si na zewntrz, przytrzymujc drzwi, eby si nie zatrzasny. Wyjmuje z kieszeni klucze i wsuwa je z powrotem pod wycieraczk, jak byo umwione. Babi jeszcze nie dzwonia. Ale teraz nie musi ju dzwoni, eby si dosta do wasnego domu. Pallina syszy szum nadjedajcego samochodu. Na dziedzicu osiedla pojawia si mercedes 200. Rodzice Babi. Pallina zostawia w spokoju wycieraczk i wycofuje si do domu, pozwalajc teraz, eby drzwi zatrzasny si same. Sadzi susami po schodach i wpada do mieszkania, zatrzaskujc za sob i te drzwi. - Daniela, szybko, s twoi rodzice. Daniela tkwi przed lodwk, zajta zaspokajaniem swojego okropnego godu, tego o drugiej w nocy. Tym razem pozostanie na diecie. Wymuszonej, niestety. Z rozmachem zamyka drzwi lodwki. Biegnie do swojego pokoju i wraca do ka. Pallina spieszy do pokoju Babi i wsuwa si pod przecierado, nie rozbierajc si. Serce jej mocno bije. Uwanie nadsuchuje. Syszy haas aluzji w garau. Jeszcze kilka minut. W pmroku pokoju widzi uoony na krzele mundurek. Babi przygotowaa go sobie przed wyjciem. Liczc, e zaraz wrci. Jaka dokadna jest ta biedna Babi. Ale teraz wpakowaa si w kopoty. Gdyby Pallina wiedziaa, gdzie naprawd jest teraz Babi, uyaby pewnie ciszej metafory: wpakowaa si w gwno. Po prostu koskie gwno. Pallina naciga przecierado pod brod i odwraca si do ciany, kiedy tylko syszy, jak w drzwiach mieszkania przekrca si klucz.

25
Step rwie ostro po Lungotcvere, slalomem wyprzedza kilka samochodw, potem wrzuca trzeci bieg i przyspiesza. Wz policyjny wci siedzi mu na ogonie. Jeli dotrze na plac Trilussa, bdzie po wszystkim. W lusterku widzi tamtych, jak go doganiaj. Dwa samochody s przed nim. Step znowu skacze zdecydowanie do przodu na zredukowanym biegu i dodaje

gazu. Niemal przeciska si midzy dwoma samochodami. Jedna z maszyn, przeposzona, ucieka w bok. Druga, jak gdyby nigdy nic, kontynuuje jazd rodkiem ulicy. Tpawy kierowca, nawet niczego nie zauway. Policja objeda go z prawej strony, koa z haasem tuk o krawnik. Step widzi przed sob plac Trilussy, znowu redukuje bieg i przelatuje jezdni z prawej na lewo ju przed nosem zawalidrogi, ktry musi ostro hamowa. Step wlizguje si na wski mostek naprzeciw fontanny, przemykajc midzy kamiennymi supkami i pieszymi przechodzcymi na drug stron Tybru. Policjanci hamuj i staj bezradni. Tdy nie przejad. A Step na mostku przyspiesza z uczuciem, e si udao. Kiedy policjanci wysiadaj z wozu, widz ju tylko, jak para zakochanych i grupka modziey odskakuje na bok, na wski chodniczek, eby przepuci wariata, ktry pdzi na wygaszonych wiatach. Jeszcze przez jaki czas Step jedzie tak szybko. Potem spoglda w lusterko. Z tyu nikogo nie ma. Czasem daleko jaki samochd. Zwyczajny nocny ruch. Nikt go nie ciga. Zapala wiata. Trzeba tylko, eby go teraz zatrzymali za jazd bez wiate.

Claudio otwiera lodwk i wlewa sobie wod do szklanki. Raffaella przechodzi dalej, do czci sypialnej. Zwykle przed snem zaglda do crek, eby je ucaowa na dobranoc i, troch z przyzwyczajenia, sprawdzi, czy wrciy. Tego wieczoru nie powinny nawet wychodzi. Ale nigdy nic nie wiadomo. Lepiej mie na nie oko. Wchodzi do pokoju Danieli. Robi to cicho, uwaajc, eby si nie potkn na dywanie. Opiera jedn rk o nocny stolik, drug o cian. Pochyla si i delikatnie muska ustami policzek crki. pi. Na palcach opuszcza pokj. Zamyka ostronie drzwi. Daniela powoli odwraca si. Podnosi si na okciu. Teraz bdzie zabawa. Raffaella naciska cicho klamk i otwiera drzwi do pokoju Babi. Pallina jest w ku. Widzi pasmo wiata z korytarza, ktre pada na cian i poszerza si. Serce zaczyna jej mocno bi. Jeli mnie nakryje, co jej powiem? Ley odwrcona tyem, znieruchomiaa, starajc si nic oddycha. Syszy odgos poruszonego naszyjnika: to pewnie matka Babi. Raffaella zblia si do ka, pochyla si nad dziewczyn. Pallina rozpoznaje zapach jej perfum. To ona. Wstrzymuje oddech, czuje delikatny pocaunek na policzku. Pocaunek matczyny: ciepy i czuy. Jednakowy u wszystkich mam. Zatroskanych i dobrych. A czy crki te s dla nich takie same? Liczy na to. Raffaella poprawia koc, podciga troch rbek przecierada. Niespodziewanie zatrzymuje si. Pallina zamiera w oczekiwaniu. Co odkrya? Poznaa j? Syszy lekkie skrzypnicie. Raffaella znowu si nachyla. Czuje jej ciepy oddech, blisko, za blisko. Lecz ciche kroki na dywanie oddalaj si. wiato z korytarza zanika. Cisza. Pallina powoli si odwraca. Drzwi s zamknite. Moe odetchn gbiej. Ju po wszystkim. Co zaniepokoio pani Raffaell? W pmroku pokoju jej oczy przyzwyczajone do ciemnoci od razu

znajduj odpowied. Ranne pantofle Babi s ustawione przy ku, jak naley. Gotowe przyj stopy dziewczyny jeszcze ciepe ze snu. Pallina zastanawia si, czyjej matka postpiaby podobnie. Nie. Nawet by o tym nie pomylaa. Ktrego wieczoru nie moga zasn, czekajc na pocaunek. Na prno. Rodzice wrcili pno. Syszaa, jak rozmawiali. Jak przechodzili koo jej pokoju, nie zatrzymujc si jednak. A potem trzaniecie drzwiami. To do ich sypialni. A wtedy nadzieje si rozwiewaj. No c, s rne matki. Przebiega przez ni dziwny dreszcz. Nie, mimo to nie chciaaby pani Raffaelli za matk. Choby dlatego, e uywa takich perfum. S zbyt sodkie.

Step powraca na wiejsk uliczk. Podjeda pod furtk, gdzie zostawi dziewczyn, i hamuje, wzniecajc chmur kurzu. Rozglda si wokoo. Babi nie ma. Naciska klakson. adnej odpowiedzi. Gasi silnik. Prbuje j wzywa. - Babi! Bez skutku. Wyparowaa. Ale kiedy chce znowu wczy motor, z prawej strony syszy jaki szelest. Gdzie zza potu. - Jestem tutaj... Step wpatruje si w ciemne sztachety. - Gdzie? - Tutaj! - Jaka rka pojawia si tam, midzy sztachetami. - Gdzie ty si wpakowaa? Step dostrzega jej due, bkitne oczy. Pojawiaj si same nad samotn rk, wyej midzy deskami. W sabym wietle ksiyca emanuj lkiem - Wyjdzie stamtd, Babi! - Nie mog, boj si. - Czego si boisz? - Tego wielkiego psa, co tu lata bez kagaca. - Jakiego psa? Nie ma tu adnego psa! - Ale by. - By, ale si zmy, nie ma go i tyle. - Nawet jeli go nie ma, to nie mog wyj. - A czemu to? - Wstydz si. - Czego si wstydzisz?! - No nie, nic umiem ci tego powiedzie.

- Odbio ci? Uwaaj, bo zaczynam si wkurza. Wczam silnik i znikam std. Step uruchamia motor. Babi uderza pici w desk. - Nie, zaczekaj. Step gasi silnik. - No wic? - Wyjd, ale przyrzeknij, e nic bdziesz si mia. - Przyrzekam. - Przyrzeke, prawda? - Wanie ci to powiedziaem. - Na pewno? - Na pewno. Babi wkada rce midzy sztachety, ostronie, eby sobie nie wbi drzazgi. Jakie zduszone ojej!", pewnie nie bya do ostrona. Step si mieje. Babi wspina si na ogrodzenie. Przesuwa si na drug stron, schodzi, zeskakuje. Step ustawia kierownic tak, e reflektor obejmuje dziewczyn swoim wiatem. - Co ty z siebie zrobia? - Uciekaam przed psem, przeskoczyam przez pot i upadam. - W boto? - Gorzej. W gnj. Step wybucha miechem. - Chryste, wpada do gnoju... Nie, to niemoliwe. Nie wytrzymam! Nie moe si pohamowa. - Powiedziae, e nic bdziesz si mia. Przyrzeke. - Tak, nie, tego ju za wiele. Gnj! Nic mog uwierzy. Ty w gnoju. To nazbyt pikne. Szczyt wszystkiego! Babi podchodzi do motoru. Step przestaje si mia. - Stj! Chwileczk, co robisz? - Jak to, co robi? Wsiadam. - Co ty, zwariowaa? Chcesz mi si wadowa na motor taka upaprana? - Jasne. Bo co mam zrobi, rozebra si? - Nie wiem. Ale w takim stanie ja ci na mj motor nie wpuszcz. - Step znowu si mieje. O Boe, nie wytrzymam! Babi patrzy na niego umczona. - Czy ty ze mnie artujesz?

- W najmniejszym stopniu. Jeli chcesz, dam ci moj kurtk, eby si okrya. Ale zrzu to z siebie. Inaczej, przysigam, nie usidziesz za mn. Babi parska ze zoci. Jest caa czerwona. Rusza przed siebie. Kiedy przechodzi obok Stepa, ten demonstracyjnie zatyka nos. - Chryste, nie do wytrzymania... Babi reaguje kuksacem i zachodzi maszyn od tyu. - Uwaaj, Step. Przysigam, e jeli si odwrcisz, kiedy si bd przebieraa, skocz na ciebie z tym caym smrodem, jaki mam na sobie! Step posusznie patrzy przed siebie. - W porzdku. Powiedz mi tylko, kiedy ci poda kurtk. - Uwaaj, mwi powanie. Ja nie jestem taka jak ty. Ja sowa dotrzymuj. Babi sprawdza raz jeszcze, czy Step si nie odwraca, po czym ciga z siebie bluzk, ostronie, eby si nie ubrudzi. Pod spodem prawie nic nie ma. auje, e nie woya przynajmniej T-shirtu, tak si spieszya. Rzuca okiem na Stepa. - Nie odwracaj si! - A kto by mia? Babi pochyla si, ciga buty. Wystarczy ta chwila, eby Step przesun lusterko przy kierownicy. Ustawiajc pod takim ktem, by widzie w nim Babi. Babi prostuje si. Niczego nic zauwaya. Sprawdza. W porzdku, nic odwrci si. Tymczasem Step, nie bdc widzianym, przyglda si jej. Ma j w swoim lusterku. Widzi jej staniczek z przezroczystej koronki i gsi skrk na ramionach. Umiecha si. - Nie moesz ywiej, ile jeszcze? - Ju prawie gotowe, ale nie odwracaj si. - Nawet nie drgn. Ale nie grzeb si, szybciej. Babi rozpina dinsy. Powoli, eby si jak najmniej umaza, ciga spodnie, pochylajc si gboko, a do stp, goych na tych zimnych, zakurzonych kamieniach. Step ustawia niej lusterko i widzi, jak spod osuwajcych si spodni wyaniaj si gadkie nogi dziewczyny, blade w mdym wietle nocy. Popiewuje sobie You can leave your hat on", naladujc gos Joe Cockera. - To nie dziewi i p tygodnia... Babi gwatownie si obraca. Jej oczy, poyskujce w sabym wiateku czerwonej lampki, spotykaj si z rozbawionym spojrzeniem Stepa, ktry umiecha si kpiarsko w lusterku. - Przecie si nie odwrciem, nie?

Babi szybko koczy ciga spodnie, po czym tylko w samym staniczku i majteczkach wskakuje na swoje miejsce za chopcem. - Ty pody draniu, obuzie, winio! - Wali go piciami, gdzie popadnie. Po plecach, po ramionach, po karku, po gowie. Step wychyla si do przodu, usiujc unika tych ciosw jak tylko to moliwe. - Aj, dosy, dosy! Co ja zego zrobiem? Jeden rzucik oka, przecie si nie odwrciem, nie? Dotrzymaem sowa, nie? Aj, bo nie dam ci mojej kurtki. - Co? Nie dasz mi jej? A chcesz, ebym ci moje dinsy rozmazaa na gbie? Chcesz? Babi zdziera z niego kurtk, cignc za rkawy. - Dobrze, ju dobrze. Dosy! Uspokj si. Przesta, no, skocz ju. Masz j, daj ci. Step pozwala jej cign kurtk. Zapala motor. Babi uderza go po raz ostatni. - winia! - Wciga na siebie kurtk, starajc si osoni jak najszczelniej. Wyniki s niezadowalajce. Nogi pozostaj nagie, a po obrzezek majteczek. - Wiesz, e nie jeste najgorsza? Powinna tylko czciej si my... Masz cakiem adn dupk... Powanie. Ona chce znowu uderzy go w gow, on zrcznie tego unika. Wcza pierwszy bieg i rusza. Udaje, e wcha powietrze. - Czy ty te czujesz ten dziwny zapach? - Kretyn! Jede! - Jakby nawz... W tej samej chwili zza krzakw po prawej wyskakuje wilczur. Ujadajc, rzuca si w ich stron. Step kieruje na niego motor. Pies zostaje olepiony wiatami reflektora. Ale czerwone oczy iskrz wciekle w mroku nocy. Ostre zby bielej w gniewnym pysku. To wystarcza, eby Step doda gazu i omijajc psa duym lukiem, ruszy szybko przed siebie. Pies te nie zwleka. Skacze za nimi z otwartym pyskiem. Babi krzyczy. Podciga goe nogi i z caej siy wczepia si w Stepa. Pies mija si z celem o milimetry. Motor przyspiesza, Pierwszy, drugi, trzeci bieg. Na cay gaz! Dugim zrywem w noc. Pies prbuje ich jeszcze goni, ale pomau zostaje w tyle. Wreszcie zatrzymuje si, a swoj zo wyadowuje, ju tylko szczekajc. Potem w chmurze pyu i ciemnoci nocy znika rwnie nagle, jak si pojawi. Motor kontynuuje swj bieg przez wilgotny chd podmiejskiej zieleni. Babi ma wci kolana wysoko uniesione i obejmuje nimi Stepa. Step troch zwalnia, gaszcze nog dziewczyny. - Niewiele brakowao, co? Te pikne uda mogyby marnie skoczy. Ta twoja opowie o psie bya jednak prawdziwa... Babi zabiera jego rk ze swojej nogi i zawiesza j wzdu ciaa.

- Nie dotykaj mnie. - Cofa si na siodeku i odstawia nogi na swoje miejsce. Zapina kurtk. Step znowu kadzie rk na jej udzie. - Powiedziaam, eby mnie nie dotyka tym apskiem! Babi spycha jego rk z nogi. Step umiecha si i zmienia rk. - A tym apskiem mog? - Nie wiem, gorszy by tamten pies, co goni za nami, czy to prosi przede mn. Step mieje si, krci gowa i przyspiesza. Babi otula si kurtk. Ale zimno! Co za noc! Sodoma i Gomora! Niech licho porwie Pallin! Lec przez noc. W kocu podjedaj cali i zdrowi pod jej dom. Step zatrzymuje si przed szlabanem, Babi odwraca si w stron pana Fiore. Pozdrawia go. Portier poznaje j i podnosi szlaban. Step szybko przejeda pod barier, jeszcze nim si podniesie do koca. Ale pan Fiore i tak nie moe nie zobaczy piknych ng dziewczyny, wystajcych spod kurtki. Czego to si dzisiaj nie widzi! W jego czasach adna panienka nie chodzia w tak kusej minispdniczce. Babi widzi, e aluzja garau jest opuszczona. Rodzice wrcili, o jedno niebezpieczestwo mniej. Co by moga wymyli, gdyby j nakryli na motorze ze Stepem w takim stroju? Woli si nad tym nie zastanawia, nie starcza jej wyobrani. Zsiada z motoru. Prbuje okry si jak najszczelniej, ale kurtka nie zasania nawet majteczek. - No to dzikuj ci za wszystko. Kurtk wyrzuc ci przez okno. Step patrzy na jej nogi. Babi pochyla si do przodu. Kurtka schodzi troch niej, ale zasiania niewiele wicej. Step umiecha si. - Moe jeszcze si kiedy zobaczymy, co? Widz bardzo interesujce powody. - Czy ja ju ci mwiam, e jeste prosi? - Tak mi si wydaje... No to przyjad po ciebie jutro wieczorem. - Nie robiabym tego. Pewnie nie wytrzymaabym drugiego takiego wieczoru. - Dlaczego? Nie ubawia si? - Cholerny ubaw! Jestem sobie rumiankiem" wieczoru. A potem ciga mnie policja, zeskakuj w biegu z motoru gdzie daleko za miastem, rzuca si na mnie rozwcieczony pies, przeskakuj pot i lduj w gwnie. Troch sobie w nim pywam, a potem wracam do domu w staniku i majtkach. - I w mojej kurtce. - A tak, zapomniaam. - I nie powiedziaa o jeszcze jednej rzeczy... - Jakiej? - e to wszystko robia ze mn.

Babi patrzy na niego. Co za facet. Umiech ma przepikny. Szkoda, e jest taki porbany. Ten charakter... Bo jeli chodzi o wygld, trudno mu co zarzuci. Przeciwnie. Powinna odpowiedzie umiechem. Nie jest to znowu taki wysiek. - Tak, masz racj. C, egnam ci. Babi chce odej. Step bierze j za rk. Tym razem robi to agodnie. Babi troch si opiera, ale ulega. Step przyciga j do siebie, do motoru. Przyglda si jej. Dziewczyna ma dugie wosy, rozwiane do tyu zimnym wiatrem nocy. Ma biae, zzibnite ciao. Oczy ywe, dobre. Jest pikna. Step wsuwa rk pod kurtk. Oczy Babi powikszaj si, jakby nieco zalknione i zaskoczone. Czuje na plecach jego rk, wcale nie chodn, ktra przesuwa si ku grze. Zatrzymuje si na zapiciu stanika. Babi szybko wsuwa tam swoj rk, kadzie na jego doni, zatrzymuje. Step umiecha si do niej. - Jeste wietnym rumiankiem", wiesz? Jeste odwana, bardzo. A wic to prawda, e nie boisz si mnie. Doniesiesz na mnie? Babi kiwa gow. - Tak - mwi cicho. - Powanie? Babi potakuje gow. Step cauje j w szyj, kilkakrotnie, delikatnie. - Przysigniesz? Babi przytakuje ponownie i zamyka oczy. Step cauje j znowu, troch wyej, muska jej wiee policzki, zzibnite uszy. Jakie ciepe, podniecajce tchnienie przebiega j dreszczem w d. Step zblia si do rowego brzegu jej ust. Babi, drc, cicho wzdycha. Otwiera usta gotowa przyj jego pocaunek. I w teje chwili Step odsuwa si od niej. A Babi pozostaje jeszcze z buzi otwart, a oczyma zamknitymi w rozmarzeniu. Kiedy je nagle otwiera. Step stoi przed ni z zaoonymi rkami i umiecha si. Krci gow. - Ech, Babi, Babi. Tak nie wolno. Jestem winia, zwierz, bestia, brutal. Powtarzasz to i powtarzasz, a w kocu ulegasz... i pozwalasz si nawet caowa. Widzisz, jaka jeste? Jeste niekonsekwentna! Babi czerwienieje z gniewu. - Jeste wstrtny cham! Rzuca si na niego z piciami, bijc na olep. Step zasiania si jak moe i mieje si. - Wiesz, kogo mi przypominasz? Czerwon rybk, ktr miaem jako may chopiec. Zwaszcza przed chwil, jak staa z otwartym pyszczkiem, apic powietrze. Jak rybka wanie, kiedy przy zmianie wody wypada mi do umywalki... Babi wreszcie udaje si go spoliczkowa.

- Aj! - Step z rozbawieniem obmacuje twarz. - Uwaaj, popenia bd, przemoc nic nie zyskasz. Sama to powtarzasz. Mylisz, e jak mnie zbijesz, to ci pocauj? Moe, jeli mi przyrzekniesz, e nie doniesiesz na mnie... - Donios i to jeszcze jak. Zobaczysz, skoczysz w wizieniu. - Mwiem ci, nie powinna przysiga... W yciu nigdy do koca Babi ucieka do drzwi. Kurtka podnosi si na niej, ukazujc tyeczek w biaych majteczkach. Obciga j jak moe, mylc jednoczenie klucze do drzwi. - Hej, ale kurtk oddaj mi od razu! Babi zerka na niego ze zoci. Zdejmuje kurtk i rzuca j na ziemi. Zostaje tylko w staniczku i majteczkach. Na zimnie, ze zami w oczach. Step przyglda si jej z przyjemnoci. Jest bardzo zgrabna, naprawd nieza. Podnosi kurtk i wkada j. Babi przeklina klucze. Gdzie si podzia ten od drzwi wejciowych? Step zapala papierosa. Moe zrobi le, nie caujc jej w usta? Nie ma biedy, bdzie inna okazja. Babi nareszcie odnajduje waciwy klucz i wchodzi do rodka. Step robi krok w jej stron. - Hej, rybko, nie dasz mi buziaka na dobranoc? Babi zatrzaskuje mu drzwi niemal przed nosem. Przez szyb w drzwiach Step nie syszy, co mu odpowiada, ale moe to odczyta po ruchu warg. Radzi mu, a raczej kae mu wynosi si w pewne miejsce. Step patrzy jeszcze, jak odchodzi. Owszem, gdyby to miejsce byo rwnie mie. jak to, ktre ma ona, chtnie by je odwiedzi. Babi otwiera ostronie drzwi do mieszkania i zamyka je, nie czynic haasu. Na palcach przechodzi korytarzem i wsuwa si do swojej sypialni. Uratowana! Pallina zapala ma lampk na stoliku. - Babi, to ty? Cae szczcie, bardzo si o ciebie martwiam. Ale jak ty wygldasz? To Step ci tak rozebra? Babi wyciga z szuflady nocn koszul. - Wyldowaam w gnoju. Pallina pociga nosem. - Rzeczywicie, co czuj. Nie masz pojcia, jak si zlkam, kiedy zobaczyam, co si stao z tamtym motorem. Przez chwil mylaam, e to moe wasz motor i ty. Ale ty jeste twarda. Super. Pokazaymy tym waniaczkom, na co nas sta. A co zrobia z moim rumiankowym paskiem? Babi studzi j spojrzeniem.

- Pallina, nie chc ju sysze o adnych paskach, rumiankach, Pollach ani o innych tego rodzaju rzeczach. Jasne? I lepiej, eby siedziaa cicho, jeli nie chcesz, ebym wykopaa ci z ka i kazaa ci spa na ziemi albo w ogle wyrzucia ci z domu! - Nigdy by tego nie zrobia! - Chcesz si przekona? Pallina patrzy na ni uwanie. Myli, e to nie pora wystawia si na t prb. Babi idzie do azienki. - Babi? - Co jest? - Powiedz prawd. Zabawia si niele ze Stepem, co? Babi wzdycha. Nie da si tu nic zrobi. Pallina jest nie do naprawienia.

Step przeskakuje przez furtk i przechodzi przez ogrd, nie wywoujc haasu. Zatrzymuje si pod oknem. aluzja jest podniesiona. Moe jeszcze nie wrcia? Puka palcami w szyb. Kto odsuwa firank. W pmroku pojawia si umiechnita twarz Maddaleny. Dziewczyna od razu otwiera okno. - Ciao, co ci si w kocu stao? - cigaa mnie policja. - Ale udao si? - Tak, wszystko w porzdku. Myl, e nie odczytali numerw. - Zgasie wiata w motorze? - Oczywicie. Maddalena odsuwa si. Step przeskakuje zrcznie przez parapet i wchodzi do rodka. - Bd cicho. Rodzice wanie wrcili. Maddalena zamyka drzwi na klucz i wskakuje do ka. Wsuwa si pod przecierado. - Brr, jak zimno! - Umiecha si do chopca. ciga przez gow nocn koszul i rzuca j do jego stp. Przez okno wpywa sabe wiato ksiyca. W jego pcieniu rysuj si jednak wyranie mae, zgrabne piersi dziewczyny. Step zdejmuje kurtk. Przez chwil wydaje mu si, e czuje zapach wsi. Dziwne, jest tam jeszcze inny zagadkowy zapach. Nie poddaje si mu. Rozbiera si i wchodzi do ka. Wyciga si obok Maddaleny. Dziewczyna przytula si do niego. Step przesuwa rk w d, pieszczc jej plecy, biodra. Zelizgujc si midzy nogi. Maddalena wzdycha, czujc ten dotyk, cauje chopca. Step wkada nog midzy jej uda. Maddalena powstrzymuje go. Odwraca si do nocnego stolika i odnajduje po omacku swoje

stereo. Naciska rew". Cofa tam w kasecie. Cichy szmer wskazuje, e wraca na swoje miejsce. Maddalena naciska play". - Jest. Poddaje si jego ramionom. - Zaatwione. Cauje go namitnie. Z gonika stereo dochodz niskie tony piosenki Polubi ci dlatego. Gos Erosa towarzyszy agodnie ich westchnieniom. To prawda, pewnie to ona jest kobiet dla niego. Maddalena umiecha si. Mwi cicho wrd szelestu przecierade: - A to jest ta chwila, w ktrej trzeba umie si rusza, prawda? - Dokadnie. Step cauje jej pier. Tak, jest tego pewien. Madda pasuje do niego, to jest to. Nagle przypomina sobie ten zagadkowy zapach zachowany na kurtce. To woda Caronne. Pamita te, do kogo naley. I w nastpnej chwili, w mroku tego pokoju, traci nieco sw pewno siebie.

26
Uporczywe brzczenie. Budzik. Wycza go Pallina. Wylizguje si z ka, nie czynic haasu, i ubiera si. Patrzy na Babi. Ta ledwie si poruszya i pi dalej z rkoma rozrzuconymi na wznak. Pallina podchodzi do maej drewnianej gablotki zawieszonej na cianie. U2, Ali Saints, Robbie Williams, Elisa, Tiziano Ferro, Cremonini, Madonna. Przydaoby si co naprawd wyjtkowego. O, to. Sprawdza gos, wycisza go. Lekko naciska guziczek play". Siedem tysicy kaw. agodnie piewa Britti. Tak jest w sam raz. Babi otwiera oczy. Przerzuca si na brzuch. Pallina umiecha si do niej. - Ciao. Babi odwraca si na drug stron. Jej gos dobiega troch zduszony. - Ktra godzina? - Za pi sidma. Pallina podchodzi do niej i cauje w policzek. - Pokj?

- Jak bdzie czekoladowy roek od Lazzaroschiego. - Nie ma na to czasu. Za chwil bdzie tu moja mama i lecimy na badania. - No to nici z pokoju. - Wczoraj bya znakomita. - Powiedziaam: nie chc wicej o tym sysze. Pallina rozkada rce. - Okej, jak chcesz. A co mam powiedzie twojej matce, si na ni natkn przy wyjciu? - Dzie dobry. Babi umiecha si do niej i naciga na siebie przecierado. Pallina zabiera swoj torb z ksikami i zarzuca j sobie na rami. Jest zadowolona, pokj uratowany. Babi jest twarda, a teraz jest jeszcze rumiankiem". Pallina cicho zamyka za sob drzwi, na palcach przechodzi szybko korytarzem. Drzwi wyjciowe w mieszkaniu s jeszcze zamknite na klucz. Uwalnia zatrzask, ale kiedy chce ju wyj, syszy za sob: - Pallina! To Raffaella, w rowym szlafroku, z twarz bez szminki, troch poblad, a przede wszystkim zdziwion. Pallina postanawia pj za rad Babi, rzuca za siebie Dzie dobry pani!" i zlatuje po schodach w d. Wypada z budynku i spieszy do bramki osiedla. Matka jeszcze nie przyjechaa. Pallina przysiada na murku i czeka. agodne soce wstaje naprzeciw, benzyniarz zdejmuje acuchy z pomp, jacy mczyni pospiesznie wychodz z kiosku, dwigajc pod pach gazety cikie od bardziej lub mniej katastroficznych wiadomoci. Teraz, w wietle dnia, nie ma ju wtpliwoci. Nie chciaaby pani Raffaelli jako matki na pewno, chocia jest o wiele bardziej dokadna. Babi wchodzi do azienki. Spoglda na swoj twarz odbit w lustrze. Nie naley do najbardziej udanych. By rumiankiem" si nie opaca, przynajmniej jej. Otwiera kurek z zimn wod, spuszcza jej nieco, a potem solidnie spukuje ni sobie twarz. Daniela pojawia si za ni. - Opowiedz mi wszystko. Jak poszo? Jak wycigi? Naprawd s takie podniecajce, jak mwi? Spotkaa tam ktr z moich koleanek? Babi otwiera tubk z past do zbw, wyciska j od dou, starajc si wyrwna doek, jaki pozostawia po swoim palcu Daniela, dokadnie porodku. - To wyjtkowa gupota. Gromada obw niepotrzebnie ryzykuje ycie, nieraz skutecznie. - Tak, ale jest duo ludzi? Co robi? A potem dokd si idzie? Widziaa rumianki"? Jaka to sia, jaka odwaga! Ja bym nigdy nie potrafia by takim rumiankiem"!

- A ja potrafiam... - Powanie? Bya rumiankiem"? Uau! Moja siostra rumiankiem"! - Och, nie jest to znowu taka wielka rzecz, zapewniam ci. A poza tym musz si teraz przygotowa. - No wanie, z tob tak zawsze! adnej satysfakcji. Co z tego, e masz starsz siostr, kiedy nic nie chce ci opowiedzie! No to postanowilimy z Andre, e w przyszym tygodniu my te tam pojedziemy. A jak mi si spodoba, ja te zostan rumiankiem"! - Fuknwszy, Daniela opuszcza azienk. Babi umiecha si do siebie, koczy puka zby i bierze si do szczotki. Nic z tego. Daniela zemcia si na odlego. Kilka dugich, czarnych wosw tkwi w szczotce. Babi zbiera je rk i wrzuca do sedesu. Spuszcza wod i zaczyna si czesa. Daniela pojawia si za drzwiami. - Gdzie podziaa supergi, ktre ci wczoraj poyczyam? - Wyrzuciam. - Jak to, wyrzucia? Moje nowe supergi? - Powtarzam, wyrzuciam je. Byy cae w gnoju, nie nadaway si do niczego. Musiaam je wyrzuci. Musiaam to zrobi choby dlatego, e inaczej Step nie odwizby mnie do domu. - Wpada w gwno, a potem Step odwiz ci do domu? A kiedy bya rumiankiem"? - Przedtem. - Ze Stepem? - Nie. Daniela boso idzie za siostr do jej pokoju. - W kocu, Babi, opowiesz mi, jak byo? - Posuchaj, Dani, zawrzyjmy umow, e jeeli ty od dzi zaczniesz czyci nasz szczotk do wosw po tym, jak si czeszesz, to ja za kilka dni opowiem ci wszystko, jak byo, dobrze? Dani parska. - Zgoda. Wraca do swojego pokoju. Babi wkada szkolny strj. Nie mogaby jej opowiedzie nigdy, wie o tym. Moe te przez pierwsze dni Daniela oczyszczaaby szczotk, ale potem i tak powrciaby do swoich nawykw. To jest silniejsze od niej. Raffaella wchodzi do pokoju Babi. - Czy Pallina tu spaa? - Tak, mamo. - Gdzie? - W moim ku.

- Czy to moliwe? Kiedy wczoraj tu zajrzaam, eby ci pocaowa, bya tylko ty. - Przysza pniej. Nie moga zosta w domu, bo matka miaa goci na kolacji. - A gdzie bya przedtem? - Tego nie wiem. - Babi, nie chc bra odpowiedzialnoci take za ni. Pomyl, gdyby jej si co stao, a jej matka sdzia, e ona jest u nas... - Masz racj, mamo. - Nastpnym razem chc wiedzie wczeniej, e ma u nas spa. - Przecie ci mwiam, kiedy wychodzia do pastwa Pentesti, nie pamitasz? Matka zastanawia si chwil. - Nie, nie przypominam sobie. Babi umiecha si niewinnie, jakby chciaa powiedzie c mog na to poradzi?". Wie doskonale, e matka nic moe pamita, bo nigdy jej o tym nie powiedziaa. - Nie chciaabym mie takiej crki jak Pallina. Cigle gdzie si wczy po nocach, nie wiadomo, co robi. Nic podoba mi si ta dziewczyna, le skoczy, zobaczysz. - Ale mamo, nie robi nic zego, lubi si troch pobawi, zapewniam ci, to dobra dziewczyna. - Dobrze, ale wol ciebie. Raffaella umiecha si do niej, muska jej podbrdek i wychodzi. Babi te si umiecha. Wie, jak podej matk. Ostatnio jednak za duo kamie. Obiecuje sobie, e z tym skoczy. Biedna Pallina, nawet jeli nic nie zrobia, wina zawsze spada na ni. Musi jej darowa tamto. Pewnie, trzeba by jako przerwa t jej histori z Pollem, ale przyjdzie na to czas. Wciga spdniczk. Staje przed lustrem, odrzuca do tyu wosy, odsaniajc twarz i przytrzymujc je spinkami. Przez chwil przyglda si sobie, gdy Szczliwy Cygan pynie przez stereo. Zauwaa, jak bardzo jest podobna do swojej matki. Nie, nawet gdyby wiedziaa o wszystkim, co Babi nawyczyniaa, Raffaella nie zamieniaby jej na Pallin, nazbyt s do siebie podobne. To jeden z tych rzadkich przypadkw, kiedy, nawet o tym nie wiedzc, wszyscy si zgadzaj.

Soce wpada wesoo przez okno w kuchni. Babi koczy zjada swoje gruboziarniste biszkopty i wypija ostatni yk kawy z mlekiem, ktry zostawia sobie na dnie. Daniela dubie konsekwentnie. Z plastikowego kubeczka z budyniem nerwowymi ruchami yeczki dobywa nawet t resztk czekolady, ktra ukrya si przekornie w jakiej szczelinie dna. Raffaella kupia niemal wszystko, co zostao spisane na licie.

Claudio jest zadowolony. Ma pozytywny horoskop i wreszcie t swoj kaw, do ktrej tak wzdycha. Zaoszczdzi nawet na duym dzbanku. - Babi, dzi mamy pikny dzie. Jest duo soca, ocieplio si. Rozmawiaem z twoj matk i ona te si zgadza. Chocia zarobia t uwag... Dzi moecie pojecha do szkoy na vespie. - Dzikuj, tato, jestecie bardzo mili. Ale, wiesz, po tamtej rozmowie wtedy, pomylaam, e pewnie masz racj. Ta nasza wsplna poranna jazda do szkoy, ja, ty i Daniela, staa si swoistym rytuaem, czym przynoszcym szczcie. I taka okazja bymy mogli porozmawia b wszystkim, razem zacz dzie; nie sdzisz, e to jest wspaniae? Daniela nie wierzy wasnym uszom. - Babi, przepraszam, jedmy vesp. Z tat rozmawiamy zawsze, wieczorem przy kolacji i w niedziel rano. Babi bierze j za rami i ciska odrobin za mocno. - Nie, Dani, tak bdzie lepiej, powanie, jedmy z ojcem. - Znowu zaciska palce na jej ramieniu. - A poza tym, pamitasz, mwiam ci wczoraj wieczorem, e nie czuj si najlepiej. Od przyszego tygodnia, wiesz, zaczniemy jedzi vesp, wtedy bdzie ju naprawd ciepo. Ten ostami ucisk nie pozostawia wtpliwoci, to znak. Daniela jest w kocu dziewczyn z jakim takim wyczuciem. - Tak, tato, Babi ma racj, jedziemy z tob. Claudio radonie wypija ostatni yk kawy. To szczcie mie takie crki jak on. Nieczsto mona si czu tak kochanym. - Dobrze, dziewczyny, idziemy, bo si spnimy do szkoy. - Claudio udaje si do garau po samochd. Babi i Daniela czekaj na niego przed domem. - Na szczcie zrozumiaa. Mogam ci zama rami, nie? - Trzeba mi byo powiedzie od razu! - Skd mogam wiedzie, e dzisiaj dostaniemy pozwolenie na jazd vesp? - A dlaczego nie chcesz przejecha si na skuterze? - To proste, bo go nie ma. - Nie ma vespy? A gdzie jest? Czy nie wzia jej wczoraj wieczorem? - Owszem. - No wic? Wpada do gnoju razem z maszyn i wyrzucia j? - Nie, zostawiam j na wycigach, ale jak wrcilimy tam, ju jej nie byo. - Nie wierz! - Uwierz.

- Nie mog uwierzy! Moja vespa... - Po prawdzie, to ja j dostaam. - Dobra, ale kto j podrasowa? Kto zmieni alternator? W przyszym roku rodzice kupi ci samochd i vespa byaby moja. Nic mog w to uwierzy. Claudio zatrzymuje si przed nimi. Opuszcza automatycznie szyb. - Babi, co si stao z vesp? Nie ma jej w garau? - Nic si nie stao, tato. Zostawiam j z tyu, na podwrzu. eby ci nie przeszkadzaa wykrci. Myl, e lepiej zostawia j na zewntrz. - Nie artuj, wstaw j natychmiast z powrotem. Bo jeli ci ukradn, nie licz na to, e kupimy now. Id szybko i wprowad j do rodka, jazda. Masz, tu s klucze. Daniela wsiada do rodka, Babi kieruje si w stron garau, udajc, e grzebie w kluczach, szukajc waciwego. Musi si zastanowi, co dalej. Co ja teraz zrobi? Do wieczora musz odnale vesp. Bo jeli nic, trzeba bdzie wymyli co innego. Niech licho porwie Pallin z jej pomysami, to ona mnie wpakowaa w t kaba, niech wic ona mnie z niej wycignie! Babi syszy, jak mercedes cofa si na tylnym biegu. Rzuca si w stron garau. Kiedy samochd pojawia ki w polu widzenia. Babi ju pochyla si nad zamkiem aluzji, udajc, e j zamyka. Rusza do samochodu z umiechem na ustach. - Gotowe, ustawiam j jak trzeba. - Babi uwaa si za wietnego mima, ale moe byoby lepiej odnale vesp jak najszybciej. Kiedy sadowi si w wozie, odnosi wraenie, e jest obserwowana. Spoglda do gry. Zgadza si. Chopiec, ktry mieszka na drugim pitrze, wychyla si z okna. Pewnie widzia wszystko. W rzeczywistoci nie widzia nic i dlatego ma tak niepewn min. Babi umiecha si do niego uspokajajco. On odpowiada podobnie, cho czuje, e czego tu nic rozumie. Mercedes rusza. Babi, umiechajc si, zwraca ojcu klucze. - Ustawia blisko ciany? - Bliziutko. Nic bdzie ci przeszkadza. - Babi odwraca si do siostry. Daniela siedzi ze skrzyowanymi ramionami. Jest mroczna jak noc. - Spoko, Dani. Vesp pojedziemy w przyszym tygodniu. - Mam tak nadziej. Mercedes zatrzymuje si przed barierk, ktra powoli si podnosi. Claudio z daleka wita si z portierem. Pan Fiore daje znak, e ma jak spraw. Wychodzi z dyurki z paczuszk w rce. - Dzie dobry panu, przepraszam, ale zostawiono to dla Babi.

Babi przejmuje paczuszk, nie kryjc ciekawoci. Mercedes rusza dalej, okno si zamyka. Daniela pochyla si w stron siostry, jest podniecona. Ojciec te zerka, by zobaczy, co to jest. Babi umiecha si. - Chcecie po kawaeczku? To rogalik z czekolad od Lazzareschiego. Babi przeamuje go. - Tatusiu? - Claudio zaprzecza ruchem gowy. - Dani? - Nie, dzikuj. - Miaa nadziej, e moe bd to jakie wiadomoci o ich vespie. - Tym lepiej, zjem wszystko sama. Nie wiecie, co tracicie... - Pallina to po prostu skarb, zawsze wie, co ma zrobi, eby jej przebaczono. Teraz musi tylko przed sm wieczorem odnale jej vesp.

27
Przed wejciem do szkoy dziewczta plotkuj wesoo, czekajc na dzwonek. Babi i Daniela wysiadaj z samochodu i egnaj si z ojcem. Mercedes wcza si w ruch na piazza Euclide. Od razu stadko dziewczt leci ku nim. - Babi, czy to prawda, e wczoraj wystpia w roli rumianka"? - Czy to prawda, e uciekaa cigana przez policj? - I e jaki gliniarz zapa ci za wosy, a Step dowali mu i dalicie dyla jego motorem? - To prawda, e dwoje cigajcych si zgino? Daniela sucha tego w oszoomieniu. Vespa nie zostaa powicona nadaremnie. To to prawdziwa chwaa. Babi nie wierzy wasnym uszom. Skd one to wszystko wiedz? No, niezupenie wszystko. Historia z gnojem pozostaa na szczcie w sekrecie. Dzwonek na lekcje j ratuje. Wchodzc po schodach, odpowiada oglnikowo na pytania co sympatyczniejszych koleanek. Signa wysoko. To dzie jej wielkiej sawy. Daniela egna j czule. - Ciao, Babi, widzimy si na duej przerwie! - Niewiarygodne. Od kiedy razem chodz do szkoy, nigdy jej tak nie powiedziaa. Widzi, jak Daniela odchodzi otoczona gronem przyjaciek. Zasypuj j tysicem pyta. Rwnie ona przeywa swoj chwil rozgosu. I susznie, powicia przecie swoje supergi. Babi ma tylko nadziej, e nie powie im nic o gnoju.

Mody ksidz z ssiedniej parafii siada za katedr. Pierwsza godzina to wanie lekcja religii. Najwiksz rozrywk maj dziewczyny, wprowadzajc go w zakopotanie pytaniami na temat seksu i stosunkw przedmaeskich. Opowiadaj bez skrupuw, podaj przykady i konkretne fakty, jakie przydarzyy si jakim niesamowitym, wymylonym przyjacikom, ktrymi niemal zawsze byy one same. W rzeczywistoci lekcja religii przeistoczya si w prawdziw godzin wychowania seksualnego, jedyny przedmiot, z ktrego wszystkie miayby co najmniej stopie dostateczny. Ksidz usiuje uchyli si przed odpowiedzi na pytanie o intymne szczegy jego ycia osobistego przed przyjciem wice. Otwiera Bibli, przecinajc w ten sposb narastajce zainteresowanie wok jego niemoliwych grzechw. Babi zaglda do dzienniczka. Nastpn lekcj jest greka. Pani Giacci odpytuje. Zamyka si ostatni trymestr przed egzaminami maturalnymi. Po wyczerpaniu materiau nie bdzie ju przepytywania. Sprawdza list. Brakuje trzech nazwisk do kompletu. To one miay by dzi uszczliwione. Babi czyta je. Jeszcze raz jest Festa. Biedactwo. Pikny tydzie, nie ma co. Babi obraca si w jej stron. Zaciska donie na policzkach i gapi si przed siebie. Babi przywouje jej uwag cichym sykiem. Silvia reaguje. - Co jest? - Ostrzegam, e bdziesz dzi wezwana do tablicy. - Wiem. - Silvia prbuje si umiechn i pokazuje ksik, ktr opara o plecy siedzcej przed ni dziewczyny. To gramatyka grecka. - Powtarzam sobie. - Babi umiecha si do niej. e gdyby moga pomc... Moe byoby lepiej, gdyby uwaaa na lekcji religii. Bo tak naprawd to tylko cud byby w stanie j uratowa. Dzwonek. Mody ksidz wychodzi. Zabiera ze sob walizeczk z mikkiej, ciemnej skry i swoje wtpliwoci. Jego chd jest jak szczere wyznanie. Jeli jako chopiec popenia grzechy, to, oglnie rzecz biorc, nie dziewczta byy temu winne. - Cze, Babi! - Pallina? Jak poszo? Pallina opiera swoj torb z ksikami o awk Babi. - Niele, cho straciam litr krwi. - Wanie. A jak analizy? Pallina podciga rkaw swojej szkolnej, niebieskiej bluzki i demonstruje jej swoje blade rami. - Popatrz tu! - Wskazuje na plaster lekko zaczerwieniony od krwi. - To jeszcze nic. Ale nie masz pojcia, jak ten lekarz szuka yy. Dwie godziny. Ku mnie po caym ramieniu i szczypa wci, twierdzc, e tak wywoa y. A po mojemu to po to, eby

mnie bolao. On mnie nienawidzi. On mnie zawsze nienawidzi, ten pan doktor. Potem zacz mwi i gada bez przerwy. eby odwrci uwag od strzykawki, klasyczne. Wmawia mi, e yy mam krlewskie, a krew bkitn, e na pewno jestem ksiniczk. A potem bach! I zdradziecko wbija ca ig w rami. Pokazaam mu, jaka ze mnie ksiniczka. Jak zaklam mu o kurwa!"... - Pallina! - Ty jeste grzeczniejsza, jasne. Matka strzelia mnie w gb, ale nie wiem, co mnie zabolao bardziej: policzek czy zabiegi doktora. Nienawidz tych, co zadaj mi fizyczny bl, ja si tego strasznie boj, ale oni si tym wcale nie przejmuj. A wiesz, jak on nas poegna, ten doktorek? Powiedzia do matki - Pallina naladuje jego ton - Jedna rzecz jest pewna, prosz pani, majc takie yy, pani crka raczej nie moe si narkotyzowa". Okropne, mona si porzyga. Jedno byo :w tym dobre: matka zabraa mnie na niadanie na Euclide i pozwolia mi zamwi moj maritozzo z bajeczn mietan! Przy okazji, dostaa moj paczuszk? - Tak, dzikuj. - Nie, pytam, bo ten twj portier ma twarz faceta, ktry chce przewietli kad rzecz, jak mu si zostawi. Jest gorszy ni jaki rentgen... Wida po mnie, e byam na analizach? - Dosy. - Wic on nie zear tego rogalika dla ciebie? - Nie - odpowiada Babi z umiechem. - Przebaczono mi? - Prawie. - Jak to prawie? Czy miaam ci kupi dwa rogaliki? - Nie, ale musisz mi do wieczora odnale vesp. - Twoj vesp? Jak mam to zrobi? Czyja mog wiedzie, gdzie ona jest? Kto j zabra? Kto j ma? Co ja mog o tym wiedzie? - A co ja mam wiedzie? A ty zawsze wszystko wiesz. Jeste wprowadzona w towarzystwo. Jako dziewczyna Polla. Jedno jest pewne, e kiedy mj ojciec wrci o smej, vespa musi by w garau... - Lombardii - Pani Giacci jest ju w drzwiach. - Na swoje miejsce, prosz! - Przepraszam. Pytaam tylko, co byo na lekcji religii. - Wtpi... mimo to pjd na swoje miejsce. Nauczycielka zajmuje miejsce na katedrze. Pallina bierze swoj torb z ksikami. Babi j zatrzymuje. - Mam pomys. Nie musisz ju szuka mojej vespy. Przynajmniej nie od razu.

Pallina umiecha si. - Tym lepiej. To byoby niemoliwe! A co zrobisz? Jak ojciec wrci i nie znajdzie vespy w garau, co mu powiesz? - Ale mj ojciec znajdzie vesp w garau! - Jak to? - To proste, wstawimy tam twoj. - Moj vesp? - Oczywicie. Dla mojego ojca s identyczne, na pewno si nie spostrzee. - Dobrze, ale jak ja... - Lombardi! Pallina nie zdy odbi paeczki. - Ta lekcja religii musiaa by bardzo interesujca. Podejd, prosz, i poka swoje usprawiedliwienie. Pallina zawiesza torb na ramieniu i rzuca ostatnie spojrzenie na Babi. - Pogadamy o tym pniej. Idzie do katedry. Wyciga dzienniczek i otwiera go na stronie usprawiedliwie. Pani Giacci bierze go od niej. Czyta i podpisuje. - Zrobiono ci badanie krwi, tak? Powinni ci zrobi transfuzj, ale nie krwi, tylko kultury. Dzielna kujon Catinelli podlizuje si przypochlebczym chichotem. Ale jest to w tak zym tonie, e nawet pani profesor krzywi si niechtnie. - Jest jeszcze kto, kto powinien mi pokaza swj podpisany dzienniczek. Prawda, panno Gervasi? - Z pewn ironi spoglda w kierunku Babi. Babi zanosi dzienniczek na katedr; ju jest otwarty przy podpisanej uwadze. Nauczycielka sprawdza to. - No i c powiedziaa twoja matka? - Ukaraa mnie. - To nieprawda, ale niech pani Giacci ma swoj satysfakcj. I rzeczywicie pokna haczyk. - Dobrze zrobia. - I do klasy: - To wane, eby wasi rodzice umieli doceni prac wykonywan przez nas, nauczycieli, i eby t prac wspierali. - Niemal wszystkie dziewczta potakuj. - Twoja matka, Gervasi, jest kobiet bardzo tolerancyjn, ale wie doskonale, e to, co robi, jest dla twojego dobra. Masz. - Oddaje dzienniczek Babi, ktra wraca na swoje miejsce. Dziwny to sposb, eby chcie czyjego dobra, wlepiajc mu dwj z aciny i jeszcze wpisujc uwag. A co by wykombinowaa, gdyby mnie, na przykad, nie lubia?

Pani Giacci wyciga ze starej skrzanej torby sprawdzone zadania z greki. S zoone na pl, a kiedy otwieraj si na katedrze z jakim takim prostackim szelestem, budz powan wtpliwo czy warte s przynajmniej oceny dostatecznej. - Przyznam si, e to bya rze. Moecie tylko mie nadziej, e greki na maturze nie bdzie. Dziewczta zachowuj spokj. Ju wiedz, e bdzie acina. Udaj jednak, e nie wiedz. Byaby to wietna klasa w szkole aktorskiej. Same artystki dramatyczne, sdzc po tej chwili. - Bartoli, trzy. Simoni, trzy. Mareschi, cztery. - Dziewczta podchodzi po kolei do katedry i odbieraj swoje zadania w milczcej pokorze. - Alessandri, cztery. Bandini, cztery plus. - Procesja aobna. Kiedy wracaj na miejsce, natychmiast otwieraj prac, starajc si doj przyczyny tak wielu czerwonych znaczkw. S one bezuyteczne, wyznajmy, podobnie jak wszystkie te prby tumaczenia, ktre poszy tak le. - Sbardelli, cztery i pl. - Dziewczyna podrywa si ze znakiem zwycistwa. Istotnie, dla niej to jest co. Liczya na cztery. To dodatkowe p to niewtpliwe osignicie. - Carli, pi. - Ta bezbarwna dziewczyna, w silnych okularach i z tustymi wosami, a blednie z wraenia. Jest przyzwyczajona do sidemek. Wstaje z awki i wolnym krokiem idzie do katedry, jakby rozwaajc, gdzie si moga tak pomyli. Dreszcz radoci przelatuje wrd awek. To jeden z kujonw i nigdy nie daje odpisa. - Dobrze ci tak - szepce Pallina, kiedy biedaczka przechodzi koo niej. Pani Giacci oddaje prac z min szczerze zmartwion. - Co si stao? Moe le si czua? A moe ta klasa analfabetek potrafia ci zarazi? Dziewczyna sabo si umiecha. I po cichym: - Tak, nie czuam si zbyt dobrze - wraca na miejsce. Pewne jest, e teraz czuje si naprawd le. Ona, Carli. To jedna z wersji niemoliwych dosta pi. Otwiera swoj prac. Czyta szybko, sprawdzajc, i od razu znajduje tragiczny bd. Uderza pici w awk. Jak moga si tak zagapi? Chwyta si rkoma za gow naprawd zrozpaczona. Rado Idasy siga zenitu. - Benucci, pi z plusem. Salvetti, sze. - Udao si. Te, ktre jeszcze nie odebray prac, oddychaj z ulg. Teraz ju dostateczny jest zapewniony. Pani Giacci zwraca prace wedle Stopni wzrastajcych, najpierw najgorsze, potem dostateczne, a potem dopiero rne sidemki i semki. Tutaj zwykle si zatrzymuje. Nigdy nie daa wicej. Ju nawet osiem jest wydarzeniem niezwykym. - Marini, sze. Ricci, sze z plusem. - Niektre dziewczta czekaj spokojnie, przywyke do miejsc w czowce klasyfikacji. Ale dla Palliny to bdzie istny cud. Nie wierzy wasnym

uszom. Ricci sze z plusem? To znaczy i ona nie moe mie mniej. Wyobraa sobie, jak spotyka si z matk podczas obiadu i mwi: Mamo, dostaam siedem z greki". Mama by zemdlaa. Ostatni raz, kiedy zarobia sidemk, to byo z historii, z Kolumba. Ten Krzysztof, z czerwon chust na szyi, szalenie si jej spodoba, jak tylko zobaczya go w ksice na obrazku. Prawdziwy dowdca. Podrnik, czowiek zdecydowany, stanowczy. W kocu to on pierwszy, dobrze to czy le, popyn do Ameryki. To on wywoa mod na Stany. Jak dobrze si przyjrze. Pollo go troch przypomina. - Gervasi, siedem. - Pallina umiecha si radonie do przyjaciki. - Id, Babi. - Babi obraca si do niej i jej winszuje. Raz na jaki czas bez przykroci moe dosta mniej ni Pallina. - Lombardi. - Pallina wyskakuje zza awki i zmierza szybko do katedry. Jest szczliwa. Bdzie co najmniej siedem. - Lombardi, cztery. - Pallina zastyga bez sowa. - Twoja praca zapltaa si tu przypadkowo - usprawiedliwia si nauczycielka z umiechem. Pallina odbiera swoj prac i pognbiona wraca do awki. A na chwil uwierzya. Jak byoby piknie dosta sidemk! Siada. Pani Giacci jeszcze czas jaki przyglda si jej z umiechem i dopiero potem powraca do ostatnich zada. Ten babsztyl zrobi to naumylnie. Pallina jest tego pewna. Ze zoci jej oczy napeniaj si zami. Kurde, e te daa si tak nabra! Sidemka za tumaczenie z greki to byo niemoliwe. Powinna bya zorientowa si od razu, e co tu nie gra. Syszy czyj szept z prawej. Obraca si. To Babi. Pallina prbuje umiechn si, ale bez skutku. Pociga nosem. Babi pokazuje jej chusteczk. Babi zawizuje j i podrzuca przyjacice. Pallina chwyta j w locie. Babi wychyla si ku niej. - Beksa! Powinna zosta rumiankiem". Po czym takim wszystko inne jest gupstwem. Pallina mieje si z zadowoleniem. Pani Giacci patrzy na ni z niesmakiem. Pallina podnosi rk na znak przeprosin. Wyciera nos i korzystajc z tego, e ma chusteczk przy twarzy, wystawia rodkowy palec. Kilka dziewczt z najbliszego otoczenia wybucha chichotliwym miechem. Pani Giacci uderza pici w blat katedry. - Cisza! Przechodzimy do przepytywania. Otwiera dziennik. - Salvetti i Ricci. Dziewczyny podchodz do katedry, wrczaj zeszyty i ustawiaj si pod cian w oczekiwaniu na rozstrzelanie seri pyta. Pani Giacci jeszcze raz zaglda do dziennika. - Servanti!

Francesca Servanti podnosi si z awki cakowicie zaskoczona. Dzi nie bya na ni kolej. Miay by przepytywane Salvetti, Ricci i Festa. Wszyscy o tym wiedz. Idzie do katedry i wrcza nauczycielce zeszyt, starajc si ukry swj al. Ale wida to po niej. Jest zupenie nieprzygotowana. Pani Giacci zbiera zeszyty, ukada je jeden na drugim, wyrwnujc krawdzie obiema rkami. - Dobrze, e na was kocz przepytywanie, chciaabym ju odoy grek i zaj si powaniej acin. To wam chciaam powiedzie. Bo to jest przedmiot, ktry najpewniej bdzie wybrany... Te nowina, myli wikszo uczennic w klasie. Tylko jedna z dziewczt ma inne zmartwienie. Silvia Festa. Dlaczego nie zostaa wezwana do odpowiedzi? Dlaczego, co nie jest w porzdku, zamiast niej bdzie pytana Servanti? Co ta baba kombinuje? Sytuacja nie jest najweselsza. Ma ju dwa razy po pi i mona atwo si potkn. A przecie nauczycielka nie powinna si bya pomyli. Pani Giacci nigdy si nie myli. Jest to jedna ze zotych prawd Liceum imienia Falconieri. Silvia Festa potrzebuje trzeciego przepytania, ktre, zreszt, jej si naley. W sposb niewidoczny z katedry odwouje si do opinii Babi. - Przykro mi, nie wiem, co ci powiedzie. Ja te uwaam, e dzi to ty powinna by pytana. - Czy to znaczy, e Giaccicha si pomylia? - Moe. Ale wiesz, jaka ona jest. Lepiej jej o tym nie mwi. - Tak, ale jeli si jej o tym nie powie, nie zostan dopuszczona do egzaminw. Babi rozkada rce. . - Nie wiem, co mona zrobi... - Ona naprawd wspczuje koleance. Zaczyna si przepytywanie. Silvia rzuca si nerwowo na swojej awce. Nie wie, jak ma postpi. Wreszcie si decyduje. Podnosi rk. Pani Giacci to zauwaa. - Sucham, o co chodzi? - Przepraszam, pani profesor. Nie chciaabym pani przeszkadza. Ale sdz, e mi brakuje trzeciego przepytania. - Festa umiecha si, prbujc zatuszowa to oskarenie nauczycielki o popenienie bdu. Pani Giacci wzdycha. - Zaraz zobaczymy. - Bierze dwa zeszyty, eby sobie pomc w sprawdzeniu. Jakby graa w bitw morsk. W dzienniku. - Festa... Festa... Jest. Przepytywana osiemnastego marca i oczywicie klapa. Zadowolona? Gorzej - sprawdza inne oceny - nie wiem, czy bdziesz dopuszczona do egzaminw. aosne dzikuj" wydobywa si z ust Silvii. Bez zudze, zostaa ju zatopiona. Pani Giacci z min osoby pewnej siebie bierze si za przepytywanie. Babi sprawdza w swoim dzien-

niczku. Osiemnasty marca. No wanie, to data, pod ktr bya pytana Servanti. Nie ma adnych wtpliwoci. Giaccicha si pomylia. Ale jak to udowodni? Jej sowo przeciw sowu nauczycielki? To jakby zarobi na kolejny wpis do dzienniczka. Biedna Festa ma po prostu pecha. W ten sposb naprawd straci rok. Babi zaglda na stroniczki innych przedmiotw. Osiemnasty marca. Czwartek. Sprawdza inne lekcje. Dziwne, tego dnia Festa nie bya pytana z adnego przedmiotu. Moe to przypadek, a moe nie. Wychyla si z awki. - Silvia. - O co chodzi? - Poka mi swj dzienniczek. - Po co? - Chciaam co zobaczy. - Co? - Potem ci powiem... Daj mi go. Przez chwil saby promyk nadziei rozjania oczy Silvii. Podaje koleance dzienniczek. Babi go otwiera, przerzuca do ostatnich stroniczek. Silvia nic odrywa od niej oczu. Babi umiecha si. Odwraca si do niej i oddaje dzienniczek. - Masz szczcie! - Silvia wykrzywia ostronie usta. Nie jest tego taka pewna. Nieoczekiwanie Babi podnosi rk. - Przepraszam, pani profesor... Giacci odwraca si w jej stron. - O co chodzi, Gervasi? Ty te nie bya przepytywana? Zebrao si wam dzi na skargi, dziewczynki... No ju, w czym rzecz? Babi wstaje. Przez chwil trwa w milczeniu. Oczy caej klasy kieruj si na ni. A zwaszcza oczy Silvii. Babi zerka na Pallin. Rwnie ona, podobnie jak inne, czeka z ciekawoci. Umiecha si do niej. W kocu, dobrze, e to robi. Ta baba umylnie woya prac Palliny midzy te z sidemk. - Chciaam powiedzie, pani profesor, e pani si pomylia. Oglny pomruk przepywa przez klas. Dziewczyny s nadzwyczaj podniecone. Babi jest spokojna. Pani Giacci dostaje wypiekw na twarzy, ale opanowuje si. - Spokj, prosz. Ach tak, Gevrasi, a w czym? - Osiemnastego marca pani nie moga przepytywa Silvii Festy. - Jake nie, mam to zapisane, w dzienniku. Chcesz zobaczy? Prosz, osiemnasty marca, minus dla Silvii Festy. Zaczynam podejrzewa, e lubisz moje uwagi w dzienniczku. - Ta ocena jest dla Franceski Servanti. Zostaa bdnie zapisana dla Festy.

Pani Giacci jest bliska wybuchu zoci. - Ach tak? C, ja wiem, e ty wszystko notujesz w swoim dzienniczku. Ale moje sowo znaczy wicej ni twoje. I jeli ja mwi, e Festa bya tego dnia pytana, to znaczy, e tak byo. - A ja mwi, e nie. Pani si myli. Osiemnastego marca pani nie moga przepytywa Silvii Festy. - Tak? A czemu to? - Poniewa tego dnia Silvia Festa bya nieobecna. Pani Giacci blednie. Otwiera dziennik i zaczyna nerwowo, jak oszalaa, przerzuca jego karty. Dwudziesty, dziewitnasty, osiemnasty marca. Z gwatownym popiechem sprawdza list nieobecnych. Benticci, Marini, a potem, oto i ona. Pani Giacci wciska w krzeso. Nie dowierza wasnym oczom. Festa. To nazwisko zapisaa swoj rk, drukowanymi literami, jak w. Tak si pomyli. To to haba. Czego trzeba wicej? Nauczycielka patrzy na uczennic. Czuje si skoczona. Babi siada powoli. Wszystkie koleanki zwracaj si w jej stron. Szmer gosw unosi si nad klas. - Brawo, Babi, wietnie, brawo... - Babi udaje, e nie syszy. Ale te okrutne sowa, ostre i zimne jak igy lodu, docieraj do uszu nauczycielki. Kuj jak bl poraki. Taki wstyd przed klas! S cikie, drczce, wywouj poczucie winy i domagaj si przeprosin. - Servanti, wr na miejsce. Niech przyjdzie Festa. - Babi opuszcza wzrok. Sprawiedliwoci stao si zado. Gdy znowu podnosi gow, szuka oczami Palliny. Ich spojrzenia si krzyuj, wysyajc tysice porozumiewawczych znakw midzy awkami. Wic ta straszna Giacci te moe si omyli. Legendarna zota prawda rozsypaa si. Jak krysztaowa kula, co wypada z rk niezrcznej pokojwki i rozbia si na mnstwo drobnych kawakw. Ale Babi nie widzi adnej pani, ktra by j skrzyczaa. Wok jedynie rozradowane oczy koleanek, zadowolonych i dumnych z jej odwagi. Gdy spoglda jednak ku katedrze, spotyka napawajce lkiem spojrzenie pani Giacci. Niby pozbawione wyrazu, ma jednak twardo gadkiego kamienia, na ktrym wyryto grone sowo: nienawi. Przez chwil Babi auje, e miaa racj.

28
Poudnie. Step w mikkiej bluzie i szortach wchodzi do kuchni, eby co zje na niadanie.

- Dzie dobry, Mario. - Dzie dobry. - Maria od razu przestaje zmywa naczynia. Wie, e Step po przebudzeniu nie lubi takich haasw. Step zdejmuje z ognia maszynk do kawy i rondelek z mlekiem, po czym zasiada do stou. I z miejsca dzwonek do drzwi. Dzwoni jak oszalay. Step klepie si w czoo. - Co to za ku... Maria szybko drepce do drzwi. - Kto tam? - To ja, Pollo! Pani mi otworzy, z aski swojej! Maria, pamitajca dzie poprzedni, zwraca si do Stepa z pytajc min. Step ruchem gowy daje znak przyzwalajcy. Maria otwiera drzwi. Pollo wparowuje biegiem. Ma przed sob Stepa, ktry nalewa sobie kaw. - Mwi ci. Step, ale numer, ale jaja! Step unosi brew. - Przyniose mi kanapki? - Nie, wicej ci nie przynios, skoro mnie nie doceniasz. Popatrz! - Podsuwa mu Il Messaggero". - Gazet ju mam. - Podnosi ze stou Republik". - Przyniosa mi Maria. Ale najpierw z ni si przywitaj. - ... dobry, pani Mario. - Kania si jej niecierpliwie, a Stepowi kadzie przed nosem otwart gazet. - Widziae, jakie szaowe zdjcie? Bomba! Jeste w gazecie... Step przysuwa sobie stron z Kronik Rzymu". To prawda. Jest tu. Na motorze z Babi za plecami, kiedy podrywa przednie koo w blasku fleszw. Cakowicie rozpoznawalny, na szczcie fotoreporterzy chwytali ich z przodu. Tablicy z numerami nie wida, inaczej byoby zupenie le. Jest te cay artyku. Omawia ich ciganie si, podaje kilka nazwisk zatrzymanych, opisuje zasadzk policji, ich ucieczk. - Czytae? Jeste wielki. Step! Jeste sawny! Och, kurwa, gdyby o mnie tak napisano! Step umiecha si. - Ty nie robisz takiej stjki. Tak, to wietne zdjcie! Widziae, jak dobrze wysza Babi? Pollo zgadza si bez przekonania. Babi nie jest dla niego ideaem kobiety. Step unosi rozoon gazet obiema rkami i patrzy na zdjcie z zachwytem. - Ten mj motor jest naprawd pikny! - woa. I zastanawia si, czy Babi widziaa ju t gazet. Na pewno nie. - Pollo, musimy pojecha w jedno miejsce. Masz, we sobie troch kawy, a ja szybko si wykpi.

Step wychodzi. Pollo siada na jego miejscu. Przyglda si zdjciu. Zabiera si do ponownej lektury artykuu. Podnosi do ust filiank z kaw. Ale wistwo! Zapomnia, e Step pija kaw bez cukru. Gos Stepa dociera tu spod natrysku przytumiony i jakby przemoczony. - O ktrej zamykaj sklepy? Pollo wsypuje trzeci yeczk do filianki. Sprawdza zegarek. - Za niecae p godzinki. - Kurwa, musimy si pospieszy. Pollo prbuje kaw. Teraz, owszem, daje si pi. Zapala papierosa. Step pojawia si w drzwiach. Ma na sobie paszcz kpielowy, a maym rczniczkiem mocno wyciera sobie wosy. Podchodzi do stou i jeszcze raz przyglda si zdjciu. - Jakie to wraenie mie za przyjaciela tak saw? - Nie przesadzajmy, co? Step bierze filiank z jego rk i pociga yk. - Ale wistwo! Jak moesz pi co tak bardzo sodkiego? Okropno. I dziwi si, e jeste taki tusty! Ile yeczek wsypae? - Nie jestem tusty. Jestem faszywie chudy. - Ech, Pollo, teraz, kiedy masz dziewczyn, musisz wrci na siowni, mniej pali i zachowa diet. Bo inaczej ona ci zostawi. Kobiety s straszne, jak tylko zagapisz si na chwil, koniec. Tym bardziej e teraz, po tym moim zdjciu, to ty niestety musisz dosta si do gazety. - Przypominam ci, e ja ju byem w gazecie, jeszcze przed tob. Z niezomnymi. Szaowy pierwszy plan z przepask na czole i rkoma w grze, jako szef na krzywej stadionu. - Ty czego nie rozumiesz, kibic dzisiaj si nie liczy. Dzisiaj w modzie s kryminalici i skinheadzi. Widzisz, jak mnie uczcili? Pewnie mgbym zada jakich pienidzy od redakcji, jak mylisz? Za wykorzystanie mojego wizerunku, nie? - Step idzie si ubra. Pollo koczy wreszcie kaw. Wstaje od stou i sprawdza rk brzuch. Step ma racj. Od poniedziaku znowu zacznie chodzi na siowni. Nie wiadomo dlaczego, ale wszystko na wiecie zaczyna si w poniedziaek.

Pollo jest na viale Angelico, czeka na wyczonym silniku. Step wskakuje na tylne siodeko. - Jed... Tylko ostronie, bo go wstawiem midzy nas. - Ile zapacie? - Dwadziecia dwa euro. - Do licha! Dokd jedziemy teraz?

- Na piazza Jacini. - Po co? - Babi tam mieszka. - Masz ci los! Nigdy jej nie widziae? - Nigdy. - Dziwne jest ycie, nie? - Dlaczego? - Bo najpierw nie widzisz jej wcale, a potem zaczynasz widywa co dzie. - Tak, dziwne. - I jeszcze bardziej dziwne, e jak ju widujesz j co dzie, to potem zaczynasz jej podrzuca prezenciki. Step wali pici w odsonity kark Polla. - Aj! - Skoczye? Jeste jak takswkarz, co gdy ci gdzie wiezie to zagaduje do znudzenia. Brakuje ci tylko skrzeczcego radia. Pollo rozwesela si i naladuje takswkowe radio: - Cirlu-cirlu, tu piazza Jacini do Polla czterdzieci, piazza Jacini do Polla czterdzieci. Step znowu wali go w kark. A potem okada go doni po gowie, po twarzy, policzkujc i robic syfony. Pollo nadal naladuje takswkowe radio, wykrzykujc na cae gardo: - Tu piazza Jacini do Polla czterdzieci, piazza Jacini do Polla czterdzieci! Wygupiaj si tak, ryczc ze miechu, zygzakiem wyprzedzajc wszystkie samochody, ktre hamuj z lkiem. Zbliaj si do prawdziwej takswki. Pollo krzyczy w otwarte okno: - Z piazza Jacini na Pollo czterdzieci! - Takswkarz wstrzsa si, ale nic nie mwi. Gdy si oddalaj, podnosi rk, wskazujc ich komu, i krci gow. Mona atwo si domyli, e jego bohaterem jest najwyej Sordi, bo na pewno nie De Niro. Chopcy wymijaj stojc na skrzyowaniu policjantk. Muskaj j niemal, ocierajc si o skraj spdnicy i miejc si. Pollo pokazuje jzyk. Ona nawet nie prbuje zanotowa ich numeru. Co mogaby napisa na mandacie? Kodeks drogowy nie zakazuje podrywania, choby tak obcesowego jak to. - Piazza Jacini do Polla czterdzieci, jestemy na miejscu! - Motor Polla zatrzymuje si z haasem przed wjazdem na osiedle Babi. Step wita si z portierem, ktry podnosi barierk i wpuszcza ich na teren. Motor wtacza si na podjazd. Portier spoglda za nimi troch zaniepokojony. Pollo odwraca si do Stepa. - Jak widz, bye tu ju, portier ci rozpozna.

- Nie byem. Wszyscy portierzy s tacy, wystarczy si z nimi przywita, a przepuszczaj ci bez gadania. Zatrzymaj si tu i zaczekaj na mnie. - Step zeskakuje z motoru. Pollo dodaje gazu i gasi silnik. - To, co liczy pienidze, zaczyna bi. Pospiesz si. - Taksometr. - Jak zwa, tak zwa. Nie zwlekaj. Bo jak nie, to ci zostawi. Step jest przy domofonie, znajduje nazwisko, dzwoni. - Kto tam? - Mam paczk dla Babi. - Pierwsze pitro. Step wchodzi na gr. W drzwiach stoi gruba suca. - Dzie dobry. Prosz to przekaza Babi. Ostronie, eby si nie rozbio. - Rina, kto to? - Sycha czyj gos z gbi korytarza. - Chopiec ma paczk dla panienki. Zblia si Raffaella i przyglda si chopcu. Szerokie ramiona, krtkie wosy, charakterystyczny umieszek. Widziaa go ju, ale nie pamita gdzie. - Dzie dobry pani. Jak si pani miewa? Przyniosem to dla Babi, taki drobiazg. Czy moe jej to pani przekaza, jak wrci ze szkoy? Raffaella umiecha si. Nagle kojarzy. Umiech ganie na jej ustach. - Jeste tym, ktry tak zaatwi pana Accado. Jeste Stefano Mancini. Step nie poddaje si zaskoczeniu. - Nie przypuszczaem, e jestem taki sawny. - Bo i nie jeste sawny. Jeste po prostu obuzem. Twoi rodzice wiedz, co teraz bdzie? - A co bdzie? - Podano ci do sdu. - Och, nie szkodzi. Jestem przyzwyczajony. - Umiecha si. - A poza tym jestem sierot. Raffaella na chwil ulega zakopotaniu. Nie wie, czy mona mu wierzy. I susznie. - Trudno. W kadym razie nie chc, eby si krci koo mojej crki. - Tak naprawd, to ona zawsze trafia tam, gdzie ja. Ale nie ma problemu, nie przeszkadza mi. Bardzo prosz, niech pani nie krzyczy na ni, ona nie jest winna, ja j rozumiem. - A ja nie. - Raffaella obrzuca go spojrzeniem od stp do gw, chcc go wprowadzi w zakopotanie. Nie udaje si. Step tylko si umiecha.

- Nie wiem dlaczego, ale nigdy nie podobam si matkom. C, przepraszam pani, ale musz ju i. Czeka na mnie takswka. Wydam majtek. - Step zbiega po schodach w sam por, eby usysze za sob zatrzaskiwane drzwi. Jake ona przypomina Babi. To interesujce. Ten sam wykrj oczu, ten sam ksztat twarzy. Ale Babi jest adniejsza. I chyba mniej si wcieka. Przypomnia sobie, jak widzieli si ostatnim razem. Nic, w tym te jest podobna. Miaby ochot j teraz zobaczy. Pollo przykleja si do klaksonu. - Moesz si ruszy? Co ty, kurde, wyrabiasz? Zakochae si? Step sadowi si za nim. - Czy to moliwe, eby ci si nie chciao by nawet takswkarzem? - Zamknij si. Godzin czekam. Co ty tam robi? - Rozmawiaem z mam. - Stepowi przychodzi co na myl. Podnosi gow. Rzeczywicie, przeczu to. Raffaella stoi w otwartym oknie. Cofa si gwatownie. Za pno, Step ju j dostrzeg. Umiecha si do niej i egna j ruchem rki. Raffaella z rozmachem zatrzaskuje okno, a chopcy znikaj za zakrtem. Pollo zatrzymuje si przed szlabanem. Step egna portiera. Warto tu mie w kim przyjaciela. - Rozmawiae z matk? I co jej powiedzia? - Nic takiego. Odbylimy ma dyskusj. Naprawd, to ona mnie uwielbia. - Step, lepiej uwaaj. - Na co? - Na wszystko. To jest klasyczna historia, ktra le si koczy. - Czemu? - Ty jej przynosisz prezenty, rozmawiasz z matk. Nigdy tego nie robie. Naprawd podoba ci si ta Babi? - Jest nieza. - A Madda? - Co ma do rzeczy Madda? - Jake? Chcesz zwiza si z Babi, nie? - Pollo! - O co chodzi? - Widziae, e wczoraj zgin jeden z twoich ssiadw? - Co ty mwisz? Nic nie wiem. Jak to si stao? - Podernli mu gardo. - Step ramieniem zakada Pollowi klamr na szyi i zaciska. - By takswkarzem i zadawa za duo pyta.

Pollo usiuje uwolni si od uchwytu. Bez powodzenia. Wic obraca to w art i znowu zaczyna skrzecze takswkowym radiem. - Tu Pollo czterdzieci, zlecenie przyjte. Ciurlu-ciurlu. Tu Pollo czterdzieci, zlecenie przyjte. - Ale tym razem wychodzi mu gorzej. Teraz gos ma wyranie zduszony.

29
Tylko bi w tak gb. Raffaella otwiera tub przyniesion przez chopca. W rodku plakat. Rozpoznaje na nim tego Stefana na motorze z uniesionym przednim koem. Dziewczyna z tyu - to jej crka! Babi! Kto zrobi to zdjcie? Troch jakby zgniecione. Wyglda na zdjcie gazetowe. Na lewo w grze napis flamastrem: Kultowa para!". Najwyraniej on sam to zrobi. Natomiast na dole po prawej podpis drukiem: Uciekajcy". Co to znaczy? - Prosz pani, pan przy telefonie. - Claudio? Sucham. - Raffaella! - Gos ma gboko poruszony. - Widziaa dzisiejsze Messaggero"? W Kronice Rzymu" jest zdjcie Babi... - Nie, nie widziaam. Natychmiast schodz po gazet. - Halo? Raffaella? - Ale Raffaella ju odoya suchawk. Claudio patrzy na swoj, niem. Jego ona nigdy nie pozwoli mu skoczy sowa. Raffaella tymczasem spiesznie zbiega do kiosku pod domem. Bierze Il Messaggero" i paci. Otwiera gazet, nawet nie czekajc na reszt. Znaczy to, e jest naprawd mocno zbulwersowana. Szuka Kroniki". Jest. To samo zdjcie. Czyta wytuszczony tytu: Drogowi piraci". Jej crka. Obawa, policja municypalna, pocig. Aresztowania. Co ma Babi z tym wsplnego? Litery zaczynaj jej skaka przed oczami. Czuje, e za chwil zemdleje. Oddycha gboko. Powoli wraca do siebie. Opanowuje si na tyle, by przyj reszt. Kioskarz, widzc blado jej twarzy, pyta niespokojnie: - Pani Gervasi, czy pani le si czuje? Jaka przykra wiadomo? Raffaella odwraca si, krcc gow. - Nie, nie, nic takiego. - Wychodzi z kiosku. Co mogaby mu powiedzie? Co miaaby teraz powiedzie swoim przyjacikom? Swoim ssiadom? Pastwu Accado? wiatu? Nic si nie stao, nie martwcie si. To tylko moja crka jest jednym z piratw drogowych". Trudno bdzie wytrzyma do chwili, w ktrej wyjd ze szkoy.

Gos w interfonie jest ciepy, zmysowy, jak ciao, do ktrego naley. - Prosz pana, na jedynce jest pana ojciec. - Dzikuj pani. - Paolo naciska guziczek. - Sucham, tato? - Widziae Messaggero?". - Tak, mam to zdjcie przed sob. - Czytae artyku? - Tak. - Co o nim mylisz? - C, nie ma tu wiele do mylenia. Myl, e wczeniej czy pniej le skoczy. - Wanie, ja te tak myl. - Co tu mona zrobi? - Niewiele, jak mi si wydaje. - Kiedy wrcisz do domu, porozmawiaj z nim, prosz. - Dobrze, porozmawiam. Gdyby to cho troch pomogo. Ale jeli ci to uszczliwi, porozmawiam, w porzdku. - Dzikuj, Paolo. - Ojciec odkada suchawk. Uszczliwi. Co go moe uszczliwi? Na pewno nie taki artyku jak ten o jego synu. Rozkada gazet. Przyglda si fotografii. Boe, jaki on pikny, wszystko po matce. Saby umiech pojawia si na jego twarzy, zmczonej, niezdolnej do zatarcia dawnych cierpie. Przez chwil jest ze sob szczery. - A jednak... Jednak wiem, co mogoby mnie uszczliwi

Sekretarka Paola wchodzi do jego pokoju z jakimi papierami. - Mam dokumenty do podpisania. - Kadzie je na biurku i czeka. Z zewntrznej kieszonki marynarki Paolo wyjmuje zote piro. To prezent od Manueli, jego narzeczonej. Ale w tej chwili czuje przede wszystkim zapach swojej sekretarki. Jest prowokujcy. Wszystko w niej jest prowokujce. Paolo umieszcza swj peny podpis u dou kadego dokumentu. ciska w rku piro narzeczonej, ale myli o sekretarce. O bijcym od niej cieple, ojej niewinnych biodrach ocierajcych si delikatnie o jego plecy. A moe i nie? Moe nie s znowu tak bardzo niewinne... Pragnienie takiej bliskoci zaczyna go podnieca. - Czy na tym zdjciu to pana brat? Paolo podpisuje ostatni dokument. - Tak, to on.

Sekretarka jeszcze przez chwil przyglda si zdjciu w gazecie. - A ta z tyu to jego dziewczyna? - Nie wiem. By moe. - Pana brat o wiele lepiej wyglda w rzeczywistoci. - Paolo przyglda si wychodzcej sekretarce. Jej chd i to, co powiedziaa, nie pozostawiaj wtpliwoci. To jest kobieta i myli jak kobieta, ma swoje chwyty. Otara si o niego umylnie, tego jest pewien. Jak pewien jest i tego, e dziki jego manewrowi pan Forte zaoszczdzi niemao tysicy euro. Patrzy na fotografi w gazecie. Przez chwil wyobraa sobie siebie na miejscu brata: kiedy robi stjk, a sekretarka siedzi za nim, tuli si do niego, obejmujc nogami jego nogi, a ramionami ciskajc go w pasie. Byoby to nad wyraz pikne. Zamyka Messaggero". Paolo czuje lk przed motocyklem. Czy kiedykolwiek mogoby si ukaza jego zdjcie w gazecie? Na pewno nigdy nie zostaby uwieczniony w chwili, w ktrej robi stjk na motorze. Najwyej przy okazji jakiej sprawy finansowej. Nieoczekiwanie nachodzi go brzydkie przeczucie. Widzi swoje zdjcie w gazecie z podpisem: Aresztowany konsultant podatkowy znanego finansisty". Powraca do akt pana Forte. Moe warto sprawdzi raz jeszcze, czy wszystko tu jest w porzdku.

Przy wyjciu ze szkoy Pallina podskakuje na stopniach schodw, towarzyszc Babi. - Ale cios! Zrobia idiotk z tej baby! - Przykro mi... - Przykro ci? Dobrze jej tak, temu wstrtnemu babsztylowi! Naprawd mylisz, e ona niechccy woya nie tam gdzie trzeba moj prac? Ona to zrobia umylnie. Ma ze mn na pieku, bo ja jestem zawsze wesoa. Mam ochot artowa, a ona O matko, jak na stypie! - Ja wiem, ale mimo to jest mi przykro. Widziaa, jak teraz na mnie patrzy? Znienawidzia mnie, zrobi wszystko, eby podstawi mi nog. Pallina klepie j po ramieniu. - Co ty, nie moe ci nic zrobi. Ty jeste prymuska, choby pka, nic przeszkodzi ci doj spacerkiem do egzaminw. Gdybym ja miaa tak redni, ty wiesz, jakbym rozrabiaa Wyciga z torby paczk cameli. Wsuwa do ust papierosa. Zaglda do paczki. Brakuje w niej ju trzech przed tym wyczekanym. - Ej, czy nie obiecaa mi, e skoczysz z paleniem? - Dokadnie tak powiedziaam. Kocz w poniedziaek. - Czy to nie by poprzedni poniedziaek?

- Dokadnie. Skoczyam w poniedziaek, ale wczoraj wznowiam. Babi krci gow. I widzi samochd matki parkujcy po drugiej stronie ulicy. - Co wybierasz, Pallina, jedziesz z nami? - Nie, zaczekam na Polla, obieca, e przyjedzie po mnie. Moe przyjedzie z nim Step. Zosta. Powiesz matce, e zjemy w moim domu. Babi od rana nie mylaa o Stepie. Zdarzyo si zbyt wiele przez ten czas. Jak si poegnali poprzedniego wieczoru? Jest niekonsekwentna. Tak jej powiedzia. Gupoty plecie. Ona nie jest niekonsekwentna. - Dzikuj, Pallina. Pojad do domu. Mwiam ci, nie zaley mi na Stepie. I nie upieraj si przy swoim, bo si pokcimy. - Jak chcesz. A wic o pitej w Parnasie... - Babi prbuje zaprotestowa, ale Pallina szybko dodaje: - Tak, moj vesp. - Babi umiecha si do niej i odchodzi. Dlaczego ona si tak opiera, myli Pallina. Jej sprawa. Moe to taktyka. Tak czy inaczej, wietna. W kocu tak zaatwia pani Giacci. Pora, eby rozpowszechni t wiadomo. Pallina zblia si do grupki troch modszych dziewczt. - Syszaycie, jak si zbania Giacci? - Nie, a co si stao? - Nie chciaa przepuci Silvii Festy, takiej jednej z naszej klasy. Okazao si, e si sypna i postawia jej ocen innej dziewczyny. - Przysignij! - Mwi. Na szczcie Babi to wychwycia. - Ktra to, ta Gervasi? - Dokadnie. Ktra z dziewczyn podsuwa jej otwarte Messaggero". - Popatrz, Pallina, ta tutaj to nie jest Babi? Pallina wyrywa jej gazet z rk. Prdko czyta artyku. Odszukuje oczami Babi. Jest ju przy samochodzie matki. Woa j. Krzyczy gono, ale ruch uliczny tumi jej gos. Za pno. Babi podnosi oparcie z fotela, eby wsun si na tyln kanap. - Cze, mamo. - Wyciga gow, eby ucaowa matk. Ale dostaje od niej prosto w twarz. Aj! - Babi opada na tylne siedzenie. Masuje skrzywdzony policzek, nie pojmujc, o co chodzi. Jest ju i Daniela. - Znacie sensacj? Babi, jeste w gazecie

Rozglda si w ciszy. Potem widzi twarz Raffaelli i Babi, ktra masuje sobie policzek. Chwyta w lot. - Nic nie powiedziaam. Gdy czekaj na Giovann, ktra jak zwykle si spnia, matka urzdza crce awantur. Babi prbuje wszystko jej wyjani. Daniela powiadcza, Raffaella krzyczy jeszcze goniej. Najcisze oskarenia padaj pod adresem Palliny. Ale ta nie podlega ciganiu, jest poza jej zasigiem. Wreszcie zjawia si Giovanna i z rutynowym przepraszam" wciska si do tyu. Samochd rusza. Caa podr odbywa si w milczeniu. Giovanna ocenia, e taka atmosfera jest nazbyt cika. Nie mog si na ni tak zoci. - Przepraszam, ale nie spniam si chyba a tak strasznie, co? Daniela wybucha miechem. Babi powstrzymuje si chwil, a potem te zaczyna si mia. Nawet matka w kocu si mieje. Giovanna nic z tego nie rozumie, a nawet czuje si uraona. Myli, e nie tylko przesadzaj, ale jeszcze bezczelnie si z niej namiewaj. Opowie o tym swojej matce. Od jutra, postanawia, albo bdzie przyjedaa po mnie, albo mog wraca autobusem. Przynajmniej temu posuya ta awantura: nie bd ju musiay czeka na Giovann.

30
Stara torebka z czarnej skry ciskana mocno pod pach. Musztardowy akiet z sukna. Krok zmczony, wosy przerzedzone, krtkie, podpite, lekko podbarwione. Zbyt lune brzowe poczochy niepotrzebnie dodaj lat. A te stare pantofle na rednim obcasie i z pozdzieranymi noskami wrcz uwieraj. Ale to wszystko nic w porwnaniu z tym, co czuje w rodku. Serce kobiety ma buty bodaj o dwa numery za mae. Pani Giacci otwiera przeszklon bram starej kamienicy. To skrzypienie ju nikogo nie dziwi. Pani Giacci staje przed wind. Naciska guzik. Patrzy na skrzynki do korespondencji. Niektre s bez nazwiska. Jedna nie ma nawet szka, zwisa nieporzdnie, jak wszystko w mieszkaniu Nikolodiego, jej waciciela. Czy to rzeczy upodobniaj si do ludzi, ktrzy je posiadaj, czy raczej ludzie do rzeczy? Pani Giacci nie zna odpowiedzi. Wsiada do windy. Jakie napisy wyrzebione w drewnie. Mona odczyta imi czyjej dawnej mioci. Nieco wyej symbol ktrej z partii, dokadnie wyobiony przez zawiedzionego rzebiarza. Poniej

na prawo organ mski wyglda troch mniej dokadnie, przynajmniej wedle jej przyblakej ju pamici. Drugie pitro. Wyciga z torebki pk kluczy. Wsuwa najduszy w rodkowy zamek. Syszy jaki ruch za drzwiami. To on, jej jedyna mio. Sens jej ycia. - Pepito! - May piesek biegnie ku niej, poszczekujc. Pani Giacci pochyla si. - Jak si masz, skarbie? - Merdajc ogonem, pies wskakuje jej na rce. Wije si z radoci, popiskuje. Pepito, nie wiesz, co dzisiaj uczyniono twojej mamie. - Pani Giacci zamyka drzwi, skrzan torebk odstawia na zimny blat stolika z biaego marmuru i zdejmuje akiet. - Pewna niemdra dziewczyna odwaya si skrytykowa mnie, i to przed ca klas, rozumiesz?... Gdyby sysza, jakim tonem przemwia. - Pani Giacci przechodzi do kuchni. Pies poda za ni truchcikiem. Wydaje si, e jest naprawd zainteresowany. - Przez gupi bd ona mnie zniszczya, rozumiesz? Upokorzya mnie przed ca klas. Odkrca kurek starego kranu zakoczonego gumow rurk, pok od niepamitnych czasw. Woda tryska nieregularnie na plastikow bia kratk o niepewnych konturach. Kto przyci j rcznie, by moga si zmieci w zlewozmywaku. - Ona ma wszystko. Pikny dom, kogo, kto j nakarmi; nie musi si o nic troszczy. Teraz nawet nie pomyli o tym, co zrobia. Nie musi si tym martwi. - Z szafki z mnstwem rnych kieliszkw bierze pierwszy z brzegu i napenia go wod. Nawet szko zdaje si odczuwa czas, ktry mija. Wypija wod i wraca do saloniku. Pies wiernie jej towarzyszy. - Gdyby widzia te wszystkie dziewczyny. Byy uszczliwione. miay si za moimi plecami z radoci, e przyapay mnie na bdzie... - Wyciga z szuflady troch prac uczniowskich i bierze si do ich poprawiania. - Ona nie powinna bya tego robi - mwi i czerwonym owkiem kilkakrotnie podkrela bd jakiej Bogu ducha winnej uczennicy. - Nie powinna bya omiesza mnie przed wszystkimi. - Pies wskakuje na stary fotel pokryty bordowym pluszem i zwija si na mikkiej poduszce, dopasowanej ju do jego drobnego ciaka. - Rozumiesz, jak mog teraz pokaza si w tej klasie? Za kadym razem, kiedy postawi stopie, kto moe zapyta: Czy pani jest pewna, e to jest mj stopie, pani profesor? I zaczn chichota, to jasne, e uyj sobie na mnie... - Pies zamyka oczy. Nauczycielka stawia cztery na poprawionej pracy. Biedna uczennica moe w innych okolicznociach zasugiwaaby na wicej. Nauczycielka dalej mwi do siebie. Pepito usypia. Kolejna praca staje si ofiar. W dniach pogody serca spokojnie mogaby osign dostateczny. Jutro nie bdzie dniem pogodnym dla tej klasy. A tymczasem kobieta siedzca w pokoju przy stole pokrytym star cerat sama odpowiedziaa sobie na wasne pytanie. To ludzie upodabniaj do siebie to, co posiadaj. I w tej chwili wszystko w tym domu wydao jej si

szare i jeszcze mocniej postarzae. Nawet pikna Madonna ze ciany staje si coraz bardziej gniewna.

31
Parnas. Pikne dziewczyny o oczach doskonale podkrelonych kredk, o dugich rzsach, delikatnie umalowane siedz przy okrgych stolikach i rozmawiaj, radujc si ciepym socem tego wiosennego popoudnia. - Kurcz, poplamiam si! - Ktra z dziewczt mieje si, inna, wiksza pesymistka, sprawdza, czy aby i jej bluzka nie doznaa takiej szkody. Dziewczyna ze splamion bluzeczk moczy czubek papierowej serwetki w szklaneczce z wod. Wyciera mocno plam po czekoladzie, powikszajc j. mietankowa bluzeczka staje si beowa. Dziewczyna jest w rozpaczy. - Och, te szklaneczki z wod przynosz pecha. Kelnerzy chyba umylnie stawiaj je przed nami, wiedz, e si umaesz. Przepraszam! Zatrzymuje kelnera w biegu. - Czy mgby mi pan przynie troch odplamiacza? - Dziewczyna obiema rkoma przytrzymuje bluzeczk, demonstrujc roztart plam. Kelner nie poprzestaje na powierzchownej obserwacji, przyglda si sprawie dokadniej. Bluzeczka w zmoczonym miejscu staa si przezroczysta i ujawnia pod spodem koronkowy staniczek. Kelner umiecha si. - Ju przynosz, prosz pani. - Profesjonalista i kamczuch chtnie by ofiarowa jej co innego, lecz wiedzia, e ten guziczek rozpity jest nie dla niego. Z gorycz mg stwierdzi, e adna dziewczyna z Parnasu nigdy nie zarczyaby si z kelnerem. Pallina, Silvia Festa i jeszcze kilka dziewczt z Falconieri opieraj si o acuch rozcigajcy si pod ich ciarem od jednego marmurowego supka do drugiego, bliniaczego, w gbi. - Oto ona! - Babi ma zarumienione policzki. Wita si z nimi z wesoym umiechem, nieco przygaszonym odbyt drog. Pallina podrywa si na widok przyjaciki. - Ciao! - Cauj si serdecznie i szczerze. W przeciwiestwie do wikszoci pocaunkw, jakie wymieniane s przy stolikach Parnasu. - Zmordowaam si. Nie mylaam, e to jest tak daleko. - Przysza pieszo? - Silvia Festa patrzy na ni z podziwem.

- Dokadnie, zostaam bez vespy. - Babi zerka znaczco na Pallin. - A poza tym miaam ochot troch si przej. Przesadziam i jestem wykoczona. Mam nadziej, e nie bd musiaa wraca w podobny sposb, prawda? - Prawda. Masz! - Pallina podaje jej kluczyki na kku. - Moja vespa jest do twojej dyspozycji. - Babi patrzy na niebieskie, gumowe P przy kluczykach. - Czy s jakie wieci, gdzie wyldowaa moja? - Pollo twierdzi, e nikt nie wie. Musiaa j zabra policja. Powiada, e wkrtce si odezw. - Wyobra sobie, co bdzie si dziao, jak trafi na moich. - Babi patrzy w stron grupy chopcw. Rozpoznaje Polla i kilku innych przyjaci Stepa. Ktry z nich, z opask na oku, umiecha si do niej. Babi odwraca gow. Jakie motory zatrzymuj si w pobliu. Babi zerka ku nim z nadziej. Jej serce zaczyna bi mocniej. Niepotrzebnie. Nieznani chopcy rozchodz si do witajcych ich kumpli. - Kogo wypatrujesz? - pyta Pallina, cho ton jej gosu i twarz nie wiadcz o tym, e ma wtpliwoci. Ona wie. - Nikogo. Czemu pytasz? - Babi wkada kluczyki do kieszeni, nie patrzc na przyjacik. Jest pewna, e zdradziyby j jej szczere oczy. Pallina gra po swojemu. - Nie, nic, zdawao mi si, e szukasz kogo... - No dobrze. Cze, dziewczyny! - Babi egna si w popiechu. Ma zaczerwienione policzki. I nie tylko z powodu zmczenia. Pallina odprowadza j do vespy. - Wiesz, jak dziaa? - Babi umiecha si. Odblokowuje silnik i wcza go. - Co robicie dzi wieczorem? - Ej, co si dzieje? Raczyaby pj z nami? - Co ty taka czepialska? Ja tylko pytam, co robicie? - Nie wiem. Jak chcesz, to zadzwoni ja albo kto inny zadzwoni. - Pallina patrzy na przyjacik znaczco. A Babi prawie czuje, jak pojawia si przed ni on, Step. Widzi jego pewne siebie oczy, opalenizn, krtkie wosy, rce naznaczone win za rozbite nosy i usta skadajce si do dumnych umiechw. Wygldasz jak moja rybka". Usta ma otwarte... 'oczy zamknite.....Ach, to znaczy, e jeste niekonsekwentna... niekonsekwentna... niekonsekwentna". Powtarza kilka razy. I bysk nagej dumy. - Nie, dziki, zostaw. Zobaczymy si jutro w szkole. To bya zwyka ciekawo. - Jak chcesz...

Vespa unosi j szybko, eby ta saba tama godnoci nic pada pod uderzeniem fali jeszcze nic w peni wzburzonego morza. Pallina wyciga z kieszeni komrk i umiecha si. Babi wstawia vesp do garau. Doskonale. Jej ojciec nie zauway rnicy. Przysuwa j jeszcze bliej do ciany, w ten sposb nie bdzie mia powodw do marudzenia. Spoglda na zegarek. Za pitnacie sidma. Do licha! Biegiem pokonuje schody. Szybko otwiera drzwi. - Mama wrcia, Dani? Nie, jeszcze nic. - Cale szczcie. - Matka zarzdzia kar, Babi nie moe wychodzi do koca przyszego tygodnia. Byoby gupio j zawie od razu pierwszego dnia. Daniela niecierpliwie czeka na wiadomoci. - Co z nasz vesp, wiesz ju co? - Nic. Pewnie zgarna j policja. - Co? Bardzo piknie! I co z ni robi, cigaj si? - Podobno wczeniej czy pniej odezw si, eby nam j zwrci. Trzeba przej telefon wczeniej, nim zrobi to mama czy tata... - Proste. A jeli zadzwoni rano? Bdziemy ugotowane. Na razie Pallina zostawia nam swoj vesp. Wstawiam j do garau, ojciec si nie zorientuje. - A wanie, dzwonia Pallina! - Kiedy? - Niedawno, kiedy bya na dole. Kazaa ci powiedzie, e dzi wieczorem wybieraj si do Vetrine. e czeka na ciebie, eby si nie wykrcaa, bo odkrya wszystko. I rzucia jeszcze nazw jakiego zwierztka, jako tak pieszczotliwie, pieseczku, koteczku, ju wiem, rybeczko"; powiedziaa: pozdrw ode mnie rybeczk". Kto to jest rybeczka? Babi odwraca si do Danieli z uczuciem osoby uraonej, odsonitej, zdradzonej. Pallina wie. - Nikt, to tylko art. Zby dugo trzeba by wyjania. I za bardzo to upokarzajce. Na chwil ogarnia j nagy gniew, z zacinitymi zbami wchodzi do swojego pokoju. W czerwonym wietle zachodu widzi w szybie okna tamte chwile. Usta Stepa, jego rozbawiony umiech, a potem relacja dla Polla, jego rechot, opowie dla Palliny i licho wie, dla kogo jeszcze. Bya gupia, powinna sama powiedzie o tym swojej najlepszej przyjacice. Zrozumiaaby, pocieszya. Byaby po jej stronie, jak zawsze. Patrzy na plakat na szafie. Na chwil wypenia j uczucie nienawici do niego. Ale tylko na chwil. Powoli opuszcza bro. Kultowa para!". Duma, godno, zo, niesmak. Spywaj z niej jak jedwabna koszula nocna bez ramiczek po gadkim,

zocistym ciele. A ona wreszcie wolna, wychodzi z tego zwyczajnie, jednym krokiem. Naga w mioci zblia si do niego, do jego wyobraenia. Teraz jakby si umiechali do siebie. Objci w zachodzcym socu, bliscy sobie, cho tak rni. On kryjcy si w plastiku, ona w naturalnych olnieniach, nareszcie jasnych i szczerych. Opuszcza niemiao oczy i jakby niechccy staje przed lustrem. Nie poznaje siebie. Jej oczy tak umiechnite, skra tak wietlista... Nawet twarz wydaje jej si inna. Odrzuca do tyu Wosy. Jest inna. Umiecha si radonie do tej, jak nigdy nie bya. Zakochan dziewczyn. Nie tylko. Dziewczyn zatroskan, niepewn, co ma woy tego wieczoru. Pniej, po tym jak rodzice znowu j skrzyczeli i wyszli na jedn z ich towarzyskich kolacji. Babi zaglda do pokoju Danieli. - Dani, ja wychodz. - Dokd idziesz? - Daniela pojawia si w drzwiach. - Do Vetrine. - Babi wyciga z szuflad jakie sweterki, po czym siga do szafy siostry. Gdzie ty podziaa t czarn spdnic t now? - Nie poycz ci! Jeszcze i t mi wyrzucisz! adne takie. - Daj spokj, tamto to by wyjtek, nie? - A dzi moe by drugi. Tym razem wyldujesz w bocie, ko? O nie, nie poycz ci. To jedyna, ktra ley na mnie dobrze. Nie mog ci da, naprawd. - A jednak kiedy wystpuj jako rumianek" i gazety o tym pisz, chwalisz si przed koleankami, e jeste moj siostr. Dlaczego nie pochwalisz si, e nie chcesz poyczy mi spdnicy? - Co to ma do rzeczy? - Ma, ma, sprbuj mnie teraz o co poprosi... - Dobrze, we j sobie. - Nie, teraz ju nie chc... - Nie, teraz j sobie wemiesz. - Nie, dzikuj. - Ach nie? Uwaaj, jeli w tej chwili nie woysz mojej spdnicy, jak tylko wyjdziesz, dzwoni do mamy i wszystko jej powiem. Babi z gniewem zwraca si do siostry. - Co zrobisz? - To, co powiedziaam. - A ja, jak ci zamaluj w gb... Daniela robi zabawn min i w kocu obie wybuchaj miechem.

- Masz. - Daniela kadzie na ku czarn spdniczk. - Jest twoja. Moesz w niej skaka nawet do gnoju, jeli ci to bawi. Babi bierze spdniczk w obie rce i ukada sobie na brzuchu. Wyobraa sobie, co woy na gr. Dzwoni telefon. Daniela idzie odebra. W swoim pokoju Babi nastawia goniej radio. Muzyka wypenia dom. - Andrea, zaczekaj chwil! - Daniela odkada suchawk i zamyka drzwi na korytarz. Wraca do telefonu i teraz moe spokojnie rozmawia. Babi wyciga wszystko. Szafa otwarta, szuflady na ziemi. Rzeczy wyrzucone na ko. Nie moe si zdecydowa. Przechodzi do pokoju matki. Otwiera wielk szaf. Zaczyna w niej grzeba. Co chwila co sobie przypomina. Czy bdzie pasowao do czarnej spdniczki? Otwiera szuflady. Ostronie przeglda rzeczy. Musz powrci na swoje miejsce. Matki zauwaaj wszystko albo prawie wszystko. Chocia podmiany vespy Raffaella nie zauwaya. Matki wiedz wszystko, ale zupenie nie znaj si na motorach i radiach. Nigdy nie pro matki, eby ci kupia dinsy, jakie widziaa na swojej przyjacice. Zawsze ci kupi takie, jakie nosi najgorsza amaga w klasie. Umiecha si. Golf z niebieskiej angory? Za ciepy. Jedwabna bluzeczka? Zbyt elegancka. Czarny akiet z body pod spodem? Za smutno. Samo body jednak mogoby pasowa. Na przykad body pod bluzk. Mona sprbowa. Zamyka szuflady. Gdy wraca do siebie, spostrzega czerwony golf na ku. Zdradziaby si. Odkada go na miejsce. Czy matka zorientowaaby si? Podniecenie zwycia obawy. A kto by si tym przejmowa!". Poczucie winy znika, rozpraszajc si w lustrze. Babi przyglda si sobie uwanie. Bodv pod bluzk, nie. Spdniczka Dani nie wchodzi w rachub. To i lepiej. Biedactwo, zreszt to naprawd jedyna rzecz, ktra na niej dobrze ley. Postanawia, e wykorzysta j do jazdy po miecie. To jutro. A dzi? Dzi co ma woy? Wraca do swojego pokoju. I dopada j olnienie. Pospiesznie otwiera ostatni szuflad. Dinsowe ogrodniczki! Wyjmuje je. Wypowiae, krtkawe, pogniecione, takie, jakich nie cierpi matka. Takie, jakie spodobaj si jemu. Szybko si przebiera. Wciga na siebie jasn dinsow bluzk, wsuwa j w spodnie, podciga do gry* szelki. Lokuje si na ku, wkada skarpetki, a na nie buciki all stars z cholewkami do kostek, granatowe, jak ta elastyczna opaska znaleziona w azience. Czesze si, zbierajc wosy do tyu. Kolorowe kolczyki niczym rybki z poudniowych mrz. Muzyka dudni na cay regulator. Czarna kreska wydua oczy. Szary owek kadzie cienie, dodajc im urody. Biae zby pachn mit. Delikatny poysk pokrywa mikkie usta, czynic je przedmiotem pokusy. Policzki, pocignite naturaln czerwieni, rumieni si naleycie same.

Daniela jest wci przy telefonie. Muzyka nagle cichnie. Drzwi z korytarza otwieraj si powoli. Daniela przerywa rozmow. - Jasny gwint, ale ty pikna! Babi zakada na siebie ciemn kurtk Levi'sa. - Naprawd wygldam dobrze? - Jeste szalowa! - Dzikuj, Dani Wiesz twoja spdnica bya nazbyt powana... Cauje j. Potem szybko znika. Wyprowadza z garau vesp Palliny. Uruchamia j, wrzucajc jedynk. Zjeda w d, przemyka przez cienie modej nocy. Jej francuskie Caronne mieszaj si z zapachem woskich jaminw, tworzc delikatne braterstwo. Pozdrawia pana Fiore. Potem wcza si do ruchu. Umiecha si. Co pomyli o tym Step? Spodoba mu si? Co powie o ogrodniczkach? O makijau? O bluzce? Czy zauway, e jest dobrana do koloru oczu? Jej mae serce zaczyna bi coraz prdzej. Niepotrzebnie niespokojne. Nie wie, e wkrtce otrzyma wszystkie odpowiedzi.

32
Vetrine. Przed drzwiami duy osiek z kolczykiem w lewym uchu i ze spaszczonym nosem kae czeka caej grupie osb. Babi ustawia si w kolejce. Obok niej dwie dziewczyny przesadnie uszminkowane w paszczykach z lekkiej tkaniny i dwaj ich towarzysze w marynarkach ze sztucznej, niby wielbdziej weny. Jeden z nich ma w klapie pozacan broszk w ksztacie saksofonu, zupenie niewiarygodn jako symbol jego umiejtnoci. Drugiego zdradzaj lekkie mokasyny z frdzelkami ze skry. Marlboro w ustach nie uratuje ich. Nie wejd. Goryl spod drzwi dostrzega Babi. - Ty! - Babi mija utapirowane dziewczyny, jak par przesadnie eleganck i dwch pechowcw z dalekiej obyczajowo prowincji. Kto protestuje, ale niezbyt gono. Babi umiecha si do goryla i wchodzi. Tamten przepatruje mrocznie swoje stadko, z twarz surow, cignitymi brwiami - gotw zgnie kady bunt w zarodku. Ale nie ma potrzeby. Wszyscy czekaj w milczeniu, popatrujc na siebie z tym pumiechem znaczcym tyle co: My si gwno liczymy". Dwa ogromne goniki grzmi gdzie z wysoka, tak niskimi tonami, e chce si wy. Przy bufecie dziewczyny i chopcy prbuj porozumiewa si ze sob, przekrzykujc si i miejc.

Babi opiera si o szko. Na dole widzi wielki parkiet. Tum modziey szaleje tam w tacu. Nawet ci spokojniejsi, rozsypani po bokach, daj si unie ywioowi. Vetrine podoba si jej, jest odlotowe: wchodzisz i od razu widzisz tych za szkem, co tacz pod tob, jeli chcesz, rwnie moesz tam zej i rzuci si w ten sam wir, i da si oglda z gry - oto masz przed sob bajecznie kolorowy spektakl. Jedne dziewczta machaj rkami, inne podskakuj radonie, artujc ze sob. W swoich maych, elastycznych topach, biaych, czarnych, w swoich przykrtkich spodniach, cignitych na biodrach, odsaniajcych ppki, w kolorowych dinswkach, rozchylonych u dou i przewizanych chusteczk w pasie. Jaka samotna na pudle, inna rozmarzona z zamknitymi oczami, pewien dobrze wychowany, ktry prbuj prowadzi. Jaki lamus z kkiem na gowie i w lunej koszuli naladuje Johna Travolt. Jaka para usiuje co sobie powiedzie. Moe on proponuje jej bardziej zmysowy taniec, z muzyk bardziej romantyczn, sam na sam, w domu. Ona si mieje. Moe si zgodzi. adnego ladu Palliny, Polla, innych przyjaci, a zwaszcza Stepa. Czyby nie przyszli? Niemoliwe. Pallina by uprzedzia. W pewnej chwili apie nowy wiatr. Dziwne uczucie. Patrzy nie w tym kierunku. I jakby wiedziona jak magiczn rk, agodnym instynktem przeznaczenia, odwraca si. I s. S tam, w tej samej sali, w dalekim kcie lokalu, siedz ca grup za ostatni szyb. S chyba wszyscy: Pollo, Pallina, ten z przepask na oku, inni chopcy o krtkich wosach i wyrobionych miniach, a przy nich modziutkie i adne dziewczyny. Jest Maddalena ze swoj przyjacik o okrgej buzi. I jest Step. Pije piwo i co pewien czas spoglda w d. Jakby szukajc czego lub kogo. Babi czuje, jak skacze jej serce. Czyby to jej szuka? Pallina pewnie powiedziaa mu, e Babi przyjdzie. Znowu spoglda w d. Sala taneczna jest przymglona za szyb. Nie, Pallina nic moga mu o tym powiedzie. Znowu ostronie go obserwuje. Umiecha si do siebie. Dziwne. Jest taki silny z tym swoim twardym wyrazem twarzy, z krtkimi wosami podcieniowanymi z tyu, w zapitej kurtce i w tym sposobie siedzenia po pasku, w spokojnej pewnoci siebie. A jednak jest w nim te co pogodnego i dobrego. Moe w jego spojrzeniu. Step odwraca si w jej stron. Babi chowa twarz jakby zalkniona. Nie chce, eby j zobaczy, wsuwa si midzy ludzi i oddala od szyby. Idzie w gb lokalu, kupuje ty bilet i przechodzi dalej. Szybko przemierza schody. Na dole muzyka jest goniejsza. Przy barze Babi prosi o sok Belliniego. Lubi brzoskwini. Step podnis si. Opar si o szyb obiema rkami. Porusza gow w rytmie muzyki. Babi umiecha si. Stamtd nic moe jej widzie. Pojawia si napj i natychmiast znika. Babi, by nie da si zauway, obchodzi parkiet od tyu, a do miejsca pod nimi. Czuje si dziwnie wesoa. Bellini robi swoje. Zaczyna porywa j muzyka. Poddaje si jej. Zamyka

oczy i powoli, tanecznym krokiem, przecina parkiet. Porusza gow, naladujc rytm. Jest troch podchmielona i czuje si szczliwa wrd tych nieznanych ludzi. Jej wosy fruwaj. Wspina si na podniesiony skraj parkietu. Skada rce i zaczyna taczy, koyszc ramionami, podajc marzycielsko usta, a oczy wznoszc ku grze. Przenikajc szko, ich spojrzenia si spotykaj. Step wpatruje si w ni, ale przez chwil jej nie rozpoznaje. Spostrzega j te Pallina. Step odwraca si do Palliny i o co pyta. Z dou Babi nie moe tego sysze, ale atwo domyla si pytania. Pallina potwierdza. Step znowu spoglda w d. Babi umiecha si do niego, po czym opuszcza oczy i daje si porwa rytmowi taca. Step odrywa si od swoich kumpli, nie przejmujc si niczym ani nikim. Pollo krci gow. Pallina rzuca si do swojego chopca, obejmuje go namitnie, cauje w usta. May, gburowaty facet na schodach przepuszcza Stepa, nie dajc opaty. A nawet kania mu si z szacunkiem. Step zatrzymuje si. Babi jest tu, naprzeciw. Jaki fagas z dugimi wosami uoonymi w kask podryguje wok niej, zainteresowany moliwoci zdobyczy. Spostrzegszy Stepa, wycofuje si jak gdyby nigdy nic. Babi, nie przerywajc taca, zaglda Stepowi w oczy, a on jakby zaton w tym lazurze. Bez sowa, umiechajc si do siebie, zaczynaj taczy razem. Oddychaj sob, odnajdujc si w swoich oczach, w swoich sercach. Babi koysze si w tacu. Step przyblia si do niej. Czuje, jak pachnie. Ona podnosi rce, osania nimi twarz i zza nich umiecha si do niego. Poddaje si. On patrzy na ni w jakim oczarowaniu. Jest pikna. Takich niewinnych oczu nie widzia nigdy. Ani ust tak wykrojonych, ani kolorw tak ciepych, ani skry tak aksamitnej. Wszystko w niej wydaje si kruche, lecz doskonae. Jej wosy opadaj luno spod przepaski. Tacz radonie, przeskakujc z jednej strony na drug, jakby w rytmie swoich umiechw. Step bierze j za rk i przyciga do siebie. Dotyka jej twarzy. Przytula j. Zatrzymuje. Dry z obawy, e oto ona, przy jakim nieostronym ruchu, mogaby jak delikatny kryszta rozsypa si nagle na tysic drobniutkich kruszyn. Umiecha si do niej i zabiera j z parkietu. Porywa j z tego wiru, spord tego tumu zbzikowanych ludzi, trzscych si w obdnej ekstazie. Step przeprowadza j przez gmatwanin wyrzucanych na wszystkie strony rk, chronic przed mynkiem kanciastych ludzkich ksztatw, tych twardych okci pracujcych rytmicznie, tych niebezpiecznych ng w koowrocie niewinnej zabawy. Nieco wyej, za szyb. Rado i bl. Pallina widzi, jak Babi znika ze Stepem nareszcie niekonsekwentna i szczera. Maddalena widzi, jak Step znika z Babi, oskarajc go jedynie o to, e nigdy nie kocha jej ani jej tego nie wmawia. I kiedy tamci oboje, odwieeni mioci, wychodz na ulic, Maddalena opada na poblisk kanap. Pozbawiona ju zudze, sama, podobnie jak sama chciaa si udzi. Pozostaje z pustym kieliszkiem w rku i czym trudniejszym do napenienia w rodku. Czuje si ju tylko

nawozem pod rolin, jaka czsto przekwita na grobie zwidej mioci. To rzadka rolina, a nazywa si szczcie.

33
Pikni, niczym wykonani z dinsu, lepsi ni ywa reklama. Na motorze granatowym jak noc wtapiaj si w miasto, rozemiani. Rozgadani o wszystkim i niczym, umiechajcy si do siebie w lusterkach umylnie przechylonych do rodka. Ona, oparta na jego ramieniu, smagana przez wiatr, pozwala nie si tej nowej sile, oddaniu. Via Quattro Fontane. Piazza Santa Maria Maggiore. Naronik po prawej stronie. May pub. Przy wejciu portier ubrany z angielska poznaje Stepa. Wpuszcza ich grzecznie. Babi umiecha si. Z nim mona wej wszdzie. To najlepsza przepustka. Dla niej przepustka do szczcia. Jest tak szczliwa, e nie zauwaa, jak zamawia czerwone piwo, ona, ktra nie cierpi nawet jasnego, jest tak rozmarzona, e zjada z nim porcj makaronu, zapominajc o zmorze diety. Jak przelewajca si rzeka, nie panuje nad swoj wol i mwi mu wszystko, nie mylc o zachowaniu sekretw. Widzi go, jaki jest inteligentny i silny, pikny i miy. A ona tego wczeniej nie zauwaya, gupia i lepa, obraaa go, ostra i zoliwa. Ale wybacza sobie. To wszystko ze strachu. Graj w strzaki. Ona trafia w grn cz tarczy. Odwraca si do niego rozradowana. - To cakiem dobrze, nie? - On umiecha si do niej. Przytakuje. Rozbawiona Babi rzuca jeszcze raz, ale nie dostrzega tego, e ju trafia w dziesitk. Znowu zostaje porwana. Via Cavour. Piramida. Testaccio. Na penej szybkoci, wdychajc wiey wiatr tej nocy koca kwietnia. Step wrzuca trzeci bieg, a potem czwarty. Na skrzyowaniu pulsuje te wiato. Step wjeda na skrzyowanie. Nieoczekiwany pisk hamulcw. I opon, ktre si pal na asfalcie. wir. Jaguar Souvereign nadjeda z lewej na penym gazie, gwatownie hamuje. Zaskoczony Step zatrzymuje si na rodku skrzyowania. Przy ostrym hamowaniu motor ganic. Babi mocno przyciska si do Stepa. W przeraonych oczach odbijaj si wiata zbliajcej si maszyny. Dzib z dzik panter buntuje si na tak gwatowne hamowanie. Samochodem z rozpdu zarzuca. Babi zamyka .oczy. Syszy ryk zablokowanego motoru, ale perfekcyjne ABS kontroluje koa i gumy udrczone hamowaniem. A potem nic, cisza. Babi otwiera oczy. Jaguar jest tu, znieruchomiay o kilka centymetrw od motocykla. Babi oddycha z ulg i uwalnia kurtk Stepa od swojego penego lku ucisku.

Step, nieporuszony, patrzy na kierowc samochodu. - Dokd ci tak spieszno, kutasie? Kierowca jaguara, mczyzna okoo trzydziestu piciu lat, z doskonale uczesanymi, gstymi, krconymi wosami, opuszcza automatyczn szyb. - Co powiedzia, przepraszam, chopaczku? Step umiecha si, schodzc z motoru. Zna takich facetw. Musi mie kobiet obok i nie moe wyj na durnia. Zblia si do samochodu i przez okienko dostrzega kobiece nogi. I pikne rce zoone na czarnej wieczorowej torebce. I eleganck sukni. Chciaby zobaczy jej twarz, ale wiato jakiej lampy odbite w szybie zasania j. Chopaczku. Zaraz zobaczysz, co ci zrobi chopaczek. Uprzejmie otwiera drzwi kierowcy samochodu. - Wysiadaj, kutasie, to usyszysz lepiej! Gdy tamten zabiera si do wysiadania. Step apie go za marynark i wyrzuca na zewntrz. Wprost na jego wasny samochd. Pi Stepa bierze rozmach, by uderzy. - Step, nie! - To Babi. Widzi j stojc koo motoru. Jej oczy wypenione alem i niepokojem. Rce bezradnie opuszczone wzdu ciaa. - Nie rb tego! Step rozlunia chwyt. Tamten natychmiast to wykorzystuje. Uwalnia si i zdradziecko uderza go pici w twarz. Step cofa gow. Ale to tylko chwila. Jest zaskoczony, podnosi rk do wargi, krwawi. - Ty skurwielu! - Step rzuca si na niego. Tamten, cho wystraszony, prbuje si broni, wycigajc rami, chronic si za gard. Step chwyta go za krcone wosy, ustawia mu gow tak, by uderzy go kolanem w twarz, gdy znowu czuje, jak spada na niego cios. Tym razem zupenie inny, mocniejszy, prosto w serce. Cios suchy. Zadany jednym sowem. Jego imieniem. - Stefano... Kobieta wysiada z samochodu. Torebka ley na kufrze, a ona stoi obok. Step patrzy na ni. Patrzy na torebk, nie zna jej. Ciekawe, kto j jej podarowa. Co za dziwna myl. Powoli rozlunia uchwyt. Kdzierzawy mczyzna czuje si znowu uratowany. Step patrzy na kobiet w milczeniu. Tylko ciche cze" wydobywa mu si z ust. Jej kierowca odpycha go na bok. Step cofa si, nie reagujc. Facet szybko wsiada do wozu i go uruchamia. - Odjedamy, jazda! Step i kobieta jeszcze raz krzyuj spojrzenia. W ich podobnych oczach podobne oczarowanie, jaka duga historia mioci i smutku, dawnych przey i blu. Ona wsiada do wozu rwnie pikna i elegancka, jak si objawia. Zostawia go na ulicy, z krwawic warg i sercem w strzpach. Podchodzi Babi. Zaniepokojona t rozbit warg, wyciera j rk. Step

odsuwa si i wraca do motoru. Czeka, a ona zasidzie z tyu, a potem startuje z wciekoci. Skacze ostro do przodu, zmienia biegi, dodaje gazu. Motor tryska wydechem, zwiksza obroty. Lungotevere. Step, nie zastanawiajc si nad tym, zaczyna si rozpdza. A przyspieszajc, zostawia za sob dalekie wspomnienia. Sto trzydzieci, sto czterdzieci. Coraz szybciej. Chodne powietrze szczypie w twarz i ten fizyczny, rzeczywisty bl przynosi mu ulg. Sto pidziesit, sto szedziesit. Jeszcze mocniej. Niemal ociera si o nie, ale jego przymruone oczy widz co innego. Obrazy szczliwych chwil z tamt kobiet wypeniaj jego zmcony umys. Sto siedemdziesit, sto osiemdziesit. Poprzeczny rowek spywowy i motor niemal przelatuje nad skrzyowaniem. Zapalio si czerwone, samochody z lewa rycz, bo maj zielone, wanie ruszyy i musz wciekle hamowa. Ulege temu barbarzyskiemu motorowi, temu nocnemu bolidowi, ktry, sabo owietlony i przez to jeszcze groniejszy, leci szybko jak granatowy, chromowany pocisk. Sto dziewidziesit, dwiecie. Powietrze gwide w uszach. Ulica zatarta po bokach, zbiega si w rodku. Kolejne skrzyowanie. Dalekie wiato. Zielone ganie. Pojawia si te. Step przyciska guziczek z lewej. Jego klakson leci z nim przez noc. Jak jk ranionego zwierza, ktry pdzi ku swojej mierci, jak syrena karetki pogotowia, ktra wyje gosem rannego w rodku. wiato zmienia si. Czerwone. Babi zaczyna wali piciami w jego plecy. - Hamuj, hamuj! - Na skrzyowaniu samochody ruszaj. Metalowy mur z kosztownych, kolorowych blaszanek wznosi si przed nim, trbic wniebogosy. - Hamuj! Ten ostatni krzyk brzmi jak wezwanie do ycia. Step robi wraenie czowieka, ktry si budzi. Manetka natychmiast cofa si na zero. Siln nog redukuje biegi. Czwarty, trzeci, drugi. Mocno naciska stalowy hamulec, zginajc go niemal. Powstrzymywany motor a dry cay, obroty gwatownie spadaj. Koa zostawiaj na asfalcie prosty, wyrany lad. Swd spalenizny dobywa si z dymicych tokw. Samochody przepywaj spokojnie o kilka centymetrw od przedniego koa. Nikt niczego nie zauway. Dopiero teraz Step przypomina sobie o niej, o Babi. Zsiada z motoru. Widzi j opart o mur na skraju ulicy. Nie jest w stanie powstrzyma ani kania wstrzsajcego Jej piersi, ani drobnych ez pyncych po jej bladej twarzy. Step nie wie, jak ma si zachowa. Staje przed ni, otwiera ramiona, ale boi si jej dotkn, eby tego kania pod wpywem jego czuoci nie zamieni w wybuch potnego paczu. A jednak prbuje. Reakcja jest nieoczekiwana. Odpycha go si, a jej gos, rozrywany paczem, staje si krzykiem, p- Dlaczego? Dlaczego ty jeste taki? Jeste chory? Co ci kae tak wariacko pdzi? - Step nie wie, co odpowiedzie. Widzi jej oczy wilgotne i due, wci pene ez.

Jak jej to wyjani? Jak wytumaczy jej to, co przey? Jego serce zamyka si w zacisku milczenia. Babi patrzy na niego. Jej niebieskie oczy, cierpice, pytajce, czekaj na odpowied. Step potrzsa gow. Nie mog, zdaje si mwi. Nic mog. Babi pociga nosem i jakby nabierajc w ten sposb siy, rusza do ataku. - Kim jest ta kobieta? Dlaczego tak nagle si zmienie? Musisz mi to powiedzie. Step. Co byo midzy wami? I to ostatnie zdanie, ten faszywy trop, pene nieporozumienie, uderza go najmocniej. W jednej chwili caa jego obronna taktyka bierze w eb. Ta silna garda, za jak kry si dotd, wiczc j w sobie przez dugie dni i noce, nieoczekiwanie opada. Jego serce po raz pierwszy potrafi by spokojne. Umiecha si do swojej naiwnej dziewczyny. - Chcesz wiedzie, kim jest ta kobieta? Babi potakuje. - To moja matka.

34
Zaledwie dwa lata przedtem. Step zamknwszy si w swoim pokoju, wdrujc po nim tam i z powrotem, prbuje powtarza jakie zadanie z chemii. Zatrzymuje si, podpiera nad stoem, przeglda zeszyt z notatkami. Nic z tego. Te formuy uparcie nie wchodz mu do gowy. Nieoczekiwanie, z ostatniego pitra domu naprzeciw, Battisti wysoko i gono zaczyna piewa Powracasz w mej pamici pikna jak zawsze...". Szczciarz, bo w mojej pamici nic si trzyma, a chemii nie cierpi. Widzc, e mu chc zaproponowa cay longplay, otwiera okno i wychyla si na zewntrz. - Ej, tam! Nie moecie ciszej? Powoli muzyka przycicha. Kretyni. Step powraca do stou i skupia si na chemii. - Stefano... - Step si odwraca. Jego matka jest przed nim. Ma na sobie brzowe futro z ostrymi odcieniami bieli i zota. Brzowa spdnica okrywa widok na wspaniale nogi w delikatnych, doskonale nacignitych poczochach, smuke stopy zamknite s w eleganckich, ciemnobrzowych pantoflach. - Wychodz, potrzebujesz czego? - Nie, dzikuj, mamo.

- Dobrze, zatem widzimy si wieczorem. Gdyby dzwoni ojciec, powiedz, e musiaam z papierami, o ktrych wie, pj do naszego konsultanta. - Jasne. Matka podchodzi i cauje go mikko w policzek. Z jej dugich, czarnych lokw emanuje pieszczotliwy zapach. Step sdzi, e jest troch za silny. Postanawia jednak nie mwi jej o tym. A kiedy patrzy, jak wychodzi, rozumie, e dobrze zrobi. Jest perfekcyjna. Jego matka si nie myli. Nawet w tym, jak uywa perfum. Pod ramieniem trzyma torebk, ofiarowan jej przez niego i brata. Paolo niemal w caoci pokry rachunek, ale to on j wybra, tam, w tym sklepie na Cola di Rienzo, przed ktrym matka zatrzymywaa si wiele razy, ale wci bya niezdecydowana. - Jeste prawdziwym znawc - szepna mu do ucha, wkadajc torebk pod pach. Przesza si jak modelka, demonstracyjnie koyszc biodrami. - No, jak mi z ni? Wszyscy zareagowali z rozbawieniem. Ale ona chciaa usysze opini tylko swojego prawdziwego znawcy". - Jeste przepikna, mamo. Step wraca do swojego pokoju. Syszy, jak drzwi w kuchni zamykaj si. Kiedy sprezentowali jej t torebk? Na Boe Narodzenie czy na jej urodziny? Pomyla, e teraz to zrobi najlepiej, wkuwajc chemiczne wzory. Troch pniej. Bya ju prawie sidma. Pozostaway mu tylko trzy stroniczki, eby przygotowa zadanie. Wtedy to si stao. Battisti znowu zacz piewa. Z przymknitego okna na ostatnim pitrze domu naprzeciw. Goniej ni przedtem. Natarczywie. Prowokujco. Bez szacunku dla nikogo i niczego. Dla niego, ktry si uczy i nie moe pj na siowni. Tego ju za wiele. Step chwyta klucze do mieszkania i wybiega z domu, trzaskajc drzwiami. Przeskakuje przez ulic i wchodzi do bramy domu naprzeciw. Winda jest zajta. Wspina si po schodach, pokonujc po dwa stopnie naraz. Do, on ju tego nie zniesie. Nie, Battisti jest w porzdku. Ale nie w ten sposb. Wchodzi na ostatnie pitro. W tej samej chwili winda si otwiera i wychodzi z niej goniec z jakim opakowaniem w rku. Jest pierwszy przy drzwiach. Sprawdza nazwisko na tabliczce i dzwoni. Step oddycha ciko i staje obok. Goniec zerka na niego z zaciekawieniem. Step umiecha si do niego i zwraca uwag na to opakowanie w rku goca. Ma firmowy napis: Antonini. Pewnie te synne kanapki. Oni te je zamawiaj kadej niedzieli. S wszelkiego rodzaju. Z ososiem, z kawiorem, z owocami morza. Jego matka przepada za nimi. - Kto tam?

- Antonini. Przyniosem zamwione tartinki, prosz pana. Step umiecha si do siebie. Odgad, moe tamten, przepraszajc, poczstuje go. Drzwi si otwieraj. Pojawia si mody mczyzna koo trzydziestki. Jest w niedopitej koszuli i krtkich spodenkach bokserkach". Posaniec chce przekaza mu dostaw, ale kiedy tamten spostrzega Stepa, rzuca si natychmiast na drzwi, prbujc je zatrzasn. Step nie rozumie, ale instynktownie wysuwa nog, by drzwi si nie zamkny. Chopiec z kanapkami cofa si, eby utrzyma w rwnowadze tac, a Step, z twarz przycinit do chodnego, ciemnego drewna, widzi w szparze j. Spoczywa na fotelu obok futra. Nieoczekiwanie przypomina sobie: t torebk podarowali jej z bratem na Boe Narodzenie. Wcieko i rozpacz, niedowierzanie i wstyd. Czuje, e eksploduje. Uderza w drzwi, a drzwiami w gospodarza, przewracajc go na ziemi. Z furi wpada do salonu. I jego oczy wolayby by lepe raczej, ni zobaczy to, co ujrzay. Drzwi do sypialni s otwarte, a tam, wrd skotowanych przecierade, z jak dziwn twarz, zupenie inn ni ta, jak zna, patrzc na ni tysice razy, ley ona. Spokojnie zapala wanie papierosa. Wtedy ich oczy spotykaj si. I w jednej chwili co w nich pka, co ganie na zawsze. I nawet ta ostatnia ppowina mioci zostaje zerwana i oboje, patrzc na siebie, krzycz w milczeniu, paczc gwatownie wezbranymi zami. On si wycofuje wreszcie, a ona zostaje tam, w ku, bez sowa, spopielajc si, jak przed chwil zapalony papieros. Ponc z mioci do niego, z nienawici do siebie i do tamtego, do tej sytuacji. Step powoli odchodzi w stron drzwi. Zatrzymuje si. Widzi chopca z kanapkami na podecie koo windy, ktry patrzy na niego w milczeniu. Nieoczekiwanie czuje czyje rce na swoim ramieniu. - Posuchaj... - To ten facet. Czego miaby posucha? Nie ma w nim nic. mieje si. Tamten nie rozumie. Patrzy na niego ze zdziwieniem. A wtedy Step uderza go pici prosto w twarz. I wanie w tej chwili Battisti, ten niewinny winowajca, piewa naprawd lub tylko w gowie Stepa: Wybacz mi, panie, jeli moesz, przepraszam ci te i za ni". Za co miabym przeprasza? Giovanni Ambrosini podnosi rce do twarzy, wypeniajc je krwi. Step chwyta go za koszul i zrywajc j z niego, wyrzuca go z tego splugawionego brudn mioci domu. Uderza go jeszcze kilka razy w gow. Tamten prbuje ucieka. Wybiega na schody. Step go ciga. Mocnym kopniakiem rzuca go do przodu. Giovanni Ambrosini potyka si, przewraca i toczy si po schodach. Jak tylko si zatrzymuje, Step ju nad nim czyha. Okada go kopniakami po plecach, po nogach, nie pozwalajc mu podnie si przy porczy, by mg jako unikn tych bolesnych ciosw. Step go wrcz masakruje. Chwyta za wosy, eby oderwa od porczy, ale chocia wyrywa mu je, tamten kurczowo trzyma si metalowych

poprzeczek, krzyczc przeraliwie. Drzwi do niektrych mieszka otwieraj si. Step kopie jego zacinite rce. Krwawi, ale Giovanni Ambrosini nie puszcza, znajdujc w tym swj jedyny ratunek. Wtedy Step to robi. Robi zamach nog i z caej siy kopie tamtego od tyu w gow. Jest to cios dokadny i straszny. Z gonym chrzstem twarz Ambrosiniego wbija si w krat porczy, koci policzkowe pkaj, rozdziera si skra. Tryska krew. Trzaskaj koci szczki, wypada zb i podskakujc, lduje na marmurowej posadzce. Porcz zaczyna dre i ten guchy dwik elaza roznosi si po caych schodach wraz z ostatnim krzykiem Ambrosiniego, ktry mdleje. Step ucieka stamtd, biegnie wrd przeraonych twarzy zgromadzonej gawiedzi, odtrcajc bezsilne rce tych, ktrzy prbuj go nieporadnie zatrzyma. Potem kry po miecie. Nie wraca na noc do domu. Idzie do Polla. Przyjaciel nie zadaje mu pyta. Na szczcie jego ojciec nie nocuje tego dnia w domu, mog wic spa w jednym ku. Pollo czuje, jak Step rzuca si przez sen, a nawet, e drczy go co niedobrego. Ale rano Pollo udaje, e wszystko jest w porzdku, cho jedna z poduszek jest mokra od ez? Jedz niadanie, umiechajc si do siebie, gadajc o tym i owym, dzielc si papierosem. Potem Step idzie do szkoy, a pytany z chemii, wyciga nawet szstk. Ale od tego dnia jego ycie zmienio si. Nikt nigdy nie dowiedzia si dlaczego, chocia nic ju nie byo takie samo. Zagniedzio si w nim co zego. Jaka bestia, jakie okrutne zwierz znalazo sobie nor gdzie za jego sercem, gotowe wychyli si na zewntrz, jak tylko pojawi si okazja, by uderzy ze zoci lub ksa wciekle: pomiot cierpienia i zniszczonej mioci. Od tamtej chwili przebywanie w domu byo ju niemoliwe. Milczenie i ukradkowe spojrzenia. adnej wymiany umiechw, zwaszcza z osob dotd najbardziej kochan. A potem proces. Wyrok skazujcy. Matka, ktra nie wiadczya na jego korzy. Ojciec, ktry mu nawymyla. Brat, ktry go nie rozumia. I nikt inny, kto by cokolwiek wiedzia poza nimi dwojgiem. Przymusowi stre strasznej tajemnicy. Tego samego roku jego rodzice rozeszli si. Step zamieszka z Paolem. Pierwszego dnia po przeprowadzce sprawdza uwanie, co ma za oknem swego pokoju. Jest tylko spokojna ka. Rozkada swoje rzeczy. Wyciga z torby rne swetry i wsuwa je w gb szafy. Trafia na mikk bluz. Kiedy j wyjmuje i rozkada, przez chwil wydaje mu si, e gdzie blisko jest matka. Przypomina sobie jak ja jej poyczy, kiedy biegali po zadrzewionych alejkach Jak zwalnia, byle by przy niej blisko. A teraz jest w tym domu, jake daleko od niej, w kadym znaczeniu tego stwa. Zaciska mocno palce na tej przytulnej matem, podnosi j do twarzy. Czuje zapach matki, zaczyna paka. I zadaje

sobie niemdre pytanie, czy tamtego dnia me powinien by jednak powiedzie jej, e za bardzo si uperfumowaa.

35
Znowu ta sama noc. Motor toczy si spokojnie po linii wody. Drobne fale powoli zamieraj na piasku. Przychodz i odchodz w regularnym oddechu morza, ktre, gbokie i mroczne, obserwuje ich z daleka. Wysoki ksiyc na niebie rozjania dug pla Feniglii. Piaszczysty brzeg morza cignie si daleko i ginie wrd ciemniejszych cieni gr. Step gasi wiata. Owinici mrokiem tocz si dalej po tym mikkim, mokrym dywanie. Gdzie w poowie Feniglii zatrzymuj si. Schodz z motoru i idc obok siebie pust pla, zanurzaj si w spokj nocy. Babi schodzi do linii wody. Drobne fale naznaczone srebrem zamieraj, nim dotr do jej granatowych all starsw. Jedna z fal, bardzo kapryna, prbuje j zagarn. Babi, uciekajc przed ni, szybko si wycofuje. I trafia w objcia Stepa. Jego mocne ramiona przyjmuj j yczliwie. Ona si nie wyrywa. W pmroku wiata na jej twarzy pojawia si umiech. Jej niebieskie, wypenione mioci oczy patrz na niego wesoo. On pochyla si nad ni i powoli, trzymajc w ramionach, cauje. Czuje usta mikkie, gorce, wiee i sone od morskiego wiatru. Wsuwa rk w jej wosy. Odgarnia je z jej twarzy. Policzek si srebrzy jak mae lusterko ksiyca, ktry wysoko dry w umiechu. Wic nowy pocaunek. Oboki powoli sun po granatowym niebie. Step i Babi ukadaj si na chodnej play i obejmuj si. Rce ubrudzone ziarenkami piasku poszukuj si w radosnym podnieceniu. Jeszcze jeden pocaunek. Gdy Babi unosi si nieco, podpierajc si na wyprostowanych ramionach, widzi go pod sob. Jego uspokojone ju oczy wpatruj si w ni. Jego skra jest wrcz hebanowa, a zarazem gadka i delikatna. Jego krtkie wosy nic boj si ubrudzenia. Gdy tak ley Wycignity, z rozrzuconymi ramionami, wydaje si czci play, panem tej piaszczystej poaci i wszystkiego tutaj. Umiechajc si, przyciga j do siebie, witajc j w tej pozycji pocaunkiem duszym i mocniejszym. Przejmuje j w swe wadanie, przyciskajc do siebie, oddychajc jej mikk bliskoci. A ona ulega tej sile i zdaje sobie spraw, e nigdy dotd nic caowaa si naprawd. Teraz siedzi za ni, trzyma j w objciach, otacza jej kruche ciao swoimi nogami. Dajc solidne oparcie, zasypuje j pocaunkami w szyj, co pewien czas przerywajc jej myli.

- O czym mylisz? Babi obraca si ku niemu, zerkajc na niego z ukosa. - Wiedziaam, e mnie o to spytasz. - Znowu ukada si z gow na jego piersi. - Widzisz ten dom, tam daleko na skale? Step patrzy w stron, ktr wskazaa rk. Ale nim zatopi wzrok w oddali, zatrzymuje go na jej maym wskazujcym palcu, by si nim pozachwyca. Umiecha si, jedyny pan swoich myli. - Tak, widz go. - To jest moje marzenie. Bardzo chciaabym mieszka w tym domu. Pomyl, jaki widok musi by stamtd! Okno na morze. Pokj, z ktrego objci ogldalibymy zachd soca. Step znowu przyciska j do siebie. Babi pozostaje jeszcze chwil w tym marzycielskim dalekim patrzeniu. On pochyla si ku jej gowie, opierajc swj policzek o jej policzek. Ona, umiechajc si i grajc, kaprynie prbuje odsun go od siebie, uj jego ksiycowym pieszczotom. Step bierze jej twarzyczk midzy swoje donie, a ona, niczym biaa pera, umiecha si, uwiziona w tej ludzkiej muszli. - Chcesz si wykpa? - artujesz sobie, przy takim zimnie? A poza tym nie mam kostiumu kpielowego. - Daj spokj, wcale nie jest zimno. A co do kostiumu, to po co on takiej rybce jak ty? Babi krzywi si z niesmakiem i odpycha go obiema rkami. - A wanie, opowiedziae Pollowi nasz histori z wczorajszego wieczoru, co? Step podnosi si i chce j obj. - Co ty, artujesz? - To skd Pallina o tym wie? Pollo jej wypapla! - Przysigam, e nic mu nie powiedziaem. Moe mwiem przez sen... - Mwiem przez sen, a jake... Powtarzam, nie wierz w twoje przysigi. - Ja naprawd czasem mwi przez sen, przekonasz si sama. Step rusza w stron motoru, rzucajc za siebie rozbawione spojrzenie. - Przekonam si, ja? Nie mwisz tego powanie, co? Babi dogania go zaniepokojona. Step mieje si. Jego aluzja osigna oczekiwany rezultat. - Bo co, czy dzisiaj nie pimy razem? Zreszt, ju tylko kilku godzin brakuje do witu. Babi z lkiem patrzy na zegarek. Wp do trzeciej. Do licha, jeli moi wrc przede mn, jestem skoczona. - Prdko, musz wraca do domu!

- To znaczy nie pisz u mnie? - Oszalae? Za kogo ty mnie bierzesz? A poza tym, czy widziae kiedy rybk, ktra pi z kimkolwiek? Step uruchamia motor, przyciska hamulec i dodaje gazu. Maszyna, majc za o jego nogi, posusznie zakrca w miejscu zatrzymuje si przed Babi. Dziewczyna siada z tyu. Step wcza jedynk. Odjedaj powoli, stopniowo nabierajc koci i zostawiajc za sob wyrany lad szerokich opon. Dalej, coraz dalej, na piasku poruszonym niewinnymi pocaunkami, pozostao te mae serce. To ona narysowaa je dyskretnie tym wskazujcym palcem, ktry tak spodoba si jemu. Okrutna, samotna fala zaciera jego kontury. Ale przy odrobinie wyobrani mona jeszcze odczyta dwie litery: S i B. Gdzie daleko pies wyje do ksiyca. W tym pdzie zakochanych motor zanurza si w mrok nocy, a znika. Nastpna, bardziej zdecydowana fala zaciera resztk serca. Ale nic nie potrafi zatrze w ich pamici chwili tu spdzonej.

36
Przed Vetrine, porodku ulicy, stoi tylko jej vespa. Babi schodzi z motoru, usuwa blokad na przednim kole i zapala. Wsiada i spycha skuter z podstawki. Teraz jakby przypomniaa sobie o nim. - Ciao! - Umiecha si do niego z czuoci. Step podjeda do niej. - Pojad za tob, odprowadz ci do domu. Kiedy dojedaj do Corso Francia, Step zblia si do niej na tyle, by oprze praw nog na tabliczce rejestracyjnej pod lampk z tyu. Dodaje gazu. Take vespa przyspiesza. Babi odwraca si zaskoczona. - Boj si. - Pilnuj kierownicy... Babi patrzy prosto przed siebie, trzymajc pewnie kierownic, operujc pokrtami. Vespa Palimy jest szybsza ni jej, ale takiej prdkoci nie mogaby osign. Przelatuj ca Corso Francia, a potem wspinaj si ulic Jacini a do placu. Step popycha j po raz ostatni i ju s pod jej domem. Odpuszcza i vespa stopniowo traci szybko. Babi hamuje i odwraca si w stron Stepa. On stoi w pobliu, wyprostowany na swoim motorze. Patrzy na ni przez

chwil. Po czym umiecha si, wrzuca jedynk i odjeda. Ona go odprowadza wzrokiem, dopki nie zniknie za zakrtem. Syszy, jak przyspiesza, zmieniajc szybko biegi, jak dudni tumiki i silnik pracuje na penym gazie. Babi czeka, a zaspany pan Fiore podniesie szlaban. Potem wznoszcym si podjazdem zblia si do swojego domu. Za zakrtem czeka j przykra niespodzianka. Mieszkanie jest cae owietlone, a matka stoi u oknie sypialni. - Claudio, jest ju! Babi umiecha si z wysikiem. Na nic to. Matka z trzaskiem zamyka okno. Babi odstawia vesp do garau, z trudem znajdujc miejsce midzy mercedesem a cian. Gdy opuszcza aluzje, przypomina si jej policzek z dzisiejszego ranka. Podwiadomie podnosi rk do twarzy. Jak to byo? Czy bardzo bolao? Nie myli o tym wicej, wkrtce si dowie. Po schodach wspina si powoli, chcc opni chwil odpowiedzi ju nie do uniknicia. Drzwi s otwarte, rezygnacj wchodzi na ten szafot. Skazana na gilotyn, nie ma nadziei na uaskawienie, ona, nowoczesna Robespierre w modnych spodniach, odda pewnie gow. Zamyka drzwi. Matka uderza j prosto w twarz. - Aj! - Znowu z tej samej strony, myli, rozmasowujc policzek. - Natychmiast do ka! Ale przedtem oddaj ojcu kluczyki do vespy. Babi przechodzi korytarzem. Claudio czeka na ni przy drzwiach. Babi przekazuje mu kluczyki Palliny. - Babi? Babi odwraca si niespokojnie. - Sucham? - Skd to P"? Gumowe P" przy kluczykach Palliny zwisa jak znak zapytania z rki ojca. Babi patrzy na nie zaskoczona, ale jakby obudzona policzkiem wymierzonym jej przez matk, czarodziejka chwili, improwizuje. - Jak to, tato? Nie pamitasz? Tak mnie przecie nazywae, kiedy byam maa, Puffina, nie? Claudio jest niepewny, ale umiecha si. - Rzeczywicie, chyba tak, Puffina. Nie pamitaem ju. - Staje si powany. - Teraz id spa. Pogadamy jutro o tej caej historii. Bardzo mi si to wszystko nie podoba, Babi! Drzwi sypialni zamykaj si. Claudio i Raffaella, ju uspokojeni, rozmawiaj o tej crce, ktra, dotd tak spokojna i odpowiedzialna, zrobia si krnbrna, wrcz nie do poznania. Wraca pn noc, uczestniczy w jakich wycigach motorw, dostaje si na amy gazet. Co si dzieje? Co si stao z nasz Puffin?

W pokoju obok Babi rozbiera si i wchodzi do ka. Jej zaczerwieniony policzek znajduje orzewiajc ulg w poduszce. Pozostaje tak chwil, jeszcze w pewnym rozmarzeniu. Znowu dociera do niej szum drobnych fal, lekkiego wiatru we wosach i smak pocaunku, mocnego i czuego zarazem. Przewraca si w ku. Myli o nim, wsuwajc ramiona pod poduszk i wyobraajc sobie, e go obejmuje. Drobne ziarenka piasku wrd gadkich przecierade wywouj umiech na jej twarzy. W mroku pomieszczenia powoli rodzi si odpowied, ktrej szukaj jej rodzice. Co si przydarzyo Puffinie? Tak, jest zakochana.

37
Nim Babi zdya wspi si na schody przed szko, ju j dopada Pallina. - No jak poszo? Znikna - Dobrze, bylimy w Ansedonii. - A tam? Babi kiwa gow. - I zrobia to? - Pallina! - C, przepraszam. Pojechalicie tak daleko, bylicie pewnie na play, nie? - Owszem. - I nic nie robilicie? - Caowalimy si. , - Yahooo! - Pallina skacze na ni. - To dopiero. Kurde. Ustrzelia najwikszego podrywacza w caym miecie. - Spostrzega, e Babi jest jednak przygnbiona. - Co jest? - Nic. - Daj spokj, nie kam, wyrzu to z siebie. No ju. Zaufaj swojej starszej i mdrej przyjacice. Zrobilicie to, nic? - Nieee! Caowalimy si tylko. I byo piknie. Ale... -Ale? - Ale nie wiem, na czym stano. Pallina patrzy na ni zdumiona. - Wic on prbowa ci... - Wykonuje znaczcy, podwjny ruch pici w d. Babi krci gow, odsapujc: - Nie! - No, to dopiero jest niepokojce.

- Dlaczego? - Ty go interesujesz. - Mwisz? - Jasne. Zwykle zaatwia wszystkie pierwszego wieczoru. - Och, dzikuj, bardzo mnie pocieszya. - Chcesz zna prawd, nie? W czym rzecz, przepraszam, powinna by szczliwa. Nie martw si. Jeli tylko w tym jest problem, zaczekaj na kolejny wieczr, a zobaczysz! Babi reaguje kuksacem. - Gupia... A przy okazji, Pallina, zarekwirowano ci vesp... - Moj vesp? - Pallina zmienia si na twarzy. - Kto to zrobi? - Moi rodzice. - Domylam si, przesympatyczna pani Raffaella. Ktrego dnia bd musiaa z ni porozmawia. Wiesz, e poprzedniej nocy ju miaa ochot na rozmwk? - Moja matka? Z kim? - Ze mn. Pocaowaa mnie, kiedy spaam w twoim ku, bo sdzia, e to ty. - Przysignij! - Mwi ci. - Popatrz, a ojciec zabra mi twoje klucze, mylc, e to moje. - I nie zauway tego P"? - Zauway, ale wmwiam mu, e przecie kiedy byam maa, nazywa mnie Puffin. - I uwierzy? - Teraz tylko tak mnie nazywa. - Szkoda. To miy facet ten twj ojciec. Tylko zbyt fajtapowaty. Wchodz do klasy takie wanie. Jedna smuka blondynka, druga maa brunetka. Pierwsza adna i zawsze przygotowana, mieszna i le uczca si druga. Ale maj jedn wspln rzecz, swoj przyja. Pniej Babi rozmarzonymi oczami wodzi po tablicy, nie rozrniajc liczb na niej wypisanych ani sw nauczycielki. Myli o nim, o tym, co robi w tej chwili. Zastanawia si, czy myli o niej. Prbuje wyobrazi go sobie, umiecha si rozluniona, potem niespokojna, Wreszcie stskniona. Potrafi by wszystkim. Czasami bywa wzruszajcy i miy, potem nagle gwatowny i dziki. Babi wzdycha i patrzy na tablic. O wiele atwiej rozwiza to rwnanie.

Step dopiero wsta. Wchodzi pod natrysk i zdecydowanie puszcza silny strumie wody, ktra masuje mu ciao. Opiera si rkami o mokr cian, a kiedy woda bbni mu po plecach, robi

przysiady raz na jednej, raz na drugiej nodze. Woda spywa mu po twarzy, a on myli o niebieskich oczach Babi. S due, czyste i gbokie. Umiecha si i cho ma zamknite oczy, widzi j dokadnie. Jest tu, naprzeciw, taka niewinna i pogodna, z wosami rozpuszczonymi na wietrze i swym prostym nosem. Spotyka jej stanowcze spojrzenie, wiadczce o mocnym charakterze. Wycierajc si, wspomina to wszystko, co sobie powiedzieli i co on jej opowiedzia. I jak ona to przyja, ta jedyna przyjazna dusza, jakiej dotd nie spotka. Zastanawia si, czy nie zwariowa. Ale stao si. Przy niadaniu myli o rodzinie Babi. O jej siostrze. O sympatycznej twarzy jej ojca. O matce z okrelonym, twardym charakterem, ktrej rysy przypominaj Babi, cho troch ju przywidy. Czy kiedy Babi te bdzie taka? Matki czasami s rodzajem projekcji w przyszo dziewczyn, z ktrymi zadajemy si dzi. Nieraz pamita si lepiej matk ni crk. Koczy kaw, umiechajc si. Kto dzwoni do drzwi. Maria otwiera. To Pollo. Rzuca mu jak zwykle papierow torebk ze sklepu, a w niej kanapki z ososiem. - A wic? Masz mi teraz powiedzie, co ci si stao. Przeleciae j, czy nie? Przedstaw sobie moj Z takim charakterkiem, czy kiedy ci da? Nigdy! Gdzie ecie, kurwa, zniknli? Szukaem was wszdzie. Moesz sobie wyobrazi, jak si czuje Madda. Jest jak struta. Niech tylko j dopadnie, sflekuje j. Step ju nie ma rozbawionej miny. Maddalena, tak, nie pomyla o niej. Potem o niczym ju nie myla tej nocy. I teraz o niczym innym nie bdzie myla. W kocu niczego sobie nie przyrzekali. - Masz! - Pollo wyciga z kieszeni kawaek papieru zwinitego w kulk i rzuca Stepowi. - To numer jej telefonu. -Step apie kulk w locie. - Wziem go od Palliny, wiedziaem, e dzisiaj bdziesz chcia go mie. Step wsuwa zgnieciony papier do kieszeni i wychodzi z kuchni. Pollo idzie za nim. - No to jak. Step, powiesz mi, kurwa, cokolwiek? Dobrze ci poszo? - Pollo, dlaczego zawsze zadajesz mi takie pytania? Przecie wiesz, e jestem dentelmenem, nie? Pollo rzuca si na ko, trzymajc si za brzuch ze miechu. - Dentelmenem... ty. Chryste, bo pkn. Co ja sysz? Kurewski wiat... On dentelmen... Step patrzy na niego, krcc gow, a potem, wcigajc dinsy, sam zaczyna si mia. Ile to razy nie by dentelmenem! I przez chwil nawet chciaby mie co wicej do opowiedzenia przyjacielowi.

38
Przy wyjciu ze szkoy nie wida sprzedajcych podrczniki, urn Falconieri jest szko nazbyt si szanujc, eby nawet najgorsza z uczennic chciaa korzysta z ksiek uywali. Babi schodzi po schodach, rozgldajc si z nadziej, chopcy u stp schodw poluj na nowe upy lub czekaj na je stare zdobycze. Ale nie ma wrd nich tego waciwego, ostatnie stopnie schodw. Szum prdko przejedajcego motoru podrzuca gow Babi. Przyspiesza bicie serca. Niepotrzebnie. Jaki czerwony bak, wrd zmieniajcych si strzaek kierunkowskazu, przepycha si do przodu. Obejmujca si moda para przechyla si rwnoczenie na lewo. Babi zazdroci im przez chwil, po czym wsiada do oczekujcego na ni samochodu. Matka po wczorajszej nocy jeszcze si gniewa. - Cze, mamo. ,

- Cze - pada sucha odpowied. Babi tego dnia nie dostaje po buzi, nic ma za co. Ale dzi sprawia jej to niemal przykro.

Step i Pollo uczepieni siatki. Przygldaj si z boku boiska treningowi swojej druyny. Obok stoj Schello, Hook i jeszcze kilku przyjaci, wielbicieli Lazio. To kibicowanie ywioowe, byle bya zadyma. Step, niepostrzeenie, podciga rkaw kurtki, odsaniajc zegarek. Wp do drugiej. Musiaa wyj niedawno. Wyobraa j sobie w samochodzie koo matki, w drodze do domu. Pikniejsza ni gol Manciniego. Pollo przyglda mu si. - Co jest? - Pollo rozkada rce. - Nic, dlaczego? - Co si tak na mnie gapisz? - A co, nie wolno? - Wygldasz jak pedzio... Patrz, jak graj. Przyprowadzam ci na boisko, a ty co robisz? Gapisz si na moj gb? Step odwraca si w stron boiska. Niektrzy gracze w bluzach treningowych, nacignitych na koszulki klubowe, podaj sobie szybko pik, gdy jeden z nich, ktremu si nie poszczcio, krci si w rodku i prbuje j przechwyci. Step znowu zerka na Polla. - Przestaniesz? Czego nie chcesz zrozumie... - Step rzuca si na przyjaciela. Zakada mu klincz i miejc si, wali gow w siatk. - Tam masz patrze! - Powtarza uderzenie kilkakrotnie. - Tam, tam, tam!

Schello, Hook i wszyscy inni rzucaj si na nich, bo najwaniejsze jest zamieszanie. Inni kibice te bior si do przepychanki, haasujc na drutach. Ktry, zwinwszy gazet i z gwizdkiem w ustach, zgrywa si na policjanta paujcego na lewo i prawo. Grupa si rozsypuje, kibice rozbiegaj si na wszystkie strony, ryczc z uciechy. Step wskakuje na motor, Pollo za nim i szybko wynosz si std, lizgajc si na wirze. Step zastanawia si, czy Pollo zrozumia, o co mu przedtem chodzio. - Och, Step, szkoda... - Czego? - Teraz ju za pno, ale moglimy pojecha po nie pod szko. Step nie odpowiada. Czuje, e Pollo umiecha si za jego plecami. Dostaje kuksaca w bok. - Nie zgrywaj si przede mn, jasne? - Step pochyla si do przodu ukarany. Owszem, Pollo zrozumia, a prcz tego ma mordercze kuksace. Popoudnie cignie si dugo dla nich obojga, cho poza wiadomoci. Babi prbuje si uczy. Ale to przeglda swj dzienniczek, zmienia stacje w radiu, to otwiera i zamyka lodwk, chcc przetrzyma pokus oszukania diety. W kocu lduje przed telewizorem i oglda jaki gupi film dla dzieci, jedzc Danone na czekoladzie, cho potem to jej zaszkodzi. Ciekawe, czy dosta numer mojej komrki. Ale i tak tu nie signie. Miejmy nadziej, e ma przynajmniej nasz numer domowy, na wszelki wypadek za kadym razem biegnie do telefonu, kto tylko zadzwoni. I niemal za kadym razem musi zanotowa, e dzwonia przyjacika matki. Andrea Palombi dzwoni do Danieli ze trzy razy. Zazdroci jej. Znowu kto dzwoni, I znowu jej serce nurkuje. Biegnie do korytarza, podnosi suchawk, to na pewno Step. Nie, to Palombi, po raz czwarty. Woa Daniele, zaklinajc j, eby nie trwao to dugo. Niesprawiedliwy jest wiat. Do Danieli cztery telefony, do niej ani jednego. Ale znajduje pociech. W tym, e tak biegajc, spalia ca mas kalorii.

Step je w domu ze swoim przyjacielem. Pollo oprnia u praktycznie p lodwki. Ceni wysoko kuchni pani Marii. A ona si cieszy, widzc, jak jej jabkowy tort znika w paszczy modego gocia. Step troch mniej, wiedzc, e bdzie musia wysucha gderania Paola, jak wrci. Jabkowe ciasto, tak naprawd, zostao upieczone dla niego. Potem Maria wychodzi, a oni sobie troch wypoczywaj. Step po raz ktry przeglda wszystkie swoje komiksy Pazienzy. Siga po rysunki oryginalne, z ktrych jest bardzo dumny. Budzi Polla, by mu je pokaza. Pollo zachwyca si nimi, jakby je oglda po raz pierwszy, a nie czterdziesty. S po prostu prawdziwymi przyjacimi, tote Step nie moe mu odmwi konania telefonu. Chocia zna t przywar Polla. Jakby to byo zapisane w scenariuszu, Pollo spdzi przy

telefonie mniej wicej godzin. U kogokolwiek jest, musi zaatwi taki jeden telefon. Potrafi mwi godzinami z kimkolwiek, nawet jeli nie ma nic do powiedzenia. Teraz, kiedy ma dziewczyn, jest wrcz nie do opanowania. Jego marzeniem jest, zwierza si Stepowi, kiedy wychodz, ukra gdzie komrk. - Znajdziesz nowiutk u mojego brata - brzmi pogodna odpowied Stepa. W oczach Polla Paolo od razu zyskuje zupenie inn warto. Nie wiadomo, czy po jabkowym placku nie uda mu si zwin take komrki.

Pada. Babi i Daniela siedz na tapczanie obok rodzicw. Ogldaj zabawny, rodzinny film na pierwszym kanale. Atmosfera wydaje si swobodniejsza. Dzwonek telefonu. Daniela wciska guzik suchawki, ktr trzyma przy sobie na poduszce. - Sucham? - Patrzy na Babi zdumiona. Nie wierzy wasnym uszom. - Zaraz ci j dam. - Babi odwraca si spokojnie do siostry. - Babi, to do ciebie. Wystarczy moment, spojrzenie, wyraz twarzy, eby zrozumie wszystko. To on. Daniela przekazuje jej telefon, starajc si nie zdradzi przed rodzicami. Babi przejmuje go delikatnie, ostrona w dotyku, eby nie cisn za mocno, eby jej drenie wewntrzne nie przerwao poczenia, nie sposzyo go na zawsze. Powoli podnosi suchawk do zarumienionej twarzy, do ust, ktre w napiciu maj wypowiedzie tylko proste tak". - Tak? - Ciao, jak si masz? - Gorcy gos Stepa dociera wprost do jej serca. Babi oglda si wok wystraszona, e kto mgby zauway, co czuje, usysze, jak bije jej serce dwa tysice uderze na minut, zobaczy jej szczcie, ktre tak desperacko prbuje ukry. - Dobrze, a ty? - Dobrze. Moesz mwi? - Zaczekaj chwil, bo tutaj nic nie sycha. - Podnosi si z kanapy i wychodzi. zabierajc ze sob telefon i powiewajc poami swego szlafroczka. Nie wiadomo dlaczego, ale niektre telefony przy rodzicach zawsze le dziaaj. Matka patrzy na wychodzc crk, a potem podejrzliwie zwraca si do Danieli. - Kto to? Daniela jest przygotowana. - Och, to Chicco Brandelli, jeden z jej wielbicieli. Raffaella przyglda si jej chwil. Uspokaja si. Wraca do filmu Rwnie Daniela prbuje go znowu oglda westchnwszy cicho Udao si. Gdyby matka patrzya na ni duej, zaamaaby si. Trudno wytrzyma jej wzrok, wydaje si, e widzi wszystko. Gratuluje sobie pomysu z Brandellim. Chocia raz si przyda ten gogu.

Babi w swoim pokoju, wiata zgaszone. Stoi na tle okna mokrego od deszczu. Z telefonem w rku. - Halo, Step, to ty? - A kto miaby by? Babi mieje si. - Gdzie jeste? - W deszczu. Mam przyj do ciebie? - Ba, ale w domu s rodzice. - To ty przyjd do mnie. - Nie mog. Zostaam ukarana. Wczoraj jednak wpadam. Jak wracaam, ju czekali na mnie w oknie. Step umiecha si i odrzuca niedopaek. - To prawda zatem! S jeszcze dziewczta, ktre s karane... - Wanie. I ty si z tak zwizae. - Babi zamyka oczy przeraona bomb, ktr sama podoya. Czeka na odpowied. Ju tyka. Ale nie sycha adnego wybuchu. Powoli Otwiera oczy. Po drugiej stronie szyby, pod lamp deszcz jest bardziej widoczny. Zmniejsza si. Jeste tam jeszcze? - Owszem. Staram si zrozumie, jak to si czuje, kiedy jest si usidlonym przez tak cwaniar? Babi zagryza warg, jest szczliwa, w podnieceniu wdruje po pokoju. Wic to prawda. - Gdybym bya taka cwana, na kogo innego zastawiabym sida. Step mieje si. - W porzdku. Zgoda. Sprbujmy wytrzyma przynajmniej jeden dzie. Co robisz jutro? - Szkoa, nauka i dalsze odbywanie kary. - Mog ci odwiedzi. - Powiedziaabym, e nie jest to najlepszy pomys... - adnie si ubior. Babi mieje si. - Nie o to chodzi. To wymaga powaniejszej rozmowy. O ktrej wstajesz rano? - No, o dziesitej, jedenastej. Jak przychodzi Pollo, eby mnie obudzi. Babi krci gow. - A jak nie przyjdzie? - W poudnie, o pierwszej... - A zdyby przyjecha po mnie pod szko? - O pierwszej? Tak, sdz, e tak.

- Miaam na myli pocztek lekcji. Milczenie. - To znaczy o ktrej? - O smej dziesi. - Dlaczego? Co to, chodzi si do szkoy o wicie? I co zrobimy? - Nie wiem, uciekniemy... - Babi nec chce wierzy wasnym uszom. Uciekniemy. Pewnie oszalaa. - W porzdku, dokonamy tego wyczynu. O smej przed twoj szko. Mam nadziej, e si obudz. - To bdzie trudne, co? - Dosy. Pozostaj przez chwil w milczeniu, nie wiedzc, co sobie powiedzie, jak si rozsta. - No to cze. Step wyglda na zewntrz. Przestao pada. Chmury pdz szybko. Czuje si szczliwy. Patrzy na swoj komrk. Po drugiej stronie jest jeszcze ona. - Cze, Babi. - Rozczaj si. Step spoziera do gry. Niektre gwiazdy zamoky i zgasy na niebie. Na jutro zapowiada si adny dzie. Od rana bdzie z ni. sma dziesi. Pewnie zwariowa. Prbuje sobie przypomnie, kiedy to ostatni raz wstawa tak wczenie. Nie pamita. Umiecha si. Trzy dni temu wrci do domu o tej porze. W mroku swojego pokoju Babi tkwi z bezprzewodowym fonem w rku. Wpatruje si w okno. Wyobraa sobie Stepa ulicy. Pewnie jest mu zimno. Przejmuje jego dreszcz, wraca do salonu. Oddaje telefon siostrze i siada przy niej. Daniela niepostrzeenie zerka na jej twarz. Chciaaby zada j tysice pyta. Musi zadowoli si wyrazem oczu, ktre pewnej chwili patrz na ni szczliwe. Babi powraca do ogldania telewizji. Przez chwil ten stary czarno-biay film widzi w kolorach. Nic nie rozumie z tego, co tam si mwi, i zanurza si w swoje myli. Gdy nieoczekiwanie budzi si W rzeczywistoci, rozglda si niespokojnie, ale chyba nikt niczego si nie domyla. Jutro, po raz pierwszy w yciu, urwie si ze szkoy na wagary.

39
Paolo siedzi przy stole i z roztargnieniem przerzuca gazet. Rozglda si wok. Dziwne. Prosi Mari, by mu zrobia placek jabkowy. Pewnie zapomniaa. Naiwniak. Przypomina sobie o duym obwarzanku, ktry kupi kiedy, by go mie w rezerwie na tak wanie

chwil. Otwiera po kolei kilka szafek, wreszcie znajduje. Ukry go dobrze przed atakiem godomorw w tym domu, Stepa i jego kolekw. Kiedy odcina sobie kawaek, pojawia si Step. - Cze, braciszku. - Zdaje ci si, e to waciwa pora wracania do domu Spdzasz cay dzie w ku, potem, jak ci si podoba, idziesz na siowni, a wieczorem znowu ptanie si po miecie z Pollem i tymi czterema zbjami. Dla ciebie ycie jest pikne... - Przepikne. - Step dolewa sobie troch kawy, dodaje mleko. - W kadym razie pragnbym zwrci uwag, e ja nie wracam do domu, ja wychodz. - Chryste, ktra to godzina? Paolo z niepokojem zerka na zegarek. Wp do smej. Oddycha z ulg. Wszystko jest pod kontrol. Chocia co tu si nie zgadza. Step nigdy nie wychodzi o tej porze. - Dokd idziesz? - Do szkoy. - Ach tak. - Paolo uspokaja si. Ale przypomina sobie, e Step skoczy szko rok temu. - Po co? - Zaraz, co to za pytania, i jeszcze o wicie? - Rb sobie, co chcesz, byleby nie wpakowa si w kopoty. Czy Maria nie upieka placka z jabkami? Step spoglda na brata niewinnie. - Placka z jabkami? Nie, nie wydaje mi si. - Na pewno? A moe zjedlicie go wy, ty. Pollo i ta wygodniaa zgraja waszych przyjaci? - Paolo, nie obraaj, prosz, moich przyjaci. To nieadnie Czy ja obraam kiedy twoich? Paolo nie odpowiada. Nie to, eby ich nie obraa. Raczej nie bardzo ma jak. Paolo nie ma przyjaci. Czasami zadzwoni jaki kolega, jaki byy kumpel z czasw uniwersyteckich, ale tych Step nie mgby waciwie obrazi. Ju zostali ukarani przez ycie. Smutni, szarzy, przypominajcy raczej chudych poetw. - Cze, Pa', egnam, zobaczymy si wieczorem. Paolo patrzy na zamknite drzwi. Jego brat potrafi go zawsze czym zadziwi. Ciekawe, dokd polecia o tak wczesnej porze? Pociga yk kawy. Siga rk po rezerwowy kawaek ciasta, jaki sobie przygotowa na talerzyku. Ale ten znikn: kadej sprawie ze Stepem zawsze si traci.

- Ciao, tato. - Babi i Daniela wysiadaj z mercedesa.

Claudio patrzy na swoje crki kierujce si w stron szkoy. Poegnalne machnicie rki i odjeda. Babi robi jeszcze kilka krokw i odwraca si. Samochd z ojcem jest ju. daleko, zbiega ze schodw i wpada na Pallin. - Ciao, dokd lecisz? - Znikam ze Stepem. - Przysignij. Dokd jedziecie? - Nie wiem jeszcze. Przed siebie. Najpierw na niadanie. Dzi w domu byam nazbyt podniecona, eby przekn cokolwiek. Pomyl. Po raz pierwszy bd na wagarach. - Ja te byam bardzo przeja po raz pierwszy. Ale teraz... Lepiej podrabiam podpis mojej matki, ni ona robi to w oryginale. Babi mieje si. Step na dudnicym motorze zatrzymuje si przy chodniku. - Jedziemy? Babi egna przyjacik pospiesznym pocaunkiem, po czym lokuje si za Stepem. Serce jej wali jak mot. - Bardzo ci prosz, Pallina, eby mi nie byo adnej niedostatecznej i notuj wszystkie, ktre bd pytane. - Okej, szefowo! - Jeszcze!? To nie przynosi szczcia! I buzia na kdk, jasne? Pallina kiwa potakujco gow. Babi z niepokojem rozglda si wok, czy kto j widzi. Przylega mocno do Stepa. Stao si. Motor skacze do przodu, uciekajc od szkoy, od nudnych lekcji, od pani Giacci, od zada do odrobienia i niecierpliwego czekania na dzwonek koczcy lekcje. Pallina z zazdroci spoglda za oddalajc si przyjacik. Ale cieszy si razem z ni. Wchodzi po schodach, pogadujc z dziewczynami, nie zauwaajc, e kto j obserwuje. Tam wyej jaka rka nadjedzona przez czas i nienawi, upikszona starym piercionkiem z fioletowym kamieniem, twardym jak jej posiadaczka, opuszcza firank. Kto widzia wszystko. Do trzeciej b" wchodz niespokojne dziewczyny. Na pierwszej godzinie jest woski i pani Giacci bdzie pytaa. To jeden z przedmiotw pewnych na maturze. Dziewczyny rozsiadaj si na swoich miejscach, witajc si. Ostatnia wpada do klasy biegiem. Zwyka spnialska. Podenerwowane dziewczyny jeszcze rozmawiaj ze sob. A nagle cichn i zapadaj w pene szacunku milczenie. Pani Giacci jest w drzwiach. Uczennice staj na baczno. Nauczycielka przelatuje wzrokiem po klasie. - Siadajcie, panienki.

Jest dziwnie wesoa tego poranka. To nie zapowiada niczego dobrego. Sprawdza obecno. Na og dziewczta odpowiadaj z respektem obecna!". Jedna z dziewczt, ktrej nazwisko zaczyna si na c", jest nieobecna. Ktra na f" urozmaicenia odpowiada jestem!", co ma nisze notowanie. Pani Giacci reaguje natychmiast, pokpiwajc z niej wobec caej klasy. Uczennica Catinelli okazuje, jak zwykle, uznanie dla delikatnego humoru pani profesorki, tak delikatnego, e wikszo tego nie zauwaa. - Gervasi? - Nieobecna - odpowiada kto z gbi klasy. Pani Giacci wstawia literk n" koo nazwiska Babi w dzienniku. Potem podnosi wzrok. - Lombardi. - Sucham, pani profesor. - Co si stao, e Gervasi nie przysza dzisiaj do szkoy? Pallina troch si denerwuje. - Sama nie wiem. Wczoraj wieczorem rozmawiaam z ni przez telefon, skarya si, e nie czuje si najlepiej. Moe dzi rano pogorszyo jej si i dlatego. - Pani Giacci patrzy na ni. Pallina wzrusza ramionami. Pani Giacci przymrua oczy. Dwie szczelinki nie do przeniknicia. Pallina czuje dreszcz przebiegajcy jej przez plecy. - Dzikuj, Lombardi, siadaj. - Pani Giacci powraca do sprawdzania listy obecnoci. Jeszcze raz jej spojrzenie krzyuje si ze spojrzeniem Palliny. Na ustach nauczycielki pojawia si drwicy umieszek. Pallina robi si czerwona. Odwraca si z zakopotaniem w drug stron. Czy profesorka co wie? Na awce jest napis, ktry ona sama wyrysowaa: Pallina i Pollo forever". Umiecha si. Nie, to niemoliwe. - Marini. - Obecna! Pallina uspokaja si. Ciekawe, gdzie jest Babi w tej chwili. Pewnie ju zjada niadanie. Pikne moritozzo, t sodk bulk ze mietan z Euclide, i cappuccino, sama pianka. Bardzo by chciaa by teraz na jej miejscu, cho raczej z Pollem ni ze Stepem. Nie jest adne to, co adne, lecz jest adne, co si podoba, to jej ulubione przysowie. Pani Giacci zamyka dziennik i zaczyna wykada. Przemawia pogodnie, niemal z radoci. Promie soca kadzie si na jej rkach. Na palcu, do ktrego dociera, stary piercionek lni fioletowym wiatem.

Uciekaj od haasw budzcego si miasta, jeszcze czujc w ustach piank gorcego cappuccino i sodkiej mietany z maritozzo. atwo byo przewidzie ten etap do pysznego Euclide na Flaminii, miejsca dyskretnego i odlegego, gdzie mona nie by dostrzeonym.

Jad w stron wiey. Flaminia w socu, wrd pl agodnych, munitych zieleni, otwierajcych si mikko na krawdzie ciemniejszych lasw. Zjedaj z szosy. Motor rozchyla wysokie zboe, ktre natychmiast po jego przejedzie prostuje si niepokonane i zuchwae. Zatrzymuj si za wzgrzem, w pobliu wiey. Na prawo, troch niej, senny pies pilnuje stadka ostrzyonych owiec. Pasterz w dinsach, palc fajk, sucha maego radia bez obudowy i nie przypomina wcale tamtych swoich dalekich poprzednikw, ktrzy poszli do stajenki. Przesuwaj si troch wyej. S sami. Babi otwiera torb. Pojawia si dua angielska flaga. - Kupiam j w Portobello, kiedy byam w Londynie. Pom mi j rozcign. Bye tam kiedykolwiek? - Nie, nigdy. adnie tam? - Bardzo. Ubawiam si szalenie. Byam w Brington przez miesic i kilka dni w Londynie. Pojechaam tam w ramach wymiany rodzinnej. Rozkadaj si na chorgwi ju rozgrzani socem. Step sucha opowiadania o Londynie i o innych jej podrach. Chyba mnstwo miejsc zwiedzia i wszystko pamita. Ale mao zainteresowany jej dawnymi podrami i mtny wewntrznie z niedospania, szybko usypia. Kiedy si budzi, nie widzi Babi koo siebie. Podnosi si niespokojnie rozglda si wok. Dostrzega j. Na wzgrzu, niej. Jej agodne ramiona wzniesione do gry. Woa j. Nie reaguje. Kiedy podchodzi, odkrywa dlaczego. Sucha swojego sony. Babi patrzy w jego stron. Jej spojrzenie nie wry niczego dobrego. Odwraca wzrok i patrzy na dalekie pola. Step siada obok. I on nic nie mwi. Babi niedugo jednak wytrzymuje i zdejmuje suchawki. - Sdzisz, e wolno ci zasypia, kiedy ja mwi do ciebie? - Jest naprawd rozgniewana. - To znaczy, e nie masz dla mnie szacunku! - Daj spokj, przesta. To znaczy, e jestem cholernie niewyspany. Ona prycha i znowu odwraca si od niego. A Step znowu moe odnotowa, jaka jest pikna. Zwaszcza teraz, kiedy si zoci. Kiedy podnosi wysoko gow i robi troch mieszn min: z udziaem brody, nosa, czoa. Jej wosy rozjanione socem odbijaj jego promienie i jakby oddychaj zapachem zboa. Jest w tym pikno opuszczonej play, ktrej surowe morze obrysowuje dalekie granice. Jej wosy, niczym spienione fale, otaczaj jej twarz. Nieposusznie zasaniaj j troch, I ona im na to pozwala. Step pochyla si i zbiera do rki t przytuln pikno. Babi prbuje si odsun. - Zostaw mnie! - Nie mog. To jest silniejsze ode mnie. Musz ci pocaowa. - Powiedziaam ci, zostaw. Jestem obraona.

Step nachyla si do jej ust. - Przysigam, e potem wysucham wszystkiego. O Anglii, o Londynie, o innych twoich podrach, o czym tylko chcesz. - Powiniene by sucha przedtem! Step wykorzystuje ten moment i cauje j w locie, trafiajc w usta nieprzygotowane, wpotwarte. Babi jest szybka i zaciska je w por. Trwa krtka przepychanka. W kocu Babi poddaje si jednak i pozwala si pocaowa. - Jeste niegrzeczny brutal. Sowa wyszeptane midzy ustami nazbyt bliskimi. - To prawda. - Sowa, ktre nachodz na siebie. - Nie podoba mi si, e tak postpujesz. - Nie bdzie tego wicej, obiecuj. - Ju ci mwiam, nie wierz w twoje obietnice. - No to przysigam ci. - Akurat mogabym uwierzy w twoje przysigi... - Okej, zgoda. Przysigam na ciebie. Babi uderza go pici. On przyjmuje cios artobliwie. Obejmuje j i zanurza si z ni w zboe. Z gry tylko soce i niebo podpatruj ich w milczeniu. Troch dalej opuszczona angielska flaga. A najbliej dwa mode umiechy. Step bawi si przez chwil guzikami jej koszuli. Zatrzymuje si, jeszcze niepewny. Jej zamknite oczy nie reaguj. Odpina jeden guzik, potem drugi, ostronie, eby jaki gwatowniejszy ruch nie naruszy magii chwili. Jego rka wlizguje si do rodka, na biodro, czujc ciao delikatne i ciepe. Pieci je. Babi pozwala mu na to, obejmujc go i caujc coraz mocniej. Step, oddychajc jej zapachem, zamyka oczy. Po raz pierwszy wszystko wydaje mu si inne. Nie musi si spieszy, jest spokojny. Czuje w sobie dziwne wyciszenie. Jego do schodzi po plecach w d, do tej mikkiej fosy cigncej si do koca spdniczki. Lekkie podejcie i mia zapowied. Zatrzymuje si. Tu blisko dwie mae dziurki wywouj umiech na jego twarzy i bardziej namitny jej pocaunek. Delikatnie pieci j nadal. Wraca do gry, a do mikkich koronek. Zatrzymuje si przy zapiciu w prbie rozwizania jego tajemnicy, ale nie tylko jego. Dwa haczyki? Dwa mae pksiyce, co zakadaj si jeden na drugi? Metalowa sprzczka w ksztacie literki s, ktr nakada si z gry? Marudzi troch. Ona patrzy na niego z zaciekawieniem, on zaczyna denerwowa. - Jak to si kurwa, odpina? Babi krci gow. - Dlaczego jeste taki ordynarny? Nic lubi, kiedy mwisz przy mnie w ten sposb.

Wanie w tej chwili zagadka si rozwizuje. Dwa mae p ksiyce rozdzielaj si pocignite za tasiemk ju woln. Rka Stepa kry po jej plecach, ju bez przeszkd siga szyi. - Przepraszam... I nie moe uwierzy, e co takiego przeszo mu przez gardo. On kogo przeprosi. Powiedzia przepraszam". On, Step, poprosi, aby mu wybaczono. Ale wicej ju nie myli o niczym. Porwany ciepem swojej nowej zdobyczy. Pieci j pier, cauje szyj, potem jego rka przemieszcza si na drug pier, znajduje tam delikatny znak namitnoci i podania. Wtedy powoli przesuwa rk niej, na gadki brzuch, do skraju spdniczki. Zatrzymuje j jej rka. Step otwiera oczy. Babi patrzy na niego i krci gow. - Nie. - Co nie? - Nic to... - Umiecha si do niego. - Dlaczego? - On nie odpowiada umiechem. - Bo nie! - Ale dlaczego nie? - Bo nie i tyle! - Ale jest jaki powd, na przykad... - Umiecha si krzywo, porozumiewawczo. - Nie, guptasie, nie ma takiego powodu. Ja tego nie chc i ju. Jak ju przestaniesz uywa brzydkich sw, to moe kiedy... Step przewraca si na drug stron i zaczyna robi pompki. Jedna po drugiej, coraz szybciej, nie przerywajc. - To nieprawda, powiedzcie mi, e to nieprawda. Znalazem j. Umiecha si, mwic to midzy wiczeniami, nieco zdyszany. Babi zapina stanik i koszul. - Co znalaze? I przesta wiczy, kiedy rozmawiamy. Step robi dwie ostatnie pompki na jednej rce. Potem opiera si na ramieniu i mieje si do niej. - Z nikim si jeszcze nie pucia... - Jeli masz na myli, e jestem dziewic, to zgadza si. - To sowo kosztuje j bardzo duo. Podnosi si. Otrzepuje rk spdniczk. Resztki kosw spadaj na ziemi. - A teraz odwie mnie do szkoy. - Co, gniewasz si? Step bierze j w ramiona.

- Owszem, potrafisz by irytujcy. Nie jestem przyzwyczajona do takiego traktowania. I zostaw mnie... Uwalnia si z obj Stepa i rusza szybko w stron angielskiej chorgwi. Step j dopdza. - Przesta, Babi... Zaczekaj, nie chciaem ci obrazi. Przepraszam, naprawd. - Nie syszaam. - Jasne, e syszaa. - Nie, powtrz. Step bezradnie rozglda si dokoa. Potem patrzy na ni powanie. - Przepraszam ci. Dobrze? Przecie ja jestem szczliwy, e nikt ci jeszcze nie mia. Babi pochyla si, eby zebra angielsk flag. Zaczyna j skada. - Naprawd? A dlaczego? - Po prostu. Jestem szczliwy i ju. - Bo mylisz, e bdziesz pierwszy, co? - Uwaaj, przeprosiem ci. Do tego, skocz z tym. Ale uparta. - Masz racj. Rozejm. - Przekazuje mu jeden koniec chorgwi. - Trzymaj, pom mi j zoy. - Oddalaj si od siebie, rozcigajc pacht, a potem zbliaj si, skadajc. Babi bierze z jego rk koniec flagi i cauje go. - Bo ten temat mnie zoci. W milczeniu wracaj do motoru. Babi usadawia si na swoim miejscu. Odjedaj wzdu wzgrza, pozostawiajc za sob poamane dba traw i niedokoczon rozmow, pierwszy dzie, gdy s razem, a Step ju dwa razy j przeprasza. No, no... Dobrze idzie. Tuli si do niego szczliwa. Tak, idzie bardzo dobrze. Babi ju jest spokojna, nie myli o niczym. Nie wie, e pewnego dnia, ju niedugo, wrc do tej rozmowy, ktra j tak bardzo zoci.

40
- Hamuj! - krzyczy Babi i przyciska si mocniej do Stepa. Na taki rozkaz motor staje niemal jak wryty. - Co si dzieje? - Jest moja matka. Pokazuje na peugeota Raffaelli, stojcego u stp szerokich schodw szkoy. Musi sprbowa. Jest par minut do wp do drugiej. Cauje Stepa w usta. - Cze, zadzwoni po poudniu. - Oddala si, kryjc si troch za sznurem parkujcych aut. Przed sam szko prostuje si mielej. Jej matka jest tam, kilka metrw dalej, widzi j dobrze

przez szyby stojcego przy chodniku mini. Czym jest zajta, co odkada na kolana. Teraz Raffaella podnosi lew rk i oglda j z uwag. Babi ju wie, mama robi sobie manikiur. Babi przykuca za samochodem, jeszcze raz sprawdza zegarek. Ju powinny by. Patrzy na prawo w gb ulicy. Stepa ju nie ma. Ciekawe, co myli o mnie. Pniej zadzwoni do niego. I uwiadamia sobie, e nie bdzie moga tego zrobi. Nie zna numeru jego komrki. Nie wie nawet, gdzie mieszka. Dzwonek na koniec lekcji. Pierwsze klasy pojawiaj si na szczycie schodw. Potem przychodzi pora na drugie, a wreszcie na trzecie klasy, na dziewczyny starsze. Ktra z nich patrzy na ni z zaciekawieniem. Babi kadzie palec na ustach, eby jej nie zdradzia. Dziewczyna domylnie odwraca wzrok, uczennice s przyzwyczajone do takich rnych sekretw. A teraz kolej na jej klas. Matka jest jeszcze zajta sob, moe walczy z jakim zamanym paznokciem. To jest waciwy moment, eby wyj z ukrycia. Wychodzi wic i miesza si z gromad. Kogo tam pozdrawia, a potem dyskretnie zerka na samochd matki. Raffaella nic nie zauwaya. Udao si. - Babi! Pallina biegnie ku niej. Dziewczyny obejmuj si. Babi patrzy na Pallin z niespokojnym pytaniem. - Jak poszo? Nic si nie wydao? - Nie, wszystko pod kontrol. Masz, tu s dzisiejsze zadania. S take pytania. Wszystko zanotowane dokadnie, mogaby mnie zatrudni jako sekretark. No co, dobrze bawia? - Szaleczo. - Babi wkada papier do torby i umiecha si o przyjaciki. - Pozwl, e odgadn. - Pallina spoglda czujnie na Babi. niadanie w Euclide na Vigna Stelluti. Cappuccino i mariozzo ze mietan. - Ciepo, ciepo. To samo, ale u tego na Flaminii. - Jasne. O wiele dyskretniej. Bez puda. A potem szybko do Fregene i niepohamowany seks na play, czy tak? - Pudo! - Babi odchodzi, umiechajc si. - Co do Fregene, czy tego innego? - Powiem ci tylko, e w jednej rzeczy spudowaa. Wsiada do samochodu, okamawszy przyjacik i pozostawiajc j przed szko z niezaspokojon ciekawoci. - Cze, mamo. - Cze. - Matka daje si pocaowa w policzek. Sytuacja wyglda na opanowan. - Jak poszo w szkole? - Dobrze. Nie byam pytana.

Zjawia si i Daniela. - Moemy jecha. Giovanna powiedziaa, e od dzi bdzie wracaa na wasn rk. Ruszaj. Ta wiadomo napenia wszystkie radoci. Nie musz ju na ni czeka. Kiedy zatrzymuj si przed wiatami, Babi czuje nagle, e co j kluje pod bluzk. Ostronie wsuwa tam rk i na staniku znajduje uwiziony zloty kosek. Uwalnia go i wkada do dzienniczka. Przyglda mu si przez chwil. Taki maty wielki sekret. Step dotyka jej piersi. Umiecha si i w chwili, w ktrej zapala si zielone wiato, dostrzega go. Stoi tam, po prawej stronie placu. miejc si, macha brytyjskim sztandarem, jej sztandarem. Kiedy on go jej ukrad? Ale uwiadamia sobie rzecz waniejsz. Step, podobnie jak Pollo, te kradnie. Nie zastanawiaa si nad tym wczeniej. Zwizaa si ze zodziejem.

41
Pierwsze a" jest nazbyt tuciutkie, drugie ma paeczk zbyt dug i jest za niskie, zreszt wszystko jest chyba za delikatne. Babi jeszcze raz prbuje naladowa podpis matki. Wypenia nimi kilka kartek z zeszytu do matematyki. - Dani, popatrz, czy wydaje ci si, e to jest podpis mamy? Daniela przyglda si ostatniemu podpisowi. Troch si zastanawia. - Nazwisko u mamy wychodzi nieco dusze. Nie, nie Wiem. Co tu jest nie tak. O, na przykad, g" jest nazbyt szczupe, brzuszek ma za may. Mama zaczyna nazwisko naprawd du liter. Popatrz. - Otwiera swj dzienniczek i pokazuje siostrze jeden z prawdziwych podpisw. - Widzisz? Babi patrzy i porwnuje go z tym swoim. - Mnie si wydaj identyczne. Widzisz rnic, bo wiesz. - Wraca do swojego pokoju spokojniejsza. - Rb jak chcesz. Dla mnie to g" jest zbyt mae. A poza tym nie rozumiem, dlaczego mnie pytasz o zdanie, skoro i tak potem robisz wszystko po swojemu. Babi otwiera dzienniczek na stroniczce usprawiedliwie. W rubryce Powody nieobecnoci" wpisuje: ze wzgldw zdrowotnych. W kocu to prawda. Rozchorowaaby si na sam myl, e nie ucieknie ze Stepem. Teraz przychodzi chwila podpisu. Tu trzeba by powanym. Jeszcze raz wyprbowuje na kartce obok. Pod dziesitkami innych podpisw Raffaella Gervasi". Ten ostatni wypada jeszcze lepiej. Jest perfekcyjny. Spokojnie mogaby sfaszowa

czek i kupi sobie SH 50. W czym przesadzia. Przecie nie potrzebuje pienidzy, tylko usprawiedliwienia. Chwyta piro i podpisuje. Due R i jazda dalej, prowadzc rk z maksymaln swobod, a do ostatniej kropki nad i. Teraz, jeszcze drc z napicia, z wysiku skupienia si, by napisa to nazwisko dokadnie tak, jak matka, przyglda si podpisowi. Udao si jeszcze lepiej. Nie do wiary. No, moe nazwisko jest odrobin rozedrgane. Porwnuje z innymi podpisami matki w dzienniczku. adnej znaczcej rnicy. adnego ladu niecisoci. No i jeszcze jedno gra na jej korzy. Pierwsza godzina to matematyka z pani Boi, ktra ma bardzo grube szka i szeroko otwart, zawsze umiechnit twarz. Nawet wtedy, gdy przepraszaa klas, e zgubia odrobione zadania, i prosia, eby nikomu o tym nie mwi. Tamtego dnia Pallina bya pewna, e zarobi co najmniej siedem. Twierdzia, e to dlatego pani Boi zgubia zadania. Umylnie to zrobia, eby nie da jej takiej satysfakcji. Pallina wierzy, e wszyscy nauczyciele maj z ni na pieku i zaniaj jej oceny. Babi zamyka dzienniczek. Ten podpis zobaczy tylko matematyczka i na pewno nie zauway, e zosta sfaszowany. Bierze si do nauki. Przeszkadza jej jakie dziwne uczucie niepokoju. Rozglda si dokoa, ale niczego nic spostrzega. Pracuje dalej. Gdyby nieco dokadniej sprawdzia rozkad lekcji, zrozumiaaby, co narusza jej spokj. Drug godzin ma pani Giacci.

42
Pniej, kiedy jej rodzice wyszli. Step przyjeda po ni. Na dole czeka ju na ni caa grupa: Schello, Lucone, Dario i Gloria, Siciliano, Hook, Pollo, Pallina i jeszcze kilku chopcw z dziewczynami w golfie. Jad do Prima Porta, a stamtd skrcaj na Fiano. Kiedy docieraj na miejsce. Babi jest przemarznita. Miejsce nazywa si Il Colonello i ley bardzo daleko. Babi nie rozumie, dlaczego wybrano co takiego, tylko eby zje kolacj. Dwie sale z kuchennym pieni na widoku i zwyczajne stoy. Moe bdzie tanio, myli. Mody kelner pojawia si, by przyj zamwienia. Jest ich pitnacioro i wszyscy cigle chc czego innego, z wyjtkiem Babi, ktra od razu prosi tylko o mieszan saat z niewielk iloci oliwy. Mody kelner jest skoowany. Co chwila prbuje uporzdkowa zamwienia na pierwsze dania, eby przej do drugich, ale gdy mowa jest o dodatkach, niektrzy maj ju inne pomysy. - Szefie, prosz dwa razy papardelle na dziczynie.

- Dla mnie te. - I jeszcze kto to samo, i jeszcze kto. A zaraz dwoje wymylio sobie polent, ale moe by te carbonara. Tak niezdecydowanej grupy biesiadnikw Babi jeszcze nie widziaa. Jakby tego byo mao, Pollo prbuje pomc w zbieraniu zamwie i co chwila powtarza je wszystkie, wywoujc jeszcze wiksze zamieszanie. W kocu wszyscy zaczynaj si mia jak szaleni, traktujc ten rytua zamwieniowy jak zabaw. Biedny kelner odchodzi z cikim mtlikiem w gowie. Jedno zrozumia na pewno, e musi przynie czternacie jasnych piw i... co, co zamwia ta adna blondynka o niebieskich oczach. Sprawdza na bloczku wrd zamwie i skrele i wchodzi do kuchni, wiedzc ju, e ma przynie take jedn col light. Kolacja przebiega w penym zamieszaniu. Za kadym razem, kiedy pojawia si jakie nowe danie, od szynki po krge serki lub chlebki na oliwie, nastpuje gromadny atak, wszyscy rzucaj si na to razem i po chwili zostaj puste talerze. Dziewczyny z oczami przesadnie umalowanymi miej si i dobrze bawi. Babi wypatruje w Pallinie jakiego porozumienia, ale ona te jest ju doskonale zasymilowana z grup. Przybywa jej mieszana saata z odrobin oliwy. Sytuacja w sumie nie jest najweselsza. Gos zabiera Siciliano. Opowiada smutn histori niejakiego Francesca Costanzi, ktry mia kiepski pomys niepokoi jego by kobiet. Nawet nie kobiet, myli Babi, tylko jego by. Mona zwariowa. Ale wszyscy suchaj z zainteresowaniem i nikt chyba nie ma adnych zastrzee. A zatem, myli Babi, racj pewnie ma on. Nienormalna jestem ja. - I wiecie, co robi? - Sycylijczyk pociga yk piwa. - Id z Hookiem do Mariny, ktra bya w domu. Po drugiej stronie stou Hook z przepask na oku umiecha si. Jest w centrum uwagi i susznie chce przey chwil swojej chway. Sycylijczyk cignie dalej. - No wic ka jej zadzwoni do tego dupka i cign go do siebie. I wiecie co robi ten szmirus? Babi ze zdziwieniem rozglda si po twarzach kompanii. Wyglda na to, e nikt nie wie. Decyduje si na odpowied. - Przychodzi. Sycylijczyk odwraca si w jej stron. Wydaje si, e jest troch zaskoczony. - Brawo, Babi. Ot to, ten szmirus przychodzi! - Ona si umiecha. Spotyka dezaprobujcy wzrok Stepa i rozkada rce. Sycylijczyk niczego nie zauwaa, opowiada wesoo dalej. - A teraz bdzie najlepsze. Kiedy tamten dzwoni. Marina wpuszcza go do rodka. On wchodzi, a my z Hookiem ju wchodzimy na nim. Unieruchamiamy go. Mona si umia, zbieramy go i

przywizujemy do krzesa. Och, trzeba wam byo widzie jego gb, kiedy by goy jak robak. Bior n kuchenny i wkadam mu midzy nogi. Pojcia nie macie, jak si rozdar. Hook twierdzi, e n by zamroony, to dlatego! Wtedy wkracza Marina. Kazalimy jej zaoy przezroczyste koronki. Ja puszczam muzyk, a ona robi striptiz. Mwi facetowi, uwaaj, jak zobacz, e ci si podoba, a twj szczur zacznie dawa oznaki ycia, przysigam, utn ci go. Marina zostaje w staniku i majtkach, a ten facet ani drgnie, nie wiem, czy rozumiecie, ten szczur zupenie mu zdech. Wszyscy miej si jak wariaci. Jaka dziewczyna na kocu omal si nie dusi, zachystujc si. Nawet Step wydaje si zbawiony. Babi nie wierzy wasnym oczom. - Czekajcie, czekajcie, jeszcze nie koniec - ucisza Sycylijczyk. - W pewnej chwili syszymy jakie haasy u drzwi. Pewnie rodzice Mariny, kombinujemy z Hookiem i chodu rzez okno. Na sam myl, e znajd goego faceta na krzele i Marin w rozbierance, przysigam, mona zdechn ze miechu, co? Widzielibycie ich gby. - No i co zrobili temu szmirusowi? Babi patrzy na Pallin. Przynajmniej ma odwag zada Jakie pytanie. - Ba, nie wiem. My prysnlimy w por. Wiem tylko, e to cierwo jest teraz z jedn, ale ma z ni powane problemy. Po tej prbie, jakiej go poddalimy, nie wychodzi mu jako. Jak widzi tak, co si rozbiera, jego szczur nie robi mu stjki! Apoteoza radoci. Wybuch miechu wstrzsa kompani. I zaraz, nie wiadomo czemu, zaczyna si. Kto rzuca kawakiem chleba. Kto odpowiada wod. Coraz gciej lataj niedojedzone potrawy z talerzy. Miso, kartofle, nawet piwo. Wszystko, co trafi pod rk. Dziewczyny pierwsze opuszczaj swoje pozycje. Umykaj Babi i Pallina, a za nimi inne. Chopcy zaczynaj atakowa si ostrzej, gwatowniej, ze zoci, nie przejmujc si gomi przy ssiednich stolikach. Nastpuje kulminacja. Wystraszony kelner prbuje interweniowa i dostaje mokrym chlebem domowym prosto w twarz. Reaguj niemal owacj. Nigdy jeszcze chopak nie odnis takiego sukcesu. Lecz oto pora na rachunek. Pollo ogasza, e zbiera pienidze. Step bierze Babi pod rk i wyprowadza j na zewntrz. Wszyscy powoli si wymykaj. Babi wyciga portmonetk. - Ile ci jestem winna? Step umiecha si. - artujesz? Zostaw. - Dzikuj. - Nie masz mi za co dzikowa. Wsiadaj.

Step wcza silnik. Babi sadowi si za nim. - To komu mam dzikowa? Pollo zacz zbiera pienidze. - Tak to si tylko nazywa. - Pollo wybiega wanie z lokalu i szybko wskakuje na swj motor. - Jazda, chopaki! Wszyscy startuj z jkiem opon. Motory skacz do przodu przy zgaszonych wiatach. Z restauracji wybiegaj kelner i kto jeszcze. Co krzycz, na prno usiujc odczyta numery. Echa dudnicych motorw budz wskie uliczki Fiano. Jeden za drugim, pochyleni dla szybkoci, wylatuj tymi uliczkami z miasteczka, wrzeszczc, miejc si i grajc na klaksonach. Niemal w locie wyskakuj na Tiberin, owinici chodem drogi i mokr zieleni pobliskich lasw. Dopiero wtedy wczaj wiata. Pollo zblia si do Stepa. - Nie je si le u tego Colonella... - Przeciwnie, je si dobrze. - Chocia daj czterdziestu euro za gow... - No to zrobie susznie! Pollo dodaje gazu i z gonym rechotem odjeda z Pallin za plecami. Babi wychyla si do przodu. - Czy to znaczy, e nie zapacilimy? - No to co? Jaki problem? - Problem? Czy ty zdajesz sobie spraw, e mog nas zaskary? Mogli zanotowa jaki numer. - Nie mogli przy zgaszonych wiatach. Robimy tak zawsze i jako nikt z nas jeszcze nie wpad. Wic nie kracz, eby nie wykrakaa. - Ja nie kracz. Ja tylko chciaabym, eby sprbowa si zastanowi. Cho to akurat jest trudne do osignicia. Czemu pomylisz o ludziach z restauracji? O tych, ktrzy tam pracuj, haruj cay dzie nad garnkami, przygotowuj ci jedzenie, podaj, sprztaj, zmywaj, a ty nie masz dla nich i odrobiny szacunku. - Jak to nie mam! Przecie powiedziaem ci, e bardzo mi ni wszystko smakowao! Babi milknie. To nie ma sensu. Z rezygnacj kontynuuje jazd, troch si tylko odsuwa od Stepa. Nocne powietrze i wilgo idca od lasu owiewa j chodem, wywoujc dreszcze. Ale nie tylko o to chodzi. Ona jest z kim, kto czego nie rozumie, nie potrafi zrozumie. Patrzy przed siebie, unoszc gow. Noc jest czysta. Gwiazdy lni wysoko. Mae, przejte oboczki ocieraj si o ksiyc. Byoby naprawd piknie, gdyby tylko...

- Ej, Step! - Hook jest tu obok. - Stawiasz pidziesit o na tego, kto dojedzie do centrum na jednym kole? Stepowi takich rzeczy nie powtarza si dwa razy. - Stawiam! - Zmienia bieg i dodaje gazu. Motor zaczyna si wspina. Babi ledwie zdy przytrzyma si Stepa. Znowu! Nie wytrzymam tego! Brakuje tylko tego, ebym wyldowaa gow w d! - Step! Step! - Krzyczy, bijc go piciami w plecy. - Przesta! Opu! Step odpuszcza gaz. Przednie koo opada. Hook pdzi jeszcze na jednym kole, gono obwieszczajc swoje zwycistwo. - Co z tob? Odbio ci? - Do mam tych stjek, bjek, ucieczek! Nie znios tego! Rozumiesz? - Babi krzyczy gono. - Ja chc y normalnie, spokojnie. Wrd ludzi, ktrzy jed na motocyklach jak wszyscy. Nie chc ucieka z restauracji, chc paci, jak inni. Nie chc, eby ty si bi. Nie chc sucha twoich przyjaci, ktrzy wkadaj facetowi n midzy nogi tylko dlatego, e przystawia si do byej kobiety jednego z nich, nie chc tego sucha, gdyby nawet tu nie szo o by! Nienawidz przemocy, nienawidz zbirw, awanturnikw, tych, co nie potrafi y, rozmawia, dyskutowa, ktrzy nie maj szacunku dla innych. Rozumiesz? Nienawidz! Na chwil zapada midzy nimi milczenie, jakby dali si ukoysa staej prdkoci pojazdu i uspokajajcemu prdowi powietrza. Potem Step zaczyna si mia. - Mona wiedzie, co ci tak bawi? - A wiesz, czego ja nienawidz? - Nie wiem, czego? - Straty pidziesiciu euro.

43
Przed stacj benzynow na placu Euclide grupa chopcw dziewczt sucha wystpu bardzo zabawnego osobnika. Odnisby pewnie sukces w jakim teatrzyku kabaretowym. Tymczasem upar si, eby studiowa ekonomi i handel, cho przed profesorami odgrywa raczej sceny nieme. Nieco dalej, przed Pandemonium, zbiera si modzie troch starsza. Podjeda jakie bmw Z3. Z samochodu wychodzi brunetka w poczochach rwnie doskonaych jak jej nogi. Jest czarnym akiecie i plisowanych bermudach z lnicego wabiu.

Na niebieskim tle wozu wyglda jak wietlna reklama. Ale kiedy wychodzi on, magia znika. Ma niewiele wosw na gowie i brzuszek. Rasowy stylista nigdy by z niego nie skorzysta. Bardziej z przodu, przed kioskiem z gazetami, stoi pciarwka. Dwaj karabinierzy bez wielkiego przekonania sprawdzaj dokumenty modych ludzi stojcych obok, po czym odchodz. Jaki samochd przemyka przez plac na klaksonie. Dziewczyna o jasnych wosach wychyla si z okna, pozdrawiajc kogo, po czym z piskiem opon skrca w via Siacci. Brunetka wchodzi do Caffe Shop i kupuje papierosy. Chwil pniej, jeden po drugim, przybywaj oni. Trbic i haaliwie gazujc. Niektrzy wjedaj na chodnik, inni ustawiaj si przed zacignit aluzj kawiarni Euclide. Babi zsiada z motoru Stepa i rk odrzuca sobie wosy do tyu. Podchodzi do niej Pallina. - Mocne, nie? - Co? - No, e uciekymy tak w noc, nie pacc. Nigdy mi si to jeszcze nie przydarzyo. Przyznaj, fajnie byo. A kompania jest sympatyczna, nie? - Nie. Nie bawi mnie co takiego. - No wiesz, raz, dla odmiany... - To nie jest raz dla odmiany. Wiesz o tym bardzo dobrze. To ju zwyczaj. Pallina, nie rozumiesz? To tak, jakby ukrada. Jeli zjadasz i nie pacisz, to kradniesz. - Co takiego, talerz makaronu i jedno piwo! Kradzie stulecia! - Pallina, skoro tego nie rozumiesz, to nie ma o czym mwi... Nieoczekiwanie czyja rka z tyu klepie j do mocno po ramieniu. To Maddalena. uje gum i patrzy na ni z umieszkiem. - Sdz, e ty tu nie powinna przyjeda. - A to czemu? - Bo ja ci tu nie chc. - Nie wydaje mi si, eby to miejsce byo twoje. Wic nie moesz mi tu niczego zabroni. Babi odwraca si do Palliny, koczc rozmow. Prbuje zacz mwi o czym z przyjacik, kiedy gwatowne szturchnicie zmusza j do odwrcenia si z powrotem. - Pewnie nie zrozumiaa. Masz si std wynosi. - Maddalena mocno uderza doni w rami Babi. - Chwytasz? Babi wzdycha. - Czego ty ode mnie chcesz? Nie znam ci. Kto ty jeste? Maddalena podnosi gos. Robi si czerwona.

- Ja jestem ta, co ci rozwali gb! - Przysuwa si bliej, jest nos w nos. - Jasne? Babi krzywi si ze wzgard. Ludzie wok zaczynaj si oglda, by zobaczy, co si dzieje. Stopniowo przestaj rozmawia i zamieniaj si w gapiw. Ju widz, na co si zanosi. I Babi wie. Prbuje j odsun od siebie. Jest stanwko za blisko. - Skocz z tym. Nic lubi ulicznych awantur. - Ach, nie lubisz. To sied w domu... Maddalena gronie naciera. Babi wyciga rce i przytrzymuje j za ramiona, by zachowa odlego. - Suchaj, ja naprawd nie chc z tob dyskutowa... - To tak? - Maddalena patrzy na rce Babi sigajce jej ramion. - Z apami do mnie? Zabierz je ze mnie natychmiast! - I uderza mocno po ramieniu przeciwniczki. - Dobrze, pjd sobie. Step? Babi odwraca si, szukajc go. I naraz czuje gwatowne palenie na prawym policzku. Co j uderzyo. Obraca si. Maddalena ustawia si naprzeciw. Zacisna rce w pici, podnosi je gronie, umiecha si. To ona zadaa jej ten cios. Babi podnosi rk do policzka. Ko policzkowa jest gorca i zaczyna j bole. Maddalena kopie j w brzuch. Babi si cofa. Maddalena dosiga jej z trudem, ale to te boli. Babi odwraca si, eby std odej. - Dokd uciekasz, gwniaro?! Silny kopniak w tyek odrzuca j do przodu. Zachowuje jednak rwnowag. Ma zy w oczach. Powoli idzie dalej. Wok syszy gwar gosw, widzi miejce si twarze. Kto patrzy na ni w milczeniu, kto inny wskazuje j palcem. Dziewczyny, co spogldaj na ni ze wspczuciem. Przytumiony haas ulicznego ruchu. I Step. Jest tam, przed ni. Ale syszy, jak kto biegnie z tyu. Maddalena. Zamyka oczy i pochyla gow. Pewnie za chwil otrzyma kolejny cios. Czuje, jak kto chwyta j gwatownie za wosy i cignie. Obraca si wok siebie, eby nie upa. Drepce szarpana przez Maddalen, t wrzeszczc furi, ktra piciami okada Babi po gowie, po karku, po plecach. Wosy lada chwila bd wyrwane z gowy, ostry bl wdziera si jej do mzgu, odbiera wiadomo. Ale kade szarpnicie si, opr to nowy, przeszywajcy bl. Wic daje si wie napastniczce, niemal biegnc za ni. Wyciga rce przed siebie, chwytajc si jej kurtki, przytrzymujc si kurczowo w tym lepym, niepojtym i coraz szybszym biegu. Potem nagy zgrzyt elaza, odgos metalu uderzajcego o ziemi. Jest wolna. Maddalena potkna si na parkujcych tu motorkach, przewrcia si, pocigajc za sob jak hond SH 50 i czyj stary free. I teraz ley pod nimi, pod brudnym koem z zardzewiaymi szprychami, ktre jeszcze si krci, i cik ram i kierownic, ktre j unieruchomiy. Babi czuje, jak wzbiera w niej zo niczym morski

przypyw, jak wielka fala nienawici. Czuje swoj czerwon twarz, swj ciki oddech, obola ko policzkow, umczon gow i w teje chwili rzuca si na swoj przeladowczyni. Zaczyna j kopa ze zwierzc wciekoci, zmieniajc si nie do poznania. Maddalena prbuje si podnie. Babi pochyla si nad ni i zasypuje j gradem ciosw, bijc gdzie popadnie, krzyczc, drapic, cignc za wosy, zostawiajc na jej ciele krwawe lady. Potem dwie silne rce unosz j od tyu. Babi kopie jeszcze w powietrzu, prbujc si wyrwa, spa z powrotem na swoj ofiar, by rozdzioba, rozerwa, zniszczy do reszty. Ostatnim kopniciem trafia w jaki motor. Kolejny SH 50 powoli przewraca si tu koo cakowicie ju bezsilnej Maddaleny. - Och, mj motorek... - skary si niewinny waciciel. Odcigana na bok Babi spostrzega, e tumek gapiw ju si nie mieje. Patrz na ni w milczeniu. Rozstpuj si przed ni. Pozwala si odcign, poddajc si jakiej sile. Nerwowy miech wstrzsa jej ciaem. Przypomina sobie tamt wulgarn dziewczyn z gbi stou. I mieje si jeszcze bardziej, z siebie si mieje, cho z jej ust nie wydobywa si aden dwik. Powiew wieego powietrza pieci jej twarz. Zamyka oczy, krci jej si w gowie, serce bije mocno. Oddech rwie si, gwatowne fale gniewu napywaj rzadziej, cho jeszcze niezupenie opady. Co pod ni zatrzymuje si. To motor. Step pomaga jej zsi. - Chod tutaj. S na mocie Flaminio. Wchodzi po stopniach wyej. Tu jest maa fontanna. Step moczy swoj bandan i przeciera twarz Babi. - Lepiej? - Babi kiwa gow potakujco. Step siada na ku obok. Macha zwisajcymi nogami i patrzy na dziewczyn z umiechem. - Kim ty jeste? Ty, ktra nienawidzisz przemocy i bijatyk, szczcie, e zdyem, bo jeszcze troch, a by zatuka nieszcznic na amen. Babi robi krok w jego stron i wybucha paczem. Nagle spazmatycznie. Jakby co w niej pko, jaka tama, przeszkoda, uwalniajc t rzek ez i szlochw. On patrzy na ni, rozkadajc rce, nie wiedzc, co ma czyni. Potem obejmuje te mikkie ramiona, drobne i drce. - Daj spokj, przesta. To nie twoja wina. Sprowokowaa ci. - Nie chciaam jej uderzy, nie chciaam jej skrzywdzi. Naprawd... Nie chciaam. - Jasne, wiem. Step bierze j pod brod. Zbiera ma, son z, po czym unosi jej twarz. Babi otwiera oczy, pocigajc nosem, trzepocc powiekami, umiechajc si i miejc troch jeszcze nerwowo.

Step powolutku zblia si do jej ust i cauje j. Wydaj si jeszcze bardziej mikkie ni zwykle, pod jego pocaunkiem ulege, gorce... i troch sone. A ona, znajdujc pocieszenie w tym pocaunku, odpowiada najpierw delikatnie, a potem coraz namitniej, niemal rozpaczliwie, znajdujc wreszcie schronienie w gniazdku u nasady jego szyi. A on czuje jej mokre policzki, jej gadk skr i drobne kania tu przy obojczyku pod uchem. - Do ju. - Odsuwa j od siebie. - No dosy, przesta. - Wchodzi na murek barierki. - Jeli nie przestaniesz paka skocz w d. Zobaczysz... - Robi kilka niepewnych krokw po liskim marmurze. Otwiera ramiona, szukajc rwnowagi. - No wic przestaniesz, czy mam skaka? Daleko w dole spokojna i mroczna rzeka, woda jest pena nocy, a brzegi zaroli, Babi patrzy na niego z niepokojem, ale jeszcze pochlipuje. - Nie rb tego... prosz. - No to przesta paka! - To nie zaley ode mnie... - No to ciao... Step z krzykiem skacze w d. Babi rzuca si do murku. - Step! - Nic nie wida, tylko spokojny bieg rzeki kierowany wasnym nurtem. - Buuu! Step wyskakuje zza murka i w locie chwyta j za klapy kurtki. Babi wydaje okrzyk lku. - A ty uwierzya, co? - Cauje j. - Tylko tego mi brakowao. Sam widzisz, w jakim jestem stanie, a ty tu takie wygupy. - Umylnie to zrobiem. Dobry przestrach to wanie to. Wypasza wszystko. - To dobre na czkawk. - A ty co mylaa? Chod, poka ci co. - Pomaga jej przedosta si na drug stron murku. Tu znajduj si jakby poza mostem, zawieszeni w mroku na wskim karniszu. Pod nimi rzeka, nieco dalej owietlona Olimpica. Owinici w noc i cichy szmer wody, cauj si znowu. Namitnie i z zapaem, napenieni podaniem. Podnosi jej bluzeczk i odsania pier. Rozpina na sobie koszul i spotyka si swoim ciaem z jej piersi. Tkwi w oddechu wsplnego ciepa, suchajc swoich serc, czujc dotykajce si ciaa, chodzone rzekim powiewem nocy. Potem, siedzc ju na murku, patrz na niebo i gwiazdy. Babi wyciga si, teraz wyciszona i spokojna, ukadajc gow na udach Stepa. On pieci jej wosy. W milczeniu. W pewnej chwili Babi zauwaa jaki napis. - Ty by nigdy czego takiego dla mnie nie zrobi.

Step rozglda si. Czyj romantyczny spray wypisa na mieniu miosne wyznanie: Sarenko, kocham ci". - To prawda. Ja nie umiem pisa, jak twierdzisz. - C, mgby poprosi kogo, eby to zrobi za ciebie. Babi zadziera gow do tyu, umiechajc si przekornie. - A mnie si wydaje, e pisanie takich rzeczy jest bardziej odpowiednie dla ciebie. Na kolumnie naprzeciw Step dostrzega kolejny napis. Cathie ma drug najpikniejsz dupk w Europie". Drug" zostao doczone w maym nawiasie. Step umiecha si. - Ten napis jest na pewno prawdziwszy. Poniewa to ty masz pierwsz. Babi podrywa si, zeskakuje z murku i uderza go swoj ma pici. - wintuch! - Co robisz? Mnie te chcesz pobi? To staje si twoim naogiem... - Nie lubi takich artw. - Dobra, nie bdzie ich. - Step chciaby j obj, ale wymyka mu si. - Nie wierzysz mi? Obiecuj... - Jasne... Bo jak nie, to ci pobij!

44
Alessandri? - Obecna. - Bandini? - Obecna. Pani Boi sprawdza list obecnoci. Babi w awce niespokojnie przypatruje si swojemu usprawiedliwieniu. Teraz ju nic wydaje jej si tak doskonale. Pani Boi przeskakuje czyje nazwisko. Uczennica, ktra jest obecna i ktrej zaley na swojej tosamoci, zwraca nauczycielce uwag. Pani Boi przeprasza i cofa si do nazwiska, ktre opucia. Babi uspokaja si nieco. U tak roztargnionej profesorki to usprawiedliwienie moe jako przejdzie. Kiedy przychodzi jej kolej, zanosi swj dzienniczek do katedry wraz z dwiema innymi uczennicami, niebdcymi na lekcjach poprzedniego dnia. Stoi tam chwil z omoccym mocno sercem. Ale przechodzi gadko.

Babi wraca na miejsce i ledzi dalszy cig lekcji ju rozluniona. Pallina umiecha si do niej ze swojego miejsca. Dostaje od niej licik. To rysunek. Jedna dziewczyna ley na ziemi, a druga stoi nad ni w pozycji boksera. Wyej, duymi literami, jak tytu: Babi III". To aluzja do filmu Rocky. Strzaka wskazuje na lec z podpisem Maddalena" i w nawiasie dziwka". Obok stojcej dziewczyny jest duszy napis. Babi, jej pici s z granitu, jej minie ze stali. Kiedy pojawia si ona, cay plac Euclide dry ze strachu, a wszystkie dziwki uciekaj". Babi nie pozostaje nic innego, jak si rozemia. Rozlega si dzwonek. Pani Boi, z pewnym trudem zebrawszy swoje rzeczy, wychodzi z klasy. Dziewczyny nie zdyy jeszcze na dobre opuci swoich awek, gdy wchodzi pani Giacci. Uczennice w milczeniu wracaj na swoje miejsca, Nauczycielka wkracza na katedr. Babi odnosi wraenie, e pani Giacci, wchodzc, uwanie rozejrzaa si wok, jakby kogo szukaa. Teraz, kiedy zobaczya Babi, jakby oddycha ulg, umiecha si. Siadajc, Babi pociesza si, e tak jej si tylko wydaje. Musi z tym skoczy, postanawia. W kocu pani Giacci nie ma nic przeciwko niej. - Gervasi! - Babi podnosi si. Pani Giacci patrzy na ni, umiechajc si. - Prosz, prosz do mnie, panno Gervasi. Babi wychodzi z awki. Niedobrze. Z historii ju bya pytana. Ta baba wyranie si czepia. - We ze sob dzienniczek. To zdanie jest jak cios w serce. Czuje, e zemdleje. Klasa zawirowaa jej w oczach. Szuka Palliny. Ona te zblada. Babi z cikim, nie do utrzymania dzienniczkiem podchodzi do katedry. Po co jej dzienniczek? Nieczyste sumienie nie jest w stanie odpowiedzie. I mae wiateko w tunelu. Moe chce sprawdzi podpisan uwag. Czepia si tego promyczka nadziei, tej nieprawdopodobnej iluzji. Kadzie dzienniczek na katedrze. Nauczycielka otwiera go, patrzc na ni. - Wczoraj nie byo ci w szkole, prawda? Ganie nawet ten ostatni, wty promyczek. - Tak. - A dlaczego? - Nic czuam si najlepiej. - Teraz czuje si okropnie. Nauczycielka zblia si niebezpiecznie do stroniczki usprawiedliwie. Znajduje ostatnie, to strasznie wtpliwe. - A to miaby by podpis twojej matki, prawda? - Pani Giacci podsuwa jej przed oczy dzienniczek. Babi patrzy na rezultat swojej pracy kopisty. Nagle wydaje jej si to tak gupio sfaszowane, tak wyranie roztrzsione, tak jawnie podrobione... - Tak. - Pojawia si na jej ustach zupenie bezsilne, ledwie syszalne.

- Dziwne. Przed chwil rozmawiaam na ten temat z twoj matk, a ona nic nie wiedziaa o twojej nieobecnoci. A jeszcze mniej, e cokolwiek w tej sprawie podpisywaa. Wkrtce tu bdzie. Nie wydaje mi si, eby bya szczliwa. Ju skoczya t szko, panno Gervasi. Zostaniesz z niej wydalona. Podrobiony podpis, w ktrego sprawie skadam doniesienie tam, gdzie trzeba, to pewne wyrzucenie ze szkoy. Szkoda, Gervasi, mogaby mie dobry stopie na maturze. C, moe w przyszym roku... Trzymaj. Babi odbiera dzienniczek. Nagle zrobi si jaki lekki. Wszystko zaczo wyglda niewiarygodnie inaczej, nawet jej ruchy, jej kroki. Jakby pywaa w powietrzu. Gdy wraca na miejsce, czuje na sobie spojrzenia koleanek i dziwne milczenie. - Tym razem, panno Gervasi, ty popenia bd! Nie pojmuje naleycie tego, co nastpuje. Odnajduje si w pomieszczeniu z drewnianymi awami. Jest tu jej matka, ktra strasznie na ni krzyczy. Przychodzi pani profesor Giacci z dyrektorem szkoy. Ka jej wyj. Kiedy ona czeka na korytarzu, za drzwiami trwa duga dyskusja. Przechodzi zakon nica. Patrz na siebie bez umiechu i bez sowa. Potem pojawia si matka. Chwytaj za rami i wychodz. Matka jest wcieka. - Mamo, czy mnie wyrzuc? - Nie, jutro wrcisz do szkoy. Moe jest pewne rozwizanie, ale musz porozmawia z twoim ojcem, czy si zgodzi. Jakie to moe by rozwizanie, e matka musi mie a zgod ojca? Po obiedzie dowiaduje si o wszystkim. To tylko kwestia pienidzy. Musieliby zapaci. Zalet szk prywatnych jest to, e wszystko tam mona zaatwi. Problemem jest tylko to, za ile. Daniela wchodzi do pokoju siostry z telefonem komrkowym w rku. - Trzymaj, to do ciebie. - Halo? - Babi budzi si ze snu, w ktry zapada zmczona wydarzeniami. - Ciao, przejechaaby si ze mn? - To Step. Babi rozsiada si wygodniej na ku, od razu przytomnieje. - Chtnie, ale nie mog. - No nie mw, pojedziemy do Parnasu albo do Pantheonu. Postawi ci mroon kaw ze mietan w Tazza d'Oro. Pia tam kaw? Boska. - Odbywam kar. - Znowu? Nigdy si nic skoczy? - Kolejna. Dzi profesorka przyapaa mnie na sfaszowanym podpisie i zrobio si pieko. Nie lubi mnie baba. Doniosa do dyrektora. Mogam powtarza rok. Ale matka jako to zaatwia. - Masz tward matk. Niezy charakterek. Osiga wszystko, co chce. - To nie takie proste. Musiaa zapaci.

- Ile? - Pi tysicy euro. Na cele dobroczynne. Step wydaje z siebie znaczcy gwizd. - Kurde, pikny akt dobroci! - Zapada troch kopotliwe milczenie. - Halo, Babi! - Tak, jestem. - Mylaem, e nam przerwano. - Nie, mylaam o tej Giacci, profesorce. Boj si, e sprawa na tym si nie skoczy. Ja j upokorzyam wobec caej klasy i ona mi tego tak tanio nie daruje. - Pi tysicy euro to za mao? - Tyle zapaci moja matka, tylko e to rodzaj darowizny A ona wemie si za mnie. Bdzie wesoo! I pomyle, e dobrze poukadao mi si ze stopniami, matura byaby zwykym spacerkiem. - Czyli e na pewno nie moesz wyj? - Ja nie artuj, gdyby zadzwonia moja matka i mnie nie zastaa, byby koniec wiata. - No to ja przyjad do ciebie. Babi patrzy na zegarek. Jest prawie pita. Matka nie wrci tak szybko. - Dobrze, przyjed. Poczstuj ci herbat. - Nie znajdzie si piwo? - O pitej? - Nie masz nic milszego ni piwo o pitej. A poza tym nie cierpi Anglikw. - Rozcza si. Babi wyskakuje z ka. Wkada buciki. - Dani, zbiegam do spoywczego. Co ci potrzeba? - Nie, dzikuj. Kto przychodzi, Step? - Zaraz si widzimy. Kupuje dwa rodzaje piwa, puszk heinekena i peroni. Gdyby chodzio o wino, atwiej by sobie poradzia. Na piwie zupenie si nie zna. Wraca szybko do domu i wstawia je do zamraalnika. Wkrtce potem odzywa si domofon. - Tak? - Babi, to ja. - Pierwsze pitro. - Naciska dwa razy przycisk domofonu i idzie do drzwi. Nie zapomina po drodze rzuci okiem na swoje odbicie w szybie jakiego obrazu. Wszystko w porzdku. Otwiera drzwi. Widzi, jak wbiega po schodach, sadzc po kilka stopni. Zwalnia dopiero na podecie, eby przywoa w umiech, ktry tak si jej podoba.

- Ciao. - Babi robi mu przejcie w drzwiach. On j mija i od razu wyciga spod kurtki jakie pudeko. - Masz, to s biszkopty angielskie na male. Kupiem tu w pobliu, s znakomite. - Angielskie biszkopty na male Co angielskiego jednak ci si podoba. - Tak naprawd nigdy ich nie prbowaem. Ale mj brat szaleje za nimi. Ma fioa na punkcie jabkowego ciasta i rnych takich, wic chyba si na tym zna. Ja tam lubi rzeczy sone. Nawet na niadanie, najlepiej jaki tost, jakie tartinki adnych sodkoci Ona umiecha si. Troch zmartwiona, jak bardzo rni si rwnie w sprawach tak prostych. - Dzikuj, zaraz je zjem. - A przecie jest na diecie, a te mae, kruche ciasteczka na male maj po sto kalorii kade. Step idzie za ni. On te jest troch nieswj. Tych ciasteczek nie kupi bynajmniej po drodze, lecz podwdzi je swojemu bratu. Uspokaja si na myl, e w ten sposb dziaa na rzecz Paola. Maa dieta nie zaszkodzi mu z pewnoci. Daniela wychodzi ze swojego pokoju tylko po to, eby go zobaczy. - Ciao, Step. - Ciao. - On wyciga do niej rk, umiechajc si. Nie zwrci szczeglnej uwagi, e posuguje si jego pseudonimem. Babi piorunuje siostr wzrokiem. Daniela, chwytajc lot, udaje, e bierze co z kuchni i wraca pospiesznie do swojego pokoju. Za chwil woda ju si gotuje. Babi otwiera rowe pudeko. Ma yeczk wsypuje do garnuszka drobne listki herbaty. Delikatny zapach powoli rozchodzi si po kuchni. Przechodz do salonu. Ona z filiank parujcej, czereniowej herbaty, on z dwoma piwami w rku, rozstrzygajc ewentualne wtpliwoci. Babi wyjmuje z biblioteczki album z fotografiami i otwiera go przed nim. Moe to heineken, a moe peroni powoduje, e Stepa zaczyna to bawi. Sucha jej barwnych opowieci, ktrym towarzysz po kolei rne zdjcia z podry, ze wiata, z pamitkowych miejsc. Tym razem nie usypia. Zdjcie po zdjciu ledzi na tych kartkach osonitych celofanem, jak dziewczynka ronie. Jak pojawiaj si jej pierwsze zby, jak gasi wieczk, jak jedzie na rowerku, potem, troch wiksza, krci si wraz z siostr na karuzeli. I na sankach ze witym Mikoajem, i w zoo maym lwitkiem w ramionach. Widzi, jak stopniowo jej twarzyczka wyszczupla si, wosy staj si janiejsze, drobne piersi rozrastaj si, a nagle, na kolejnej stronie, pojawia si kobieta. To ju nie jest jakie bezpciowe nadsane stworzenie z rkoma na biodrach i w bikini. Skromny, dwuczciowy kostium osania opalone ciao adnej dziewczyny o dugich, gadkich, szczupych nogach. Siedzi na lizgu, zbielaymi od morza

dugimi wosami okrywajc szczupe, moe jeszcze nazbyt spiczaste ramiona. Kpicy si w przymglonym tle ludzie nawet nie wiedz, e zostali uwiecznieni. Kolejne strony albumu pokazuj coraz blisz oryginaowi posta tej dziewczyny, ktra siedzi obok. Step, zaciekawiony opowiadaniem, popijajc ju drugie piwo, co jaki czas dopytuje si o co. Potem, nagle jakby domylajc si, o co mu chodzi, Babi przeskakuje ktr stron. Step, rozbawiony jej tysicem drobnych wersji, jest szybszy ni ona. - Zaczekaj, chciabym i to zobaczy. Troch zmagaj si ze sob, ale tylko po to, eby si poobejmowa i pociska. On po zwycistwie wybucha miechem. Ona, ze miesznym grymasem na twarzy, zezuje brzydko, umiecha si na rodku strony. Tego zdjcia Babi nigdy nie lubia. - Ciekawe, tu najbardziej jeste podobna do siebie. Ona pozornie obraona, szturcha go z przygan. Odkada na miejsce album, zbiera filiank i puszki po piwie, odnosi do kuchni. Step, zostawszy sam, kry po salonie. Zatrzymuje si przed kilkoma obrazami, ktrych autorzy nie s mu znani. Na szerokim stoliku o krtkich nkach srebrne szkatuki i popielniczki stoj bez okrelonego porzdku, ale i tak wielce mogyby uszczliwi jego przyjaci. W kuchni Babi zmywa swoj filiank, a dwie puszki po piwie wrzuca do wiadra pod zlewem, przykrywajc je kartonami po mleku i po scotteksie. Trzeba ukry wszelkie lady. Kiedy wraca do salonu, nie ma tam Stepa. - Step? - adnej odpowiedzi. Idzie do swojego pokoju. Step? - Zastaje go przy swoim biurku, gdy przeglda jej dzienniczek. - Nie jest adnie czyta czyje rzeczy bez pozwolenia. Babi wyrywa mu z rk swj zeszyt. On nie protestuje. Ju przeczyta to, co go interesuje. Stara si to zapamita. - Dlaczego? Czy jest tam co, co mogoby mnie urazi? - To s moje rzeczy. - Chyba nie ma tu nic mdrego o tym frajerze z bmw. - Nie, to nie byo nic powanego, zwyczajny flirt. - Babi bawi si tym obcym sowem, podkrelajc jego obco przdn wymow. - Zwyczajny flirt - powtarza za ni Step. - Jasne, to nie to, co twj zwizek z tamt wciek bab! - O kim ty mwisz? - Step udaje, e nie rozumie. - Daj spokj, wiesz doskonale, o kogo mi chodzi. Pewnie, e o t czarn awanturnic, ktrej wczoraj pokazaam jej miejsce. Nie mw mi, e skoczya na mnie dla sportu. To midzy wami to na pewno aden flirt...

Step mieje si, bierze j w ramiona, cauje, przewraca j na ko. Podciga jej sweterek. - Zostaw, nie, daj spokj. Jeli zjawi si rodzice i nas tu przyapi, a jeszcze w moim pokoju, bdzie skandal na cztery fajery. - Masz racj. - Step podnosi j z atwoci, przyzwyczajony do ciarw o wiele wikszych ni jej szczupe ciao. - Chodmy std, tak bdzie lepiej. I nie dajc jej czasu na odpowied, przenosi do sypialni rodzicw, zamykajc za sob drzwi. Ukada j na ku i cauje w pmroku pokoju, kadzie si obok. - Jeste szalony, wiesz o tym, prawda? - szepce mu do ucha Babi. On nie odpowiada. Ostatni promyczek zachodzcego soca przenika przez opuszczon rolet i owietla jego usta. Ona widzi te biae, wspaniale zby, jak odsaniaj si na chwil przed pocaunkiem. Nie wie nawet, jak i kiedy odnajduje si w jego ramionach bez bluzki na sobie. Czuje, jak jego ciao ociera si o jej, jak jego rce sigaj jej piersi. Babi ma zamknite oczy, jej mikkie usta to otwieraj si, to zamykaj w staym rytmie, co pewien czas zmieniajc odrobin fantazyjn kapryno pocaunku. Nieoczekiwanie czuje si jakby bardziej rozluniona, spokojniejsza. W milczeniu rka Stepa opanowuje jej pasek. Zsuwa szlufk. W mroku pokoju Babi syszy szelest skry i brzk metalowej sprzczki. Jest czujna, cho nie przerywa pocaunkw. Pokj jakby zawisa w prni. Tylko to powolne tykanie budzika gdzie dalej i bliskie, troch zdyszane mioci oddechy. Teraz mocniejsze cinicie. Pasek musi si zacign, eby sztyft sprzczki opuci t trzeci dziurk, pociemnia, najbardziej zniszczon, bo najczciej uywan z powodu uciliwej diety. I wtedy jej lewisy rozpinaj si. Uwizione, srebrne guziki, po magicznych ruchach jego kciuka i palca wskazujcego, zostaj uwolnione. Po kolei, coraz niej. Coraz bardziej niebezpiecznie. Ona wstrzymuje oddech i co w tych zaczarowanych pocaunkach si zmienia. Ta ciepa magia jakby odpywa. Chocia wci si cauj, to midzy nimi zapada jakby stan milczcego oczekiwania. Step prbuje co wyczu, jaki znak, sygna jej podania. Ale Babi zastyga nieruchomo, nie przekazuje niczego. Istotnie, jeszcze nic podja decyzji. Nik jeszcze nie sign! tak daleko. Czuje na sobie rozpite dinsy i rk chopca na udzie. Cauje go nadal, ale nie chce myle ani decydowa. W tym momencie rka Stepa postanawia zaryzykowa. Rusza ostronie, delikatnie, ale ona i tak to czuje. Przymrua oczy w niemym westchnieniu. Palce Stepa s na jej skrze, na oblamowanej krawdzi rowych majteczek. Gumka pozwala si odcign, ale zaraz wymyka mu si z rk i wraca na swoje miejsce. Druga prba jest bardziej stanowcza. Rka Stepa pod dinsami sunie miao po jej biodrze i wsuwa si wadczo pod gumk majteczek. Wdruje niej i ku centrum, pieszczc jej brzuch i kierujc si jeszcze

niej, na skraj kdziorkw, ku granicom niezbadanej krainy. Ale wtedy dzieje si co nowego. Babi przytrzymuje jego rk, on patrzy na ni z pytaniem. - Co jest? - Pst! - Babi podnosi si na boku, nastawia uszu na co, si dzieje poza pokojem, za oknem, na podwrzu. Syszy znane jej odgosy charakterystycznego przygazowania, cofania wozu. To matka! Szybko, znikajmy std! - W jednej chwili s ubrani. Babi naciga kap na ku. Step koczy wciska koszul w spodnie. Kto puka do drzwi. Na chwil nieruchomiej. Ale to Daniela. - Babi, uwaaj, wrcia mama... - Nim koczy zdanie, si otwieraj. - Dzikuj, Dani, wiem. Babi wychodzi, cignc za sob Stepa. On troch si opiera. - Ja chc z ni porozmawia, chc wyjani raz na zawsze nasz sytuacj! Znowu ma na twarzy ten swj zuchway umiech. - Przesta robi sobie arty. Nie znasz mojej matki, nie wiesz, nie wiesz, co ci zrobi, jak ci nakryje. - Przechodz do salonu. - Wyjd tdy, szybko, w ten sposb nie spotkacie si. - Babi otwiera zamek gwnego wejcia. Wychodzi na klatk schodow. Wind zjedzie wprost na podwrze. Przywouje j. Wymieniaj pospieszny pocaunek. - Musz si spotka z pani Raffaell. Ona wpycha go do windy. - Znikaj! Step naciska guzik P i z umiechem wykonuje polecenie Babi. W tej samej chwili otwieraj si drzwi z klatki schodowej. Wchodzi Raffaella. Stawia jakie torby na stole w kuchni. Potem, jakby czujc co niepokojcego w powietrzu, moe trzaniecie drugich drzwi, spieszy do salonu. - Babi, jeste? - Babi wczya ju telewizor. - Tak, mamo. Ogldam telewizj. - Zdradza j tylko lekki rumieniec. Ale matce i to wystarcza. Szybko podchodzi do okna na podwrze. Warkot odjedajcego motoru, jeszcze poruszajce si licie bluszczu w kcie. Za pno. Zamyka okno. Na korytarzu spotyka Daniele. - Kto tu by? - Nie wiem, mamo, ja przez cay czas uczyam si w swoim pokoju. Raffaella rezygnuje. Z Danieli nie da si nic wydoby. Zaglda do pokoju Babi. Wszystko wydaje si na swoim miejscu. Nie wida nic podejrzanego. Nawet kapa na ku w stanie nienaruszonym. Moga by poprawiona. Dyskretnie przeciga rk po narzucie. Jest chodna.

Nikt tu nie lea. Oddycha z ulg i przechodzi do swojego pokoju. Zdejmuje kostium i wiesza go na zewntrznym wieszaku. Przygotowuje golf z angory i mikk spdnic. Przysiada na ku i wkada te rzeczy na siebie. Jest niczego niewiadoma i spokojna, i nie przychodzi jej nawet do gowy, e wanie tu, kilka chwil wczeniej, przebywaa jej crka. W objciach tego chopca, ktrego nie cierpi. Tu, gdzie teraz siedzi ona, na tej narzucie jeszcze ciepej od modej, niewinnej namitnoci. Pniej wraca take Claudio. Rozmawia dugo z Babi na temat podrobionego usprawiedliwienia, straconych piciu tysicy, jej zachowania w ostatnim czasie. Potem rozsiada si przed telewizorem, nareszcie spokojny, cierpliwie czekajc na wezwanie do kolacji. Ale Raffaella od razu wzywa go do kuchni. Claudio bezzwocznie udaje si do ony. - Czy stao si co nowego? - Popatrz... - Raffaella pokazuje mu te dwie puszki po piwie, ktre oprni Step. - No, po piwie. I co z tego? - Byy w wiadrze na mieci pod opakowaniem scotteksu. - No, wypiy troch piwa. C w tym zego? - Ten chopiec by tu dzi po poudniu. Jestem tego pewna. - Jaki chopiec? - Ten, ktry pobi pana Accado, przez ktrego twoja crka e bya w szkole. Stefano Mancini. Chopiec Babi. - Chopiec Babi? - Nie widzisz, jak si zmienia? Czy to moliwe, eby nic nie widzia? To wszystko przez niego. Te wycigi na motorach, to podrabianie usprawiedliwie... A nie zauwaye siniaka pod okiem? Boj si, e ona si nawet bije. Claudio milczy. Tyle nowych problemw. Nie wie, co powiedzie. Czy to moliwe, eby Babi z kim si bia? Powinien co zrobi, podj jakie dziaania. Tak, przeciwstawiby si mu, tak, to by zrobi. - Masz. - Raffaella podaje mu zapisan karteczk. - Co to? - Numer rejestracyjny jego motoru. Zadzwo do naszego przyjaciela Davoniego, niech ci znajdzie jego adres i pjdziesz nim porozmawia. O, teraz bdzie musia co zrobi. Czepia si tego, jak ostatniej deski nadziei. - Jeste pewna, e to dobry numer? - Zanotowaam go sobie ktrego dnia przed szko. I dobrze zapamitaam. Claudio wkada karteczk z numerem do portfela.

- Tylko go nie zgub! - Tyle w jej gosie usysza rady, co groby. Wraca do salonu i rozsiada si na kanapie przed telewizorem. Jaka para opowiada o swoich problemach kobiecie o mskich, nazbyt mskich manierach. e im si chce tak zwierza publicznie, wobec wszystkich, kiedy on nie moe zdoby si na to w swoim domu, we wasnej kuchni. A teraz musi pj i porozmawia z tym chopcem. Pewne i od niego oberwie. Jak Accado. Moe wylduje potem w tej samej szpitalnej sali. Bdzie mia towarzystwo. Ale wcale go to nie cieszy. Nie bardzo lubi tego Accado. Claudio wyciga z kieszeni portfel i idzie do telefonu. Stefano Mancini. Step. Ten chopiec kosztowa go ju pi tysicy euro i dwa piwa. Siga po karteczk z numerem tablicy i wybiera numer swego przyjaciela Davoniego. Czekajc, a kto po drugiej stronie si odezwie, myli o swojej onie. Raffaell jest nieprawdopodobna. Widziaa raz czy dwa razy motor tego chopca i dokadnie zapamitaa tabliczk z numerem. On, ktry od roku ma mercedesa, nie zna na pami wasnego numeru. - Halo, Enrico? - Tak. - Cze, to ja, Claudio Gervasi. - Jak si masz? - Dobrze, a ty? - wietnie... Mio mi ci sysze. - Przepraszam, e ci przeszkadzam, ale gdyby by taki askawy... - Przez chwil Claudio udzi si nadziej, e Enrico nie bdzie wcale taki askawy. - Jasne, mw, w czym rzecz. - To prawda, e kiedy nie potrzebujesz adnej pomocy, wszyscy s gotowi ci j ofiarowa.

45
Nie jest pewna, sen to jeszcze, czy rzeczywisto, ten lekki stukot za roletami. Moe to wiatr. Przewraca si na ku. Ale powtarza si troch goniej, wyraniej, jakby znaczco. Babi wychodzi z ka i podchodzi do okna. Wyglda przez nieco uniesione szczeliny. Owietlony wiatem ksiyca peni wyania si on. Zaskoczona, ostronie, eby nie haasowa, podciga rolety. - Step, co tu robisz? Jak tu wszede?

- Bardzo prosto. Najpierw po murku, a potem po rynnie. Chod, idziemy. - Dokd? - Czekaj na nas. Wszyscy. Moi przyjaciele. Chod, nie kapry, jazda! Bo jak tym razem przyapi nas twoi starzy, bdziesz miaa naprawd kopoty. - Czekaj, wo co na siebie. - Nie trzeba, to jest blisko. - Przecie nie mam nic pod nocn koszul. - Tym lepiej. - Daj spokj, wariacie. Zaczekaj chwileczk. - Przymyka okno, siada na ku i szybko si ubiera. Staniczek, majteczki, ciepa bluzka, dinsowe spodnie, buty nike... i jest ju znowu przy oknie. - Chodmy, ale wyjdziemy przez drzwi. - Nie, zejdziemy tdy, tak bdzie lepiej. - Co ty, chyba artujesz. Ja si boj. Spadn i si zabij. Jak moi rodzice si obudz, kiedy upadn, bd krzycze, to co bdzie? Chod, id za mn, ale ostronie. Prowadzi go przez mroki picego domu, cichymi krokami po mikkiej, dywanowej wykadzinie, delikatnie naciskajc klamki. Wycza alarm, bierze klucze i jazda. Ciche trzaniecie zamykajcych si drzwi, przytrzymywanych do ostatniej chwili. Potem w d po schodach na podwrze, na motor i zjazd przy zgaszonym silniku, eby nikt nie sysza. Zaraz za bramk Step wrzuca pierwszy bieg, drugi i gaz! Lec przed siebie, wolni i pewni, razem gotowi jecha gdziekolwiek za tych wszystkich picych samotnie we wasnych kach. - Co tu jest? - Trzymaj si mnie, to zobaczysz. Tylko nie haasuj, prosz. - S na ulicy Zandonai, ponad kocioem. Przechodz przez niedu furtk. Jaki czas posuwaj si ciemn drog wrd zaroli. - Tu, przejd pod spodem. Step unosi kawaek siatki rozerwanej u nasady. Babi pochyla si i przechodzi, uwaajc, eby si nie zaczepi. Potem id w mroku przez nisko strzyon traw. Ksiyc owietla przestrze wok. S wewntrz jakiego osiedla. - Dokd my idziemy? - Sza! - Step kadzie palec na ustach. Przeskakuje niski murek i wtedy Babi syszy jakie odgosy. Dalekie miechy. Step umiecha si do niej i bierze j za rk. Przedostaj si przez jakie zarola i oto maj go przed sob. W ksiycowym wietle, bkitna i przezroczysta, spokojna woda, otoczona noc. Wielki basen kpielowy. W rodku troch modych ludzi. Poruszaj si, pywaj, nie czynic jednak duego haasu. Drobne fale przelewaj si przez

brzeg, gasnc na otaczajcym basen trawniku. Sycha dziwny oddech wody, ktra koysze si, wsysana przez otwr za krat. - Chod. - Niektrzy ju ich witaj. Babi rozpoznaje ich mokre twarze. S tutaj wszyscy przyjaciele Stepa. Zapamitaa kilka imion: Siciliano, Hook, Bunny. S atwiejsze ni te, jakie syszy si w normalnej prezentacji, gdzie wszyscy nazywaj si Guido, Fabio, Francesco. Jest take Pollo, jest i Pallina, ktra podpywa wanie do wdzi basenu. - Do licha, byam pewna, e nie przyjdziesz. Przegraam zakad. Pollo wyciga j na brzeg. - No widzisz, a co ci mwiem? - miej si. Pallina prbuje go zatopi, ale jej si to nie udaje. - Teraz musisz zapaci. - Oddalaj si, opryskujc si i caujc. Babi zastanawia si, o co si zaoyli, a potem sobie przypomina. - Step, ja nie mam kostiumu. - Ja te nie. Mam bokserki. Co si martwisz, prawie nikt nie ma. - Ale jest chodno... - Przywiozem rczniki na potem, dla ciebie te. Rozbieraj si, nie ka czeka. Step zdejmuje kurtk. Wkrtce cale jego ubranie jest ju na ziemi. - Uwaaj, bo ci wrzuc w ubraniu, a to bdzie przykre. Wiesz, e to zrobi. - Ona patrzy na niego. Po raz pierwszy widzi go bez ubrania. Pocignity srebrem ksiyca wyglda na jeszcze bardziej muskularnego. Minie brzucha wspaniae, pier kamiennie zwarta. Babi zdejmuje bluzk. Jego przezwisko jest trafne, myli. Wart jest dziesitki z plusem. Chwil pniej jest ju w wodzie obok niego. Pywaj blisko siebie. Czuje jeszcze dreszcz chodu. - Brr, jest zimno. - Zaraz si rozgrzejesz. Ale uwaaj, nie zostawaj pod wod z otwartymi oczami. Za duo chloru. To jest pierwsza otwarta pywalnia w tej dzielnicy, wiesz? A my robimy inauguracj. Wkrtce przecie lato. Pikna, nie? - Bardzo pikna. - Chod tu. Podpywaj do brzegu. Jakie butelki unosz si na wodzie w pewnym rozproszeniu. - Masz, napij si. - Ja nie pij.

- Rozgrzeje ci. - Babi bierze od niego butelk i pociga kilka ykw. Czuje, jak rzeki napj, troch cierpki i szczypicy w jzyk, spywa agodnie do garda. Jest smaczny. Odejmuje butelk od ust i zwraca j Stepowi. - To nieze. Podoba mi si. - Wierz, to szampan. - Step cignie go dugim haustem. Babi rozglda si wok. Prawdziwy szampan? Skd oni go wzili? Na pewno ukradli. - Trzymaj. - Tym razem si jednak nie zastanawia i znowu tgo pociga. Pewnie troch przesadza, bo szampan uderza jej do nosa. Zaczyna kaszle. Step mieje si. Czeka, a dojdzie do siebie, po czym wracaj do wody. Pyn do przeciwlegego kraca basenu. Tamten kt osaniaj wysokie zarola, przez ktre promienie ksiyca przedzieraj si z trudem. Srebrna powiata ganie w jej mokrych wosach. Step patrzy na ni. Jest liczna. Cauje jej wiee usta i niemal od razu si obejmuj. Ich nagie ciaa stykaj si tak w peni po raz pierwszy. Owinici chodn wod szukaj i znajduj ciepo u siebie. Poznajc si, podniecajc, wywijajc si z sytuacji ryzykownych. Step odrywa si od niej, kilka uderze ramionami i wkrtce jest z powrotem, dostarczajc nowy up. - Ta jest jeszcze pena. - To kolejna butelka. Wiele ich wok. Babi umiecha si, tym razem pije powoli, eby si nie zakrztusi. To wino wydaje jej si lepsze. Szuka jego ust. Znowu cauj si nienasyceni, roziskrzeni, a ona czuje si jakby unoszona, cho nie rozumie, gdzie i dlaczego. Czy to woda j tak unosi, czy moe szampan? Gowa mikko odchyla jej si do tyu. agodnie opiera si na wodzie, przestaje w niej si krci. Odgosy wok co chwila zanikaj. Drobne fale sigaj uszu, woda dostaje si do rodka, otaczaj j mie, ciche dwiki, oszaamiajc j dziwnie. Step trzyma j w swoich ramionach, obraca j wok siebie, koyszc. Ona otwiera oczy. Drobne zmarszczki na wodzie i przekorne bryzgi askocz policzki, zalewaj usta. Chce jej si mia. Gdzie wysoko nad ni srebrzyste chmurki pyn powoli po granatowej nieskoczonoci. Podnosi si. Obejmuje jego mocne ramiona i cauje go namitnie. On zaglda jej w oczy. Mokr rk zgarnia jej wosy z czoa i przesuwajc je do tyu, odsania gadk twarz. Rka gaszcze policzek, potem zsuwa si na brod, na szyj i niej, na pier okolon lini wody, spierzchnit z chodu i podniecenia, i jeszcze niej, tam, dokd tego popoudnia on i tylko on odway si dotrze. Obejmuje go mocniej. Opiera gow na jego barku i mruc oczy, patrzy gdzie przed siebie. W poowie pusta butelka koysze si na wodzie. To wyej, to niej. A ona myli o tym zwinitym przesaniu w rodku: Pomocy! Ale nie ratujcie mnie". Zamyka oczy i zaczyna dre. Nie tylko z zimna. Ogarnia j tysic uniesie. I wtedy rozumie: tak, to ona jest t, ktra tonie.

- Babi, Babi! - Syszy swoje imi i czuje, jak kto ni wstrzsa. Otwiera oczy. Nad ni pochyla si Daniela. - Co jest, nie syszaa budzika? Szybciej, ruszaj si, jestemy ju spnione. Ojciec ju chyba czeka. Siostra wychodzi z pokoju. Babi przewraca si na ku. Co za noc. Step, ktry wszed przez okno. Ucieczka na motorze, kpiel w basenie z Pallin i innymi. Upicie si. On i ona w wodzie. Jego rka. Czy to tylko sen? Dotyka wosw. S zupenie suche. Szkoda, to jednak by sen, pikny sen i tyle. Wyciga spod koca rk i po omacku szuka radia. Znajduje I wcza. Popdzona now, weso piosenk zespou Simply Red, Fake, wyskakuje z ka. Jest jeszcze senna i troch boli j gowa. Chce si ubra, ale na krzele obok mundurka nie ma innych rzeczy. To dziwne, e zapomniaam. To si nie zdarzao. Pewnie moi maj racj, co si we mnie zmienia. Wkrtce bd jak Pallina. Podobnie nieporzdna, zapominajca o wszystkim. C, to znaczy, e bdziemy jeszcze bliszymi przyjacikami. Otwiera pierwsz szuflad. Wyjmuje staniczek. Ale szukajc wrd bielizny majteczek, trafia na niespodziank. W gbi szuflady, w maej plastikowej torebce, odkrywa swj mokry komplet. Czuje lekki zapach chloru. Nie, to nie by sen. Ten komplet przygotowaa z wieczora, jak zawsze, ale w nocy uya jako kostiumu do kpieli. Umiecha si. I wtedy przypomina sobie, e bya w jego ramionach. To prawda, zmienia si. Bardzo. Ubiera si. Wkada mundurek, a potem, wciskajc si w buty, postanawia, e nigdy nie pozwoli mu na wicej. Wreszcie uspokojona, przeglda si w lustrze. Jej wosy s takie, jak zawsze, jej oczy s te same, ktre malowaa par dni wczeniej. Nawet usta s takie same. Koczy si czesa, umiechajc si, odkada szczotk i spiesznie udaje si na niadanie. Nie wie, e wkrtce zmieni si jeszcze bardziej. Tak bardzo, e stajc przed tym lustrem, nie pozna siebie.

46
Pani Giacci schodzi do sali rozmw. Wita kilka matek, ktre i udaje si w gb sali. Jaki chopiec w ciemnej kurtce ciemnych okularach siedzi w fotelu w niedbay sposb, jedn nog zarzuci na porcz fotela i, jakby tego byo mao, pali z min aroganta. Odrzuca gow do tyu i wydmuchuje dym do gry. Pani Giacci zatrzymuje si przed nim.

- Przepraszam? - Chopiec udaje, e nie syszy. Pani Giacci powtarza goniej: - Przepraszam pana? Step wreszcie zwraca na ni uwag. - Tak? - Nie umie pan czyta? - Pani Giacci wskazuje na dobrze widoczn tabliczk na cianie. - Gdzie? Pani Giacci zachowuje spokj. - Tu nic mona pali. - Ach, nie zauwayem. - Step rzuca niedopaek na podog i gasi go krtkim uderzeniem obcasa. Teraz pani Giacci si unosi. - Co pan tu robi? - Czekam na profesor Giacci. - To jestem ja. Czemu zawdziczam pask wizyt? - Ach, to pani. Przepraszam za papierosa. Step usadawia si wygodniej na fotelu. Przez chwil wydaje si, e jest mu naprawd przykro. - Zostawmy to. Co pana do mnie sprowadza? - Wanie. Chciaem porozmawia o Babi Gervasi. Pani nie powinna jej tak traktowa. Widzi pani, ta dziewczyna jest bardzo wraliwa. A jej rodzice to straszni nudziarze, pani rozumie. Wic jeli j pani za mocno pocinie, to nie mog z ni nigdzie wyj, a to mi nie odpowiada, pani profesor, bynajmniej. Pani rozumie, nie? - Nie, nie rozumiem, a przede wszystkim nie rozumiem, co pan tu robi. - Pani Giacci wychodzi z siebie. Jak mie ten cham tak si do niej zwraca! - Jest pan kim z rodziny? Bratem moe? - Nie, powiedzmy, e jestem przyjacielem. Wtedy pani Giacci przypomina sobie, e ju go kiedy widziaa. Tak, z okna. To ten chopiec, z ktrym Babi odjechaa ze szkoy. Rozmawiaa o tym dugo z jej matk, biedn matk. To jest niebezpieczny typ. - Pan nie ma prawa tu przebywa. Prosz std wyj albo ka wezwa policj. Step podnosi si z umiechem. - Przyszedem, eby tylko porozmawia. Chciaem przedyskutowa z pani jakie wyjcie z sytuacji. Ale widz, e to nie jest moliwe. - Pani Giacci patrzy na niego z poczuciem wyszoci. Nie ma lku przed takim osobnikiem. Ma mocne ciao, ale saby umys. To chopiec jeszcze, kto mao powany. Step pochyla si w jej stron, jakby chcc z czego si zwierzy. - Zobaczymy, czy zrozumie pani to sowo, pani profesor. Zechce pani nadstawi

ucha: Pepito. - Pani Giacci blednie. Czy dobrze usyszaa? - Widz, e zrozumiaa pani sens sprawy. Jeli bdzie pani grzeczna, nie bdzie adnych problemw. W yciu najwaniejsze jest, aby znale waciwe sowo, prawda? Prosz zapamita: Pepito. Zostawia j porodku sali blad, jeszcze bardziej postarza ni przedtem, z jedyn nadziej: e wszystko jest nieprawd. Pani Giacci udaje si do dyrektora. Prosi o krtkie zwolnienie i spieszy do domu. Niemal boi si wej. Otwiera drzwi, adnego dwiku. Nic. Przechodzi przez wszystkie pokoje. Woajc, wzywajc po imieniu, po czym opada na jakie krzeso. Jeszcze bardziej zmczona i bardziej samotna ni zawsze. W drzwiach pojawia si portier. - Jak si pani miewa, pani profesor? Jest pani blada. Mwi, e dzi rano przyszli dwaj chopcy i powoujc si na pani, wyprowadzili na spacer pani Pepita. Otworzyem im, co miaem zrobi, prawda? - Pani Giacci patrzy na niego, jakby go nie widziaa. Potem bez gniewu, pena melancholijnej rezygnacji i smutku, potakujc, kiwa gow. Kiedy portier odchodzi, z trudem podnosi si z krzesa i zamyka drzwi. Oczekuj j w tym duym domu puste dni bez wesoego poszczekiwania Pepita. Jake si mona pomyli co ludzi! Babi wydawaa si jej dziewczyn dumn i inteligentn, moe troch przemdrza, ale przecie nie a tak , eby mc zdoby si na co takiego. Przechodzi do kuchni, by zrobi sobie co do jedzenia. Otwiera lodwk. Obok j saaty jest gotowa porcja Pepita. Wybucha paczem. Teraz jest naprawd jest sama. Teraz naprawd przegraa.

47
Tego popoudnia Paolo wczeniej koczy prac. Wesoo podniecony wraca do domu. Ledwie wchodzi, syszy jakie szczekanie. W salonie zastaje biaego szpica, ktry merda ogonem na jego tureckim dywanie. Naprzeciwko siedzi Pollo z drewnian yk w rku. - Gotowy? Le! - Pollo rzuca yk na poblisk kanap, ale pies nawet si nie odwrci, cakowicie obojtny na zachty Polla. Czasem tylko szczeknie. - Kurde, dlaczego on nie leci? Ten pies jest zepsuty! Wzilimy sobie niedorozwinite zwierz! Umie tylko szczeka. Zagbiony w fotelu Step przerywa lektur nowego Dago". - To nie jest pies do aportowania bynajmniej. On si na tym nie zna. Czego od niego chcesz? Step zauwaa brata. Paolo stoi w drzwiach, jeszcze w kapeluszu na gowie. - O, Pa', ciao, jak si masz? Nie syszaem, jak wchodzie. Co si stao, e dzi tak wczenie?

- Wczeniej skoczyem. Co ten pies robi w moim domu? - Kupilimy go. Wzilimy go p na p z Pollem. Podoba ci si? - Wcale. Nic chc go tu widzie. Popatrz tylko. - Podchodzi do kanapy. - Peno tu ju jego sierci. - Daj spokj. Pa', nie bd despot. Bdzie w mojej poowie domu. - Co takiego? Pies merda ogonem i poszczekuje. - Widzisz, jemu to odpowiada. - Nie do, e ty mnie budzisz, kiedy wracasz, teraz ten de mi cigle szczeka. Nie ma o czym mwi. Paolo wychodzi wcieky. - Ale si wkurwi! - Pollo wpada na pewien pomys. I wykrzykuje go tak, eby go byo sycha w pokoju obok: - Paolo, za dwiecie euro, jakie ci jestem winien... zabior go std! Step mieje si i powraca do swojej lektury. A Paolo pojawia si w drzwiach. - Interes ubity. I tak tych pienidzy nigdy bym nie zobaczy. A przynajmniej pozbd si psa... Przy okazji. Step, czy chciabym wiedzie, co si stao z moimi biszkoptami na male? Kupiem je przedwczoraj na niadanie i ju ich nie ma. - Pewnie zostay zjedzone, moe przez Mari. Ja ich nie braem, sam wiesz, e ich nie lubi. - Nie wiem, jak to si dzieje, ale ilekro co w tym domu jest nie tak, zawsze winna jest Maria. Skoro robi tyle szkd, zwolnijmy j wreszcie! - Nie artuj, Maria jest wielka. Jak zrobi ciasto z jabkami... To ostatnie, na przykad... wcza si Pollo. - Wic to wy je zjedlicie, wiedziaem! Step patrzy na zegarek. - O rany, ale pno. Musz i. Paolo zostaje sam w salonie. - A pies? - Zabior go pniej! - woa Pollo od drzwi. - Uwaaj, bo jak go nie zabierzesz, bdziesz mi winien dwiecie euro! Paolo przyglda si szpicowi. Stoi na rodku salonu i macha ogonem. Dziwne, e jeszcze nie nasika na dywan. Otwiera swoj skrzan walizeczk i wyciga z niej angielskie biszkopty na male. Gdzie je schowa? Decyduje si na ma, nisk szafk przeznaczon na koperty i

listy. W tym domu nikt nigdy nie pisze. Tu chyba nikt ich nie znajdzie. Wsuwa je pod nienaruszon jeszcze paczk kopert. Kiedy podnosi si, widzi, e pies go obserwuje. Przygldaj si sobie przez chwil. Moe umylnie go tutaj zostawili. S psy do szukania trufli. Ten moe jest psem na biszkopty. I przez chwil Paolo, niezbyt powanie, nie jest taki pewny swojej kryjwki.

48
Babi z tylu za Stepem. Opiera policzek o jego kurtk. Wiatr rozwiewa jej wosy. - Jak poszo dzi w szkole? - wietnie. Mielimy dwie godziny wolne. Nie byo pani Giacci. Jakie problemy rodzinne. Jaka to rodzina... A przez to my mamy z ni problemy. - Zobaczysz, e teraz wszystko z ni pjdzie dobrze. Mam takie przeczucie. Babi nie rozumie dobrze sensu tych sw i nie rozwija tematu. - Jeste pewien, e nie bdzie bole? - Absolutnie. Teraz to maj wszyscy. Widziaa mj, jaki jest wielki? Po czym takim mgbym umrze, nie? Twj bdzie malutki. Ani si obejrzysz. - Nie powiedziaam, e sobie to zrobi. Powiedziaam, e pojad zobaczy. - W porzdku, nie ma sprawy, jeli ci si nie spodoba, nie zrobisz, zgoda? To tutaj. Jestemy na miejscu. - Jeszcze tylko wska uliczka. Przysypana jest piaskiem naniesionym przez wiatr z pobliskiej play. S we Fregene, w osadzie rybakw. Babi zastanawia si, czy nie zbzikowaa. Ma by wytatuowana. Chryste, musi to zrobi w miejscu ukrytym, ale nie za bardzo. Wyobraa sobie min swojej matki, gdyby to odkrya. Okropnie by si rozkrzyczaa. Jej matka zawsze na ni krzyczy. - Zastanawiasz si, gdzie masz to zrobi? - Zastanawiam si, czy w ogle to robi. - Nie mw, mj tak ci si spodoba, kiedy go zobaczya. Pallina ma te ma, no nie? - Owszem, wiem, ale co to ma do rzeczy? Ona zrobia sobie sama w domu, igami i tuszem. - Tu robi lepiej, maszynk, moe by w kolorach... To wielka frajda. - Jeste pewien, e wszystko jest sterylizowane? - Jasne, skd takie wtpliwoci?

Nie bierze narkotykw, nie uprawia mioci, byoby najwyszym pechem, gdyby zapaa aids, robic sobie tatua. - To tutaj. Zatrzymuj si przed czym w rodzaju szopy. Wiatr szeleci trzcin przykrywajc blaszany dach. W oknie kolorowe szyby. Ciemnobrzowe, drewniane drzwi. Prawic czekoladowe. - John, mona? - O, Step, wejd. Step wchodzi. Babi za nim. Uderza j silny zapach alkoholu. Przynajmniej jest. Trzeba tylko sprawdzi, czy jest uywany. John siedzi na jakim stoku i pracuje nad ramieniem modej blondynki usadowionej przed nim na awce. Sycha cichy warkot silniczka. Babi przypomina to dentystyczne widrowanie. Ma nadziej, e nie sprawia te takiego blu. Dziewczyna patrzy przed siebie. Jeli czuje bl, nie okazuje tego. Chopiec oparty o cian przerywa lektur Corriere delio Sport". - Boli? - Nic. - No przyznaj si, e ci boli. - Powiedziaam ci, e nie. Chopiec wraca do gazety. Jest bodaj niezadowolony, e nie bob. - Gotowe. - John odkada maszynk i pochyla si nad ramieniem dziewczyny, eby si przyjrze rezultatowi swojej pracy. - Wspaniay! Dziewczyna oddycha z ulg. Wyciga szyj, eby zobaczy, czy moe wierzy entuzjazmowi Johna. Babi i Step podchodzi bliej. Chopiec spod ciany przerywa czytanie i wychyla si z ciekawoci. Wszyscy przygldaj si w milczeniu. Dziewczyna szuka na ich twarzach aprobaty. - Pikny, co? - Wielobarwny motyl lni nieco sino na jej ramieniu. Skra z lekka nabrzmiaa. Kolory jeszcze wiee, zmieszane z czerwieni krwi, nabieraj dodatkowych blaskw. - Przepikny - odpowiada, umiechajc si, ten, ktry pewnie jest jej chopcem. - Bardzo. - Babi te chce jej zrobi przyjemno. - Masz, przy to. - John daje jej opatrunek samoprzylepny na rami. - Oczyszczaj rano przez kilka dni. Zobaczysz, e nie bdzie adnej infekcji. Dziewczyna wciga powietrze przez zacinite zby. Jedna rzecz jest pewna. Przynajmniej potem John alkoholu jednak uywa. Chopiec wyciga pidziesit euro i paci. Umiecha si i obejmuje swoj wieutko wytatuowan dziewczyn. - Aj, to boli, nie?

- Och, przepraszam, skarbie. - Delikatnie bierze j pod rami i wyprowadza z tego niby plaowego domku. - A teraz. Step, poka, jak wyglda twj tatu... Step podciga prawy rkaw kurtki. Na jego muskularnym przedramieniu pojawia si orze z pomiennoczerwonym jzykiem. Step porusza palcami jak pianista, cigna na ramieniu graj pod skr, uruchamiajc wielkie skrzyda ptaka. - To jest co. - John z satysfakcj oglda swoj prac. - Moe troch poprawi... - Ktrego innego dnia. Dzisiaj jestemy dla niej. - Ach, dla tej licznej panienki... Co chciaaby pani mie? - Przede wszystkim nie chciaabym, eby mnie bolao. Po drugie, pan za kadym razem sterylizuje t maszynk, prawda? John uspokaja j. Wymontowuje igy i czyci alkoholem w jej obecnoci. - Zdecydowaa ju, gdzie chcesz go mie? - Chciaabym w niewidocznym miejscu. Bo jak zauwa go moi rodzice, bdzie draka. auje tego zdania. I tak jest draka. - C. - John si umiecha. - Robiem rne, na poladkach, robiem na gowie. Kiedy miaem Amerykank, ktra domagaa si, eby jej zrobi, no, rozumiesz, gdzie... Przedtem musiaem jej wrcz wygoli... John wybucha miechem, pokazujc z bliska okropne, te zby. Babi patrzy na niego z pewnym niepokojem. Boe, to jaki maniak. - John! - Twardszy glos Stepa dobiega go zza plecw. Twarz Johna zmienia si od razu. - Tak, przepraszam Step. A zatem moemy zrobi na szyi, pod wosami, na kostce albo na biodrze. - Wanie, na biodrze bdzie najlepiej. - Masz, wybierz wrd tych tu. - John wyciga spod stou du ksig. Babi j przeglda. S tu czaszki, miecze, krzye, rewolwery, same straszne rysunki. John si podnosi i zapala marlboro. Czuje, e wybieranie troch potrwa. Step siada obok niej. - To? - Pokazuje jej nazistowsk swastyk na biaej fladze. - Co ty! - Nie jest ze... A to? - Wskazuje na duego wa o fioletowych barwach i z paszcz otwart do ataku. Babi nawet nic reaguje. Przeglda dalej ksig. Szybko przebiega wzrokiem rne figury, bez zainteresowania, jakby ju wiedzc, e nie znajdzie tu nic dobrego. Przewraca nawet ostatni stron, t utwardzon plastikiem, po czym zamyka ksig. Zwraca j Johnowi. - Nie, nic mi si nie podoba.

John zaciga si papierosem i wydmuchuje dym, wzdychajc. Jest tak, jak przypuszcza. - C, musimy zatem wpa na pomys. Ra? Babi krci gow, - Ale w ogle, jaki kwiat? - Czy ja wiem... - Zdecyduj si, creko, na co, bo tak moglibymy tu przesiedzie do nocy. Zwa, e o sidmej mam ju umwione inne spotkanie. - Kiedy nie wiem. Chciaabym jak rzecz niezwyk... John zaczyna spacerowa po swojej pracowni. W pewnej chwili zatrzymuje si. - Kiedy zrobiem komu na ramieniu butelk coca-coli. Wysza wietnie. Co ty na to? - Ale ja nic lubi coca-coli. - No to wymie. Babi, co, co lubisz. - Ale ja pijam tylko jogurt. Przecie nie mog sobie wytatuowa jogurtu na biodrze! Wreszcie co znajduj. Step zaproponowa, John zaakceptowa. Babi spodobao si bardzo. Step zabawia j, opowiadajc prawdziw histori Johna, Chiczyka o zielonych oczach. Wszyscy go tak nazywaj, a on demonstruje swoje wschodnie upodobania. Udaje Chiczyka, otaczajc si chiskimi rzeczami. W rzeczywistoci pochodzi z Centocelle. Zwiza si z tak jedn z Ostii, z ktr ma syna. Dal mu na imi Bruce na cze swojego filmowego idola. On sam naprawd nazywa si Mario i nauczy si tatuau u Gabbia. Jego lekko skone oczy to wynik dwch stopni krtkowzrocznoci, poprawianej okularami za grosze. Mario, czyli John, wybucha miechem. Step paci pidziesit euro. Babi sprawdza tatua: jest super. Potem, ju na motorze, odpina pierwszy guzik dinsw, odsuwa nieco gaz i oglda go z radoci raz jeszcze. Step to zauwaa. - Podoba ci si? - Ogromnie. Na delikatnej skrze, obrzmiaej nieco kolorem, may orze, ledwie narodzony i podobny do tego u Stepa, syn tej samej rki, raduje si wieoci powietrza o zachodzie soca.

Dzwonek do drzwi. Paolo idzie otworzy. U progu stoi dystyngowany pan. - Dobry wieczr, szukam pana Stefana Manciniego. Nazywam si Claudio Gervasi. - Dobry wieczr, brata nie ma w domu. - Czy wie pan, kiedy wrci? - Niestety, nie wiem, nie powiedzia mi. Czasem nie wraca nawet na kolacj, dopiero pno w nocy. - Paolo przyglda si temu panu. Ciekawe, co go moe czy ze Stepem. Bd nowe

kopoty? Zwykle to jaka sprawa z pobiciem. - Jeli zechce pan zaczeka, to moe wrci wanie albo zadzwoni. - Dzikuj. Claudio wchodzi do salonu. Paolo zamyka drzwi i niedugo wytrzymuje, eby nie zapyta: - Przepraszam, moe ja mog panu w czym pomc? - Nie, chciabym porozmawia ze Stefanem. Jestem ojcem Babi. - Ach, rozumiem. - W gruncie rzeczy nic nie rozumie, a na twarzy ma tylko okolicznociowy umiech. Paolo nic nie wie o Babi. Dziewczyna, nie adna bjka. Jeszcze wiksze kopoty. Przepraszam na chwil. - Paolo wychodzi. Claudio zostaje sam i rozglda si wok. Podchodzi do kilku plakatw na cianie. Siga te po papierosa i zapala. Cala ta historia ma przynajmniej t jedn zalet. Mog sobie spokojnie zapali. Dziwne to jednak, ten brat Stefana, Stepa, ktry pobi pana Accado, wyglda na porzdnego chopca. Moe sytuacja nie jest w kocu tak beznadziejna? Raffaella jak zwykle przesadza. Moe nawet nie warto byo tu przychodzi. To s sprawy midzy modymi. Po jakim czasie same si uo. Zwyka historia, fascynacje nastolatkw. Pewnie i Babi przejdzie to szybko. Szuka popielniczki. Widzi j na stoliku kanap. Robi krok w tamt stron, eby strzsn popi, - Ostronie! - W drzwiach pojawia si Paolo ze cierk rku. - Przepraszam, ale wanie wdepn pan w kau, ktr zostawi pies. Pepito, biay, may szpic o gstej sierci, wybiega z kta pokoju, radonie obszczekujc stworzon przez siebie sytuacj

Step i Babi zatrzymuj si na podwrku przed domem. Babi patrzy na miejsce parkingowe rodzicw. Jest wolne. - Moi nie wrcili jeszcze. Wstpisz na chwil? - Czemu nie. - Przypomina sobie o psie pozostawionym w domu z bratem. Wyciga komrk. - Zaczekaj, zadzwoni tylko do brata i zapytam, czy nie potrzebuje czego. Paolo odbiera telefon. - Sucham? - Ciao, Pa'. Jak leci? By Pollo, eby zabra psa? - Nie, ten twj stuknity przyjaciel nie zjawi si. Czekam jeszcze dziesi minut, a potem wystawiam psa za drzwi. - Nie wygupiaj si, wiesz, e nie mona maltretowa zwierzt. Lepiej go wyprowad, eby si wysika.

- Ju to zrobi, dzikuj. - Jeste przewidujcy, jeste wielki, bracie! - Nie zrozumiae. On si wysika w domu, akurat na turecki dywan. Paolo chce pokaza si teraz nie jako zrczny konsultant ekonomiczny, lecz jako zwyczajny nieudacznik ze cierk w rku, ktry musi sprztn po czyim psie. eby wywoa w Stepie wyrzuty sumienia. Nic z tych rzeczy. Z drugiej strony linii syszy gony miech. - Co takiego! - Wanie takiego! Suchaj, jest tutaj te pewien pan, co czeka na ciebie. - Paolo odwraca si do ciany, eby zachowa pewn dyskrecj. - Jest to ojciec Babi. Nie wiem, w czym rzecz, czy co si stao? Zaskoczony Step patrzy na Babi. - Powanie? - Niestety. Tobie si zdaje, e tylko z tob artuj, zwaszcza na takie tematy. Co si stao, pytam? - Nic, potem ci powiem. Daj mi go. Paolo przekazuje suchawk gociowi. - Panie Gervasi, ma pan szczcie. Mj brat przy telefonie. Claudio, przejmujc suchawk, zastanawia si, czy to rzeczywicie jest jakie szczcie. Moe byoby lepiej nie znale go? Prbuje jednak zachowa pewny i gboki glos. - Sucham? - Dobry wieczr, jak si pan miewa? - Dzikuj, dobrze. Chciabym mc z panem porozmawia, panie Stefano. - Chtnie. A o czym bdziemy rozmawia? - O sprawie raczej delikatnej. - Nie moemy porozmawia przez telefon? - Nie. Wolabym zobaczy si z panem i porozmawia osobicie. - Dobrze, jak pan woli. - Gdzie moemy si spotka? - Nie wiem, niech pan co zaproponuje. - Zaatwimy rzecz w kilka minut. Gdzie jest pan teraz? Stepowi chce si mia. Chyba nie byoby w porzdku powiedzie, e teraz jest w jego domu. - Jestem u przyjaciela. W okolicach mostu Milvio. - Moemy si spotka przed kocioem witej Klary. Wie pan, gdzie to jest?

- Tak. Ale ja bd czeka na pana pod dbem, troch z przodu. Tak wol. Wie pan, o czym mwi? To co w rodzaju ogrdka. - Tak, znam to miejsce. Spotkajmy si tam za jaki kwadrans, dobrze? - Doskonale. Czy mgbym jeszcze poprosi na chwil mojego brata? - Tak, ju prosz. Claudio oddaje suchawk. - Chce jeszcze pana. - No wiesz... - Paolo nie ma czasu, eby odpowiedzie, bo Step si rozcza. Claudio rusza do drzwi. - Przepraszam, musz ju i. egnam pana. - Rozumiem, odprowadz pana. - Mam nadziej, e spotkamy si kiedy w spokojniejszych okolicznociach. - Na pewno. - Podaj sobie rce. Paolo otwiera drzwi. W tej samej chwili zjawia si Pollo. - Cze, przychodz po psa. - Najwyszy czas! - C, egnam pana. - Do widzenia. Pollo ze zdziwieniem przyglda si odchodzcemu panu. - A to kto? - Ojciec niejakiej Babi. Przyszed do Stepa. Powiedz, co si stao? Kim jest ta Babi? - Jest aktualn kobiet twojego brata. Gdzie jest pies? - W kuchni. Ale dlaczego on chce rozmawia ze Stepem? Jest jaki problem? - Skd mog wiedzie! - Pollo umiecha si na widok psa. - Chod, Arnold, idziemy. - Szpic, niedawno na nowo ochrzczony, biegnie mu na spotkanie, wesoo poszczekujc. Pewnie zawizuje si midzy nimi jaka ni sympatii, a moe pies po prostu woli nazywa si wanie tak, a nie Pepito. Moe pani Giacci nigdy nie rozumiaa tego, e tak naprawd to on jest twardzielem. Paolo przytrzymuje Polla. - Ale powiedz, czy ta Babi nie jest przypadkiem, tego... - Zatacza rk uk nad swoim brzuchem, niele ju zreszt zaokrglonym. - W ciy? Co ty! Z tego, co wiem, Step nie mgby tego zrobi, nawet gdyby by Duchem witym.

- Trudno, Babi, musz i! - Step ciska j. - Ciao!

- Dokd to? Pobd jeszcze troch. - Nie mog. Mam spotkanie. Babi wymyka si z jego obj. - Jasne. Wiem z kim. Z t szajbnit, ze swoj brunetk. Czy ona ma dobrze w gowie? Nie wystarczyo jej to, co ode mnie oberwaa? Step mieje si i znowu j obejmuje. - Co ty gadasz? Babi nie poddaje si jego uciskom. Troch zmagaj si ze sob. Step atwo zwycia i cauje j. Babi zaciska usta. Potem ulega, ale gryzie go w jzyk. - Aj! - Powiedz mi natychmiast, z kim si spotykasz? - Nigdy by nie zgada. - Nie jest to ta, o ktrej przedtem mwie, prawda? - Nie jest. - Znam j? - Doskonale. Przepraszam, ale najpierw spytaj ranie, czy to kobieta, czy mczyzna. Babi prycha. - Kobieta to czy mczyzna? - Mczyzna. - No, to jestem ju spokojniejsza. - Spotykam si z twoim ojcem. - Moim ojcem? - By u mnie w domu. Kiedy telefonowaem, brat go wanie przyjmowa. Umwilimy si za par minut na placu Giochi Delfici. - Czego chce od ciebie mj ojciec? - Nie wiem. Ale jak si dowiem, zadzwoni do ciebie i ci powiem. Zgoda? Cauje j nagle i mocno. Ona nie broni si, jeszcze oszoomiona zaskakujc wiadomoci. Step uruchamia motor i szybko odjeda. Babi patrzy, jak znika za rogiem. Idzie do domu. Milczca i naprawd zaniepokojona. Prbuje wyobrazi sobie ich spotkanie. O czym bd rozmawia? I gdzie? I co si stanie? Mylc przede wszystkim o ojcu, ma nadziej. e nic dojdzie do bjki.

49
Kiedy pojawia si Claudio, Step ju tam jest. Siedzi na murku i pali papierosa. - Salve! - Dobry wieczr, Stefano. - Podaj sobie rce. Claudio te zapala papierosa, by czu si swobodniej. Niestety, nie osiga spodziewanego efektu. Ten chopiec jest dziwny. Siedzi w milczeniu w tej swojej ciemnej kurtce, patrzy na niego i umiecha si. Nie jest podobny do swego brata. Po pierwsze jest wyszy i potniejszy w barach. Przez chwil chce usi przy nim na murku, ale rezygnuje na przypomnienie, e ten chopiec pobi jego przyjaciela Accado, e zama mu nos. A teraz zwiza si z jego crk. To jest niebezpieczny facet. Wolaby sto razy rozmawia z jego bratem. Claudio stoi wic nada. Step przyglda si mu z ciekawoci. - A wic o czym to mielimy porozmawia? - C, chciabym zacz od tego, e w moim domu ostatnio mamy pewne problemy. - Gdyby pan wiedzia, ile jest ich w moim... - Rozumiem, ale widzisz, my bylimy dotd rodzin bardzo spokojn. Babi i Daniela to dobre dziewczyny. - To prawda. Babi jest dziewczyn doprawdy jak trzeba. Prosz posucha, Claudio, czy moemy mwi sobie na ty? W ogle nie lubi mwi tak oglnie. A potem, jak dojd jeszcze te wszystkie pan, pana, panem, rozmowa staje si zupenie niemoliwa. Claudio umiecha si. - Jasne. - W kocu ten chopiec nie jest antypatyczny. Po pierwsze, nie zabra si do mnie swoimi apskami. Step zsuwa si z murku. - Posuchaj, dlaczego nie mielibymy gdzie przysi wygodniej? Pogada swobodniej, napi si czego? - Zgoda. Co proponujesz? - Tu blisko jest takie miejsce niedawno otwarte przez moich przyjaci. Bdziemy jak u siebie w domu, nikt nam nie przeszkodzi. - Step wsiada na swj motor. - Jed za mn. Claudio wsiada do samochodu. Jest zadowolony. Cae szczcie. Jedzie za Stefanem w d do Farnesiny. Na Ponte Milvio skrcaj w prawo. Claudio bardzo uwaa, eby nie zgubi czerwonej lampki, ktra wiedzie go gdzie w noc. Gdyby tak si miao sta, Raffaella nigdy by mu tego nie darowaa. Wkrtce potem zatrzymuj si na maej uliczce za piazzale Clodio. Step pokazuje Claudiowi wolne miejsce, gdzie moe zaparkowa samochd, a sam swj

motor zostawia przed samym wejciem do Four Green Fields. Na dolnym poziomie jest wielkie zamieszanie. Mnstwo modziey siedzi na stokach wzdu barowej lady. Wok same reklamy i emblematy piwa z rnych krajw. Barman w cienkich okularkach i rozczochranych wosach uwija si frenetycznie za barem, przygotowujc owocowe koktajle i proste toniki z ginem.. - Cze, Antonio. - O, cze. Step. Co ci poda? - Jeszcze nie wiem, co wybierzemy. Co ty wybierasz? Kiedy si rozsiadaj, Claudio przypomina sobie, e nic nie jad. Postanawia, e bdzie pi tylko lekkie rzeczy. - Kieliszek martini. - Jedno jasne piwo i kieliszek martini. Siadaj przy stole w gbi, gdzie jest mniej zamieszania. Niemal od razu pojawia si pikna, hebanowa dziewczyna o imieniu Francesca. Przynosi to, co zamwili, i zatrzymuje si, eby pogawdzi ze Stepem. Step przedstawia jej Claudia, ktry podnoszc si, grzecznie podaje jej rk. Francesca jest nieco zaskoczona. - Pierwszy raz kto taki pojawia si w naszym lokalu. Przytrzymuje rk Claudia nieco duej ni si zwyko to czyni. On jest troch zmieszany. - Czy to komplement? - Oczywicie. Pan jest tak fascynujco wytworny. - Francesca mieje si. Dugie, kruczoczarne wosy koysz si mikko przed jej wspaniaymi, biaymi zbami. Odchodzi zmysowym krokiem, wiedzc doskonale, e bdzie obserwowana. Claudio nie zawodzi jej domysu. - adny tyek, nie? To Brazylijka. Brazylijki maj je jak z bajki. Przynajmniej tak mwi. Ja, nie wiem dlaczego, w Brazylii jeszcze nie byem. Ale jeeli wszystkie s takie, jak Francesca... - Step z zadowoleniem wlewa w siebie pl kufla piwa. - Tak, naprawd bardzo mia. - Claudio wypija swoje martini, troch speszony, e jego wniosek jest tak prostoduszny. - Ale o czym to mwilimy? Aha, e Babi to naprawd dobra dziewczyna. Zgadzam si. - Wanie. Ot Raffaella, moja ona... - Wiem, poznaem j. Niezy charakterek, jak si zdaje. - Istotnie. - Claudio wypija do koca swoje martini. Tymczasem obok przechodzi Francesca. Z umiechem poprawia wosy i znaczcym spojrzeniem ogarnia ich stolik.

- Wpade jej w oko, Claudio, co? Napijemy si jeszcze czego? - Step nie daje czasu na odpowied. - Antonio, ka mi poda jeszcze jedno piwo! A tobie co zamwi? - Dzikuj, nic wicej... - Jak to, nic ju nie wypijesz? - No dobrze, ja te wezm jedno piwo, niech tam! - Antonio, dwa piwa, troch oliwek i chipsw, no, sowem do chrupania. Wkrtce maj ju to, co zamwili. Ale Claudio jest nieco rozczarowany. Tym razem obsuguje ich nic Francesca, lecz jaki czarny grubasek o dobrotliwej twarzy. Step czeka, a sobie pjdzie. - Ot, zaczem ci mwi, Stefano, e moja ona jest bardzo niespokojna o Babi. Zrozum, to ostatni rok nauki, matura. - Wiem. Znam nawet t histori z profesork, te problemy z jej powodu. - Ach, znasz to... - Owszem, ale jestem pewien, e spraw si zaatwi. - Mam nadziej... - Claudio przysysa si teraz na duej do kufla, przypominajc sobie o piciu tysicach euro, ktre musia wyda. i Step natomiast myli teraz o psie pani Giacci i o prbach Polla, by nauczy go aportowania. - Przekonasz si, Claudio, e wszystko bdzie jak trzeba. Ta Giacci nie bdzie ju dokucza Babi. Nie ma ju tej sprawy, zapewniam ci. Claudio prbuje umiechn si. I jak tu powiedzie, e teraz najwikszym problemem jest on, Step? Wanie w tej chwili wchodzi do lokalu grupa modych ludzi. Dwch z nich, spostrzegszy Stepa, kieruje si w ich stron. - Cze, Step! Gdzie ty, kurwa, przepad? Szukalimy ci jak gupi, naley nam si rewan. - Miaem sprawy... - Miae pietra... - Co ty, kurwa, pieprzysz? Pietra przed czym? Roznielimy was... Wic zamknij si. - Spokojnie, nie wciekaj si. Nie widzielimy ci ju potem. Zwine pienidze i si ulotnie. Drugiemu chopcu te si zbiera na odwag. - Wdupilimy wam na ostatniej bili. - Cieszcie si, e nie ma Polla, bo zaraz bymy to powtrzyli, zobaczylibymy to wdupienie. Bile nam latay, jak na zamwienie, trafialimy seriami. Ci dwaj nie s w peni przekonani.

- No dobra, dobra. - Odchodz do baru napi si czego. Step widzi, jak gadaj ze sob. Potem zerkaj w jego stron i miej si. - Powiedz mi, Claudio, ty umiesz gra w bilard? - Kiedy grywaem czsto i cakiem niele. Ale od lat nie miaem ju kija w rku. - wietnie, musisz mi pomc. Ja tych tam pokonam jak nic. Wystarczy, e ty mi wystawisz bile. Trafi w dziur potrafi sam. - Przecie mielimy, przepraszam, porozmawia. - Jasne. Pogadamy pniej. Zgoda? Moe po partii bilarda atwiej bdzie rozmawia? A jeli przegramy? Woli o tym nie myle. Step idzie do chopcw przy barze. - Dobra, bdzie rewan. Antonio, otwrz st. Rozegramy raz jeszcze t fors - A z kim bdziesz gra, z tamtym? - Jeden z chopcw pokazuje na Claudia. - A co, nie lubisz go? - Jak chcesz, jeli ci pasuje... - Pewnie, gdyby tu by Pollo, to co innego. Sami wiecie. Mona uzna, e podaruj wam te pienidze, zgoda? - Nie, jeeli bdziesz tak stawia spraw, nie gramy. eby potem mwi, e wygralimy, bo nie byo Polla. - Nie martwcie si! Sam dam wam rad. - Sprbuj! - Chcecie podnie stawk? Dwiecie euro? Ale tylko jedna partia, bo mam mao czasu. Tamci porozumiewaj si spojrzeniem. Przygldaj si kompanowi Stepa. Claudio w gbi sali z zakopotaniem bawi pudekiem marlboro. I to ich przekonuje. - Okej, zaczynamy, idziemy! - Chopcy zabieraj ze sob skrzynk z bilami. - Claudio, znasz amerykank? Jedna krtka partia, dwiecie euro. - Nie, Stefano, dzikuj. Lepiej porozmawiajmy. - Prosz, tylko jedn. Jeli przegramy, ja pac. - Nie w tym rzecz... - Co robicie, gracie w bilard? - To Francesca. Staje przed Claudiem umiechnita, pena brazylijskiego podniecenia. - Chod, id z wami i bd wam kibicowa. Bd wasz cheerleaderk. Step patrzy na Claudia wyczekujco. - A wic? - Ale tylko jedn.

- Yahoo! Chodmy ich zaatwi. - Francesca z rozbawieniem bierze go pod rk i we troje przechodz do ssiedniej sali. Bile s ju uoone na zielonym suknie. Jeden z chopcw podnosi trjkt. Drugi z gbi stou rozbija zestaw. Kolorowe bile rozbiegaj si po suknie niemal bezgonie. Niektre zderzaj si ze sob, wydajc krtkie, suche odgosy, potem powoli, powolutku zatrzymuj si. Zaczyna si gra. Najpierw uderzenia proste, wywaone, potem coraz mocniejsze, wyrachowane, trudne. Na Claudia i Stepa przypadaj bile z paskiem. Step pierwszy umieszcza bil w koszyczku. Tamci maj dwie wrzutki i jedn przypadkow. Claudio gra bil dug. Brak mu treningu. Za krtko. Daleko od naronika. Dwaj chopcy zerkaj na siebie z rozbawieniem. Ju czuj pienidze w kieszeni. Claudio zapala papierosa. Francesca przynosi mu whisky. Claudio zauwaa, e jak wszystkie Brazylijki, ma piersi nieduo, ale prne i ostre pod ciemnym sweterkiem. Po chwili znowu jego kolej. Druga bila toczy si lepiej. Claudio uderza j dokadnie, z wyczuciem, kierujc j na rodek. To jest pitnacie, tamci dopucili do takiego ustawienia, przekonani, e popeni bd. - rodek! - Step klepie Claudia po ramieniu. - Pikne uderzenie! Claudio umiecha si do niego, po czym yka jeszcze troch whisky i pochyla si nad stoem. Skupia si. Uderza bia kul lekko z prawej, ta dobiega zielonego brzegu i wzdu krawdzi toczy si agodnie i skutecznie. A do otworu. Uderzenie doskonale. Przeciwnicy spogldaj na siebie z niepokojem. Francesca bije brawo. - wietnie! - Claudio umiecha si. Kocem jzyka zwila niebiesk kred i szybko pociera ni koniec swojego kija. - Kiedy to byem naprawd dobry! - Graj dalej. Step te wbija kilka bil. Ale tamci maj wicej szczcia. Po kilku uderzeniach zostaje im do trafienia tylko jedna bila czerwona i jedynka. Ale teraz kolej na Claudia. Na stole s jeszcze dwie pasiaste bile. Claudio gasi papierosa. Kawakiem kredy naciera kij, ale gdy to robi, dokadnie studiuje sytuacj. Nie jest najlepsza. Dwunastka jest do blisko gniazda w gbi, ale dziesitka tkwi gdzie w poowie stou. To musi by operacja perfekcyjna, trzeba ustawi si tak, eby wbi j do lewego centralnego koszyczka. Kiedy moe by si to udao, ale teraz... Ile to lat ju nie gra? Ostatni yk whisky. Pochylajc si nad stoem, spotyka spojrzenie Franceski. Tyle co najmniej, ile lat ma ta wspaniaa dziewczyna. Czuje si z lekka oszoomiony. Umiecha si do niej. Ma ciao jak mid, czarne wosy i jake zmysowy umiech. A przy tym jest jaka delikatna. Daje jej osiemnacie lat. Ale moe mie mniej. Boe, myli, mogaby by moj crk. Po co tu przyszedem? Ach, eby porozmawia ze Stepem, moim przyjacielem Stepem, moim partnerem. Otwiera i zamyka

oczy. Czuje w sobie dziaanie alkoholu. No dobrze, ale teraz gram. Trzeba rozegra t parti do koca. Opiera rk na stole, kadzie na niej kij bilardowy, przesuwa nim midzy kciukiem a palcem wskazujcym, przymierza si. Przyglda si biaej bili. Jest tam, na rodku stou, obojtna. Czeka spokojnie na cios. Claudio robi gboki oddech, wydmuchuje z siebie powietrze. Jeszcze jedna przymiarka i uderza. Dokadnie. Z waciw si. Bila odbija si o boczn krawd, po czym naleytym szturchniciem wpycha dwunastk do gniazda. wietnie. Ale biaa bila toczy si dalej. Szybko, za szybko. Nie, nie, stj, hamuj. Jednak za mocno j uderzy. Mija dziesitk i zatrzymuje si nieco dalej, poza rodkiem stou, tu przed Claudiem, zoliwa i okrutna. Tamci chopcy spogldaj po sobie. Jeden unosi brwi, drugi oddycha z ulg. Przez chwil wydawao im si, e ju przegrywaj parti. Umiechaj si do siebie. Z tej pozycji uderzenie jest rzeczywicie niemoliwe. Claudio obchodzi st. Bada rne odlegoci. Trudno bdzie. Powinna odbi si o cztery cianki. Stoi przy naroniku, opierajc si rkoma o krawd, i myli. - Nie masz nic do stracenia, prbuj! - Claudio odwraca si. Step jest za nim. Dobrze wie, o czym on myli. - Tak, ale cztery cianki... - I co z tego? Najwyej przegramy... Ale jeli si uda, moesz wyobrazi sobie ich rozczarowane miny? Claudio i Step spogldaj na swoich przeciwnikw. Kazali sobie przynie dwa piwa i ju wituj zwycistwo. - Co si przejmujesz, najwyej przegramy! - powtarza Step, a Claudio czuje, e jest pijany. Przenosi si na drug stron stou. Smaruje kij, koncentruje si jak moe, uderza. Biaa kula niemal frunie po zielonym suknie. Raz. Claudio przypomina sobie tyle popoudni spdzonych nad stoem bilardowym. Dwa. Z dziewczynami, ale bez pienidzy i byo wesoo. Cztery. Oto modo ju mija, a Francesca ma chyba tylko siedemnacie lat... I w tej chwili biaa kula trafia prosto w dziesitk. Od tyu, pewnie, z dokadn si. Guchy trzask. Trafiona bila wtacza si do centralnego koszyczka. - Jest! - Yahoo! - Claudio i Step wpadaj sobie w ramiona. - Kurwa, jeszcze dooye. Popatrzcie, jak si ustawia. Biaa kula zatrzymaa si przed t o kilka centymetrw od otworu w gbi stou. Claudio wbija j do rodka atwym uderzeniem. - Wygralimy! - Claudio chwyta w objcia Francesc i nieco j unosi. Wirujc tanecznie, wpada na jednego z przeciwnikw.

- Zejd mi z drogi, kurwa! - Odepchnity silnie Claudio lduje z dziewczyn na bilardowym stole. Francesca podrywa si od razu, a Claudio, troch oszoomiony, grzebie si duej. Tamten podnosi go, chwytajc go za klapy marynarki. - Udawae gupiego, cwaniaczku. Tyle lat ju nie graem, co? Chopcy, ja zupenie nie wicz... - Claudio jest wystraszony. Gapi si na tamtego, nie wiedzc, co czyni. - Naprawd nie graem ju od dawna. - Co takiego. Po tym ostatnim uderzeniu nie powiedziabym. - To tylko szczliwy przypadek... - Ej, do! Pu go! - Tamten udaje, e nie usysza sw Stepa. - Powiedziaem, eby go zostawi, nie? - Claudio, uwolniony z rk napastnika, apie oddech. Tamten, szarpnity przez Stepa, leci na cian. Step trzyma go za gardo. - Guchy jeste? Cholernie nie lubi awantur. Wycigaj dwiecie euro, ju! Samicie parli do gry. Podchodzi drugi i wrcza mu pienidze. - Nabrae nas jednak. Ten gra sto razy lepiej ni Pollo. Step przelicza pienidze i chowa je do kieszeni. - To prawda, ale to nie jest moja wina... Sam nie wiedziaem... Bierze Claudia pod rk i wyprowadza z sali bilardowej. Claudio zamawia jeszcze jedn whisky. Tym razem, eby przyj do siebie po chwili strachu. - Do licha, tamten chcia mi rozwali gow. Dzikuj, Step. - No co ty, Claudio. On tylko zgrywa si na twardziela, bo roznosia go zo. Trzymaj, to jest twoje sto euro. - Skde! Nie mog tego przyj. - Jak to nie? Przecie, kurde, parti praktycznie wygrae ty! - Dobra, ale zrobimy tg popijaw, ja stawiam! Po jakim czasie Step, widzc, w jakim stanie jest Claudio, odprowadza go do samochodu. - Jeste pewien, e dojedziesz do domu? - Cakowicie, nie martw si. - adnych wtpliwoci? Nie powic si, jeli ci odwioz. - Nie, powanie, czuj si dobrze. - Dobra, jak chcesz. Nieza partia, nie? - Wspaniaa! - Claudio chce zatrzasn drzwi samochodu. - Claudio, zaczekaj! - To Francesca. - Jak to, nie poegnasz si ze mn? - Masz racj, ale si zrobio zamieszanie...

Francesca wsuwa si do samochodu i cauje go w usta, czule, naiwnie. Potem odsuwa si i umiecha si do niego. - No to ciao! Do zobaczenia. Przyjed do mnie czasem. Zawsze mnie tu znajdziesz. - Na pewno przyjad. - Wcza silnik i odjeda. Otwiera okienko. Chodne powietrze nocy jest mu mie. Wciska jakie CD do samochodowego stereo i zapala papierosa. Jest niele wstawiony, wali domi w kierownic. - Uau! Kurwa, ale jaja! I co za dupa... - Czuje si szczliwy, jak nie czu si od dawna. Ale im bliej domu, tym robi si smtniejszy. Co mam powiedzie Raffaelli? Wjedajc do garau, nic zna jeszcze odpowiedzi. Manewr, ktry udaje mu si z trudem, kiedy jest trzewy, teraz wydaje si niemoliwy. Wysiadajc z samochodu, widzi rys na lakierze i vesp przewrcon na cian. Podnosi j, przepraszajc. - Biedna Puffina, zarysowaem ci vesp. - Idzie do domu. Raffaella ju czeka na niego. To najgorsze przesuchanie w jego yciu, gorsze ni we wszelkich filmach kryminalnych. Raffaella jest tylko zym policjantem, tu nie ma tego dobrego, ktry na filmach udaje przyjaciela, podaje szklank wody, czstuje papierosem. - No wic, czy mog wiedzie, jak poszo? Jazda, opowiadaj! - Dobrze, a nawet bardzo dobrze. Step to w gruncie rzeczy osoba porzdna, wietny chopak Nie ma co si martwi. - Jak to nie ma o co si martwi? Przecie to on zama nos panu Accado. - Moe zosta sprowokowany. Co my moemy wiedzie? A poza tym, Raffaella, powiedzmy sobie szczerze, Accado, potrafi niele zale za skr. - Ale co ty mwisz? Chodzi o to, czy ty mu kazae zostawi w spokoju nasz crk, przesta widywa si z ni, rozmawia, jedzi do niej do szkoy? - To prawda, do tego tomy nie doszli. - Co mu w kocu powiedziae? Co robi do tej pory? Do pnocy! Claudio poddaje si. - Gralimy w bilard. Pomyl, skarbie, e pokonalimy dwch nadtych cwaniakw! Ja miaem dwie ostatnie bile. Wygraem nawet sto euro. Mocne uderzenie, co? - Mocne? Jeste zwyczajnym gupcem, nieudacznikiem. Jeste pijany, mierdzisz dymem i nie umiae nawet naleycie zaatwi tego kryminalisty. Raffaella odchodzi wcieka. Claudio chwyta si ostatniego sposobu, eby j udobrucha. - Raffaella, zaczekaj! - I co jeszcze?

- Step powiedzia mi, e robi dyplom. - Raffaella trzaska drzwiami i zamyka si w swoim pokoju. To ostatnie kamstwo te nie pomogo. Do licha, musi by niele rozgniewana. Dla niej ten kawaek papieru to wszystko. Tak naprawd to nigdy nie wybaczya mowi, e nie ma dyplomu. Pognbiony tym ostatnim wnioskiem, udrczony caym wieczorem wlecze si zamiony do azienki. Podnosi desk klozetow i wymiotuje. Potem, kiedy ju si rozbiera, z kieszeni marynarki wypada bilecik. To numer telefonu Franceski. Tej piknej dziewczyny o kruczoczarnych wosach i skrze w kolorze miodu. Pewnie wsuna mi go, gdy pocaunkiem egnaa mnie w samochodzie. Czyta raz jeszcze. Tak, to jak z filmu Papillon. Steve McQueen otrzymuje w wizieniu karteczk K wiadomoci od Dustina Hoffmana i by zatrze po niej lad. poyka j. Claudio uczy si numeru na pami, ale kartki nie poyka, lecz spuszcza j z wod. Gdyby prbowa j pokn, zwymiotowaby ponownie. Wychodzi z azienki, gaszc wiato, i kadzie si do ka. Trwa tak jeszcze troch wrd przecierade, koysany agodnie alkoholem i lekkimi zawrotami gowy. Niezwyky wieczr. Mistrzowskie uderzenie. Niewiarygodny karambol. Piwo, whisky, jego kompan Step. Wygrali dwiecie euro. A Francesca? Taczyli razem, trzyma w ramionach jej prne ciao. Przypomina sobie jej czarne wosy i skr jak ciemny mid. I pocaunek w samochodzie ciepy, zmysowy, pachncy. Podnieca si. Jej bilecik wsunity do kieszeni. To oczywiste zaproszenie. Zaatwione. Najpierw may spacerek. Jutro zadzwoni. O rany, pod jaki numer? Prbuje go sobie przypomnie. Usypia z uczuciem rozpaczy. e ju go zapomnia.

50
- I wygralicie? - Pollo nie wierzy wasnym uszom. - Ornlimy ich na rwniutkie dwiecie euro! - Przysignij! Wic ten ojciec Babi to cakiem sympatyczny facet? - Znakomity, prawdziwy brat. Francesca zwierzya mi si, e jej si strasznie podoba. - A mnie si wyda fajtap! - A ty skd go znasz? - Z twego domu, jak wrciem po psa. - Susznie. A wanie, co z Arnoldem? - Wymienicie. To naprawd inteligentny pies. Jestem pewny, e wkrtce nauczy si przynosi rzucane patyki. Niedawno pod domem rzuciem mu jaki kij, a on pobieg, eby go

przynie, ale po drodze zwcha si z jak suczk. Lata za wszystkimi, biedak, co mi si widzi, e ta Giacci nie dawaa mu sobie pofolgowa. Step zatrzymuje si przed bram. - Jestemy na miejscu. Bagam, tylko nie rozrabiaj. Pollo patrzy na niego z ukosa. - Czy ja kiedy rozrabiam? - Zawsze. - Ach tak? Zwa, e ja jestem tu z tob, eby ci zrobi przyjemno. Wchodz na drugie pitro. Babi wystpuje tu w roli babysitter przy Giuliu, synu pastwa Mariani, picioletnim chopczyku o jasnych wosach i rwnie jasnej cerze. Babi czeka na nich w drzwiach. - Ciao. - Step j cauje. Jest troch zaskoczona, widzc take Polla. Ten wymrukuje co na powitanie i od razu aduje si na kanap koo dziecka. Zmienia kanay w poszukiwaniu czego bardziej interesujcego ni gupie japoskie kreskwki. Giulio oczywicie zaczyna protestowa. Pollo stara si go przekona. - Czekaj, zaraz znajdziemy jeszcze lepsze. Zobaczysz latajce wie. - Giulio ulega perswazji. I w milczeniu oglda razem z Pollem Poniedziakowy proces, ufnie czekajc na obiecane wie. Babi ze Stepem id do kuchni. - Czy mog wiedzie, po co go przyprowadzie? - Bardzo nalega. A poza tym ma sabo do dzieci. - Nie wydaje mi si. Ledwie przyszed, a dziecko si rozpakao. - No dobrze, zabraem go, bo chc troch poby sam na sam z tob. - Obejmuje j. - Wyznaj szczerze, e ty umiesz wydobywa ze mnie, co najlepsze. No wanie, dlaczego si nie rozbierzemy? Ze miechem cignie j za sob do pierwszej sypialni po drodze. Babi prbuje si przeciwstawia, ale ulega jego pocaunkom. Padaj na jakie mae eczko. - Aj! Step siga rk za. plecy. Czog wcelowa si dokadnie midzy jego opatki. Babi zaczyna si mia. Step odrzuca czog na dywan, podobnie jak elektronicznych wojownikw i skadane potwory. Uspokojony, nog przymyka drzwi i rozpoczyna z ni swoj ulubion gr. Cauje j, pieszczc jej wosy i zrcznymi palcami rozpinajc bluzk. Unosi staniczek i cauje tam miejsca janiejsze, delikatniejsze, zarowione. Nieoczekiwanie co go znowu kuje w szyj. - Aj! - Step szybko siga tam, gdzie zosta trafiony. I w pmroku widzi, jak ona si mieje, uzbrojona w jak okropn lalk z wyostrzonymi uszami. Ten jej umiech, ta minka tak niewinna poruszaj go do gbi.

- To boli! - Nie moemy tu zosta, to pokj Giulia. Moe tu wej w kadej chwili. - Jest z nim Pollo. Daem mu szczegowe instrukcje. Ten straszny dzieciak jest praktycznie wyczony, unieruchomiony. Nie jest w stanie ruszy si z kanapy. Step zanurza twarz w jej piersiach. Ona pieci jego wosy, pozwalajc si caowa. - Giulio jest dobry. To ty jeste strasznym dzieckiem. Pollo zjada buk, ktr przynis sobie z kuchni wraz ze znakomitym zimnym piwem, kiedy Giulio podnosi si z kanapy. - Gdzie idziesz? - Do swojego pokoju. - Nie wolno, masz siedzie tutaj. - Nie, ja chc i do mojego pokoju. Giulio zsuwa si z kanapy, ale Pollo chwyta go od tylu za czerwony weniany golfik i wciga z powrotem, sadzajc koo siebie. Giulio buntuje si, ale Pollo blokuje go okciem. Giulio zaczyna pochlipywa. - Pu mnie, pu mnie! - Spoko, zaraz bd kreskwki. - Nieprawda! - Giulio zerka na telewizor i poniewa na pierwszym planie pojawia si Biscardi, wybucha paczem. Pollo uwalnia go. - Masz, sprbuj tego. wietne. Pij je tylko doroli. Giulio zaciekawia si propozycj. Bierze oburcz puszk piwa i pociga yk. - Nie smakuje mi, jest gorzkie. - No to popatrz, wujek Pollo da ci... Chwil pniej chopczyk bawi si szczliwy na pododze. Odbija rowe baloniki, otrzymane w darze od wujka Polla. Pollo przyglda mu si z umiechem. Jak niewiele trzeba, eby uszczliwi dziecko. Wystarcz dwie, trzy prezerwatywy. On tego wieczoru i tak by ich nie uy. Z sypialni nie dobiegaj adne odgosy. Step pewnie te ich potrzebuje, pokpiwa w duchu Pollo. A e zaczyna si nudzi, postanawia zaatwi kilka telefonw.

W pmroku pokoju penego zabawek Step gaszcze dziewczce plecy, ramiona. Przeciga rk wzdu jej ramienia, unosi je do swoich ust, cauje. Przebiega ustami po caej jego dugoci. Babi ma oczy przymknite, pozostajc w sodkiej niewoli jego pieszczot. Step delikatnie otwiera jej rk, cauje wntrze doni, po czym kadzie j na swojej nagiej piersi, jakby poddajc j jego mylom. Babi pozostaje nieruchoma, nagle zlkniona. O Boe,

zrozumiaam. Ale nigdy tego nie zrobi. Nigdy tego nie robiam. Nic potrafi. Step nadal cauje j czule w szyj, za uszami, w usta. Jego rce, pewniejsze i spokojne, bardziej dowiadczone, opanowuj jej ciao jak agodne fale, pozostawiajc na tej nieznanej play rozbitka rozkoszy. Wreszcie, pocignita przez ten prd, popchnita przez t bryz namitnoci, i ona si budzi. Nabiera odwagi. Oywa w tym ou oczekiwania, na ktrym zostaa zoona, i zaczyna go pieci. Step przygarnia j mocniej do siebie, dodajc jej otuchy i ufnoci. Babi ulega temu nastrojowi. Jej palce stpaj leciutko po jego skrze. Czuje jego brzuch, mocne minie. Kady stopie tego zstpowania jest dla niej urwiskiem, przepaci, krokiem trudnym, prawie niemoliwym. A jednak musi go uczyni i, powstrzymujc oddech w mrokach pokoju, nie decydujc si, skacze. Odnajduje si w tej wdrwce wrd pierwszych kdziorkw ponad krawdzi dinsw, przy tym guziku, take pierwszym, jak wszystko, co si tu zaczyna. Czemu pomylaa o Pallinie. Jest pewniejsza siebie, bardziej dowiadczona. Wyobraa sobie, jak zareaguje, jak jej opowie. Wiesz, dalej ju nie mogam, nie poradziam sobie. Wic przeamuje si, jeszcze jeden skok. Udaje si. Odpina ten pierwszy, zocony guzik, ktry wyskakuje z ptelki z suchym chrzstem. W ciszy pokoju rozlega si wyranie, bez skrupuw, pewnie dociera do jego uszu. Poradzia sobie. Teraz wszystko jest atwiejsze. Jej rka, ju pewniejsza, przesuwa si do drugiego guzika, potem trzeciego i dalej, a spodnie zostaj rozpite. Step odsuwa si delikatnie i odrzuca gow do tyu. Babi jest natychmiast znowu przy nim. Skrywa swoje oniemielenie w pocaunku, jakby wstydzc si najmniejszego oddalenia. I wtedy ten haas nieoczekiwany. Trzaskanie drzwiami. - Co si dzieje? Czar pryska. Babi zabiera rk i podciga si. - Co to byo? - Nie wiem. Chod, wr do mnie. - Przyciga j do siebie wraz z kolejnym haasem. Co si rozbija. - No nie! Tam jest jaka awantura! - Babi wstaje z ka. Poprawia spdniczk, zapina bluzk i wybiega z pokoju. Step opada na ko z otwartymi ramionami. - Niech szlag trafi Polla! - Zapina dinsy, a gdy pojawia si w salonie, nie wierzy wasnym oczom. - Co wy tu, kurwa, robicie? S tu wszyscy. Bunny i Hook uprawiaj zapasy na dywanie. Obok nich stuczona lampa. Schello wpakowa si z nogami na kanap i chrupic chipsy, oglda Seks w wielkim miecie. Lucone trzyma dziecko na kolanach i kae mu pali trawk. - Popatrz, Step! Tylko popatrz, jak zmienion twarzyczk ma to dziecko!

Babi jak furia rzuca si na Luconego, wyrywa mu z rk fajeczk i gasi j w popielniczce. - Won! Wynocha std! Ale ju! Syszc te krzyki, z kuchni wychodz Dario i jeszcze jeden z puszkami piwa w rku. Zjawia si te Siciliano z dziewczyn. S czerwoni na twarzy. Step sdzi, e zrobili wanie to, czego on i Babi nawet nie sprbowali. Szczliwcy! Babi usiuje wypchn wszystkich za drzwi. - Wynocie si std... Ju, ju! Rozbawieni, pozwalaj wyrzuci si z domu, robic jeszcze wikszy harmider. Step jej pomaga. - Jazda std, chopcy! - Jako ostatniego wyrzuca Polla. - Z tob porachuj si pniej! - Ale ja zaprosiem tylko Luconego. To jego wina, e cignli tu wszyscy. - Zamknij si. - Kopniakiem wyrzuca go za prg. Potem pomaga Babi uporzdkowa mieszkanie. - Popatrz tylko, co narobili ci wandale. Pokazuje na rozbit lamp, plamy po piwie na kanapie, porozsypywane wszdzie chipsy. Ma zy w oczach. Step nie wie, co powiedzie. - Przepraszam ci. Pozwl, pomog ci sprzta. - Nie, dzikuj, zrobi to sama. - Gniewasz si? - Nie, ale lepiej, eby ju poszed. Wkrtce wrc jego rodzice. - Jeste pewna, e nie, potrzebujesz mojej pomocy? - Cakowicie. Wymieniaj pospieszny pocaunek. Ona zamyka drzwi. On schodzi na d. Rozglda si wok. Nie ma nikogo. Wsiada na motor i wcza silnik. I wanie w tej chwili zza jakiego samochodu wyskakuje caa banda. W noc wzbija si chr gosw: - Niech yje dzielny babysitter, och, och, och! -I oklaski. Step niemal w biegu zeskakuje z motoru i rzuca si za uciekajcym Pollem. - To nie ja, to Lucone! Miej do niego pretensje... - Ty mierdzielu, udusz ci! Goni si po ulicy wrd miechw reszty i ciekawoci lokatorw cierpicych na bezsenno. Bab, zbiera odamki szka po lampie i wyrzuca do wiadra Potem zamiata podog i czyci kanap. Potem, zmczywszy si, rozglda si dookoa. C, mogo by gorzej. Powiem, e lampa spada, kiedy bawiam si z Giuliem. Chopak nie bdzie mg nawet zaprzeczy. pi ju gbokim snem, cakowicie otumaniony trawk.

61
Nastpnego ranka, zaraz po przebudzeniu, Step udaje si do siowni. Ale nie po to, eby wiczy. Kogo szuka. W kocu go znajduje. Nazywa si Giorgio. Jest to pitnastoletni chopak, ktry bezgranicznie uwielbia Stepa. Nie on jeden. Rwnie przyjaciele Giorgia mwi o Stepie tak, jakby by jakim bogiem, mitem, idolem. Znaj wszystkie jego wyczyny, wszystko, co si opowiada o nim, dokadajc do tego swoje wraenia, co tylko rozbudowuje legend. Ten chopak jest jego zaufanym. Jedynym, do ktrego Step moe zwrci si o przysug tego rodzaju, bez groby utraty respektu. Bo gdzie si koczy uwielbienie, zaczyna si strach. Wkrtce potem Giorgio jest ju w liceum Falconieri. Przemyka korytarzami pod cian, eby nie rzuca si w oczy, i wchodzi do III b, klasy Babi. To pani Giacci prowadzi lekcj, ale czemu nie reaguje. Babi zamiera bez sowa. Patrzy na ten ogromny bukiet r na swojej awce. Z przejciem czyta zaczony bilecik: Moi przyjaciele to czasem katastrofa, obiecuj ci, e dzi wieczorem na kolacji u mnie bdziemy sami. Kto', kto nie zawini. Wiadomo o tym szybko obiega szko. Nikomu to si jeszcze nie przydarzyo. Po wyjciu ze szkoy, gdy schodzi po schodach z tym ogromnym bukietem czerwonych r, potwierdza si jej niezwyko. Wszyscy mwi o niej. Daniela jest dumna ze swojej siostry. Pani Raffaella wcieka si jeszcze bardziej, a obrywa si, oczywicie, jej mowi. Tego popoudnia Step rozwiesza zestaw obrazw Pazienzy, wanie nabytych, kiedy kto dzwoni do drzwi. To Pallina. - Najpierw byam kupidynem, teraz jestem posacem. Nastpnym razem co mi przypadnie w udziale? - Step mieje si. Przejmuje z jej rk paczk i egna j. W paczce jest fartuszek w kwiatki i licik: Przyjmuj pod warunkiem, e to ty przygotujesz kolacj i zrobisz to, zakadajc mj prezent. Nieco pniej Step jest w biurze swojego brata. - Paolo, na ten wieczr chc mie wolne mieszkanie, cakowicie. - Ale ja zaprosiem Manuel. - No to zaprosisz j na inny dzie. Z Manuel widujesz si czsto. Babi moe przyj tylko dzi. - Babi? Ktra to? To crka tego, ktry by u nas?

- Tak, a co? - Wydawa si rozgniewany. Rozmawiae z nim potem? - Oczywicie! Razem poszlimy na partyjk bilarda, a potem si spilimy. - Spilicie si obaj? - Prawd mwic, tylko on si spi. - Ty go spie? - Dlaczego? Sam si spi. Daj spokj, jakie to ma znaczenie? No wic, dogadalimy si, co? Wieczorem wychodzisz. Dobra? I nie czekajc na odpowied, pospiesznie opuszcza biuro. Jest tak przejty tym, co ma do zrobienia, e nie zauwaa nawet umiechu, jakim obdarza go sekretarka Paola. Z domu dzwoni do Polla. Zakazuje mu przychodzi, telefonowa i w jakikolwiek sposb rozrabia. - Uwaaj, chodzi o twoj gow, wicej, o nasz przyja i nie ma tu artw. - Przygotowuje list rzeczy do kupienia, schodzi do supermarketu pod domem i nabiera wszystkiego po trochu, nawet angielskich biszkoptw na male, ktre smakuj jego bratu. W kocu Paolo zasuy sobie na nie. Bo, prawd mwic, to niezy chopak. Ma kilka szczeglnych upodoba, jak na przykad samochd, praca, a przede wszystkim Manuela. Ale, z czasem, pewnie mu to przejdzie. Wchodzc do domu, troch zmienia zdanie. Nie, Manuela ju nie przejdzie. S ze sob sze lat i jako nie wida w nim znuenia. Chyba si niele bodzie, skoro, jak sysza, miaa ju kilka przygd na boku. Mniejsza o brata, ale on. Step, nie wyobraa sobie takiego gamonia, co by na ni polecia. Brzydka, antypatyczna, a do tego przemdrzaa. Na wszystkim si zna. Nie ma nic gorszego. Biedny Paolo. W kocu to s jego sprawy. Ja bym postawi na sekretark. I po tej wreszcie pozytywnej konstatacji wcza radio i idzie do kuchni, by umy saat. O smej wszystko jest gotowe. Wysucha ostatniej top listy amerykaskich przebojw, nie woy fartuszka od Babi, ale zawiesi go na krzele na wszelki wypadek. Przyglda si rezultatom swojego trudu. Carpacciograna i rughetta. Saata mieszana z awokado i saatka owocowa z maraskino. Rodz si wspomnienia. T saatk, zwan macedoni, jada czsto jako dziecko. To mie wspomnienia. Jest szczliwy. To jest jego wieczr, nie chce, by cokolwiek mu go popsuo. Z zadowoleniem sprawdza nakryty st, poprawia uoone serwetki. Czuje si mistrzem ceremonii, ale nie wie, e noe maj lee z drugiej strony. Nerwowo zaczyna kry po domu. Myje rce. Przysiada na kanapie. Zapala papierosa, wcza telewizor. Myje zby. Pitnacie po smej. S chwile, kiedy czas wlecze si okropnie.

Za pitnacie minut ona bdzie tutaj, zjemy razem, spokojnie pogawdzimy. Bdziemy siedzie na kanapie i nikt nam w niczym nie przeszkodzi. Potem pjdziemy do mojego pokoju i... Nie, Babi na to si nie zdecyduje. Jeszcze za wczenie. A moe? Nie ma za wczenie w pewnych sprawach. Byliby tak blisko siebie, e potem mogoby si to zdarzy. Prbuje przypomnie sobie pewn piosenk Battistiego. Drobne szalestwa nam si roj i rozjaniaj dusz moj... Stumione wiato, cicha muzyka, schodzony szampan i ju nam bzyka...". Jasny gwint, oto czego nie mam! Szampana! Biegnie do kuchni, zaglda wszdzie. Bez skutku. Ale znajduje butelk biaego pinot grigio. Od razu wkada j do zamraalnika. Lepszy rydz ni nic. I wanie w tej chwili dzwoni jego komrka. To Babi. - Nie przyjd. - Ma gos chodny, przykry. - Dlaczego? Wszystko przygotowane. Zaoyem nawet fartuszek, ktry mi podarowaa kamie Step. - Telefonowaa pani Mariani. Z jej domu znikn zoty naszyjnik z brylantami. Obwinia mnie. Nie dzwo do mnie wicej. Babi rozcza si. Chwil pniej Step jest ju u Polla. - Ktry kutas to zrobi? Zdajesz sobie spraw? To s przyjaciele czy gnoje? - Uspokj si, Step, nie mw tak. Ile to razy zdarzao si nam trafi do czyjego domu i buchn to i owo. Praktycznie przy kadej okazji. - Ale nigdy w domu naszej dziewczyny! - Przecie to nie by dom Babi... - Nie, ale wpltalicie j w to. Musisz mi przypomnie, kto wtedy by. - Step bierze kawaek papieru. Szuka czego do pisania. - Czy tu nigdy si nie pisze? - Nie ma potrzeby. Ja wiem, kto wzi naszyjnik. - Kto? Wtedy Pollo ujawnia imi, ktrego Step wolaby nigdy nic usysze. To Siciliano.

Step pdzi noc przez miasto. Nie chcia, eby towarzyszy mu Pollo. To jest sprawa midzy nim a Sicilianem. Nikim wicej. Tym razem nie chodzi o drobne nieporozumienie. Tym razem rzecz jest powana. Umiech Siciliana nie zapowiada niczego dobrego. - Cze, Sycylijczyku. Nie chciabym si z tob kci... Step dostaje cios prosto w twarz. Zatacza si do tyu. Tego si jednak nie spodziewa. Potrzsa gow, eby przyj do siebie. Siciliano rzuca si na niego. Step przytrzymuje go kopniciem wyprostowanej nogi. I wci apic oddech, myli o kolacji przygotowanej dla

swojej dziewczyny, o fartuszku w kwiaty, o tym, jak chciaby mie inny ten dzisiejszy wieczr. Wieczr spokojny, w domu, ze swoj kobiet w ramionach. Nic z tego. Siciliano jest tu, naprzeciwko, gotowy do ataku. I to on, obiema rkami, zaprasza Stepa, eby sprbowa. - No chod, chod tutaj! Step krci gow i oddycha gboko. - Kurwa, nie wiem dlaczego, ale moje marzenia nigdy nie realizuj si do koca. W tej chwili Siciliano znowu skacze na niego. Tym razem Step jest przygotowany. Uchyla si nieco i kontruje przeciwnika potnym i dokadnym prostym. Czuje, jak pod jego pici nos wgniata si w twarz, a chrzstka, ju naruszona i mikka, kruszy si ponownie. Jak brwi zbiegaj si w blu. I wtedy widzi jego twarz, ten grymas na niej i doln warg we wasnej krwi. I widzi, jak tamten jednak si umiecha, a wtedy wie ju, e wszystko bdzie coraz trudniejsze.

Babi siedzi na kanapie. Bezmylnie oglda telewizj, popijajc napar z ry, gdy kto dzwoni do drzwi. - Kto tam? - To ja. Przed ni jest Step. Ma rozczochrane wosy, podart koszul i krwawic praw brew. - Co ci si stao? - Nic. Po prostu musiaem odnale to... - Podnosi praw rk. Zota kolia pani Mariani lni brylantami w pmroku schodowej klatki. - Czy teraz moesz przyj na kolacj? Po oddaniu naszyjnika wacicielce i utracie posady babysitter Babi jedzie ze Stepem do jego domu. Lecz kiedy otwieraj si drzwi, zastaj w mieszkaniu przykr niespodziank. Przy stoliku na rodku salonu, przy wietle romantycznej wiecy, siedzi Manuela. W drzwiach kuchni pojawia si Paolo. Niesie sodk, owocow saatk, przygotowan przez Stepa, a na domiar zego ma na sobie fartuszek w kwiaty, podarowany Stepowi przez Babi. - Przepraszam, Step, co? Dzwoniem, nikt nie odpowiada. Wic przyjechalimy do domu, poczekalimy troch, ale zrobia si dziesita. Powiedzielimy sobie, e teraz ju na pewno si nie zjawi. No i zaczlimy je, prawda? Szuka potwierdzenia u Manueli, ktra kiwa gow i prbuje si umiechn. Step patrzy na st, zostay tylko resztki z jego saaty z awokado. - A nawet skoczylicie, widz. No i jak kolacja? Przynajmniej bya smaczna?

- Bardzo. - Manuela jest szczera. Ale milknie na wszelki wypadek. Pojmuje, e to moe by pytanie, na ktre nie oczekuje si odpowiedzi. - Dobra, Paolo, poycz mi samochd, pojedziemy co zje na miecie. Paolo stawia owocow macedoni na stoliku. - Doprawdy, nie chciabym... - Co takiego? Jeszcze si wykrcasz? Zjade wszystko, co przygotowaem wasnymi rkoma, a co mi zajo cae popoudnie, i masz jakie wtpliwoci? Paolo wyciga z kieszeni kluczyki i wkada je do rki brata z niemiaym: - Jed ostronie, prosz. A Step wychodzc: - Dziki. Masz jeszcze na deser swoje ulubione biszkopty na male. S w kuchni na szafce. Paolo umiecha si krzywo, zaprztnity ju tylko myl o losie swojego srebrzycie metalizujcego golfa w rkach brata. Step i Babi jad co zje w okolicach Piramidy. Zjadaj jakie naleniki na gorco i, cho s podochoceni piwem, rezygnuj z myli o powrocie do jego domu. Babi zniechca jego brat, wic Step, klnc Paola i t jego napalon kocic, skrca w lewo, na Gianicolo. Parkuj na placyku koo ogrodw, wrd wielu innych samochodw o szybach ju zapoconych mioci, westchnieniami pozbawionych domowych gniazd, cieszcych si sob w niewygodzie i popiechu. Przed nimi, w oddali, usypia miasto. Nieco bliej, siedzc okrakiem na murku, jacy chopcy pocigaj nielegalnego dymka krtkotrwaej radoci. Step zmienia stacj stereo. 92.70, Radio Romantica. Przechyla si w stron dziewczyny i zaczyna j caowa. Powoli, ostronie ukada si na niej. Mimo blu zbitego karku, mostka i koci biodrowej trafionych ciosami Siciliana. Mode podanie agodzi kontuzje. Namitne pocaunki pokonuj trudnoci mechaniczne. Hamulec rczny niepotrzebnie zacignity, pokrto oparcia zacite. Step czuje zapach jej spronego ciaa. Jego oddech staje si przyspieszony. Prbuje raz jeszcze rozoy fotel. Bez skutku, zablokowane. Ale wtedy, gdy rk siga do pokrta na dole, jego noga leci do gry i z rozmachem uderza w przedni szyb. Rozlega si trzask pkajcej szyby, ale jednoczenie zgrzyt opadajcego oparcia. Babi nagle leci do tyu, a on z ni, miejc si, nie mylc wiele, a najmniej o Paolu, jego skrzywionej minie i srebrnym samochodzie. S zajci sob, swoimi dinsami wzajemnie rozpinanymi, w popiechu, w zawodach kto pierwszy. Potem Babi zwalnia, niedowiadczona, zakopotana, zamyka oczy, obejmuje go i poddaje si jego zwyciskim czuym zabiegom. Lecz kiedy Step chce pj dalej, zatrzymuje go. - Nie, co robisz? - Nic. Chciaem sprbowa.

Babi odpycha go nieco sposzona. - Co ty, w samochodzie? Mj pierwszy raz musi by czym piknym, w miejscu romantycznym, z zapachem kwiatw i wiatem ksiyca. - Ksiyc jest. - Step otwiera czciowo dach samochodu. - Widzisz, troch przykryty, ale jest. I czujesz? - Wciga gboko powietrze. - Jest mnstwo kwiatw wok. Czego jeszcze brakuje? Nawet miejsce jest romantyczne, widzisz? I radio, prawda? Jest komplet doskonay! Babi zaczyna si mia. - Miaam na myli co innego. - Patrzy na zegarek. - O, jest bardzo pno. Jeli wrc moi i nie zastan mnie w domu, znowu bdzie surowa kara. Prosz, jedmy! Wcigaj spodnie, po czym usiuj waciwie ustawi oparcie w fotelu Babi. Bez skutku. Wracaj, miejc si z zepsutego oparcia. Za kadym razem, kiedy Step przyspiesza, Babi leci do tylu. Przewiduj re formy braterskiej reakcji. Co za wieczr... Z takim finaem staje si tragikomiczny. Odwozi Babi do samego domu i rozstaje si z ni. Prowadzi szybko przez t rzymsk noc, przechowujc w sobie jej romantyczn" wstrzemiliwo i ten zapach jej westchnie, jaki czuje na swoich doniach. - Gdzie ty przepad? Od godziny ju czekam, eby mc odwie Manuel do domu! Paolo ju ma napite nerwy. Step wyobraa sobie, jak nim zatrzsie, kiedy spostrzee zamane oparcie. - Mgby wzi motor. Tyle rzeczy mi zabierasz... Paolo wcale si nie mieje. Zamyka si z Manuela w salonie. Step odchodzi do swojego pokoju, rozbiera si i wsuwa do ka. Gasi wiato. Jest wykoczony. Z salonu dobiegaj odgosy rozmowy. Skupia si, by sysze lepiej, o czym mwi Paolo i Manuela. Dyskutuj o czym. Gos brata domaga si czego do znudzenia. - Powiedz mi prawd. Chc zna prawd. - Ju ci j powiedziaam. - Powtarzam, chc prawdy. - Taka jest prawda, przysigam. - Po raz ostatni pytam o prawd. Powiedz mi prawd, chc zna pen prawd. - Przysigam, e powiedziaam ci wszystko. - Rwnie Manuela wydaje si do stanowcza. W ciemnociach pokoju Step krci gow. Nie wiem, co jest gorsze, ciosy Siciliana czy takie dyskusje mojego brata. Licho wie, czego chce si dowiedzie Paolo, Manuela i tak mu tego nic powie. Jedna rzecz jest pewna. Prawd jest bowiem tylko to, e Manuela wrci do domu na leco. I t myl pocieszony. Step usypia.

62
Babi jest we Fregene u Mastina z ca swoj klas. wituj studniwk. Skoczyy przed chwil jaki posiek i spaceruj teraz po play. Kilka dziewczt bawi si w gr ukradnij flag". Babi przysiada na lizgowej odzi i gawdzi z Pallin. I dostrzega go. Idzie w jej stron z tym swoim umieszkiem, w ciemnych okularach i ciemnej kurtce. Serce Babi chce wyskoczy z piersi. Pallina zauwaa to. - Tylko mi nie umieraj, co? Babi odpowiada jej umiechem i ju biegnie Stepowi na spotkanie. Odchodzi z nim, nawet nie pytajc, jak j tu odnalaz i dokd prowadzi. Poegnaa swoje koleanki roztargnionym ciao. Niektre przerywaj gr i odprowadzaj j wzrokiem. Zazdroszcz rozmarzone, pragnc znale si na jej miejscu, obejmowane przez Stepa, przez Dziesitk z plusem. Potem dziewczyna ze rodka woa gono: - Numer... siedem! - Dwie dziewczyny rzucaj si ku niej, grzznc w piachu. Zatrzymuj si naprzeciwko siebie z rozoonymi ramionami, patrzc sobie w oczy w tej rozgrywce z umiechem, w pozorowaniu, podtrzymywane przez koleanki. Nagle ta maa, biaa chusteczka zawieszona w powietrzu staje si ich jedynym celem. Dopiero gdy dochodz do motoru Stepa, Babi ujawnia swoje zaciekawienie. - Dokd jedziemy? - To niespodzianka! - Step zachodzi j z tyu i granatow przepask, ktr jej kiedy ukrad, zasania jej oczy. - Tylko nie oszukuj, masz nic widzie. Wic ona poprawia sobie przepask. - Ej, ja j chyba znam... - Potem daje mu jedn suchawk swojego sony i ruszaj objci w rytmie Tiziana Ferro. A potem... Babi przylega cile do Stepa z gow na jego plecach i niewidzcymi oczami. Wydaje jej si, e unosi si w powietrzu, rzeki wiatr rozwiewa jej wosy i przynosi zapach arnowca. Jak dugo ju jad? Prbuje obliczy czas wedug tego CD, ktrego suchaj. Chyba ju godzin s w drodze. Ale dokd jad? - Daleko jeszcze? - Ju dojedamy. Nie podgldasz? - Nie.

Babi umiecha si i znowu przylega do jego plecw, mocniej. Zakochana. On, zwalniajc troch, skrca w prawo, wspinajc si lekko i zastanawiajc, czy ona si domyla. - Jestemy na miejscu. Nie, nie zdejmuj opaski. Zaczekaj tu na mnie. Babi prbuje odgadn, gdzie si znajduj. Jest ju pne popoudnie. Syszy jaki szum odlegy, powtarzajcy si i gasncy, ale nie jest w stanie poj, skd si bierze. W pewnej chwili syszy goniejszy haas, jakby co zostao rozbite. - Jestem. - Step bierze j za rk. - Co si stao? - Nic. Chod za mn. - Babi, nieco bojaliwie, daje si prowadzi. Wiatr ucich, powietrze ochodzio si i jakby zwilgotniao. Jej noga uderza w co. - Aj! - Nic ci nie jest. - Jak to nic nie jest? A moja noga? Step zaczyna si mia. - A ty na wszystko narzekasz. Postj spokojnie tutaj. - Step opuszcza j na chwil. Osamotniona rka Babi zawisa w powietrzu. - Nie zostawiaj mnie... - Jestem tu obok. Potem haas przeduony, jakby drewniany. Chyba podnoszone rolety. Step ostronie ciga z jej oczu przepask. Babi otwiera oczy i nagle pojawia si przed ni wszystko. Najpierw to morze o zachodzie soca. A soce, jeszcze ciepe i czerwone, umiecha si do niej. Jest w jakim domu. Pod uniesionymi roletami wychodzi na taras. Na dole po prawej spoczywa romantycznie plaa ich pierwszego pocaunku. W oddali jej ulubione wzgrza, jej morze, jej skay: Port'Ercole. Bliziutko przelatuje mewa, pozdrawiajc j. Babi rozglda si wok pena podniecenia. To posrebrzone morze, ty arnowiec, ciemnozielone zarola, ten samotny dom na wzgrzu. Jej dom, dom jej marze. A ona jest w nim ze Stepem i nie ni. Step obejmuje j. - Jeste szczliwa? - Ona, potakujc, kiwa gow. Porusza powiekami. Wilgotne, rozmarzone oczy i drobne, czyste zy, lnice mioci i piknem. On patrzy na ni. - Co jest? - Boj si. - Czego? - e ju nigdy nie bd taka szczliwa jak teraz... Szalona z mioci cauje go gorco, poruszona yczliwym

ciepem zachodu. - Chod, wejdmy do rodka. Zaczynaj wdrowa po domu nieznanym, zagldajc do tajemniczych pomieszcze, wymylajc dla nich dziwne historie, wyobraajc sobie ich dawnych mieszkacw. Podnosz wszystkie rolety, znajduj jakie wielkie stereo i wczaj je. - Tu te bdziemy mieli Tele Radio Stereo. - miej si. Otwieraj rne szuflady, ujawniaj ich sekrety, radujc si wszystkim wsplnie. Rozdzielajc si, wzywaj si co chwila, by razem cieszy si kadym, najmieszniejszym nawet odkryciem. Wszystko tu wydaje si wane, jakie niewiarygodne, magiczne. Step zdejmuje z motoru kuferek i przynosi go do domu. Potem zaprasza j do pokoju. Babi rozglda si z nowym zainteresowaniem. Wielkie okno wychodzi na morze. Soce, zda si, puszcza oko. Znika w milczeniu za dalekim horyzontem. W ostatnim miym mrugniciu barwi na rowo puszyste oboki rozrzucone po niebie wyej. Jego poegnalne odbicie biegnie po wodzie zot ciek. Przecina morze, eby zgasn na cianach tego pokoju, w jej wosach, wrd wieych, wanie rozoonych przecierade. - Sam je kupiem, podobaj ci si? - Babi nie odpowiada. May bukiecik r stoi w wazoniku przy ku, notuje Babi, wci si rozgldajc. Step dowcipkuje na ich temat. - Przysigam, e nie kupiem ich przy wiatach na skrzyowaniu... Otwiera kuferek - Et voila! Jest tam szampan, troch lodu nie do koca, na szczcie, rozpuszczonego, i dwa kieliszki owinite w gazet. - eby si nic rozbiy - wyjania. Z kieszeni kurtki wyciga jeszcze mae radyjko. - Nie wiedziaem, czy tu jest. Wcza je, nastawiana czstotliwo domowego stereo i stawia na szafce nocnej przy ku. Ciche echo Cert notti rozchodzi si po pokoju. - Jakby specjalnie dla nas... cho dopiero zmierzch zapada. Step podchodzi do Babi, bierze j w ramiona, cauje. Ta chwila wydaje jej si tak pikna, e zapomina o wszystkich niepokojach: okolicznociach, lkach, skrupuach. Powoli pozwala si rozebra, rozbierajc rwnoczenie jego. Odnajduje si w jego ramionach, po raz pierwszy cakowicie naga, a dziwne wiato szarzejcego morza podwietla srebrzycie ich ciaa. Pierwsza gwiazda przedwieczorna lni wysoko na niebie. I wtedy, wrd morza pieszczot, szumu dalekich fal, krzyku rozbawionej mewy i zapachu kwiatw - staje sic.

Step ostronie ukada si na niej. Babi otwiera oczy przepeniona czuoci. Step patrzy na ni. Nie wydaje si zalkniona. Umiecha si do niej, gaszcze j po wosach, dodajc otuchy. W teje chwili mae radio obok i due w caym domu podejmuje niewinnie motyw z Beautiful, cho adne z nich jeszcze tego nie zauwaa. Nie wiedz, e stanie si to wkrtce ich piosenk". Ona wstrzymuje oddech, potem porwana tym nieprawdopodobnym uniesieniem, tym blem mioci, t cudown wiadomoci stawania si jego na zawsze. Podnosi twarz ku niebu, wzdychajc, wczepiajc si w jego plecy, obejmujc z caej siy. I poddaje si, ulega swoistej pewnoci. Jemu. Otwiera oczy. On jest tu, w niej. Ciepy umiech oywia mioci jego twarz, gdy pochyla si, caujc j co chwila. Ale jej ju nie ma. Tej dziewczyny o zalknionych, bkitnych oczach, z tysicem wtpliwoci i niepokojw znikna. Babi przypomina sobie, jak bardzo w dziecistwie fascynoway j motyle. Ten kokon, ta larwa w tysicu kolorowych lnie, wykonuje skok w nieznane i ju lata. I oto widzi siebie na nowo. Mody, ledwie narodzony motyl w objciach Stepa. Umiecha si do niego, obejmuje go i patrzy mu w oczy. I cauje go ostronie, z pasj, ale inaczej. Pierwszy pocaunek modej kobiety. Nieco pniej, wycignici wrd przecierade, on bawi si jej wosami, a ona tuli si do niego z gow na jego piersi. - Nie jestem w tym dostatecznie dobra, prawda? - Jeste znakomita. - Nie, nic nie umiem. Musisz mnie nauczy. - Jeste perfekt. Chod. Step bierze j za rk i wyprowadza. Wrd kwiatw na przecieradle pojawi si nowy, czerwony, ledwie rozwinity, rni si od innych, bo jest czysty i niewinny. A oni tul si w wannie. Popijaj szampana, gawdzc wesoo, troch oszoomieni mioci. Wkrtce upojeni podaniem kochaj si znowu. Tym razem bez lku, swobodniej, namitniej. Ona czuje si lepiej, atwiej rozwija skrzyda, nic boi si wzlotu, raduje si swoim piknem modego motyla... Potem wkadaj paszcze kpielowe i schodz w d prywatn ciek. Bawi si, wymylajc imiona, ktre mogyby pasowa do liter wyszytych na piersi. Skoczywszy konkurs na wynajdywanie najdziwniejszych, docieraj do ska nad wod. Babi, ktra przegrywa, skacze do wody jako druga. Pywaj troch w wodzie rzekiej i sonej, w ksiycowej na niej drodze, popychani przez drobne fale, co pewien czas wpadaj sobie w objcia, opryskujc si wod, uciekaj i powracaj do siebie, by skosztowa nawzajem ze swoich ust smaku morskiego szampana. Potem, siedzc na skale w kpielowych paszczach

Amarilda i Sigfridy, patrz marzycielsko na tysice gwiazd nad sob, na ksiyc, na noc, na morze ciemne i spokojne. - Przepiknie jest tutaj. - To twj dom, nie? - Wariat! - Wiem. - Jestem szczliwa. Nigdy w caym swoim yciu nie czuam si tak dobrze. A ty? - Ja? - Przytula j do siebie. - Ja czuj si znakomicie. - Tak, e mgby dotkn palcem nieba? - Nie, nic tak. - Jak to, nic tak? - O wiele wyej. Co najmniej trzy metry ponad niebem.

Nastpnego dnia, kiedy Babi po przebudzeniu idzie do azienki, eby zmy pod natryskiem ostatnie lady soli we wosach, jeszcze nie ostyga z emocji, wraca myl do przey ostatniego wieczoru. Zjada niadanie, egna si z matk i wsiada z Daniel do samochodu, aby, jak kadego ranka, pojecha do szkoy. Jej ojciec zatrzymuje wz przed wiatami pod mostem na Corso Francia. Babi jest jeszcze zaspana i nieuwana, ale jednak to zauwaa. Nie wierzy wasnym oczom. Wysoko, ponad wszystkim innym, na biaej kolumnie mostu krluje ten napis. Nie do zatarcia. Jest tam, na zimnym marmurze, ale bkitny jak jej oczy, pikny, jak zawsze tego pragna. Jej serce zaczyna bi szybciej. Przez chwil wydaje si jej, e wszyscy je mog usysze, e wszyscy czytaj to zdanie, podobnie, jak teraz ona to robi. Jest tam wysoko, prawie nieosigalne. Tam, dokd tylko zakochani docieraj. Ja i ty... Trzy metry ponad niebem.

63
Dwudziesty czwarty grudnia. Ju nie pi. Prawd mwic, w ogle nie spal. Radio jest wczone. Ram Power: Jedno przeywasz i jedno pamitasz. Co tu jest do pamitania? Boli go gowa i piek oczy. Przewraca si na ku.

Z kuchni dobiegaj haasy. Jego brat je niadanie. Patrzy na zegarek. Dziewita. Ciekawe, dokd Paolo wybiera si o tej porze, w Wigili Boego Narodzenia. S ludzie, ktrzy zawsze maj jakie zajcia, myli, nawet w dni witeczne. Syszy odgos zamykanych drzwi. Wyszed. Uczucie ulgi. Potrzebuje chwili samotnoci. A jednak co go gnbi. Nie, nie chce by sam, ale jest sam. Ta myl jeszcze pogarsza jego stan. Nie jest godny, nie jest senny, nic nie czuje. Ley jaki czas na brzuchu. Jaki czas, nie ma pojcia. Stopniowo powracaj z zamglenia obrazy tego pokoju z dni szczliwszych. Ile to razy, budzc si rano, znajdowa na nocnej szafce kolczyki Babi albo jej zegarek, ile to razy przebywali razem w tym ku, objci, zakochani, spragnieni siebie. Umiecha si. Przypomina sobie jej zimne nogi, te mae, zlodowaciae palce, ktre ona, miejc si, ogrzewaa na jego, cieplejszych jednak, nogach. Albo jak potem, gdy ju pokochali si, zostawali tu, gawdzc, patrzc na ksiyc za oknem, na gwiazdy lub na chmury i deszcz, szczliwi niezalenie od pogody. Pieszczc jej wosy, cho tam za oknem byy wojny, problemy wiata, nowe drogi i ludzie. Przypomina sobie, jak ona idzie do azienki, jak podziwia, znowu zakochany, janiejsze lady na jej skrze, miejsca po zdjtej wanie bielinie, po staniczku. Syszy, jak mieje si za tamtymi drzwiami, widzi, jak idzie zabawnie, po swojemu, z rozpuszczonymi wosami, jak biegnie wstydliwie do ka i rzuca si na niego wiea po kpieli, po tych bojaliwych zabiegach, ale pachnca jeszcze mioci i podaniem. Step znowu przewraca si w ku, patrzy w sufit. Ile to razy, gdy przychodzia pora rozstania, z alem odprowadza j do domu. A przedtem ubierali si powoli, w milczeniu, wymieniajc si pomylonymi rzeczami, ale i umiechami, pocaunkami. Czasem, rozmawiajc niewygodnie, wcigajc co na siebie, pochylali si przy zakadaniu butw, suchajc jeszcze radia, ktre pozostawia wczone a do powrotu. Gdzie ona jest w tej chwili. I dlaczego. Czuje ucisk w sercu.

W witecznych dniach robi si porzdek w pokoju i trzeba by weselszym albo smutniejszym. Nie wiadomo, dokd upchn pewne myli. - Dani, chcesz to? Bo wyrzuc. - Daniela spoglda na siostr. Babi stoi w drzwiach swojego pokoju z granatowym akietem w rku. - Zostaw, ja to wo. - Pruje si ju... - Da si naprawi. - Jak chcesz. - Babi rzuca akiet na ko. Daniela odprowadza j wzrokiem, gdy wychodzi. Ile to razy kciy si o ten akiet. Nigdy by nie przypuszczaa, e zechce go kiedy

wyrzuci. Jej siostra bardzo si zmienia. Zostawia t myl i zabiera si do pakowania prezentw. Babi koczy uwalnia szaf, kiedy wchodzi matka. - wietnie, pozbya si mnstwa rzeczy. - Tak, masz, to wszystko trzeba wyrzuci. Tego nie chce nawet Dani. Raffaella bierze niektre rzeczy rozoone na stole. - Zrobi z tego paczk dla biednych. Maj dzi przyj i odebra. Wyjdziemy pniej razem? - Nie wiem, mamo. - Babi troch si rumieni. - Jak chcesz, nie przejmuj si tym. Raffaella umiecha si i wychodzi z pokoju. Babi otwiera niektre szuflady. Jest szczliwa. To czas, kiedy cz j dobre stosunki z matk. Dziwne. Ledwie sze miesicy temu kciy si o wszystko. Przypomina sobie koniec tego procesu sdowego, kiedy wysza z sdu, a matka pobiega za ni. - Czy ty zwariowaa, dlaczego nie powiedziaa, co si tak naprawd stao? Dlaczego nie powiedziaa, e ten obuz uderzy pana Accado bez powodu? - Dla mnie wszystko wygldao tak, jak opowiedziaam. Step jest niewinny. Nie mia z tym nic wsplnego. Co wy moecie wiedzie, o czym on myla? Co odczuwa w tamtej chwili? Nie potraficie niczego usprawiedliwi, niczego przebaczy. Jedyna rzecz, jak jestecie w stanie przeprowadzi, to osdzi. Decydujecie o yciu waszych dzieci wedle swoich ycze i wyobrae. Nie majc zielonego pojcia, co my o tym mylimy. Dla was ycie jest jak gra w karty, to, czego nie wiecie, jest niewygodn kart, ktrej trzeba si pozby; parzy was, przeszkadza. Ale nie zastanowicie si, dlaczego kto wyznaje tylko prawo pici, a inny narkotyzuje si, co to was obchodzi, jeli to nie wasze dziecko. Teraz ci to obeszo, mamo, bo twoja crka zwizaa si z kim, kto ma problemy, kto nie myli tylko o tym, eby mie gti 16 z elektrycznym zaponem, dayton albo by pojecha na Sardyni. Jest chuliganem, to prawda, ale moe dlatego, e nikt mu nie wyjani pewnych spraw i dlatego wok tyle kamstwa, bo to jedyny sposb, eby si nie podda. - Ale co ty mwisz? To s czyste idiotyzmy... A pomyl o sobie, co ty z siebie robisz. Jeste obudnic, publicznie kamiesz! - Nic mnie nie obchodz twoi przyjaciele, nie obchodzi mnie rwnie, co o mnie myl, jak mnie oceniaj. Zawsze mwicie, e s to ludzie, ktrzy dorobili si sami. Czego si dorobili? Tylko pienidzy. Nie rozmawiaj ze swoimi dziemi. Nic tak naprawd nie obchodzi ich, co one robi, co je boli. Gwno was to wszystko obchodzi!

Raffaella wymierzya jej wtedy mocny policzek. Babi podniosa rk do twarzy i umiechna si. - Powiedziaam tak specjalnie, niech ci si nie wydaje... Teraz, kiedy mnie ukaraa, twoje sumienie jest w porzdku. Moesz wrci do swoich przyjaciek, moesz pogra sobie w karty. Twoja crka jest trzymana krtko. Wie, co jest suszne, a co nie. Rozumie, e nie naley uywa brzydkich sw i e trzeba zachowywa si grzecznie. Ale czy ty nie widzisz, e jeste mieszna, e to jest miechu warte? Wysyasz mnie w niedziel do kocioa, ale kiedy nazbyt uwanie sucham Ewangelii, to nie, to ju niedobrze. Jeli zbyt kocham moich blinich, jeli przyprowadzam do domu kogo, kto nie podnosi si, kiedy wchodzisz, i nie umie zachowa si przy stole, krcisz nosem. Powinnicie mie wasne kocioy, swoj wasn ewangeli, wedle ktrej nie wszyscy musz zmartwychwsta, a tylko ci, ktrzy nie zasiadaj do stou w podkoszulkach, nie podpisuj si, stawiajc nazwisko przed imieniem, dziki czemu zawsze wiesz, czyimi s dziemi, i ktrzy s opaleni i pikni oraz ubieraj si wedle waszej mody. Jestecie baznami. I Babi posza dalej, a Raffaella odprowadzaa j wzrokiem, dopki nie wdrapaa si na siodeko za Stepem i nie odjechali razem. Ile to czasu mino. Jak wiele si zmienio. Z westchnieniem otwiera drug szuflad. Biedna mama, jake wiele sprawiaa jej kopotw. W gruncie rzeczy, to ona miaa racj. Lepiej rozumie to teraz. Ale s w yciu sprawy waniejsze. Ukada jak trzeba swoje rzeczy. Jednak te waniejsze sprawy jako nie przychodz jej teraz do gowy, ani jedna, moe dlatego, e wygodniej jest o nich nie myle. A moe ich nie ma naprawd tak wiele? To wyrzut sumienia czy ten staniczek, z ktrego Step sobie pokpiwa? Jaka jeste dzisiaj seksowna". Jedno po drugim, nieubaganie, napywaj z daleka melancholijne i smutne wspomnienia. Jej osiemnaste urodziny w Ansedonii. O dziesitej wieczorem, nieoczekiwanie, warkot motoru. Wszyscy zaproszeni wychylaj si z tarasu. Nareszcie co, o czym si bdzie mwio. Przyjechali Step, Pollo i ich przyjaciele. Zsiadaj z motorw i wchodz do witecznego domu wesoo, pewnie, zuchwale, rozgldajc si wok, przyjaciele w poszukiwaniu jakiej adnej dupki, on jej. Babi biegnie mu naprzeciw, gubic si w jego ramionach, syszc najlepsze yczenia, skarbie" i czujc jego wadczy pocaunek. - Uwaaj, s rodzice... - Wiem, dlatego wanie to robi! Chod, uciekaj std ze mn... Po torcie ze wieczkami i po wrczeniu jej przez rodzicw roleksa znikaj. Daje si porwa przez jego radosne oczy, przez jego zabawne pomysy, przez silny i szybki motor. Jazda w

d ku nocnemu morzu, ku zapachom arnowca jak najdalej od niepotrzebnych goci, od wzgardliwych oczu Raffaelli, od zasmuconych Claudia, ktry chcia zataczy walca ze swoj crk, jak w takich okolicznociach czyni zwykle ojcowie. Ale jej nie ma, ona jest daleko. Maa dorosa zatraca si w swoim tacu miosnym wrd pocaunkw, agodnych motyww sonych fal i romantycznego ksiyca. - Masz, to dla ciebie. - Na jej szyi poyskuje zoty naszyjnik, wysadzany turkusami poncymi niebieskimi ognikami, jak jej szczliwe oczy. Babi umiecha si do niego, a jemu, wrd pocaunkw, udaje si j przekona, e go nie ukrad. - Przysigam. I ta noc przed matur. Ile jest miechu w domu przy powtarzaniu, przy zgadywaniu tematw. Rozmaite przypuszczenia, jakie nielegalne przecieki. Kady wie lepiej, jaki to bdzie temat. Cigle kto telefonuje, e zdoby ten prawdziwy. - To bdzie pidziesiciolecie telewizji, odkrycie nowego dziea Manzoniego, rewolucja francuska, na pewno. Niektrzy utrzymuj, e dowiedzieli si z Australii, gdzie wszystko odbywa si dzie wczeniej, inni, e od zaprzyjanionego profesora, od kogo z komisji, a jeszcze inni, e dowiedzieli si dziki medium. Kiedy nastpnego dnia przyszo staje si teraniejszoci, odkrywa si, e ten profesor nie jest znowu takim przyjacielem, a medium to zwyczajny oszust; o Australii lepiej nie mwi, bo za daleko. Jednak kiedy pojawiy si wyniki, bya wielka niespodzianka. Babi dostaa sto. Popdzia do Stepa szczliwa, pena entuzjazmu. On si rozemia i artowa z niej. - Jeste dojrzaa... Jeste jak dojrzaa ryba... Rozebra j, miejc si, pokpiwajc, wydawao si, e wiedzia, e oczekiwa takiego stopnia. Kochali si. A potem w rewanu ona go artobliwie wymiaa. - Mgby to sobie wyobrazi? Ty, zwyczajne siedemdziesit, masz zaszczyt caowa zasuone sto... Czy ty zdajesz sobie spraw, jak ci si powiodo? On umiechn si do niej. - Owszem, zdaj sobie spraw. - I obj j w milczeniu. Jaki czas pniej Babi posza z wizyt do pani Giacci. W kocu, po tych wszystkich nieporozumieniach, nauczycielka jakby nabraa do niej sympatii. Traktowaa j teraz lepiej, moe a z pewnym respektem. Dopiero wtedy, gdy odwiedzia j w domu, dowiedziaa si dlaczego.

Ten pozorny respekt to by po prostu strach. Pani Giacci baa si, e zostanie zupenie sama, e zostanie bez swego jedynego przyjaciela i towarzysza. e nie zobaczy ju swego psa. Baa si osamotnienia. Babi nie moga wydoby z siebie gosu, gdy suchaa wyrzutw nauczycielki, jej gniewu, jej zych sw. Gdy patrzya na t kobiet przed sob, trzymajc Pepita w ramionach. Na t star kobiet, jeszcze bardziej zmczon, zgorzknia, rozczarowan wiatem, modzie. Babi ucieka stamtd, przepraszajc, nie wiedzc, co powiedzie, nie wiedzc ju, kim jest, kto jest jej przyjacielem, jak w kocu powinna mie ocen, t prawdziw, na jak zasuya.

Babi podchodzi do okna i wyglda na zewntrz. Na niektrych tarasach witeczne choinki to zapalaj si, to gasn. Take w eleganckich salonach domu naprzeciwko. To Boe Narodzenie. Trzeba by dobrym. Moe powinnam zadzwoni do niego. Ale ile to ju razy byam dobra. Ile razy mu wybaczaam. Pani Giacci take. Przypomniaa sobie cae mnstwo rozmw, jakie ze sob przeprowadzili, te rne punkty widzenia, ktnie, serdeczne powroty do zgody z nadziej, e teraz wszystko pjdzie ku lepszemu. Lecz na nic si to zdao. Dyskusje nieustanne, kadego dnia, z rodzicami w stanie wojny, skrywane rozmowy telefoniczne, nocne dzwonienie. Matka, ktra podnosi suchawk. Step, ktry j odkada. Jego komrka, ktra w jego domu nie odbiera... A ona karana, coraz czciej. I tamten raz, kiedy Raffaella zorganizowaa kolacj we wasnym domu, zmuszajc j do pozostania. Zaprosia ludzi znaczcych, wrd nich syna ich bogatego przyjaciela. wietna partia, powiedziano jej. A potem pojawi si Step. Daniela mu otworzya, nie zastanawiajc si, nie pytajc, kto tam. Oberwaa za te drzwi po gowie, gdy Step wparowa z rozmachem. - Przepraszam, Dani, nie z tob mam na pieku, wiesz to! Wzi Babi pod rami i zabra j z domu mimo penych protestu krzykw Raffaelli i prby zatrzymania go ze strony domniemanej wietnej partii. Powali go jednym ciosem, rozbijajc mu warg. Usna potem w jego ramionach, popakujc. - Jakie to wszystko zrobio si trudne. Chciaabym z tob by gdzie daleko od tych problemw, od moich rodzicw, od tych awantur, w jakim spokojnym miejscu poza czasem. On umiechn si do niej. - Nie martw si. Ja wiem, dokd pjdziemy, nikt tam nie bdzie przeszkadza. Babi patrzy na niego oczami penymi nadziei. Dokd? - Tam, gdzie bdziemy trzy metry ponad niebem, gdzie mieszkaj zakochani. Ale nastpnego dnia powrcia do domu i od tej chwili zaczo si albo skoczyo wszystko.

Babi zapisaa si na uniwersytet, zacza chodzi na wykady z ekonomii i handlu, popoudnia spdzajc na nauce. Widuj si wic rzadziej. Pewnego popoudnia, kiedy bya z nim, wybrali si do Giovannicgo na jakie witaminy w pynie. I gdy tam sobie spokojnie gawdzili przy stoliku na zewntrz, pojawiy si jakie dwa podejrzane typy. Nim Step zorientowa si, e co si szykuje, ju siedzieli na nim. Trzymajc si razem, atakowali go gowami na przemian, rozkrwawiajc mu natychmiast twarz. Babi zacza krzycze. Stepowi udao si wreszcie uwolni, ale oni natychmiast uciekli podrasowan vesp, znikajc w gstwinie ulicznego ruchu. Step pozosta na ziemi troch oguszony i krwawicy. Babi pomoga mu wsta i papierowymi serwetkami zatrzyma krew, ktra obficie pyna mu z nosa, plamic jej koszulk Fruit. Potem on w milczeniu odwiz j do domu, nic bardzo wiedzc, o czym mwi. Przypomnia sobie jak awantur jeszcze sprzed ich znajomoci, w co ona uwierzya albo tylko udaa, e wierzy. Kiedy matka zobaczya j w domu w bluzce umazanej krwi, omal nie zemdlaa. - Co zrobia sobie, Babi, jeste ranna? Co ci si stao? To ten ajdak tak ci urzdzi? Mwiam ci, e le skoczysz! Posza do swojego pokoju i przebraa si jak w transie. Pooya si na ku i prbowaa zrozumie, co tu jest nie w porzdku. Co powinno si zmieni. Tylko e to bardzo trudne. Nie jak bluzka, ktr mona cign z siebie i wrzuci midzy rzeczy do prania. Kilka dni pniej widziaa si ze Stepem znowu. Mia kolejn blizn na twarzy. Zaoyli mu klamry na brew. - Co ty sobie zrobi? - Wiesz, eby nic budzi Paola, wchodzc do domu, nie zapaliem wiata. Kropnem si w kant z rozmachem. Boli jak cholera. Cierpia i zadawa cierpienie. Prawdy dowiedziaa si od Palliny. przypadkowo, podczas rozmowy przez telefon. Pojechali do Talenti, do Wuja z Ameryki, uzbrojeni w paki i acuchy. Pod wodz Stepa. Rozrba na dwanacie fajerek, istna wendeta. Byo o tym nawet w gazecie. Babi odoya suchawk. Zatem zupenie nie miay sensu te dyskusje z nim, i tak zawsze zrobi, co chce, po swojemu. Ma twardy eb. Tyle razy tumaczya mu, e ona nie znosi przemocy, bjek, bandziorw. Doprowadza do porzdku szafy. Na pododze zostaj jakie stare zeszyty bez wartoci. Zeszyty z lat przeszych, zapiski licealne, stare ksiki. - Co robimy wieczorem? Pojedziemy na wycigi? Jed, jad wszyscy.

- Raczysz sobie artowa. adne takie. Nigdy ju moja noga tam nie postanie. Niech jeszcze spotkam tamt wciek bab, a mordobicie gotowe. Mamy u nas wieczr po kolacji, jeli ci odpowiada, przyjd. Step woy granatow marynark. Cay wieczr przesiedzia na kanapie, rozgldajc si wok, szukajc czego interesujcego w tym, co sysza, nie znajdowa jednak. On tych ludzi nigdy nie cierpia. Kiedy trafia na takie towarzyskie spotkania, myszkowa po caym domu, podkrada z kolekami rne rzeczy w sypialniach, inne wyrzucajc pod ka. Gdzie oni s, ci kolekowie? Teraz wanie cigaj si na motorach z przyjacimi, rwc na jednym kole sto czterdzieci na godzin, kibicuj ze starym Sig, co zbiera zakady, pdz wci przed siebie z rumiankami", z Ciccim i wszystkimi innymi. Co za jaja takie przyjcie! Spotyka si wzrokiem z Babi. Umiecha si do niej. Jest jej przykro, bo wie dobrze, co on myli. Babi udaje si dosta do ksiki lecej wyej ni inne. I przypomina sobie wszystko, jakby to byo w tej chwili. Domofon dzwoni jak szalony. Pani domu przebiega pospiesznie przez salon, drzwi si otwieraj i wpada Pallina, blada, wzburzona, wybuchajc paczem. To bya straszna noc. Nie moe myle. Zbiera ksiki rozrzucone po pododze. Odkada te inne na st, a kiedy si pochyla raz jeszcze, zauwaa go. Jest tam, jasny i suchy, ty, wypowiay jak czas, ktry przeszed. Na ciemnej wykadzinie zamany, pozbawiony ju ycia. Ten may kos, ktry woya do dzienniczka po pierwszych wagarach ze Stepem. Tamtego ranka, na wietrze zapowiadajcym lato, pocaunki smakujce zapachem skry na socu. Jej pierwsza mio. Pamita, jak bardzo bya przekonana, e nie bdzie ju nigdy innej. Podnosi go. Kos sypie si w jej palcach, jak stare myli, proste marzenia, przedwczesne obietnice.

Step czuwa nad maszynk do kawy stojc na kuchence. Kawa jeszcze nie wycieka. Odrobin zwiksza pomie. Obok jest jeszcze troch popiou i strzp pokej kartki. Jego ulubione rysunki, kartony Andrei Pazienzy. Oryginay. Ukrad je w redakcji tego nowego czasopisma Zut", kiedy Andrea jeszcze y i wsppracowa z nimi. Ktrej nocy wybi okciem szyb w oknie i wszed od gry. To byo atwe, zabra tylko kartony mitycznego Paza, po czym szybko wymknwszy si ju przez drzwi, znikn w mrokach nocy, ciskajc pod pach, szczliwy, rysunki swojego idola. Wkrtce potem Andrea umar. Jest czerwiec. Jego zdjcie w gazecie. Wok Andrei cala redakcja. To zdjcie zrobiono chyba kilka dni po kradziey. Step zbiera wrd kratek kuchenki niedopalony kawaek. Co to byo? To pewnie ten karton z twarz Zanardiego. Teraz ju niewane. Spali je wszystkie

tamtego wieczoru po telefonie. Sta tu, przygldajc si, jak znikaj kolory i twarze jego bohaterw, skrcajc si w objciach pomienia, jak spopielaj si, dymic, mityczne myli nieznanych poetw. Potem przyszed jego brat. - Co ty wyprawiasz? Czy ty zwariowa? Przecie spalisz nam okap nad kuchni! Chcia zgasi nazbyt wysoki pomie, ale on go zatrzyma. - Step, czy ty nie moesz ruszy mzgiem? A potem ja bd za to paci, nie? Za te gwniarstwa powinienem ci wyrzuci z domu! Step nie wytrzyma. Cisn nim o cian tu koo okna. Schwyci go za gardo, prawie duszc. Paolo zgubi okulary. Poleciay daleko, a spadajc na ziemi, potuky si. Wwczas Step ochon. Zostawi go w spokoju. Paolo podnis swoje rozbite okulary i wyszed bez sowa. Step poczu si jeszcze gorzej. Usysza trzask zamykanych drzwi. Wpatrujc si w swoje kartony, ktre ponc wysokim ogniem, niszczyy okap, zosta na swoim miejscu, cierpic, jak nigdy nic cierpia. Osamotniony, jak nigdy dotd. Przychodzi mu na myl Battisti. Pobi kogo tylko dlatego, e nie okaza do szacunku, wiedzc, e na to, co ci boli, nie ma ratunku". To prawda, ma racj. Ale teraz to boli jeszcze mocniej. Ten kto to jego brat. Kawa wycieka gwatownie, pomrukujc niecierpliwie, jakby i ona chciaa co jeszcze powiedzie. Step przelewa j do filianki, potem chykiem szybko wypija. W ustach pozostaje jej gorzki smak, podobnie jak ten, ktry jest pamici jego serca. Wrzesie. Rodzice Babi kupili jej bilet na samolot do Londynu. Porozumieli si w tej sprawie z matk Palliny. Niech dziewczyny oderw si od swoich zych przyjani. Zaatwiy to szybko. Plan by dobrze pomylany. Krtka wizyta u znajomego w odpowiednim urzdzie. Nowe paszporty. Na czarter do Anglii wsiadaj dwie osoby, ale bilety, zamienione kilka dni wczeniej, opiewaj na inne imiona. Pollo i Pallina. Pitnacie dni niezapomnianych dla wszystkich. Dla rodzicw Babi, zadowolonych w zudzeniu: nareszcie spokojni. Dla Polla i Palliny wdrwki po Londynie, po pubach i dyskotekach, z wysyaniem do wszystkich zakupionych w Rzymie angielskich pocztwek z Lyon Book, podpisanych wczeniej przez Babi. A Step i ona wanie, daleko od wszystkich, na greckiej wyspie Astipaleia. Podr wprost epicka. Motorem do Brindisi, potem prom, noc pod gwiazdami, na pokadzie, razem na kolorowych piworach, piewajc z rnymi nacjami angielskie piosenki, poprawiajc wymow, cho pewnie nie tak, jak chcieliby rodzice. Potem biae myny, kozy, skay, may domek nad morzem. owienie ryb o wicie, popoudniowe spanie, nocne eskapady, spacery po play. Gospodarze miejsca i czasu, sami, nie liczc gwiazd, zapominajcy o dniach, wykonujcy pene kamstw telefony.

Step popija kaw. Wydaje mu si jeszcze bardziej gorzka. Zaczyna si mia. Z tamtej prby, kiedy Babi zaprosia wszystkich jego przyjaci na kolacj. Prby resocjalizacji. Usiedli przy stole i zachowywali si raczej poprawnie, wanie tak jak Step nakaza. Potem nie wytrzymali. Jeden po drugim zaczli wstawa, sami nabiera na talerze, zapijajc piwem, zagldajc do salonu. Nigdy nie naley zaprasza goci w rod. Nigdy, kiedy s pikarskie puchary. Oczywicie, wszystko skoczyo si tragicznie. Roma przegraa, ktry z kibicw Lazio zacz z tego pokpiwa, a to wystarczyo do awantury. Step musia ich wszystkich wyrzuci. Rnice, rozbienoci, trudnoci. Prbowa wyj jej naprzeciw. Bal maskowy. Przebrali si za Toma i Jerry'ego, ale wanie tam zawdrowali Pollo i kompani. Zwyczajny przypadek czy szydercze przeznaczenie? Albo jeszcze prociej, to Pallina pucia farb. Wszyscy udawali, e go nie poznaj. Wszyscy witali Babi, tego maego Jerry'ego o niebieskich oczach, a ignorowali Toma, miejc si, ilekro zbliao si do nich to kocisko o wzdtych muskuach. Nastpnego dnia na placu Pollo, Schello, Hook i jeszcze ktry podeszli do niego z pospnymi minami. - Step, musimy ci o czym powiedzie. Wiesz, wczoraj bylimy na pewnej zabawie, na ktrej bya Babi. Step spojrza na nich, jak gdyby nigdy nic. - I co z tego? - Bya przebrana za mysz, ale obok krci si jaki kot, ktry dowala si do niej, rozumiesz. Zachowywa si jak winia. Wydawao si, e to kto wany, od nawalanki. Jeli uwaasz, e trzeba go zaatwi, powiedz nam. Bo to jest problem, wiesz. S koty, ktre maj pewne... Pollo nie koczy, gdy Step ju siedzi na nim. Zrcznym chwytem zakada mu nelsona i jedzi mu po gowie kostkami zacinitej pici. A wszystko to na wesoo, wrd miechw przyjaci i jego samego. Och, przyjaciele! Nagle ogarnia go smutek. Tamtego wieczoru... Dlaczego poszed wtedy do Gervasich, dlaczego poszed tam, a nie na wycigi? Babi bardzo nalegaa. Ile to rzeczy zrobi dla niej. Moe by si to nie wydarzyo. Moe. Domofon dzwoni jak szalony. Pani domu przebiega pospiesznie przez salon, drzwi si otwieraj i staje w nich Pallina. Ma blad twarz i jest caa rozdygotana. Oczy ma pene blu i mokre od ez. Step szybko do niej podchodzi. Ona patrzy na niego, z trudem powstrzymujc szloch. - Pollo nie yje. - Pada mu w ramiona, szukajc czego, czego nie znajdzie nigdzie. Jego przyjaciel, jej chopiec, ten miech gony i otwarty. Natychmiast popdzili z Babi jej grekiem 10, otrzymanym niedawno w prezencie od rodzicw. We troje w tym samochodzie, wszyscy

pod cinieniem czego nowego, co w ciszy czy cierpienie. Potem zobaczy go. Byskajce wiata wok jednego punktu. Motoru jego przyjaciela. Znienawidzone mundury i samochody policji wok Polla, lecego na ziemi bez siy, by si mia, artowa, kpi i mwi gupoty. Kto wymierza co z metrem w rku. Kto inny przyglda si. Ale nikt nie moe wiedzie ani zmierzy tego, co odeszo. Step pochyla si nad nim w milczeniu, gaszcze twarz przyjaciela. Tym gestem mioci, ktrego nie zazna przez lata przyjani, do ktrej nie by dopuszczony. I szepce, paczc: - Bdzie mi ciebie brakowao. I Bg tylko wie, jak by szczery. Kawa dopita. Raptem czuje potrzeb wysuchania wiadomoci z Corrid delio Sport", przeczytanych gosem tego obijajcego si tu faceta, ktry terroryzuje mu gosposi, ktry wchodzi rano do jego domu, budzc go, ktry przechodzi przez jego ycie z haasem i miechem. Zastanawia si, od kiedy ju nie jada kanapek z ososiem. Od dawna, od wtedy. Ale teraz dziwnie nie ma na nie ochoty. Moe dlatego, e gdyby chcia, mgby je mie.

Babi przyglda si prezentowi, ktry kupia dla Palliny. Jest przed ni, na stole, owinity w czerwony papier i zot tasiemk. Wybraa go starannie, powinien podoba si Pallinie, zapacia niemao. Ale jest jeszcze przed ni, tu. Nie dzwonia do niej, nie rozmawiay ze sob. Ile to zmienio si w stosunkach z Pallin. Ju nie jest ta sama, le im si rozmawia. Moe dlatego, e po maturze wybray rne drogi. Ona zapisaa si na wydzia ekonomii i handlu, Pallina do Instytutu Grafiki. Zawsze lubia rysowa. Przypomina sobie te wszystkie liciki, jakie jej przysyaa podczas lekcji. Karykatury, jakie dowcipy sowne, komentarze, twarze koleanek. Zgadnij, kto to? Bya tak wietna, e Babi bez trudu odgadywaa. Patrzya na rysunek, podnosia gow i jest. To ta z brod wysunit, z uszami nieco odstajcymi i przesadnym umiechem. I miay si do siebie na odlego, zwyczajne koleanki, wielkie przyjaciki. Kady pretekst by dobry, eby uwsplni spraw, niemal dumne ze swej ywioowoci, nie ukrywajce swoich umiechw. A potem tamten wieczr i dni nastpne, i cay miesic. Dugie milczenia, pacze. Polla nie ma ju, a ona nie moe si z tym pogodzi. A ktrego dnia zostaa wezwana przez matk Palliny. Poleciaa tam natychmiast. Zastaa j w domu, na ku, rzygajc. Wydudlia p butelki whisky, zagryzajc garci validolu. Samobjstwo ubogich, ocenia Babi, kiedy Pallina dosza nieco do siebie. Pallina najpierw si rozemiaa, a potem rozpakaa w jej ramionach. Matka pozostawia je same, nie bardzo wiedzc, co robi. Babi gaszcze Pallin po gowie.

- Daj spokj, Pallina, nie rb tego wicej. Wszyscy przechodzimy momenty krytyczne, wszystkim co najmniej raz przychodzi do gowy, eby ze sob skoczy, bo nie warto ju y. Ale czy nie pamitasz, jak smakuj rogaliki u Mondiego, pizza u Baffetta, lody u Giovanniego? - Pallina umiecha si, wyciera zy nadgarstkiem i pociga nosem. - Ja te, do dawno temu, kiedy zdradzi mnie ten gwniarz Marco, chciaam umrze, nie mogam tego wytrzyma, nie widziaam sensu ycia. Ale potem wyszam z tego, ty mi pomoga, zabieraa mnie ze sob, poznaam Stepa. Pewnie, teraz chciaabym zabi jego wraz z jego sposobem ycia, ale to lepsze, nie? Wybuchaj miechem. Pallina jeszcze pochlipujc, Babi, podajc jej papierowe chusteczki. Ale od tego dnia co zaczo si zmienia midzy nimi, co si zacio. Dzwoniy do siebie coraz rzadziej, a i tak nie miay sobie wiele do powiedzenia. Moe dlatego, e okazawszy przyjacielowi swoj sabo, czowiek ju nie jest wobec niego tak swobodny. Moe dlatego te, i sdzimy zawsze, e nasze cierpienie jest jedyne, nieporwnywalne, jak wszystko to, co nas dotyczy. Nikt nie kocha tak, jak my kochamy, nikt nie cierpi tak, jak my cierpimy. Brzuch przecie boli mnie, nie ciebie. Moe Pallina nigdy jej nie wybaczya, e tego wieczoru bawia si ze Stepem, a Step, gdyby by tam wtedy, nie pozwoliby, aby Pollo wystartowa; uratowaby go, nie pozwoliby mu umrze; Step by jego anioem strem. Babi patrzy na prezent. Moe s jeszcze inne powody, gbiej ukryte, trudniejsze do zrozumienia. Powinna zadzwoni do niej. W Boe Narodzenie wszyscy s dobrzy. - Babi! - To gos matki. Zadzwoni do Palliny pniej. - Tak, mamo. - Moesz przyj na chwil?... Zobacz, kto tu jest. To Alfredo, stoi przy drzwiach. - Cze. Babi troch si rumieni. W tym si nie zmienia. Kiedy podchodzi, eby si przywita, sama to zauwaa. Moe w tym nie zmieni si nigdy. Alfredo stara si wyprowadzi j z zakopotania. - Gorco u was. - Tak - odpowiada Babi z umiechem. Matka zostawia ich samych. - Nie miaaby ochoty obejrze wystawy szopek na placu del Popolo? - Owszem, narzuc co na siebie. Tu jest do ciepo, ale na dworze musi by zimno...

Umiechaj si do siebie. On ciska jej rk. Patrzy na niego yczliwie. A nawet z ciekawoci. Dziwne, mieszkaj tyle lat w jednym domu, a nigdy si nie poznali przedtem, zauwaa. - Wiesz, uczyem si duo w ostatnich latach, przygotowuj prac dyplomow i musiaem si rozsta z moj dziewczyn. - Ja te. - Przygotowujesz si do dyplomu? - Umiechn si. - Nie, ale rozstaam si z moim chopcem. W rzeczywistoci Step jeszcze o tym nie wiedzia, ale ona ju postanowia. To bya trudna decyzja, dojrzewajca wrd ktni, sporw, problemw z rodzicami, a moe te, czemu nie, teraz z Alfredem. Babi wkada paszcz. Przechodzi korytarzem. Dzwoni telefon. Babi przez chwil zatrzymuje si przed aparatem. Jeden dzwonek, drugi. Odbiera pani Raffaella. - Tak? Babi stoi obok, patrzy na ni pytajcym wzrokiem, jakby niespokojna, e moe by do niej. Matka agodnie krci gow, zasania mikrofon rk. - To do mnie... Id ju, id... Babi egna j uspokojona, sowo ciepe, jak pocaunek. - Wrc pniej. Raffaella odprowadza j wzrokiem, krtkim umiechem odpowiada na grzeczne do widzenia" Alfreda. Drzwi si zamykaj. - Halo, sucham? Nie, przykro mi. Babi nie ma w domu. Nie, nie wiem, kiedy wrci.

Step odkada suchawk. Zastanawia si, czy rzeczywicie nie ma jej w domu. Czy by jej powiedziaa o tym telefonie. Sam na tej kanapie przy milczcym aparacie, bez nadziei. Przepyny szczliwe dni, dni umiechw, mioci, soca. Zaczyna j sobie wyobraa obok siebie, w jego ramionach, na tej wanie kanapie, tak, jak byo. Momenty zudzenia, gwatowne chwile namitnoci, godziny samotnoci. Jeszcze bardziej czuje si osamotniony, pozbawiony nawet dumy. Pniej, krcc si wrd ludzi, widzi szczliwe pary w samochodach, w witecznym ruchu, z prezentami. Umiecha si. Trudno si prowadzi, kiedy ona przygarnia si do ciebie, kiedy chce na si zmieni bieg i nie potrafi, kiedy chcesz, z jedn rk na kierownicy, prowadzi i rwnoczenie kocha si. Wdruje wrd faszywych witych Mikoajw, zapachu pieczonych kasztanw, gwidcych policjantw, ludzi z paczkami, wypatrujc jej wosw, wszc za jej zapachem, mylc si i doganiajc obce kobiety, by potem uspokaja tukce si serce.

Ulica Vigna Stelluti pewnego dnia pena wesooci. Step nosi j w ramionach jak dziecko, caujc na oczach wszystkich, zachwyconych takim pomysem. Potem wchodzi do Euclide, sadza j grzecznie na ladzie, a ludzie wok sysz, jak zamawia: - Jedno piwko i jeden krem dla mojej malutkiej. Potem znowu na ulicy, ona jak dziecko na jego rku, a ludzie wok normalni, inni. Jaka para im si przyglda. Dziewczyna umiecha si do siebie, marzc o takim jak on, szalonym z mioci. Potem myli o swoim kruchym chopcu, o swojej tuszy i diecie, jaka j czeka od poniedziaku. Rodzice Babi, widzc j w ramionach Stepa, wybiegaj naprzeciw zaniepokojeni. - Co ci si stao? Spada z motoru? Co sobie zrobia? - Nie, mamo, czuj si bardzo dobrze. - A widzc, jak on odchodzi z dziewczyn w ramionach, dopytuj si siebie, dlaczego zatem? Ludzie szukajcy zawsze jakich racji tego dnia wracaj do domu z pustymi rkoma. Kto go potrca, nie widzi nawet, e to adna dziewczyna. Gdziekolwiek spojrzy, przybiegaj wspomnienia. Kupili tu sobie takie same bluzki, on extra large, ona mniejsz, medium. Lato. Konkurs piknoci na Argentario. Babi wzia w tym udzia dla artu, on nazbyt serio potraktowa czyj, zreszt szczery, zachwyt: - Popatrz tylko, dupa jak z bajki! - No i oczywicie awantura. Umiecha si. Zosta wyrzucony z dyskoteki i nie zobaczy, jak zwycia. Ile to razy kocha si z Miss Argentario. Nocami w parku Villa Glori, pod krzyem powiconym polegym, na tamtej awce ukrytej wrd krzakw nad miastem. Ich westchnieniom patronowa ksiyc. W samochodzie, kiedy to policja przerwaa im kradzione pocaunki, a speszona Babi okazaa swoje dokumenty. Potem, jak policjanci si oddalili. Step poegna ich po swojemu: - Zazdronikom waa! A ta dziurawa siatka? Pomaga jej przedosta si na drug stron, a potem obejmowa j koo klatek, a potem kocha niespokojnie na awce przy akompaniamencie porykiwa drapienikw i krzykw niewidocznych ptakw. Oni, cakowicie wolni, w niewolniczym zoo. Mwi si, e kiedy umierasz, w jednej chwili widzisz najwaniejsze momenty swojego ycia. Wic Step usiuje teraz pozby si tych wszystkich wspomnie, myli, agodnych cierpie. A nagle dociera do niego. To wszystko na nic. To ju koniec. Troch si jeszcze wasa. Niemal mimo woli trafia na swj motor. Postanawia pojecha do domu Schella. Tam si spotykaj dzi wszyscy jego przyjaciele. Jego przyjaciele. Kiedy drzwi si otwieraj, przeywa dziwne uczucie. - Ciao, Step. Kurwa, od lat ci nie widz. Wesoych wit! Bawimy si w koniki. Doczysz?

- Wol popatrze. Jest piwo? Siciliano podaje mu ju otwarte. Umiechaj si do siebie. Tamto to przeszo. Pociga troch piwa. Przysiada na jakim stopniu. Telewizor jest wczony. Na witecznym tle konkurenci oznakowani kolorowymi kokardkami graj w jak gupi gr. Jeszcze gupszy prowadzcy nazbyt dugo wyjania zasady nastpnej. Nie wciga go to. Z jakiego stereo ukrytego gdzie w kcie dobiega go muzyka. Piwo jest chodne, ale szybko si ogrzewa. Wszyscy jego przyjaciele s porzdnie ubrani lub tak sdz. Granatowe marynarki, troch zbyt szerokie do dinsowych spodni. To jest caa ich elegancja. Kto ma na sobie peny garnitur, kto inny nazbyt ciasne welwetowe spodnie. Nieoczekiwanie przypomina mu si pogrzeb Polla. Byli oni wszyscy i jeszcze inni. Lepiej ubrani i powani. Teraz si miej, artuj, rzucaj w siebie kolorowymi etonami i kartami, czekajc i poerajc due kawaki panettone. Na pogrzebie mieli wszyscy zy w oczach. egnali prawdziwego przyjaciela i byo to poegnanie szczere, wzruszajce, z gbi serca. Potem zobaczy ich znowu w kociele, w niewygodnych, ciasnych koszulach, suchajcych kazania, w milczeniu wychodzcych za trumn. W gbi paczce dziewczyny, ktre ucieky ze szkoy. Przyjaciki Palliny, towarzyszki wieczornych i nocnych wypraw na piwo przy barze. Tamten dzie wszyscy przeywali powanie. Kada za bya szczera. Ich oczy, ukryte za ray-banami, webami, szkami lustrzanymi albo persolami, wilgotniay, patrzc na to Cze, Pollo", uoone z rowych chryzantem, a podpisane Przyjaciele". Chryste, jak mi go brakuje. I jego oczy na chwil pokrywaj si lnieniem. Spotyka czyj umiech. To Madda. Stoi w kcie w ramionach jakiego faceta, ktrego Step widywa czsto na siowni. Odpowiada umiechem, potem patrzy gdzie indziej. Step znowu wypija troch piwa. Cholernie mu brakuje Polla. A wtedy przed Gild, udajc parkingowych, podpieprzyli to ferrari z niesychan telefonizacj w rodku. Jedzili nim przez ca noc, dzwonic do wszystkich, do przyjaci w Ameryce, do jakich wieo poznanych pa, obrzucajc misem rozespanych rodzicw. Albo wtedy, gdy pojechali do tej Giacci, eby zwrci jej psa. A Pollo bardzo nie chcia go odda. - Kurwa, jakem si przywiza do tego Arnolda. Wspaniay pies. Dlaczego miabym go zwraca tej starej wiedmie? Jestem pewny, e gdyby Arnold mg wybiera, pozostaby przy mnie. Kurde, nigdy nie nazabawia si tyle w yciu swoim, pozwalam mu rucha suczki kadego dnia, pi ze mn, jada bajkowo, czego miaby chcie wicej? - Owszem, ale aportowa go jednak nie nauczye... - Jeszcze jeden tydzie, a bdzie prymusem, zapewniam ci.

Step mieje si. Dzwoni z domofonu do pani Giacci. Przywizuj psa na sznurku do bramki. Kryj si za jakim wozem parkujcym w pobliu. Widz, jak nauczycielka spiesznie wychodzi z domu, uwalnia psa i ciska go w ramionach. Pacze. - Niech skisn, gorzej ni Merola - komentuje Pollo z daleka. I wtedy staje si cud. Pani Giacci uwalnia psa ze swego rodzaju smyczy, jak mu zaoyli, i odrzuca j daleko. Arnold na to skacze na ziemi i pdzi za smycz, szczekajc wniebogosy. A potem wraca do swojej pani, przynoszc jej w zbach odrzucony sznurek, merdajc ogonem, wielce dumny z tego aportu doskonaego. Pollo nie wytrzymuje. Wyskakuje zza samochodu, wyjc triumfalnie: - Wiedziaem! Kurwa, wiedziaem! Zrobi to! Zrobi! Pollo zamierza odebra Arnolda. Pani Giacci krzyczy jak wariatka, biegnc ze zoci w ich stron, a pies przyglda si tym swoim dziwnym panom z o wiele mniejszymi wtpliwociami ni Buck. Step za rami wciga Polla na motor. Ruszaj zrywem i uciekaj stamtd szybko, wrzeszczc jak zwykle. W dzie czy noc bez wiate, wydzierajc si na cay gos, lec tak zuchwale, wadcy wszystkiego, wadcy ycia... I ta wizja jeszcze bardziej pogarsza mu samopoczucie. Uwaali si za niemiertelnych, a nie s. - Jak si masz? Step odwraca si. To Madda. Swj umiech skrywa w musujcym kieliszku, oczy poyskuj, podobnie jak wosy. - Chcesz? - Step podnosi ku niej swoje piwo. - Ach. - Madda jest zapewne nieco rozczarowana, ale to skrywa. - Co robisz wieczorem? Gdzie zjesz kolacj? - Podchodzi bliej. - Jeszcze nie wiem. Nie zdecydowaem. - Dlaczego nie zostaniesz tu? Bdziemy wszyscy razem. Jak dawniej. Co? Step przyglda si jej przez chwil. Ile nocy, ile namitnych przey. Wycigi z ni za plecami, jej ogrd, okno, gorce ciao, prne, prowokujce, piosenki Erosa. To wszystko w jej oczach, przypomnienie i zapowied. Jeszcze przez chwil patrzy na ni. Ale widzi te tego chopca w gbi, ktry wpatruje si w niego z narastajcym niepokojem, zastanawiajc si, czy nie pora aby na interwencj. Widzi pewn dziewczyn gdzie jeszcze dalej, gdzie w miecie, w samochodzie albo na zabawie z kim innym. Myli, jak to jest moliwe. Przecie caa jest w moim sercu. Step przesuwa rk po wosach Maddy. Umiecha si do niej i krci przeczco gow. Ona wzrusza ramionami. - Szkoda.

Madda odchodzi do chopca o twardym spojrzeniu. Kiedy si odwraca, Stepa ju nie ma. Na stopniu zostaa tylko puszka po piwie. Gone stereo tumi odgos zamykajcych si drzwi. Na dworze jest zimno. Step zapina szczelnie swoj skrzan kurtk. Nastawia konierz, osaniajc szyj. Niemal bezwiednie uruchamia motor. Kiedy go wycza, jest ju pod domem Babi. Utyka tam na swojej hondzie, przygldajc si przechodzcym ludziom, spieszcym si, obcionym paczkami. Chopiec i dziewczyna, trzymajc si za rce, udaj, e wypatruj czego na wystawie. Ich prezenty na pewno s ju w domu, piknie opakowane. miej si spokojni, e wybrali dobrze, i odchodz, zostawiajc miejsce zapewne matce i crce, parze o podobnych nosach, ale w rnym wieku. Pan Fiore wychodzi z dyurki, robi kilka krokw przez furtk i wita Stepa ruchem rki. Nic nie powiedziawszy, wraca do ciepego wntrza. Step zastanawia si, czy on wie. Gupiec. Portierzy zawsze wiedz wszystko. Na pewno go widzia. Pewnie zna osobicie tego, o ktrym Step dowiedzia si tylko przez telefon. - Sucham? - Ciao. Tkwi przez chwil w milczeniu, nie bardzo wiedzc, co powiedzie, pozwalajc swojemu sercu wali bez umiaru. Ju od dwch miesicy tak nie walio. Potem najbanalniejsze pytanie: - Jak si miewasz? Potem tysice innych, penych uniesienia. Powoli jednak, stopniowo wygasa ono w sowach pustych, zbdnych, penych oglnych, miejskich nowoci przebrzmiaych przynajmniej dla niego. Dlaczego zadzwoni? Sucha jej beznamitnych relacji, wci pytajc siebie o to samo. Po co on dzwoni? Potem nagle ju wie; - Step... Zwizaam si z innym. Zamiera w milczeniu uderzony, jak nigdy dotd w swoim yciu, mocniej ni tysicem pici, czujc to boleniej ni wszystkie rany, wszystkie upadki, ciosy bykiem w twarz, wszystkie ukszenia i wyrywane wosy. Z najwyszym wysikiem wydobywa z siebie gos, gos z gbi serca, lecz opanowany. - Mam nadziej, e bdziesz szczliwa. A potem ju tylko cisza. Guchy telefon. To niemoliwe. To jaka zmora. Gdy si cofa w czasie, to przedtem, nim si dowiedzia, staje na rozdrou, bo wie, e tak nie moe y, ale nie wie, jak ruszy do przodu. Zaczarowany krg strasznej rwnowagi. Zostaje uwiziony w swoim umyle wrd hipotez tylko, wrd mglistych myli bez wyrazu. Sam wobec przedsennego wiru twarzy gdzie zauwaonych, hipotetycznych kochankw, w zamieszaniu oczu, nosw, ust, cia nawet. Wyobraa j sobie i kogo innego, jej twarz koo twarzy tamtego, wyobraonego tylko, ale przecie istniejcego. Widzi j, jak si umiecha. W

pierwszym ucisku, przy pierwszym pocaunku? Widzi j w jej domu, jak nerwowo przygotowuje si do wyjcia, przymierzajc czci garderoby, kolory, kosmetyczne cuda, pena podniecenia, w poczuciu nowoci. Czuje, jak jej serce bije mocniej na dzwonek domofonu. Widzi, jak wychodzi z domu pikna, jak bya tyle razy dla niego, pikniejsza, poniewa ju nie dla niego. Widzi, jak wsiada do wozu niewtpliwie wytwornego i wesoo wita si z kim pocaunkiem w policzek i odjeda z nim, od razu o czym gawdzc. Swobodni, tryskajcy dobrym humorem, peni spraw atwych do powiedzenia, sprawdzajc na sobie zapachy dobrych perfum i wsplne o nich wyobraenia. A potem kolacja wrd czujnych spojrze i uwag, wrd miechw i grzecznoci. Sowem cae przedstawienie, kolacyjna inscenizacja. Potem widzi j spacerujc po jakim miecie, dalekim od niego, od ich przey, od tysica wspomnie. Widzi, jak przesuwa wosy z twarzy, jak zawsze to robia, ale teraz dla kogo innego, widzi, jak ona si umiecha i powoli ich usta zbliaj si do siebie. Wtedy cierpi okropnie. Wic pyta. Jeeli jest jaki Bg, dlaczego na to pozwala? Dlaczego jej nie powstrzyma? Dlaczego w tej chwili nie pokaza czego ze mnie, czego wspaniaego, jakiego piknego wspomnienia, promienia naszej mioci? Cokolwiek mogoby przeszkodzi w tamtej obcej przyszoci, jest ju spnione wobec tego nowego pocaunku. Step czuje, jak gorcy dreszcz przebiega mu przez ciao, zaczyna dygota z zimna. Zsiada z motoru i zaczyna spacerowa. Co w jednym ze sklepw mu si podoba. Wchodzi, by to kupi. Kiedy wychodzi, czuje, e za chwil umrze. Jaka Lancia Thema przepywa szybko przed nim. Nie tak szybko jednak, by ich spojrzenia si nie spotkay. W tym momencie wyraaj wszystko, cierpi gorzko, znowu razem. Babi jest tam, za t elektrycznie przesuwan szyb. Jaki czas nie odrywaj si od siebie, wywoujc w sobie dawne wspomnienia, ale i nowy smutek. Potem ona znika w osiedlu. Dlaczego? Gdzie si podziay te wszystkie popoudnia, te noce tajemne, kiedy jej rodzice byli poza domem? A teraz przy niej jest tamten. Co to za kutas? Co ma wsplnego z jej yciem? Z naszym yciem? Wsiada na swj motor. Mgby czeka na ni. A potem przypomina sobie to, co zawsze powtarzaa Babi. Nienawidz przemocy, jeli bdziesz postpowa nadal tak, jak dotd, nie zostaniemy razem, przysigam". Dobra, zmieni si", obiecywa bez przekonania. A teraz? Teraz okolicznoci si zmieniy. Nie s ju razem. Nie musz si ju ukrywa. Nie musi ju by inny. Moe pozosta sob, kiedy i ile chce. Jest wolny. Wyznaj przemoc i jestem sam. Znowu. Thema zatrzymuje si przed szlabanem. Czeka, a si podniesie, potem powoli wyjeda. Step wcza motor i wrzuca pierwszy bieg. Zjeda szybko z chodnika i

ciga samochd. Facet jest teraz sam i jedzie szybko. Step dodaje gazu. Przy wietle bdzie musia si zatrzyma. Pod via Jacini jest spory ruch, samochody musz czeka. Jak zawsze. Thema zatrzymuje si. Step umiecha si, podjeda do wozu. Zamierza zej z motoru, ale wtedy co sobie uwiadamia. Co to da, e skopie go i zniszczy mu samochd? Czy odzyska w ten sposb swoje szczliwe dni z Babi, jej zakochane oczy, jej uczucie? Pewnie by tylko dzi w nocy zasn z satysfakcj. A moe i to nie... Prawie usysza jej sowa: Widziae? Nie pomyliam si co do ciebie, jeste zwyczajny bandzior i nigdy si nie zmienisz!". Wic bez ogldania si na samochd dodaje gazu. Wyprzedza them spokojny ju, wolny, zwinny na tym swoim motorze w przedwitecznym ruchu. Sam, bez podgldania, bez zoci. Przyspiesza coraz bardziej, czujc zimne powietrze na twarzy i nocny wiatr wciskajcy si pod kurtk. Widzisz, Babi, nie miaa racji. Zmieniem si. A poza tym, wiadomo, na Boe Narodzenie wszyscy s dla siebie dobrzy.

64
Step wchodzi do domu, przecina salon i nagle si zatrzymuje. Z pomieszczenia obok dochodz go jakie odgosy, wesoe podpiewywanie. Otwiera drzwi do kuchni. Jest tu Paolo, stoi przy kuchence, operujc wrd garnkw. - Ej, cae szczcie, mylaem, e ju nie wrcisz! Jeste gotw do tej bajkowej, witecznej kolacji? Step zasiada do stou. Nie ma ochoty na arty, ale jest szczliwy. Jego brat zapomnia ju o awanturze z poprzedniego dnia. - Co si stao, e jeste w domu? Nie miae i na wigilijn kolacj do Manueli? - Co si odwlecze, to nic uciecze. Wol zosta z bratem. Pod jednym warunkiem wszake. Nawet jeli kolacja bdzie do kitu, zostawisz w spokoju moje okulary... - Paolo wyciga z kieszonki marynarki nowiutkie okulary. - Nie mwi ci, ile za nie zapaciem, bo potem powiesz, e myl tylko o pienidzach. W kadym razie to prawda, e na wita handlowcy robi zote interesy! Paolo stawia na stole koo Stepa mich saaty wymieszanej z parmezanem i grzybami. - Et voila! Francuska kuchnia!

Step zauwaa, e zaoy normalny, biay fartuszek. Tamten w kwiatki, ktry mu podarowaa Babi, wisi przy zlewozmywaku. Zastanawia si, czy Paolo wzi to pod uwag. - Zostawmy arty, co si stao, e nie jeste na kolacji u Manueli? - Dlaczego mi dzisiaj robisz takie przesuchanie? Jest Boe Narodzenie, mamy by szczliwi, rozmawiajmy o czym innym. Tamto to przykra sprawa. - Przepraszam. - Step bierze kawaek sera i wkada go do ust. - Nie, nic. Nie zjedz od razu caej saaty, co? A moe by poszed tam i nakry st? Obrus jest pod spodem. Step bierze pierwsz lepsz serwet. - Nie, we t czerwon. Jest czysta, a poza tym jest wito. Przy okazji dzwonili rodzice, chcieli ci zoy yczenia. Moe by oddzwoni? - Prbowaem, jest zajte. - Step przechodzi do salonu. - Sprbuj raz jeszcze. Step nie spieszy si z odpowiedzi. - Rb, jak chcesz... Ja ci powiedziaem. - Paolo sparzy palec, sprawdzajc, czy makaron jest dobry. Postanawia nie nalega. A potem siedz naprzeciw siebie. Maa choineczka pomruguje na pobliskiej szafce. Telewizor jest wczony, ale bez gosu, witeczni spikerzy gawdz o lekkiej muzyce. - Kurcz, Paolo, ten makaron jest wyborny. Powanie. - Przydaoby si troch wicej soli. - Nie, moim zdaniem jest w sam raz. - Na chwil wpada znowu w zasadzk wspomnie. Babi dosypywaa soli zawsze i do wszystkiego. On pokpiwa z niej, poniewa robia to, nim sprawdzia, jak smakuje potrawa. - Ale sprbuj najpierw, moe ju by przesolone. - Ale mnie, rozumiesz, bawi samo dosypywanie. - Sodki uparciuch. Nie, nie rozumie. Tego nie mona zrozumie. Jak to si to stao? Jak moe ju nie by? Jak moe by z kim innym? Znowu ma przed oczami tamten pewnie prowadzony samochd. Wyobraa ich sobie, e s tam razem, objci. Jednego jest pewny. Tamten nie moe jej kocha tak jak on, nie moe jej wielbi w taki sposb, nie jest w stanie dostrzec jej wdzicznych ruchw ani tych szczeglnych znaczkw na jej twarzy. Jakby to tylko jemu byo dane widzie prawdziwy kolor jej oczu i poznawa smak jej pocaunkw. Nikt nigdy nie potrafi zobaczy w niej tego, co widziaem ja, myli: Tamten najmniej. Tamten realny, surowy, niepotrzebny, materialny. Tak go postrzega, niezdolnego, by j kocha, podajcego tylko jej ciaa, niebdcego w stanie zobaczy jej prawdziwej,

zrozumie, doceni. Tamten nie bdzie si cieszy z jej uroczych kaprysw. Nie pokocha jej maej rczki, jej poobgryzanych paznokci, jej stp tuciutkich, tego drobnego pitna ukrytego, cho nie tak bardzo. Moe nawet je dostrzee, ale na pewno nie pokocha. Na pewno nie w ten sposb. Ogromny smutek pojawia si w jego oczach. Paolo patrzy na niego z niepokojem. - Do luftu, co? Jeli ci nie smakuje, zostaw. Drugie jest bajkowe. Step podnosi gow w stron brata, nieznacznym ruchem zaprzecza, prbuje si umiechn. - Nie, Pa', jest znakomity, powanie. - Chcesz o czym porozmawia? - Nie, to cika sprawa. - Gorsza ni moja? - Step przytakuje. Umiechaj si. Patrz na siebie po bratersku w penym tego sowa znaczeniu, moe po raz pierwszy w ten sposb. Nagle rozlega si dzwonek u drzwi. Dugi, natarczywy dwik przerywa zawizujc si wanie ni porozumienia. - Ciao, Step. - O, Pallina, ciao. - Ukrywa swoje rozczarowanie. - Chod, chcesz wej? - Nie, dzikuj, chciaam ci tylko zoy yczenia. I przekaza to. - Wrcza mu ma paczuszk. - Mam j od razu otworzy? Pallina przytakuje. Step obraca j w rkach, szukajc waciwego dostpu. Potem rozwija j szybko. Drewniana rama, a w niej prezent najpikniejszy, jakiego mgby sobie yczy. On i Pollo na motorze, krtkowosi, objci, z podniesionymi nogami, z gbami miejcymi si do wiatru. A co go boli w rodku. - Pallina. To pikny prezent, dziki! - Boe, Step, jak mi go brakuje! - Mnie te. - Dopiero teraz spostrzega, jak jest ubrana Pallina. Tyle razy widywa j w dinsowej kurtce z tyu na swoim motorze, ile razy walia go w plecy z przyjani, radoci lub zoci. - Step, czy mog ci o co prosi? - O wszystko, co chcesz. - Obejmij mnie. - Step podchodzi do niej bliej i z pewnym wzruszeniem chowa j w swoich ramionach. Myli o swoim przyjacielu, w ktrym bya tak zakochana. - Przytul mnie mocniej, jeszcze mocniej. Jak on. Mwi mi zawsze, teraz mi nie uciekniesz, zostaniesz, zawsze ze mn. - Pallina opiera gow na jego ramieniu. - A tymczasem to on odszed ode mnie. -

Zaczyna paka. - Strasznie mi go przypominasz, Step. On ci uwielbia. Powtarza, e tylko ty go rozumiesz, e jestecie tacy sami, on i ty. Step patrzy gdzie daleko. Kontury drzwi si zacieraj. ciska j mocno, mocniej. - To nieprawda, Pallina. On by o wiele lepszy ni ja. - Owszem, to prawda. - Pallina umiecha si, pocigajc nosem. Cofa si troch. - Cze, wracam do domu. - Chcesz, ebym ci odwiz? - Nie, dzikuj. Dema jest na dole. - Pozdrw go ode mnie. - Wesoych wit, Step. - Wesoych wit. Step patrzy jeszcze, jak wsiada do windy. Pallina umiecha si do niego ostatni raz, zamyka drzwi i naciska guziczek z liter P". Zjedajc, wyciga z kurtki swoj paczk cameli light. Zapala ostatniego papierosa, tego przewrconego. Ale pali go ze smutkiem, bez nadziei. Wie, e jej jedyne, prawdziwe pragnienie jest nie do urzeczywistnienia. Step idzie do swojego pokoju, stawia zdjcie na nocnej szafce i wraca do stou. Obok swego talerza widzi jakie opakowanie. - A to, co to jest? - Prezent dla ciebie. - Paolo umiecha si do niego. - Wiesz, e na wita daje si prezenty. Step rozwija papier. Paolo patrzy na niego z rozbawieniem. - Widziaem wczoraj, jak spalie wszystkie rysunki, i pomylaem, e teraz nie masz ju nic do czytania. Step rozpakowuje prezent do koca i chce mu si mia. - Na imi mi Tex. To komiks, ktrego najbardziej nie cierpi. - Jeli ci si nie podoba, moesz wymieni. - artujesz, Paolo. Dzikuj. Nie mam takiego, powanie. Zaczekaj chwil, ja te mam co dla ciebie. Ze swego pokoju wraca z czym w etui, co naby po poudniu, czekajc na Babi przed jej domem. Tu przedtem, nim j zobaczy. Woli o tym nie myle. - Masz. Paolo bierze futeralik i otwiera go. Czarne ray-bany predator pojawiaj si przed nim w caej okazaoci.

- Jak moje. Mocne, nigdy si nie tuk. Nawet gdy spadaj na ziemi. - Umiecha si. - Ale nie moesz ich wymieni. Paolo wkada je. - Jak wygldam? - Wspaniale! Do licha, wygldasz na twardziela. Wrcz gronie. I nagle pojawia si w jego gowie fantastyczna, wesoa myl. - Suchaj, Pa', mam pewien pomys, ale nie mw jak zwykle nie. Jest Boe Narodzenie, nie moesz mi odmwi.

Zimny wiatr rozwiewa mu wosy. - Czy moesz zwolni, Step? - Ale to ledwie osiemdziesit. - W miecie nie mona przekracza pidziesiciu. - Przesta, ja wiem, e to lubisz. - Step przyspiesza. Paolo przyciska si do mego mocniej. Motor rwie szybko przez ulice, przelatuje przez skrzyowania, wyprzedzajc te wiata wyciszonego, yczliwego miasta. Dwaj bracia objci na motorze, razem. Krawat Paola wysuwa si spod kurtki i furkoce na nocnym wietrze swoimi powanymi rombami. Troch wyej oczy Paola za ciemnymi okularami ledz z trwog wszystko, co si dzieje na jezdni, reaguj na kade niebezpieczestwo. Step prowadzi spokojnie. Prd powietrza owiewa jego ray-bany. Tu i wdzie ludzie pospiesznie parkuj samochody w drugim rzdzie przed kocioem. Id na pasterk. Religijno witeczna, modlitwy obcione smakiem panettone. Przez chwil sam czuje ochot, by wej tam, pomodli si i poprosi o co. I myli, e w kocu co moe obchodzi Boga kto taki jak on. Nic. Bg jest szczliwy. Ma swoje gwiazdy. Podnosi gow i patrzy w niebo. Wyrane, tysicami mieni si lnice, nieruchome. Nieoczekiwanie ten granat oddala si jako tak strasznie, staje si wrcz nieosigalny. Wic przyspiesza z klujcym wiatrem na twarzy, z oczami, mimo okularw, zawicymi nie tylko z zimna. Syszy, jak Paolo, przyciskajc si mocniej, woa: - Prosz ci. Step, nie tak szybko. Boj si! Ja te si boj. Boj si dni, ktre nadejd, e nie wytrzymam ju tego, bo nic mam tego najwaniejszego, e co przemino z wiatrem. Zdejmuje nog z gazu. Leciutko zwalnia, ale wydaje mu si, e syszy miech Polla, ten miech donony i wesoy. Jego przyjazny gos. - Kurwa, Step, pohulamy sobie! - I duo piwa, i tyle wsplnych nocy, penych pasji ycia i potrzeby niszczenia, jeden papieros na kilku i gowy pene marze. Wic znowu gaz. Nagle,

gwatownie. Paolo krzyczy, motor podnosi si. Step przyspiesza na jednym kole, podrywajc to przednie jak dawniej, umiechajc si do wizki kwiatw na poboczu drogi.

Daleko, coraz dalej, na kanapie pewnego eleganckiego domu dwa nagie ciaa w pieszczotach. - Jeste pikna - Ona umiecha si wstydliwie, jeszcze jako obca. - Ale co to jest? Troch zakopotana. - Nic, to tatua. - To orze, prawda? - Tak. - I zaraz gorzkie kamstwo. - Zrobiymy to razem z moj przyjacik. Nie zapia aden kur. Ale uczucie smutku ogarnia jej serce. A z radia pynie gorzkie przypomnienie, jakby za kar. Beautiful. Ich piosenka. Babi zaczyna paka. - Dlaczego paczesz? - Nie wiem. Nie znajduje adnej odpowiedzi. Bo moe nie ma. Inni modzi ludzie graj w karty i wydzieraj si w okropnym zamieszaniu. Kolorowe etony spadaj na zielone sukno. Zmczone babcie s odprowadzane do domu. Jaka romantyczna dziewczyna zasypia z poduszk w objciach. ni o chopcu, ktrego widziaa w przejciu.

Powoli koo powraca na ziemi, podobnie jak si podnioso, bez problemw. Paolo wreszcie apie oddech. Step zwalnia. Umiecha si. Jest lato. Obaj s jeszcze mali. Matka i ojciec s tu razem, szczliwi pod parasolem. Gawdz sobie wycignici na dwch leakach z wypisan na nich nazw play. Step wychodzi z wody i biegnie do nich z mokr gow, gubic krople sonej wody, ciekajce mu na usta. - Mamo, jestem godny! - Najpierw si przebierz, a potem dam ci pizz. Matka owija go w duy rcznik. Trzyma go za ramiona, umiechajc si. On posusznie ciga kpielwki. Potem szybko, eby nie pozostawa nagim, wkada suche rzeczy. Stara si ich nie ubrudzi mokrym piaskiem na kostkach. Nie udaje si. Ale si umiecha. Matka cauje go. Ma usta mikkie i gorce, pachnie socem i kremem. Step biegnie sobie szczliwy, z bia pizz w rku. Mikka, jeszcze ciepa, z chrupicymi krawdziami, taka jak lubi. Powoli motor zakrca. Pora wraca do domu. Pora znowu zacz, spokojnie, bez szarpania motoru. Bez niepotrzebnych myli. Z jednym pytaniem. Czy wrc kiedy na to miejsce tak

trudno dostpne. Tam, gdzie wszystko wydaje si pikniejsze. I w tej samej chwili, w ktrej sobie to pytanie zadaje, ju zna odpowied.

You might also like