You are on page 1of 29

Copyright by Mateusz Wendland & e-bookowo Grafika i projekt okadki: e-bookowo Opracowanie i korekta: Grayna Szymczak

ISBN wersja elektroniczna 978-83-7859-084-2 ISBN wersja papierowa 978-83-7859-085-9

Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo www.e-bookowo.pl Kontakt: wydawnictwo@e-bookowo.pl Patronat medialny:

Wszelkie prawa zastrzeone. Kopiowanie, rozpowszechnianie czci lub caoci bez zgody wydawcy zabronione Wydanie I 2012

Ksik dedykuj mojej mamie, Graynie Wendland

Wolno
Kadego moe spotka co wyjtkowo przykrego. Jednego dnia mona by kim sawnym, kim kto wiedzie ycie wspaniae, pene przygd. Drugiego dnia mona zosta oskaronym o co, czego si nie zrobio i znale si w mrokach wizienia, niczym zwyky przestpca, pogardzony przez spoeczestwo. Wanie w takiej sytuacji znalaz si Adalwin owca smokw, uznawany przez wspczesnych za yw legend tej profesji. Mimo modego wieku zdoby ju saw. Zabi takie bestie jak: Czarny Smok, Grski, Dwugowy Toicki, a nawet Gromowad Dziki. Tych, ktrzy walczyli z tym ostatnim, mona policzy na palcach jednej rki, a tych, ktrzy przeyli, chyba nie znajdziesz. Wygrana z nim bya wielk sztuk; niewielu ludzi mierzyo si z tym gadem; niesamowicie jadowity. Od samego dymu pomienia mona zgin. Teraz biedak siedzi w wizieniu Kosterii stolicy krlestwa o tej samej nazwie. Siedzi w podartej koszuli, brudnych, o niewyranej szaroci spodniach i boso. Mimo duych rozmiarw celi, jest sam. Marznie na kamiennych pytach podogi, pord kropel spywajcej wody z sufitu w kilku miejscach. Jednak na jego twarzy rysuje si nieziemski spokj i nie wida, aby przeszkadzay jemu
5

tutejsze warunki. Siedzi i rozmyla o swoim srebrnym acuszku z maym krzyem, zawieszonym na szyi. Na gowie, gboko nacinity, brzowy szeroki kapelusz, bez ktrego niemale nigdzie nie wychodzi. Ten kapelusz jest jedyn rzecz, ktrej nie zabrali stranicy wizienia. Adalwin ma trzydzieci lat, jest wysokiego wzrostu i bardzo uminiony. Pod lewym okiem blizna po ciciu, biegnca na ukos, w stron warg. Jego prawe oko jest koloru niebieskiego, natomiast lewe zote! Matka bya on alchemika, ktry pod koniec ycia, a par miesicy przed jego narodzeniem, straci rozum i obla swoj on jak dziwn substancj. Std oczy dwubarwne. Do celi owcy dobiegy gosy winiw z pobliskich cel. Byy to sowa obraliwe, padajce na stranikw, stojcych na korytarzu. Adalwin zosta ulubiecem, nie tylko ze wzgldu na saw i opowieci o swoich przygodach, o jakie cigle prosili, lecz rwnie ze wzgldu na to, i potrafi kilkanacie godzin siedzie bez ruchu, rozmylajc nad swoj dol. Otworzyy si drzwi celi. Spojrza w tamt stron. Ujrza stranika, prowadzcego krasnoluda. To twj nowy kolega, Adalwen oznajmi stranik. Jestem Adalwin poprawi go, z niesamowitym spokojem w gosie. Wszystko jedno! wepchn krasnoluda do celi i zamkn drzwi. Kady stranik pilnujcy na korytarzu odziany by w byszczc zbroj i czerwon peleryn. U boku nosi pochw z mieczem. Nowy wizie by przeraony, widzc owc, spogldajcego na niego ze spokojem. Niskiego wzrostu, gruby, posiada rude wosy i rud brod. W czarnych spodniach, sigajcych kostek, zniszczonych butach i brudnej koszuli. Jak si nazywasz? spyta owca. Nadmir mwi gosem przestraszonego.
6

Za co tu trafie? Za rozboje. A ty? Oficjalnie, czy nieoficjalnie? Eee, co? Oficjalnie, czy nieoficjalnie? Oficjalnie. Za morderstwo mojej przyjaciki, imieniem Jaromira ukazaa si za w oku Adalwina, ale nadal wydawa si spokojny. A nieoficjalnie? Za to, e byem niewygodny dla krla. A kto zabi t Jaromir, czy jak jej tam? Porednio krl, bezporednio jaki zabjca z Toigrodu. A z Toigrodu? Tak. Opowiedz mi o tym. To nie twoja sprawa. Przepraszam Jaromira bya bardzo bliska Adalwinowi. Znali si od dziecka. Spdzali ze sob mnstwo czasu. Nawet mieli wzi lub, jednak jej mier udaremnia te plany. Dla owcy bardziej bolesny od utraty ukochanej by fakt, e mg zapobiec tragedii, gdyby wszed do izby par chwil wczeniej. Czu si winny. Czu si winny jej mierci. Adalwin wiedzia, i zabjc dziewczyny wysa krl, gdy widzia jak wczeniej krl duo rozmawia ze zleceniobiorc, udajcym przed dworakami szlachcica z Toigrodu. Udao mu si uciec. owca zosta sam z ciaem ukochanej. Potem zjawili si stranicy; dao, to idealnych wiadkw zabjstwa. Tej samej nocy co dziwnego stao si w miecie. Dwaj stre szli ulic, odziani w pen, zbroje, czerwone peleryny i trzymajcy w prawej rce miecze, a w lewej tarcze z wyranym obrazem lwa. Byo ju bardzo pno. Patrolowali ulice,
7

razem z kilkoma oddziaami kady oddzia w innych rejonach miasta. W kadym oddziale byo dziesi dwu- lub trzyosobowych druyn. Ci dwaj znajdowali si na obrzeach, idc wzdu gstego lasu. Wiesz, co najbardziej denerwuje mnie w tej naszej robocie? spyta pierwszy. Co? Zawsze, gdy co si zaczyna dzia, my zjawiamy si jako ostatni Mnie to nie przeszkadza. Ale nudno. To zajcie staje si nudne! Heh, przynajmniej jest lekkie. Po za tym ja tam si ciesz. Dlaczego? Bo przynajmniej wracam cay do domu. Jak chcesz wraca cay do domu, to moge zosta browarnikiem albo krawcem. Daj spokj. Wybraem to zajcie, eby mie szacunek wrd ludzi, a ten sektor wybraem wanie dlatego, e tu nigdy si nic nie dzieje, moe poza atakiem jakiego pojedynczego wilka raz na rok Czekaj, syszysz co? Z lasu dochodzi jaki dziwny dwik, jakby krzyk, nieludzki krzyk Co to? rzuci wsptowarzysz. Nie wiem. Sprawdmy. Pobiegli do lasu. Poruszali si szybko, mimo dwigania na sobie zbroi. Jednak zbroje Kosterii syny z duej wytrzymaoci, a przy tym byy bardzo lekkie. Znaleli si w lesie. Po jakiej chwili krzyki ustay. Przystanli uwanie rozgldajc si. Widzisz co? zapyta drugi. Nie, a Ty CO TO JEST?! Przed nimi leaa krowa, duych rozmiarw. Martwa i poszarpana.
8

Niedobrze mi oznajmi pierwszy. Co si jej stao? Nie wiem. Na pewno nie zrobi tego czowiek. Patrz wskaza palcem przed siebie. Drugi a wstrzyma oddech ze zdziwienia. Drzewa przed nimi byy powalone, dwa lekko si paliy. Po chwili usyszeli jakby syczenie, dochodzce znad ich gw. Spojrzeli w gr. UCIEKAJ!!! krzykn pierwszy, natychmiast rzucili si do ucieczki w przeciwne strony. Nad nimi unosi si smok. Buchn pomieniem w ich stron, zdyli uciec. Lecia nad drzewami, gonic pierwszego, ktry bieg w gb lasu w nadziei, e si skryje w jakiej grocie, a tych nie brakowao w okolicy. Jednak po przebyciu kilkudziesiciu metrw rycerz znalaz si w miejscu, gdzie drzewa rosy w wikszych odstpach. Smok zniy lot i porwa nieszcznika w paszcz. Drugi zatrzyma si, syszc krzyk przyjaciela i widzc, jak smok leci z nim w stron gr. Rano krl w sali tronowej przyjmowa waniejsze w miecie osobistoci. Sam wadca odziany w niebieskie spodnie, biae buty, niebiesk koszul i w srebrny pancerz, majcy bardziej znaczenie symboliczne, ni ochronne. Na gowie zota korona z drogimi kamieniami. U boku pochwa z mieczem, o rkojeci w kolorze zotym. Dugie, blond wosy. Wzrostu wysokiego. By muskularnej budowy ciaa. Jego wiek to moe z dwadziecia kilka lat. Zasiad na tronie od niedawna, po tajemniczej mierci swojego poprzednika. Wielu dziwi to, e ludzie ktrzy oskaraj o t mier samego nastpc, rwnie gin w tajemniczych okolicznociach. Na sali byo okoo pitnastu osb, stojcych szeregiem przed wadc. Co proponujecie zrobi z tym smokiem? spyta ze zoci na twarzy krl. Ja proponuj wysa na niego wojsko. To bdzie najlepsze
9

wyjcie, krlu Ferdynandzie wygosi swoje zdanie mody szlachcic, odziany w drogi, fioletowy paszcz i trzymajcy eleganck, czarn lask, ktr podpiera si dumnie. Penia ona rol ozdoby, a nie bya pomocn w chodzeniu. Nie moemy tego zrobi przestraszy si pewien starszy czowiek z siw brod odziany w bia, pozacan szat, rwnie podpierajcy si czarn lask, ale ju bardziej jako faktyczn pomoc w chodzeniu ni jako ozdob. Dlaczego, Lubowidzie? spyta monarcha. Na razie tylko my i ten ocalay stranik wiemy o tym, co si stao. Jestem ju bardzo stary i wiem, e wzbudzanie paniki wrd ludu jest rzecz, ktrej na pewno by nie chcia, wadco. Co wic proponujesz? zapyta Ferdynand. Inni, nie majc lepszego pomysu, nie omielili si im przeszkadza. Proponuj poprosi o pomoc tego owc smokw, ktry siedzi w wizieniu za zabicie jakiej dziewczyny. Moglibymy go uwolni Chyba artujesz! krzykn oburzony krl. D-d-dlaczego? spyta przestraszony, nie zamykajc ust po sowie krla. Nie po to wsadzaem go za kratki, by teraz darowa wolno! Nie mamy innego wyjcia! Krlu, Lubowid ma racj zgodzi si jaki inny starzec. Wszyscy macie wyj! Musz pomyle. Rozkaz odpowiedzia kady z obecnych i odeszli. Adalwin jeszcze spa. Do jego celi weszo dwch stranikw. Obud si, bohaterze jeden lekko szturchn go nog w plecy. O co chodzi? spyta, nie otwierajc oczu. Krl chce ci uwolni. CO TAKIEGO?! zerwa si na nogi.
10

Ale nie za darmo. Adalwin zacz si mia. To oczywiste. Byoby zbyt piknie powiedzia i spojrza w stron Nadmira, ktry udawa e pi, a potem znowu spojrza na stranika. A co mam zrobi, eby by wolnym? Mw szeptem, to si nie moe wyda. W lesie pojawi si smok mwi szeptem. Ech smok was terroryzuje i to ja mam was ratowa? Przerabiaem to z milion razy Zgd si! Bdziesz wolny! Pomyl o tym! Mog z nim walczy, ale krasnolud idzie ze mn. Po co ci on? Bo zdyem si z nim zaprzyjani. Mnie to tam bez rnicy. Bierz go! Nadmir, wstawaj. Jestemy wolni! Oddajcie mi tylko moje rzeczy. Oczywicie. Po dwudziestu minutach stanli przed wizieniem. Adalwin mia na sobie brzowe spodnie, wpuszczone w czarne buty, sigajce powyej kostek, nosi czarny pas, do ktrego przyczepionych byo szesnacie srebrnych kul z zakrtkami, bia koszul, na niej bia kamizelk bez rkaww, a na tym wszystkim brzowy, rozpity paszcz, sigajcy kostek, ze zotym krzyem na lewej piersi i rzecz jasna, swj brzowy, szeroki kapelusz na gowie. Na szyi srebrny acuszek z krzyem, ale schowany pod ubraniem. Na rkach czarne rkawice z krtkimi, metalowymi kolcami na kostkach. Z tyu paszcza przymocowany miecz w srebrzystej pochwie. Ostrze miao ponad szedziesit centymetrw dugoci i byo jednosieczne, nieco wygite w stron tpej czci. Trzon mia szesnacie centymetrw. Znajdowa si na nim zielony, szorstki materia. Gownia w ksztacie kuli o rednicy piciu centymetrw. Jelec
11

mia po pi centymetrw po lewej i prawej stronie ostrza. Krasnolud natomiast odziany by w czarne buty, ciemnoniebieskie spodnie, bia koszul, a na niej ciemnoniebiesk kamizelk. wiecio soce. Ulicami chodzio peno ludzi. Gdzieniegdzie dao si sysze kupcw, nawoujcych do kupna swoich towarw. Dlaczego wzie mnie ze sob? spyta. Sdzc po tym, jaki bye przeraony, gdy mnie zobaczye, nigdy bym nie uwierzy, e zostae skazany za co takiego jak rozboje. Jak dla mnie moge popenia jedynie drobne kradziee i to nawet z marnym skutkiem. No ukradem. Par groszy No wanie! Uwierz mi, e nie trzeba by owc smokw, by wiedzie takie rzeczy. A poza tym moesz mi si przyda. Masz jak bro? Topr, ale w domu. Daleko? Chwil drogi. Prowad poszli. Jak to si stao, e zostae owc smokw? spyta po drodze. Nie chce mi si teraz opowiada. I tak nie mamy zbyt wiele do roboty. Ech Moja matka bya on alchemika, ktry postanowi przeprowadzi na niej eksperyment przemiany czowieka w smoka. Gdy bya ze mn w ciy, obla j jak substancj, ktra jednak nie podziaaa, a przynajmniej na ni. Zaraz po tym resztki substancji, ktre byy na pododze zapaliy si i objy ojca pomieniem. Alchemik zgin, ale moja matka ucieka. Nie wiedziaa gdzie si uda. Wdrowaa kilka tygodni, a w kocu znalaza j grupa wdrownych owcw smokw. Otoczyli j opiek. Niedugo po tym urodziem si ja. owcy uczyli mnie jak walczy, uczyli mnie wiedzy o smo12

kach. Szkolili mnie na jednego z nich. Wanie w ich grupie bya Jaromira dziewczyna w moim wieku. Jak zapewne zauwaye, urodziem si z jednym okiem zotym. Potrafi tym jednym okiem widzie w ciemnociach, w dodatku umiem wyczuwa smoki, rozumiem, co mwi, a one rozumiej, co ja mwi. Ta mikstura zadziaaa zapewne czciowo. Kilka lat przesiadywalimy w krainie zwanej Karagrd. Niestety, wanie wtedy napadli na nas mieszkacy jakiego innego krlestwa. Zabili owcw, a mnie samego z Jaromir dali do niewoli, jako gladiatorw. Sdzili, e zginiemy ju przy pierwszej walce. Ja jednak wygraem, pokonujc dorosego czowieka. Sam miaem wtedy moe z 7-8 lat. Jaromira o mao nie zgina w tej walce. Przez kolejnych 10 lat walczyem na arenie, najpierw z ludmi, potem z rnymi innymi istotami, a w kocu ze smokami. Po tych 10 latach udao mi si uciec. Niestety tylko ja uciekem a jako e nie znaem si na niczym innym, zaczem polowa na smoki za pienidze. Po niedugim czasie znowu spotkaem Jaromir, ktr uwolniono; jej cige zwycistwa z czasem zaczy nudzi gawied. Przez pewien czas wdrowalimy razem, polujc na smoki. Pniej Jaromira osiedlia si tutaj, w Kosterii, a ja podyem dalej. Z czasem dorobiem si majtku na zabijaniu zielonych i postanowiem wrci w to miejsce, osiedli si i oeni z Jaromir. Zostaa jednak zabita, a ja zostaem o to faszywie oskarony i trafiem do celi. No i to caa historia. Jestemy na miejscu oznajmi krasnolud. Stanli przed maym domkiem, koloru biaego. By nieco podniszczony. Krasnolud wyj z kieszeni klucz, otworzy drzwi. Adalwin rozglda si ciekawie widzc, e miejsce byo bardzo stare, ale w rodku zadbane, w przeciwiestwie do tego co widzia na zewntrz. Cay dom mia tylko jeden pokj. ciany koloru biaego. Wisiay na nich rne obrazy krasnoludw. Po prawo znajdowa si piec, a po lewo ko, za nim drzwi do ogrdka. Na rodku sta st, przy nim krzesa. Na
13

pododze rozcigaa si skra szarego niedwiedzia. Naprzeciwko wejcia znajdowaa si bardzo dua szafa. Nadmir podszed do niej i otworzy. Leao tam naprawd duo rzeczy, w tym ubrania, jakie jedzenie, kilka pudeek i rne drogie rzeczy, ktre sw obecnoci dziwiy gocia. Krasnolud wyj elazny topr. Adalwin a otworzy usta ze zdziwienia, topr wyglda na droszy ni cay ten dom... By pikny. Byszczcy, majcy ostrze po obu stronach drzewca. Pozacany. Na ostrzach wyrzebione obrazy przedstawiajce miasto. Wyglda jakby by niesamowicie ostry. Skd masz ten topr? spyta owca smokw. Wygraem go kiedy w karty. C, niewane. Moe usidziesz i opowiesz, jak zamierzasz zabi tego smoka? usiedli przy stole. Stranik opowiedzia mi relacje wiadka. Jest to wielki, czerwony smok z dugimi skrzydami. Ma biae pazury i krtk szyj. Posiada dugie, ostre zby. Na moje oko jest to Wdrowiec Soneczny, ale one wystpuj tysice kilometrw std i nie zapuszczaj si w miejsca o takim klimacie jaki tutaj panuje. Dziwne. Nie jest zbyt grony. Ale moemy skoczy le? Ja si nie boj. Cay mj strj jest wykonany ze specjalnego materiau, wchaniajcego ogie. Nic mi nie grozi. Tobie nie, ale ja jestem jednak atwopalny Zawsze moesz wrci do celi. Ech Chodmy ju! Chc to mie za sob Wiesz, warunki w tej celi nie byy zbyt dobre. Chtnie bym zjad co porzdnego. Mam owoce Mog? C, ja te zgodniaem. Wsta, poszed do ogrodu i przynis duo jabek i liwek, a take dwa talerze, lece obok pieca, postawi przed Adalwi14

nem i zaczli je. Adalwin jad bardzo szybko. Wida, e wizienne jedzenie naprawd byo niedobre. Po chwili skoczyli. Idziemy? zapyta gospodarz. Idziemy. We tylko jak pochodni. Szli w stron gr. Minli wiele jaski i pikne polany. Droga bya bardzo duga. Cigle syszeli pikny piew ptakw. W kocu stanli przed jaskini, u podna jakiej gry. Krasnolud zapali pochodni. Skd wiesz, e to tutaj? spyta zdziwiony Nadmir. Mwiem ci, e wyczuwam smoki. Wszed do rodka, a towarzysz za nim. Jaskinia bya dua. Posiadaa wiele stalagmitw, stalaktytw i stalagnatw. Byo w niej wilgotno. Wokoo leay szcztki zwierzt, a w jednym miejscu nawet martwy czowiek w zbroi. Doszli do wielkiego, gbokiego otworu. Adalwin popatrzy w d. Po chwili odczepi jedn metalow kul z paska i da j krasnoludowi. Co mam z ni zrobi? spyta zdziwiony Nadmir. Wypij zawarto kuli. Bdziesz wtedy przez par godzin wydziela zapach, aden smok si do ciebie nie zbliy. Jeli nie wlecisz w strumie ognia, to bdziesz bezpieczny. A jeli tobie si co stanie? Wtedy wlejesz mi do ust to da mu drug kul. Czyli ja mog sobie ju i? zapyta podenerwowany i przestraszony. Nie. Ty sobie moesz stan gdzie z boku i obserwowa, czy bd potrzebowa pomocy. Jak chcesz odszed kilkadziesit metrw w lewo. Przygotuj si! owca odczepi kolejn kul, odkrci j, splun do rowej substancji wewntrz, zakrci z powrotem i rzuci w d. Po chwili wybucha, rozsiewajc po jaskini mae kuleczki, rozwietlajce ciemno czerwonym wiatem. Z dou sycha byo ryk obudzonego, wciekego smoka, ktry buchn po15

mieniem w gr. Krasnolud krzykn przeraony, a Adalwin patrzy w d. Smok wylecia. Nie by to Wdrowiec Soneczny, ktrego spodziewa si owca. Mia dugie, biae pazury i dugie, biae ky, krtk szyj i szerokie skrzyda, jednak jego barwa bya ciemnozielona, Na plecach posiada kolce, idce wzdu krgosupa. Jego ogon dugi, mia na kocu du, cik kul, jakby maczug. Brzuch wypuky. Jego oczy byy zote, jak u wikszoci smokw. Adalwin otworzy usta z przeraenia. To nie jest Wdrowiec powiedzia do siebie po cichu. Smok buchn w niego pomieniem, ale on zakry si paszczem i zacz biec w prawo. By bardzo szybki. Bestia leciaa za nim. Wbieg midzy wielkie stalagnaty. Byo ich bardzo wiele. Jego przeciwnik lecia obok, byy ustawione zbyt gsto eby manewrowa pomidzy nimi. Po chwili czowiek znikn za jedn z kolumn. Zielony zarycza, zatrzyma si i rozglda. Adalwin szed niczym pajk po grnej czci jaskini, apic si grubych, zwisajcych i zakrzywionych kamiennych form skalnych. Gdy znalaz si nad smokiem, zeskoczy na jego kark, wycigajc miecz. Smok zacz rycze i wierci si. owca prbowa wbi mu miecz w gow, ale za bardzo nim trzso. Po chwili miecz wypad z rk. Uderzy wic pici w bok gowy potwora, wbijajc mu kolce w skr. USPOKJ SI!!! krzykn do zielonego i zeskoczy, ldujc na nogach. Kim jeste? spyta smok. Jego gos by bardzo gruby. Z miejsca, gdzie mia wbite kolce, wypyna zielona krew. Jestem Adalwin, owca smokw. Rozumiem, e przyszede mnie zabi? To moja praca. Nie mog pozwoli, eby pozabija ludno Kosterii. Olbrzym szed w jego stron, strasznie si miejc. Nie pozwoliem ci mn rzdzi! Taka maa istota jak ty, nie bdzie mi rozkazywa! buchn pomieniem.
16

Adalwinowi nic si nie stao dziki ubraniu, ktre wchono pomie. Szybko wzi metalow kulk i rzuci w besti. Bysno jasne wiato, ktre olepio smoka. CO TY MI ZROBI?! krzykn, buchajc pomieniem prawie wszdzie, tupic i machajc skrzydami. Pomie prawie trafi krasnoluda, ktry zrobi si blady z przeraenia. owca rzuci si w stron swojego miecza, ktry wczeniej mu wypad. Schowa si za jedn z kolumn, chwyci kolejn kul, odkrci j i wyla kropl zawartoci na ostrze. Bro zacza si pali srebrnym pomieniem. Pobieg w stron smoka, rzucajc w niego kolejn kul, ktra wybucha, po zetkniciu si z nim. Bestia przechylia si do tyu z rykiem. Odzyskujc wzrok, Adalwin skoczy w jej stron i przeci brzuch, a ten zacz si pali srebrnym pomieniem, ktry znikn z ostrza. Zielony pad. owca schowa swj miecz do pochwy i podszed bliej bestii. Nagle smok otworzy oczy, uderzy go kul na kocu ogona, po czym zdech. Adalwin a odlecia kilka metrw, uderzajc o kamienny sup plecami. By niesamowicie wytrzymay, jednak tym razem poama sobie wiele koci od uderzenia i zrobio mu si sabo. Paszcz zacz robi si czerwony od leccej krwi, ktra pyna nawet z ust. Nie mg si ruszy. Zacz niewyranie widzie. Ciemniao mu przed oczami. Wydawa z siebie jki blu. Po chwili podbieg do niego krasnolud i wla mu do ust zalecony pyn. Adalwin straci przytomno. Jego ciao stao si na par sekund blade, a yy widoczne i fioletowe. Krew jednak przestaa lecie. Wyglda na picego. Pyn faktycznie pomg. Obudzi si w ku, w domu Nadmira. Krasnolud spa na kocu, rozoonym obok na pododze. owca czu si dobrze. Dziki specyfikowi by zdrowy. Koci si zrosy Mia jednak blizny w miejsce ran po walce ze smokiem. By odziany jedynie w jakie weniane spodnie. Usiad na ku. wiato soneczne wlewao si przez okno. Nadmir si obudzi. Co si stao, gdy smok mnie paln ogonem? zapyta
17

Adalwin. Podbiegem i daem ci ten napj. Wydawao mi si, e ci lepiej, wic wziem ci i przyniosem tutaj. A co z krlem Ferdynandem? Powiedziaem mu o wszystkim. Powiedzia, e moesz sobie tu poby, gra tydzie i masz si wynie z Kosterii. Widz, e dzisiaj askawy si zrobi. Czemu pisz o tej porze? Byem zmczony. Po powrocie od krla poszedem zaraz spa. Nadmir Co? Dzikuj. Nie ma za co, kady krasnolud by tak postpi! Pozwiedzam sobie troch okolic, odwiedz znajomych. Jak chcesz. Ja id spa. Jak tam chcesz powtrzy jego sowa, umiechn si Gdzie moje rzeczy? Susz si w ogrdku. Musiaem ci je wypra, byy we krwi. S tam due krzaki, wic nikt ci nie zobaczy. Dziki wyszed do maego ogrodu. Zobaczy swoje ubrania na linie, ktra jednym kocem bya zapita na haczyku na cianie domu, a drugim na supie na rodku maego ogrdka. Przy nim znajdowa si pas z kulami i pochwa z mieczem. Wok byy krzaki, przez ktre nie byo nic wida. Po chwili owca wrci ubrany w swoje zwyke ubranie, majc pas z kulami i pochw z mieczem przy boku. Wrc pniej, na razie! poegna si. Na razie! odpowiedzia krasnolud i poszed spa. Adalwin szed ulic wyoon kamieniami. Bya bardzo szeroka. Mija rne domy. adne, brzydkie, bogate, biedne, kolorowe, biae, czarne. Miasto wygldao na bogate. Po bokach znajdoway si wysokie latarnie, zapalane przez nocnych stranikw. Na kadej bya wyrzebiona jaka historyjka obrazko18

wa, przewanie przedstawiajca co komicznego. Ludzie nie zwracali uwagi na obcego, moe poza maymi dziemi, okazujcymi strach i chowajcymi si przed nim za dugimi sukienkami matek. Pewnie dlatego, e cay czas mia na sobie rkawice z kolcami, miecz przy boku i kapelusz, zasaniajcy oczy. Mijani mczyni byli ubrani w jakie janiejsze spodnie i kurtki, kamizelki, czy paszcze. Niektrzy posiadali miecz, doczepiony do pasa. Kobiety nosiy dugie, kolorowe suknie i co, co przypominao fartuchy. Poza ludmi chodziy rwnie krasnoludy, ubrane w ciemne stroje. Chodziy rwnie elfy. Byy to do ciekawe istoty. Byy bardzo chude, posiaday dugie wosy, majce raczej janiejsze odcienie. Nawet elficcy mczyni w swoim wygldzie mieli co z kobiety. Nosili kolorowe spodnie i kamizelki wyduone z tyu lub skrzane kurtki. Niektrzy nosili sztylety, przypite do pasa. W niektrych miejscach przechodzili stranicy, odziani w pene zbroje i peleryny, trzymajcy w rkach przerne rodzaje broni. Mimo wieccego soca, byo chodno. Lista osb, ktre chcia odwiedzi Adalwin nie bya zbyt duga. Ograniczaa si tylko do trzech, gdy chcia jak najszybciej wynie si z miasta. Stan na skrzyowaniu drg, na rodku ktrego sta duy pomnik, przedstawiajcy rycerza. By ogrodzony nieduym potkiem. owca postanowi najpierw odwiedzi swojego starego przyjaciela i koleg po fachu Celeryna. By to stary owca smokw. Jego rady nieraz uratoway Adalwinowi ycie. Jednak ten nigdy nie pamita, w ktr stron skrzyowania trzeba si byo uda, by trafi do jego domostwa. Pamita tylko, e znajdowa si on po stronie, po ktrej pomnik trzyma tarcz, czyli po prawej stronie obserwatora. Gdy tak podziwia to dzieo sztuki, do jego ng doturlaa si stara, zniszczona, szmaciana pika. Podnis j i zacz si rozglda, szukajc waciciela. Ujrza grupk modych chopcw, stojcych par metrw dalej po lewo, wrd ktrych znajdowa19

y si dwa mode elfy i jeden krasnolud. Reszta, cztery osoby, to byli ludzie. Podnis pik na wysoko swojej gowy, wskaza na ni palcem, a nastpnie na dzieci. Mia to by gest wyraajcy pytanie, czy to ich pika. Kiwnli gow, wic j do nich odrzuci. Ktry zapa i zaczli do siebie nawzajem podawa. owca si umiechn i poszed w prawo, widzc na niebie ciemne chmury. Ludzie zaczli umyka przed deszczem, niektrzy biegli. Mino par minut i przybysz znalaz si sam na ulicy. Zaczo pada. Kroczy powoli, nie ukazujc adnych emocji. Deszcz mu nie przeszkadza. Nawet go lubi. Mija domy biae, brzowe, te, czarne Zatrzyma si przed kuni, z komina lecia dym. Sycha byo w niej uderzanie motem o metal. owca zajrza do rodka przez okienko. Wida byo przez nie duego, grubego kowala, walcego motem w rozgrzane elazo na kowadle. Na cianach wisiay pikne pancerze, nogawice, hemy, rkawice, stalowe buty, tarcze, miecze i topory. Poszed dalej. Mino go dwch stranikw. Po chwili dotar do domu swojego przyjaciela. By to czowiek bogaty. Mia pikny, wysoki dom o tym kolorze. Adalwin zapuka do drzwi koatk w ksztacie gowy smoka. Otwarte! usysza gos starca i wszed do rodka. Adalwin?! wykrzycza staruszek, stojcy naprzeciwko wejcia. Witaj, Celerynie. Adalwin! Drogi chopcze mwi ucieszony mylaem, e siedzisz w wizieniu! Uwolnili mnie za przysug. Chod do salonu! Zrobi ci herbaty i opowiesz mi o wszystkim! Chtnie poszli. Celeryn by redniego wzrostu. Nieco si garbi. Posiada gste, siwe wosy i krtk brod. Ubrany w czarne spodnie, czerwon koszul i czarn, eleganck kamizelk oraz czarne, wypucowane na bysk buty. Mimo swojego wieku, nie narzeka
20

na adne dolegliwoci. Porusza si szybko, nie mia problemw ze zdrowiem. Jeszcze niejednego smoka posaby na cmentarzysko. On sam doskonale o tym wiedzia, jednak chcia odpocz. Pewnie kady by si znudzi wojowaniem z bestiami, gdyby robi to od szedziesiciu lat. Dorobi si naprawd duego majtku, co wida byo po miejscu jego zamieszkania. Na dole byo wiele pokoi. Zaraz przy wejciu prowadziy na gr schody. W kadym pokoju rozciga si dywan, kady o innym kolorze. W pomieszczeniu wejciowym nie byo dywanu, jedynie drewniana podoga. ciany posiaday pikne, kolorowe, ale ciemniejsze barwy. Wyglday jakby byy malowane niedawno. W kadym pokoju znajdoway si wysokie lampy na pomie. W salonie, do ktrego si udali, sta duy st, przy nim krzesa. Na cianie wisia obraz przedstawiajcy jak bitw. Obok duy, stojcy zegar wahadowy. Wskazywa godzin pit. Siadaj rzek gospodarz zaraz dam ci herbaty! powiedzia, ucieszony ze spotkania i szybko poszed do kuchni, mieszczcej si w pomieszczeniu obok. Adalwin usiad i czeka. Po chwili Celeryn wrci, usiad obok i postawi przed gociem kubek gorcej herbaty. Go napi si troch i odstawi kubek, ale co chwil siga po niego znowu. Opowiedzia histori wypuszczenia go z wizienia. Chopcze mwi staruszek kade z naszych przyjaci jest przekonane o twojej niewinnoci. adne z nas nie wierzy, e zabiby Jaromir. Czy podejrzewasz, kto to mg zrobi? Widziaem jego twarz. Pochodzi z Toigrodu, jednak nie znam imienia. Wprawdzie poda je Ferdynandowi, gdy udawa przede mn szlachcica, ale podejrzewam, e je zmyli. Mam zamiar go odnale. Chcesz si zemci? Nie. Chc po prostu dowiedzie si, dlaczego tak bardzo chcieli mnie wtrci do wizienia na cae ycie. Pomoesz mi? Ech, co ja, biedny starowina mog ci pomc?
21

Chc jedynie paru informacji. Nie chc, eby ze mn rusza w podr, rozumiem, e chcesz wreszcie odpocz. Jakich informacji? Poza tob chciaem odwiedzi Edmunda i Toligniewa. Po co? Toligniewa tak po prostu, a Edmunda dlatego, bo myl, e moe co wiedzie o tej caej sprawie Czemu on? Bo zabjca by podobny do niego. Podejrzewasz Edmunda? Nie, ale Ed pochodzi z Toigrodu i wiem, e ma brata, ktry jest do niego podobny. Wiesz moe, gdzie go znajd? Wiem, e przeprowadzi si tu, do Kosterii, ale nie wiem gdzie dokadnie. Chciabym ci pomc, ale niestety nie wiem. Toligniew na pewno bdzie wiedzia. Id do karczmy Zielony ubr, tam na pewno go znajdziesz. Po mierci Jaromiry przesiaduje caymi dniami wanie tam. Dziki. Masz jeszcze moje papiery bankowe, ktre ci daem? Pewnie! Jest na nich niemaa kwota. Pilnuj ich jak oka w gowie wyj z kieszeni kartk, zoon w kostk i da przyjacielowi, ktry schowa do kieszeni paszcza, znajdujcej si po wewntrznej stronie. Kiesze bya zapinana na dwa guziki. Masz jakie owcze Pyny? Co dokadnie? Bombk, Czerwone Soce, Regenerator, Maska, Siwy Pomie, Olepiacz. Straciem je przy walce ze smokiem. Pewnie, e mam. Ca mas. Nie s mi potrzebne, moesz wzi wszystkie. Ile masz kul? Jak ostatnio liczyem, to z dziesi tysicy Zapakuj tyle, ile uniesie Pomiennogrzywy. A wanie, co
22

z nim zrobie? Zostawiem w miejskiej stajni. Id do Toligniewa, a ja go odbior i zapakuj kule. Wo ci w jakie torby, ktre doczepisz do sioda. Dobrze. Dziki. wsta. Karczma jest po prawo za zakrtem. Zielony ubr, tak? Tak. Dzikuj jeszcze raz. Chciabym osobicie pogada z krlem, ale sam nie poradz sobie z jego armi. Nie zamierzam si mci, tylko wyjani pewne rzeczy. Niestety on z dyplomacji nie synie wyszed z domu i uda si w prawo. Nadal pada deszcz. Nikogo nie byo na ulicy. Gdy Adalwin znalaz si za zakrtem, zobaczy karczm, a przed ni jakiego mczyzn w jego wieku, ktrego bio dwch innych ludzi. Jeden wysoki i gruby, w czarnych spodniach, wpuszczonych w czarne buty. Na grnej czci ciaa mia jedynie rozpit, czarn kurtk z pourywanymi rkawami. By ysy, ale posiada czarn brod, dodajc mu grozy. Na twarzy mia peno blizn po bjkach. Drugi czowiek by niszy i szczupy. Mia na sobie szare spodnie, czarne buty i bia kurtk. Obijany przez nich mczyzna nosi czarne buty, brzowe spodnie, bia koszul, a na niej granatow kamizelk. By do chudy. Adalwin podbieg do nich, wycigajc miecz. Bit osob by Toligniew. Napastnicy nie mieli broni, wic uciekli. Toligniew! Nic ci nie jest?! ukucn przy lecym, ktry powoli wstawa. Ech nic odpowiedzia, masujc posiniaczon gow. Za co ci bili? Za nic. Szukali rozrywki. Chodmy do rodka. Mam do ciebie spraw, a bardzo si spiesz. Jak chcesz. Jak wyszede z wizienia? A zreszt niewane. Weszli do rodka. Karczma bya do dua. Siedziao tam
23

peno ludzi. Byo gono od rozmw i miechw. Po lewo znajdowaa si lada, a za ni waciciel i pki z przernymi trunkami. Po prawo przy cianie byo podwyszenie, na ktrym trzech mczyzn w rednim wieku siedziao na taboretach i grao na skrzypcach. Przybysze usiedli przy wolnym stoliku. Obsugiwaa crka karczmarza, ubrana w bkitn sukni, przepasana fartuchem. Czego ode mnie chcesz? powiedzia Toligniew, bdcy cay w siniakach. Najpierw wypij to. Ta twoja duma nie ocali ci przed ranami da mu kul z jakim pynem. Chudy wypi i poczu si duo lepiej. Co wiesz o Jaromirze? zapyta Adalwin. Jak to co? Nie yje. Wiem, Powiedz mi tylko, kto to zrobi? Ciebie nie podejrzewam, bo przecie by si nie pyta. Zrozumiae. A kto zabi? Nie wiem. Nie mwisz, bo si mnie boisz, czy dlatego, e naprawd tak uwaasz? Nawet, gdybym wiedzia, nie powiedziabym. Co poda? spytaa dziewczyna. Nic, zaraz wychodzimy! odpowiedzia Adalwin. Nic? Ja bym si napi jakiego tutejszego Pegaza, czy czego. Ja zaraz wychodz. Bdziesz ryzykowa kolejne spotkanie z tamtymi typami? W sumie racja. Gdzie jest Edmund? Nie wiem. Wspomina co, e wraca do Toigrodu. Czyli nie ma go w miecie? mwi z lekkim gniewem na twarzy. Przeprowadzka Edmunda do Toigrodu wzbudzia w nim zo; rzucaa na niego podejrzenia. Nie ma. Wyjecha zaraz po tym, jak trafie do wizienia.
24

Wiesz co o jego bracie? Niewiele. Wiem jedynie, e przyjecha niedawno i odjecha razem z nim. Adalwin uderzy pici w st i wsta ze zoci na twarzy. Edmund powiedzia Idziemy, Toligniew! Ale IDZIEMY! poszed. Towarzysz ruszy za nim. Wyszli z karczmy. Deszcz przesta pada. Poszli w prawo i po chwili zobaczyli stojcych w miejscu czterech mczyzn. Dwaj to byli ci, ktrzy wczeniej atakowali Toligniewa. Gruby mia na rkach metalowe kastety, a ten drugi trzyma metalow rur. Jeden z ich towarzyszy by bosy i nie mia nic na sobie, jak tylko koloru czarnego spodnie. Twarz zakrywao mu co, co przypominao czerwony worek. Trzyma w rkach acuch. Czwarty z grupy mia jakby jak wenian kamizelk. Trzyma w lewej rce miecz. I co teraz, bohaterze? powiedzia gruby, szczerzc si. Wymierzy cios praw rk w Adalwina, jednak ten zapa jego pi. Nic nie odpowiedzia, tylko cisn go mocno, a sycha byo trzask amanych koci. Gruby pad na kolana wrzeszczc. Adalwin uderzy go kilka razy w twarz, a ten pad z zakrwawion gow. Co ty zrobi?! krzykn kumpel agresora z zakryt gow, ruszajc na owc i machajc acuchem. Sprbowa nim uderzy, lecz owca zapa acuch i przycign nim do siebie przeciwnika, nadziewajc jego brzuch na swoj pi. Pozostali ruszyli na niego. Ten ktry trzyma miecz, pchn nim, jednak Adalwin odskoczy w ty, nadziewajc na ostrze tego z zakryt gow. Szybko wycign miecz, trzymajc oburcz przed sob i czekajc na ruch przeciwnikw. Pobiegli na niego obaj. Toligniew nie mg si ruszy z przeraenia. Przeciwnicy wykonali atak. owca szybko zrobi zwrot robic wlizg midzy nich, znalaz si po ich drugiej stronie.
25

Byskawicznie wsta i przebi na wylot tego z metalow rur. Ostatni z napastnikw szybko si odwrci. By przeraony, natomiast Adalwin walczy ze spokojem, jakby nic si nie dziao. Zapa swoje ostrze dwoma palcami wolnej doni. Jego kapelusz zasania mu oczy, co jeszcze bardziej przerazio wroga, ktry szczerzc zby ze strachu rzuci miecz na bok i uciek z krzykiem. Nic ci nie jest? spyta koleg i schowa miecz do pochwy. Nic Chod. Dokd? Ty moesz i do siebie. Ja id a zreszt to nie twoja sprawa! Na razie! odszed w stron domu Celeryna. Na razie powiedzia, nadal majc strach w gosie. Sta jeszcze chwil, patrzc na obroc. Przed domem Celeryna sta brzowy ko, przywizany do supa. Na widok Adalwina wyda radosne renie. Witaj, Pomiennogrzywy! pogaska go po pysku i wszed do domu, pukajc wczeniej i syszc otwarte. Jak ci si podoba twj przyjaciel? Zadbany, nakarmiony, napojony i czysty! W tutejszych stajniach naprawd przykadaj si do roboty! powiedzia Celeryn, stojcy przy drzwiach i trzymajcy dwie mae torby. Dziki, przyjacielu wzi torby, siodo, i poszed zaoy koniowi. Czego si dowiedziae o Edmundzie? Nie ma go w miecie. Jedziesz go szuka? Tak. Dokd? Z tego, co wiem, to pojecha do Toigrodu. Adalwin, jeli bdziesz czego chcia, wicej mikstur czy czego, to napisz mi, w jakim miecie si osiedlie, a ja ci to
26

wyl! Nie ma sprawy. Mam jeszcze co do zaatwienia. Bywaj! pomacha. Bywaj, drogi chopcze! rwnie pomacha. Wracaj szybko odwiedzi biednego starowin! Mody nic nie odpowiedzia, tylko obaj zaczli si mia. Dojecha do domu Nadmira i wszed do rodka. Wstawaj! Co si dzieje?! zerwa si z miejsca. Wyjedam. Dziki za wszystko! podszed do krasnoluda i poda mu rk. Nie ma za co mwi zdziwiony i ucisn mu do kady krasnolud Wiem, wiem przerwa mu i wyszed. Zdziwiony Nadmir patrzy na koleg, jak wsiada na konia i odjeda. Na razie! powiedzia Adalwin. Na razie! odpowiedzia krasnolud, nadal zdziwiony. Soce wanie zachodzio. owca jecha powoli, w stron przeciwn do gwiazdy, mijajc ludzi. Cigle myla o Edmundzie. Mia go za przyjaciela. Nie wiedzia natomiast, za kogo ma go uwaa teraz. Mimo tego, co powiedzia Celerynowi nie wierzy, e Edmund mg go zdradzi. Pragn odnale go i wyjani ca spraw. Niestety nie mg si uda do krla, ze wzgldu na jego wojsko. Czu si przez to przegrany. Mia wiadomo, e to moe by dopiero pocztek

27

Rozdzia I ........................................................... 5 Wolno Rozdzia II ....................................................... 28 Kolega po fachu Rozdzia III ...................................................... 45 Nie wszystko jest takim, jakim si wydaje Rozdzia IV ...................................................... 55 Stolica wiata Rozdzia V ........................................................ 69 Nocny spacer Rozdzia VI ...................................................... 81 Biay zabjca Rozdzia VII ..................................................... 93 Koniec czekania Rozdzia VIII .................................................. 109 Morski potwr Rozdzia IX .................................................... 120 Metalowa armia Rozdzia X....................................................... 136 Przysuga Rozdzia XI .....................................................146 Krlestwo Rozdzia XII .................................................... 163 To dopiero pocztek koszmaru

175

176

You might also like