Professional Documents
Culture Documents
Morze potworw
ROZDZIA
Spnisz si,
Percy!
I cie za oknem znik.
To chyba tylko wyobrania pataa mi figle. Okno na
pitym pitrze i rozklekotana drabina przeciwpoarowa
za nim... nikogo nie mogo tam byc.
Chod kochanie zawoaa znw mama. Dzi
ostatni dzie szkoy. Powiniene si cieszyc! Prawie ci si
udao!
Ju id wydusiem z siebie.
Pomacaem pod poduszk. Zacisnem palce na
dugopisie, z ktrym zawsze sypiam, i to podziaao
uspokajajco. Wycignem go i przyjrzaem si wyrytemu na nim staro greckie mu napisowi: Anaklysmos.
Orkan.
Miaem ochot go odetkac, ale co mnie
powstrzymao. Od tak dawna nie uywaem Orkana...
Poza tym mama wymoga na mnie obietnic, e nie
bd posugiwa si miercionon broni w jej mieszkaniu, po tym jak rzuciem oszczepem w z stron i
zlikwidowaem jej szafk z porcelan. Odoyem
Anaklysmosa na nocn szafk i wygramoliem si z
ka.
Ubraem si tak szybko, jak tylko mogem. Staraem
si nie mylec o koszmarze, potworach i cieniu za moim
oknem.
Musz si std wydostac. Musz ich ostrzec!
Co Grover mia na myli?
Zgiem trzy palce w pazury na wysokoci serca i wy konaem taki gest, jakbym co od siebie odpycha
-staroytny znak odpdzajcy ze moce, ktrego kiedy
mnie nauczy.
Ten sen nie mg byc prawd.
Ostatni dzie szkoy. Mama miaa racj,
powinienem si cieszyc. Po raz pierwszy w yciu niemal
skoczyem rok i nie zostaem wyrzucony. Nie wydarzyo
si nic dziwacznego. Ani jednem bjki w klasie. aden z
nauczycieli nie zamieni si w potwora i nie usiowa
otruc mnie drugim niadaniem w stowce czy te
wysa-dzic w powietrze w czasie klaswki. Jutro bd ju
w drodze do najfajniejszego miejsca na wiecie - Obozu
Herosw.
Jeszcze tylko jeden dzie. Chyba nawet ja nie jestem
ju w stanie wiele namieszac.
Jak zwykle nie miaem pojcia; jak bardzo si
pomyli-em.
Mama zrobia niebieskie gofry i niebieskie jajka na
niadanie. To jej osobista miesznostka; lubi obchodzic
specjalne okazje, przygotowujc niebieskie jedzienie
-jakby w ten sposb udowadniaa, e wszystko jest
moliwe. Percy moe skoczyc sidm klas. Go fry
musz byc niebieskie. Takie drobne cuda.
Jadem niadanie przy kuchennym stole, a mama
zmywaa naczynia. Miaa na sobie strj firmowy:
niebiesk spdnic w gwiazdki i bluzk w czerwono-biae
paski, w ktrych sprzedawaa sodycze w sieciowej
ROZDZIA
II
MECZ ZBIJANEGO Z
KANIBALAMI
ROZDZIA
III
PRZYWOUJEMY PRZEKLT
TAKSWK
Och, fuj! Annabeth odsuna si od niego.
Nie byem w stanie uwierzyc, e zachowuje si tak
chamsko. Przyjrzaem si rkom Tysona, ktre powinny
byc paskudnie poparzone przez ponce piki. Te jednak
wyglday cakiem dobrze - osmolone i pokryte bliznami,
z brudnymi paznokciami wielkoci chipsw... ale
przecie zawsze tak wyglday.
Tyson - powiedziaem z niedowierzaniem. - Ty nawet
nie poparzye rk.
Oczywicie, e nie odburkna Annabeth. - Dziwi
mnie to, e Lajstrygonowie odwayli si cie zaatakowac
w jego towarzystwie.
Tyson najwyraniej nie mg si nadziwic blond
wosom Annabeth. Usiowa ich dotknc, ale ona pacna
go w rk.
Annabeth - odezwaem si. O co chodzi z tymi
Lajstryco -tam?
Lajstrygonami. Te potwory z sali gimnastycznej to
gatunek ludoerczych olbrzymw, ktre mieszkaj na
dalekiej pnocy. Odyseusz raz si na nich natkn, ale
nie syszaam, eby kiedykolwiek zapuszczali si tak
daleko na poudnie, a do Nowego Jorku.
Lajstry...ja nawet nie potrafi tego powtrzyc. Jak
oni si nazywaj w jakim ludzkim jzyku?
Zamylia si chwil.
Kanadyjczycy uznaa w kocu. - Chod, musimy si
std wydostac.
Policja bdzie mnie szukac.
To najmniejszy z naszych problemw - odpara.
-Miae sny?
Sny... o Groverze?
Poblada.
O Groverze? Nie... O co chodzi z Groverem?
Opowiedziaem jej mj koszmar.
- Czemu pytasz? Co tobie si nio?
W jej oczach czaia si burza, jakby jej myli
wiroway w tempie miliona obrotw na sekund.
Zawahaem si.
A co z Tysonem?
Wyobraziem sobie podr do Obozu Herosw z moim
wyronitym kumplem. Skoro on umiera ze strachu na
zwykym placu zabaw, gdzie spotyka najzwyklejszych
szkolnych chuliganw, to jak si zachowa na placu
treningowym dla pbogw? Ale z drugiej strony
bdzie-my poszukiwani przez policj.
Nie moemy go po prostu zostawic uznaem. - On
te moe miec kopoty.
Owszem - Annabeth miaa ponur min. Zdecydo-wanie musimy go zabrac. Chodmy.
Nie podoba mi si jej ton, jakby Tyson by jakim
potwornym wrzodem, z ktrym trzeba jak najszybciej
jechac do szpitala, ale ruszyem za ni zaukiem. W
trjk cicho przemknlimy bocznymi ulicami do
centrum, a za nami z ruin sali gimnastycznej mojej
szkoy unosi si ku niebu ogromny sup dymu.
Tutaj Annabeth zatrzymaa si na rogu ulic Thomas i
Trimble i zacza grzebac w plecaku. - Mam nadziej, e
zostaa mi jeszcze jedna.
Wygldaa gorzej, ni mi si wczeniej wydawao i miaa
szram na podbrdku. W jej wosy zapltay si gazki i
dba trawy, jakby spdzia kilka nocy na onie
przyrody. Rozdarcia na brzegach jej dinsw podejrzanie
przypominay lady po pazurach. Czego szukasz? spytaem.
- Kada?
Nie. W sumie.
Obok mnie Tyson jkn i chwyci si siedzenia.
Niedobrze mi.
ROZDZIA
IV
ZE KRWSKO!
W miejscu, gdzie wczeniej znajdowa si pysk bestii,
zia teraz krater. Z uszu dobyway si cienkie smuki
dymu. Tyson uderzy ponownie, a spi zgi si pod jego
ciosem niczym folia aluminowa. Pysk byka wyglda
teraz jak pacynka wywrcona w drug stron.
- Padnij! - rykn Tyson.
Byk zachwia si na nogach i upad na grzbiet. Kopa
bezradnie nogami w powietrzu, a z roztrzaskanego ba
unosiy si w dziwacznych miejscach stmuki pary.
Annabeth podbiega, eby sprawdzic, co ze mn.
Kostka palia, jakby kto j obla kwasem, ale
Annabeth daa mi yk olimpijskiego nektaru ze swojego
termosu i natychmiast poczuem si lepiej. Co
mierdziao spalenizn - pniej dowiedziaem si, e to
byem ja. Woski na moich przedramionach byy
cakowicie zwglone.
ROZDZIA
do
niego Dionizos. To dzieciak Posejdona, rozumiesz.
- Ach! - przytakn wizie. - To ten. Z jego tonu
jasno wynikao, e odbyli ju z Dionizo-sem
dug konwersacj na mj temat.
Jestem Tantal - zwrci si do mnie wizie z
chodnym umiechem. - Zostaem tu przydzielony,
dopki mj pan, Dionizos, nie odwoa mnie ze
stanowi-ska. A po tobie, Perseuszu Jacksonie,
spodziewam si, e bdziesz prbowa unikac kolejnych
kopotw.
Ale sosna...
A teraz - przerwa jej Tantal, a kilkoro z rodzestwa
Clarisse usiowao posadzic j z powrotem na awce zanim przejdziemy do pieww i ogniska, jeszcze jedna
drobna sprawa domowa. Percy Jackson i Annabeth
Chase uznali z jakiego powodu za stosowne
przyprowa-dzic tutaj to - Tantal machn rk w stron
Tysona.
Wrd obozowiczw rozlegy si niespokojne
pomruki. Niektrzy rzucali mi podejrzliwe spojrzenia.
Miaem ochot zamordowac Tantala.
- Rzecz jasna - kontynuowa koordynator - cyklopi
ciesz si opini krwioerczych potworw o bardzo
maych rozumkach. W normalnych okolicznociach
wypucibym t besti do lasu, ebycie mogli na ni
zapo-lowac z pochodniami i zaostrzonymi kijkami. Ale
kto wie? Moe ten cyklop nie jest a taki straszliwy jak
wi-kszoc jego braci? Dopki nie okae si godny
zniszcze-nia, musimy go gdzie przetrzymywac!
Rozwaaem umieszczenie go w stajni, ale konie mogyby
si poczuc nieswojo. Moe wic domek Hermesa?
Przy stoliku Hermesa zapado milczenie. Travis i
Connor Hoodowie nagle zaczli przejawiac wiksze
zainteresowanie obrusem. Nie miaem do nich
pretensji. Domek Hermesa i tak zawsze by
przepenkrny. Nie mieliby gdzie wcisnc tego
dwumetrowego cyklopa.
Ej e zadrwi z nich Tantal. Cyklop powinien byc
zdolny do wykonywania prostych zada. Kto ma
po-mys, gdzie mona go trzymac?
ROZDZIA
VI
On nie jest moim bratem! - warknem. - A
poza
tym nie jest potworem!
Annabeth uniosa brwi.
Ej, przesta si na mnie wyywac! Poza tym
technicznie rzecz biorc on jest potworem.
To ty wpucia go na teren obozu.
Bo tylko tak mogam ocalic ci ycie! Zrozum,
Percy... Bardzo mi przykro. Nie miaam pojcia, e
Posejdon moe go uznac. Cyklopi s najbardziej faszywi
i zradzieccy...
Nieprawda! O co ci chodzi z tymi cyklopami, tak w
ogle?
Uszy Annabeth nabray rowej barwy. Miaem
wraenie, e czego mi nie mwi... czego niedobrego.
- Dajmy spokj - odrzeka. - Jeli chodzi o o tego
rydwanu...
- Traktujesz go, jakby by jak okropnoci powie-dziaem. - A on ocali mi ycie.
Annabeth odoya owek i si podniosa.
W takim razie to z nim projektuj sobie rydwan,
- Moe powinienem.
wietnie!
- wietnie!
Odesza wcieka, pozostawiajc mnie z jeszcze
gorszym samopoczuciem ni przedtem.
Przez nastpne kilka dni staraem si nie mylec o
adnych problemach.
Jestem
potworem.
- Nie mw tak.
Grover si skuli.
Jeszcze nie, ukochany! - zawoa w odpowiedzi
false-tem. - Jeszcze kilka dni!
O czym ty
mwisz?
Przewrcia oczami.
Wracaj do rydwanu, Percy.
Ja nie zmylam, Annabeth. On naprawd ma
problem.
Zawahaa si. Widziaem, e usiuje podjc decyzj,
czy pownna mi zaufac, czy nie. Mimo i od czasu do czasu
si kcimy, wiele razem przeszlimy. I wiem, e ona
nigdy by nie pozwolia, eby Groverowi co si stao.
cze empatyczne to bardzo truna rzecz, Percy.
To
znaczy, znacznie bardziej prawdopodobne jest to, e
wszystko ci si tylko przynio.
- Wyrocznia podrzuciem. - Moemy skonsultowac
si z Wyroczni.
Zmarszczya brwi.
ROZDZIA
VII
PRZYJMUJ PREZENTY OD
NIEZNAJOMEGO
Tantal by zdania, e ptaki stymfalijskie po prostu
zajmoway si swoimi sprawami w lesie i nie
zaatako-wayby, gdyby nie to, e Annabeth, Tyson i ja
tak,
jakby to... cokolwiek-to-jest, co znalaz Grover, byo
jedyn rzecz zdoln uratowac obz. Co to jest?
- Dam ci podpowied. Co dostajesz, kiedy oskrujesz
barana?
Baranin?
Westchna.
- Runo. Baranie futro nazywa si runem. A jeli ten
baran mia przez przypadek zot wen...
Zote runo. Mwisz powanie?
Annabeth zrzucia stert ptasich koci z talerza do
kota z law.
- Pamitasz staruchy, Percy? Powiedziay, e znaj
pooenie miejsca, ktrego szukasz. Poza tym
wspo-mniay o Jazonie. To jemu trzy tysice lat temu
powie-dziay, jak znalec Zote Runo. Chyba znasz
histori Jazona i Argonautw?
Taaa - przytaknem. - Takie stare filmido z
glinia
nymi szkieletami.
Annabeth przewrcia oczami.
Na bogw, Percy! Ale ty jeste beznadziejny.
e co? - bardzo mnie to oburzyo.
- Posuchaj. Oto prawdziwa historia Zotego Runa:
bya sobie dwjka dzieci, Fryksos i Helle, zgadza si?
Mieli zostac zoeni w ofierze, wic pomodlili si do
Zeusa, eby ich ocali. Zeus wysa im wic magicznego
latajcego baranka o zotej wenie, ktry zabra ich z
Grecji i zanis a do Kolchidy w Azji Mniejszej. Znaczy
si, tak waciwie, to zanis Fryksosa bo Helle spada
zgina po drodze, ale to nie jest istotne.
TAK!
- Doskonale - powiedzia. - Pozwol bohaterowi udac
si w niebezpieczn podr, odzyskac Zote Runo i
przynie je do obozu. Chyba e wczeniej zginie.
Poczuem podniecenie. Nie pozwol, aby Tantal mnie
wystraszy. Tego wanie potrzebowaem. Pjd
urato-wac
Grovera i obz. Nic mnie nie powstrzyma.
z
Wyroczni! - oznajmi Tantal. - I wybrac dwch
towarzyszy podry. Wybr bohatera jest chyba
oczywisty.
Tantal spojrza na Annabeth i na mnie, jakby
zamierza obedrzec nas ywcem ze skry.
Spokj bachory!
Jego ton zadziaa nawet na mnie.
Co budujesz? - zapytaem.
Tyson nie odpowiedzia. Za to z gbi jego garda
wydo-by si aosny jk.
Annabeth nie lubi cyklopw. Ty... nie chcesz mnie na
wyprawie?
Och, to nie o to chodzi - powiedziaem bez
przekona-nia. - Annabeth ci lubi. Naprawd.
Och, dajmy sobie z tym spokj! - Biegacz
wsun
tele-fon z powrotem do kieszeni. - O czym to my... Ach,
tak. Spokj i cisza.
Usiad na skrzyowanych nogach, po czym zapatrzy
si w gwiazdy.
w
prezeircie?
To kompas! - zawoaem.
Hermes wyglda na zaskoczonego.
To ty wynalaze internet?
Pomys wyszed ode mnie - odezwaa si Marta.
Szczury s pyszne - oznajmi Greg.
- Pomys by mj - powiedzia Hermes. - Mam
oczywicie na myli internet, a nie szczury. Ale nie o to
chodzi, Percy, czy ty rozumiesz to, co mwi o rodzinie?
- N-nie... nie jestem pewny.
R O Z D Z I A VIII
NA POKADZIE "KSINICZKI
ANDROMEDY"
Chod!
Z pomoc Annabeth zdoaem sprawic, e w kocu si
poruszy. Chwycilimy worki i dosiedlimy naszych
wie-rzchowcw. Posejdon musia wiedziec, e wrd
jed-cw bdzie Tyson, poniewa jeden z hipokampw
by znacznie wikszy od pozostaych - w sam raz, eby
dwigac cyklopa.
- Trzymac si! - powiedziaem.
Tczusia?
Hipokamp zara, jakby podobao si jego nowe imi.
Co on powiedzia?
Tyson pomrukiwa, wci nieco senny. Lea na
brzuchu na swoim ku, ze stopami zwisajcymi tak
daleko za krawdzi, e sigay azienki.
- Ten radosny czowiek... mwi co o apaniu
kwiatw?
Miaem nadziej, e to ja si przesyszaem, ale
usyszaem natarczywe pukanie do drzwi midzy
poko-jami apartamentu. Annabeth wsuna gow przez
szpar. Jej jasne wosy byy potargane.
- wiczenia w amaniu gnatw?
Kiedy ju si ubralimy, wyruszylimy na zwiedzanie
statku i ku wielkiemu zdumieniu ujrzelimy innych
ludzi. Koo tuzina starszych obywateli zmierzao na
ROZDZIA
IX
Drugi si rozemia.
Owszem, imponujcy.
Annabeth pozostawaa niewidzialna, ale cisna
mnie mocno za rami. Miaem wraenie, e skd znam
gos tego drugiego faceta.
Syszaem, e maj dostarczyc jeszcze dwa powie-dzia ten znajomy gos. - Jeli bdzie ich
przybywac w takim tempie to, chopie... nie ma mocnych!
Gosy si oddaliy.
... przepowiedni sami. Gupcy nie bd
mieli
pojcia, dokd si udac.
Zanim zdyem co powiedziec, gos Tysona zmieni
si ponownie, tym razem brzmic niej i bardziej
szor-stko, jak ten drugi chopak, ktry rozmawia z
Lukiem przed jadalni.
Cisza!
Nastpnie szeptem Luke'a:
Jeste pewny?
Tak - odpowiedzia Tyson szorstko. - Pod samymi
drzwiami.
Za pno zdaem sobie spraw z tego, co si stao.
Miaem tylko czas, eby krzyknc: "Wiejemy!", zanim
drzwi kabiny otwary si z trzaskiem i stan w nich
Luke. Przy boku mia dwch wochatych olbrzymw
uzbrojonych w oszczepy. Ich ostrza byy wymierzone
prosto w nas.
Luke westchn.
Od razu do rzeczy, co? No dobra, oczywicie, e
otruem to drzewo. I co z tego?
- Jak moge - w gosie Annabeth brzmia taki
gniew, i obawiaem si, e wybuchnie. - Thalia
uratowaa ci ycie! Uratowaa nam ycie! Jak moge j
potraktowac tak bez szacunku...
Wcale jej nie potraktowaem! - odpyskowa jej
Luke. To bogowie le j potraktowali, Annabeth! Gdyby
Thalia ya, stanaby po mojej stronie.
Kamiesz!
Gdyby wiedziaa, co nadciga, zrozumiaaby...
- Rozumiem tyle, e chcesz zniszczyc obz! krzykna. - Jeste potworem!
Luke potrzsn gow.
Bogowie cie zalepili. Nie jeste w stanie sobie
wyobraic wiata bez nich, Annabeth? Po co ci te trzy
tysice lat historii, ktre tak zgbiasz? Trzy tysice lat
niepotrzebnego bagau! Zachd jest zgniy do cna.
Trzeba go zniszczyc. Przycz si do mnie! Moemy
stworzyc od nowa wiat. Przydaby si nam twj rozum,
Annabeth.
- Bo nie macie wasnego!
Zmry oczy.
Znam ci, Annabeth. Zasugujesz na co wicej ni
bezsensowna misja ratowania obozu. Potwory zalej
Wzgrz Herosw w cigu miesica. Herosi, ktrzy
przeyj, bd miec wybr: przyczyc si do nas albo
stac si ofiarami bezlitosnego polowania. Naprawd
Chyba szpiegw.
Wzruszy ramionami.
- Ile zniewag ze strony twojego ojca jeste w stanie
zniesc, Percy? Mylisz, e on jest ci wdziczny? Mylisz,
e Posejdonowi zaley na tobie bardziej ni na tym tu
potworze?
Tyson zacisn pici i wyda gardowy dwik
przypominajcy nieco grzmot.
Luke zachichota.
Szesnaste urodziny?
Oczywicie wiedziaem doskonale, e Chejron wiele
lat temu otrzyma przepowiedni od Wyroczni. Ale co z
tym "jeli uda ci si skoczyc szesnacie lat?" Wcale mi
si to nie podobao.
- Wiem wszystko, co powinienem wiedziec wydusrm z siebie. - Czyli to, kim s moi nieprzyjaciele.
Jeste gupi.
Tyson roztrzaska stojce najbliej krzeso na
kawaki.
- Percy nie jest gupi!
Zanim zdoaem go powstrzymac, rzuci si na
Luke'a. Zamierzy si piciami na jego gow - by to
cios, ktry przedziurawiby tytanow blach - ale
niedwiedziowaci bliniacy interweniowali. Kady z nich
chwyci Tysona za jedno rami, zatrzymujc go w
miejscu. Nastpnie
popchnli go do tyu, a si zachwia. Upad na dywan z
takim omotem, e cay pokad si zatrzs.
- Niedobrze, cyklopie - powiedzia Luke. - Wyglda na
to, e moi mikowaci przyjaciele we dwjk stanowi dla
Czas nakarmic drakona etiopskiego.
Zaprowad
tych gupcw na d i pokaz im, jak to si robi.
Orios umiechn si gupkowato.
He, he, he!
Ja te pjd - mrukn Agrios. - Mj brat jest do
niczego. Ten cyklop...
Nie stanowi adnego zagroenia - przerwa mu
Luke, spogldajc na zoty sarkofag, jakby co go
niepokoio. Zosta tutaj Agriosie. Mamy do omwienia
wane sprawy.
- Ale...
- Nie zawied mnie, Oriosie. I przypilnuj, eby drakon
zosta porzdnie nakarmiony.
Orios popchn nas swoim oszczepem i wyprowadzi z
kabiny. Za nami szli dwaj ludzcy stranicy.
Schodzc w d korytarzem i czujc ostrze oszczepu
Oriosa na plecach, rozmylaem o tym, co powiedzia
Luke: e niedwiedzi bliniacy we dwjk dorwnuj si
Tysonowi. Ale moe osobno...
Wychynlimy z korytarza porodku statku i szlimy
otwartym pokadem midzy rzdami odzi ratunkowych.
Poznaem ten statek na tyle dobrze, eby miec wiado moc, e to nasze ostatnie spojrzenie na wiato
sonexzne. Kiedy znajdziemy si po drugiej stronie,
wsidzie-my do windy, ktra zawiezie nas do adowni, a
wtedy ju po nas.
Spojrzaem na Tysona.
- Teraz - powiedziaem.
ROZDZIA
Trzymajcie si!
- Przecie si trzymam! - krzykna Annabeth.
- Mocniej!
Jeszcze jedna d.
Spojrzaem za siebie. Motorwka stray przybrzenej
bya na naszym tropie. Byskaa wiatami i nabieraa
prdkoci.
Myli si
- Masz wtpliwoci.
Annabeth rzucia mi wcieke spojrzenie, a ja
zaczem aowac, e zapytaem j o to, kiedy miaa w
rce n.
Percy, czy ty wiesz, kogo przypominasz mi
najbar-dziej? Thali. Jestecie do siebie tak podobni, e
to a przeraajce. Wiesz, wy albo bylibycie najlepszymi
kumplami, albo skoczylibycie sobie do garde.
To ja wybieram "najlepszych kumpli".
Thalia zocia si czasem na swojego tat. Ty tak
samo. Ale czy zwrciby si przeciwko Olimpowi z tego
powodu?
si
myli. - Annabeth wbia czubek noa w ziemi.
Miaem ochot zapytac j o t przepowiedni, o ktrej
wspomnia Luke, i co to ma do moich szesnastych
urodzin. Uznaem jednak, e i tak mi nie powie. Chejron
wyrazi si cakiem jasno, e nie powinienem jej poznac,
dopki bogowie tak nie postanowi.
A o co chodzio Luke'owi z tymi cyklopami? spytaem. - Powiedzia jako tak: e ze wszystkich ludzi
ty...
- Wiem, co powiedzia. On... on robi aluzj do
prawdzi-wego powodu mierci Thalii.
Milczaem, nie bardzo wiedzc, co mgbym
powiedziec.
Annabeth weschna niepewne.
k-k-k
Rozsypka! zakomendorowaa
Annabeth,
uskakujc w prawo.
Odskoczyem w lewo. Jedna z paszcz hydry pluna
zielon ciecz, ktra przeleciaa tu koo mojej gowy i
rozprysna si na pniu wizu. Z drzewa unis si dym i
pie zacz si roztapiac. Drzewo zakoysao si i
prze-chylio w kierunku Tysona, ktry nadal si nie
rusza, skamieniay ze strachu na widok potwora,
stojcego teraz dokadnie na przeciwko niego.
ROZDZIA
CLARISSE
DO SZCZTU
XI
ROZWALA WSZYSTKO
Clarisse prychna.
Och... oczywicie...
- Biedna Kruszynka! - rozpromieni si Polifem.
-Marna z niej tkaczka. Ha, ha! Nie ma si czym martwic.
Caa wstecz! - wrzasna Clarisse, usiujc
przekrzycze haas. Morze wok nas wrzao, fale
roztrzaskiway si nad pokadem. elazne pokrycie byo
rozgrzane do tego stopnia, e unosia si z niego para. Musimy znalec si w zasigu strzau! Gotowac dziaa na
burcie!
Martwi konfederaci ganiali tam i z powrotem. ruba
ze zgrzytem przesza na wsteczny, eby spowolnic pd
statku, ale nie przestawalimy si lizgac ku rodkowi
wiru.
Spod pokadu wybieg marynarz zombie i pdzi w
stron Clarisse. Z jego szarego munduru unosi si dym,
broda mu pona.
- Kocio przegrzany, psze pani! Za moment
wybuchnie!
No to jazda na d i napraw go!
Nie da si! krzykn marynarz. - Wyparowujemy w
tym arze!
Clarisse rbna pici w ciank wieyczki.
Nie, Tyson! - Chwyciem go za rk. - To
zbyt
niebezpieczne!
Poklepa mnie po doni.
ROZDZIA
XII
Bogowie martwi si czym, co zrobi, jak
bd
starszy - prbowaem zgadywac. - Kiedy skocz
szesnacie lat.
Annabeth mitosia w rkach swoj bejsbolwk.
- Percy, nie znam caej przepowiedni, ale ostrzega ona
przed dzieckiem pkrwi pochodzcym od kogo z
Wiel-kiej Trjki... tym, ktre doyje szesnastu lat. Tak
napra-wd to dlatego Zeus, Posejdon i Hades zawarli po
dru-giej wojnie wiatowej ten pakt o nieposiadaniu
potom-kw. Dziecko Wielkiej Trjki, ktre doyje
szesnastu lat, stanie si bardzo niebezpieczn broni.
Dlaczego?
- Poniewa ten heros zdecyduje o losach Olimpu.
Podejmie decyzj, ktra albo ocali Wiek Bogw, albo go
skoczy.
Zastanowiem si chwil nad tym. Nie miewam
choroby morskiej, ale zrobio mi si niedobrze.
Czego?
Ona jednak bya zbyt zajta robiebiem notatek, eby
zwrcic uwag na moje pytanie.
Jakie to pikne.
Kobieta si odwrcia. Bya jeszcze pikniejsza ni jej
tkanina. Dugie ciemne wosy miaa przeplecione zotymi
nitkami. Jej zielone oczy przewiercay czowieka na
wylot, a haftowane na czarnym jedwabiu jej sukni
motywy zdaway si poruszac na materiale: sylwetki
zwierzt, czarne na czarnym, niczym jelenie biegnce
przez nocny las.
Och, tak, prosz pani! - odpowiedziaa
Annabeth. Moja mama...
Urwaa. Nie moga opowiadac przecie na prawo i
lewo, e jej matk jest Atena, bogini, ktra wynalaza
warsztat tkacki. Wikszoc ludzi zamknaby j za takie
sowa w pokoju bez klamek.
Nasza gospodyni umiechna si tylko.
- Masz doskonay gust, moja droga. Tak si ciesz z
waszego przybycia. Mam na imi Kika.
Zwierzta zamknite w klatce zaczy popiskiwac.
Sdzc po odgosach, jakie wydaway, musiay to byc
winki morskie.
Przedstawilimy si Madame. Obrzucia mnie
wzro-kiem, w ktrym malowaa si dezaprobata, jakbym
obla jaki egzamin. Natychmiast poczuem si le. Co
sprawiao, e naprawd pragnem przypodobac si tej
kobiecie.
- Och, mj drogi - westchna. - Ty naprawd potrze
bujesz mojej pomocy.
Tak, pani? - spytaem.
Madame Kika zawoaa kobiet w kostiumie
bizneswoman.
- Hyllo, zabierz Annabeth na przejadk, dobrze?
Poka jej wszystkie atrakcje. Trzeba jej dac nowe
ubrania. No i te wosy, ojej. Zabierzemy si za porzdn
stylizacj, jak tylko porozmawiam z tym tu modziecem.
Moja droga, jeste liczna. Naprawd! Ale
zupenie
tego nie pokazujesz, podobnie jak twoich talentw.
Marnujesz taki potencja!
- Marnuj?
Jak to
moliwe?
Rozemiaa si.
Ale s zapewnia mnie Madame Kika. Za
chwil
ich spotkasz. Skosztuj tego koktajlu. Zobaczysz.
Spogldaem na bkitn tkanin i na odbcie
przedsta-wiajce mnie, a zarazem nie mnie.
Pani.
Na czarodziejk?
- Tak, moja duszko - Madame uja j za rk. Na jej
doni pojawi si pomyk i zacz taczyc po opuszkach jej
palcw. Jestem crk Hekate, bogini magii.
Rozpo-znaj crki Ateny, kiedy spotykam je na swojej
drodze. Nie rnimy si a tak bardzo od siebie, ty i ja.
Obie podziwiamy wielkoc. adna z nas nie lubi
pozostawac w cieniu mczyzn.
Zosta ze mn - mwia kobieta do Annabeth. Zgbiaj razem ze mn wiedz. Moesz doczyc do moich
ludzi, zostac czarodziejk, nauczyc si, jak nagrnac wol
innych do swojej. Moesz stac si niemiertel-na!
- Ale...
Pomogam mu jedynie zrealizowac si w
jego
prawdziwym ksztacie.
Annabeth rozejrzaa si po pokoju. W kocu
dostrze-ga klatk i moje rozpaczliwe drapanie w kraty, a
take pozostae winki morskie zbierajce si wok
mnie. Wybauszya oczy.
Nie! jkna
Kirke.
Annabeth zatkao.
- Poznaj ci! Jeste Edward Teach, syn Aresa?
Jako ywo, panienko - warkn potny
mczyzna. Ale wikszoc ludzi zwie mnie Czarnobrodym! A to
czarodziejka, ktra nas uwizia, chopcy. Przebic j
elazem, a potem znajdcie mi wielki kocio z selerem.
Arrrr!
Kirke krzyczaa. Razem ze swoimi asystentkami
ucieka z sali.
Annabeth schowaa swj sztylet i rzucia mi wcieke
spojrzenie.
- Dziki... - gos mi si urwa. - Naprawd
przepraszam...
Zanim zdyem wymylic, jak przeprosic j za to, e
byem takim kretynem, chwycia mnie w ramiona, po
czym rwnie szybko odskoczya.
Tak si ciesz, e nie jeste wink morsk.
Ja te. - Miaem nadziej, e moja twarz nie jest a
tak czerwona jak mi si wydawao.
Annabeth wypltaa zote nitki z wosw.
ROZDZIA
XIII
Ty si tak wanie
czujesz?
Spucia wzrok.
Czy ty si nigdy nie czujesz tak, jakby na caym
wiecie naprawd panowa totalny baagan? A my
moglibymy zbudowac wszystko cakiem od nowa?
si
mdrzejsza?
Wpatrywaa si w dal.
ROZDZIA
XIV
k-k-k
Zaczekaj!
Polifem zawaha si, wac w rce gaz, gotw
zmiadyc nim swoj by narzeczon.
- Przepis? - zapyta Grovera.
Soce zachodzio.
Zdyem si wanie uoyc, kiedy cyklop rykn:
Nabieramy baraninki, h?
Aha pomylaem. - Koniec ze mn. Ale Polifem
tylko si rozemia i klepn owc po zadzie,
poganiajc nas.
ROZDZIA
XV
Hej, brzydalu!
Olbrzym zwrci si ku mnie.
Jeszcze jeden? Kim jeste?
Zostaw moj przyjacik. To ja ci obraziem.
Ty jeste Nikim?
Clarisse.
- Damy rad - upieraem si, nabierajc ponownie
pewnoci siebie. Znalazem si znw na rodzinnej ziemi...
to znaczy w morzu. - Jak tylko dotrzemy do statku,
moemy ruszac w drog.
I prawie nam si udao.
Brodzilimy w wodzie koo wylotu jaru, kiedy
usysze-limy za sob straszliwy ryk i zobaczylimy
Polifema, podrapanego i posiniaczonego, ale wci
ywego, w potarganym niebieskim garniturze lubnym,
wlokcego si ku nam z gazem w kadej rce.
ROZDZIA
XVI
tyy.
- Modziecze! - zawoa starszy cyklop. - Gdzie jeste?
Pom mi!
Tyson stan.
Tyson! - krzyknem.
Drzewo uderzyo go z moc, ktra ze mnie zrobiaby
pizz z oliwkami. Tyson polecia do tyu i zary w piasek.
Polifem rzuci si za nim, ale ja skoczyem ku niemu z
moim Orkanem.
Nie! wrzasnem.
Miaem nadziej, e uda mi si wbic ostrze w udo
Polifema, ale skoczyem nieco wyej.
ROZDZIA
XVII
Byoby dobrze.
Takswka ruszya w chmurze spalin. Runo znalazo
si w drodze do Obozu Herosw.
- Percy - powiedziaa Annabeth - to byo bardzo...
- Mie? podpowiedzia Grover.
Szalone - poprawia go Annabeth. - Stawiasz ycie
wszystkich w obozie na to, e Clarisse dowiezie tam
bezpiecznie Runo jeszcze dzisiaj?
To jej misja - powiedziaem. - Zasuguje na swoj
szans.
- Percy jest miy. - oznajmi Tyson.
Percy jest zbyt miy - mrukna Annabeth, ale ja
mylaem sobie, e moe - tylko moe jest jednak
troszk pod wraeniem. W kadym razie zaskoczyem j.
A to nie jest atwe.
Chodmy - powiedziaem do przyjaci. - Musimy
znalec inn drog do domu.
Agrios!
Niedwiedzi olbrzym si wzdrygn. Su-sucham?
Jacy wszyscy?
Nagle zmry oczy. Obejrza si i to samo zrobili jego
kolesie. Po czym cofnli si z przeraeniem.
Nad basenem, lnic w tczowej mgiece, widnia
iryfonowy obraz Dionizosa, Tantala i wszystkich
obozowiczw zgromadzonych w pawilonie jadalnym.
Siedzieli z penym zdumienia milczeniu, obserwujc nas.
- No, no odezwa si sucho Dionizos - c za
niespodziewana rozrywka przy posiku.
- Panie D., sysza pan - powiedziaem. - Wszyscy
syszelicie Luke'a. Chejron nie ma nic wsplnego z
zatruciem sosny.
Pan D. westchn.
- Wyglda na to, e nie.
Obraz w iryfonie moe byc faszywy - podpowiedzia
Tantal, ale jego uwaga skupiona bya gwnie na
hamburgerze, ktr usiowa przyszpilic oburcz.
Nie sdz - odpar Pan D., spogldajc na Tantala z
niesmakiem. - Wyglda na to, e bd musia przywrcic
e co? Ale...
- Moesz wrcic do swojej Podziemnej Krainy. Jeste
zwolniony.
- Nie! Przecie... Nieeeeeeeee!
Nawet kiedy rozwiewa si w mg, jego palce wci
zaciskay si na hamburgerze, ktrego usiowa doniec
do ust. Ale byo ju za pno. Tantal znik, a hamburger
wyldowa z powrotem na talerzu. Obozowicze
wiwatowali.
Luke rykn z wciekoci. Uderzy mieczem w
fontann, przerywajc tczow transmisj, ale - stao si.
Byem z siebie cakiem zadowolony, dopki Luke nie
zwrci si z moj stron z dz mordu w oczach.
- Kronos mia racj, Percy. Nie jeste godn zaufania
broni. Trzeba bdzie ci zastpic.
Nie byem pewny co przez to rozumia, ale nie miaem
czasu, eby o tym mylec. Jeden z jego ludzi dmuchn w
mosiny gwizdek i drzwi na pokad si otworzyy. Wyla
si z nich jaki kolejny tuzin wojownikw, otacza-jc nas
krgiem najeonym mosinymi grotami wczni.
ROZDZIA
XVIII
Unikasz walki - zauwayem. - Boisz si, e twoi
wojacy zobacz, jak obrywasz?
Luke rzuci okiem na swoich ludzi i uwiadomi sobie,
e znalaz si w potrzasku. Jeli wycofa si teraz, wyjdzie
na sabeusza. Jeli bdzie ze mn walczy, straci cenny
czas, ktry wolaby wykorzystac na pocig za Clarisse. A
ja mogem liczyc tylko na to, e skupi na sobie jego
uwag, dajc w ten sposb przyjacioom szans na
ucieczk. Jeli ktokolwiek mg jeszcze wymylic jaki
sposb na to, eby ich std wydostac, bya to Annabeth.
Niestety zdawaem sobie rwnie spraw z tego, jak
dobry w szermierce jest Luke.
Ale my mamy Runo! powiedziaa
Annabeth. Clarisse wanie wraca z nim do obozu.
Chejron przytakn, ale wci wyglda na
zaniepokojonego.
Annabeth - odezwa si Chejron - moe ty i
Grover
powinnicie rzucic okiem na poczynania Tysona i moich
kuzynw, zanim, hmmm, nabd od siebie nawzajem
zych nawykw?
Annabeth popatrzya mu prosto w oczy. W
spojrze-niach, ktre wymienili, byo jakie dodatkowe
porozumienie.
od
tego, czy jeste dzieckiem z przepowiedni, czy te nie,
Kronos uwaa, e moesz nim byc. A po dzisiejszych
wydarzeniach przestanie si udzic, e zdoa przecignc
ci na swoj stron. To by jedyny powd, dla ktrego
jeszcze ci nie zabi, jak wiesz. Jeli bdzie pewny, e nie
zdoa si tob posuyc, zniszczy ci.
- Mwi pan tak, jakby go pan zna.
Chejron zacisn usta.
Bo go znam.
Wlepiem w niego wzrok. Czasami zapominam, jak
bardzo stary jest Chejron.
Czy to dlatego Pan D. oskary pana o otrucie
drzewa? Dlatego mwi pan, e niektrzy panu nie ufaj?
Owszem.
Ale, Chejronie... To znaczy, jak to? Dlaczego oni
wszyscy myl, e mgby pan w ogle zdradzic obz dla
Kronosa?
Oczy centaura pociemniay, by w nich smutek wielu
tysicy lat.
- Przypomnij sobie, Percy, to, czego si nauczye.
Przypomnij sobie mitologi. Co mnie czy z krlem
tytanw?
Usiowaem co wymylic, ale mitologia zawsze mi si
mieszaa. Nawet teraz, kiedy staa si taka realna, taka
wana w moim wasnym yciu, miaem kopoty z
opano-waniem wszystych tych imion i faktw.
Potrzsnem bezradnie gow.
ROZDZIA
XIX
No... Nie bardzo wiedziaem czy powinienem
przyklkn, kupic znaczki czy co. Nagle przyszed mi
do gowy prawdopodobny powd jego wizyty. - Och, Panie
Hermesie, jeli chodzi o Luke'a...
Bg unis brwi.
Percy Jackson
zamieszkay pod adresem
Obz Herosw
Farm Road 3141 Long
Island, Nowy Jork 11954
Autentyczny list od mojego ojca. Moe napisa, e
wietnie si spisaem z tym Runem? Moe wyjania, o co
chodzi z Tysonem, albo przeprasza, e si wczeniej nie
odzywa? Byo tyle rzeczy, ktre chciaem znalec w tym
licie.
Otworzyem kopert i rozoyem kartk.
Na samym rodku byy wypisane dwa sowa:
Bd dzielny.
Nastpnego ranka wszyscy rozmawiali tylko o
wycigach, aczkolwiek kady co rusz spoglda w niebo,
jakby spodziewa si kolejnego nalotu ptakw
stymfa-lijskich. Ale aden potwr si nie pojawi. By
pikny letni dzie z niebieskim niebem i mnstwem
soca. Obz wraca powoli do swojego zwyczajnego
wygldu:
ki byy zielone, trawa bujna, kolumny budynkw lniy
biel, driady bawiy si wesoo w lesie.
Tyson... - powiedziaem.
- Id - odpar. - Wygracie!
ROZDZIA
XX
Hej, Percy.
Odwrciem si.
Na szczycie wydmy stali Annabeth i Grover. Piasek
najwyraniej dosta mi si do oczu, poniewa strasznie
mrugaem.